x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Zapisy

Miejsce na informacje o postaciach: zapisy, karty postaci, dzienniki umiejętności, zawieszanie postaci i zakup umiejętności.

Awatar użytkownika
Lyarra
Posty: 320
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sty 2018
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
zebra
Zebra
Zdrowie: 100
Waleczność: 60
Zręczność: 54
Percepcja: 40
Kontakt:

Re: Zapisy

#31

Post autor: Lyarra » 02 lis 2018, 15:46

Historia Jasiri nie jest zbyt ciekawa. Lwiczka urodziła się na Lwiej Ziemi jako córka Vitani i Mheetu. Choć formalnie należała do rodziny królewskiej, postanowiła pójść w ślady matki i stanowczo nie zachowywała się jak na księżniczkę przystało. Nigdy nie lubiła pięknych wypowiedzi i dbania o urodę. Zawsze była brudna, a jej ulubioną zabawą było bicie się. Poza tym uważała się za osobę samodzielną, która może robić, co jej się podoba. Nie jest to pokorne dzieciątko i mało dorosłych jest w stanie wytrzymać zajmowanie się nią. Jej oczywiście wcale to nie przeszkadza. Jedyną osobą, której się słuchała, była jej matka, a od kiedy ta zaginęła, lwiczka nie toleruje bycia posłusznym komukolwiek. Prawda, czasem nie ma wyjścia i dostosuje się do polecenia przywódcy stada, ale nie omieszka okazać przy tym swojego niezadowolenia. Nie jest też głupia. Tylko dlatego nie opuściła jeszcze bezpiecznego stada. Nie może się doczekać, aż będzie dorosła i całkowicie samodzielna.

Dostajesz kolorek

Awatar użytkownika
Nondo
Posty: 12
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 12 gru 2015
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#32

Post autor: Nondo » 02 lis 2018, 21:30

Aparycja: Średniej wielkości lwica o jasnym, kremowym futrze, które nie jest zbyt często widziane wśród Złoziemców. Z sylwetki nie można jej bezpośrednio nazwał czołgiem, ani jakąś wypłoszowatą wywłoką. Jest całkiem dobrze i harmonijnie zbudowana. Na jej ciele zarysowały się lekkie zarysy mięśni. Wzdłuż grzbietu biegnie dwuwarstwowa pręga ciemniejszego futra. Z jaśniejszego i ciemniejszego odcienia. Jest to cecha odziedziczona po matce. Na głowie pręga ta rozdziela się na trzy mniejsze paski, nadając jej wygląd odrobinę przypominający pumę. Znaczenia te obejmują także uszy, nasadę nosa, plamy pod oczami i cały ogon. Zaś jego "kitka" ma odcień znów kremowy. pod brzuchem, na brodzie i palcach łap, pojawiają się jaśniejsze elementy. Oczy mają ciemno-niebieski odcień, a nos jest różowy.

Charakter: Co w niej jest takiego specjalnego, co czyni ją...sobą? Po pierwsze, rzadko kiedy mówi. Jeżeli już, to jedynie szeptem. Ciężko powiedzieć skąd dokładnie wzięło się to zachowanie, bo nie jest ono spowodowane żadnym fizycznym urazem lub chorobą dotyczącą gardła i strun głosowych. Po tym jak się urodziła, wszyscy uważali ją za niemowę, praktycznie do szóstego miesiąca życia. Była bardzo cicha i nie zbyt towarzyska, jako lwiątko. Nie raz lwy zaczynały się zastanawiać czy aby nie jest chora. Jednak wszelkie próby szamana nie pomagały, więc w końcu przyjęto że taka już jest. I po prostu nie lubi używać głosu, ponieważ nie ma zbytnio umiejętności społecznych, i nie potrafi dobrze przekazać tego, co ma na myśli. Więc też mówi bardzo jasno i dosłownie. Ma także pewne problemy z empatią. Nie jest w stanie do końca wyczuć uczuć innych, do póki ktoś się nie rozpłacze lub nie wykrzyczy jej tego prosto w pysk...lub raczej jej w ten pysk nie przywali. W związku z tym ciężko jej wyczuć kpinę lub sarkazm. Ale mimo jej problemów, nie jest idiotką. Jako członkini stada nie jest bezmózgiem, rzucającym się na wszystko, co się rusza. Nie boi się walki i nie unika jej, ale woli nie atakować jako pierwsza, chyba że dostanie rozkaz. Mimo jej odrazy do reszty stad, jak i samotników, nie okazuje tego podczas kontaktu z nimi. Osobiście jeżeli zobaczy okazję w nieznajomym, preferuje zdobyć jego sympatię, niż od razu rzucać się do gardła, w nadziei zdobycia przydatnych informacji. Ewentualnie obniżenia czujności obcego, by zaatakować w odpowiednim momencie. Tak, może być bardzo zdradliwym przyjacielem, jeżeli w grę wchodzi interes Stada Ziemi. To jej priorytet życiowy. O ile w większości sytuacji robi to, co przynosi jej największe korzyści, tak lojalność stadu warunkuje ponad wszystkim. Bardzo ciężko jest zawiązać z nią bliskie i szczere relacje. Nawet rodzinę i innych szanowanych członków stada traktuje nieco chłodno. Jednak nie jest to niemożliwe. Jeżeli komuś uda dostać się pod głęboko powłokę, może nastać kiedyś dzień, kiedy jej priorytet stanie pod znakiem zapytania. Dodatkowo nie przepada za lwiątkami. Otóż po prostu się ich boi. Boi się je skrzywdzić, gdyż kompletnie nie wie, jak się z nimi obchodzić.

Historia: Urodziła się w Klanie Złej Ziemi, pośród niedobitków trzymających się starych zasad, narzuconych przez Zirę i Skazę. Mimo że większość ówczesnych członków sprzedała się pięknym obietnicom równości i zdradziła zasady stada, kilka wróciło na swoje tereny, by zacząć od nowa. Do nich chociażby należały Dotty i jej siostra Chungu. Lwica o ciemniejszym futrze tak naprawdę miała ochotę poprzeć i pójść z resztą. Jednak gdy ciężarna wtedy Dotty wycofała się, Chungu nie mogła zostawić jej samej sobie. Mimo że tak naprawdę nie miała żadnej głębokiej urazy w stronę Lwiej Ziemi, wróciła na opustoszałe tereny z typowym dla niej optymizmem. Zawsze była optymistycznym akcentem, podsycając morale stada. Jednak nie dzieliła się z nikim swoimi wątpliwościami, gdyż tak naprawdę jako jedna z pierwszych zaczęła cicho kwestionować ideały, jednak ze względu na swoją rodzinę, zawsze trzymała to dla siebie, zachowując reputację lojalnego wojownika stada. Jednak jeszcze przed bitwą poznała samotnika o jasnym futrze, który przedstawił się jako Wędrowiec. Tak chciał by go nazywano. Był to dorosły lew, podróżujący z jednego miejsca do drugiego, w poszukiwaniu wiedzy, jak i przygód. Rozpoczął się między nimi przelotny romans, czy nawet bardziej forma sympatii. Owszem, skończyło się to ciążą. Tak więc podczas samej bitwy brązowa lwica była w ciąży. Nondo urodziła się jakiś czas po po tym, jak grupka znowu się zjednoczyła. Przez co była młodsza od Tadji'iego, ale starsza od jego młodszego brata. W jej dzieciństwie można było zauważyć że była niezwykle cicha i przez długi czas nie wypowiedziała ani jednego słowa. Jednak mimo tego faktu nie dawała sobie łatwo wejść na głowę innym lwiątkom. Chociaż nie była najsilniejszą i nie zawsze wygrywała, była godnym przeciwnikiem. Jednak inne lwiątka zawsze uważały ją za dziwną, nigdy nie umiała rozmawiać i brała ich słowa zbyt dosłownie. Przez co często atakowała innych "bez powodu", nie oszczędzając siły. Była wychowywana od małego w odrazie do Lwioziemców, jak i wszelakich przybłęd. "Dowodem" obłudności zasad Lwioziemców miała być śmierć Nuka, który stał się przykładem męczennika, oddającego życie za wartości Złej Ziemi. Ciężko czasem byłoby powiedzieć czy lew ten rzeczywiście znaczył dla innych aż tak wiele, czy został tylko wykorzystany, jako element jakiejś propagandy, mającej zjednać lojalność lwów. W każdym razie zadziałało nie najgorzej. Gdy jej matka została poważnie okaleczona w tylne łapy, podczas mniejszego konfliktu z samotnikiem, to zrodziło u mniej równą niechęć do obcych. Przez co każdy pochodzący z poza JEJ stada, stał się dla niej bezwartościowym śmieciem. W sumie łącznie z jej ojcem, który zaraził ją "swoją bezwartościową krwią". Jak i mimowolnie zaczęła zwalać na niego swoje problemy z mówieniem, obarczając winą jego geny. Gdy podrosła, zaczęła być trenowana przez swoją matkę, jak i ciotkę. Była dość ambitna, by udowodnić swoją wartość. Także uczyła się standardów zachowań i metod innych niż przywalenie komuś prosto w pysk. Panowania nad gniewem i wartości informacji. trenowała ciężko by z czasem stać się łowcą, a w przyszłości może i piąć się wyżej. By uczynić Stado Złej Ziemi wielkim ponownie. Najlepiej jeszcze większym niż było. A rozpad ich wrogów, działa tylko na ich korzyść.

leci kolorek
Obrazek

Awatar użytkownika
Niyami
Posty: 6
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 02 maja 2017
Waleczność: 30
Zręczność: 45
Percepcja: 45
Kontakt:

#33

Post autor: Niyami » 02 lis 2018, 22:08

Urodzona kawał drogi stąd, jako córka pary samotników-wędrowców. Matka młodej słabła stopniowo, zamiast odzyskiwać siły po porodzie, aż w końcu parę tygodni po narodzinach małej zabrakło jej sił - zmarła w tymczasowym obozowisku, zostawiając opiekę nad lwiątkiem załamanemu partnerowi. Samiec nie posiadał nawet podstawowej wiedzy na temat wychowywania potomstwa, jednak jego głównym powodem do zmartwień było coś innego: był sporo starszy od zmarłej partnerki, więc obawa, że podupadnie na zdrowiu nim zdąży zapewnić małej bezpieczeństwo była jak najbardziej uzasadniona. Gdy tylko lwiątko podrosło na tyle, że mógł wyruszyć z nią w dalszą drogę, samiec pozostawił obozowisko za sobą i ruszył wraz z córką na poszukiwania - miał nadzieję trafić na stado, rodzinę czy nawet pojedynczego osobnika, któremu mógłby powierzyć jej bezpieczeństwo. Był to swego rodzaju wyścig z czasem, bowiem tragiczne wydarzena towarzyszące przyjściu Niyami na świat odbiły się także na zdrowiu jej ojca - z czasem musiał pogodzić się z tym, że stopniowo traci wzrok.
Rozwiązanie problemu pojawiło się na ich drodze zupełnie niespodziewanie. Był nim nieco starszy od Niyami samczyk o imieniu Aname. Młody błąkał się samotnie, porzucony przez rodzinę ze względu na swoją fizyczną słabość. Słabość tę jednak nadrabiał spostrzegawczością, co było niewątpliwym atutem w oczach (heh) ojca młodej. Teraz, gdy podróżowali już w trójkę, nie musiał obawiać się, że nie dostrzeże nadciągającego w ich stronę niebezpieczeństwa. Nieco spokojniejszy o los cóki, następne miesiące spędził na przekazywaniu obu lwiątkom niezbędnej wiedzy i na dalszej wędrówce. Zmarł na parę tygodni przed pierwszymi urodzinami Niyami.
Para młodzików, zniechęcona utratą opiekuna i niepewna siebie, kontynuowała tułaczkę - nie było im jednak dane pozostać razem zbyt długo. Rozdzieliła ich powódź, która nie tak dawno temu nawiedziła tę krainę. Od tego czasu młoda wędruje samotnie, szukając zagubionego kompana.

Wunderbar :)
czasem nie działa mi "o" na klawiaturze laptopa,
więc w niektórych postach będzie brakowało "ó".
Obrazek
ref | KP

Awatar użytkownika
Dabin
Posty: 92
Gatunek: Pyton skalny
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 gru 2012
Waleczność: 20
Zręczność: 40
Percepcja: 40

#34

Post autor: Dabin » 06 lis 2018, 9:47

Nie różnił się niczym od swoich licznych braci i sióstr. Od wyklucia z jajka był zdany tylko na siebie starając się przetrwać w tym niebezpiecznym świecie. Z natury był bardzo ciekawski tudzież niejednokrotnie z ukrycia przyglądał się innym zwierzętom, jego uwagę przykuło pewne małe czarne lwiątko. Obserwował ją podczas zabaw i harców, każdego dnia coraz bliżej i bliżej aż został przez nią dostrzeżony. Nie wystraszyła się go tak jak inni, obdarzyła uroczym uśmiechem zapraszając do zabawy. To był ich początek przyjaźni, w której wspólnie dorastali.
Czasami potrafił znikać na kilka dni, tym razem jednak odszedł na dobre miesiące. Dopiero niedawno powrócił na ziemie gdzie zostawił swą ulubioną lwicę. Jak sam zdążył zauważyć wydoroślała, on również nie pozostał cienką nitką. Osiągnął sześć metrów długości i z wiekiem oraz każdą wylinką rośnie coraz bardziej.
Wygląd:

Obrazek by Sir Andrew Smith

akcept c:
Voice Obrazek Theme
<--------------6m-------------->
I'm Obrazek too lazy
to change my profile.
Better sssleep...sSsSssSs...

Awatar użytkownika
Aname
Posty: 3
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 12 mar 2017
Waleczność: 20
Zręczność: 45
Percepcja: 55
Kontakt:

#35

Post autor: Aname » 07 lis 2018, 17:11

Aname był najmłodszym i najmniejszym dzieckiem z pokaźnego miotu Lwicy Matrony, jak nazywało ją jej otoczenie. Lwica Matrona, zwana tak ze względu na swój stanowczy, budzący nadzwyczajny respekt samców, charakter i niesamowity, jak na starą lwicę, wigor - tajemnicą było, jak tak sędziwa istota mogła jeszcze odchować kolejny miot.
Rzeczona Lwica nie była specjalnie zachwycona młodym Aname, który wśród swoich wielu braci i sióstr uchodził za karła. Chude łapy, matowa grzywa, niezbyt imponujący wygląd nie dawały szczególnych nadziei na to, że Aname kiedykolwiek faktycznie zapracuje na swój dobrobyt.
Aname został porzucony w rok po swoich narodzinach. Błąkał się po sawannie, unikał za wszelką cenę kontaktu z innymi stworzeniami, trwał na skromnej diecie, wypatrując najsłabsze i najwolniejsze osobniki różnych gatunków tudzież żywiąc się roślinami i owadami.
Eksplorował desperacko - szukając jakiegokolwiek oparcia, zapuścił się na najdziksze tereny sawanny. Instynktownie podążał za swoimi wyostrzonymi zmysłami, a jego niewielka postura była dla niego atutem w ukrywaniu się przed hienami.
W analogiczny sposób poznał Niyami oraz swojego nowego protektora - z krótkiej rozmowy między nimi przy stawie wynikło, że para - ojciec i córka - również podróżowali po tych terenach w kamuflażu, unikając jakiegokolwiek starcia z niebezpieczeństwami krain. Doświadczony ojciec, lew silny, ale i sędziwy, uznał spostrzegawczość Aname - umiejętność wytropienia dwójki - za atut. Od tej pory Aname odnalazł swoją przynależność jako "drugie oczy" lwa.
Niestety, ojciec Niyami odszedl, a para młodzików pozostała samopas na sawannie, szukając po raz kolejny czegokolwiek, co można nazwać domem. Powód przekreśliła te plany i rozdzieliła dwójkę lwów. Teraz Aname ponownie wyrusza w nieznane w nadziei, że jego bystry wzrok przysłuży mu sie w odnalezieniu jedynej przyjaciółki.

leci kolorek

Awatar użytkownika
Kobbari
Posty: 86
Gatunek: lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 01 kwie 2016
Waleczność: 40
Zręczność: 30
Percepcja: 60
Kontakt:

#36

Post autor: Kobbari » 08 lis 2018, 17:03

Wygląd:
Kobbari to lwica obciążona karłowatością i w związku z tym jest o około połowę mniejsza od przeciętnej lwicy w jej wieku. Głową sięga maksymalnie na wysokość łopatek przeciętnej wielkości lwicy ale przy tym ma nieproporcjonalne masywne krótkie kończyny zakończone mocnymi i grubymi łapami, kark ma krótki a głowę nieproporcjonalnie dużą z delikatnym tyłozgryzem przez co kiełki delikatnie wystają z jej pyszczka.
Jej ciało pokryte jest miękką ciemnobrązową sierścią, która ciemnieje na łapach, głowie i ogonie. Od czoła aż do połowy ogona ciągnie się ciemna pręga, obrębek małżowiny usznej i grzbiet ucha jest również pokryty ciemniejszym futerkiem. Futro zdobione jest kremowymi obwódkami wokół oczu i ponad nosem, kremowy włos pokrywa również pysk, gardło, pierś, brzuch, łapy i włoski wewnątrz uszu. Nos ma kolor wątrobiany ale pokryty jest też czarnymi kropkami. Pyszczek Kobbari zdobią też drobne piegi, dwie pod lewym okiem, jedna na grzbiecie nosa i kilka na szczęce i brodzie. Ogon jest zwieńczony włosiem koloru ciemnej czekolady.

Charakter:
Wyrobiła w sobie przez te wszystkie lata dość krnąbrny i złośliwy charakter. Przyzwyczajona do radzenia sobie samej, do pogardzania jej osobą przez nie tylko inne lwy ale i przez pozostałe zwierzęta nauczyła się reagowania na większość stresujących sytuacji ironią i sarkazmem, taki ma system obronny ot co. Bywa też złośliwa tak po prostu bo zasadniczo nie zna innych wzorców, nie uczono jej nigdy bycia miłym dla innych a życie na własną łapę raczej nie sprzyjało rozwojowi jej umiejętności społecznych. Pogardza stadami i własnym gatunkiem sądząc, że wszystkie lwy zasadniczo są takie same a stadka to bandy zdziadziałych hipokrytów, które ideę rodzin wykorzystują w teorii a w praktyce z rodziną nie mają one niczego wspólnego.
Obdarzona jest również upartością równą oślej i dąży często do swojego konsekwentnie, ale potrafi również głupio się uprzeć gdy nie ma racji ale przyznanie się do błędu godziłoby w jej karłowatą dumę. Potrafi rzucić się do kogoś z pretensją jeśli ktoś zbyt długo albo zbyt ostentacyjnie na nią spojrzy, ale wówczas zwykle musi brać łapy za pas.
Posiada też całkiem niezłe poczucie humoru ale raczej nie ma za bardzo z kim się nim dzielić i w związku z tym czasem śmieje się sama do siebie.

Historia:
Córa pewnego króla z dalekiej krainy, który mocno zafiksował się kiedyś na punkcie czystości krwi. Tak bardzo, że bliskie więzy krwi nie miały dla niego żadnego znaczenia. Wierzył bowiem, że jego ród jest święty i najlepszy na świecie co stało się wymówką do kazirodczych związków w stadzie. Nie spodobało mu się jednak gdy pewnego dnia urodziła się ta lwica jako jedyna w miocie i jeszcze swoim narodzeniem spowodowała śmierć własnej matki. Po tym jak przestała ssać mleko od zastępczej matki, która akurat miała swój własny miot, okazało się, że Kobbari praktycznie nie rośnie a im starsza była tym szybciej wychodziło na jaw, że zostanie takim karzełkiem już na zawsze. Ojciec król uznał to za znak i postanowił jednak nie brnąc dalej w zbyt bliskie skojarzenia. Biedną Kobbari jednak wyrzucił ze stada - nie chciał mieć takiej księżniczki. Cóż poradzić? Żaba nawtykała mu na odchodne po czym dumna z siebie opuściła rodzinną krainę niby z własnej woli. Kto by chciał przecież użerać się z bandą ograniczonych dziwaków? No właśnie!
Potem wałęsała się to tu to tam. Starała się przetrwać ot co. Przez to jej charakter jeszcze bardziej okrzepł i stała się dość ciężką do zniesienia babą. Ot, dwa samotne lata bez zbędnych rewelacji.

Ciekawostki:
- największe zwierzęta, na które poluje to dik diki, guźce i zające
- na zające poluje techniką podpatrzoną od małych psowatych, które zaskakują te gryzonie w norach albo znalazłszy wejścia do nor z lubością je zakopuje a potem odczekawszy kilka godzin wykopuje nieszczęsne martwe zające
- przezwisko Żaba wzięło się z tego, że według niektórych zwyczajnie Kobbari wygląda jak mała żaba tudzież ropucha, ale też rozbawiona brązowa klucha śmieje się co rzekomo przypomina rechot, najprawdopodobniej te skojarzenia są jednak czysto abstrakcyjne
- niechętnie poluje na ptaki bo nie lubi wyskakiwać za ofiarą, preferuje raczej polowanie z zaskoczenia gdyż z pościgami też średnio sobie radzi
- jeśli ma jakąś własną norkę to lubi kolekcjonować łupy z polowań takie jak kły, kości i czaszki a w szczególności puchate zajęcze ogonki, jeśli musi opuścić norę razem z jej wyposażeniem zawsze jest jej ciężko na serduszku
- kiedyś przyjaźniła się z szakalem ale zabił go lew, od tamtej pory nie miała żadnego przyjaciela
- prawdopodobnie ze względu na duże uszy w stosunku do reszty ciała słyszy nieco lepiej niż przeciętny lew

jusz :3
Obrazek
| karłowatość | wzrost | Kobbek | |

Awatar użytkownika
Rea
Posty: 215
Gatunek: lwica
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 kwie 2015
Zdrowie: 100
Waleczność: 42
Zręczność: 50
Percepcja: 60
Kontakt:

#37

Post autor: Rea » 11 lis 2018, 20:18

Była małym lwiakiem, gdy znalazła się na Lwiej Ziemi. Wtedy nie wiedziała jeszcze, że właśnie to miejsce stanie się jej nowym domem. Zdezorientowana, niewinna biała kulka szczęściem wpadła w dobre łapy, które uchroniły ją przed zimnem i śmiercią głodową. Przez długi czas, z typową dziecięcą naiwnością, nie dopuszczała do siebie myśli, że rodzicielka mogła ją porzucić. Była przekonana, że wróci tu po nią. Tak się jednak nie stało i mała, porzucona kulka wyrosła na dużą Lwioziemkę.
Rea od zawsze miała bardzo dobry kontakt z królową. Stała się jej bliską przyjaciółką, dlatego też to jej Kiara przysłużyła rolę opiekunki dla swojej pierworodnej córki. Białofutra, choć nigdy nie żywiła szczególnej sympatii do lwiątek, a istnienie jej macierzyńskich instynktów można było poddać w wątpliwość, odnalazła w Narie coś, co nie pozwoliło jej odmówić. Cząstkę swojej przyjaciółki.
Po klęsce żywiołowej, która spustoszyła krainę, Kiara wraz z Kovu zaginęli. Rea od początku miała złe przeczucia, powódź odebrała życia wielu istnieniom. Jednak ta iskra nadziei, która zawsze tliła się ślepiach jej podopiecznej sprawiała, że nie potrafiła podjąć tego tematu. Narie wyczekiwała rodziców, podczas gdy sytuacja na Lwiej Ziemi stawała się coraz bardziej napięta. Rea widząc, co się dzieje, postanowiła, że nie chce dłużej brać w tym udziału. Gdy władzę objął szaman, białofutra oddaliła się ze stada, zabierając Narie ze sobą.

Gut

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#38

Post autor: Sheeba » 12 lis 2018, 18:59

Na zachód stąd leży rozległa sawanna, którą niegdyś uważało za swój dom niewielkie lwie stado. Żyli oni spokojnie, nie nękani przez wrogie grupy, jedynym utrapieniem były inne drapieżniki, z którymi konkurować trzeba było o pożywienie. Znani byli ze swego spokojnego usposobienia oraz wielkiej czci, jaką obdarzali swych przodków. Wierzono bowiem, że ich duchy po śmierci stawały się ich opiekunami, które strzegły swych potomków przez wpływem złych mocy, odpędzając od nich klątwy i choroby, a podczas najdłuższej nocy w roku zstępowały na ziemię, by ucztować wraz z żywymi. Wielu z członków tego stada utrzymywało, iż widziało wyraźnie swych zmarłych bliskich zasiadających z nimi do uroczystego posiłku. Lecz czy było to prawdą, czy jedynie halucynacjami wywołanymi przez tworzoną przez szamanów specjalnie na tę okazję ziołową mieszankę spożywaną przez wszystkie kotowate, tego nie wiadomo.

Pięć lat temu podczas takiego święta jedna lwica nie uczestniczyła w uroczystej uczcie, gdyż właśnie rodziła swoje młode w niewielkim skalnym zagłębieniu. Nie towarzyszył jej nikt. Stadny znachor świętował wraz z innymi. Nie sposób powiedzieć, czy skłoniły go do tego przesądy o nieszczęściu, jakie ma spotkać tych, którzy tego dnia nie zasiądą po posiłku z duchami, czy też ogólna niechęć, którą darzono samicę odkąd ta zaszła w ciążę. Nikt nie znał jej partnera, a o jego tożsamości krążyły różne, niezbyt przyjemne plotki.
Dopiero nad ranem matkę odwiedziła stadna szamanka. Zastała samicę opłakującą śmierć dwójki młodych, którym nie dane było przeżyć pierwszych godzin. Trzecie, brązowowłosa samiczka, drzemało, przytulone do piersi matki. Słowa szamanki bynajmniej nie podniosły nieszczęśliwej lwicy na duchu. Obojętnie zerknęła ona na dwa niewielkie truchła, po czym jej oblicze przyjęło zagniewany wyraz, gdy skierowała wzrok na ostatnie żywe lwiątko.

- Lepiej by było, gdyby i to urodziło się martwe - syknęła jadowitym szeptem. - Zeszłej nocy, kiedy duchy przodków przyłączyły się do naszej uczty, śmierć przybyła wraz z nimi. Czyni tak co rok. Niezaproszona, krąży wokół, szukając słabego, wątłego życia, które mogłaby skrócić. Większość młodych podczas takiej nocy rodzi się martwych. I tak jest lepiej. Bowiem te, które przeżyją tę noc, zostają dotknięte przez śmierć. Teraz będzie ona podążać za nimi, odbierając życie każdemu, kto się do nich zbliży. Twoje potomstwo jest przeklęte i niechybnie sprowadzi nieszczęście na nas wszystkich.

Szamanka sugerowała, by matka pozbyła się lwiątka, zabijając je bądź porzucając, lecz samica nie była w stanie skrzywdzić ostatniego żywego potomka. Na coraz ostrzejsze napomnienia szamanki odpowiadała jedynie płaczem, a gdy ta wreszcie zaoferowała jej, że sama zabije młode, jego matka rzuciła jej się do łap, błagając o darowanie mu życia. "Zrobię wszystko, co każesz, tylko pozwól jej żyć. Możesz nawet mnie zabić! Moje życie i tak nie ma znaczenia jeżeli i ona zginie", mamrotała raz za razem, a ciepłe łzy rosiły obficie przednie kończyny szamanki. Ta, patrząc na samicę u jej łap, błagającą ją o litość poczuła dziwną satysfakcję... I postanowiła się zgodzić. Lecz jednocześnie pragnęła zabawić się okrutnie jej uczuciami.

- Pozostanie z tobą póki nie otworzy oczu i nie będzie w stanie jeść mięsa. Potem przeniesiesz ją poza granice naszych terenów i ukryjesz w jaskini, którą ci wskażę. Zajmę się nią tak długo, jak będzie tego potrzebować, potem będzie musiała radzić sobie sama. Nigdy nie zostanie pełnoprawnym członkiem stada, lecz pozwolę jej nam służyć. Będzie spać z dala od naszych legowisk i nie wolno jej będzie rozmawiać z nikim oprócz mnie. A ty nie będziesz jej traktować jak córki. Zapamiętaj, że robię to dla twojego dobra. Twoja miłość do niej cię zabije -
rzekła, zbliżając się do samicy tak bardzo, że widziała swe odbicie w jej dużych, złocistych ślepiach.
- Nic więcej dla ciebie uczynić nie mogę, nie proś więc o nic ponadto. Chętnie pozbyłabym się tego przeklętego bękarta, lecz oszczędzę go jedynie ze względu na ciebie. Ten potwór nie zasługuje na współczucie ani choćby odrobinkę miłości. Pamiętaj o tym.

Tak, jak powiedziała, tak się stało. Gdy mała Sheeba, takie bowiem imię nadano samiczce, była w stanie jeść mięso, została przeniesiona poza terytorium stada, gdzie umieszczono ją w niedużej jaskini. Przez jakiś czas szamanka przynosiła jej tam jedzenie, jednocześnie dzień w dzień przypominając jej o powodzie, dlaczego nie może wrócić do reszty stada, surowo ją karząc, jeśli spróbowała złamać jej nakazy. Jakiś czas później, z polecenia przywódcy stada, kilka lwic przybyło, by nauczyć ją polować. Sheeba była pojętną uczennicą, nawet pomimo nieprzychylnego traktowania jej przez swe nauczycielki. Gdy opanowała tę sztukę, pozwolono jej dołączać do polujących samic, zabraniając jednocześnie złamać nakazu milczenia. Nie pozwolono jej również jeść wraz z resztą stada - sama musiała upolować swój własny posiłek, który miała spożyć w swej samotnej kryjówce. Wkrótce potem, stara szamanka zaczęła uczyć ją podstaw zielarstwa, głównie po to, by później wysyłać ją na samotne wyprawy po lecznicze rośliny. Pomagała również przy licznych obrzędach, zaznajamiając się tym sposobem z tajnikami szamaństwa. Żyła jednak, jako milcząca służąca, biegająca na posyłki, nie nazywana przez swe stado inaczej, niż Przeklętą.
Gdy miała około roku, wskutek wypadku zginęła jej matka, o czym szamanka nie wahała się jej poinformować.

- Ta lwica, którą dziś znaleziono martwą... To twoja matka. Kochała cię nadal, więc twa klątwa ją zabiła. To samo stanie się z każdym, do kogo zanadto się zbliżysz. Śmierć podąża za tobą - wysyczała jadowicie, wbijając niechętne spojrzenie w swą podopieczną.
- A co, jeżeli jest wręcz przeciwnie? Co, jeżeli moim przeznaczeniem nie jest chronić innych przed klątwą, lecz nieść śmierć? - spytała Sheeba. W chwilę później poczuła uderzenie ciężkiej, żylastej łapy na swojej głowie.
- Zamilcz! Ja doskonale wiem, co jest twoim przeznaczeniem, a tak się składa, że jest nim życie w cieniu. Choć, jeśli twierdzisz inaczej, mogę powiadomić wszystkich, że dzisiejszego dnia głośno rozprawiałaś o ich śmierci. Nie sądzę, by się to im spodobało.

Szamanka nigdy nie należała do troskliwych opiekunek, często wykazywała się wręcz okrucieństwem wobec Sheeby. Nie do końca wiadomo, czy źródłem takiego traktowania była jedynie domniemana klątwa, czy też samica miała ku temu inne, bardziej osobiste powody. Tak więc wkrótce w sercu dorastającej lwicy zaczęła kiełkować niechęć względem znachorki, która później miała przerodzić się w nienawiść. Pewnego razu okazało się, że młoda Przeklęta była w stanie znosić upokorzenie i ból w pokorze tylko do czasu. Gdy któregoś dnia szamanka chciała ją ukarać, w trzyletniej wówczas lwicy coś pękło. Zamiast schylić łeb i w pokorze przyjąć cios łapą, rzuciła się na starszą samicę. Sheeba nigdy nie należała do silnych, lecz była zdecydowanie szybsza i sprawniejsza od starzejącej się szamanki, dlatego też bez większych problemów powaliła ją na ziemię i rozszarpała gardło.

Sheeba nigdy nie zapomni wyrazu pyska swej dawnej opiekunki, gdy ta zdała sobie sprawę z tego, że nie zdoła ujść z życiem. Jej nieruchome, martwe ślepia utkwione w niej z przerażeniem pomieszanym z czystą nienawiścią jeszcze do dziś dzień pogrzebane są głęboko w odmętach jej umysłu, gotowe powrócić we śnie. Trudno było określić, co wówczas czuła. Targała nią wściekłość, czuła niesamowite przerażenie i głęboki ból, lecz jednocześnie, poczuła też ulgę. Wpatrując się w martwą samicę leżącą u jej łap zrozumiała, że teraz była wolna. Żadnych upokorzeń, nigdy więcej bólu.

Niestety, gdy odwróciła wzrok, kiedy jej uwagę przykuło jakieś szemranie za jej plecami, ujrzała grupę łowczyń, które zapewne przybyły tutaj zwabione odgłosami walki bądź wonią lwiej krwi. Przez dłuższą chwilę patrzyła na znieruchomiałe, przerażone lwice, nie bardzo wiedząc, co powinna czynić. Ich ślepie krążyły od martwej szamanki do zakrwawionej brązowej przez dłuższy czas, a w chwilę później pyski zaczęły wykrzywiać grymasy wściekłości. "ZDRADA!", zabrzmiało wokół. "Zabić zdrajczynię!"
Samice nie czekając na niczyj rozkaz, rzuciły się na brązową, chcąc pomścić śmierć jednego z najstarszych i najbardziej szanowanych członków stada. Wiele pazurów i kłów wbiło się w ciało Przeklętej, bez litości rozrywając tkanki. Jedna z samic wówczas uszkodziła jej oko, które już na zawsze miało pogrążyć się w ciemności - lecz to brązowa odczuła dopiero później. Teraz liczyło się tylko to, by samej uniknąć śmierci. Do dziś nie pamięta dokładnie, jak uciekła. Czuła się, jak w jakimś amoku lub transie. Pamięta tylko, że w chwilę później gnała już w przeciwną stronę ile sił w łapach, odwracając się za siebie jeszcze tylko raz, by wrzasnąć tak głośno, jak była w stanie.

Jej głos brzmiał dziwnie, nienaturalnie, i sprawił, że ścigające ją lwice przeszły dreszcze. Być może dlatego szybko zaniechały pościgu. Sheeby nigdy później nie ujrzały. A jej ostatnimi słowami wypowiedzianymi do lwów z tego stada było "Wszyscy poczujecie ten sam ból, jaki ja czułam".

Do dziś nie jest pewna, dlaczego je wypowiedziała. Być może po prostu dała upust wszystkim kłębiącym się w jej wnętrzu emocjom, wyraziła w końcu całą niechęć wobec stada, które nigdy jej nie chciało. A być może było to coś zgoła innego.
Kolejne tygodnie spędziła ukryta, powoli wracając do zdrowia, w czym pomogły znalezione wokół lecznicze zioła. Właśnie wówczas po raz pierwszy ujrzała we śnie ducha matki, który nakazał jej ruszyć w podróż tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Sheeba nie wahała się - odzyskawszy siły od razu wyruszyła, nie oglądając się za sobą. Kilka miesięcy później dowiedziała się, że tamtejsze okolice strawił pożar, prawdopodobnie pochłaniając również jej rodzinne stado, które nigdy nie traktowało jej jak swoją. Czy tym samym spełniła się jej ostatnia obietnica?

Podróżowała przez kolejne dwa lata, przemierzając niezliczone krainy. Od czasu do czasu zatrzymywała się na dłużej, lecz czym prędzej opuszczała te strony wraz z kolejną śmiercią. Wielu uznałoby to zapewne za przypadek, jednak dla niej byli oni wszyscy kolejnymi ofiarami jej klątwy.
Gdziekolwiek nie pójdziesz, śmierć będzie podążała za tobą, zabierając każdego wokół ciebie,
słowa szamanki wciąż brzmiały w jej uszach, i brzmią do dziś.
Podróżując, nauczyła się wielu rzeczy i przeszła olbrzymią zmianę. Gdy przekraczała granice tej krainy, nie przypominała już tamtej pokornej, milczącej lwicy pogodzonej ze swym losem. Dziś w jej głowie panuje chaos.

Zdziwaczała przez wieloletnią samotność, głęboko przekonana o ciążącej na nią klątwie i jednocześnie chorobliwie dumna z faktu, iż pisane jej jest nieść śmierć. W jej wnętrzu toczy się nieustanna walka, wyniszczając jeszcze bardziej jej spaczony umysł. Wiecznie rozdarta między strachem przed przywiązaniem i pragnieniem zaznania choć odrobiny ciepła. Głęboko przekonana, że światem rządzi jedynie śmierć, a ona w dniu swych narodzin stała się jej wybranką. Nieprzewidywalna, lecz jednocześnie, mimo szaleństwa całkiem niegłupia.

Oszpecona przez paskudne blizny znaczące jej pysk, ślepa na jedno oko i staczająca się z każdym dniem coraz bliżej ku szaleństwu Sheeba miała od tego dnia przemierzać tutejsze ziemie niczym samotna, zagubiona zjawa. Burza panosząca się w jej głowie w jakiś sposób znalazła odbicie i w jej wyglądzie. Brązowowłosa, szczupła samica, z krzywym, złowrogim uśmiechem często zdobiącym jej oblicze. Przystrojona w ptasie pióra, z prostymi malunkami na pysku, stanowiącymi - jak twierdzi - symbol jej naznaczenia.

Przybyła tutaj, chcąc znaleźć nowy dom. Lecz czy i tym razem podąża za nią śmierć?


leci akcept :D

Awatar użytkownika
Nox
Posty: 30
Gatunek: Krokuta Cętkowana.
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lis 2015
Waleczność: 40
Zręczność: 65
Percepcja: 20
Kontakt:

#39

Post autor: Nox » 17 lis 2018, 21:15

Historia ogółem
Nox urodził się w licznym klanie hien - był największy z miotu, większy nawet od swych sióstr, co właściwie zgorszyło i jego matkę i ciotki. Ale w sumie nienajgorzej wspomina dzieciństwo - to okres dorastania był gorszy. Często obrywał po tyłku jako "ten nieposłuszny samiec", bo nie miał zamiaru robić za podnóżek dla samic. W końcu miarka się przebrała i został przepędzony z klanu gdy miał ponad rok. Pamiątką po jego "ukochanych" członkach "rodziny" są obgryzione uszy oraz spora blizna na tyłku. Z jednej strony życie samotnej hieny nie za bardzo mu odpowiadało, było ciężko, jednak struktura hienich ugrupowań jeszcze bardziej mu nie pasowała, a nie miał na tyle szczęścia, by spotkać innych samców-samotników na swojej drodze. Spotkał za to kogoś innego, dużo mniejszego - Myrę, kruka... czy raczej kruczycę srokatą - dotkniętą melanizmem. I tak razem podróżowali przez długi czas, żyjąc w symbiozie, dopóki nie dotarli na te tereny.

O nim w skrócie
Szukający zawsze własnych korzyści. Nie można oczekiwać od niego lojalności, no chyba, że się z kimś mocniej zwiąże, że na kimś zacznie mu zależeć, że może ten ktoś zarazi go własnymi wartościami. Często nie potrafi użreć się w jęzor i zachowuje się wręcz... głupawo, idiotycznie, zdarza się, że inni go lekceważą. Jednak czy naprawdę taki jest? Najpewniejsze jest to, że do nieśmiałych nie należy. I że posiada drobne uprzedzenia do przedstawicieli swojego gatunku. Do obu płci.
Bywa, że wytarza się w padlinie. Czy zrobi inną podobną rzecz.

Znaki szczególne
Duży jak na samca swojego gatunku, dorównuje niejednej samicy swym rozmiarem. Posiada postrzępione/obgryzione uszy oraz sporą bliznę na zadzie.

Leci kolorek.
Znaki szczególne
Duży jak na samca swojego gatunku, dorównuje niejednej samicy swym rozmiarem. Posiada postrzępione/obgryzione uszy oraz sporą bliznę na zadzie.

Awatar użytkownika
Myra
Posty: 8
Gatunek: Kruk srokaty
Płeć: Samica
Waleczność: 5
Zręczność: 25
Percepcja: 50
Kontakt:

#40

Post autor: Myra » 17 lis 2018, 21:32

Historia:
Nie można powiedzieć, żeby dzieciństwo Myry było złe. Rodzice przynosili zawsze wystarczająco dużo jedzenia, a z rodzeństwem dogadywała się dobrze, mimo bycia widocznie słabszą od reszty i swoich wad - innego upierzenia oraz lekko zdeformowanego skrzydła, które nie pozwalało jej latać tak dobrze, jak reszta rodziny. Zawsze była nieco wolniejsza i mniej zwinna, ale tak długo, jak pozostawała ze swoimi, wszystko było w porządku. Problemy zaczęły się, kiedy opuściła rodzinne gniazdo, aby dołączyć do grupy innych młodych ptaków. Bo kto chciałby w grupie odmieńca? Jej melanizm byłoby pewnie jeszcze do zniesienia, ale problem związany z jej skrzydłem… Cóż, została samotnikiem. Początkowo bywało ciężko - nie było nikogo, kto podzieliłby się z nią jedzeniem, kiedy sama nie dała rady nic złapać lub znaleźć. Nauczyła się wypatrywać okazji i korzystać ze swojego ciemnego upierzenia, które bywało niezwykle przydatne pod osłoną nocy. Było tak, dopóki nie napotkała na swojej drodze pewnej hieny. Od tamtej pory jest jej łatwiej, zdecydowanie łatwiej.

I drugi do kompletu.

Odpowiedz

Wróć do „Postacie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości