x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Wielki Meander
- Yeti
- Posty: 34
- Gatunek: Szympans
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 kwie 2020
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 1
- Zdrowie: 95
- Waleczność: 15
- Zręczność: 55
- Percepcja: 34
Re: Wielki Meander
Yeti zawiodła się na swoich dłoniach. Tak bardzo czuła że jest stworzona do wyższych celów. Niemal zasmakowała jak doskonały kosz wychodzi spod jej rzemieślniczych dłoni. Ze smutnym grymasem wstała i musiała przyjąć porażkę.
Poszła przygnębiona do lasu. Nici z kosza, Yeti spróbuje się najeść przy ognisku albo poszczęści się jej to spotka inne zwierzęta i będzie miała z kim porozmawiać.
//zmiana tematu//
Poszła przygnębiona do lasu. Nici z kosza, Yeti spróbuje się najeść przy ognisku albo poszczęści się jej to spotka inne zwierzęta i będzie miała z kim porozmawiać.
//zmiana tematu//
- Jambo
- Posty: 52
- Gatunek: Dzikacz leśny
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 17 sty 2019
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 40
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Dotarłem do rzeki. Wydawała się miłym i przyjemnym miejscem na pierwszy rzut oka. Ja nie polegam na oczach. Polegam na węchu i z niego żyję. Pamiętając zapach rośliny zwanej artemizją rozpocząłem jej poszukiwania chadzając po plaży z nosem w ziemi.
Znalazłem zapach i zaprowadzony przez niego do źródła zerwałem roślinę pyskiem. Położyłem na tacce z kory i złapałem ją w pysk. Poszedłem w dalszą drogę ciesząc chwilę oczy widokiem płynącej rzeki.
<zt>
► Pokaż Spoiler
<zt>
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Uznał, że skoro Tib wyruszył na południe, najlepiej będzie udać się na północ. Nie sądził, że na wschodzie było za bardzo czego szukać, a zachodnie tereny, na któryś kiedyś wraz z bratem został napadnięty wciąż budziły w nim niechęć. Tam sojuszników nie znajdzie, skoro tamte okolice zamieszkiwało stado rzucające się na każdego, kto się zbliży z pazurami.
Szedł więc nieśpiesznie, czasami przystając, by się rozejrzeć, czasem zerkając do tyłu na podążającego jego śladem drugiego samca. Nie zaczynał rozmowy... No bo w sumie nie bardzo miał ochotę. Poniekąd było mu z tym źle, bo przecież @Ganju niczemu nie zawinił, zresztą będą musieli jakoś współpracować. Obiecał sobie, że to zmieni, kiedy zdoła jakoś opanować tę nieprzyjemną mieszaninę uczuć, jaką wywołały w nim ostatnie wieści.
Jak często w jego przypadku, wędrówka okazała się idealnym lekarstwem na skołatane nerwy. Szybko skupił się bardziej na marszu, niż na swoich emocjach, teraz dodatkowo miał i jasny cel, do którego mógł dążyć. Pomogło. Złość jakoś na chwilę mu przeszła, żal zmalał. Pozostała tylko jakaś mała drobinka goryczy, która jak na złość nie chciała ani na moment do końca go opuścić już od wielu miesięcy.
W taki i sposób dotarł nad rzekę. Chcąc nieco się rozejrzeć przystanął na szczycie skarpy i spojrzał w dół, na pustą plażę. Nie mieli szczęścia na nikogo się natknąć... Ale może było to szczęście w nieszczęściu.
Widok wody uświadomił go, że w sumie jest już tą drogą nieco znużony i chętnie zrobiłby sobie dłuższą przerwę. Zerknął przez ramię na towarzysza i odczekał, aż do niego dołączy.
- Zatrzymamy się tu na chwilę? - zapytał. To w sumie były chyba pierwsze tak właściwie słowa wypowiedziane do brązowogrzywego, którego szczerze powiedziawszy znał chyba tylko z widzenia. No cóż, nie dało się ukryć, iż nie za bardzo dbał o relacje z innymi członkami stada. Nie licząc swojej rodziny. Teraz, gdy ostatni jej członkowie zniknęli będzie musiał wreszcie to zmienić.
Szedł więc nieśpiesznie, czasami przystając, by się rozejrzeć, czasem zerkając do tyłu na podążającego jego śladem drugiego samca. Nie zaczynał rozmowy... No bo w sumie nie bardzo miał ochotę. Poniekąd było mu z tym źle, bo przecież @Ganju niczemu nie zawinił, zresztą będą musieli jakoś współpracować. Obiecał sobie, że to zmieni, kiedy zdoła jakoś opanować tę nieprzyjemną mieszaninę uczuć, jaką wywołały w nim ostatnie wieści.
Jak często w jego przypadku, wędrówka okazała się idealnym lekarstwem na skołatane nerwy. Szybko skupił się bardziej na marszu, niż na swoich emocjach, teraz dodatkowo miał i jasny cel, do którego mógł dążyć. Pomogło. Złość jakoś na chwilę mu przeszła, żal zmalał. Pozostała tylko jakaś mała drobinka goryczy, która jak na złość nie chciała ani na moment do końca go opuścić już od wielu miesięcy.
W taki i sposób dotarł nad rzekę. Chcąc nieco się rozejrzeć przystanął na szczycie skarpy i spojrzał w dół, na pustą plażę. Nie mieli szczęścia na nikogo się natknąć... Ale może było to szczęście w nieszczęściu.
Widok wody uświadomił go, że w sumie jest już tą drogą nieco znużony i chętnie zrobiłby sobie dłuższą przerwę. Zerknął przez ramię na towarzysza i odczekał, aż do niego dołączy.
- Zatrzymamy się tu na chwilę? - zapytał. To w sumie były chyba pierwsze tak właściwie słowa wypowiedziane do brązowogrzywego, którego szczerze powiedziawszy znał chyba tylko z widzenia. No cóż, nie dało się ukryć, iż nie za bardzo dbał o relacje z innymi członkami stada. Nie licząc swojej rodziny. Teraz, gdy ostatni jej członkowie zniknęli będzie musiał wreszcie to zmienić.
- Ganju
- Posty: 449
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 06 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 55
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Zielonooki wcale nie chciał opuszczać Nilimy. Dopiero co zostali parą, co za tym szło pragnęli spędzać ze sobą jak najwięcej. Lecz niestety los postanowił inaczej i trzeba było się rozstać. Oczywiście samiec nie musiał zgłaszać się na ochotnika i uczestniczyć w tym wszystkim. Jednak nie mógł zachować się inaczej gdy jego nowy dom czyli Lwia Ziemia były w potrzebie. Nie pozwalało mu na to jego sumienie, a to że musiał z tego powodu zostawić ukochaną... No cóż, czasem tak bywa ale przecież nie na zawsze, prawda?
Widząc jak @Malahir obiera kurs na południe czym prędzej ruszył za nim. Aczkolwiek nie zrównał z nim kroku tylko trzymał się na uboczu. Był za bardzo pochłonięty myślami o swojej wybrance by teraz z kimkolwiek rozmawiać. Poza tym zastanawiał się nad tym wszystkim co usłyszał. Jakie czarne lwy? Lwia Skała stracona? Co dalej? Jak ich pokonamy? To co pojawiało się w jego głowie było naprawdę ciężkie do zrozumienia.
Gdy tak nad tym rozmyślał ani się nie obejrzał a wspólnie z drugim lwioziemcem dotarli w okolice Rzeki Królów. Nie był pewien owej lokalizacja ale wszystko wskazywało, że się nie mylił. Jednak nie to było najważniejsze. Wszak uwaga jasnego skupiła się teraz tylko i wyłącznie na towarzyszu podróży, który to postanowił się zatrzymać. Zatem wiedząc jak staje on na szczycie skarpy zdecydował się podejść. W końcu mieli razem współpracować a jak na razie nawet dobrze się nie znali. - Pewnie... nie wiem jak ty ale ja nawet chętnie bym się napił... - odparł przysiadając i wskazując na ciek wodny znajdujący się poniżej. Nie wiadomo przecież jak długa czekała ich wędrówka także chyba dobrym pomysłem było się nawodnić. - ...a tak w ogóle to jestem Ganju - uśmiechnął się skinając lekko głową. W końcu tak na prawdę to się nie znali więc chyba wypadało się przedstawić.
Widząc jak @Malahir obiera kurs na południe czym prędzej ruszył za nim. Aczkolwiek nie zrównał z nim kroku tylko trzymał się na uboczu. Był za bardzo pochłonięty myślami o swojej wybrance by teraz z kimkolwiek rozmawiać. Poza tym zastanawiał się nad tym wszystkim co usłyszał. Jakie czarne lwy? Lwia Skała stracona? Co dalej? Jak ich pokonamy? To co pojawiało się w jego głowie było naprawdę ciężkie do zrozumienia.
Gdy tak nad tym rozmyślał ani się nie obejrzał a wspólnie z drugim lwioziemcem dotarli w okolice Rzeki Królów. Nie był pewien owej lokalizacja ale wszystko wskazywało, że się nie mylił. Jednak nie to było najważniejsze. Wszak uwaga jasnego skupiła się teraz tylko i wyłącznie na towarzyszu podróży, który to postanowił się zatrzymać. Zatem wiedząc jak staje on na szczycie skarpy zdecydował się podejść. W końcu mieli razem współpracować a jak na razie nawet dobrze się nie znali. - Pewnie... nie wiem jak ty ale ja nawet chętnie bym się napił... - odparł przysiadając i wskazując na ciek wodny znajdujący się poniżej. Nie wiadomo przecież jak długa czekała ich wędrówka także chyba dobrym pomysłem było się nawodnić. - ...a tak w ogóle to jestem Ganju - uśmiechnął się skinając lekko głową. W końcu tak na prawdę to się nie znali więc chyba wypadało się przedstawić.
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Przyjrzał się dyskretnie samcowi, gdy ten stanął obok. W duchu podziękował za te niesforne pasma grzywy wiecznie opadające na pysk, które choć zazwyczaj irytujące, teraz okazały się przydatne, po części maskując jego gest. A przyglądał mu się uważniej... No bo w sumie nigdy wcześniej tego nie robił. Ganju wyglądał na starszego od niego. Lecz Malahir nie kojarzył żadnych starszych samców z okresu swego dzieciństwa, więc ten zapewne dołączył do stada później. Zapewne widywał go przelotnie raz, czy dwa razy gdzieś pod Lwią Skałą, ale jakoś nie zwracał na niego uwagi. Z czym teraz było mu nieco głupio. W końcu mimo wszystko powinien utrzymywać lepsze kontakty z członkami własnego stada, nieprawdaż?
- Jasne. Nie zapuszczałem się nigdy za daleko na północ, nie jestem pewien, czy szybko znajdziemy tam inne źródło wody - wyznał. - Malahir - przedstawił się, z cieniem uśmiechu. Przez chwilę zastanawiał się, czy samiec poniekąd go kojarzył... No cóż, jeśli tak, to pewnie tylko jako członka stada i syna Jasira. Ledwie powstrzymał się od krzywego grymasu. Wspomnienie o ojcu nadal wywoływało w nim jakiś niesmak. Zdecydowanie nie podobało się, jak ot tak po prostu odszedł bez słowa.
- No więc... Musimy zejść na dół - mruknął odkrywczo, przyglądając się skarpie. Nie był może jakoś szczególnie ciężki, lecz możliwość, iż jakiś kamień obsunie mu się spod łapy i wpadnie do wody prosto na te ostre skały w oddali nadal istniał. Musieli znaleźć jakieś łagodniejsze zejście. Dlatego powoli ruszył wzdłuż krawędzi, wypatrując.
@Ganju
- Jasne. Nie zapuszczałem się nigdy za daleko na północ, nie jestem pewien, czy szybko znajdziemy tam inne źródło wody - wyznał. - Malahir - przedstawił się, z cieniem uśmiechu. Przez chwilę zastanawiał się, czy samiec poniekąd go kojarzył... No cóż, jeśli tak, to pewnie tylko jako członka stada i syna Jasira. Ledwie powstrzymał się od krzywego grymasu. Wspomnienie o ojcu nadal wywoływało w nim jakiś niesmak. Zdecydowanie nie podobało się, jak ot tak po prostu odszedł bez słowa.
- No więc... Musimy zejść na dół - mruknął odkrywczo, przyglądając się skarpie. Nie był może jakoś szczególnie ciężki, lecz możliwość, iż jakiś kamień obsunie mu się spod łapy i wpadnie do wody prosto na te ostre skały w oddali nadal istniał. Musieli znaleźć jakieś łagodniejsze zejście. Dlatego powoli ruszył wzdłuż krawędzi, wypatrując.
@Ganju
- Ganju
- Posty: 449
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 06 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 55
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Rzeczywiście samiec przyglądał się zielonookiemu tak dyskretnie że ten zupełnie tego nie zauważył. Lecz nawet gdyby zdawał sobie z tego sprawę nie miałby mu tego za złe. W końcu tak na prawdę nigdy nie mieli okazji porozmawiać. Zatem w jego zachowaniu nie było nic dziwnego. Tym bardziej iż Ganju także w pewnym momencie zaczął mierzyć go wzrokiem. Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie miał przecież zamiaru go atakować.
- Prawda... lepiej korzystać póki można - przyznał rację towarzyszowi. Fakt, skoro ani @Malahir ani jasnofutry nigdy nie zapuszczali się w te rejony powinni się napić. Co prawda nie dało się tego zrobić na zapas ale na jakiś czas powinno im wystarczyć. - Miło Cię poznać - uśmiechnął się lekko. Widział co prawda go już kilkukrotnie ale jeszcze nie była mu dane poznać jego imienia aż do teraz. Tak więc skoro już oboje się przedstawili można było zejść nad rzekę. No właśnie, nad rzekę. I tu pojawił się mały problem gdyż skarpa, na której się znajdowali była na tyle wysoka iż uniemożliwiała łatwe zejście na dół.
- No tak ale tutaj chyba nie zejdziemy - odparł po czym podobnie jak czarnogrzywy zaczął podążać wzdłuż krawędzi. I tak po przejściu kilku, może kilkunastu metrów dotarł do miejsca, które była usytuowane znacznie niżej i swobodnie można było dotrzeć na sam brzeg. Dlatego też na nic nie czekając ruszył w stronę wody.
Usiadł na brzegu, pochylił się i zaczął pić, pić i jeszcze raz pić. Wszak przez te całe wydarzenia na Lwiej Ziemii bardzo dawno tego nie robił.
- Prawda... lepiej korzystać póki można - przyznał rację towarzyszowi. Fakt, skoro ani @Malahir ani jasnofutry nigdy nie zapuszczali się w te rejony powinni się napić. Co prawda nie dało się tego zrobić na zapas ale na jakiś czas powinno im wystarczyć. - Miło Cię poznać - uśmiechnął się lekko. Widział co prawda go już kilkukrotnie ale jeszcze nie była mu dane poznać jego imienia aż do teraz. Tak więc skoro już oboje się przedstawili można było zejść nad rzekę. No właśnie, nad rzekę. I tu pojawił się mały problem gdyż skarpa, na której się znajdowali była na tyle wysoka iż uniemożliwiała łatwe zejście na dół.
- No tak ale tutaj chyba nie zejdziemy - odparł po czym podobnie jak czarnogrzywy zaczął podążać wzdłuż krawędzi. I tak po przejściu kilku, może kilkunastu metrów dotarł do miejsca, które była usytuowane znacznie niżej i swobodnie można było dotrzeć na sam brzeg. Dlatego też na nic nie czekając ruszył w stronę wody.
Usiadł na brzegu, pochylił się i zaczął pić, pić i jeszcze raz pić. Wszak przez te całe wydarzenia na Lwiej Ziemii bardzo dawno tego nie robił.
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
- Ciebie też - odparł, uśmiechając się lekko, prawie niezauważalnie. Od jakiegoś czasu dość rzadko to czynił, tak więc przychodziło mu to z niejakim trudem. Wciąż odczuwał niejako poczucie winy, że tak kiepsko zna członków własnego stada... Lecz z drugiej strony lwioziemców było od groma, więc może to było jakimś usprawiedliwieniem? Przynajmniej próbował tak to sobie wytłumaczyć, byleby znów nie czuć się za coś winnym.
- Racja, poszukajmy lepszego zejścia. Nie chcę przymusowej kąpieli - mruknął, ruszając wzdłuż krawędzi. O ile czasami chętnie by popływał, byleby tylko nieco się otrzeźwić w czasie upału... No cóż, teraz nie było na to czasu. Zresztą miejsce też nie idealne, biorąc pod uwagę wartki nurt i skały. Lepiej uważać.
Wreszcie znaleźli jakieś łagodniejsze zejście. Mruknął pod nosem z zadowoleniem i zszedł w dół śladem @Ganju. Zanim jeszcze się napił, przystanął i jeszcze raz się rozejrzał. Okolica wydawała się opustoszała, co z jednej strony było im na łapę, bo mogli sobie odpoczywać i nikt im nie przeszkodzi... A z drugiej z jakiegoś powodu wywoływało dreszcz na plecach.
Przeniósł wzrok na pijącego brązowogrzywego... I w sumie jego widok sprawił, iż zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo i on czuje się spragniony. Do tej pory jakoś nie zwracał na to uwagi. Niedobrze.
Podszedł więc bliżej i przykucnął obok samca, schylił łeb i zaczął pić. Gdy zaspokoił pragnienie, odetchnął i podniósł głowę. Odsunął z pyska luźne kosmyki grzywy, które zdążyły się przy tym nieco zamoczyć. Cholerne kudły, burknął w myślach.
- Odpocznijmy tu trochę - zaproponował, siadając. - A potem... Hmm. Gdzie ruszamy? Dalej na północ? - spytał.
- Racja, poszukajmy lepszego zejścia. Nie chcę przymusowej kąpieli - mruknął, ruszając wzdłuż krawędzi. O ile czasami chętnie by popływał, byleby tylko nieco się otrzeźwić w czasie upału... No cóż, teraz nie było na to czasu. Zresztą miejsce też nie idealne, biorąc pod uwagę wartki nurt i skały. Lepiej uważać.
Wreszcie znaleźli jakieś łagodniejsze zejście. Mruknął pod nosem z zadowoleniem i zszedł w dół śladem @Ganju. Zanim jeszcze się napił, przystanął i jeszcze raz się rozejrzał. Okolica wydawała się opustoszała, co z jednej strony było im na łapę, bo mogli sobie odpoczywać i nikt im nie przeszkodzi... A z drugiej z jakiegoś powodu wywoływało dreszcz na plecach.
Przeniósł wzrok na pijącego brązowogrzywego... I w sumie jego widok sprawił, iż zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo i on czuje się spragniony. Do tej pory jakoś nie zwracał na to uwagi. Niedobrze.
Podszedł więc bliżej i przykucnął obok samca, schylił łeb i zaczął pić. Gdy zaspokoił pragnienie, odetchnął i podniósł głowę. Odsunął z pyska luźne kosmyki grzywy, które zdążyły się przy tym nieco zamoczyć. Cholerne kudły, burknął w myślach.
- Odpocznijmy tu trochę - zaproponował, siadając. - A potem... Hmm. Gdzie ruszamy? Dalej na północ? - spytał.
- Ganju
- Posty: 449
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 06 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 55
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Kiedy @Malahir wyznał iż także cieszy się z poznania zielonookiego, ten momentalnie poczuł jakby kamień spadł mu z serca. Wszak przypuszczał, że przez to całe jego milczenie podczas obecnej wędrówki ten w jakiś sposób zrazi się do niego. Na szczęście były to niepotrzebne obawy i jak widać zyskał nowego znajomego.
- Tak, sądząc po nurcie tej rzeki mogłyby wyniknąć z tego jakieś problemy - odparł nieco się śmiejąc. Faktycznie lepiej uniknąć takiej kąpieli. Jeszcze teraz potrzeba żeby tutaj utonęli albo coś. Nie, nie mogli sobie na to pozwolić. Tym bardziej, że czas ich gonił. W końcu nie było wiadomo czy te widmowe lwy wkrótce nie zaatakują.
Okolice miejsce jakie znalazł Ganju, i w którym teraz pił rzeczywiście wyglądały na opustoszałe. Co mogło zarówno uspokajać jak i wydawać się podejrzane. Przecież źródło wody powinno być oblegane przez inne zwierzęta, a tu proszę poza ich dwójką nie było nikogo. Ewidentnie ostatnio działy się dziwne rzeczy i najwyraźniej nie tylko na Lwiej Ziemii.
Na towarzysza nie musiał długo czekać gdyż ten już po krótkiej chwili usiadł obok niego i także zaczął pić. I chyba podobnie jak jasnofutry był dosyć spragniony gdyż trochę to trwało. Następnie gdy już oboje zaspokoili swoje pragnienie, młodszy jegomość zaproponował aby trochę tu odpoczęli.
- Masz rację, trochę odpoczynku się nam należy - przyznał mu rację po czym przeciągnął się, robiąc tak zwany koci grzbiet. Następnie usiadł i głośno wzdychnął. - Wydaję mi się, że północ to najlepsza opcja... możemy poszukać kogoś w kanionie - zaproponował.
- Tak, sądząc po nurcie tej rzeki mogłyby wyniknąć z tego jakieś problemy - odparł nieco się śmiejąc. Faktycznie lepiej uniknąć takiej kąpieli. Jeszcze teraz potrzeba żeby tutaj utonęli albo coś. Nie, nie mogli sobie na to pozwolić. Tym bardziej, że czas ich gonił. W końcu nie było wiadomo czy te widmowe lwy wkrótce nie zaatakują.
Okolice miejsce jakie znalazł Ganju, i w którym teraz pił rzeczywiście wyglądały na opustoszałe. Co mogło zarówno uspokajać jak i wydawać się podejrzane. Przecież źródło wody powinno być oblegane przez inne zwierzęta, a tu proszę poza ich dwójką nie było nikogo. Ewidentnie ostatnio działy się dziwne rzeczy i najwyraźniej nie tylko na Lwiej Ziemii.
Na towarzysza nie musiał długo czekać gdyż ten już po krótkiej chwili usiadł obok niego i także zaczął pić. I chyba podobnie jak jasnofutry był dosyć spragniony gdyż trochę to trwało. Następnie gdy już oboje zaspokoili swoje pragnienie, młodszy jegomość zaproponował aby trochę tu odpoczęli.
- Masz rację, trochę odpoczynku się nam należy - przyznał mu rację po czym przeciągnął się, robiąc tak zwany koci grzbiet. Następnie usiadł i głośno wzdychnął. - Wydaję mi się, że północ to najlepsza opcja... możemy poszukać kogoś w kanionie - zaproponował.
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Jakoś się nie zastanawiał, czy jego milczenie może nie urazi @Ganju. Lecz... No cóż, po prostu z reguły był mało rozmowny. Kiedyś, gdy jeszcze był dzieckiem, było inaczej. Jednak w miarę, jak dorastał po prostu doszedł do wniosku, iż niepotrzebne strzępienie jęzora jest całkowitą stratą czasu.
Skinął głową, słysząc odpowiedź starszego samca.
- W kanionie można poszukać. Z tego, co wiem, powinny tam nadal być jaskinie, które teraz stoją puste. Może ktoś tam mieszka - stwierdził, pogrążając się w zamyśleniu.
Osobiście nigdy w tamtych okolicach nie był, ale co nieco o nich słyszał. Mimo wszystko te ziemie kiedyś należały do jego stada, zanim zdecydowało się ono wynieść z tamtych okolic. Wiedział tyle, ile zasłyszał kiedyś od rodziców, czy innych członków stada. W tym to, iż przed ponownym zjednoczeniem stada, które to dla niego wiązało się z nieprzyjemnymi wspomnieniami, gdyż wówczas zaginęła Jasmin, część lwioziemców tam mieszkała i później zostawiła te wszystkie legowiska. No i oczywiście sam fakt, iż to właśnie tam przed laty zginął Mufasa.
- Tamte okolice kiedyś należały do Lwiej Ziemi - mruknął po chwili, wypowiadając na głos swoje myśli. Całkiem możliwe, że Ganju o tym wiedział, choć nie mógł być pewien. Nie miał pojęcia jak długo był w stadzie i ile pozostali opowiedzieli mu o dawniejszej historii stada.
Skinął głową, słysząc odpowiedź starszego samca.
- W kanionie można poszukać. Z tego, co wiem, powinny tam nadal być jaskinie, które teraz stoją puste. Może ktoś tam mieszka - stwierdził, pogrążając się w zamyśleniu.
Osobiście nigdy w tamtych okolicach nie był, ale co nieco o nich słyszał. Mimo wszystko te ziemie kiedyś należały do jego stada, zanim zdecydowało się ono wynieść z tamtych okolic. Wiedział tyle, ile zasłyszał kiedyś od rodziców, czy innych członków stada. W tym to, iż przed ponownym zjednoczeniem stada, które to dla niego wiązało się z nieprzyjemnymi wspomnieniami, gdyż wówczas zaginęła Jasmin, część lwioziemców tam mieszkała i później zostawiła te wszystkie legowiska. No i oczywiście sam fakt, iż to właśnie tam przed laty zginął Mufasa.
- Tamte okolice kiedyś należały do Lwiej Ziemi - mruknął po chwili, wypowiadając na głos swoje myśli. Całkiem możliwe, że Ganju o tym wiedział, choć nie mógł być pewien. Nie miał pojęcia jak długo był w stadzie i ile pozostali opowiedzieli mu o dawniejszej historii stada.
- Ganju
- Posty: 449
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 06 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 55
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Cóż, nie tylko @Malahir był mało mówny, Ganju również. Zresztą nic dziwnego, przecież prawie przez cały okres swojej długiej wędrówki na lwią ziemię nie miał do kogo się odezwać. Aż dziw, że w ogóle mowa mu nie zanikła. Oczywiście w chwili kiedy dołączył do stada wszystko zaczęło wracać do normy. W końcu nie był samotny co za tym szło musiał więcej gadać. Jednak aby stać się prawdziwą gadułą potrzebował jeszcze trochę czasu.
- Zatem skoro też uważasz, że kanion to odpowiedni kierunek musimy się tam udać - dodał do słów towarzysza po czym zaczął się rozglądać aby stwierdzić, w którą stronę powinni iść. Ahh, tutaj wszystko wygląda podobnie... rzucił do siebie w myślach. Lecz liczył, że skoro czarnogrzywy znał tą lokalizację to będzie również wiedział jak tam dotrzeć.
Usłyszawszy kolejne słowa lwioziemskiego kompana, zielonooki nieco się zdziwił. Wszak nie zdawał sobie sprawy iż tamte tereny należały kiedyś do stada. Jeszcze nikt nie opowiedział mu o przeszłości Lwiej Ziemii tak więc pewnie jeszcze dużo nie wiedział. - A o tym to nie miałem pojęcia - przyznał po czym wstał by rozprostować kości. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać lecz tak naprawdę był już gotów do drogi o czym za chwilę poinformował.
- Nie wiem co ty na to ale jak dla mnie możemy już ruszać - odparł. Następnie gedy jegomość również wstanie, jasnofutry gestem łapy oznajmi aby ten prowadził.
- Zatem skoro też uważasz, że kanion to odpowiedni kierunek musimy się tam udać - dodał do słów towarzysza po czym zaczął się rozglądać aby stwierdzić, w którą stronę powinni iść. Ahh, tutaj wszystko wygląda podobnie... rzucił do siebie w myślach. Lecz liczył, że skoro czarnogrzywy znał tą lokalizację to będzie również wiedział jak tam dotrzeć.
Usłyszawszy kolejne słowa lwioziemskiego kompana, zielonooki nieco się zdziwił. Wszak nie zdawał sobie sprawy iż tamte tereny należały kiedyś do stada. Jeszcze nikt nie opowiedział mu o przeszłości Lwiej Ziemii tak więc pewnie jeszcze dużo nie wiedział. - A o tym to nie miałem pojęcia - przyznał po czym wstał by rozprostować kości. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać lecz tak naprawdę był już gotów do drogi o czym za chwilę poinformował.
- Nie wiem co ty na to ale jak dla mnie możemy już ruszać - odparł. Następnie gedy jegomość również wstanie, jasnofutry gestem łapy oznajmi aby ten prowadził.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość