x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Na ratunek ukochanej [Silver Hunter, Zawadi, Mane]
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Re: Na ratunek ukochanej [Silver Hunter, Zawadi, Mane]
Naśmiewałem się, kpiłem sobie ze schwytanej lwicy, która chyba powoli się budziła. I dobrze – niemalże namacalnie odczuwałem jej złość… i mnie ona bawiła. Odczuwałem ogromną satysfakcję z władzy nad nią, z tego, że to ja tutaj rządziłem. A ona… bała się mnie? Powinna. W końcu postanowi się słuchać? Byłem przekonany, że to kwestia czasu.
- Trochę pewnie szkodzi. Ale taka wściekła… wyglądasz również pięknie i zjawiskowo. Coś czuję, że kolejne dni… będą bardzo przyjemne – zapowiedziałem jej.
Naśmiewałem się z Quasimodo, co mi sprawiało… niewyobrażalną frajdę. Zaśmiałem się, słysząc jego groźby, oczywiście się nimi nie przejmując. Przecież… to byłby jakiś absurd, by małe, kropkowane chucherko się na mnie rzuciło! Ja tam wolałem się zajmować swoją pięknością niż zwracać uwagę na Ciapeczka? Kropkowańca? Wielociapka? Czy jak go tam określić. Skupiłem się w pełni na lwicy, której syczenie i pyskowanie… bawiło mnie i chyba trochę podniecało. Z radością zacząłem ssać jej ucho… gdy nastąpiło coś… czego absolutnie się nie spodziewałem! Jego atak… kompletnie mnie zaskoczył. Byłem odwrócony przodem do lwicy, skoro zabawiałem się jej uchem, więc pazury niespodziewanego intruza przejechały mi po grzbiecie, łapie i grzywie. Wściekle ryknąłem na niego, odwracając się w jego stronę i napierając masą, jeśli był blisko, lub skacząc, jeśli się oddalił. Próbowałem go powalić na ziemię i chwycić zębami za kark, jeśli był grzbietem do góry lub położyć łapę z z wystawionymi pazurami na jego podbrzuszu, przyciskając go do ziemi, jeśli zdążył się odwrócić.
- Ktoś tutaj nie wie, kiedy należy spierdalać! – ryknąłem na niego, będąc całkowicie wściekłym za przerwanie mi tej… bardzo przyjemnej zabawy. Tak wściekły, że w pełni skupiony na intruzie kompletnie nie zwracałem uwagi na spętaną lwicę, która znajdowała się gdzieś za mną.
- Trochę pewnie szkodzi. Ale taka wściekła… wyglądasz również pięknie i zjawiskowo. Coś czuję, że kolejne dni… będą bardzo przyjemne – zapowiedziałem jej.
Naśmiewałem się z Quasimodo, co mi sprawiało… niewyobrażalną frajdę. Zaśmiałem się, słysząc jego groźby, oczywiście się nimi nie przejmując. Przecież… to byłby jakiś absurd, by małe, kropkowane chucherko się na mnie rzuciło! Ja tam wolałem się zajmować swoją pięknością niż zwracać uwagę na Ciapeczka? Kropkowańca? Wielociapka? Czy jak go tam określić. Skupiłem się w pełni na lwicy, której syczenie i pyskowanie… bawiło mnie i chyba trochę podniecało. Z radością zacząłem ssać jej ucho… gdy nastąpiło coś… czego absolutnie się nie spodziewałem! Jego atak… kompletnie mnie zaskoczył. Byłem odwrócony przodem do lwicy, skoro zabawiałem się jej uchem, więc pazury niespodziewanego intruza przejechały mi po grzbiecie, łapie i grzywie. Wściekle ryknąłem na niego, odwracając się w jego stronę i napierając masą, jeśli był blisko, lub skacząc, jeśli się oddalił. Próbowałem go powalić na ziemię i chwycić zębami za kark, jeśli był grzbietem do góry lub położyć łapę z z wystawionymi pazurami na jego podbrzuszu, przyciskając go do ziemi, jeśli zdążył się odwrócić.
- Ktoś tutaj nie wie, kiedy należy spierdalać! – ryknąłem na niego, będąc całkowicie wściekłym za przerwanie mi tej… bardzo przyjemnej zabawy. Tak wściekły, że w pełni skupiony na intruzie kompletnie nie zwracałem uwagi na spętaną lwicę, która znajdowała się gdzieś za mną.
- Silver Hunter
- Posłaniec
- Posty: 803
- Gatunek: Gepard grzywiasty
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 lip 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 39
- Zręczność: 61
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Gepard zdążył go drasnąć i gwałtownie odskoczył, kiedy ten natarł na niego z furią. Był od niego znacznie większy i silniejszy. On za to był znacznie szybszy i zwinniejszy, dlatego też usiłował mu umknąć, żeby dostać się do lwicy, jednak przeciwnik zdołał powalić go swoją masą. Zaczął go zaciekle gryźć, gdzie popadnie, zapuszczając głęboko kły w jego ciało, dzięki czemu zdołał się wyślizgnąć spod jego uścisku i stanąć pomiędzy nim a skrępowaną lwicą.
- Ona już dawno mnie wybrała i niewykluczone, że spodziewa się potomstwa, więc na co Ci taka wybrakowana samica, stanowiąca czyjąś własność? - zawarczał szybko zorientowawszy się w jego zamiarach, ponieważ z jego zachowania wyraźnie wynikało, że postrzega samice jako przedmioty należące do samców, dlatego uznał, że jeśli zdoła mu wmówić, iż Zawadi należy do niego, to być może lew zostawi ją w spokoju.
- Ona już dawno mnie wybrała i niewykluczone, że spodziewa się potomstwa, więc na co Ci taka wybrakowana samica, stanowiąca czyjąś własność? - zawarczał szybko zorientowawszy się w jego zamiarach, ponieważ z jego zachowania wyraźnie wynikało, że postrzega samice jako przedmioty należące do samców, dlatego uznał, że jeśli zdoła mu wmówić, iż Zawadi należy do niego, to być może lew zostawi ją w spokoju.
Zaczekaj nad brzegiem rzeki - wkrótce przypłynie ciało twojego wroga.
- Zawadi
- Posty: 172
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 25 wrz 2016
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Nienawidziła, gdy to ona była na straconej pozycji. Tak bardzo tego nienawidziła. Dlatego pojawienie się geparda, było idealną okazją, by to zmienić i od nowa zdobyć wolność. Każde słowo lwa, drażniło ją, napawało niepokojem, oraz czystym gniewem. Cierpliwie milczała, gdy ponownie zaczął ssać jej ucho. W głowie musiała ułożyć jakikolwiek, nawet mały plan. Wierzyła, że przybyły lwioziemiec, nie zostawi jej bez pomocy. Upewniła się w tym, gdy tylko stanął do pojedynku z jej napastnikiem. Zacisnęła szczęki. Przewaga siły, była po stronie lwa, ale jeśli idzie o szybkość, to gepard miał większą szanse. Pewnie był też zwinny. Zawadi zamrugała, wpatrując się jak dwójka samców, staje ze sobą do pojedynku. Nie poświęciła jednak swojej obserwacji dość dużo czasu, gdyż już chwilę później, pochyliła głowę, z zamiarem ściągnięcia lian z przednich łap. Na samym początku robiła to nosem, żeby upewnić się, jak słabo były zaciśnięte na jej łapach. Otworzyła na ile mogła pysk, zaczepiając jednym z kłów o pnącze. Uniosła do góry głowę, pociągając tym samym pierwszy skrawek. Pierwsza z lian zaczęła się zrywać, z cichych szelestem. Z satysfakcją, pociągnęła ją silniej, aż całkowicie pękła, uwalniając przednie brązowe łapy. Lwica przystąpiła teraz do próby ściągnięcia czegoś na kształt kagańca, boleśnie trzymającym jej pyszczek.
Zastrzygła uszami, słysząc kroki obok siebie. Kontem oka zauważyła geparda, który stanął pomiędzy nią, a lwem. Zaciekawiona zaprzestała na chwilę prób uwolnienia pyska, słuchając jego słów z niemą nadzieją, że cokolwiek wniosą. Przynajmniej posłużył się sprytem, to bardzo ceniła.
Zastrzygła uszami, słysząc kroki obok siebie. Kontem oka zauważyła geparda, który stanął pomiędzy nią, a lwem. Zaciekawiona zaprzestała na chwilę prób uwolnienia pyska, słuchając jego słów z niemą nadzieją, że cokolwiek wniosą. Przynajmniej posłużył się sprytem, to bardzo ceniła.
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Zostałem draśnięty przez geparda… ale nie czekałem ani chwili dłużej, mając zamiar dać mu popalić! W końcu byłem lwem a jakiś kotowaty Quasimodo nie miał prawa na mnie podnosić łapy! Już ja zamierzałem pokazać temu Kropkowańcowi… Wielociapkowi, gdzie jego miejsce. Rzuciłem się na niego, przyciskając go łapą do ziemi. Syknąłem, gdy mały diabełek mnie ugryzł w łapę. I owszem, dałem mu szansę zmienić nastawienie, przeprosić, obiecać poprawę… ale on z niej nie skorzystał! No to w takim razie przegiął! Doigrał się!
- Ciebie? Ciebie wybrała? Lwica wybrała jakiegoś Quasimodo? Dobre sobie! – zaśmiałem się po czym ponownie wybuchnąłem śmiechem. Lwica wyraźnie mi sugerowała, że jest dziewicą… a nawet jakby nie była, to mało prawdopodobne… by się z takim przykurczem zabawiała. Co więcej… jednak mieli coś wspólnego. Ona też próbowała mnie oszukać, wymyślając jakąś chorobę, po której się marnieje, wypada sierść. Może bym i jej uwierzył gdyby nie… gdyby nie wyglądała świetnie, jak okaz zdrowia. Zastanawiałem się, czy jej słów o chorobie nie powtórzyć, by go przestraszyć… ale nie miało to sensu, jeśli prawdopodobnie jej nigdy nie tknął, jak się spodziewałem – zwłaszcza jeśli rzeczywiście była dziewica i była taka niedotykalska, unikająca wszelkiego kontaktu. Istna cnotka niewydymka.
- Naprawdę, spodziewasz się z nią potomstwa? To dziwne, że zanim się zacząłem z nią zabawiać, to jeszcze była dziewicza. I strasznie się darła, jak w nią wszedłem. A może… masz za mały sprzęt, by zadowolić lwicę? – dopytywałem się, chcąc zobaczyć jego reakcję, wkurzyć go… i może trochę rozproszyć – A teraz znikaj! Ale już! – wydarłem się na niego i ponownie skoczyłem w jego stronę. Tym razem się nie patyczkowałem. Próbowałem go zdzielić łapą z wyciągniętymi pazurami możliwie silnie. Ale jednorazowo, jeśli był spokojny lub uciekł. Za to jeśli zapragnął się bronić, zapragnął walczyć… to oczywiście po pierwszym ataku zaraz poleciały kolejne uderzenia łapami i próby gryzienia. Miał zwiać! I więcej się nie pokazywać!
- Ciebie? Ciebie wybrała? Lwica wybrała jakiegoś Quasimodo? Dobre sobie! – zaśmiałem się po czym ponownie wybuchnąłem śmiechem. Lwica wyraźnie mi sugerowała, że jest dziewicą… a nawet jakby nie była, to mało prawdopodobne… by się z takim przykurczem zabawiała. Co więcej… jednak mieli coś wspólnego. Ona też próbowała mnie oszukać, wymyślając jakąś chorobę, po której się marnieje, wypada sierść. Może bym i jej uwierzył gdyby nie… gdyby nie wyglądała świetnie, jak okaz zdrowia. Zastanawiałem się, czy jej słów o chorobie nie powtórzyć, by go przestraszyć… ale nie miało to sensu, jeśli prawdopodobnie jej nigdy nie tknął, jak się spodziewałem – zwłaszcza jeśli rzeczywiście była dziewica i była taka niedotykalska, unikająca wszelkiego kontaktu. Istna cnotka niewydymka.
- Naprawdę, spodziewasz się z nią potomstwa? To dziwne, że zanim się zacząłem z nią zabawiać, to jeszcze była dziewicza. I strasznie się darła, jak w nią wszedłem. A może… masz za mały sprzęt, by zadowolić lwicę? – dopytywałem się, chcąc zobaczyć jego reakcję, wkurzyć go… i może trochę rozproszyć – A teraz znikaj! Ale już! – wydarłem się na niego i ponownie skoczyłem w jego stronę. Tym razem się nie patyczkowałem. Próbowałem go zdzielić łapą z wyciągniętymi pazurami możliwie silnie. Ale jednorazowo, jeśli był spokojny lub uciekł. Za to jeśli zapragnął się bronić, zapragnął walczyć… to oczywiście po pierwszym ataku zaraz poleciały kolejne uderzenia łapami i próby gryzienia. Miał zwiać! I więcej się nie pokazywać!
- Silver Hunter
- Posłaniec
- Posty: 803
- Gatunek: Gepard grzywiasty
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 lip 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 39
- Zręczność: 61
- Percepcja: 35
- Kontakt:
- Co takiego?! - gepard poczuł jak rozsadza go wściekłość, kiedy lew powiedział mu, że ją posiadł. Natarł na niego z istną furią, w ogóle nie zważając na zadawane przez niego ciosy łapą. Rzuciwszy się na niego, gryzł go zawzięcie, gdzie popadnie. Nie próbował zbić go z łap, bo wiedział, że nie miałby na to szans, ponieważ przeciwnik był od niego znacznie masywniejszy. Jego największym atutem była szybkość i zwinność, i to właśnie je wykorzystywał w walce z wrogiem, wyślizgując mu się i atakując zajadle, wyrywając mu kłaki z grzywy i zadając mniej lub bardziej dotkliwe obrażenia ostrymi kłami i pazurami.
Zaczekaj nad brzegiem rzeki - wkrótce przypłynie ciało twojego wroga.
- Zawadi
- Posty: 172
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 25 wrz 2016
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Dotychczas zachowywała się w miarę spokojnie, próbując pozbyć się uciskających pysk lian. Gdy jednak, lew wypowiedział te kłamliwe, wręcz ohydne słowa, nie mogła pozostać obojętną. Zwłaszcza, jeśli gepard przestraszyłby się i uciekł, zostawiając ją samą, a był jej jedynym ratunkiem. Podniosła się do pozycji siedzącej.
-Co ty za brednie opowiadasz?! Za nic nie dałabym ci się tknąć, tym bardziej bym z tobą nie współżyła!-warknęła wściekle, mrużąc z nienawiścią oczy. Wpatrywała się w lwa, próbując dać mu do zrozumienia, że porządnie przegiął.-Podły kłamca!
Chciała jak najszybciej się uwolnić. Nawet nie obchodziła jej teraz szybka ucieczka, byle pokazać, jak skończy się zadzieranie z nią.
-Obrażasz mi partnera... obrażasz moją godność... zachowujesz się jak tchórz, który boi się nawet własnego cienia, jeśli nie ma nad kimś władzy.-syknęła lwica. Pochyliła się, próbując złapać tylne pnącza, tak jak te przednie. Zaczęła zrywać je podobnie jak poprzednie, silnymi ruchami przyciągając do siebie. Gdy tylko znajomy odgłos rwania, dotarł do jej uszu, poczuła satysfakcję, że wkrótce wróci do swoich zwinnych ruchów.
Dwójka samców, rzuciła się na siebie, stając do pojedynku. Zawadi miała nadzieję, że gepard wyjdzie ze wszystkiego cało. Nawet jeśli krótko go znała, zaimponował jej swoją odwagą, nie życzyła mu źle. Gdy tylko zerwała lianę z tylnych łap, podniosła się, czując na nowo powracającą energię.
-Co ty za brednie opowiadasz?! Za nic nie dałabym ci się tknąć, tym bardziej bym z tobą nie współżyła!-warknęła wściekle, mrużąc z nienawiścią oczy. Wpatrywała się w lwa, próbując dać mu do zrozumienia, że porządnie przegiął.-Podły kłamca!
Chciała jak najszybciej się uwolnić. Nawet nie obchodziła jej teraz szybka ucieczka, byle pokazać, jak skończy się zadzieranie z nią.
-Obrażasz mi partnera... obrażasz moją godność... zachowujesz się jak tchórz, który boi się nawet własnego cienia, jeśli nie ma nad kimś władzy.-syknęła lwica. Pochyliła się, próbując złapać tylne pnącza, tak jak te przednie. Zaczęła zrywać je podobnie jak poprzednie, silnymi ruchami przyciągając do siebie. Gdy tylko znajomy odgłos rwania, dotarł do jej uszu, poczuła satysfakcję, że wkrótce wróci do swoich zwinnych ruchów.
Dwójka samców, rzuciła się na siebie, stając do pojedynku. Zawadi miała nadzieję, że gepard wyjdzie ze wszystkiego cało. Nawet jeśli krótko go znała, zaimponował jej swoją odwagą, nie życzyła mu źle. Gdy tylko zerwała lianę z tylnych łap, podniosła się, czując na nowo powracającą energię.
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
- Zamknij się dzi*ko! Ty lwico gościnna w kroku! Kocico negocjowalnego afektu! Jak się z Tobą zabawiałem, to mówiłaś coś innego! – ryknąłem na nią. I zaśmiałem się, gdy zarzuciła mi kłamstwo. Nie, nie kłamałem… najwyżej „troszeczkę” mijałem się z prawdą!
- Partnera? Tego śmiesznego wypłosza! A co? Gustujesz w karzełkach? – zaśmiałem się – Jak z nim skończę, to znowu będziesz jęczeć z rozkoszy! – dodałem, wpatrując się jednak w geparda a nie przejmując się spętaną lwicą. Zaśmiałem się… po prostu wybuchnąłem śmiechem, widząc jego wściekłość. Tak, wyraźnie go to zirytowało. W sumie dobrze. Rzuciłem się na niego… a on na mnie. Walka była… ku mojemu zdziwieniu nawet wyrównania. Przynajmniej jeśli chodzi o ilość trafień. Ja drapałem i gryzłem jego, on podobnie robił mi. Kilka razy boleśnie mnie trafił… ale jednocześnie ja trafiłem i jego. Syczałem, ile razy dostawałem, chociaż i tak byłem przekonany, że to ja wygram. Dlaczego? Chociażby z tak prostego powodu, że byłem masywniejszy, więc bardziej odporny na ból. Może i jego pięć drapnięć dawałoby na jakiejś zebrze podobne skutki, jak moje jedno, zadane z większą siłą i większymi pazurami… ale takie jedno na jego ciele musiało być zdecydowanie bardziej dotkliwe, z powodu jego niskiej masy. Byłem pewien, że lada moment się podda. Drapałem go, gryzłem, próbowałem uderzeniem w łeb pozbawić go przytomność albo chociaż w końcu docisnąć go do ziemi, mocno chwytając go za kark. Coś z tego w końcu musiało mi się udać. Jeśli nie stracił przytomności to i tak skończył w szczękach, przyciskany do ziemi. Różnica wielkości… była w końcu spora.
- Rusz się! A Cię zabiję! – ryknąłem ostrzegawczo na niego. Chyba domyślał się, że jestem w stanie zrealizować swoją groźbę.
- Partnera? Tego śmiesznego wypłosza! A co? Gustujesz w karzełkach? – zaśmiałem się – Jak z nim skończę, to znowu będziesz jęczeć z rozkoszy! – dodałem, wpatrując się jednak w geparda a nie przejmując się spętaną lwicą. Zaśmiałem się… po prostu wybuchnąłem śmiechem, widząc jego wściekłość. Tak, wyraźnie go to zirytowało. W sumie dobrze. Rzuciłem się na niego… a on na mnie. Walka była… ku mojemu zdziwieniu nawet wyrównania. Przynajmniej jeśli chodzi o ilość trafień. Ja drapałem i gryzłem jego, on podobnie robił mi. Kilka razy boleśnie mnie trafił… ale jednocześnie ja trafiłem i jego. Syczałem, ile razy dostawałem, chociaż i tak byłem przekonany, że to ja wygram. Dlaczego? Chociażby z tak prostego powodu, że byłem masywniejszy, więc bardziej odporny na ból. Może i jego pięć drapnięć dawałoby na jakiejś zebrze podobne skutki, jak moje jedno, zadane z większą siłą i większymi pazurami… ale takie jedno na jego ciele musiało być zdecydowanie bardziej dotkliwe, z powodu jego niskiej masy. Byłem pewien, że lada moment się podda. Drapałem go, gryzłem, próbowałem uderzeniem w łeb pozbawić go przytomność albo chociaż w końcu docisnąć go do ziemi, mocno chwytając go za kark. Coś z tego w końcu musiało mi się udać. Jeśli nie stracił przytomności to i tak skończył w szczękach, przyciskany do ziemi. Różnica wielkości… była w końcu spora.
- Rusz się! A Cię zabiję! – ryknąłem ostrzegawczo na niego. Chyba domyślał się, że jestem w stanie zrealizować swoją groźbę.
- Silver Hunter
- Posłaniec
- Posty: 803
- Gatunek: Gepard grzywiasty
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 lip 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 39
- Zręczność: 61
- Percepcja: 35
- Kontakt:
W gepardzie buzowała adrenalina, więc nawet nie czuł zadawanych mu obrażeń, choć krwawił obficie z kilku miejsc na ciele. Wciąż zajadle go atakował z prawdziwą furią i wściekłością. W końcu lew zdołał przygwoździć go do ziemi, zaciskając wielkie kły na jego szyi.
- Puszczaj! - wysyczał wijąc się pod nim zaciekle i usiłując rozorać mu brzuch pazurami, jeśli znajdował się tuż nad nim.
- Puszczaj! - wysyczał wijąc się pod nim zaciekle i usiłując rozorać mu brzuch pazurami, jeśli znajdował się tuż nad nim.
Zaczekaj nad brzegiem rzeki - wkrótce przypłynie ciało twojego wroga.
- Zawadi
- Posty: 172
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 25 wrz 2016
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
-Dzi*ko? To nie ja rzucam się na wszystko, co tylko się rusza!-warknęła lwica-Chociaż nic dziwnego, ja bym cię nawet kijem nie dotknęła, a co dopiero odbywała krycie! Jesteś taki żałosny, taki kłamliwy, taki wstrętny!
Nigdy nie była zbyt dobra w rzucaniu obelgami, czy czymś w tym stylu. Zawadi mówiła po prostu wszystko, co w tej chwili przechodziło jej do głowy. Ciągle mrużyła z nienawiścią oczy, podczas kiedy ostatnie drobinki strachu, zaczęły odchodzić, przykryte przez furię.
Jeszcze intensywnie, poczęła zrywać liany z tylnych łap. Podczas, gdy dwójka samców stanęła do pojedynku, jej udało się w końcu uwolnić. Wstała z miejsca, łapiąc pośpiesznie równowagę i rozejrzała się następnie po jaskini. Było tylko jedno wyjście, nie tak bardzo oddalone, niepilnowane. Zawadi prychnęła pod nosem, nie ruszając się z miejsca. Zauważyła kontem oka, jak lew przycisnął geparda do ziemi. Tego było już za dużo. Mimo, że być może miała ostatnią szansę na ucieczkę, nie potrafiłaby zostawić swojego lwioziemskiego znajomego, po tym, co dla niej zrobił.
Pośpiesznie ściągnęła pnącza na swoim pysku, co oczywiście było proste, biorąc pod uwagę, że mogła skorzystać z dwóch przednich łap. Z dalej najeżoną sierścią, wystawionymi pazurami, przypadła do podłoża. Poczuła się jak prawdziwa wojowniczka. Wstąpiły w nią nowe siły. Brązowa lwica, skupiła się na swoim celu, skradając się bardzo powoli. Postępowała tak, jak podczas polowań, kiedy to łapy musiały przylegać do ziemi, trzeba było zachować cierpliwość, nie wydając z siebie nawet cichutkiego pisku.
Zakradła się dostatecznie blisko, by odbić się od ziemi, celując w plecy lwa. Jeśli jej się udało, to wbiła w nie ostre pazury, możliwe jak najgłębiej. Kłami schwyciła jego kark, przyciągając do siebie. Jeśli poluźniłby uścisk, czułaby się usatysfakcjonowana.
Nigdy nie była zbyt dobra w rzucaniu obelgami, czy czymś w tym stylu. Zawadi mówiła po prostu wszystko, co w tej chwili przechodziło jej do głowy. Ciągle mrużyła z nienawiścią oczy, podczas kiedy ostatnie drobinki strachu, zaczęły odchodzić, przykryte przez furię.
Jeszcze intensywnie, poczęła zrywać liany z tylnych łap. Podczas, gdy dwójka samców stanęła do pojedynku, jej udało się w końcu uwolnić. Wstała z miejsca, łapiąc pośpiesznie równowagę i rozejrzała się następnie po jaskini. Było tylko jedno wyjście, nie tak bardzo oddalone, niepilnowane. Zawadi prychnęła pod nosem, nie ruszając się z miejsca. Zauważyła kontem oka, jak lew przycisnął geparda do ziemi. Tego było już za dużo. Mimo, że być może miała ostatnią szansę na ucieczkę, nie potrafiłaby zostawić swojego lwioziemskiego znajomego, po tym, co dla niej zrobił.
Pośpiesznie ściągnęła pnącza na swoim pysku, co oczywiście było proste, biorąc pod uwagę, że mogła skorzystać z dwóch przednich łap. Z dalej najeżoną sierścią, wystawionymi pazurami, przypadła do podłoża. Poczuła się jak prawdziwa wojowniczka. Wstąpiły w nią nowe siły. Brązowa lwica, skupiła się na swoim celu, skradając się bardzo powoli. Postępowała tak, jak podczas polowań, kiedy to łapy musiały przylegać do ziemi, trzeba było zachować cierpliwość, nie wydając z siebie nawet cichutkiego pisku.
Zakradła się dostatecznie blisko, by odbić się od ziemi, celując w plecy lwa. Jeśli jej się udało, to wbiła w nie ostre pazury, możliwe jak najgłębiej. Kłami schwyciła jego kark, przyciągając do siebie. Jeśli poluźniłby uścisk, czułaby się usatysfakcjonowana.
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Zaśmiałem się, słysząc oburzenie lwicy.
- O, a cóż to? Prawda w oczy kole? – zaśmiałem się. Bo skoro była tak oburzona… to może coś było na rzeczy? Miałem jeszcze powiedzieć jej parę słów… ale niestety musiałem się skupić na gepardzie. A walka z nim łatwa nie była… chociaż jakoś bardzo ciężka również nie. W końcu był ode mnie znacznie mniejszy a jego ugryzienia czy drapnięcia były owszem, wkurzające, ale raczej nie niebezpieczne dla życia. W końcu dałem radę go powalić i chwycić zębami. I jeśli rzeczywiście zdecydował się mnie drapnąć… to zrobił spory błąd, bo w tym momencie przyszło naprawdę solidne ugryzienie! Przecież mu mówiłem, że lepiej mnie nie wkurzać!
- Czyli wolisz śmierć?! – ryknąłem na niego, bo w tym momencie się doigrał! Wkurzył mnie… i tylko marzyłem, by zadać mu śmierć. Oczywiście… ta nie miała być szybka. Ta miała być bolesna, długa i powolna. Już, już miałem coś mu zrobić… gdy nagle poczułem potężne uderzenie. Ale… ale jak to?! To gepard nie był sam? Ktoś drugi się za nim zakradł? Ale przecież żadnego innego zapachu nie czułem. Puściłem kłami geparda, który w tym momencie… nie był już ważny. A sam zacząłem się rzucać, szarpać, wierzgać – robić wszystko, by pozbyć się intruza z grzbietu. I dopiero gdy kątem oka zobaczyłem leżące liany na ziemi, zrozumiałem co się stała. Moja kotka zapragnęła odzyskać wolność! To co teraz robić? Próbować ich spacyfikować? Czy szanse były małe… i lepiej było uciekać?
- O, a cóż to? Prawda w oczy kole? – zaśmiałem się. Bo skoro była tak oburzona… to może coś było na rzeczy? Miałem jeszcze powiedzieć jej parę słów… ale niestety musiałem się skupić na gepardzie. A walka z nim łatwa nie była… chociaż jakoś bardzo ciężka również nie. W końcu był ode mnie znacznie mniejszy a jego ugryzienia czy drapnięcia były owszem, wkurzające, ale raczej nie niebezpieczne dla życia. W końcu dałem radę go powalić i chwycić zębami. I jeśli rzeczywiście zdecydował się mnie drapnąć… to zrobił spory błąd, bo w tym momencie przyszło naprawdę solidne ugryzienie! Przecież mu mówiłem, że lepiej mnie nie wkurzać!
- Czyli wolisz śmierć?! – ryknąłem na niego, bo w tym momencie się doigrał! Wkurzył mnie… i tylko marzyłem, by zadać mu śmierć. Oczywiście… ta nie miała być szybka. Ta miała być bolesna, długa i powolna. Już, już miałem coś mu zrobić… gdy nagle poczułem potężne uderzenie. Ale… ale jak to?! To gepard nie był sam? Ktoś drugi się za nim zakradł? Ale przecież żadnego innego zapachu nie czułem. Puściłem kłami geparda, który w tym momencie… nie był już ważny. A sam zacząłem się rzucać, szarpać, wierzgać – robić wszystko, by pozbyć się intruza z grzbietu. I dopiero gdy kątem oka zobaczyłem leżące liany na ziemi, zrozumiałem co się stała. Moja kotka zapragnęła odzyskać wolność! To co teraz robić? Próbować ich spacyfikować? Czy szanse były małe… i lepiej było uciekać?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości