x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Zapisy

Miejsce na informacje o postaciach: zapisy, karty postaci, dzienniki umiejętności, zawieszanie postaci i zakup umiejętności.

Awatar użytkownika
Tazabana
Posty: 104
Gatunek: P.Leo
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 31 gru 2012
Waleczność: 70
Zręczność: 45
Percepcja: 35

Re: Zapisy

#61

Post autor: Tazabana » 24 gru 2018, 13:59

Imię: Tazabana(Ryk Lwa)

Aparycja:
Kolor sierści i oczu odziedziczył po matce (Sarabi), podobnie jest z budową i jego charakterem. Wyrozumiały, cierpliwy rzadko podnosi głos, ale jak już ryknie jego gruby basowy głos sprawia, że przeciwnikowi aż trzęsą się trzewia.
Jest silny, jak bawół afrykańskie i co za tym idzie niezbyt zwinny.
Wąsy Tazy układają się dość charakterystycznie sprawiając że wygląda trochę jak "muszkieter"

Historia w pigułce: Na świat przyszedł z związku pary której nie połączyła miłość, a tragedia. Skaza wziął na partnerkę dawną królową by umocnić swoją pozycje na tronie. Jest młodszy o kilka sekund od siostry Berghi, podobnie jak ona był kochany przez matkę. Wyrósł na silnego lwa, trzymał się raczej na uboczu wszystkiego, nie znosił polityki, był jednocześnie "dodatkowym" wsparciem dla Lwiej Ziemi której przyrzekł lojalność.
Kiedy dowiedział się o zaginięciu siostry popadł w przygnębienie, próbował nawet jej szukać, szybko jednak się poddał, pewnie czekałby go smętny los, gdyby w jego życiu nie pojawiła się lwica, która pomogła wydostać mu się z emocjonalnego dołka.
Po paru miesiącach stanął na nogi i dorobił się potomka, mógł powiedzieć że po utracie siostry los postanowił coś mu od siebie dać. Niestety ta sielanka nie trwała zbyt długo, w czasie potopu wielka woda zabrała mu partnerkę i syna. Ruszył na ich poszukiwanie z mocnym postanowieniem że wróci dopiero gdy ich znajdzie. Żywych, albo.. martwych.
Długa wędrówka przyprowadziła go do zakola rzeki w którym odnalazł mocno poturbowane ciało partnerki, cztery dni i noce po pogrzebaniu ciała bez snu i jedzenia szukał syna, nie znalazł go, a fakt że w rzece roiło się od krokodyli kazał mu myśleć że został pożarty.
Zadał sobie wtedy ważne pytanie "Czy coś jeszcze trzyma go na tym świecie." Nie wiadomo czy odpowiedzi udzielił mu otępiały umysł, czy były to duchy przodków. A brzmiała ona "Lwia Ziemia i twoje przyrzeczenie by służyć jej potomkom po kres swych dni."
Więc wrócił.

Gut

Awatar użytkownika
Benjamin
Posty: 50
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 05 paź 2017
Waleczność: 40
Zręczność: 50
Percepcja: 60
Kontakt:

#62

Post autor: Benjamin » 25 gru 2018, 0:12

Imię: Benjamin lub Ryuu
Wiek: Około roku
Wygląd: Benjamin nie jest zbyt rosłym lwem, można by powiedzieć, ze jest bardziej wątły. Jego zaczątki grzywy są czarne i lokowane. Jego martwy wzrok potrafi zmrozić niejednego dorosłego, a gdy przyjrzysz się tym czarnym ślepiom możesz poczuć jak niekończąca się pustka wciąga cię do środka. Tam skąd pochodzi krążą plotki, że gdy spojrzysz się w te z pozory martwe oczy możesz dojrzeć własną śmierć. Na jego twarzy znajdują się również blizny, które są pozostałością po tym co musiał zrobić, aby stać się ty kim jest teraz.
Charakter: Ben od małego był raczej spokojną istotą akceptującą wszystko co się wokół niego działo, nigdy nie lubił agresywnego podejścia swojego ojca, który zawsze chciał więcej niż miał i więcej niż mógł sobie pozwolić. Uwielbiał się uczyć i analizować. Prawda jednak była taka, że Benjamin zawsze był nie do końca stabilny emocjonalnie o czym od początku wiedziała jego matka. Niestety pewne wydarzenia, a raczej pewien osobnik przełączył w Benjaminie przycisk, który nie powinien był wcale istnieć. Przyjmując chłopaka pod swoje łapy wyszkolił go na zabójcę i wysłał na "lwią arenę". Konieczność walki o przetrwanie zmieniła go z lwa, który był ciekawy świata w kogoś, kto nienawidzi własnego gatunku.

Historia: Czarnowłosy urodził się w spokojnym stadzie daleko stąd,w stadzie nie był nikim ważnym, tylko kolejnym lwiątkiem, z którego miał powstać wojownik. Jego matka była bardzo łagodną lwicą, która chciała jak najlepiej dla swojego dziecka, pech chciał, że chciwość jego ojca doprowadziła do podziału stada na dwie frakcje. Korzystając z "zasady gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta" stado Bena zostało zaatakowane przez inne stado, które zabiło prawie wszystkich. Oszczędzili jedynie lwiątka, które pojmali i zmusili do walki na "Arenie". Raz na dwa miesiące urządzali turniej, gdzie lwiątka z podbitych stad walczyły ze sobą na śmierć i życie. Wygrany otrzymywał tytuł gladiatora i przywileje takie jak bronienie władcy podczas różnych wędrówek. Po trzecim wygranym przez Benjamina turnieju otrzymał on przezwisko "Ryuu" co w ich języku oznaczało smoka. Kreaturę, w którą wierzono niegdyś na tych terenach. Smoki uważano za bardzo inteligentne oraz bezlitosne stworzenia. Taki właśnie w walce był Ben. Pomimo iż nie miał zbyt dużych szans na wygraną w walce w zwarciu wykorzystywał teren i wszystko co tylko mogło się przydać do wygranej. W tym czasie również nauczył się opatrywać rany, jest to podstawowa wiedza medyczna, jednak wciąż bardzo przydatna. Niedługo po trzecim turnieju Bena stado zostało zaatakowane, przez inną grupę lwów. W całym tym zamieszaniu nikt nie zauważył, że ich ulubiony wojownik wymknął się stamtąd i biegł ile tylko miał sił w łapach ku wolności jaka czekała na niego za horyzontem.

Akcept
Obrazek

Awatar użytkownika
Leon
Posty: 565
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 27 gru 2014
Waleczność: 50
Zręczność: 50
Percepcja: 50
Kontakt:

#63

Post autor: Leon » 26 gru 2018, 21:05

IMIĘ: Leon

WIEK: 4 lata

WYGLĄD: Leon to rzadko spotykany biały lew (nie mylić z albinosem, to zupełnie co innego), oczywiście o kremowym futrze, nawet bym powiedział, że wpada w écru, oraz typowymi niebieskimi oczami. Długość jego ciała to około 3 metry, nie licząc długiego ogona. Jego waga dochodzi do 250kg, zatem można stwierdzić, że pod tym względem jest już bardzo typowo jak na lwa.

HISTORIA: Wszystko to zaczęło się dawno temu, 4 lata temu w stadzie w Parku Krugera. Leon miał takie szczęście, że oboje rodzice mieli lżejszą mutację genu odpowiedzialnego za albinizm, dlatego też sporym szokiem było dla nich, gdy ich urodzony dopiero co syn okazał się mieć śnieżno-białe futro. Lata lwiątkowe upłynęły mu dosyć beztrosko, na zabawie, siłowaniu i uprzykrzaniu życiu dorosłym, poprzez urządzanie polowań na ich ogony. Schody zaczęły się nieco później, gdy już podrósł do wieku nastoletniego. Jako rosnący na sile samiec został przegoniony ze stada i pozostawiony na pastwę samemu sobie. Trochę było to rzucenie na głęboką wodę, zwłaszcza dla lwa z jasnym futrem, bo łatwo go było zauważyć. Jego polowania często kończyły sie fiaskiem, ale determinacja i czasami szczęście pozwoliły przeżyć. Kilka razy próbował dołączać do przeróżnych stad, ale zawsze był odrzucany ze względu na swoje futro i obawę, że sprowadzi jakieś nieszczęście na stado. Czasami nawet uważano go za ducha.W końcu jednak irytacja wzięła górę i postanowił był nomadem i udręczać życie lwom w stadach.

CHARAKTER: Pod tym względem z Leonem może być trudno. Raczej niechętnie obnosi się do nowych, więc jeżeli ktoś liczy na dobre pierwsze wrażenie, to się przeliczy. Nawet tym lepiej poznanym lubi docinać i trudno rozróżnić, kiedy stroi sobie żarty, a kiedy naprawdę ubliża. Co do cech to bardzo typowy z niego lekkoduch, bawidamek i kawalarz, hasło "Carpie diem" jest jego trybem życia. Taki typ imprezowicza, dobry na wieczór do pośmiania się, kiepski na jakieś stałe związki. W pozostałych sprawach wszystko w normie, chorób psychicznych nie stwierdzono.

Akcept

Awatar użytkownika
Marilith
Posty: 9
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 maja 2015
Waleczność: 30
Zręczność: 50
Percepcja: 70
Kontakt:

#64

Post autor: Marilith » 30 gru 2018, 16:20

Imię: Marilith
Wiek: Cztery lata
Historia: Urodziła się daleko stąd, jako córka Kronosa oraz Hery, siostra Myra, Athno i Nyks. W jej stadzie liczyła się tylko siła i Marilith, najmłodsza z miotu i na dodatek od urodzenia ślepa, niemal natychmiast została skazana na śmierć. Tylko upór matki, która nie chciała pozwolić zabić najmłodszej pociechy, pozwoliły Marilith przeżyć. Nie miała jednak łatwego życia. Wszyscy w stadzie pogardzali nią, uważając za słabszą i żałosną. Wielokroć była atakowana przez rówieśników, nawet przez własnych braci, niekiedy na poważnie. Surowe warunki życia, jakie musiała wieść, szybko wykształciły w niej spryt i inteligencję; pozwalała wszystkim wierzyć w swoją słabość, w rzeczywistości jednak jej słuch, węch i dotyk były tak wyostrzone, że zupełnie nie potrzebowała wzroku i pozostałe zmysły bez trudu rekompensowały jej jego brak. Nie miała żadnych problemów z poruszaniem się i normalnym funkcjonowaniem; jednak aby wszyscy w stadzie uważali, że jest inaczej, często się potykała, przewracała, i wpadała na różne rzeczy. Czemu to robiła? W sumie nie wiadomo, nawet ona sama tego nie wie.
Nienawidziła swojego stada i rodziny; tylko Nyks coś dla niej znaczyła, gdyż jako jedyna traktowała ją lepiej niż inni; gdy więc jej siostra odeszła, Marilith niebawem także opuściła stado i wyruszyła szukać szczęścia gdzie indziej.

Akcept
Obrazek

Awatar użytkownika
Kaveri
Posty: 12
Gatunek: lampart
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 08 lut 2015
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 45
Kontakt:

#65

Post autor: Kaveri » 31 gru 2018, 23:06

Historia
Jaskinię spowiła ciemność. Usłyszał tylko lawinę skał, w tamtym momencie zrozumiał, że nie było już drogi ucieczki. A przecież był on tylko młodym kociakiem...
Od tamtej pory żył na własną łapę, w potrzasku. Jedzenia starczyło na kilka dni, a wody było wystarczająco. Lichy strumyk spływał po skale, każdego ranka. Natomiast dieta opierała się głównie na chudych myszach i insektach. Owszem po dwunastu zachodach słońca znalazł wyjście. Jednak otwór na zewnątrz był za wysoko, nadawał się tylko do oglądania gwiazd. Tak też robił, codziennie wpatrywał się w niedostępne wyjście, obserwując kierunek słońca i blask księżyca.
Z każdym następnym wschodem było coraz łatwiej. Kaveri stawał się coraz większy i silniejszy. Z czasem wyjście z jaskini wydawało się coraz bardziej realne.
Wolność była jego celem.
Pokonał głód, pragnienie i samotność. Życie w potrzasku stało się rzeczywistością, a nawet rutyną. W pierwszych dniach fizycznie nie dawał rady, był słaby. Teraz nie radzi sobie psychicznie, nie wie ile jeszcze wytrzyma. Ciemność, jakieś głosy, samotność... Chyba budzi się bestia.
Nastała pora zimnych wiatrów. Chłód wlatywał przez szpary skalne. Strumyk wody powoli zamarzał. Insektów coraz mniej... Były tylko wygłodniałe myszy.
Jeszcze tylko jedna pełnia...
---
W końcu nastał ten dzień. Wyjście było już dostępne. Wyczerpany ruszył ku wolności.

Charakter
Cisza przed burzą.
Przeszłość nauczyła go dobrej miny do złej gry. Zawsze mogło być gorzej…
Na pozór, spokojny i tajemniczy typ o bardzo dużej pewności siebie. W rzeczywistości jest sprytną i inteligentną bestią. Bardzo szybko się uczy i ma niezwykle trwałą pamięć. Uwielbia rozmawiać, wyciągać wszelkie informacje, a potem je wykorzystywać. Nie lubi pomagać bezinteresownie. Dba o swoje interesy. Podobnie nie lubi wchodzić w konflikty. Jedynie w jakieś umowy, na których skorzysta. Posiada zdolności teatralne, takie jak granie na emocjach, czy stwarzanie pozorów.

Wygląd
Obrazek


Akcept
ObrazekKarta PostaciObrazek ╔═════════════════════════════════════╗
I've been a liar, been a thief
Been a lover, been a cheat
All my sins need holy water, feel it washing over me
Well, little one, I don't want to admit to something
If all it's gonna cause is pain
The truth in my lies right now are falling like the rain
So let the R I V E R run
╚══════════════════════════════════════╝ Sesje: 2
X X X

Awatar użytkownika
Mwezi
Posty: 8
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 01 sty 2018
Waleczność: 40
Zręczność: 60
Percepcja: 20
Kontakt:

#66

Post autor: Mwezi » 01 sty 2019, 20:54

Imie: Mwezi
Wiek: 1 Rok
Historia:
Urodziła się jako jedyna córka pewnej brązowej samotniczki i czarnego samotnika na dalekich terenach które były bogate w roślinność i góry. Jej ojciec nie należał jednak do tych dobrych i próbował pozbyć się matki Mwezi gdy ta nie była jeszcze narodzona, co sprawiło, że lwica uciekła wraz z swą czarnofutrą córką. Gy przybyły na nowe tereny lwica dopiero wtedy zauważyła, że futro to nie jedyna cecha którą jej kocię odziedziczyło po swym ojcu.
Matka uczyła ją polować, lecz nie walczyć, a nawet chciała ją od tego ociągnąć, by młódka nie ukazywała w sobie kolejnych zachowań swego ojca.
Jenak tego co nastąpiło po kilku miesiącach obydwie się nie spodziewały, ojciec Mwezi ich odnalazł. Brązowofutra samotniczka kazała jej uciekać najdalej jak się da, a ona przyjdzie po nią jak załatwi pewną sprawę.
Samotna matka walczyła z samotnikiem który to najprawdopodobniej chciał zabić je oboje. Młoda Mwezi uciekła, jak najdalej się dało od miejsca gdzie dwa dorosłe lwy nie rozmawiały, a walczyły. Obwiniając się za to, że to wszystko się działo, a ona nic nie mogła zrobić.
Uciekła, lecz matka nie wracała, a zamiast tego ona musiała sama sobą się zająć, więc wyruszyła w nową podróż, tym razem samotną.

Charakter:
Mwezi od młodości była...Energicznym kocięciem, nic tylko by się pakowała w przeróżne kłopoty i cele bele, tyko po to, by zrobić swej matce na przeciw tak dla śmiechu!
Jednak wyrosła z takiego zachowania dzięki pomocy właśnie owej matki, lecz nigdy nie przestała jej robić na przeciw i prowadziło to zawsze do kłótni między dwójką, co wpłynęło na charakter lwiczki.
Stałą się ona lwicą, która ceni sobie cisze i spokój. Odzywa się rzadko, mówi w krótkich, prostych zdaniach bez większego sensu, a jak może, to mówi swoje kontrowersyjne poglądy na świat, co zdarza się bardzo rzadko wśród osobników których nie zna za dobrze. Posiada w sobie ostatnie ziarnko lwiej dumy i nie da sobie w kaszę dmuchać ani niczego co kocha odebrać.
Przywiązuję się ona jednak dość nie pewnie i rzadko bo wie, że to co lubi może jej zostać odebrane.
Mwezi ma jednak spore problemy z rozpoznawaniem zwierząt oraz odczytywaniem ich mimiki, uczuć i pragnień. Potrafi być impulsywna i nie do ogarnięcia, a we wściekłości potrafi być agresywna; pod wpływem silnych emocji lub stresujących sytuacji potrafi swym donośnym głosem naryczeć na osobnika który doprowadził ją do takiego stanu, a w ostateczności, zaatakować.

Wygląd: Kredyt: Feline Cub Maker
Obrazek

Akcept

Awatar użytkownika
Dhoruba
Posty: 245
Gatunek: Gepard
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 21 kwie 2016
Specjalizacja:
łowca 2
Łowca 2
zając
Zając
antylopa
Antylopa
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 50
Percepcja: 50
Kontakt:

#67

Post autor: Dhoruba » 06 sty 2019, 19:46

Niemalże wszyscy znają historie władających tymi ziemiami lwów. Ich wojny, dramaty i miłostki od zawsze skupiały uwagę ogółu, podczas, gdy inne, mniejsze koty pozostawały nieco w cieniu. Tak, jak gepardy. Żaden z nich nigdy nie zapisał się w historii Lwiej Ziemi, choć oczywiście były w pobliżu, przemierzając okoliczne sawanny. Wiele pokoleń cętkowanych łowców obserwowało wszystkie te doskonale znanym każdemu w tej krainie wydarzenia, zachowując neutralność póki sytuacja nie zagrażała im samym. W innych przypadkach nie wtrącały się w politykę lwów. No, może z pewnymi wyjątkami, o których dziś zapewne nikt nie pamięta.
Tak, czy owak, gepardy zawsze kręciły się w pobliżu Lwiej Ziemi. Sam Dhoruba przyszedł na świat tuż przy jej granicy.

Narodził się pewnej burzowej nocy, jako pierwszy z trójki niewielkich złotawych kulek. Właśnie z tego względu otrzymał takie, a nie inne imię, oznaczające nic więcej, tylko burzę. Zresztą jego rodzeństwu również dostały się bardzo adekwatne miana - brat został Ngurumo, czyli grzmotem, a siostra Wingu, chmurą. Ich rodzina nie była liczna - nie mieli nikogo, prócz matki i ojca, przy czym ten drugi zwykł pojawiać się jedynie o wschodzie słońca, by podzielić się z partnerką zdobyczą, a następnie, spędziwszy z nimi kilka chwil, znikał ponownie. A im bardziej malcy rośli i stawali się coraz bardziej samodzielni, tym rzadziej przychodził, by koniec końców zniknąć na dobre. Dhoruba pamięta go, jak przez mgłę i niewiele o nim wie, gdyż matka unikała jego tematu, jak ognia.
Mimo tego nie miał jednak powodu, by narzekać. Ich matka, urodziwa samica imieniem Jioni, najwyraźniej starała się zrekompensować swym młodym nieobecność ojca - bądź też po prostu kochała je nad życie. Cały swój czas spędzała, chroniąc kocięta i ucząc wszystkiego, co gwarantowało ich przeżycie. Trzeba przy tym zaznaczyć, iż była ona sprawną i doświadczoną gepardzicą, znaną w okolicy ze swej odwagi, sprytu i umiejętności łowieckich. Wiele zwierząt szanowało Jioni. Dla wielu była ona również przykładem idealnej matki. Nic dziwnego, że dzięki niej Dhoruba miło wspomina tamte czasy.
Życie młodego samca było tak zwyczajne, że aż niemalże nudne. Co prawda nie brakowało im emocji i niebezpieczeństw, lecz matczyna miłość i rosnąca na sile z każdym dniem, mocna więź między nim a rodzeństwem zmieniały każde zmaganie niemalże w sielankę. Błękitnooki gepard rósł z każdym dniem, nabierając sił i zdobywając nowe doświadczenia, spędzając czas na polowaniach, wędrówkach bądź sparingach z rodzeństwem. Wydawać by się mogło, że wszystko przebiegnie tak, jak powinno być - spokojnie dotrwa do dorosłości a potem, prawdopodobnie jak wielu przed nim, zdecyduje się ruszyć w swoją stronę, lecz wtem gwałtownie coś zdecydowało to wszystko zakłócić.

Dhoruba miał gdzieś około roku, gdy krainę nawiedziła wielka powódź. W ucieczce przed gwałtownie podnoszącą się wodą gepardy postanowiły wziąć przykład z wielu innych zwierząt i udać się w góry. Pech jednak chciał, że pewnego dnia rodzina została rozdzielona. Sam samiec do tej pory dokładnie nie pamięta, jak to dokładnie się stało. Jedyne, co przychodzi mu do głowy to jakieś spłoszone stadko antylop i krokodyle, które postanowiły skorzystać z okazji. Nie wydaje mu się, by ktoś z jego bliskich skończył w gadziej paszczy. Prędzej całe to zamieszanie zmusiło ich do obrania innej drogi, lecz co stało się później, nigdy się nie dowiedział. To, iż wiele miesięcy później, gdy woda opadła, nie odnalazł ani śladu krewnych zmusiło go do pogodzenia się z myślą, że utonęli, jak wielu innych nieszczęśników.

Chcąc, nie chcąc, Dhoruba kontynuował swoją wędrówkę, by koniec końców bezpiecznie dotrzeć w górskie okolice. Ten teren diametralnie różnił się od sawanny pod tak wieloma aspektami, że samcowi początkowo trudno było się przystosować do tak nagłej zmiany. Koniec końców przyzwyczaił się zarówno do niecodziennych warunków, lecz i do samotności, która początkowo bardzo mu doskwierała. Jeśli ktokolwiek miał okazję spotkać go w tamtym czasie, zapewne zapamiętałby go jako milczącego, wiecznie pogrążonego w swoich myślach typa, spędzającego godziny na wpatrywanie się w rozgwieżdżone niebo. Mijały jednak kolejne miesiące i przygnębienie związane z rozłąką z rodziną powoli przemijało a na jego miejsce wracała dawna energia. Nie jest pewny, czy bardziej skłoniło do ku temu zwykłe pragnienie przeżycia, czy też raczej powtarzane wielokrotnie słowa matki. Będę cię kochać nawet wtedy, gdy odejdę już do krainy przodków.

Wreszcie, po wielu długich księżycach oczekiwania, do uszu Dhoruby dotarły wieści, że woda opadła. Czym prędzej ruszył z powrotem w doliny, w głębi ducha mając nadzieję, iż napotka swoich bliskich, lecz nie natknął się na ich ślad. Wówczas w pełni pogodził się z ich śmiercią. Trzymając się myśli, by zostawić przeszłość za sobą i skupić na przyszłości powrócił na sawannę, by zacząć zupełnie nowe życie.
Niewiele pozostało z tamtych przygnębiających miesięcy, prócz przykrych wspomnień, które pragnie od siebie odrzucić.

Dhoruba zdecydowanie odziedziczył wiele matczynych cech, choć wiele jeszcze brakuje, by jej dorównał. Jest niewątpliwie zaradny i całkiem niegłupi, choć ze względu na stosunkowo młody wiek, czasami wciąż naiwny. Zazwyczaj stara się unikać kłopotów. W głębi duszy wciąż wierny ideałom, które wpoiła mu jego rodzicielka, choć coraz rzadziej bezpośrednio to okazuje. Z każdym miesiącem staje się coraz bardziej sarkastyczny, czasami nawet zwyczajnie złośliwy. Coraz częściej przedkłada własne dobro nad dobro innych, a w przypadku krzywdy skłania się ku zemście. Dobre serce powoli spowija coraz grubsza warstwa lodu.

Jest gepardem o standardowych rozmiarach, typowej dla gatunku smukłej sylwetce i nie wyróżniającym się niczym szczególnym, złocistym cętkowanym futrze, podszytym od spodu bielą. Jedynym szczegółem, który wyróżnia go na tle wielu innych kotów są jego ślepia o intensywnie niebieskiej barwie, które wydają się czyste i połyskliwe jak nocne niebo, w które tak często spogląda.

akcept
Ostatnio zmieniony 06 kwie 2019, 18:37 przez Dhoruba, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Ra
Posty: 30
Gatunek: Lampart
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 05 sty 2014
Waleczność: 50
Zręczność: 60
Percepcja: 30
Kontakt:

#68

Post autor: Ra » 09 sty 2019, 15:32

Imię
Ra.

Wiek
5 lat.

Rodzina
Rodzice, rodzeństwo oraz potomstwo Ra może sobie gdzieś żyje.

Aparycja
Jak na dorosłego samca lamparta przystało - nie jest ani jakimś pokurczem, ani też przesadnie napakowanym wielkoludem. Całkiem smukły, ale z nieźle zarysowanymi mięśniami. Posiada ciemne futro, na którym znajdują się ledwo widoczne cętki - tylko niektóre na łbie i ogonie są bardziej widoczne niż "wyblakła" reszta. Jego jasnoniebieskie oczy mogą przeszyć iście lodowym spojrzeniem.
Posiada także kilka blizn, głównie wyniesionych z walk o terytorium - trzy na pysku po pazurach, jedna przecinająca oko, kolejna jest na karku (i jest pamiątką po tym, jak ktoś się weń wgryzł), i ostatnie szramy po pazurach są na jego lewym boku.

Charakter w skrócie
Pewny siebie, niekiedy o ciętym języku i sarkastyczny, bywa brutalny. Czasami sprawia wrażenie znudzonego życiem, może nawet zgorzkniałego, jakby już nic nie mogło go zaskoczyć. Dużo mniej terytorialny niż kiedyś, ale wciąż nie przepada za intruzami, zwłaszcza tymi lamparcimi. Jest całkiem... temperamentny, jednak przez lata nauczył się nad tym panować.

Historia
Przyszedł na świat w tutejszej dżungli i "klasycznie" był wychowywany tylko przez matkę, a gdy podrósł opuścił ją w poszukiwaniu własnego terytorium. W młodzieńczych latach zbratał się nieco z małpami - szympansami, a głównie z jednym, który to nauczył go wytwarzania przedmiotów. Z początku nie było łatwo, w końcu nie posiadał tak sprawnych łapsk jak małpiszon, ale ostatecznie przyzwyczaił się do używania pyska i całkiem dobrze mu to szło. Ostatecznie jednak po dłuższym czasie ich drogi się rozeszły - małpiszon zirytował wówczas młodego lamparta swoją arogancją, ten nie zapanował nad swoim temperamentem i przeorał go pazurami. Nie zabił go, lecz ich drogi już się nie zeszły po tym akcie agresji.
W czasie powodzi udał się na wyższe tereny, a po niej powrócił jakby nigdy nic.
Generalnie jego życie nie było jakieś niesamowite - walki o terytorium, płodzenie dzieciaków (lampartów i leoponów...), pewnie tylko to jego przebywanie z małpami w młodości było czymś niezwyczajnym. Przez swoje wszystkie lata mieszkał w tej krainie, poznał jej tereny, wiedział też co się dzieje, jednak nie mieszał się jakoś w sprawy lwów, bo i po co, jak te nie mieszały się w jego. Jego stałymi miejscami zawsze była dżungla i sawanna.

Akcept

Awatar użytkownika
Amana
Posty: 29
Gatunek: lew beryberyjski
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 12 mar 2016
Waleczność: 70
Zręczność: 50
Percepcja: 30
Kontakt:

#69

Post autor: Amana » 12 sty 2019, 4:47

Kim jest Amana?
Kiedy stąpa piach zdaje się sam przed nim rozstępować i wygodnie układać się pod jego szlachetnie zarysowanymi łapami. Roztacza wokół siebie spokój ale i poczucie pewnej powagi i majestatu. Potężna postura i gęsta grzywa kreślą sylwetkę budzącą respekt godny samego króla. Z naturalnym sobie dostojeństwem przemierza Afrykę swoim nieśpiesznym tempem, zupełnie jakby celebrował każdy krok i każdy skłaniał go do przemyśleń. Wiecznie patrzy gdzieś w dal.
Choć wciąż serce jego jest młode i nieskore do stałości jaką jest własne stado to daleki jest od szaleństw i pokus młodego życia. Można by sądzić, że lico jego nieskore jest do uśmiechu a w zasadzie dość często wygląda na zamyślonego. Co niektórzy mogliby uznać go wręcz za skończonego nudziarza, który nie jest skłonny do zabaw. Cóż, potrzebowałby na prawdę silnej więzi i beztroski... Woli zwykle usiąść gdzieś z boku i przyglądać się otoczeniu.
Z charakteru właściwie jest postacią neutralną kierującą się własnym zdaniem. Posiada własny kręgosłup moralny i wedle niego ocenia innych - choć jeśli nie czuje, że musi to nie narzuca swojego zdania. Nie jest skłonny do niepotrzebnej przemocy czy sadyzmu ale walczyć potrafi zajadle. Doskonale zdaje sobie sprawę z własnej siły i dlatego stara się podchodzić do innych raczej z łagodnością. Można więc śmiało uznać go za łagodnego olbrzyma. Tak, olbrzyma.
Wracając do jego postury to Amana jest lwem beryberyjskim więc z tego powodu jest duży i śmiało można powiedzieć, że jego postura to prawdopodobne maksimum dla swojego gatunku. Ponadto lwem jest wciąż młodym i pomimo pokaźnej grzywy - cóż, ona wciąż rośnie i rosnąć będzie.

Historia?
Nie jest porywająca. Urodził się bowiem jak większość lwów - w jakimś stadzie, którego tereny położone są daleko na północ stąd. Stadem rządził król i dwóch jego podwładnych a każdy z nich miał po kilka żon. I choć Amana urodził się jako syn króla i jego pierwszej lwicy to jednak nie miał co liczyć na schedę bo i tak miał już kilku starszych braci. Po otrzymaniu wszystkich królewskich lekcji i osiągnięciu dorosłości Amana po prostu zaczął wędrować.


jest Gut

Awatar użytkownika
Jasmin
Posty: 577
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
łowca 2
Łowca 2
surykatka
Surykatka
antylopa
Antylopa
Zdrowie: 100
Waleczność: 46
Zręczność: 56
Percepcja: 51
Kontakt:

#70

Post autor: Jasmin » 15 sty 2019, 11:34

Niewiele można jeszcze powiedzieć o kremowej, niebieskookiej (co okaże się gdy już otworzy oczka), kulce, która przyszła na świat na Lwiej Skale. Urodę zapewne odziedziczyła po Shani, chociaż trudno to na razie stwierdzić jednoznacznie, gdyż wszystkie noworodki wyglądają podobnie. Kim będzie i jaki będzie miała charakter okaże się w przyszłości, gdy zacznie stawiać pierwsze kroczki na świecie, a mamusia i tatuś wezmą się za wychowanie czwórki swoich pociech.

leci kolorek
☁️☀️☁️

Z dala od bliskich, tak nagle rzucił los
W gwarze tajemnic brzmi nowy, nieznany głos
Znad Rzeki Wspomnień obłok unosi się
Dom twój daleki, zgubiony dawno gdzieś
I wtedy czujesz, jak dobrze może być
kiedy bezpiecznym snom już nie zagraża nic
znad rzeki wspomnień księżyc odsuwa mgłę
dom twój daleki, znowu odpływa gdzieś.

🎶

Odpowiedz

Wróć do „Postacie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości