x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Wiekowa akacja
- Dabin
- Posty: 92
- Gatunek: Pyton skalny
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 gru 2012
- Waleczność: 20
- Zręczność: 40
- Percepcja: 40
Re: Wiekowa akacja
Ciekawe imię lubił wodę tak jak Dabin. Może kiedyś da się namówić na wspólne popływanie.
- Połknąłem kiedyśss krokodyla. -Nie był to dorosły osobnik ale wszak liczyło się za gatunek. Nie wszystko wszyscy musieli od razu wiedzieć. - Przez miesssiąc trawiłem go leżąc w jednym miejssscu.- Dalsza część rozmowy została przerwana przez pojawienie się hieny. Wąż skinął łbem na powitanie.
Przykre było to, że nawet Kapitan nie widział jego przyjaciółki. Po czym odezwał się do fioletowookiej.
- Droga pani, również jej nie znam. A ssswego czasu długo przebywałem na pussstkowiach a potem bliżej sssłonej wody. Mussszę dodać, że mięssso jest wyborne, śsswieżutkie.
Dabin mangusta się nie przejął, nawet gdyby ta próbowała na niego zapolować to i tak nie kwalifikował się do jadłospisu ssaka. Te bowiem polowały na mniejsze gady a nie sporych rozmiarów pytony.
- Połknąłem kiedyśss krokodyla. -Nie był to dorosły osobnik ale wszak liczyło się za gatunek. Nie wszystko wszyscy musieli od razu wiedzieć. - Przez miesssiąc trawiłem go leżąc w jednym miejssscu.- Dalsza część rozmowy została przerwana przez pojawienie się hieny. Wąż skinął łbem na powitanie.
Przykre było to, że nawet Kapitan nie widział jego przyjaciółki. Po czym odezwał się do fioletowookiej.
- Droga pani, również jej nie znam. A ssswego czasu długo przebywałem na pussstkowiach a potem bliżej sssłonej wody. Mussszę dodać, że mięssso jest wyborne, śsswieżutkie.
Dabin mangusta się nie przejął, nawet gdyby ta próbowała na niego zapolować to i tak nie kwalifikował się do jadłospisu ssaka. Te bowiem polowały na mniejsze gady a nie sporych rozmiarów pytony.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Skinęła głową w stronę Goliatha, przytakując mu.
- Powiem tak. Sama nie słyszałam o tym, żeby ktokolwiek został kiedykolwiek wyleczony z szaleństwa, lecz... No cóż, szczerze mówiąc w klanie, w którym się wychowywałam nikt nie miał do tego głowy. Jeśli nic się nie zmieni to owszem, przegonimy ją - stwierdziła. Czy sobie poradzi sama, czy nie to już nie do końca coś, czym powinni się przejmować. Może i wielu by się z nią nie zgodziło i uznało takie podejście za poniekąd barbarzyńskie i samolubne, lecz w końcu w jaki sposób osobnik taki, jak ona mógłby przydać się na cokolwiek reszcie klanu? Jeśli nic by się nie zmieniło, przecież byłaby jedynie kolejną gębą do wykarmienia, która niewiele może dać w zamian.
- A jeśli chodzi o skórę, to pozwól, że wynagrodzę ci to, iż... No cóż, niemalże ją straciłeś - rzuciła do ptaka, po czym zniknęła na chwilę w norze. Tylko po to, by po chwili wynieść z niej zdobytą podczas jednego z polowań skórkę, którą położyła przed Goliathem. - I tak jestem pewna, że wykorzystasz ją w bardziej użyteczny sposób.
Następnie spojrzała na Ilangę i skinęła głową.
- Chyba najlepiej będzie zrobić tak, jak mówisz. Wykopanie nowej nory nieco zajmie, pomijając już to, że mamy inne obowiązki. Postaramy się z tym pośpieszyć, żebyś nie została bez nory na dłużej - powiedziała, uśmiechając się lekko do jasnofutrej.
Następnie umilkła, kiedy podszedł do niej kot. Pochyliła się nieco, wysłuchawszy jego słów uważnie, z mimowolnym lekkim uśmiechem na pysku. Tak, jak stwierdziła już Ilanga, Archaon był uroczy i naprawdę ciężko było się na niego gniewać. No i jakby nie patrzeć nie stanowił dla nich zagrożenia. Kto wie, może dobre stosunki z kociakiem jeszcze się na coś przydadzą?
- Rozumiem. Pytam, bo właśnie stwierdziła, że chce dać ci tamtą skórę. Ale wygląda na to, że coś sobie ubzdurała - wzruszyła barkami. - Miło mi, sąsiedzie - dodała po chwili. - Następnym razem pamiętaj, że nie musisz się skradać jak do zwierzyny - dorzuciła.
Skinęła głową wężowi, gdy ten również zaprzeczył, że zna tę dziwaczkę.
- Na pustkowiach na zachodzie? - spytała pytona. - Nie mieszka tam przypadkiem lwie stado? Bo coś tam takiego słyszałam - zagadnęła, przypominając sobie o rozmowie, jaką odbyła jeszcze na Lwiej Ziemi. Przydałoby się dowiedzieć, czy tamto stado rzeczywiście mieszka w pobliżu ot tak, dla własnego bezpieczeństwa. Bo o ile byli w stanie powalić pojedynczego osobnika, tak z całą grupą trudno byłoby sobie poradzić.
W chwilę później niemalże wybałuszyła oczy, kiedy z trawy wypadło kolejne niewielkie zwierzę. Obrzuciła mangustę uważnym, lecz zaskoczonym spojrzeniem, zastanawiając się, co tak właściwie sprawiało, że tylu nieznajomych się tu ostatnio pojawia. Czyżby całkiem świeży zapach krwi tak przyciągał okoliczne zwierzęta, iż postanowiły one zignorować wyraźne znaczenia zapachowe?
- Hienami. Mieszkamy tutaj - odpowiedziała krótko na jego pytanie. - A ty to kto? - dodała po chwili, unosząc brew.
-1 x mała skóra
- Powiem tak. Sama nie słyszałam o tym, żeby ktokolwiek został kiedykolwiek wyleczony z szaleństwa, lecz... No cóż, szczerze mówiąc w klanie, w którym się wychowywałam nikt nie miał do tego głowy. Jeśli nic się nie zmieni to owszem, przegonimy ją - stwierdziła. Czy sobie poradzi sama, czy nie to już nie do końca coś, czym powinni się przejmować. Może i wielu by się z nią nie zgodziło i uznało takie podejście za poniekąd barbarzyńskie i samolubne, lecz w końcu w jaki sposób osobnik taki, jak ona mógłby przydać się na cokolwiek reszcie klanu? Jeśli nic by się nie zmieniło, przecież byłaby jedynie kolejną gębą do wykarmienia, która niewiele może dać w zamian.
- A jeśli chodzi o skórę, to pozwól, że wynagrodzę ci to, iż... No cóż, niemalże ją straciłeś - rzuciła do ptaka, po czym zniknęła na chwilę w norze. Tylko po to, by po chwili wynieść z niej zdobytą podczas jednego z polowań skórkę, którą położyła przed Goliathem. - I tak jestem pewna, że wykorzystasz ją w bardziej użyteczny sposób.
Następnie spojrzała na Ilangę i skinęła głową.
- Chyba najlepiej będzie zrobić tak, jak mówisz. Wykopanie nowej nory nieco zajmie, pomijając już to, że mamy inne obowiązki. Postaramy się z tym pośpieszyć, żebyś nie została bez nory na dłużej - powiedziała, uśmiechając się lekko do jasnofutrej.
Następnie umilkła, kiedy podszedł do niej kot. Pochyliła się nieco, wysłuchawszy jego słów uważnie, z mimowolnym lekkim uśmiechem na pysku. Tak, jak stwierdziła już Ilanga, Archaon był uroczy i naprawdę ciężko było się na niego gniewać. No i jakby nie patrzeć nie stanowił dla nich zagrożenia. Kto wie, może dobre stosunki z kociakiem jeszcze się na coś przydadzą?
- Rozumiem. Pytam, bo właśnie stwierdziła, że chce dać ci tamtą skórę. Ale wygląda na to, że coś sobie ubzdurała - wzruszyła barkami. - Miło mi, sąsiedzie - dodała po chwili. - Następnym razem pamiętaj, że nie musisz się skradać jak do zwierzyny - dorzuciła.
Skinęła głową wężowi, gdy ten również zaprzeczył, że zna tę dziwaczkę.
- Na pustkowiach na zachodzie? - spytała pytona. - Nie mieszka tam przypadkiem lwie stado? Bo coś tam takiego słyszałam - zagadnęła, przypominając sobie o rozmowie, jaką odbyła jeszcze na Lwiej Ziemi. Przydałoby się dowiedzieć, czy tamto stado rzeczywiście mieszka w pobliżu ot tak, dla własnego bezpieczeństwa. Bo o ile byli w stanie powalić pojedynczego osobnika, tak z całą grupą trudno byłoby sobie poradzić.
W chwilę później niemalże wybałuszyła oczy, kiedy z trawy wypadło kolejne niewielkie zwierzę. Obrzuciła mangustę uważnym, lecz zaskoczonym spojrzeniem, zastanawiając się, co tak właściwie sprawiało, że tylu nieznajomych się tu ostatnio pojawia. Czyżby całkiem świeży zapach krwi tak przyciągał okoliczne zwierzęta, iż postanowiły one zignorować wyraźne znaczenia zapachowe?
- Hienami. Mieszkamy tutaj - odpowiedziała krótko na jego pytanie. - A ty to kto? - dodała po chwili, unosząc brew.
-1 x mała skóra
- Dabin
- Posty: 92
- Gatunek: Pyton skalny
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 gru 2012
- Waleczność: 20
- Zręczność: 40
- Percepcja: 40
Uniósł się bardziej do góry tak by zrównać się z wzrokiem przywódczynią hien, kołysząc się przy tym wdzięcznie na boki.
- Ssstado już dawno nie miessszka na zachodzie. Prznieśssli sssię nad sssłoną wodę. Jessst tam dolina, sssam ją sssprawdzałem dla nich. - Dabin nie miał najmniejszego pojęcia o konflikcie hieny-lwy i że narażał się tym samym na miano szpiega lub innego złola zdolnym im zaszkodzić.
- Ssszkarłatni mnie ignorowali, tylko przyjaciółka mnie lubiła ale przyjaciółka zniknęła i ssszukam jej. Czarna, duża kocica z białą grzywą, lubiła zbierać zioła i kolekcjonować kośssci.-Wąż liczył na to, że otrzyma jakiekolwiek wskazówki od hien, może któraś coś wie.
- Ssstado już dawno nie miessszka na zachodzie. Prznieśssli sssię nad sssłoną wodę. Jessst tam dolina, sssam ją sssprawdzałem dla nich. - Dabin nie miał najmniejszego pojęcia o konflikcie hieny-lwy i że narażał się tym samym na miano szpiega lub innego złola zdolnym im zaszkodzić.
- Ssszkarłatni mnie ignorowali, tylko przyjaciółka mnie lubiła ale przyjaciółka zniknęła i ssszukam jej. Czarna, duża kocica z białą grzywą, lubiła zbierać zioła i kolekcjonować kośssci.-Wąż liczył na to, że otrzyma jakiekolwiek wskazówki od hien, może któraś coś wie.
- Fo
- Posty: 28
- Gatunek: krokuta cętkowana
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 25
- Zręczność: 40
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Wychyliłem łeb z nory i rozejrzałem się dookoła. Było tutaj tak fajnie i w ogóle! poszukam coś dla brata, brat na pewno się ucieszy, tak, na pewno. Wszystko było dla mnie takie inne takie nowe takie, łał. Wyślizgnąłem się, dorośli coś tam robili. Zacząłem kręcić się koło drzewa ale z innej strony niż dorośli. węszyłem i znalazłem jakiś patyk? kość? roślinę? nie wiem nigdy nie widziałem nic innego niż norę i światło poza norą.
Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego?
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
Lili pisze:Choć Przodkowie jedynie wiedzą jak skomplikowana już była sytuacja pod wiekową akacją, za chwilę miała skomplikować się jeszcze bardziej. Kapitan Archaon nie był jedynym przedstawicielem swojego gatunku mieszkającym w sąsiedztwie, a jego przedłużająca się nieobecność wywoływała tęsknotę w czyimś sercu.
- Miauuu... - rozległo się zalotne wołanie. Kotka wolała nie zbliżać się do tłumu, więc chciała przywołać Archaona do siebie ukryta pośród wysokiej trawy. Taki słodziak marnował się w towarzystwie hien, więc trzeba było go stąd wyciągnąć. A co gdyby ten wąż próbował go zjeść!obrazek poglądowy, Lili nie nosi kokardek
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- Ndevu
- Posty: 191
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 56
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Nagle zaczęło dziać się tak dużo, Ndevu zrobiło się dość niezręcznie, tylu obcych gapiło się jak leży na mniejszej samicy. Kot znał ptaka, białą i mięśniaka? Domyślił że poznała go grupa wysłana nad rzekę, ale nazwać Mtego mięśniakiem? Wydało mu się to co najmniej śmieszne, nie do końca podobał mu się pomysł Goliatha, związać ją w norze? Szalona hiena zdechła by ze strachu. Scena błogosławieństwa wydała się Ndevu urocza! Za raz pojawiło się kolejne zwierzę, mangusta? Ndevu tylko przewrócił oczami i zwiększył czujność.
Gdy wąż skończył mówić, powiedział krótko:
— Nie widziałem kocicy o takimi umaszczeniu. —
Po chwili spojrzał na kota.
— Hej kociaku! — Poklepał samicę pod sobą po głowie — Czy my też możemy liczyć na błogosławieństwo? — Uśmiechnął się.
Gdy wąż skończył mówić, powiedział krótko:
— Nie widziałem kocicy o takimi umaszczeniu. —
Po chwili spojrzał na kota.
— Hej kociaku! — Poklepał samicę pod sobą po głowie — Czy my też możemy liczyć na błogosławieństwo? — Uśmiechnął się.
- Kapitan Archaon
- Posty: 58
- Gatunek: Kot czarnołapy
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 cze 2016
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 15
- Zręczność: 30
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Wysłuchałem dokładnie wszystkich wokół. Chciałem coś powiedzieć ale przerwało miauczenie.
- Czy to...
Podniosłem uszy i stanąłem na dwóch tylnych łapkach rozglądając się w okolicy.
- Tak to...
Zacząłem obracać się we wszystkie kierunki merdając głową. Ruszałem przy tym wąsami i głośno ciągnąłem nosem. Próbowałem złapać zapach.
— Wybacz, Dabin. Wybaczcie sąsiedzi. Muszę iść... Wiecie...
Pobiegłem za miauknięciem krzycząc.
— Natura mnie wzywa! Natura mnie wzywa! Nadchodzę! Moja lady już idę!
Zniknąłem w trawie. Próżno mnie tu szukać oddalę się z kotką daleko stąd na długi czas.
[z/t]
//Do nowego roku//
- Czy to...
Podniosłem uszy i stanąłem na dwóch tylnych łapkach rozglądając się w okolicy.
- Tak to...
Zacząłem obracać się we wszystkie kierunki merdając głową. Ruszałem przy tym wąsami i głośno ciągnąłem nosem. Próbowałem złapać zapach.
— Wybacz, Dabin. Wybaczcie sąsiedzi. Muszę iść... Wiecie...
Pobiegłem za miauknięciem krzycząc.
— Natura mnie wzywa! Natura mnie wzywa! Nadchodzę! Moja lady już idę!
Zniknąłem w trawie. Próżno mnie tu szukać oddalę się z kotką daleko stąd na długi czas.
[z/t]
//Do nowego roku//
- Goliath
- Posty: 72
- Gatunek: Orłosęp
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 lut 2016
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 23
- Zręczność: 52
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Goliath podszedł i podniósł małą skórę, którą wręczyła mu Alfa. Być może podziekowałby, wszak potrafi to robić, jednak nie w tym przypadku. Orłosęp zebrał 2 ścięgna oraz dużą skórę na jedną kupkę, zaś na drugiej umieścił kły wraz z kościami lwa.
- Weźcie te kości i kły. - zwrócił się rzecz jasna do członków klanu. - Mi na nic się nie przydadzą. - dopowiedział, po czym zadziało się. Chwycił kawałek małej skóry i poddał go rzemieślniczej obróbce. Tutaj zagiął kawałek, tam oderwał, w innym miejscu zacisnął szpony mocno na skórze. Końcowym efektem jego pracy było nic innego jak sakiewka. Z takim ekwipunkiem padlinożerca wreszcie może udać się na zbieranie surowców. Najważniejsze w tym wszystkim, że gdy poddał się swemu rzemieślniczemu fachu to był ślepy, a zarazem głuchy na wszelkie dźwięki otoczenia, zatem nie przykuł uwagi do miaczuczenia oraz odchodzącego kota. Miał swój świat i swoje zabawki. Dopiero, gdy skończył zdziwił się na fakt, że kota już tutaj nie ma, a zamiast niego jest mangusta. Orłosęp nie popełni drugi raz tego samego błędu, przez co należy rozumieć porzucenie surowców. Prędko wzniósł się w powietrze i zniknął, bowiem poleciał do ukrytego gniazda. Tam też schował surowce, zaś następnie wrócił do zebranych.
- Zrobię użytek z sakiewki. Przelecę się nad krainą i pozbieram surowce. - nie czekał na pozwolenie ani nic z tych rzeczy. Po prostu wzniósł się w powietrze, pofrunął siną w dal.
+1 mała skóra, (podnoszę z ziemii),
-1 mała skóra,
+1 duża skóra (podnoszę z ziemi),
+2 ścięgna (podnoszę z ziemi),
+1 sakiewka,
//zt
- Weźcie te kości i kły. - zwrócił się rzecz jasna do członków klanu. - Mi na nic się nie przydadzą. - dopowiedział, po czym zadziało się. Chwycił kawałek małej skóry i poddał go rzemieślniczej obróbce. Tutaj zagiął kawałek, tam oderwał, w innym miejscu zacisnął szpony mocno na skórze. Końcowym efektem jego pracy było nic innego jak sakiewka. Z takim ekwipunkiem padlinożerca wreszcie może udać się na zbieranie surowców. Najważniejsze w tym wszystkim, że gdy poddał się swemu rzemieślniczemu fachu to był ślepy, a zarazem głuchy na wszelkie dźwięki otoczenia, zatem nie przykuł uwagi do miaczuczenia oraz odchodzącego kota. Miał swój świat i swoje zabawki. Dopiero, gdy skończył zdziwił się na fakt, że kota już tutaj nie ma, a zamiast niego jest mangusta. Orłosęp nie popełni drugi raz tego samego błędu, przez co należy rozumieć porzucenie surowców. Prędko wzniósł się w powietrze i zniknął, bowiem poleciał do ukrytego gniazda. Tam też schował surowce, zaś następnie wrócił do zebranych.
- Zrobię użytek z sakiewki. Przelecę się nad krainą i pozbieram surowce. - nie czekał na pozwolenie ani nic z tych rzeczy. Po prostu wzniósł się w powietrze, pofrunął siną w dal.
+1 mała skóra, (podnoszę z ziemii),
-1 mała skóra,
+1 duża skóra (podnoszę z ziemi),
+2 ścięgna (podnoszę z ziemi),
+1 sakiewka,
//zt
- Mtego
- Posty: 108
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 47
- Percepcja: 48
- Kontakt:
Mtego podniósł brew gdy słuchał propozycji sępa i Ilangi, z jednej strony propozycja słuszna.
Jednak Mtego nie do końca się z tym zgadzał.
Przecież zajmowanie się chorą, czy też kopanie jej nory to bezużyteczne wykorzystanie cennego czasu.
- Jeśli mógłbym coś dodać, to uważam, że na pewno jej nie wyleczymy. Szaleństwo jest poważnym zagrożeniem dla osób dookoła, a poza tym jak wiemy szaleństwo jest przekazywane na potomstwo, więc życie tej samicy nosi za sobą same niekorzyści. Gdy ją wypuścimy jest ryzyko, że się rozmnozy, choćby przez jakiś gwałt. Po co więcej krokuty szaleńców? Wydaje mi się, że jej zabicie jest przynajmniej to rozmyślania.
Jednak Mtego nie do końca się z tym zgadzał.
Przecież zajmowanie się chorą, czy też kopanie jej nory to bezużyteczne wykorzystanie cennego czasu.
- Jeśli mógłbym coś dodać, to uważam, że na pewno jej nie wyleczymy. Szaleństwo jest poważnym zagrożeniem dla osób dookoła, a poza tym jak wiemy szaleństwo jest przekazywane na potomstwo, więc życie tej samicy nosi za sobą same niekorzyści. Gdy ją wypuścimy jest ryzyko, że się rozmnozy, choćby przez jakiś gwałt. Po co więcej krokuty szaleńców? Wydaje mi się, że jej zabicie jest przynajmniej to rozmyślania.
- Ilanga
- Posty: 109
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 cze 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 37
- Percepcja: 68
- Kontakt:
Uśmiechnęła się delikatnie do Alfajiri, przywódczyni zgadzała się z nią, czyli sprawa była już prawie ustalona. Lecz gdy usłyszała wypowiedź Mtego, aż podniosła uszy ze zdziwienia. To, co mówił, było... okrutne.
— Szaleństwo nie jest dziedziczne — odpowiedziała zdecydowanie. — Przynajmniej nie zawsze. Może być wywołane przez różne czynniki: urazy, choroby... głód.
Wróciła w pamięci do czasu, którego wolałaby nie pamiętać. Wielki głód, który zabiera siły, prowadzi w otchłań szaleństwa, przynosi urojenia i senne majaki, odbiera osobowość. Najpierw ofiarami padały pojedyncze, słabsze — niekonieczne spokrewnione — osobniki. Później paranoja i agresja objęły cały klan. Ilanga dała radę zachować względną jasność umysłu, choć czasem, gdy wracała do jamy po którymś z kolei nieudanym polowaniu, do głowy przychodziły myśli szalone, złe i straszne. Ale to wszystko minęło. Powrót do normalnego jedzenia stopniowo przywracał normalne myślenie.
— Widziałam hieny, które oszalały z głodu, choć wcześniej były całkiem rozsądne, a w rodzinie nie mieli żadnych szaleńców. To byli moi znajomi. Nie wiemy, przez co przeszła ta hiena, a ty od razu stwierdzasz, że na pewno jest bezwartościowa i nie da się jej pomóc. Stawiasz diagnozę pod nieobecność medyka — stwierdziła.
— Zabijanie słabszych jest łatwe — dodała cicho.
— Szaleństwo nie jest dziedziczne — odpowiedziała zdecydowanie. — Przynajmniej nie zawsze. Może być wywołane przez różne czynniki: urazy, choroby... głód.
Wróciła w pamięci do czasu, którego wolałaby nie pamiętać. Wielki głód, który zabiera siły, prowadzi w otchłań szaleństwa, przynosi urojenia i senne majaki, odbiera osobowość. Najpierw ofiarami padały pojedyncze, słabsze — niekonieczne spokrewnione — osobniki. Później paranoja i agresja objęły cały klan. Ilanga dała radę zachować względną jasność umysłu, choć czasem, gdy wracała do jamy po którymś z kolei nieudanym polowaniu, do głowy przychodziły myśli szalone, złe i straszne. Ale to wszystko minęło. Powrót do normalnego jedzenia stopniowo przywracał normalne myślenie.
— Widziałam hieny, które oszalały z głodu, choć wcześniej były całkiem rozsądne, a w rodzinie nie mieli żadnych szaleńców. To byli moi znajomi. Nie wiemy, przez co przeszła ta hiena, a ty od razu stwierdzasz, że na pewno jest bezwartościowa i nie da się jej pomóc. Stawiasz diagnozę pod nieobecność medyka — stwierdziła.
— Zabijanie słabszych jest łatwe — dodała cicho.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość