x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Pole traw
- Jaskier
- Posty: 40
- Gatunek: Hiena
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 gru 2016
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Re: Pole traw
Za długo zwlekał. Zbyt długo. Zmożony i zmęczony wylegiwał się pod drzewem, ciągle powtarzając sobie w myślach "jeszcze chwilę, jeszcze moment". Jednak od tak długiej wędrówki, którą przebył, jego łapy odmawiały posłuszeństwa. Były jak z waty. Nie mógł się zmusić, żeby wstać i ruszyć dalej. Igrał z ogniem. Oparł się o pień i pozwalał muskać przydługie futro na szyi chłodniejszym zefirem. Przynosiło mu to niewyobrażalną ulgę. Wraz z wiatrem do jego nosa dochodziły różnorodne zapachy, które po części zamaskowały zbliżającą się samicę. Zmrużył ślepia, pogrążony we własnych rozmyślaniach. Ocknął się dopiero wtedy, kiedy usłyszał głos. Łagodny, kobiecy. Otworzył je i zlustrował purpurowym wejrzeniem przybyszkę, od stóp do głów. Mimo szarej niepozornej sierści, jakich było wiele wśród krokut oraz czarnej grzywki, coś w niej przyciągało jego uwagę. Może to była zasługa ślepi, równie oryginalnych jak jego własne? Nie, zdecydowanie to nie było to, jednak nie mógł stwierdzić, co dokładnie. Co by zbyt długo nie mitrężyć, podniósł się do siadu i ukłonił elegancko, jak miał w zwyczaju. Nisko, płynnie. Robił tak od zawsze, nawet nie wiedząc, jaką funkcję pełniła persona przed nim.
- Witaj, cna pani. Zwą mnie Jaskier, a jakie ty nosisz miano? - zapytał niskim, ale przyjemnym dla ucha głosem. Z jego twarzy bił smutek i mimo oczywistej ciekawości i zainteresowania jej osobą, ani przez chwilę jego pysk nie przeszył cień uśmiechu.
- Witaj, cna pani. Zwą mnie Jaskier, a jakie ty nosisz miano? - zapytał niskim, ale przyjemnym dla ucha głosem. Z jego twarzy bił smutek i mimo oczywistej ciekawości i zainteresowania jej osobą, ani przez chwilę jego pysk nie przeszył cień uśmiechu.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Gdy się zbliżyła miała w końcu okazję przyjrzeć się nieznajomemu uważniej. W podobny sposób, co i on, prześlizgnęła się wzrokiem po całej jego sylwetce, zatrzymując na dłużej na kilku charakterystycznych punktach. Rudawa sierść wydała jej się całkiem interesująca, w końcu nawykła była raczej widywać hieny w odcieniach szarości, brązu i burości. Na pierwszy rzut oka zdawał się być bardziej zwinny niż silny. Wyglądał na kogoś, kto ma za sobą długą drogę. Trzeba przyznać, że zaintrygował ją ten smutny wyraz, jaki malował się na jego obliczu. Coś go trapiło? Może po prostu źle znosił samotność? Tego, że był sam co prawda nie mogła być całkowicie pewna, niemniej nie ujrzała nikogo innego w pobliżu, ani nie wyczuła żadnych dodatkowych nutek zapachowych w jego woni. Nie zdziwiłaby się, gdyby podróżował samotnie. W końcu i ona przez to przechodziła, a jakby nie patrzeć samice zwykły opuszczać swe rodzime stada rzadziej, niż samce.
Gdy wstał i się jej ukłonił, odpowiedziała pochyleniem głowy. Trzeba przyznać, iż jego uprzejmość nieco ją uspokoiła. Stanowiła całkiem przyjemną odmianę po ostatnich wydarzeniach. Choć oczywiście nie była podstawą, żeby obdarzyć go od razu zaufaniem. Podejrzliwa część jej osobowości podpowiadała, że w końcu równie dobrze może coś knuć. Albo chociażby próbować wyciągnąć od niej informacje.
- Alfajiri. Przywódczyni klanu, na którego terenie właśnie się znalazłeś - przedstawiła się krótko. - Co cię sprowadza w te strony? - spytała, starając się brzmieć w miarę uprzejmie i niezbyt nachalnie.
Gdy wstał i się jej ukłonił, odpowiedziała pochyleniem głowy. Trzeba przyznać, iż jego uprzejmość nieco ją uspokoiła. Stanowiła całkiem przyjemną odmianę po ostatnich wydarzeniach. Choć oczywiście nie była podstawą, żeby obdarzyć go od razu zaufaniem. Podejrzliwa część jej osobowości podpowiadała, że w końcu równie dobrze może coś knuć. Albo chociażby próbować wyciągnąć od niej informacje.
- Alfajiri. Przywódczyni klanu, na którego terenie właśnie się znalazłeś - przedstawiła się krótko. - Co cię sprowadza w te strony? - spytała, starając się brzmieć w miarę uprzejmie i niezbyt nachalnie.
- Jaskier
- Posty: 40
- Gatunek: Hiena
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 gru 2016
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Zastrzygł brązowym uchem, gdy nad jego łbem, z korony drzewa wyleciało jakieś ptaszysko, okropnie skrzecząc. Mimo wszystko nawet tak głośny jegomość nie był w stanie go zdezorientować, ba, nawet na niego nie spojrzał, nadal wlepiając szkarłaty w oblicze krokutki. Bardziej skupił się na tym, co właśnie mu zakomunikowała. A więc nie rozmawiał z byle kim, a samą przewodniczką stada. Jego intuicja i instynkt samozachowawczy znów zrobiły swoje, bowiem już od samego początku wiedział, że to ktoś ważny, nieprzeciętny. Może to mówiła jej postawa? A może sposób jakim się wysławiała? Albo jedno i drugie?
- To zaszczyt. - odrzekł machinalnie, znów lekko skłoniwszy łbem, jako formę wdzięczności, że pozwalała mu tu nadal przebywać. Objął wzrokiem ziemię dookoła nich. Trzeba było przyznać, że zajmowali całkiem zacne tereny. Obfite w zwierzynę, zbiorniki wodne oraz po prostu przyjemne dla oka. Ciekawe, czy lwy były na tyle pazerne, żeby tu przychodzić?
- Przybywam z zachodu. Przynależałem tam do jednego stada, jednak przez pewien incydent musiałem stamtąd odejść. Teraz tułam się po świecie w poszukiwaniu nowego domu. - nie widział powodu, dla którego miałby zataić ten rozdział ze swojej biografii. A nuż Alfajiri zlituje się nad nim i weźmie go pod swoje skrzydła? Jeśli by tak było, tym bardziej nie mógł kłamać w żadnej kwestii.
- To zaszczyt. - odrzekł machinalnie, znów lekko skłoniwszy łbem, jako formę wdzięczności, że pozwalała mu tu nadal przebywać. Objął wzrokiem ziemię dookoła nich. Trzeba było przyznać, że zajmowali całkiem zacne tereny. Obfite w zwierzynę, zbiorniki wodne oraz po prostu przyjemne dla oka. Ciekawe, czy lwy były na tyle pazerne, żeby tu przychodzić?
- Przybywam z zachodu. Przynależałem tam do jednego stada, jednak przez pewien incydent musiałem stamtąd odejść. Teraz tułam się po świecie w poszukiwaniu nowego domu. - nie widział powodu, dla którego miałby zataić ten rozdział ze swojej biografii. A nuż Alfajiri zlituje się nad nim i weźmie go pod swoje skrzydła? Jeśli by tak było, tym bardziej nie mógł kłamać w żadnej kwestii.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Przez chwilę miała ochotę machnąć niecierpliwie łapą, dając mu znak, żeby darował sobie te wszystkie uprzejmości, jednak się powstrzymała. W końcu teraz była przewodniczką klanu. Co prawda całkiem nowego i jeszcze niewielkiego, przed którym czeka jeszcze sporo pracy, ale jednak. Musi się przyzwyczaić do tego, że co niektórzy uznają za stosowne jej się kłaniać. Choć z drugiej strony wciąż niezmiennie uważała, iż lepiej jest udowodnić swoją lojalność czynami niż miłymi słówkami.
Przechyliła nieznacznie łeb w bok, kiedy usłyszała dalsze słowa samca. To ciekawe, jak wielu przybywa w te strony w poszukiwaniu nowego domu. Gdyby Alfajiri przywiązywała większą wagę do rzeczy wykraczających poza najzwyczajniejszą, pospolitą sferę fizyczną pewnie uznałaby, że los, czy przodkowie, bóstwa bądź inna nadprzyrodzona siła z jakiegoś powodu wszystkich kieruje w te okolice. Jednakże samica nie zajmowała głowy takimi sprawami, zamiast tego podejrzewała więc, iż po prostu kuszą ich te rozległe, porośnięte trawą tereny i przepływająca nieopodal rzeka.
Jakikolwiek nie był powód takiego postępowania, wywołało to na jej pysku lekki uśmiech.
- Nie ty jeden - odpowiedziała. - Wszyscy przybyliśmy w te okolice z podobnym pragnieniem, dlatego też właśnie postanowiliśmy uczynić to miejsce naszym domem - wyjaśniła krótko. Czy zastanawiała się nad przyjęciem samca? Owszem. W końcu ich niewielka garstka to wciąż za mało, by utrzymać tutejsze tereny, zwłaszcza, że ostatnie wydarzenia wskazywały jednoznacznie na to, iż okolica nie jest do końca tak spokojna, jak mogłoby się wydawać.
- Samotna podróż nie jest bezpieczna - dodała po chwili na wspomnienie tamtych zdarzeń.
Przechyliła nieznacznie łeb w bok, kiedy usłyszała dalsze słowa samca. To ciekawe, jak wielu przybywa w te strony w poszukiwaniu nowego domu. Gdyby Alfajiri przywiązywała większą wagę do rzeczy wykraczających poza najzwyczajniejszą, pospolitą sferę fizyczną pewnie uznałaby, że los, czy przodkowie, bóstwa bądź inna nadprzyrodzona siła z jakiegoś powodu wszystkich kieruje w te okolice. Jednakże samica nie zajmowała głowy takimi sprawami, zamiast tego podejrzewała więc, iż po prostu kuszą ich te rozległe, porośnięte trawą tereny i przepływająca nieopodal rzeka.
Jakikolwiek nie był powód takiego postępowania, wywołało to na jej pysku lekki uśmiech.
- Nie ty jeden - odpowiedziała. - Wszyscy przybyliśmy w te okolice z podobnym pragnieniem, dlatego też właśnie postanowiliśmy uczynić to miejsce naszym domem - wyjaśniła krótko. Czy zastanawiała się nad przyjęciem samca? Owszem. W końcu ich niewielka garstka to wciąż za mało, by utrzymać tutejsze tereny, zwłaszcza, że ostatnie wydarzenia wskazywały jednoznacznie na to, iż okolica nie jest do końca tak spokojna, jak mogłoby się wydawać.
- Samotna podróż nie jest bezpieczna - dodała po chwili na wspomnienie tamtych zdarzeń.
- Jaskier
- Posty: 40
- Gatunek: Hiena
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 30 gru 2016
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Tak, jako przewodniczka musiała nawyknąć do takiej, ani innej etykiety, z jaką będzie miała styczność na co dzień. No chyba, że trafi na jakiegoś gbura lub innego obwiesia, który z kulturą nie będzie miał wiele wspólnego. Miała szczęście, że trafiła na w miarę ogarniętego w kontaktach interpersonalnych, a nie na kogoś, z kim musiałaby się użerać ponownie po ostatnich wydarzeniach dziejących się na równinie.
- Rozsądnie. Dobre miejsce wybraliście, żyzne, bogate w faunę, seraficzne dla oczu. - wyjawił wcześniejsze przemyślenia zgodnie z prawdą. I to nie tak że się teraz podlizywał, przeszedł Afrykę wzdłuż i wszerz, wiedział jak wyglądają różne typy sawann, o każdej porze roku. Nie wszystkie były tak urodzajne, nawet jak panowała pora deszczowa.
Ucieszył się w duchu, że alfa nie wypytywała go o jego przeszłość. Kto inny pewnie podłapałby temat i zaczął zagłębiać się w jego historię, a po co, a dlaczego, etcetera etcetera. Zachowała poziom i póki co nie okazywała wścibskości. Kolejny plus.
- Mówisz pani, jakbyś sama kiedyś podróżowała bez kompanii. - złapał ją za słówko. Zdawać by się mogło, że przez jego lico przeszedł cień uśmiechu, ledwie widoczny, nikły i na tyle krótki, że mógł umknąć komuś mniej spostrzegawczemu.
- Rozsądnie. Dobre miejsce wybraliście, żyzne, bogate w faunę, seraficzne dla oczu. - wyjawił wcześniejsze przemyślenia zgodnie z prawdą. I to nie tak że się teraz podlizywał, przeszedł Afrykę wzdłuż i wszerz, wiedział jak wyglądają różne typy sawann, o każdej porze roku. Nie wszystkie były tak urodzajne, nawet jak panowała pora deszczowa.
Ucieszył się w duchu, że alfa nie wypytywała go o jego przeszłość. Kto inny pewnie podłapałby temat i zaczął zagłębiać się w jego historię, a po co, a dlaczego, etcetera etcetera. Zachowała poziom i póki co nie okazywała wścibskości. Kolejny plus.
- Mówisz pani, jakbyś sama kiedyś podróżowała bez kompanii. - złapał ją za słówko. Zdawać by się mogło, że przez jego lico przeszedł cień uśmiechu, ledwie widoczny, nikły i na tyle krótki, że mógł umknąć komuś mniej spostrzegawczemu.
- Dhahabi
- Posty: 44
- Gatunek: Krokuta Cętkowana (Hiena)
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 23
- Percepcja: 17
- Kontakt:
Z nudów postanowiłam śledzić mamę, jednak za długo to nie potrwało. Chciałam ją zaatakować, tak jak wcześniej wujka Mtego, ale skradając się, zapatrzyłma się w żółtą hienę i uderzyłam pyszczkiem o tylną łapę mamy. Zdezorientowana rozejrzałam się i gdy zobaczyłam, jak jestem blisko tego nieznajomego, szybko schowałam się za mamą. Wolałam się nie odzywać, spodziewałam się kary, nie powinnam tu być... Na szybko próbowałam wymyślić jakąś wymówkę, ale nic nie wymyśliłam, więc podkuliłam ogon ze strachu. A co jeśli ten pan jest zły i szykują się do walki?
Wtedy na pewno dołączę się i wygram razem z mamą! Co z tego, że jestem mała. Ale silna! Ten tu będzie uciekał w popłochu.
Wtedy na pewno dołączę się i wygram razem z mamą! Co z tego, że jestem mała. Ale silna! Ten tu będzie uciekał w popłochu.
- Kirvаan
- Posty: 46
- Gatunek: Сrocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 01 lip 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 45
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Niefajnie, sumienie ją podgryzało że zostawiła nowych znajomych, może nawet przyszłych kumpli w takiej nieciekawej sytuacji. Ale mieszać się w walkę? Skoro dopiero tu przybyła? Nawet nie wiedziała o co tam dokładnie chodzi, całe zajście jawiło się jej jak jakiś bezsensowny kocioł, w jednej chwili rozmawiają na poziomie jak to kulturalne zwierzęta, a w drugiej wpada lew, nienormalna hiena, hipopotam, nosorożec i piorun strzelił, keks siadł, dupa blada... postanowiła rozejrzeć się, może dostrzeże jakichś innych członków klanu i wezwie pomoc? Ostrzeże ich?
Jakieś postaci majaczyły tam w oddali, były to nawet hieny, czyli szczęście jej dopisało! Podbiegła szybciutko zwalniając na ostatnich metrach.
- Jesteście z tutejszych? Nad rzeką wybuchła walka, Chester, Ndevu i Mtego mają kłopoty, zaatakował ich jakiś mikry lew i szalona hiena. - Ups, a co jeśli to nie koledzy tamtej trójki i sprzedała ich właśnie wrogom?
Jakieś postaci majaczyły tam w oddali, były to nawet hieny, czyli szczęście jej dopisało! Podbiegła szybciutko zwalniając na ostatnich metrach.
- Jesteście z tutejszych? Nad rzeką wybuchła walka, Chester, Ndevu i Mtego mają kłopoty, zaatakował ich jakiś mikry lew i szalona hiena. - Ups, a co jeśli to nie koledzy tamtej trójki i sprzedała ich właśnie wrogom?
Ciemna prawie czarna melanistyczna hiena o dobrze umięśnionym krępym ciałku. Charakterystyczne cętki widoczne są tylko w świetle dnia.
Pysk samicy usiany jest licznymi bliznami, po pojedynku i polowaniu, oczy kroktu są ciemno rubinowe, co nadaje jej dzikiego wyglądu w akompaniamencie wyszczerzonych kłów.
Refka
Pysk samicy usiany jest licznymi bliznami, po pojedynku i polowaniu, oczy kroktu są ciemno rubinowe, co nadaje jej dzikiego wyglądu w akompaniamencie wyszczerzonych kłów.
Refka
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Pokiwała głową. Samiec miał wiele racji - tutejsze tereny były całkiem przyjemne do życie i szczerze mówiąc nieco się zdziwiła, że nikt przed nimi sobie ich nie przywłaszczył. Choć z drugiej strony ostatnie wydarzenia wskazywały na to, iż nie były one bynajmniej tak spokojne, jak początkowo podejrzewali...
Uniosła lekko brew, gdy samiec podchwycił temat i zapytał o jej przeszłość. Podobnie, jak i on nie miała zamiaru zbytnio niczego ukrywać. Jakby nie patrzeć te informacje nie mogłyby w żaden sposób zaszkodzić jej, czy jej klanowi. Nie miała więc żadnego interesu, by kłamać. Nie chciała również dopytywać się o jego przeszłość, by na wstępie nie wyjść na wścibską. To nie najlepszy sposób na zdobycie czyjegoś zaufania.
Skinęła więc ponownie łbem.
-Tu masz rację - przyznała. - Może to zabrzmieć niecodziennie, lecz spędziłam wiele czasu na samotnej wędrówce. Byłam zmuszona ruszyć w drogę, kiedy mój dawny klan rozpadł się przez wewnętrzne walki o władzę. Na szczęście znalazłam tutaj nowy dom - urwała na chwilę, po czym uśmiechnęła się krzywo. - Choć trzeba przyznać, że nie do końca to miałam na myśli. Ostatnio w krainie nie jest bezpiecznie. Gdzieniegdzie grupy zwierząt są na skraju wojny, gdzie indziej włóczą się nieobliczalni szaleńcy. Wygląda też na to, że niejedni są nastawieni wrogo wobec naszego gatunku... - dodała, przypominając sobie ostatni atak. - Dlatego też samotna podróż nie jest najlepszym pomysłem.
Po chwili ktoś do nich dołączył. Nagłe pojawienie się mniejszej hieny zaskoczyło Alfajiri, a także wywołało lekki niepokój. Który swoją drogą jeszcze się wzmógł, gdy rozpoznała w młodej swoją córkę. Spojrzała na Dhahabi wypełnionym troską wzrokiem.
- Co tu robisz? Dlaczego nie jesteś z braćmi? - syknęła do samiczki. Następnie, odruchowo zagarniając ją łapą bliżej i przytulając do pokrytej jaśniejszą sierścią piersi, spojrzała ponownie na Jaskra.
- To moja córka, Dhahabi - powiedziała krótko, nieco mimowolnie posyłając rudemu znaczące spojrzenie, dość dobitnie sugerujące, co się stanie jeśli małej spadnie choćby włos z głowy. Może i samiec do tej pory nie zachowywał się w sposób, który mógłby wzbudzać podejrzliwość, lecz ostrożności nigdy nie za wiele. W końcu niczego nie pragnęła tak bardzo, jak tego, by jej dzieciom nic nie groziło.
Nie zdążyła powiedzieć niczego więcej, gdyż w chwilę później dołączyła do nich kolejna, nieznajoma hiena. Fiołkowooka, znów odruchowo osłaniając córkę obrzuciła ją badawczym spojrzeniem od stóp do głów. Po czym znieruchomiała, kiedy usłyszała jej słowa. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że to mogła być pułapka... Lecz z drugiej strony, skąd w takim razie znałaby ona imiona dwóch członków klanu? Nie wydawało jej się, by ktokolwiek o nich coś wiedział, przynajmniej na razie.
No cóż, należało to sprawdzić i w razie potrzeby pomóc samcom.
Skinęła głową.
- Nie wiem, kim jesteś, ani skąd znasz ich imiona, ale dziękuję za informację. Będzie lepiej przynajmniej dla jednej z nas jeśli rzeczywiście jest ona prawdziwa - rzuciła, przy ostatnich słowach zerkając na czarną nieco bardziej podejrzliwie. Następnie przeniosła wzrok na Jaskra. - Wybacz. Jeśli zechcesz, możesz ruszyć ze mną. Choć oczywiście nie nalegam, byś brał udział w czymś, co ciebie nie dotyczy - powiedziała. - Dhahabi... - zwróciła się do córki, po czym zamyśliła się. Najbezpieczniej byłoby po prostu wysłać ją do nory, lecz czy rzeczywiście było to bezpieczne rozwiązanie? Jeśli któryś z nieznajomych nie miało dobrych intencji mogliby ruszyć za małą do ich nor, co stanowiłoby zagrożenie dla niej i pozostałych młodych. Westchnęła. - Trzymaj się blisko mnie. Jeśli powiem, żebyś się schowała to to zrobisz, jasne? - rzuciła. A nuż wyjdzie to małej na dobre? W końcu musi wiedzieć, jak walczyć. Może i było za wcześnie na właściwy trening, lecz z drugiej strony należało przygotować młode do prawdziwego życia...
Po chwili ruszyła w stronę rzeki.
/zt
Uniosła lekko brew, gdy samiec podchwycił temat i zapytał o jej przeszłość. Podobnie, jak i on nie miała zamiaru zbytnio niczego ukrywać. Jakby nie patrzeć te informacje nie mogłyby w żaden sposób zaszkodzić jej, czy jej klanowi. Nie miała więc żadnego interesu, by kłamać. Nie chciała również dopytywać się o jego przeszłość, by na wstępie nie wyjść na wścibską. To nie najlepszy sposób na zdobycie czyjegoś zaufania.
Skinęła więc ponownie łbem.
-Tu masz rację - przyznała. - Może to zabrzmieć niecodziennie, lecz spędziłam wiele czasu na samotnej wędrówce. Byłam zmuszona ruszyć w drogę, kiedy mój dawny klan rozpadł się przez wewnętrzne walki o władzę. Na szczęście znalazłam tutaj nowy dom - urwała na chwilę, po czym uśmiechnęła się krzywo. - Choć trzeba przyznać, że nie do końca to miałam na myśli. Ostatnio w krainie nie jest bezpiecznie. Gdzieniegdzie grupy zwierząt są na skraju wojny, gdzie indziej włóczą się nieobliczalni szaleńcy. Wygląda też na to, że niejedni są nastawieni wrogo wobec naszego gatunku... - dodała, przypominając sobie ostatni atak. - Dlatego też samotna podróż nie jest najlepszym pomysłem.
Po chwili ktoś do nich dołączył. Nagłe pojawienie się mniejszej hieny zaskoczyło Alfajiri, a także wywołało lekki niepokój. Który swoją drogą jeszcze się wzmógł, gdy rozpoznała w młodej swoją córkę. Spojrzała na Dhahabi wypełnionym troską wzrokiem.
- Co tu robisz? Dlaczego nie jesteś z braćmi? - syknęła do samiczki. Następnie, odruchowo zagarniając ją łapą bliżej i przytulając do pokrytej jaśniejszą sierścią piersi, spojrzała ponownie na Jaskra.
- To moja córka, Dhahabi - powiedziała krótko, nieco mimowolnie posyłając rudemu znaczące spojrzenie, dość dobitnie sugerujące, co się stanie jeśli małej spadnie choćby włos z głowy. Może i samiec do tej pory nie zachowywał się w sposób, który mógłby wzbudzać podejrzliwość, lecz ostrożności nigdy nie za wiele. W końcu niczego nie pragnęła tak bardzo, jak tego, by jej dzieciom nic nie groziło.
Nie zdążyła powiedzieć niczego więcej, gdyż w chwilę później dołączyła do nich kolejna, nieznajoma hiena. Fiołkowooka, znów odruchowo osłaniając córkę obrzuciła ją badawczym spojrzeniem od stóp do głów. Po czym znieruchomiała, kiedy usłyszała jej słowa. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że to mogła być pułapka... Lecz z drugiej strony, skąd w takim razie znałaby ona imiona dwóch członków klanu? Nie wydawało jej się, by ktokolwiek o nich coś wiedział, przynajmniej na razie.
No cóż, należało to sprawdzić i w razie potrzeby pomóc samcom.
Skinęła głową.
- Nie wiem, kim jesteś, ani skąd znasz ich imiona, ale dziękuję za informację. Będzie lepiej przynajmniej dla jednej z nas jeśli rzeczywiście jest ona prawdziwa - rzuciła, przy ostatnich słowach zerkając na czarną nieco bardziej podejrzliwie. Następnie przeniosła wzrok na Jaskra. - Wybacz. Jeśli zechcesz, możesz ruszyć ze mną. Choć oczywiście nie nalegam, byś brał udział w czymś, co ciebie nie dotyczy - powiedziała. - Dhahabi... - zwróciła się do córki, po czym zamyśliła się. Najbezpieczniej byłoby po prostu wysłać ją do nory, lecz czy rzeczywiście było to bezpieczne rozwiązanie? Jeśli któryś z nieznajomych nie miało dobrych intencji mogliby ruszyć za małą do ich nor, co stanowiłoby zagrożenie dla niej i pozostałych młodych. Westchnęła. - Trzymaj się blisko mnie. Jeśli powiem, żebyś się schowała to to zrobisz, jasne? - rzuciła. A nuż wyjdzie to małej na dobre? W końcu musi wiedzieć, jak walczyć. Może i było za wcześnie na właściwy trening, lecz z drugiej strony należało przygotować młode do prawdziwego życia...
Po chwili ruszyła w stronę rzeki.
/zt
- Dhahabi
- Posty: 44
- Gatunek: Krokuta Cętkowana (Hiena)
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 23
- Percepcja: 17
- Kontakt:
-No bo tam jest nudno..-Powiedziałam cichutko, żeby tylko nie kara! Kiedy mama mnie przedstawiła spojrzałam na Jaskiera i uśmiechnęłam się delikatnie. Nagle przybiegła jakaś Straszna hiena, miała blizny, czerwone oczy.... POTWÓR! Spanikowałam i schowałam się jak najbliżej mamy. Nagle zaczęła mówić o wujkach i...tacie..tacie coś grozi!
-Mają kłopoty?-Zapytałam szybko, ale mama już wszystko ogarnęła i była gotowa do walki.-Dobrze.-Powiedziałam i podreptałam za nią. Super! Będzie walka! Szkoda tylko, że nie będę mogła uczestniczyć... ale i tak fajnie!
zt
-Mają kłopoty?-Zapytałam szybko, ale mama już wszystko ogarnęła i była gotowa do walki.-Dobrze.-Powiedziałam i podreptałam za nią. Super! Będzie walka! Szkoda tylko, że nie będę mogła uczestniczyć... ale i tak fajnie!
zt
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości