x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Jezioro
- Elandir
- Posty: 219
- Gatunek: Panthera leo spelaea
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 14 sie 2017
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
Re: Jezioro
Tymczasem białolicy obserwował dalsze poczynania nieznajomej grzywy, który jednakże go nie zaatakował. Bowiem całkiem możliwe że zdawał sobie sprawę z tego, iż z młodszym od siebie osobnikiem miałby nie lada wyzwanie. A może po prostu z nim ot tak się droczył, sprawdzając na ile mógłby sobie pozwolić w pogrywaniu z jego jestestwem. W każdym razie, w tymże przypadku białofutry zamilczał. Niczym wapienny posąg, który ktoś wyciosał oraz pozostawił w owym miejscu na pastwę losu. Bowiem jaki był sens dalszej konserwacji z kimś, kto raczył odpowiedzieć aspektem siły zaklętej w groźbie. Równie dobrze mógłby polemizować z głupią hieną, która zapewne sprowadziłaby całą dyskusję do swojego poziomu oraz pokonała go swoim doświadczeniem na tej płaszczyźnie. Lecz obecne stoickie milczenie, nie oznaczało wcale, iż białolicy dygotał ze strachu przed bazyliszkowym jestestwem nieznajomego.
Można było nawet domniemać, iż był ciekaw tego, w jaki to sposób potoczy się owe spotkanie. W końcu świat był pełen wszelakich niebezpieczeństw, przed którymi nie wypadało chować głowy w piasek. A obecna sytuacja, której końca nie potrafił jeszcze przewidzieć, niewątpliwie pozwalała mu podszkolić się w samokontroli oraz zachowaniu szczególnej, niczym niezmąconej czujności. Jak to niegdyś czynił wspólnie za żywota jego mentorki.
Można było nawet domniemać, iż był ciekaw tego, w jaki to sposób potoczy się owe spotkanie. W końcu świat był pełen wszelakich niebezpieczeństw, przed którymi nie wypadało chować głowy w piasek. A obecna sytuacja, której końca nie potrafił jeszcze przewidzieć, niewątpliwie pozwalała mu podszkolić się w samokontroli oraz zachowaniu szczególnej, niczym niezmąconej czujności. Jak to niegdyś czynił wspólnie za żywota jego mentorki.
- Nataka
- Posty: 157
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 kwie 2014
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
Medyk poziom 1 - Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 40
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Nataka kierując się w stronę wulkanu - swojego starego domu i jaskini, w której niegdyś trzymała wiele swoich rzeczy, zahaczyła o jezioro w ramach przerwy. Pochodząc do tafli wody schyliła łeb i upiła kilka łyków wody. Gdy przymknęła na chwilę ślepia i nadstawiła uszy usłyszała czyjeś głosy nieopodal. Jak tylko ugasiła swe pragnienie uniosła głowę i rozglądając się ujrzała dwójkę samców, którzy chyba najwidoczniej nie dogadywali się ze sobą najlepiej. A przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy Nataki. Poobserwowała ich tak jeszcze chwilę, by potem, stwierdzając, że nie będzie się mieszała w ich prywatne sprawy skierowała się w stronę krzewów rosnących nad brzegiem po drugiej stronie jeziora w poszukiwaniu ziół.
Niestety, ale mimo ogromnych chęci szamanka nie znalazła nic, co mogłoby się jej przydać. A przynajmniej w pierwszej kępie krzewów... Nie poddając się ruszyła do kolejnej, rosnącej już trochę bliżej dwójki samców. Miała nadzieję, że nie będą jej niepotrzebnie zaczepiać i po prostu zignorują jej obecność i zajmą się sobą.
Nataka wyrzuca 3d100:
85, 12, 98
85, 12, 98
Niestety, ale mimo ogromnych chęci szamanka nie znalazła nic, co mogłoby się jej przydać. A przynajmniej w pierwszej kępie krzewów... Nie poddając się ruszyła do kolejnej, rosnącej już trochę bliżej dwójki samców. Miała nadzieję, że nie będą jej niepotrzebnie zaczepiać i po prostu zignorują jej obecność i zajmą się sobą.
- Elandir
- Posty: 219
- Gatunek: Panthera leo spelaea
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 14 sie 2017
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
I można rzec, iż białolicy całkowicie poległ we własnym teście, który chwile wcześniej powziął sobie za cel. Bowiem dość niespodziewanie, całkiem na niedalekim horyzoncie zamajaczyła sylwetka pewnej nieznajomej persony. Której, gdyby nieco dokładniej się przyjrzeć, co zresztą właściwie czynił. Bardzo szybko można było dostrzec pewne, jakże współmierne podobieństwa, świadczące o rzekomym podstępie, jakiego mógł ostać się ofiarą. Między innymi zbliżony wiek oraz kolor szaty, jaką okalana była ów białogłowa. Wówczas tłumaczyłoby to, dlaczego nieznajomy był tak pewny swego. Mimo, że nie wykazywał ze swojej strony szczególnego niebezpieczeństwa.
Tym samym, białolicy postanowił nieco bardziej przyjrzeć się tajemniczej lwicy, której charakterystyczne rysy bez większego problemu mógł dostrzec dzięki swojej ponad przeciętnej percepcji. Która, jak to chwilę później się okazało, dała o sobie znać w pewnym uśpionym dotychczas aspekcie. Albowiem wydarzyło się coś, co niewątpliwie mogło dosłownie zaskoczyć białowłosego młodzieńca. Pewna misterna reakcja, jaka nastąpiła zaraz tuż po tym, kiedy przypadkiem skupił na niej całe swoje jestestwo. Które zostało odrzucone poprzez wysublimowaną barierę. Taką samą, jakiej niegdyś doświadczył również dziwnym trafem, w trakcie szkolenia ze świętej pamięci mentorką – Czyżby była jedną z tychże bytów? – Niczym grom z jasnego nieba, przemknęła mu owa myśl. Aby zaraz potem, skupić się jeszcze bardziej na jej materialnych staraniach, które czyniła w zaroślach. Całkowicie zapominając o nieznajomym lwie, który do tej pory nie raczył nawet się przedstawić oraz do usranej śmierci, postanowił krążyć wokoło niego. Niczym planeta na orbicie.
Tym samym, białolicy postanowił nieco bardziej przyjrzeć się tajemniczej lwicy, której charakterystyczne rysy bez większego problemu mógł dostrzec dzięki swojej ponad przeciętnej percepcji. Która, jak to chwilę później się okazało, dała o sobie znać w pewnym uśpionym dotychczas aspekcie. Albowiem wydarzyło się coś, co niewątpliwie mogło dosłownie zaskoczyć białowłosego młodzieńca. Pewna misterna reakcja, jaka nastąpiła zaraz tuż po tym, kiedy przypadkiem skupił na niej całe swoje jestestwo. Które zostało odrzucone poprzez wysublimowaną barierę. Taką samą, jakiej niegdyś doświadczył również dziwnym trafem, w trakcie szkolenia ze świętej pamięci mentorką – Czyżby była jedną z tychże bytów? – Niczym grom z jasnego nieba, przemknęła mu owa myśl. Aby zaraz potem, skupić się jeszcze bardziej na jej materialnych staraniach, które czyniła w zaroślach. Całkowicie zapominając o nieznajomym lwie, który do tej pory nie raczył nawet się przedstawić oraz do usranej śmierci, postanowił krążyć wokoło niego. Niczym planeta na orbicie.
- Tyr
- Posty: 21
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 kwie 2014
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 51
- Zręczność: 65
- Percepcja: 34
- Kontakt:
Jak na złość ten nic nie gadał, a w międzyczasie na horyzoncie pojawiła się jakaś panna. Zacmokałem, bo była niczego sobie, ale drażnił mnie ten natłok, chociaż był całkiem zrozumiały. Sam przecież jak tutaj zawędrowałem to po drodze nie widziałem ani żywej duszy, tylko pustkowia, więc każdemu chciało się pić. A skoro już tu są, to czemu by nie skorzystać?
Stanąłem w miejscu, bo biały wlepił w lwicę ślepia i się patrzył jak ciele na malowane wrota. Dla mnie to był jasny sygnał, że nikt już nie będzie mnie zaczepiać. Sam bym pobawił się w amory, ale nie kiedy jest tutaj ta biała kupa futra.
Mlasnąłem zniesmaczony i oddaliłem się w kierunku przeciwnym do tej dwójki. Znów stanąłem nad brzegiem, tym razem będąc pewny, że nie będą na moim ciele żadne spojrzenia wisieć i pochyliłam pysk by tym razem skończyć pić w spokoju.
Stanąłem w miejscu, bo biały wlepił w lwicę ślepia i się patrzył jak ciele na malowane wrota. Dla mnie to był jasny sygnał, że nikt już nie będzie mnie zaczepiać. Sam bym pobawił się w amory, ale nie kiedy jest tutaj ta biała kupa futra.
Mlasnąłem zniesmaczony i oddaliłem się w kierunku przeciwnym do tej dwójki. Znów stanąłem nad brzegiem, tym razem będąc pewny, że nie będą na moim ciele żadne spojrzenia wisieć i pochyliłam pysk by tym razem skończyć pić w spokoju.
- Nataka
- Posty: 157
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 kwie 2014
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
Medyk poziom 1 - Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 40
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Gdy Nataka ponownie skupiła się na szukaniu ziół po pewnym czasie poczuła na sobie czyjeś spojrzenie... I gwizd. Uniosła powoli głowę i spojrzała na Tyra zdegustowana jego szczenięcym zachowaniem, a następnie - na Elandira, który patrzył na nią... W trochę inny sposób. Nie jak na drugiego osobnika tego samego gatunku, nie jak na lwicę, do której można sobie pogwizdać... A raczej tak, jakby chciał nawiązać duchowy kontakt. Wyczuła to niemalże od razu, więc spojrzenie Nataki było równie podobne, kompletnie inne od tego, jakim patrzyła na samca o bordowej szacie.
Będąc ciekawa, czy biały lew faktycznie chce się z nią jakoś "skontaktować" otworzyła swój umysł i stała tak nieruchomo, patrząc mu prosto w ślepia. Jej ozdoby i malunki na pysku niektórym mogłyby mówić naprawdę wiele - szczególnie komuś, kto choć trochę znał się bądź słyszał nieco więcej o szamanizmie, niż taki szary osobnik. A im więcej szamanów miało się w gronie swoich bliskich - tym lepiej. A przynajmniej tak uważała Nataka.
Będąc ciekawa, czy biały lew faktycznie chce się z nią jakoś "skontaktować" otworzyła swój umysł i stała tak nieruchomo, patrząc mu prosto w ślepia. Jej ozdoby i malunki na pysku niektórym mogłyby mówić naprawdę wiele - szczególnie komuś, kto choć trochę znał się bądź słyszał nieco więcej o szamanizmie, niż taki szary osobnik. A im więcej szamanów miało się w gronie swoich bliskich - tym lepiej. A przynajmniej tak uważała Nataka.
- Elandir
- Posty: 219
- Gatunek: Panthera leo spelaea
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 14 sie 2017
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
- Zdrowie: 92
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
Cóż, jeżeli chodziło o odszukanie i tym bardziej zwrócenie na siebie uwagi mistrza sztuk tajemnych. To w takim razie, białolicy mógł spokojnie skreślić jedną z palących potrzeb ze swojej niewidzialnej listy. Jednakże w tym samym momencie nie mógł spocząć na laurach. Co to, to nie. Albowiem z braku dokładnej znajomości szamańskiego rzemiosła, jakim białolicy się parał. Stworzył coś, nad czym samemu nie potrafił wnet zapanować. A cokolwiek to by nie było, to z wiedzy pozyskanej z najróżniejszych przestróg byłej nestorki. O zabawie z ognistym kwieciem, o którym nie miał bladego pojęcia. Dobrze wiedział, iż mogło to kosztować go życie albo nawet i więcej. Toteż po całkowitym otwarciu swego umysłu, który z byle powodu nie był odizolowany od pozostałej reszty całego otaczającego ich uniwersum. Wykonując jeden jakże błędny krok ciupkę za daleko, w pewnym momencie doznał kompleksowego szoku. Równocześnie doświadczając absolutnego chaosu, który zawładnął całym jego jestestwem. Co też po krótkiej chwili, można było spostrzec po grymasie niemożebnego cierpienia, wyciosanym na licu białofutrego szamana. Którego jakby raził grom z jasnego nieba. Natomiast w jego głowie rozległ się istny harmider wszelakiej maści głosów. Które niczym rozszalały tętent kopytnych, doprowadzały resztki opierającej się temu wszystkiemu - świadomości, do czystego szaleństwa. Z którego zapragnął czym prędzej się wyswobodzić, chwytając się wnet ostrego pazura, jeżeli zaistniałaby takowa potrzeba.
~*~
Tkwił tak w bezruchu, nie wiedzieć nawet czemu, przez bliżej nieokreślony czas. Który dla niego był niczym wieczność. Aby w tym samym momencie toczyć straszliwy bój z tajemną siłą, jakiej to padł ofiarą. Lecz w trakcie tychże zmagań z wszelakimi próbami wyrwania się z objęć tejże mocy, której całkowicie na chwilę obecną nie pojmował. Tym razem wydarzyło się coś, co niebywale go zaskoczyło. Bowiem nigdy przedtem nie doświadczył czegoś równie adekwatnego. Albowiem głosy, jakich do tej pory doznawał zewsząd i zarazem znikąd, nagle jakby makiem zasiał, umilkły. Co przyjął ze znaczną ulgą, choć dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, iż należały one do osesków?!
Po czym, chwilę później objawiła się przed nim równie mroczna oraz złowroga sylwetka jakby demona wyjętego z najgłębszych czeluści pandemonium. Który z całą pewnością zmierzał ku niemu, roztaczając wokół siebie równie mroczną aurę bezwzględnej agonii oraz śmierci. Która za pan brat za nim podążała. Wkrótce potem to wszystko nagle oraz równie niespodziewanie prysło, niczym koszmar z którego właśnie raczył się wybudzić. Aby tuż po tym, jakże zatrważającym przeżyciu, czym prędzej nabrał spory haust rześkiego powietrza, aby uspokoić rozhisteryzowane jestestwo. Po którym białolicy pochwycił metaliczno-rdzawą woń świeżej posoki, jaka mogła oznaczać tak wiele i zarazem nic. Jednakże samemu nie zamierzał tego sprawdzać osobiście, ani tym bardziej w obecności dwójki nieznajomych mu jestestw. Wyczekiwać na kolejnego bądź kolejne persony z ich świty, jacy być może teraz zapolowali lub co gorsza kogoś zamordowali. W każdym razie, wizja której właśnie doświadczył, była czymś, czego nie mógł ot tak zignorować. Dlatego po odzyskaniu wewnętrznej równowagi mentalnej tuż po tym, co chwilę wcześniej przeżył. Bez słowa choćby pożegnania, ruszył w znanym sobie kierunku. Równocześnie kontemplując tuż nad tym, co też ujrzał w owej makabrze, nie zdając sobie jeszcze sprawy z wagi tejże wizji, jakiej doznał swym jestestwem.
~zt~
~*~
Tkwił tak w bezruchu, nie wiedzieć nawet czemu, przez bliżej nieokreślony czas. Który dla niego był niczym wieczność. Aby w tym samym momencie toczyć straszliwy bój z tajemną siłą, jakiej to padł ofiarą. Lecz w trakcie tychże zmagań z wszelakimi próbami wyrwania się z objęć tejże mocy, której całkowicie na chwilę obecną nie pojmował. Tym razem wydarzyło się coś, co niebywale go zaskoczyło. Bowiem nigdy przedtem nie doświadczył czegoś równie adekwatnego. Albowiem głosy, jakich do tej pory doznawał zewsząd i zarazem znikąd, nagle jakby makiem zasiał, umilkły. Co przyjął ze znaczną ulgą, choć dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, iż należały one do osesków?!
Po czym, chwilę później objawiła się przed nim równie mroczna oraz złowroga sylwetka jakby demona wyjętego z najgłębszych czeluści pandemonium. Który z całą pewnością zmierzał ku niemu, roztaczając wokół siebie równie mroczną aurę bezwzględnej agonii oraz śmierci. Która za pan brat za nim podążała. Wkrótce potem to wszystko nagle oraz równie niespodziewanie prysło, niczym koszmar z którego właśnie raczył się wybudzić. Aby tuż po tym, jakże zatrważającym przeżyciu, czym prędzej nabrał spory haust rześkiego powietrza, aby uspokoić rozhisteryzowane jestestwo. Po którym białolicy pochwycił metaliczno-rdzawą woń świeżej posoki, jaka mogła oznaczać tak wiele i zarazem nic. Jednakże samemu nie zamierzał tego sprawdzać osobiście, ani tym bardziej w obecności dwójki nieznajomych mu jestestw. Wyczekiwać na kolejnego bądź kolejne persony z ich świty, jacy być może teraz zapolowali lub co gorsza kogoś zamordowali. W każdym razie, wizja której właśnie doświadczył, była czymś, czego nie mógł ot tak zignorować. Dlatego po odzyskaniu wewnętrznej równowagi mentalnej tuż po tym, co chwilę wcześniej przeżył. Bez słowa choćby pożegnania, ruszył w znanym sobie kierunku. Równocześnie kontemplując tuż nad tym, co też ujrzał w owej makabrze, nie zdając sobie jeszcze sprawy z wagi tejże wizji, jakiej doznał swym jestestwem.
~zt~
- Ragir
- Król
- Posty: 926
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 69
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
Wyszedłem ze swoimi rzeczami aby to zaspokoić pragnienie. Dostrzegłem lwice, którą nie widziałem tutaj wcześniej. Tak mi się wydawało, tka chyba, na pewno.
-Co tu robisz- Posłałem jej pytanie zbliżając sie do niej na tyle by mieć dobry widok an nią i w razie czego móc ja dorwać lub pognać za nia
-Co tu robisz- Posłałem jej pytanie zbliżając sie do niej na tyle by mieć dobry widok an nią i w razie czego móc ja dorwać lub pognać za nia
- Nataka
- Posty: 157
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 kwie 2014
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
Medyk poziom 1 - Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 40
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Nataka wpatrywała się tak z uwagą w białego samca bez ruchu. Czuła, że w jakiś sposób walczy teraz sam ze sobą, że jakaś nadnaturalna siła zaprzątała jego myśli. I nim zdążyła podjąć jakąkolwiek decyzję o tym, czy powinna mu pomóc, czy zignorować usłyszała pewien harmider i odgłosy z drugiej strony jeziora. Jej wzrok skierował się w tamtym kierunku niemalże natychmiast, a gdy dotarło do niej, że jest właśnie świadkiem morderstwa postanowiła czym prędzej się stamtąd ulotnić, tak samo, jak Elandir, który najwyraźniej pomyślał w ten sam sposób.
Nim jednak sama ruszyła w którąś ze stron postanowiła jeszcze szybko rozejrzeć się za tym, czego tu szukała, mianowicie - za kocanką. Może szczęście jej tym razem dopisze?
I tak po krótkiej chwili szukania w końcu ujrzała kocankę w zaroślach, do której szybko dobiegła i ostrożnie ją zerwała z zamiarem włożenia jej do torby przewieszonej przez szyję i ramię-
Lecz nim zdążyła to zrobić usłyszała czyiś głos... Głos, który wydawał jej się być naprawdę dziwnie znajomy. Odwróciła się w stronę Ragira z kocanką w pysku i zmarszczyła nieco czoło widząc jego specyficzne malunki na ciele... Patrząc mu tak prosto w oczy w końcu odnalazła je w pamięci... To był on. Ragir.
-Ragir?-
Spytała niepewnie, bo być może go z kimś pomyliła...?
-...Zbieram zioła. Nie pamiętasz? Przecież jestem szamanką.-
Odparła jak gdyby nigdy nic, choć intuicja podpowiadała jej, że coś jest mocno nie tak... Jego aura była kompletnie inna niż ta, która biła od niego kiedyś... Była mroczniejsza, nieprzyjazna... Wręcz ostrzegawcza. Do jej uszu dobiegały różne szepty, które mówiły jej, że powinna uważać...
Nie widziała Ragira od kilku lat i była w stanie uwierzyć w to, że mógł się zmienić, dlatego też słuchając się swojej intuicji postanowiła zachować czujność.
Nie chcąc stać tak schowana w zaroślach wyszła spomiędzy krzewów spoglądając na Ragira. Nie wyglądała, jakby chciała uciekać, ale z pewnością trzymała pewien dystans. Wyprostowana zwróciła się przodem do samca, czekając na jego odpowiedź.
Nim jednak sama ruszyła w którąś ze stron postanowiła jeszcze szybko rozejrzeć się za tym, czego tu szukała, mianowicie - za kocanką. Może szczęście jej tym razem dopisze?
Nataka wyrzuca 3d100:
48, 90, 45
48, 90, 45
I tak po krótkiej chwili szukania w końcu ujrzała kocankę w zaroślach, do której szybko dobiegła i ostrożnie ją zerwała z zamiarem włożenia jej do torby przewieszonej przez szyję i ramię-
Lecz nim zdążyła to zrobić usłyszała czyiś głos... Głos, który wydawał jej się być naprawdę dziwnie znajomy. Odwróciła się w stronę Ragira z kocanką w pysku i zmarszczyła nieco czoło widząc jego specyficzne malunki na ciele... Patrząc mu tak prosto w oczy w końcu odnalazła je w pamięci... To był on. Ragir.
-Ragir?-
Spytała niepewnie, bo być może go z kimś pomyliła...?
-...Zbieram zioła. Nie pamiętasz? Przecież jestem szamanką.-
Odparła jak gdyby nigdy nic, choć intuicja podpowiadała jej, że coś jest mocno nie tak... Jego aura była kompletnie inna niż ta, która biła od niego kiedyś... Była mroczniejsza, nieprzyjazna... Wręcz ostrzegawcza. Do jej uszu dobiegały różne szepty, które mówiły jej, że powinna uważać...
Nie widziała Ragira od kilku lat i była w stanie uwierzyć w to, że mógł się zmienić, dlatego też słuchając się swojej intuicji postanowiła zachować czujność.
Nie chcąc stać tak schowana w zaroślach wyszła spomiędzy krzewów spoglądając na Ragira. Nie wyglądała, jakby chciała uciekać, ale z pewnością trzymała pewien dystans. Wyprostowana zwróciła się przodem do samca, czekając na jego odpowiedź.
- Ragir
- Król
- Posty: 926
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 69
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
Wyczekiwałem odpowiedzi od lwicy.
-Mów mi bliznopyski lub dwugrzywy, me imię jest tylko dla nielicznych- W sumie dla tych, którym ufałem najbardziej i moim dzieciom, które ... no odeszły.
-Te ziemie należą do mnie- Warknąłem lekko marszcząc pysk. Machnąłem lekko ogonem patrząc na szamankę. Ojciec mówił do mnie, szeptem ale rozumiałem go i to dobrze. Skinąłem mu lekko pyskiem i postąpiłem w stronę lwicy.
-Skąd znasz moje miano?- Zapytałem cały czas mając ja na oku.
-I kim ty jesteś- Kolejne pytanie, jednak tak jakby znałem odpowiedź. Tak nie do końca i nie w całości.
-Nie zaraz...- Rzekłem obchodząc lwicę jednak w odpowiednim dystansie by móc ją w całości obejrzeć. Do tego złapałem jej woń. Lekko uniosłem łeb i lekko otworzyłem pysk łapiąc zapach lwicy. Ta woń jakos wwierca sie w umysł,ojciec szeptał ale za cicho, nie słyszę go dobrze.
-Mów- Machnąłem ogonem.
-Mów mi bliznopyski lub dwugrzywy, me imię jest tylko dla nielicznych- W sumie dla tych, którym ufałem najbardziej i moim dzieciom, które ... no odeszły.
-Te ziemie należą do mnie- Warknąłem lekko marszcząc pysk. Machnąłem lekko ogonem patrząc na szamankę. Ojciec mówił do mnie, szeptem ale rozumiałem go i to dobrze. Skinąłem mu lekko pyskiem i postąpiłem w stronę lwicy.
-Skąd znasz moje miano?- Zapytałem cały czas mając ja na oku.
-I kim ty jesteś- Kolejne pytanie, jednak tak jakby znałem odpowiedź. Tak nie do końca i nie w całości.
-Nie zaraz...- Rzekłem obchodząc lwicę jednak w odpowiednim dystansie by móc ją w całości obejrzeć. Do tego złapałem jej woń. Lekko uniosłem łeb i lekko otworzyłem pysk łapiąc zapach lwicy. Ta woń jakos wwierca sie w umysł,ojciec szeptał ale za cicho, nie słyszę go dobrze.
-Mów- Machnąłem ogonem.
- Nataka
- Posty: 157
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 kwie 2014
- Specjalizacja: Szaman poziom 1
Medyk poziom 1 - Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 40
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Gdy Nataka usłyszała pierwsze słowa Ragira uniosła zdziwiona powieki.
Coś tu było mocno nie tak... I jak się okazało - przekonała się o tym po jego kolejnych wypowiedziach. Była już pewna, że z Ragirem stało się coś niedobrego.
Nie przerywając mu obserwowała go uważnie gdy ją otoczył, przyglądając jej się. Zachowując czujność znów zwróciła się do niego przodem gdy ten zatrzymał się po kilku krokach.
Na rozkaz "mów" lwica skrzywiła się, pokazując tym samym, że bardzo, ale to bardzo nie spodobał jej się jego ton. Jednak z każdą kolejną chwilą zaczynało do niej docierać, że poza tym, że coś dziwnego wydarzyło się w jego życiu to dodatkowo miał dziury w pamięci. Odetchnęła głęboko i uniosła dumnie łeb. Przymknęła na chwilę oczy, słuchając szeptów, które radziły jej, aby choć ten jeden raz przełknęła dumę i zignorowała jego warknięcia. Machnęła lekko ogonem i prostując kark zaczęła.
-Wybacz, że wtargnęłam na twoje ziemie. Przebyłam długą drogę z południa, chciałam ugasić pragnienie i zebrać kilka ziół. To wszystko.-
Wyjaśniła, mówiąc szczerą prawdę. Ze swoim doświadczeniem i wiekiem doskonale wiedziała, że w takich sytuacjach nie warto było kłamać.
-Twoje prawdziwe imię znam jeszcze sprzed lat, kiedy to razem mieszkaliśmy na Złej Ziemi i kiedy to należeliśmy do tego samego stada. Byłam stadną szamanką, a ty często towarzyszyłeś mi w zbiorach ziół lub w podróżach do wulkanu, w którym miałam swoje legowisko i całą kolekcję ziół i innych zbiorów.-
Odpowiedziała z pewnością siebie w głosie. Wyczuwając obecność któregoś z przodków, tuż obok Ragira nadstawiła uszy, słuchając również i jego szeptów razem z "Dwugrzywym".
-...Pamiętasz?-
Zapytała po chwili milczenia patrząc mu prosto w jego krwistoczerwone ślepia.
Coś tu było mocno nie tak... I jak się okazało - przekonała się o tym po jego kolejnych wypowiedziach. Była już pewna, że z Ragirem stało się coś niedobrego.
Nie przerywając mu obserwowała go uważnie gdy ją otoczył, przyglądając jej się. Zachowując czujność znów zwróciła się do niego przodem gdy ten zatrzymał się po kilku krokach.
Na rozkaz "mów" lwica skrzywiła się, pokazując tym samym, że bardzo, ale to bardzo nie spodobał jej się jego ton. Jednak z każdą kolejną chwilą zaczynało do niej docierać, że poza tym, że coś dziwnego wydarzyło się w jego życiu to dodatkowo miał dziury w pamięci. Odetchnęła głęboko i uniosła dumnie łeb. Przymknęła na chwilę oczy, słuchając szeptów, które radziły jej, aby choć ten jeden raz przełknęła dumę i zignorowała jego warknięcia. Machnęła lekko ogonem i prostując kark zaczęła.
-Wybacz, że wtargnęłam na twoje ziemie. Przebyłam długą drogę z południa, chciałam ugasić pragnienie i zebrać kilka ziół. To wszystko.-
Wyjaśniła, mówiąc szczerą prawdę. Ze swoim doświadczeniem i wiekiem doskonale wiedziała, że w takich sytuacjach nie warto było kłamać.
-Twoje prawdziwe imię znam jeszcze sprzed lat, kiedy to razem mieszkaliśmy na Złej Ziemi i kiedy to należeliśmy do tego samego stada. Byłam stadną szamanką, a ty często towarzyszyłeś mi w zbiorach ziół lub w podróżach do wulkanu, w którym miałam swoje legowisko i całą kolekcję ziół i innych zbiorów.-
Odpowiedziała z pewnością siebie w głosie. Wyczuwając obecność któregoś z przodków, tuż obok Ragira nadstawiła uszy, słuchając również i jego szeptów razem z "Dwugrzywym".
-...Pamiętasz?-
Zapytała po chwili milczenia patrząc mu prosto w jego krwistoczerwone ślepia.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości