Suta uczta [Alfajiri, Chester, Ilanga, Mtego, Ndevu]

[Chester]

Hieny podążały za obranym tropem, przedzierając się przez wysoką trawę. Chester wietrzył z nosem przy ziemi, czując jak woń tropionej zwierzyny staje się coraz intensywniejsza. W końcu ich oczom ukazało się drzewo, pod którym odpoczywało niewielkie stado guźców, złożone z pięciu osobników. Na widok tłustych świniowatych pociekła mu ślina.
- Wyglądają naprawdę apetycznie - stwierdził obserwując je z ukrycia. Byli doskonale ukryci przed wzrokiem guźców w wysokiej trawie, znajdując się nieopodal miejsca ich pobytu.
- Nie są zbyt duże, ale trzeba uważać na ich kły. Jest nas pięcioro, tak samo jak ich. Każdy mógłby wziąć na cel jednego z nich, a w razie potrzeby przyjdziemy sobie z pomocą - podsunął spoglądając na pozostałych.

[Alfajiri]

Wkrótce znaleźli źródło tajemniczych tropów. Było nim nieduże stadko guźców, które pasło się nieopodal. Alfajiri zamarła, przyczajona, obserwując pasące się zwierzęta, marszcząc nieco czoło. Była ich piątka, cztery samice i samiec. No cóż, to zdecydowanie nieco gorzej, niż gdyby natrafili na większego kopytnego, lecz z drugiej strony, czy chcieli iść dalej? W końcu nie wiadomo, czy cokolwiek innego znajdą.
- Jeśli będziemy wybrzydzać to w końcu nic nie znajdziemy - powiedziała po chwili. - Myślę, że powinniśmy spróbować. Rozdzielić się, otoczyć stado i zaatakować w tym samym momencie, zanim się zorientują. Każdy wybierze sobie jednego tak, żeby nie wchodzić innym w drogę. Tak jak powiedział Mtego, musielibyśmy złapać co najmniej cztery, więc jeśli jeden by nam uciekł, możemy dać sobie spokój i skupić się na powaleniu pozostałych czterech. Mogę wziąć na siebie samca, jeśli chcecie - powiedziała półgłosem. - Co myślicie?

[Ndevu]

Ślady zaprowadziły ich do guźców, cóż nie jest to aż taka zła zwierzyna, pięć osobników.
Słuchał uważnie słów pozostałych, gdy Alfajiri wyraziła swoje zdanie, pokiwał głową.
— Jestem za. — Powiedział półgłosem, po czym wskazał łapą jedną z samic — Ja zamawiam tą. — Musieli się dogadać co do tego, by nie było później nieporozumień.

[Ilanga]

A więc to guźce. Dość małe stadko, ale wygląda smacznie... Ilandze aż ślinka ciekła na myśl o tak pysznym mięsie. Na pewno warto było spróbować. Alfajiri zaproponowała słuszną strategię, otoczenie stada i atak z zaskoczenia zwiększał ich szanse na sukces. Guźce to zwierzęta dość szybkie, więc najlepiej by było powalić je, zanim zdążą uciec. Dłuższy pościg za zwierzyną o niezbyt dużej masie byłby zbędnym wydatkiem energii.
— Dobry plan. Tylko trzeba to zrobić szybko — powiedziała cicho.
— Biorę tę lochę, która wygląda na najmniejszą — wskazała głową. Ilanga miała świadomość, że nie jest zbyt silna, więc większe osobniki wolała pozostawić reszcie.

[Mistrz Gry]

Guźce nadal beztrosko relaksowały się pod marulą. Dwie z świń, widocznie najmłodsze, wesoło harcowały dookoła, ganiając się i przewracając na przemian. Dwie pozostałe starsze lochy wylegiwały się w cieniu drzewa. Wydawało się, że gawędzą między sobą. Ostatni, samiec i przewodnik, siedział w odosobnieniu, rozglądając się dookoła. Mimo skupienia i skrupulatnego taksowania otoczenia, nie zauważył czyhających na nich hien. Nie wiedział też, że właśnie omawiają strategię polowania na nich. Wstał i zaczął kopać pyskiem i racicą grunt pod sobą w poszukiwaniu korzonków. Jeśli chcieli atakować, to właśnie teraz, póki ich nie wykryły. I póki były całkowicie pochłonięte własnymi sprawami.

[Alfajiri]

- W takim razie nie marnujmy więcej czasu. Ruszajmy. Otoczmy je i ruszajmy na mój znak - poleciła szeptem, po czym zaczęła się przekradać dalej od pozostałych. Planowała zajść samca od tyłu i tam się przyczaić, by następnie wyskoczyć na niego znienacka i przy odrobinie szczęścia powalić zanim zorientuje się, co się dzieje i ucieknie. Atak od zadniej strony powinien utrudniać wykrycie, jak i zmniejszał zagrożenie zranienia przez ostre kły knura. Oczywiście o ile coś nie pójdzie źle i nie zostanie wcześniej dostrzeżona.
Aby tego uniknąć poruszała się ostrożnie na lekko ugiętych nogach, starając się ustawiać pod wiatr i nieruchomiejąc, gdy guziec zerkał w tę stronę. Postarała się zająć najdogodniejszą do ataku pozycję, po czym odczekać przez kilka sekund, by dać pozostałym czas na zajęcie pozycji. Gdy uznała, że najpewniej wszyscy zdążyli się ustawić, wydała z siebie charakterystyczny hieni skowyt, dając tym samym sygnał do natarcia, samej wypadając jednocześnie z traw i szarżując na guźca z zamiarem powalenia go i unieruchomienia, wgryzając się głęboko w jego ciało.

[Chester]

- Biorę tą z prawej! - poinformował, po czym zaczął skradać się za swoją partnerką, stawiając miękko łapy. Następnie odbił nieco w prawo, by ominąć samca. Wtem Alfaijri wyskoczyła z wysokiej trawy, szarżując wprost na zaskoczonego odyńca. Chester po chwili zrobił to samo, rzucając się na jedną z loch, by dobrać się do jej smakowitego mięsa.

[Ndevu]

Ndevu pokiwał głową na słowa Alfajiri, sam także zaczął się skradać, gdy królowa wyskoczyła na guźce, niemalże natychmiast zrobił to samo, szarżując na wcześniej wskazaną samicę, zamierzał powalić ją swoim dużym cielksem, przy odrobinie szczęścia, sam impet szarży, unieruchomi już samice, planował jednak od zrazu wgryźć się w dziką świnię gdy będzie to możliwe, by ta na pewno nie uciekła, lub by po prostu zginęła.

[Mtego]

Mtego podniósł uszy i głowę, plan królowej był bardzo rozsądny, i cieszył się, że wzięła jego zdanie pod uwagę.
- Biorę tą od końca, ale będę także asekurował pozostałe, uznajmy, że ta moja jest tą, która może uciec. -
Wtedy zaczął skradac się jak pozostali.
Gdy atak się zaczął, Mtego ruszył na samice, miejac jednak oczy dookola głowy.

[Ilanga]

Ilanga działała zgodnie z poleceniem przywódczyni. Cicho podkradła się od tyłu do małej samicy zajętej zabawą. Podeszła dość blisko, na odległość skoku, zakładając, że młoda i tak nie będzie zwracać uwagi na otoczenie, a chciała uniknąć dłuższego pościgu. Gdy Alfajiri dała znak skowytem, Ilanga natychmiast rzuciła się na młodą lochę, chcąc złapać ją w uścisk swych szczęk.