x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Pole Kości
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- To miejsce jest nawiedzone. Istnieje ryzyko napotkania wrogo nastawionych duchów lub złapania choroby duchowej.
- po pustkowiach włóczą się lwy kanibale, które mogą atakować nieostrożnych podróżnych - nie dotyczy stada zamieszkującego w tych terenach
- poruszające się po tym terenie osobniki są wrażliwe na wyczerpanie i odwodnienie - nie dotyczy stada zamieszkującego w tych terenach
- bardzo uboga zwierzyna łowna
Miejsce wyjątkowe
Rzucone tutaj klątwy są o 50% silniejsze.
- Lyarra
- Posty: 320
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sty 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 54
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Re: Pole Kości
- Mnie też - odparła, wziąż patrząc intensywnie w oczy Lyanny. A potem nagle, zupełnie niespodziewanie parsknęła śmiechem.
- A więc stoimy tak, dwie zaginione siostry, rozpamiętując okropnych rodziców, którzy okazują się byś tymi samymi osobami. Doprawdy, cóż za wzruszająca scenka. - mówiła to z właściwą sobie ironią, lecz gdzieś w głębi duszy rzeczywiście była poruszona. Nagle zrobiła coś, czego zrobić nie zamierzała i o co chyba nigdy by się nie posądzała - wyciągnęła do przodu głowę i wtuliła nos w ramię siostry. Zacisnęła mocno zęby, lecz mimo to dwie wielkie łzy wypłynęły z jej oczu i wsiąknęły w futro. Cofnęła głowę równie szybko, jak ją wysunęła. Uśmiechnęła się nieco gorzko do kremowej.
- Miło wiedzieć, że nie wszystkie moje siostry są napuszonymi kwokami - spróbowała się zaśmiać, lecz tylko kolejna łza spłynęła po jej policzku. Odwróciła szybko głowę, z nadzieją, że Lyanna nie zdążyła nic zauważyć.
- A więc stoimy tak, dwie zaginione siostry, rozpamiętując okropnych rodziców, którzy okazują się byś tymi samymi osobami. Doprawdy, cóż za wzruszająca scenka. - mówiła to z właściwą sobie ironią, lecz gdzieś w głębi duszy rzeczywiście była poruszona. Nagle zrobiła coś, czego zrobić nie zamierzała i o co chyba nigdy by się nie posądzała - wyciągnęła do przodu głowę i wtuliła nos w ramię siostry. Zacisnęła mocno zęby, lecz mimo to dwie wielkie łzy wypłynęły z jej oczu i wsiąknęły w futro. Cofnęła głowę równie szybko, jak ją wysunęła. Uśmiechnęła się nieco gorzko do kremowej.
- Miło wiedzieć, że nie wszystkie moje siostry są napuszonymi kwokami - spróbowała się zaśmiać, lecz tylko kolejna łza spłynęła po jej policzku. Odwróciła szybko głowę, z nadzieją, że Lyanna nie zdążyła nic zauważyć.
- Lyanna
- Valarjar
- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Zamurowało ją porządnie, to było możliwe, ale do ostatniej chwili miała nadzieję odsuwać od siebie wszelkie podejrzenia i domysły. Przełknęła gorzko ślinę i drgnęła ogonem mimowolnie nie mogąc powstrzymać emocji jakie zaczynały nią targać. Cieszyła się, ale jednocześnie była bardzo zdenerwowana samym faktem, że jej matka mogła ułożyć sobie szczęśliwie życie i dołożyć do niego następne lwiątka, których już jednak nie porzuciła. Lyanna nie wiedziała jak zareagować na gest z strony Jasiri, choć gdy ta już się odsuwała łapa lwicy się podniosła z zamiarem przyciśnięcia młodszej do piersi. Widziała też jak się wzruszyła, to chyba w zupełności normalna rzecz. Zacisnęła zęby żeby sama nie poddać się słabości, ale mimo to na jej poliku pojawił się szlak wydrążony mokrą łzą. Pysk kotowatej jednak ani drgnął, pozostawiając na sobie kamienny wizerunek tej samej samicy, która tu przybyła.
- Są jeszcze jakieś? Wiem o Kitanim, ale żeby więcej sióstr... nie spodziewałam się tego wcale. - nie wiedziała co mogłaby mądrego w tej sytuacji powiedzieć - Skoro obie jesteśmy teraz sierotami pozwól mi przyjąć cię pod swoje skrzydła. W stadzie przyjmą cię należycie i pozwolą robić to co dusza zapragnie. Nie będziesz musiała być napuszoną damulką i włóczyć za sobą świtę innych rówieśniczek. Już teraz wiem, że pasujesz tam bardziej niż na Lwiej Ziemi, bo mimo iż jest piękna i urodzajna nie da ci nigdy szczęścia. - powiedziała spokojnie, uśmiechając się doń lekko.
Nie była pewna, czy tą propozycją jej nie spłoszy, ale nie przejęła się bardzo. Zawsze chciała mieć siostrę, taką bardziej podobną do niej, nie typową panienkę, ale taką która mimo uroku potrafi pokazać pazurki. Jasiri wydawała się być darem od przodków, którzy po tylu miesiącach w końcu raczyli spełnić marzenie Lyanny o kimś bliższym niż tylko kuzynostwo. Zachichotała delikatnie i szturchnęła brązową w bok.
- Są jeszcze jakieś? Wiem o Kitanim, ale żeby więcej sióstr... nie spodziewałam się tego wcale. - nie wiedziała co mogłaby mądrego w tej sytuacji powiedzieć - Skoro obie jesteśmy teraz sierotami pozwól mi przyjąć cię pod swoje skrzydła. W stadzie przyjmą cię należycie i pozwolą robić to co dusza zapragnie. Nie będziesz musiała być napuszoną damulką i włóczyć za sobą świtę innych rówieśniczek. Już teraz wiem, że pasujesz tam bardziej niż na Lwiej Ziemi, bo mimo iż jest piękna i urodzajna nie da ci nigdy szczęścia. - powiedziała spokojnie, uśmiechając się doń lekko.
Nie była pewna, czy tą propozycją jej nie spłoszy, ale nie przejęła się bardzo. Zawsze chciała mieć siostrę, taką bardziej podobną do niej, nie typową panienkę, ale taką która mimo uroku potrafi pokazać pazurki. Jasiri wydawała się być darem od przodków, którzy po tylu miesiącach w końcu raczyli spełnić marzenie Lyanny o kimś bliższym niż tylko kuzynostwo. Zachichotała delikatnie i szturchnęła brązową w bok.
- Kifo
- Posty: 212
- Gatunek: lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 19 sie 2016
- Waleczność: 55
- Zręczność: 55
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Czarnogrzywy samiec postanowił w pierwszej decyzji pomóc Bjornowi w poszukiwaniu Lyanny ale w pewnym momencie miał wrażenie, że jego ślady prowadziły w zbyt dziwne miejsce. Uznał więc, że najwłaściwiej będzie wrócić na bagno i stamtąd podążyć za śladem lwicy. Jak pomyślał tak zrobił.
Okazać się wkrótce miało, że samica polazła dość daleko i przez moment zastanawiał się, czy jej kroki mu ziemiom niczyim poczytać można jako ignorowanie rozkazu Ragira albo może nawet dezercję... Ale może po prostu nie usłyszała czy coś I uznała, że ma czas. Jednak Kifo był przekonany, że jeśli nikt jej nie poszuka to nie zdąży na stadną migrację.
Wkrótce pojawił się na cmentarzysku i pokręcił głową. Jeszcze gorsze miejsce niż tereny Złej Ziemi, ale tutaj może dało się liczyć od czasu do czasu na żarcie w postaci konającego słonia. Był nawet ciekaw jak często tu taki się zapuszczał.
Nie musiał długo spacerować by usłyszeć damskie głosy, choć wśród zapachów wszechobecnego truchła i śmierci ciężko było określić czy jest tu też zapach Lyanny na sto procent. Postanowił jednak się zbliżyć do lwic i dostrzegó, że to właśnie była zguba i jakaś obca lwica. Podszedł do nich truchtem na wszelki wypadek zatrzymując się blisko Złoziemki. Obrócił łeb w jej stronę.
- Szukamy Cię. - oznajmił po prostu.
Okazać się wkrótce miało, że samica polazła dość daleko i przez moment zastanawiał się, czy jej kroki mu ziemiom niczyim poczytać można jako ignorowanie rozkazu Ragira albo może nawet dezercję... Ale może po prostu nie usłyszała czy coś I uznała, że ma czas. Jednak Kifo był przekonany, że jeśli nikt jej nie poszuka to nie zdąży na stadną migrację.
Wkrótce pojawił się na cmentarzysku i pokręcił głową. Jeszcze gorsze miejsce niż tereny Złej Ziemi, ale tutaj może dało się liczyć od czasu do czasu na żarcie w postaci konającego słonia. Był nawet ciekaw jak często tu taki się zapuszczał.
Nie musiał długo spacerować by usłyszeć damskie głosy, choć wśród zapachów wszechobecnego truchła i śmierci ciężko było określić czy jest tu też zapach Lyanny na sto procent. Postanowił jednak się zbliżyć do lwic i dostrzegó, że to właśnie była zguba i jakaś obca lwica. Podszedł do nich truchtem na wszelki wypadek zatrzymując się blisko Złoziemki. Obrócił łeb w jej stronę.
- Szukamy Cię. - oznajmił po prostu.
- Lyarra
- Posty: 320
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sty 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 54
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Brązowa wzruszyła barkami.
- Wiem tylko o Raisie, mojej, niestety, rodzonej siostrze. Ach, no i oczywiście jest jeszcze Siri, bękart naszego drogiego ojczulka, który widać musiał mu być bardzo drogi, skoro dostałam po nim imię - odparła, teatralnie wznosząc oczy ku niebu i krzywiąc się wymownie. Zaraz jednak została skutecznie sprowadzona na ziemię. Wpatrzyła się w Lyannę z niedowierzanie.
- Tak! Em, znaczy... - W pierwszym odruchu chciała w ciemno podążyć za siostą, zapomnieć o Lwiej Ziemi, rozpocząć nowe, lepsze życie, ale... czy napewno będzie lepsze? Chociaż w sumie co miała do stracenia? Nie wyobrażała sobie, by gdziekolwiek mogła czuć się gorzej niż w swoim starym domu. A tu przynajmniej miałaby jedną bliską osobę. Serce ścisnęło jej się na myśl o matce. Wiedziała, że Lyanna jej nie zastąpi, ale może chociaż da tak dawno zapomniane poczucie, że ktoś się o nią troszczy? Wzięła głęboki wdech.
- To będzie oznaczać rozpoczęcie nowego życia. Jasiri musiałaby umrzeć. Nie mogę zmienić swojego wyglądu ani swojej krwi, ale mogę odrzucić imię. Nie mam zamiaru ciągnąć za sobą tej pamiątki po bracie i ojcu. - Ostatnie słowa wypowiadała przez zaciśnięte zęby, a głos jej zmienił się bardziej w cichy warkot. W tym momencie kątem oka dostrzegła jakiś ruch. Cofnęła się szybko, odwracając przodem do przybysza. Staksowała go szybko wzrokiem i mną wszelki wypadek spięła mięśnie. Nie zdawała sobie sprawy, że szczęki wciąż ma mocno zaciśnięte.
- Wiem tylko o Raisie, mojej, niestety, rodzonej siostrze. Ach, no i oczywiście jest jeszcze Siri, bękart naszego drogiego ojczulka, który widać musiał mu być bardzo drogi, skoro dostałam po nim imię - odparła, teatralnie wznosząc oczy ku niebu i krzywiąc się wymownie. Zaraz jednak została skutecznie sprowadzona na ziemię. Wpatrzyła się w Lyannę z niedowierzanie.
- Tak! Em, znaczy... - W pierwszym odruchu chciała w ciemno podążyć za siostą, zapomnieć o Lwiej Ziemi, rozpocząć nowe, lepsze życie, ale... czy napewno będzie lepsze? Chociaż w sumie co miała do stracenia? Nie wyobrażała sobie, by gdziekolwiek mogła czuć się gorzej niż w swoim starym domu. A tu przynajmniej miałaby jedną bliską osobę. Serce ścisnęło jej się na myśl o matce. Wiedziała, że Lyanna jej nie zastąpi, ale może chociaż da tak dawno zapomniane poczucie, że ktoś się o nią troszczy? Wzięła głęboki wdech.
- To będzie oznaczać rozpoczęcie nowego życia. Jasiri musiałaby umrzeć. Nie mogę zmienić swojego wyglądu ani swojej krwi, ale mogę odrzucić imię. Nie mam zamiaru ciągnąć za sobą tej pamiątki po bracie i ojcu. - Ostatnie słowa wypowiadała przez zaciśnięte zęby, a głos jej zmienił się bardziej w cichy warkot. W tym momencie kątem oka dostrzegła jakiś ruch. Cofnęła się szybko, odwracając przodem do przybysza. Staksowała go szybko wzrokiem i mną wszelki wypadek spięła mięśnie. Nie zdawała sobie sprawy, że szczęki wciąż ma mocno zaciśnięte.
- Lyanna
- Valarjar
- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Czyli jeszcze jeden brat, a zawdzięcza go ojcu. Cóż już teraz mogła stwierdzić łatwo, że jej rodzice wcale się nie oszczędzali i kochali po kątach z kilkoma innymi lwami na raz. Niesmaczne fakty, ale tego nic już nie mogło zmienić. Lyanna czuła się teraz odpowiedzialna za resztę rodzeństwa, zwłaszcza tego młodszego i szybko zaczęła żałować chęci zemsty na Kitanim... to było zbyt obłędne kierowane rządzą krwi po walce. Całe szczęście wąż ją powstrzymał!
- Świetnie. - podekscytowana zaczęła kiwać ogonem na boki - Wcale ci się nie dziwię, z nowym imieniem będziesz mogła zacząć wszystko na nowo i odciąć się od przeszłości, a ja i moi kompani przyjmiemy cię z otwartymi łapami i zapewnimy wszelakie szkolenia i ułatwimy zdobycie doświadczenia, choć szczerze... ja sama jeszcze świetna we wszystkim nie jestem. - zażartowała na koniec.
Rozmowę lwic przerwało pojawienie się trzeciego osobnika. Lwa, którego głos dobrze kojarzyła i w sumie teraz najmniej by się go tu spodziewała. Czyżby przestał już flirtować z Nuzirą, a może już ją zaliczył i szuka kolejnej. Jasna obróciła się w jego stronę z warknięciem. Po chwili jednak uspokoiła się i skinęła Jasiri, by ta zrobiła to samo. W towarzystwie Kifo jej siostra nie musi czuć się zagrożona.
- Naprawdę? Coś się stało? - zapytała koniastogrzywistego lwa z nutą niepokoju.
Nikt nie szukałby jej chyba przecież gdyby nie działo się coś ważnego. W każdym razie nie wiedziała czego mogłaby się spodziewać. Czyżby jednak doszło do walki na bagnie i Lyanna jest potrzebna, by ruszyć w pościg za napastnikami? W każdym razie teraz była istotniejsza sprawa, a mianowicie jej siostra.
- To moja siostra, Vitani powiła ją na Lwiej Ziemi i tam też ją urodziła. Teraz jako młoda dorosła wraca do nas, bo z nami jest jej miejsce. - spojrzała na brązową, puszczając jej oczko.
- Świetnie. - podekscytowana zaczęła kiwać ogonem na boki - Wcale ci się nie dziwię, z nowym imieniem będziesz mogła zacząć wszystko na nowo i odciąć się od przeszłości, a ja i moi kompani przyjmiemy cię z otwartymi łapami i zapewnimy wszelakie szkolenia i ułatwimy zdobycie doświadczenia, choć szczerze... ja sama jeszcze świetna we wszystkim nie jestem. - zażartowała na koniec.
Rozmowę lwic przerwało pojawienie się trzeciego osobnika. Lwa, którego głos dobrze kojarzyła i w sumie teraz najmniej by się go tu spodziewała. Czyżby przestał już flirtować z Nuzirą, a może już ją zaliczył i szuka kolejnej. Jasna obróciła się w jego stronę z warknięciem. Po chwili jednak uspokoiła się i skinęła Jasiri, by ta zrobiła to samo. W towarzystwie Kifo jej siostra nie musi czuć się zagrożona.
- Naprawdę? Coś się stało? - zapytała koniastogrzywistego lwa z nutą niepokoju.
Nikt nie szukałby jej chyba przecież gdyby nie działo się coś ważnego. W każdym razie nie wiedziała czego mogłaby się spodziewać. Czyżby jednak doszło do walki na bagnie i Lyanna jest potrzebna, by ruszyć w pościg za napastnikami? W każdym razie teraz była istotniejsza sprawa, a mianowicie jej siostra.
- To moja siostra, Vitani powiła ją na Lwiej Ziemi i tam też ją urodziła. Teraz jako młoda dorosła wraca do nas, bo z nami jest jej miejsce. - spojrzała na brązową, puszczając jej oczko.
- Kifo
- Posty: 212
- Gatunek: lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 19 sie 2016
- Waleczność: 55
- Zręczność: 55
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Zanim przeszedł do jakichkolwiek konkretów porządnie zlustrował spojrzeniem nieznajomą lwicę (wiadomo, robił to dlatego, że jej nie znał a spotkanie lwic w takim miejscu wydawało się dość dziwne ale i tak docenił w duchu urodę nieznajomej). Potem jednak zwrócił pysk w stronę Lyanny i dość znacząco wskazał jej skinieniem głowy, żeby zeszła z nim na chwilę na bok. Uważał, że nowina o planach stada nie powinna się dostać do nieznajomych uszu, nie wiadomo gdzie potem takie uszy zaniosą te rewelacje.
- Trochę się dzieje. - Dodał tylko po to by nie pomyślała sobie niczego dziwnego przez to, że chciał ją wziąć na stronę na chwilę.
- Trochę się dzieje. - Dodał tylko po to by nie pomyślała sobie niczego dziwnego przez to, że chciał ją wziąć na stronę na chwilę.
- Lyanna
- Valarjar
- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Ona nie zamierzała opuszczać nawet na chwilę niedawno spotkanej siostry, wręcz sama sobie przysięgła, że się od niej nie oddali nawet na kilka metrów i tak rzeczywiście było. Kiwnęła Kifo od niechcenia łapą i prychnęła w jego kierunku, a w jej oczach pojawił się gniew. Mimo tego nadal nie robiła nic co mógłby uznać za agresywne.
- Nie mam nic do ukrycia przed Lyarrą. Kifo... to moja siostra, a tak poza tym nasz nowy członek stada. Ona też może wiedzieć, jest jedną z nas. - rzuciła, jednocześnie nadając siostrze nowe imię, brzmiące bardzo wdzięcznie, ale nie jakoś księżniczkowo.
Kiwnęła jej łbem by się zbliżyła.
- W takim razie mów. - zawyrokowała brązowemu.
- Nie mam nic do ukrycia przed Lyarrą. Kifo... to moja siostra, a tak poza tym nasz nowy członek stada. Ona też może wiedzieć, jest jedną z nas. - rzuciła, jednocześnie nadając siostrze nowe imię, brzmiące bardzo wdzięcznie, ale nie jakoś księżniczkowo.
Kiwnęła jej łbem by się zbliżyła.
- W takim razie mów. - zawyrokowała brązowemu.
- Lyarra
- Posty: 320
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sty 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 54
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Na znak siostry wygładziła sierść i przybrała mniej wrogą pozę, choć nadal wpatrywała się w brązowego nieufnie. Uśmiechnęła się krótko w odpowiedzi na oczko Layanny. Szczerze mówiąc nie dziwiła się, że obcy lew nie ma ochoty dzielić się z nią informacjami, i była gotowa, choć niechętnie, pozwolić złoziemcom na rozmowę na osobności, lecz widocznie siostra miała wobec niej inne plany. Lyarra... Lwica zaśmiała się w duchu. Ona to ma szczęście do tych imion, wcześniej byli Jasiri i Siri, teraz Lyarra i Lyanna. Trzeba jednak przyznać, że tak jak przyrodniemu bratu miała ochotę wydłubać oczy za ten „zbieg okoliczności”, tak podobieństwo do nowej siostry zupełnie jej nie przeszkadzało. A imię, trzeba przyznać, spodobało jej się.
Nastrój kremowej najwidoczniej jej się udzielił, gdyż na znak Lyanny zbliżyła się do towarzystwa i wlepiła wyczekujące i lekko wyzywające spojrzenie w brązowym.
Nastrój kremowej najwidoczniej jej się udzielił, gdyż na znak Lyanny zbliżyła się do towarzystwa i wlepiła wyczekujące i lekko wyzywające spojrzenie w brązowym.
- Kifo
- Posty: 212
- Gatunek: lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 19 sie 2016
- Waleczność: 55
- Zręczność: 55
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Reakcja Lyanny wydała mu się co najmniej dziwna i niezrozumiała. Nie miał przecież zielonego pojęcia o co mogło jej chodzić ani o tym co łączyło ją z tą nieznajomą. Nie interesowała go jednak jej naiwna postawa więc po prostu wzruszył ramionami.
- Od dziś zajmujesz się rekrutacją do stada za przywódcę? - Skinął przedstawionej samicy łbem. - Uszanowanie.
Rzecz jasna nie miał żadnych obiekcji co do tego by ta ciemniejsza przyłączyła się do nich i też nie miał większych wątpliwości co do tego, że przyjęta przez Ragira zostanie ale miał ochotę zwrócić uwagę na jej niezrozumiałą i nagłą formę arogancji. Więc albo przyzna, że dobra, zachowuje się dziwnie albo miał to gdzieś.
Może to te dni? Może ma ruję czy coś?
Ponownie wzruszył ramionami.
- Dobra, cokolwiek - wzruszył ramionami. - W takim razie powiem tylko, że zbieramy się w termitierze.
Obrócił pysk w stronę Jasiri spojrzeniem jakby chciał powiedzieć "a co innego mogę zrobić jak się baba znarowiła"?
- Bez obrazy oczywiście. Pójdziemy do Ragira i tam sobie wyjaśnicie.
- Od dziś zajmujesz się rekrutacją do stada za przywódcę? - Skinął przedstawionej samicy łbem. - Uszanowanie.
Rzecz jasna nie miał żadnych obiekcji co do tego by ta ciemniejsza przyłączyła się do nich i też nie miał większych wątpliwości co do tego, że przyjęta przez Ragira zostanie ale miał ochotę zwrócić uwagę na jej niezrozumiałą i nagłą formę arogancji. Więc albo przyzna, że dobra, zachowuje się dziwnie albo miał to gdzieś.
Może to te dni? Może ma ruję czy coś?
Ponownie wzruszył ramionami.
- Dobra, cokolwiek - wzruszył ramionami. - W takim razie powiem tylko, że zbieramy się w termitierze.
Obrócił pysk w stronę Jasiri spojrzeniem jakby chciał powiedzieć "a co innego mogę zrobić jak się baba znarowiła"?
- Bez obrazy oczywiście. Pójdziemy do Ragira i tam sobie wyjaśnicie.
- Lyanna
- Valarjar
- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Kifo generalnie chyba nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo z każdym kolejnym słowem zachodzi jej za skórę. Lyanna warknęła głośniej niż poprzednio i zainicjowała pusty aktorski atak w jego stronę wzbijając tumany kurzu.
- Nie ci dane mnie rozliczać! - wygarnęła mu prosto w pysk z wyrzutem - Tak na przyszłość radziłabym Ci szanować będących wyżej w hierarchii. Nigdy nie wiadomo czy nie rzuci ci kłody pod nogi, gdy najmniej będziesz się tego spodziewał. - mówiła śmiertelnie poważnie.
Może i trochę ją poniosło, ale nie zamierzała pozwolić obcemu jej lwu na takie traktowanie i wypowiadanie się w jej stronę. To, że byli razem w stadzie nic nie zmieniało, bo Kifo jest dopiero świeżakiem, który przy odrobinie odpowiedniego działania sam jeszcze ucieknie ze stada z podkulonym ogonem. Splunęła mu pod łapy i uderzyła łapą w grunt, który się pod nią znajdował.
- Lyarra, chodź obok mnie. Wracamy do domu. - powiedziała do siostry już zupełnie innym tonem głosu, bardziej przyjemnym i mniej szorstkim. Nie zamierzała czekać na samca, spieszyli się więc każda minuta jest na wagę upolowanego słonia. Żwawym krokiem prowadziła brązową w kierunku termitiery.
z/t z Lyarrą
- Nie ci dane mnie rozliczać! - wygarnęła mu prosto w pysk z wyrzutem - Tak na przyszłość radziłabym Ci szanować będących wyżej w hierarchii. Nigdy nie wiadomo czy nie rzuci ci kłody pod nogi, gdy najmniej będziesz się tego spodziewał. - mówiła śmiertelnie poważnie.
Może i trochę ją poniosło, ale nie zamierzała pozwolić obcemu jej lwu na takie traktowanie i wypowiadanie się w jej stronę. To, że byli razem w stadzie nic nie zmieniało, bo Kifo jest dopiero świeżakiem, który przy odrobinie odpowiedniego działania sam jeszcze ucieknie ze stada z podkulonym ogonem. Splunęła mu pod łapy i uderzyła łapą w grunt, który się pod nią znajdował.
- Lyarra, chodź obok mnie. Wracamy do domu. - powiedziała do siostry już zupełnie innym tonem głosu, bardziej przyjemnym i mniej szorstkim. Nie zamierzała czekać na samca, spieszyli się więc każda minuta jest na wagę upolowanego słonia. Żwawym krokiem prowadziła brązową w kierunku termitiery.
z/t z Lyarrą
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości