Płonące wody

[Datura]

/za zgodą MG rzucam zręczność na ilość pijawek, liczba sukcesów x 5

Datura wyrzuca 3d100:
50, 82, 98

0 /

Siedziała w wodzie tak długo, aż zaczęły ją przechodzić zimne dreszcze. A jak na złość żadna pijawka nie chciała się do niej przyczepić. Może była zbyt toksyczna nawet jak na gust pijawek i nie chciały pić jej krwi. Powoli przestawała czuć palce u łap, więc dalsze siedzenie w tym bajorku nie miało sensu. Podniosła się i otrzepała częściowo, chociaż i tak większość futra miała pokryte błotem. Wymamrotała coś pod nosem na ten widok i ruszyła, brodząc w wodzie, na zachód. Z tego co pamiętała, na bagnach było jeszcze bardziej mokro i błotniście niż tutaj, więc jak tam nic nie złapie, to chyba wina jakiejś klątwy.

ZT

[Viktor]

Viktor właśnie przybył ponownie do Lasu Namorzynowego w poszukiwaniu rzemieślnika zwanego Mafundim. Tym razem mały lew stąpał ostrożnie i starał się nie wpaść w grzęzowisko. Żeby odnaleźć rzemieślnika postanowił zdać się na stary sprawdzony sposób, który wykorzystał już kilka razy i sprawdził się bez większego problemu.
- Mafundi!!! HALO!!! GDZIE JESTEŚ!!! - krzyczał Viktor przemierzając kolejne połacie terenu.
Mam nadzieje, że jest tu ten cały rzemieślnik inaczej się wkurzę, bo całą drogę na darmo przeszedłem.

@Mistrz Gry

[Mistrz Gry]

- No jestem, jestem, co się tak drze? - odezwał się głos, dochodzący znad głowy lwa. Rozległ się szelest liści, po czym z drzewa zeskoczył szympans. Mafundi wylądował zręcznie na suchym skrawku terenu. Otrzepał z sierści trociny i podrapał się po łbie, wygrzebując kolejne wióry.
- Panie, ryby pan płoszy. - powiedział szympans, chociaż z wyglądu mu było daleko do rybaka.
- A pan kto? Pewnie pan chętny jakieś bajery zakupić? - zapytał Mafundi, poprawiając przewieszony na biodrach pas z narzędziami.

@Viktor

[Viktor]

Viktor zmierzył przeniklywym spojrzeniem rzemieślnika. Potrzebował pomocy szympansa, żeby ten stworzył mu torbę, ale do tego musi jakoś zapłacić naczelnemu.
Mam pewien pomysł. Dość ryzykowny, ale nie mam wyjścia. Wystarczy, że zaproponuję mu pomoc za stworzenie dla mnie dużej torby. - pomyślał Viktor i przekuł myśli na słowa.
- Abidemii mi powiedziała, że tutaj mogę Cię znaleźć. Potrzebuję pomocy rzemieślnika, żeby stworzył mi dużą torbę, a słyszałem, że ty szukasz kogoś zręcznego, kto pomoże ci zbudować dom. - przechodził szybko do sedna Viktor.

[Mistrz Gry]

Rzemieślnik podrapał się w uchu, wygrzebując stamtąd jeszcze więcej trocin.
- Torba, pan powiadasz. No by się dało zrobić. Ale zapłacić to pan nie masz czym, co? No niech stracę. A budować to pan umiesz? - zapytał Mafundi i wskazał na drzewo o grubym pniu, którego konary rozkładały się szeroko nad ich głowami.
- Chatę buduję, na drzewie żeby mi się nikt nie pałętał. - wyjaśnił Mafundi. Na razie budowla ograniczała się do kilku wygładzonych pniaków przerzuconych w poprzek konarów.
- Tylko materiałów mi braknie. Drzewo żelazne, to by się przydało na szkielet. Bo zwykłe drewno, to chwila i zostanie tylko próchno. - na dowód swoich słów rzemieślnik podniósł z ziemi kij i z łatwością złamał go na pół.

@Viktor

[Viktor]

Viktor wyciągnął marulówkę, którą przygotował wcześniej. Na trzeźwo to się nie da rozmawiać o budowie, a co dopiero pracować.
Wypiję połowę już jakąś tolerkę mam na alkohol. - pomyślał, po czym wypił połowę, żeby się nie uchlać jak poprzednim razem i nie skończyć zatrutym.
- Napij się majster i dopiero rozmawiajmy o budowie. - powiedział podpity Viktor i spojrzał luźnym wzrokiem na Mafundiego, można powiedzieć, że pozytywnym spojrzeniem na niego rzucił.
- Majster, ja budować umiem i słuchaj mnie. Pójdziemy razem do dżungli i nazbieramy tyle drewna, że ja pierdziu, ale wpierw zrobisz mi dużą torbę, żeby mieć gdzie te drzewo trzymać. Pasuje? - zapytał podchmielony Viktor i podał połowę marulówki Mafundiemu.


@Mistrz Gry

[Mistrz Gry]

Mafundi spojrzał nieufnie na podawaną mu butelkę. Skoro jednak lew wypił połowę, to musiała być dobra rzecz.
- No tak to możemy rozmawiać. Tylko Abidemi ani mru mru. - rzemieślnik wyciągnął rękę po należną mu część marulówki i wypił ją jednym haustem. Od razu rozluźnił się, a jego twarz przybrała błogi wyraz.
- Także ten, czas do pracy. - Mafundi wyciągnął przed siebie trzymany w ręku patyk i zauważył z zaskoczeniem, że widzi teraz dwa patyki. Nie miał doświadczenia z alkoholem, jeśli już zdarzało mu się nawąchać podejrzanych kadzideł wróżbiarki.
- A z czego to ja mam zrobić torbę? Dom buduję, nie mam skór. - powiedział i oparł się o drzewo, gdy podłoże zaczęło podejrzanie się chwiać.

@Viktor -1x marulówka

[Viktor]

- Uważaj majster, żeby nie wpaść w grzęzowisko albo się nie przewrócić. - powiedział Viktor mając na uwadze dobro nowo poznanego przyjaciela do marulówki. Viktor zdjął ze swojego grzbietu zawieszone na nim skóry.
- Proszę, tutaj jest materiał na torbę. Noszę to ze sobą od połowy krainy. Starczy na dużą torbę razy jeden, a potem zdobędziemy materiały teeeeee żelazne drzewo i zaczniemy budować. - oznajmił w myślach mając już torbę. Nareszcie nie musiałby sprzedawać ziół, a mógłby je zbierać i tworzyć eliksiry albo marulówkę.


@Mistrz Gry

[Mistrz Gry]

- Sze ja mam uwaszać? - Mafundi złapał się za głowę, próbując ją ustabilizować. Wziął w łapy podawane mu skóry i rozłożył je, żeby się przyjrzeć.
- Posządna skóra. Z antylopy? - rzemieślnik pogładził materiał, sprawdzając jego jakość. Podniósł wzrok znad skóry i zrobił wielkie oczy jakby zobaczył ducha.
- Szy ty to widzisz? - wskazał palcem na coś za plecami Viktora. A tym czymś był unoszący się w powietrzu półprzezroczysty szympans. Tenże szympans wpatrywał się w Viktora niezbyt przychylnym wzrokiem, mówiąc łagodnie.

@Viktor

[Viktor]

- Jak nie umiesz zrobić torby to oddaj skórę, a nie wymyślasz jakieś duchy. - powiedział Viktor, który nie da się nabrać. Karłowaty lew się odwróci, a Mafundi zniknie z jego skórami.
Nie ze mną te numery rzemieślniku szympansi. - pomyślał doświadczony Viktor i dodał.
- Weź ty już więcej nie pij. Duchy jakie sobie wymyślasz. - kontynuował nie ogladając się za siebie Viktor.