x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Jaskinia kanclerza
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Re: Jaskinia kanclerza
- Racja jest jak dupa: każdy ma swoją - mruknął jedynie w odpowiedzi na dość rozległy wywód Datury na temat używania intelektu i zarzuty, jakoby jemu tego przymiotu właśnie brakowało. Z pewnością gdyby nie fakt, że był na granicy wytrzymałości oraz niemalże przelatywał nieprzytomny między palcami to polemizowałby dalej - w końcu gdyby tylko odwrócić słowa samicy o 180 stopni otrzymałoby się przekonania samego Uhatego. Bo to baby są gorsze. Bo im brakuje piątej klepki: najpierw atakują, a potem wielce pokrzywdzone jak się facet odwinie. Powinien pewnie dać się tamtej wykończyć tylko dlatego, że jest kobietą. Bez sensu.
Odnośnie tradycji rzekł jedynie, iż niestety, jest nazbyt krótko w stadzie, by zostać z nimi zaznajomionym. Bo łatwiej uciąć niewygodny temat, skoro i tak musiał się cholernie pilnować, aby nie powiedzieć za dużo. Zresztą nie było to aż takim kłamstwem, w końcu nadal wisiał sobie jako byle nowicjusz, o czym nie raz go informowano. Pomimo, że kluczowym punktem kodeksu jest szacunek względem niższych rangą...
- Nie, z tego co wiem lamparty nie mają skrzydeł. To coś poruszało się w powietrzu, miało cholernie ostre szpony... I było niewychowane, bo bardzo głośno mlaskało obgryzając oderwane płaty skóry z resztek mięsa... - Nie powie przecież, że pokonał go nietoperz. Cóż, co z tego, że przerośnięty i zmutowany - samica pewnie pomyślałaby, iż koloryzuje, byle nie wyjść na aż takiego łamagę. A baby nie przekonasz, że nie ma racji - taka natura, z tym nie wygrasz. - Pewnie masz rację, czas na przeprowadzkę. Myśleliśmy, że Złoziemcy zostawili całkiem fajne ziemie, ale zastanawiam się, czy czasem nie spierdalali w popłochu po spotkaniu... tego... tego czegoś. - Rzucił jeszcze. Nie powinna wiedzieć, że dawno już ich tam nie ma, prawda? I najlepiej niech nie wnioskuje, iż powstali na fundamentach Złej Ziemi. Pytanie tylko, czy tamta tępa czarna dzida nie kłapie za bardzo ozorem, bo jeszcze wyjdą nieścisłości. A ta tutaj zdecydowanie prędzej uwierzy drugiemu babsku niż jemu.
- Póki co nie toczę piany z pyska. Ale odważna jesteś, że wciąż tu tkwisz. - Może jak ją nieco pochwali, to nie będzie aż tak demonstracyjnie wydłużać jego męki? -1HP
Odnośnie tradycji rzekł jedynie, iż niestety, jest nazbyt krótko w stadzie, by zostać z nimi zaznajomionym. Bo łatwiej uciąć niewygodny temat, skoro i tak musiał się cholernie pilnować, aby nie powiedzieć za dużo. Zresztą nie było to aż takim kłamstwem, w końcu nadal wisiał sobie jako byle nowicjusz, o czym nie raz go informowano. Pomimo, że kluczowym punktem kodeksu jest szacunek względem niższych rangą...
- Nie, z tego co wiem lamparty nie mają skrzydeł. To coś poruszało się w powietrzu, miało cholernie ostre szpony... I było niewychowane, bo bardzo głośno mlaskało obgryzając oderwane płaty skóry z resztek mięsa... - Nie powie przecież, że pokonał go nietoperz. Cóż, co z tego, że przerośnięty i zmutowany - samica pewnie pomyślałaby, iż koloryzuje, byle nie wyjść na aż takiego łamagę. A baby nie przekonasz, że nie ma racji - taka natura, z tym nie wygrasz. - Pewnie masz rację, czas na przeprowadzkę. Myśleliśmy, że Złoziemcy zostawili całkiem fajne ziemie, ale zastanawiam się, czy czasem nie spierdalali w popłochu po spotkaniu... tego... tego czegoś. - Rzucił jeszcze. Nie powinna wiedzieć, że dawno już ich tam nie ma, prawda? I najlepiej niech nie wnioskuje, iż powstali na fundamentach Złej Ziemi. Pytanie tylko, czy tamta tępa czarna dzida nie kłapie za bardzo ozorem, bo jeszcze wyjdą nieścisłości. A ta tutaj zdecydowanie prędzej uwierzy drugiemu babsku niż jemu.
- Póki co nie toczę piany z pyska. Ale odważna jesteś, że wciąż tu tkwisz. - Może jak ją nieco pochwali, to nie będzie aż tak demonstracyjnie wydłużać jego męki? -1HP
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Gdyby mogła usłyszeć przemyślenia Uhariego na temat samic, z pewnością tym bardziej utwierdziłaby się w przekonaniu co do tego, co zamierzała zrobić. Chciała wyleczyć samca, oczywiście, nie była na tyle okrutna żeby go tak zostawić wykrwawiającego się i ledwie żywego. Szczególnie, że żywy będzie o wiele bardziej użyteczny. O ile oczywiście upewni się, że nie będzie sikał na meble wyzbędzie się męskości, która mąciła mu w głowie i uniemożliwiała logiczne myślenie.
- A więc ptak cię tak poharatał? - zapytała z mieszaniną niedowierzania i kpiny. Liczyła na to, że samiec jest silniejszy, taka łamaga do niczego się nie przyda. Możlwiwe też, że urządziła go tak jakaś lwica, ale duma nie pozwalała mu się przyznać. Bardziej to prawdopodobne niż gnieżdżący się w wulkanie ptak z piekła rodem.
- Uważaj bo ci uwierzę... - mruknęła, czyniąc ostatnie przygotowania wśród medykamentów. Wydawało się, że Uhari stracił wystarczająco krwi, a nie chciała go przecież zabić. Ona chciała go naprawić.
- Dobra, pokaż te swoje rany. Połóż się na plecach, żebym mogła obejrzeć żebra. - poleciła pacjentowi. Obtoczyła dokładnie kamień w proszku z geranium, zachowując wszelkie standardy medyczne. Musiała uniknąć wdania się zakażenia, pacjent nacierpiał się już wystarczająco i najwyższy czas zacząć go leczyć.
- Leż proszę spokojnie, może trochę zaboleć. - powiedziała uspokajająco niczym do małego lwiątka. Następnie chwyciła kamień w zęby i rzuciła się na Uhariego, celując w jego męskość trzymaną w pysku bronią. Wolała nie używać zębów, wystarczy rozgnieść co trzeba i po bólu.
-1x geranium
odpisz i wołamy MG
- A więc ptak cię tak poharatał? - zapytała z mieszaniną niedowierzania i kpiny. Liczyła na to, że samiec jest silniejszy, taka łamaga do niczego się nie przyda. Możlwiwe też, że urządziła go tak jakaś lwica, ale duma nie pozwalała mu się przyznać. Bardziej to prawdopodobne niż gnieżdżący się w wulkanie ptak z piekła rodem.
- Uważaj bo ci uwierzę... - mruknęła, czyniąc ostatnie przygotowania wśród medykamentów. Wydawało się, że Uhari stracił wystarczająco krwi, a nie chciała go przecież zabić. Ona chciała go naprawić.
- Dobra, pokaż te swoje rany. Połóż się na plecach, żebym mogła obejrzeć żebra. - poleciła pacjentowi. Obtoczyła dokładnie kamień w proszku z geranium, zachowując wszelkie standardy medyczne. Musiała uniknąć wdania się zakażenia, pacjent nacierpiał się już wystarczająco i najwyższy czas zacząć go leczyć.
- Leż proszę spokojnie, może trochę zaboleć. - powiedziała uspokajająco niczym do małego lwiątka. Następnie chwyciła kamień w zęby i rzuciła się na Uhariego, celując w jego męskość trzymaną w pysku bronią. Wolała nie używać zębów, wystarczy rozgnieść co trzeba i po bólu.
-1x geranium
odpisz i wołamy MG
Typowa baba, wcale go nie słuchała. Ptak? A skąd miał wiedzieć?!
- Mówiłem, ciemno było, nie wiem co to - mruknął tylko w odpowiedzi, nie bez trudu obracając się, zgodnie z poleceniem samicy, na grzbiet. Na skutek tego przy okazji dodatkowo wytarzał się grzbietem pośród podłożonego proszku, więc ten pewnie przykleił się z uwielbieniem do kolejnych partii jego ciała, na co nie miał wpływu. Kolejne zagrożenie, z którym sie zmagał, jednocześnie nie dostrzegając go ani nie potrafią odeprzeć ataku.
Na całe szczęście świadomość, iż znajduje się pośród wrogów, sprawiła, iż nie zatracił całkiem czujności. Dlatego sama wizja kamienia do okładania ran wydała mu się podejrzana, bardziej spodziewał się wcierania proszku za pomocą chociażby kawałka skóry czy innych liści, może nawet gołych łap... Niemniej nie znał się na leczeniu, więc uznał, że zaiste samica ma tylko inne metody leczenia od tych, które dotąd spotkał. Problem tkwił jedynie w tym, że wystartowała za szybko i zdecydowanie nie w kierunku ran... Resztka sił, reszta chęci przetrwania i dalszego rozmnażania się, resztka instynktu samozachowawczego... Wszystko to sprawiło, że jego ciało zadziałało automatycznie. Przeturlał się najszybciej jak był w stanie na bok, próbując oddalić się od tej wariatki z kamieniem oraz chcąc schować rodowe klejnoty pomiędzy łapami.
Chyba jakiś facet musiał dać się fioletowookiej mocno we znaki...
- Popracuj nad celnością - warknął. - Celujesz w jedyne zdrowe miejsce na moim ciele.
- Mówiłem, ciemno było, nie wiem co to - mruknął tylko w odpowiedzi, nie bez trudu obracając się, zgodnie z poleceniem samicy, na grzbiet. Na skutek tego przy okazji dodatkowo wytarzał się grzbietem pośród podłożonego proszku, więc ten pewnie przykleił się z uwielbieniem do kolejnych partii jego ciała, na co nie miał wpływu. Kolejne zagrożenie, z którym sie zmagał, jednocześnie nie dostrzegając go ani nie potrafią odeprzeć ataku.
Na całe szczęście świadomość, iż znajduje się pośród wrogów, sprawiła, iż nie zatracił całkiem czujności. Dlatego sama wizja kamienia do okładania ran wydała mu się podejrzana, bardziej spodziewał się wcierania proszku za pomocą chociażby kawałka skóry czy innych liści, może nawet gołych łap... Niemniej nie znał się na leczeniu, więc uznał, że zaiste samica ma tylko inne metody leczenia od tych, które dotąd spotkał. Problem tkwił jedynie w tym, że wystartowała za szybko i zdecydowanie nie w kierunku ran... Resztka sił, reszta chęci przetrwania i dalszego rozmnażania się, resztka instynktu samozachowawczego... Wszystko to sprawiło, że jego ciało zadziałało automatycznie. Przeturlał się najszybciej jak był w stanie na bok, próbując oddalić się od tej wariatki z kamieniem oraz chcąc schować rodowe klejnoty pomiędzy łapami.
Chyba jakiś facet musiał dać się fioletowookiej mocno we znaki...
- Popracuj nad celnością - warknął. - Celujesz w jedyne zdrowe miejsce na moim ciele.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
► Pokaż Spoiler
Gdyby nie odniesione rany Uharibifu z łatwością umknąłby przed kamieniem sprawiedliwości jednak w takim stanie jego szanse były dość marne. Datura wycelowała idealnie tam gdzie zamierzała jednak nie doceniała przy tym swoich sił. Kamień zrobił z klejnotów samca krwawą miazgę a na dodatek oberwało się też okolicom. Szkarłatny nie odczuł bólu bo niemal natychmiast stracił przytomność pozostając teraz zdanym na łaskę lub niełaskę lwicy. Jedno było pewne, samiec nie przekaże już nikomu swoich genów.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Przywaliła z całej siły kamulcem w klejnoty samca. Strumień krwi jaki wypłynął z rany był zdecydowanie zbyt silny, tego nie przewidziała. Lew momentalnie stracił przytomność. Odrzuciła kamień za siebie i szybko ruszyła w stronę w stronę jego głowy.
- O nie, o nie, nie tak miało być... - takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Myślała, że po prostu rozgniecie mu co trzeba i będzie po kłopocie, nie że lew okaże się takim słabiakiem i od razu zemdleje.
- Niech to dżuma... - chwyciła zębami kraniec skóry i pociągnęła, by stoczyć nieprzytomnego z legowiska. Musiała działać szybko, więc nie zwracała nawet uwagi na to, że sama zaraz będzie cała pokryta sumakiem. Nic się nie stanie jak się trochę podrapie, a jej pupilek może zaraz zdechnąć zanim jeszcze zdążyła go użyć!
Kiedy Uhari leżał już na kamiennej podłodze, nie zatrutym legowisku, ruszyła pospiesznie do swojego zasobu medykamentów. Wyciągnęła marulę i aloes i rozgniotła je na paćkę. Każda chwila była na wagę życia, a każdy zły ruch mógł sprawić, że Uhari zostanie bardzo wkurzonym duchem. Namoczyła pęki trawy w przygotowanej mazi i zaczęła przemywać rany samca, zaczynając od tej najświeższej.
-1x marula, -1x aloes
Rzucam za percepcję, bo ciężkie rany są na drugim poziomie medyka
Kostki proszę bądźcie mi przychylne
Niedobrze, rana między nogami samca wciąż krwawiła i nawet pokrycie jej maścią w niczym nie pomogło. Szybko wróciła do swojej torby z lekami i w pośpiechu zaczęła przerzucać zawartość w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby się przydać w tej sytuacji. Węgiel, imbir, po co jej na Przodków tyle imbiru? Musi mieć coś jeszcze... Tak! Z głębi torby wyciągnęła spory pęk posklejanych pajęczyn. Lepsze to niż nic. Zaczęła okładać krwawiące rany pajęczyną, a następnie suchą trawą żeby zatamować krwotok. Proszę Przodkowie, niech tam razem się uda! Nie mogła przecież pójść z tym do Athastana.
-5x pajęczyna
Proszę, proszę, proszę...
2 sukcesy, uff...
Nareszcie... Niepozorna pajęczyna okazała się kluczowa w zatamowaniu ran. Świeża rana nie wyglądała zbyt ładnie, ale przynajmniej nie doprowadzi do śmierci pacjenta, a było blisko. Takie już życie medyka, wypadki przy pracy się zdarzają. Była na tyle roztrzęsiona, że musiała sama na chwilę położyć się na ziemi i odetchnąć. Wiadomo, powiedziałaby że było to zabójstwo w obronie własnej, albo rany były zbyt głębokie żeby je wyleczyć, ale większym problemem byłby wściekły duch nad jej głową. Dobrze, dobrze... teraz tylko doprowadzić samca do stanu używalności i będzie wszystko w najlepszym porządku. Samiec wciąż był nieprzytomny, więc szybkim krokiem wyszła z jaskini by zaopatrzyć się w więcej ziół.
ZT
Uhari +10HP
- O nie, o nie, nie tak miało być... - takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. Myślała, że po prostu rozgniecie mu co trzeba i będzie po kłopocie, nie że lew okaże się takim słabiakiem i od razu zemdleje.
- Niech to dżuma... - chwyciła zębami kraniec skóry i pociągnęła, by stoczyć nieprzytomnego z legowiska. Musiała działać szybko, więc nie zwracała nawet uwagi na to, że sama zaraz będzie cała pokryta sumakiem. Nic się nie stanie jak się trochę podrapie, a jej pupilek może zaraz zdechnąć zanim jeszcze zdążyła go użyć!
Kiedy Uhari leżał już na kamiennej podłodze, nie zatrutym legowisku, ruszyła pospiesznie do swojego zasobu medykamentów. Wyciągnęła marulę i aloes i rozgniotła je na paćkę. Każda chwila była na wagę życia, a każdy zły ruch mógł sprawić, że Uhari zostanie bardzo wkurzonym duchem. Namoczyła pęki trawy w przygotowanej mazi i zaczęła przemywać rany samca, zaczynając od tej najświeższej.
-1x marula, -1x aloes
Rzucam za percepcję, bo ciężkie rany są na drugim poziomie medyka
Kostki proszę bądźcie mi przychylne
Datura wyrzuca 3d100:
96, 66, 11
Uhari -5HP96, 66, 11
Niedobrze, rana między nogami samca wciąż krwawiła i nawet pokrycie jej maścią w niczym nie pomogło. Szybko wróciła do swojej torby z lekami i w pośpiechu zaczęła przerzucać zawartość w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby się przydać w tej sytuacji. Węgiel, imbir, po co jej na Przodków tyle imbiru? Musi mieć coś jeszcze... Tak! Z głębi torby wyciągnęła spory pęk posklejanych pajęczyn. Lepsze to niż nic. Zaczęła okładać krwawiące rany pajęczyną, a następnie suchą trawą żeby zatamować krwotok. Proszę Przodkowie, niech tam razem się uda! Nie mogła przecież pójść z tym do Athastana.
-5x pajęczyna
Proszę, proszę, proszę...
Datura wyrzuca 3d100:
15, 77, 2
15, 77, 2
2 sukcesy, uff...
Nareszcie... Niepozorna pajęczyna okazała się kluczowa w zatamowaniu ran. Świeża rana nie wyglądała zbyt ładnie, ale przynajmniej nie doprowadzi do śmierci pacjenta, a było blisko. Takie już życie medyka, wypadki przy pracy się zdarzają. Była na tyle roztrzęsiona, że musiała sama na chwilę położyć się na ziemi i odetchnąć. Wiadomo, powiedziałaby że było to zabójstwo w obronie własnej, albo rany były zbyt głębokie żeby je wyleczyć, ale większym problemem byłby wściekły duch nad jej głową. Dobrze, dobrze... teraz tylko doprowadzić samca do stanu używalności i będzie wszystko w najlepszym porządku. Samiec wciąż był nieprzytomny, więc szybkim krokiem wyszła z jaskini by zaopatrzyć się w więcej ziół.
ZT
Uhari +10HP
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
W pośpiechu wracała na Lwią Skałę. Dziwne, że nie spotkała nikogo po drodze, ciekawe gdzie się wszyscy podziewali. Nie wiedziała nic o bitwie rozgrywającej się na sawannie, ponieważ ostatnio krążyła tylko pomiędzy Skałą a lasem.
Uhari nadal leżał nieprzytomny na podłodze jaskini, dobrze, przynajmniej nic w międzyczasie go nie zeżarło.
- Będzie dobrze... - rzekła na pocieszenie, raczej siebie samej niż pacjenta. To jego wina, że był taki słaby. Mogła się domyślić, skoro dał się tak poharatać jakiemuś ptaku.
Rany już przestały krwawić, teraz jeszcze przydałoby się oczyścić jego sierść z sumaka, żeby po przebudzeniu nie piekła go cała skóra. Musiała rozetrzeć bulbine... skrzywiła się patrząc na zakrwawiony kamień, ten się już do niczego nie przyda. Wytoczyła go przed próg i kopnęła żeby sturlał się ze skały. Następnie wybrała inny kamyk, trochę mniejszy i bardziej gładki. Wróciła do jaskini, ułożyła na skórze służącej za stół świeżo zerwane zioła i utarła je na papkę. Następnie wrzuciła ją do tykwy z wodą i rozmieszała pazurem. Polała roztworem kępkę suchej trawy i używając jej jako gąbki zaczęła oczyszczać ciało Uhariego. Bulbine powinno wyeliminować swędzenie, a geranium dodatkowo odkazi rany. Kiedy już skończyła czyszczenie, obłożyła rany świeżymi liśćmi by nie dostało się do nich więcej brudu ani swędzącego proszku. No, teraz Uhari na pewno nie mógł narzekać na lwioziemską opiekę zdrowotną!
- Grzeczny pacjent, na koniec może dostaniesz jakiś smakołyk na pocieszenie. - poklepała nieprzytomnego po łbie. Przy okazji zwróciła uwagę na leżące tu wciąż zakrwawione skóry, które wcześniej służyły za legowisko. No cóż, może Tib nie zauważy różnicy, Przodkowie tylko wiedzieli co i z kim mogło się dziać na tym posłaniu. Odwróciła wzrok z obrzydzeniem i skierowała się w drugi kąt jaskini, gdzie położyła się, obserwując pacjenta.
-1x geranium, -1x bulbine
Uhari +5HP
Uhari nadal leżał nieprzytomny na podłodze jaskini, dobrze, przynajmniej nic w międzyczasie go nie zeżarło.
- Będzie dobrze... - rzekła na pocieszenie, raczej siebie samej niż pacjenta. To jego wina, że był taki słaby. Mogła się domyślić, skoro dał się tak poharatać jakiemuś ptaku.
Rany już przestały krwawić, teraz jeszcze przydałoby się oczyścić jego sierść z sumaka, żeby po przebudzeniu nie piekła go cała skóra. Musiała rozetrzeć bulbine... skrzywiła się patrząc na zakrwawiony kamień, ten się już do niczego nie przyda. Wytoczyła go przed próg i kopnęła żeby sturlał się ze skały. Następnie wybrała inny kamyk, trochę mniejszy i bardziej gładki. Wróciła do jaskini, ułożyła na skórze służącej za stół świeżo zerwane zioła i utarła je na papkę. Następnie wrzuciła ją do tykwy z wodą i rozmieszała pazurem. Polała roztworem kępkę suchej trawy i używając jej jako gąbki zaczęła oczyszczać ciało Uhariego. Bulbine powinno wyeliminować swędzenie, a geranium dodatkowo odkazi rany. Kiedy już skończyła czyszczenie, obłożyła rany świeżymi liśćmi by nie dostało się do nich więcej brudu ani swędzącego proszku. No, teraz Uhari na pewno nie mógł narzekać na lwioziemską opiekę zdrowotną!
- Grzeczny pacjent, na koniec może dostaniesz jakiś smakołyk na pocieszenie. - poklepała nieprzytomnego po łbie. Przy okazji zwróciła uwagę na leżące tu wciąż zakrwawione skóry, które wcześniej służyły za legowisko. No cóż, może Tib nie zauważy różnicy, Przodkowie tylko wiedzieli co i z kim mogło się dziać na tym posłaniu. Odwróciła wzrok z obrzydzeniem i skierowała się w drugi kąt jaskini, gdzie położyła się, obserwując pacjenta.
-1x geranium, -1x bulbine
Uhari +5HP
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ven weszła szybkim i zdenerwowanym krokiem do jaskini, nawet nie patrząc co się dzieję.
-Eh, Dat możesz mi.. pomóc?-Przy zakończeniu rozejrzała się i zobaczyła leżącego samca i dużo krwi. Przeszły jej ciarki i się cofnęła.
-Czy ty... go zabiłaś?-Powiedziała drżącym głosem do Datury i okrążając ją podeszła do ''trupa''. Przyjrzała mu się. Oddychał. Czyli żyje.
-Skąd tu tyle krwi? Co tu się stało?-Zapytała nie wiedząc co zrobić. Odsunęła się trochę od leżącego. Stała znerwicowana i spoglądała na niego. To chyba on krwawił..
-Jest ranny? Znalazłaś go tu?-Dopytywała się. Wolała wykluczyć to, że Dat mu to zrobiła. Może czasem jest wredna.. ale bez przesady. Nie usiłowałaby kogoś skrzywdzić... chyba. A co jeśli ona próbuje go zabić, Ven jest świadkiem i ją też zabije?! Dobra, panika stop.
-Eh, Dat możesz mi.. pomóc?-Przy zakończeniu rozejrzała się i zobaczyła leżącego samca i dużo krwi. Przeszły jej ciarki i się cofnęła.
-Czy ty... go zabiłaś?-Powiedziała drżącym głosem do Datury i okrążając ją podeszła do ''trupa''. Przyjrzała mu się. Oddychał. Czyli żyje.
-Skąd tu tyle krwi? Co tu się stało?-Zapytała nie wiedząc co zrobić. Odsunęła się trochę od leżącego. Stała znerwicowana i spoglądała na niego. To chyba on krwawił..
-Jest ranny? Znalazłaś go tu?-Dopytywała się. Wolała wykluczyć to, że Dat mu to zrobiła. Może czasem jest wredna.. ale bez przesady. Nie usiłowałaby kogoś skrzywdzić... chyba. A co jeśli ona próbuje go zabić, Ven jest świadkiem i ją też zabije?! Dobra, panika stop.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Chyba na chwilę się zdrzemnęła, bo aż niemal podskoczyła słysząc pytanie Ven.
- Co się stało? - w pierwszej chwili pomyślała, że Ven jest chora albo ranna, ale nic w jej wyglądzie na to nie wskazywało. Spojrzała w stronę gdzie skierowany był wzrok Ven. Rzeczywiście, widok nie należał do najprzyjemniejszych.
- Żyje, ale jest ciężko ranny i stracił przytomność. - wstała powoli i przeciągnęła się ospale. Najadła się sporo strachu kiedy Uhari o mało nie wykitował, więc drzemka była właśnie tym czego potrzebowała.
- Znalazłam go w lesie. Twierdził, że poharatał to jakiś ptak, ale myślę że po prostu nie chciał się przyznać skąd ma te rany. Podejrzewam, że oberwał od jakiejś samicy, którą chciał... zrobić jej krzywdę. Łatwo to wywnioskować po tym, które rany są najcięższe. - podeszła do pacjenta i położyła mu łapę na głowie, żeby sprawdzić czy nie ma gorączki. Jeszcze tego tylko brakowało, żeby dostał gangreny albo innego zakażenia.
- Ledwie udało mi się go uratować. Dobrze, że jest nieprzytomny, bo mam wrażenie, że może być niebezpieczny a nawet niepoczytalny. Spotkałam w pracowni Athastana samicę, która na jego widok wpadła w szał. Kto wie, może nawet to ona tak go załatwiła. - snuła przypuszczenia, troskliwie oglądając opatrunki by sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
- Co się stało? - w pierwszej chwili pomyślała, że Ven jest chora albo ranna, ale nic w jej wyglądzie na to nie wskazywało. Spojrzała w stronę gdzie skierowany był wzrok Ven. Rzeczywiście, widok nie należał do najprzyjemniejszych.
- Żyje, ale jest ciężko ranny i stracił przytomność. - wstała powoli i przeciągnęła się ospale. Najadła się sporo strachu kiedy Uhari o mało nie wykitował, więc drzemka była właśnie tym czego potrzebowała.
- Znalazłam go w lesie. Twierdził, że poharatał to jakiś ptak, ale myślę że po prostu nie chciał się przyznać skąd ma te rany. Podejrzewam, że oberwał od jakiejś samicy, którą chciał... zrobić jej krzywdę. Łatwo to wywnioskować po tym, które rany są najcięższe. - podeszła do pacjenta i położyła mu łapę na głowie, żeby sprawdzić czy nie ma gorączki. Jeszcze tego tylko brakowało, żeby dostał gangreny albo innego zakażenia.
- Ledwie udało mi się go uratować. Dobrze, że jest nieprzytomny, bo mam wrażenie, że może być niebezpieczny a nawet niepoczytalny. Spotkałam w pracowni Athastana samicę, która na jego widok wpadła w szał. Kto wie, może nawet to ona tak go załatwiła. - snuła przypuszczenia, troskliwie oglądając opatrunki by sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Jak się obudzi to co z nim zrobisz?-Zapytała się podchodząc i siadając obok Uhariego. Czyli na całe szczęście Dat nie miała nic z tym wspólnego.
-Nie wiesz, kiedy odzyska przytomność?-Zapytała patrząc na nią.
-A jeśli chodzi o mój problem, to chyba może poczekać.-Powiedziała i spojrzała na niego. Nagle zauważyła.. ciekawą ranę w okolicach... których nie chciała zobaczyć. To ta Lwica musiała go nieźle urządzić. Przynajmniej już się nie będzie tak rwał do lwic, co w sumie wyjdzie na dobre.
-A mówił coś oprócz ptaka? Skąd jest? Cokolwiek?-Warto wiedzieć coś o nieznajomym który znajduje się na terenach, a nawet jest leczony. Tak a propos ptaka, nie wpadł na żadną lepszą historie? Serio ptak go tak urządził? No chyba jakiś zmutowany jak już. Nie łatwiej było powiedzieć, że nieznajomy lew?
-Nie wiesz, kiedy odzyska przytomność?-Zapytała patrząc na nią.
-A jeśli chodzi o mój problem, to chyba może poczekać.-Powiedziała i spojrzała na niego. Nagle zauważyła.. ciekawą ranę w okolicach... których nie chciała zobaczyć. To ta Lwica musiała go nieźle urządzić. Przynajmniej już się nie będzie tak rwał do lwic, co w sumie wyjdzie na dobre.
-A mówił coś oprócz ptaka? Skąd jest? Cokolwiek?-Warto wiedzieć coś o nieznajomym który znajduje się na terenach, a nawet jest leczony. Tak a propos ptaka, nie wpadł na żadną lepszą historie? Serio ptak go tak urządził? No chyba jakiś zmutowany jak już. Nie łatwiej było powiedzieć, że nieznajomy lew?
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Póki co stan pacjenta był stabilny. Wspaniale, czyli nie wykituje na stole operacyjnym.
- Będzie musiał tutaj jeszcze pozostać zanim wszystkie rany się nie zagoją. Są dość poważne, więc nie będzie mógł przez kilka tygodni odchodzić zbyt daleko, żeby się na powrót nie otworzyły. - a ona już zadba, żeby nie przyszło mu do głowy dyskutować z tą diagnozą.
- Opowiedz, na tą chwilę i tak nie mam tu nic do roboty oprócz pilnowania go. - usiadła bliżej wyjścia z jaskini, gdzie mogła poczuć przyjemny wiaterek i zapach krwi nie był aż tak silny.
- Mówił, że pochodzi ze stada Szkarłatnych Grzyw. Miał na sobie ich symbol. - zdjęła z szyi medalion Uhariego i podała go Ven. - Widziałaś go już kiedyś? - wszędobylska Ven z pewnością widziała i wiedziała bardzo wiele, kto wie, może i w tej kwestii będzie miała coś do powiedzenia.
- I nie wiesz może co się dzieje z resztą stada? Nie spotkałam nikogo w drodze z lasu. - po części, to nie chciała nikogo spotkać, ale brak Tiba i jego wiernych podnóżków zwracał uwagę.
- Będzie musiał tutaj jeszcze pozostać zanim wszystkie rany się nie zagoją. Są dość poważne, więc nie będzie mógł przez kilka tygodni odchodzić zbyt daleko, żeby się na powrót nie otworzyły. - a ona już zadba, żeby nie przyszło mu do głowy dyskutować z tą diagnozą.
- Opowiedz, na tą chwilę i tak nie mam tu nic do roboty oprócz pilnowania go. - usiadła bliżej wyjścia z jaskini, gdzie mogła poczuć przyjemny wiaterek i zapach krwi nie był aż tak silny.
- Mówił, że pochodzi ze stada Szkarłatnych Grzyw. Miał na sobie ich symbol. - zdjęła z szyi medalion Uhariego i podała go Ven. - Widziałaś go już kiedyś? - wszędobylska Ven z pewnością widziała i wiedziała bardzo wiele, kto wie, może i w tej kwestii będzie miała coś do powiedzenia.
- I nie wiesz może co się dzieje z resztą stada? Nie spotkałam nikogo w drodze z lasu. - po części, to nie chciała nikogo spotkać, ale brak Tiba i jego wiernych podnóżków zwracał uwagę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości