x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Kurczak, ryż i kreatyna [Trening krzepy (+4) Kayaba i Falka](zakończone, udane)

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

Re: Kurczak, ryż i kreatyna [Trening krzepy (+4) Kayaba i Falka]

#11

Post autor: Gvalch'ca » 02 mar 2020, 16:28

Gvalch'ca wyrzuca 1d10:
6
Obserwowała każdy jego pojedynczy ruch. Stała obecnie jak monument, nie ruszając nawet łbem, a jedynie śledząc przeciwnika gałkami ocznymi. Ustawił się tak samo, jak przy pierwszym uderzeniu. Już myślała, że całkowicie zignorował jej porady i dalej brnął w zaparte przy zręczności. Trochę się w niej zagotowało. Nie po to tu sterczeli, by ten odprawiał samowolkę. Zaczął lecieć w jej kierunku i prawie nabrała się na swoistą zwrotkę. Nie chciał jej przewrócić poprzez zwykły cios w bark, teraz chciał powalić ją niczym sumo, uwieszając się na całym tułowiu. Niestety póki co bezskutecznie. Wykorzystując jego rozpęd, przechyliła się lekko na jeden z boków i zrzuciła go finalnie poprawiając jeszcze przednią łapą. Stanęła nad nim z szyderczym uśmiechem.
- Zaczynasz dobrze kombinować. - pochwaliła wyczyn chudzielca i odeszła kawałek od niego, cały czas mając go na oku. Nie chciałaby, żeby zaszedł ją perfidnie od tyłu i dopiero wtedy przygniótł do ziemi. Zakładając, że w ogóle mu się to uda.
- Gvalch'ca, Falka, jak kto woli. - znowu chciał ją zdekoncentrować, czy po prostu był uszczypliwy? Nie zawracając sobie tym więcej głowy, przyjęła wcześniejszą postawę, będąc gotową do kolejnego sparowania.

Awatar użytkownika
Kayaba
Posty: 178
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 09 gru 2016
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 27
Zręczność: 70
Percepcja: 55
Kontakt:

#12

Post autor: Kayaba » 03 mar 2020, 23:34

Plan był dobry, wykonanie niestety już nie koniecznie. Nie licząc ładnego uskoku na bok, przepychanka nic nie wskórała. Aczkolwiek był to jakiś postęp, delikatnie ruszył ją z miejsca, trzeba szukać pozytywów. Jednak Kay nie miał zamiaru się poddawać, to dopiero rozgrzewka i nie da się tak łatwo zniechęcić. Zwycięstwa zawsze muszą być okupione ciężką pracą i porażkami. Uśmiechnął się słysząc pochwałę, miło że zauważyła jego starania.
- Nie myśl sobie, że rozmawiam z Tobą aby cię zdekoncentrować Falko. Skoro jesteśmy w jednym stadzie chciałbym się czegoś o Tobie dowiedzieć. - poza tym raczej było by dziwnie jak by tak przepychali się w milczeniu.
Zamknął oczy i skupił się na sytuacji, zawsze pomagało mu to myśleć. "Mimo, że tym razem nie poskutkowało, widać było że jakiś skutek przyniosło. Myśl! Mogę uderzyć w nogi. Mogę spróbować również odepchnąć się od szyi, chce czy nie będzie musiała się cofnąć i da mi to szansę na przewrócenie jej. Jest też opcja uderzenia na tylne kończyny od boku, są definitywnie słabym punktem w próbie przewrócenia kogoś."
Zdecydował próbować po kolei, na pierwszy ogień pójdzie...
Otworzył oczy i przyjął pozycję sygnalizując lwicy gotowość, wykorzysta dystans ich dzielący.
Postanowił pomóc sobie trochę prędkością, inaczej nie nadrobi różnicy wagowej. Ruszył prosto na nią, będąc tuż pod jej nosem "skoczył" na nią celując łapami poniżej jej barków. Spróbował podnieść całą jej przednią część ciała, by nie mogła zapierać się przednimi łapami i przewrócić czarną na grzbiet.
Obrazek

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#13

Post autor: Gvalch'ca » 04 mar 2020, 11:37

Gvalch'ca wyrzuca 1d10:
10
- To co chciałbyś jeszcze wiedzieć, poza imieniem? - spojrzała na niego z ukosa, z lekko uniesioną brwią. Ostatnio bardzo często wchodziło jej to w nawyk, ale jakoś nie szczególnie chciała to wypleniać. Poza tym, nie zapatrywała się za bardzo na rozmówki podczas treningu. Jej podzielność uwagi była dość mało rozwinięta, a chudzielec chyba to zauważył i bezczelnie wykorzystywał. Dlatego spławienie go stawało się coraz trudniejsze. Nie pozostawało jej nic innego, jak dalej ciągnąć te grę, wyrabiając sobie przy okazji podwójną koncentrację.
Odszedł, stanął i milczał w bezruchu. Ewidentnie zastanawiał się nad przyszłym atakiem i ewidentnie nie mógł się zdecydować. Wielkie mi mecyje. Możliwości powalenia jej na grunt zacieśniały się wyłącznie na kilku opcjach, nie mógł przebierać jak w ulęgałkach. A mimo to rozważał. I rozważał. Falka poirytowana aż smagnęła powietrze ogonem, powodując cichy świst. Na reszcie skoczył. Tym razem nie z flanki, a o dziwo od frontu. Złapał ją pod boki i prąc do przodu, próbował zrobić wywrotkę. Chyba nie sądził, że mu się to uda. Val co prawda odchyliła się lekko do tyłu, zaorała zadnimi nogami ziemię, lecz nic poza tym. Była dla niego zbyt masywna. A on nie mógł tego pojąć. Odbiła piłeczkę i tym razem to ona złapała go pod "pachy" i odrzuciła byle dalej, nawet się przy tym nie pocąc. Kay rzeczywiście poleciał do tyłu, ale nie wylądował - tak jak przewidywała - na jednym z boków, a po prostu na zadzie. Parsknęła.
- Ostatnia próba. - rzekła stanowczo. Mieli jeszcze cztery inne czynności, które musieli wykonać, nie mogli przecież skupiać się wyłącznie na sparingu.

Awatar użytkownika
Kayaba
Posty: 178
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 09 gru 2016
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 27
Zręczność: 70
Percepcja: 55
Kontakt:

#14

Post autor: Kayaba » 04 mar 2020, 16:12

Kolejna straszliwa porażka, nie był w stanie nic jej zrobić. Zawsze było blisko, już był tuż tuż od sukcesu ale różnica wagi była przytłaczająca na tyle, iż nie dawały nic nawet najlepsze plany i pomysły. Zaprawdę nie mógł sobie wybrać lepszego trenera, czuł jak mu mięśnie pracuję i pulsujący dreszczyk adrenaliny w głowie. Musiało to wyglądać przezabawnie gdy zaszurał po nieudanym ataku pupą o ziemię. Kayowi było trochę mniej do śmiechu, bo delikatnie obtarł sobie ogon. Wstał, przeleciał szybko wzrokiem po ogonie, czy nie zahaczył o jakieś ostre kamienie. Na szczęście wyglądało wszystko na to że jest cały i zdrów. Postanowił trzymać się raczej poza zasięgiem jej łap, co prawda lekarza miałby pod nosem ale po co kusić los.
- Nie ma łatwo, dobrze się trzymasz, nawet jeśli pomagam sobie szybkością. - musiał przyznać co jej.
- A co chciał bym wiedzieć? Raczej nie ma na to odpowiedzi, nigdy nie poznawałaś nowych twarzy? Możesz na początek opowiedzieć o podróży, na której byłaś. Co ciekawego Cię spotkało. O ile nie masz nic przeciwko. - mówił delikatnie zdyszanym głosem.
Zrobił głęboki wdech i wydech. Musiał wybrać jeszcze jedną strategię, która miejmy nadzieję nie spali na panewce. Nadzieje były płonne, ale nikt nie mówił że pójdzie z górki, znaczy... poszło by dosłownie z górki, gdyby ostatnie starcie zakończyło się dla niego sukcesem, gdyż za Falką był spadek terenu i sturlali by się na sam dół. Na szczęście nie był na tyle wysoki aby coś im się mogło stać.
Została mu tylko jedna opcja więc nie zastanawiał się ani chwili. Nie istotne czy mu się uda czy nie, postanowił się do tego przyłożyć bardziej niż kiedykolwiek. Tak jak przy próbie sumo ruszył na nią, szybki uskok tym razem na stronę lewego barku czarnej i zwalił się ciałem na jej tylne łapy, obejmując je w próbie przewrócenia lwicy. Jeśli tym razem się nie uda, to nawet nie będzie na siebie zły, włożył w to całe serce.
Obrazek

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#15

Post autor: Gvalch'ca » 04 mar 2020, 16:47

Gvalch'ca wyrzuca 1d10:
5
Coś jej ta scena przypominała, ale za Chiny ludowe nie mogła sobie przypomnieć, co dokładnie. Normalnie rechotałaby jeszcze jakiś czas, ale nie mogli go marnować. Trzeba było trzymać fason. Było ciężko, zwłaszcza że ten po chwili zaczął sobie skrupulatnie oglądać zadek, a kto wie, może i jeszcze inne jego okolice, czy aby przypadkiem nie zostały naruszone przez upadek.
- Ależ dziękuję. - wyrzuciła neutralnie, jakby właśnie rozmawiali o pogodzie. Zapytał ją o podróż. Obserwowała jego poczynania myśląc jednocześnie, co mu odpowiedzieć. Nie chciała zdradzać wszystkiego, musiała być oszczędna w słowach.
- Spotkałam dwóch jegomości, lwa i lamparta. Oboje byli bardzo gadatliwi. Jest szansa, że drugi niebawem dzięki mnie dołączy do naszej elity. Poza tym bez ekscesów. - wypaplała na jednym tchu. Nie przypominała sobie więcej szczegółów.
I ponownie nie dała się nabrać na zwód. Wykonał ten manewr już wcześniej, była na niego przygotowana. Ale nie spodziewała się, że będzie celować w jej tylne kończyny. Nie za bardzo wiedziała, jak to ominąć, więc machinalnie podskoczyła do góry zadnią częścią, a brązowy prześlizgnął się po ziemi tuż pod nią, aż na drugą stronę. Niestety w tej części mu się nie powiodło ani razu.
- Nie przejmuj się, to dopiero początek. Teraz czeka nas przeciąganie liny. - machnęła do niego łbem i zaprowadziła nieco dalej, w miejsce gdzie znajdowało się większe skupisko drzew. Stanęła na dwóch nogach, oparła się o korę i z zamachu ściągnęła dyndającą między konarami lianę. Długą i naprawdę sporej grubości. Oceniła odległość między sobą, a samcem, po czym narysowała mniej więcej w połowie porządną krechę własnym pazurem. Rzuciła do niego drugi koniec pnącza, sama wzięła ten pierwszy, bardziej rozcapierzony.
- Musisz za pomocą siły przeciągnąć mnie na drugą stronę. Możesz użyć zarówno łap, jak i własnych szczęk. Osobiście preferuję drugą metodę. To jak, gotowy? - złapała lianę w pysk, czekając aż Kay zacznie.

Awatar użytkownika
Kayaba
Posty: 178
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 09 gru 2016
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 27
Zręczność: 70
Percepcja: 55
Kontakt:

#16

Post autor: Kayaba » 04 mar 2020, 17:33

Uderzył łapą w ziemię, powinien był przewidzieć, że lwica będzie się spodziewać podobnego zagrania z jego strony. Pokornie podreptał za czarną w stronę następnego zadania. Przeciąganie liny... Szanse powodzenia były zasadniczo jeszcze mniejsze niż poprzednio. Zrobił załamaną minę, ale trenerki słuchać trzeba. Zanim zabrał się do wyznaczonego zadania wrócił do pogawędki.
- Lampart? To raczej dość niespotykane, by przyjmować... nie-lwy do stada. Prawda? A ten lew też był od nas czy są w okolicy inne stada? - zamierzał wyciągnąć od niej tyle informacji ile zdoła, zawsze lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć.
Nie marnując czasu chwycił zębami grubą linę i dał znak, że zaczyna.
Spróbował będąc przodem do Val. Zapierając się łapami oraz odchylając całe ciało do tyłu, starał się z całej siły systematycznie, krok po kroku przyciągać ją do siebie.
Obrazek

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#17

Post autor: Gvalch'ca » 05 mar 2020, 11:31

[1-5 wygrana, 6-10 przegrana]
Gvalch'ca wyrzuca 1d10:
8
Przyjęła niemal identyczną pozycję, jak wtedy przy sparingu. Czekała z pnączem w szczękach, aż czekoladowy wykona ruch. I wykonał. Wysunęła pazury i wbiła je w grunt, żeby jak najlepiej się zaprzeć. Oczywiście bardziej angażowała w to pracę mięśni, pazury były jedynie malutką pomocą. Miała nadzieję, że Kay robił to samo. Siłowali się tak dłuższą chwilę. Niejednokrotnie obydwoje znajdowali się bardzo blisko linii, lecz żaden z nich jej póki co nie przekroczył. Tutaj sprawa była nieco trudniejsza, aniżeli przy zwykłej przepychance. Falka szarpnęła lianą i z uporem maniaka zaczęła iść do tyłu, odchylając się do granic możliwości. I chyba tylko łut szczęścia spowodował to, że orzechowy przekroczył narysowaną kreskę jedną z łap. Puściła linę i rozmasowała bolącą żuchwę.
- Nie można myśleć w tak rasistowski sposób. Lampart to nie hiena. - pouczyła. Już kolejna osoba była zdziwiona obecnością mniejszego kotowatego w stadzie. Mieli stanowić rodzinę, a nie wytykać się nawzajem palcami ze względu na gatunek. A hieny były odosobnionym przypadkiem.
- Był samotnikiem, ale owszem, w okolicy znajdują się jeszcze cztery inne stada. Jeśli teraz każesz mi opisać mi każde z osobna, to przysięgam, że urwę ci jęzor. - powiedziała półżartem, półserio, po czym złapała lianę z powrotem w zęby.

Awatar użytkownika
Kayaba
Posty: 178
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 09 gru 2016
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 27
Zręczność: 70
Percepcja: 55
Kontakt:

#18

Post autor: Kayaba » 06 mar 2020, 5:06

Kay wbijał pazury jak tylko mógł w ziemię, rwąc przy tym liczne kępy traw. Zwycięstwo o dziwo było w zasięgu łap! Niestety pierwszy przekroczył linię, tak jak poprzednimi razy mógł tylko liczyć na lepszy wynik przy następnej próbie. Lekko zziajany puścił lianę by złapać parę oddechów.
- Źle mnie zrozumiałaś, zapytałem czy to często się zdarza, nie powątpiewam w jego zdolności ani tym bardziej nie podważam decyzji krolowej. - faktycznie mógł się lepiej wysłowić.
- Wysiłek źle wpływa na moje zdolności lingwistyczne. - zażartował, chcąc rozładować atmosferę.
Poza tym dowiedział się ważnej rzeczy, cztery inne stada... Warto zapamiętać, ale zdecydowanie chciał wiedzieć więcej.
- Nie mogę Ci kazać, ale mogę baaaaardzo ładnie poprosić. - zamrugał i zrobił zalotną minę.
Wytrzymał tak z dwie sekundy, lecz potem już po prostu musiał się zaśmiać, to było zbyt zabawne.
- Pośmialiśmy się, to czas wracać do treningu. - zrobił parę oddechów, złapał zebiskami za lianę, oznajmił gotowość i ruszył do tyłu próbując przyciągnąć do siebie, niepokonaną jak do tej pory, trenerkę. Samozaparcia nie można było mu odmówić.
Obrazek

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#19

Post autor: Gvalch'ca » 07 mar 2020, 21:54

Gvalch'ca wyrzuca 1d10:
4
Znów musiał poczekać na odpowiedź aż zakończą zmagania. Nie zamierzała puszczać teraz liny, co to to nie. Albo wygrałby walkowerem, albo upadłby na i tak już naruszony zad. Bardziej jednak nie chciała dopuścić do pierwszej opcji, byłoby to dla niej ujmą na honorze. I po raz enty siłowanie dłużyło się w nieskończoność. Raz blisko linii znajdował się brązowooki, raz czarna. I tak w kółko. Jego nieudolne zaloty chyba ją rozśmieszyły na tyle, że straciła na moment czujność i przekroczyła narysowaną kreskę całym swym cielskiem. Puściła lianę, spojrzała gdzie się znajduję i zaklęła.
- Dobrze. - nie wysiliła się na nic dłuższego. Z jej ust i taka pochwała musiała mu wystarczyć. - Ale na przyszłość zapamiętaj - wolę bardziej krzepkich samców.
Zaczęła rozglądać się po okolicy, w międzyczasie wymyślając kolejne zadanie dla Kaya. Gdy już pewien pomysł wpadł jej do łba, zaczęła szybko wcielać go w życie. Podeszła do jednego z drzew, złapała zębiskami za najniższy konar i uwiesiła się na nim, żeby go złamać. Później poturlała do samca dwa większe kamienie, ustawiła je w odpowiedniej odległości i ustawiła na nich grubą gałąź. Gdzieś tam po drodze znalazła również kość udową, prawdopodobnie należącą kiedyś do bawoła i położyła blisko siebie. Zaczęła oceniać stabilność swego dzieła, a także czy jest odpowiednio wymagające.

Awatar użytkownika
Kayaba
Posty: 178
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 09 gru 2016
Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 27
Zręczność: 70
Percepcja: 55
Kontakt:

#20

Post autor: Kayaba » 08 mar 2020, 18:21

Wreszcie zrobił jakieś postępy. Potrzebował tego, naładowało go to pozytywną energią.
Samica chyba nie zrozumiała żartu, że on miałby do niej...? Nie, co to to nie.
- Nie chcę być niegrzeczny ale również nie jesteś w moim typie. Nie można tak wszystkiego traktować na poważnie. - uśmiechnął się milutko dając do zrozumienia, że nie ma nic złego na myśli.
- Co Ty kombinujesz? - zapytał w eter, patrząc jak czarnulka buduje coś na kształt... mostu między przytachanymi przez siebie kamieniami.
Obrazek

Odpowiedz

Wróć do „Zakończone szkolenia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość