► Pokaż Spoiler
- Jak spuszczę ci wpie***l, dasz mi w końcu spokój? - mruknął, mając po prostu dość obecności przesadnie rozgadanego wypierdka, który nie tylko nie opuszczał go na krok, ale jeszcze szczebiotał przesadnie piskliwym, wysokim głosem. Czy nie powinien dawno już być po mutacji głosu?
-Tak, jak najbardziej! znaczy... No wiesz, chcę się uczyć. A ty na pewno możesz być super nauczycielem! No wiesz, takim, który się nie pierniczy z niczym. Wiesz, nie chcę forów i w ogóle... - coś tam jeszcze świergotał, ale Dumat wyłączył się gdzieś pomiędzy "jak" a "najbardziej", którymi nastolatek uraczył go na samym początku wypowiedzi. Nigdy nie był łakomy na komplementy, a przesadna atencja zwyczajnie była mu nie w smak. Nie zamierzał go w niczym szkolić; jedynym, czego pragnął, był święty spokój. I to właśnie z myślą o nim postanowił dać młodemu to, czego chciał.
Nie czekając nawet, aż papla skończy paplać, ruszył na niego, zamierzając ugryźć go w bok szyi. Nie na tyle mocno, żeby ukrócić go o łeb - ale na tyle dotkliwie, by młody zrozumiał, że mówiąc o spuszczaniu wiadomo-czego wcale nie żartował.
► Pokaż Spoiler
► Pokaż Spoiler
Obrażenia:
• młody: -18 PŻ
• Dumat: -0 PŻ