x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Podnóże
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Athastan
- Posty: 556
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 cze 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 32
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Re: Podnóże
Wszedł na taras niemal od razu po tym jak Tib skończył mówić i spojrzał dookoła. Pomimo że pełnił obowiązki przywódcy stada, a przynajmniej jego części, w tym miejscu bywał zaskakująco rzadko, przynajmniej w kwestiach związanych z oficjalnymi sprawami. Po pierwsze, grono odbiorców mało kiedy było na tyle liczne, by trzeba było uciekać się do korzystania z tej dosyś monumentalnej skały, jak również ciężko było stąd prowadzić jakiekolwiek dyskusje, po drugie zaś było to miejsce zwykle obsadzane przez króla, a wolał nie dawać nikomu powodu do myślenia, że próbuje sobie przywłaszczyć ten tytuł. Teraz jednak sytuacja wymagała skorzystania z takiej a nie innej mównicy, a dodatkowo była tu z nimi księżniczka, której obecność powinna oddalić wszelkie nieuzasadnione podejrzenia.
Jego wzrok padł na chwilę na zgromadzony poniżej tłumek. Faktycznie sporo osób się tu dziś pojawiło. Większość z nich znał, bardzo dobrze, tudzież nieco słabiej, aczkolwiek kilkorga nie rozpoznawał w ogóle.
Wszyscy zaś czekali na to samo.
- No to co, gotowi na największe wyrażenie polityczne sezonu? - sprawa faktycznie nie miała precedensu, jednak pytanie skierowane było zasadniczo do Narie. Tib dysponował z nich wszystkich zdecydowanie największym doświadczeniem w akcjach dyplomatycznych, on zaś również miał już całkiem sporo okazji by wczuć się w rolę mówcy i tylko księżniczka, której debiut miał właśnie nastąpić, wciąż była niewiadomą. Choć jako dziedziczka krwi pewnie miała pod tym względem ułatwione zadanie - tyle pokoleń władających przodków musiało dawać jakieś fory.
Jego wzrok padł na chwilę na zgromadzony poniżej tłumek. Faktycznie sporo osób się tu dziś pojawiło. Większość z nich znał, bardzo dobrze, tudzież nieco słabiej, aczkolwiek kilkorga nie rozpoznawał w ogóle.
Wszyscy zaś czekali na to samo.
- No to co, gotowi na największe wyrażenie polityczne sezonu? - sprawa faktycznie nie miała precedensu, jednak pytanie skierowane było zasadniczo do Narie. Tib dysponował z nich wszystkich zdecydowanie największym doświadczeniem w akcjach dyplomatycznych, on zaś również miał już całkiem sporo okazji by wczuć się w rolę mówcy i tylko księżniczka, której debiut miał właśnie nastąpić, wciąż była niewiadomą. Choć jako dziedziczka krwi pewnie miała pod tym względem ułatwione zadanie - tyle pokoleń władających przodków musiało dawać jakieś fory.
Każdy rytuał niewłaściwe stosowany może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
- Thanatos
- Posty: 513
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 paź 2015
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 34
- Kontakt:
Gdy Thanatos usłyszał co powiedział Nabo popatrzył się w jego kierunku z żałosnym wyrazem twarzy. - Naprawdę? Żart na poziomie małego dziecka. Wiesz co spytaj się Athastana, żeby przeniósł Cię do młodzików.
Ten idiota już działał mu na nerwy. Than odwrócił się od niego i podszedł w kierunku skały, z której zaraz miał przemawiać Tib i Athastan.
Ten idiota już działał mu na nerwy. Than odwrócił się od niego i podszedł w kierunku skały, z której zaraz miał przemawiać Tib i Athastan.
- Nilima
- Posty: 221
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 maja 2018
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Przyszła z opóźnieniem, postanowiła jednak najpierw spróbować coś upolować, była coraz starsza, normalne więc chyba że zaczynała się tym coraz bardziej interesować. Co prawda za mała była na złapanie antylopy, więc skupiała się bardziej na zającach i właśnie z takowym w zębach przyszła na zebranie, zapowiadało się ciekawie. Podeszła prosto do wujka Tiba, ostatnio z nim częściej spędzała czas, tata traktował ją jak dzieciaka, nie podobało się jej to. -Guten Tag wujku- rzuciła w stronę Tiba, kładąc zdobycz na kamieniu, ignorując zupełnie fakt iż był w czyimś towarzystwie, mało tego, byli na samym szczycie. Miała nadzieję że nie dostanie się jej za to po głowie, wszak zdobyła pierwszy raz, w pojedynkę, zwierzynę która choć nie była za duża to jednak jej własna. Czyż to nie powód do dumy?
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Od czasu ostatniego pobytu Mjingi na terenach Lwiej Ziemi minęły chyba całe wieki! No, dobrze, może nie wieki - ale lata. Była podrostkiem, więc niewiele pamiętała, a i jej wspomnienia wydawały się być nieostrymi, zamazanymi. Dlatego niekoniecznie wiedziała, od czego zacząć. Gdzie się udać. Kojarzyła jedynie tyle, że dość kluczowym elementem krajobrazu oraz życia społeczności była... hmm... O, tak, Lwia Skała! Misja Mji była prosta: znaleźć dawne stado, potem rodziców. Zapytać, dlaczego pewnego wieczoru obudziła się sama, daleko od domu. A że nie miała pojęcia, odkąd zacząć poszukiwania, próbowała znaleźć jakieś żywe istoty. Najlepiej lwy. Lwy pewnie wiedzą najlepiej!
Dlatego uśmiechnęła się szeroko, dostrzegając zbiorowisko tychże. Ruszyła dziarsko ku nim, siadając jakby nigdy nic pomiędzy nimi. Kto wie, może znajdzie kogoś znajomego? Kogoś, kto ją pamięta?
- Szukam Lwiej Skały! - wyparowała głośno, nie zważając ani na to, że obecne tu kotowate toczyły jakieś rozmowy ani na to, że znajdowała się pod czymś wielkim, zbudowanym ze skał. Dziwny zbieg okoliczności, prawda? - O! Hiena! - zawołała jeszcze radośnie, dostrzegając sylwetkę, która wyróżniała się z tłumu.
Dlatego uśmiechnęła się szeroko, dostrzegając zbiorowisko tychże. Ruszyła dziarsko ku nim, siadając jakby nigdy nic pomiędzy nimi. Kto wie, może znajdzie kogoś znajomego? Kogoś, kto ją pamięta?
- Szukam Lwiej Skały! - wyparowała głośno, nie zważając ani na to, że obecne tu kotowate toczyły jakieś rozmowy ani na to, że znajdowała się pod czymś wielkim, zbudowanym ze skał. Dziwny zbieg okoliczności, prawda? - O! Hiena! - zawołała jeszcze radośnie, dostrzegając sylwetkę, która wyróżniała się z tłumu.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Zorientowanie się, że coś się dzieje trochę zajęło. Niemniej, kiedy podczas zwyczajnego patrolu po okolicy dostrzegła w niedługim odstępie czasu kilka lwów zmierzających, jak sądziła, w kierunku Lwiej Skały, nietrudno było jej dojść do wniosku, iż niebawem miała się rozpocząć uroczystość, na którą, jakby nie patrzeć, została zaproszona.
Kierując się wgłąb lwich terenów toczyła wewnętrzną walkę. Z jednej strony, oczywiście nie czuła się zbyt pewnie. W końcu wkraczała na nieswoje tereny, w sam środek stadnego zgromadzenia. Jeden lew mógł być dla niej śmiertelnie groźnym przeciwnikiem, a co dopiero cała ich grupa? Może to pułapka? Być może zostanie zaatakowana kiedy tylko pojawi się w polu widzenia? Jeśli tak, to... No cóż, całkiem dobrze się złożyło, iż nie zdołała odnaleźć reszty swych towarzyszy. Strata jednego życia zawsze była lepszą perspektywą, niż rozbicie całego klanu, nieprawdaż?
Z drugiej strony, ciekawość pchała ją do przodu. Pragnęła w końcu dowiedzieć się czegoś więcej o tym, co właściwie działo się dookoła, by wiedzieć, na czym stoi. Uczestnicząc w ceremonii mogła zdobyć wiele użytecznych informacji - jak choćby o liczebności ich sąsiadów, czy ogólnej strukturze stada. Przy odrobinie uważniejszej obserwacji mogłaby być może nawet dojść do wniosku, jakie wśród lwów panują nastroje. Być może przy okazji kotowate zechcą wygłosić jakąś przemowę, z której dowie się co nieco o historii stada? Przeszłe wydarzenia kształtują teraźniejszość, wpływają na wiele decyzji i przekonań, tak więc mogłoby to jej pomóc zrozumieć postępowanie lwów.
No i oczywiście, skorzystanie z zaproszenia mogło wpłynąć na polepszenie wizerunku ich niewielkiej grupy. Jakakolwiek by nie była prawda, utrzymywanie przynajmniej pozorów gotowości na współpracę dawało większą gwarancję bezpieczeństwa. Oczywiście nie całkowitą, lecz kto chciałby pozbywać się kogoś, kto byłby skłonny im pomagać? Nawet, jeśli w rzeczywistości niewiele ją obchodziło cokolwiek poza utrzymaniem ich skrawka terenu.
Oczywiście, Alfajiri nie miała zamiaru się przyznawać, że nie ustaliła niczego z pozostałymi hienami, ani też sugerować, iż te nie chcą mieć nic wspólnego z lwami. Jeśli ktoś zapyta, zapewne wyjaśni, że została wybrana na przedstawicielkę klanu. Miała nadzieję, że pozostali nie będą mieli jej tego za złe.
Miejmy też nadzieję, że wrócę w jednym kawałku - pomyślała ponuro, zbliżając się do skały. Była już wystarczająco blisko, by dostrzec tłum zwierząt zbierający się u jej podnóża, jak i usłyszeć ich głosy. Zatrzymała się, biorąc głęboki wdech. Przez dobrą chwilę targały ją wątpliwości i obawy, których istnieniu wolałaby zaprzeczyć. Jakiś czas po prostu stała ze zwieszonym łbem i przymkniętymi ślepiami i głęboko oddychała, następnie podniosła wzrok ku niebu. Przodkowie, pozwólcie mi ujrzeć świt nowego dnia, rzuciła w duchu, wbijając ślepia w nieboskłon. Następnie westchnęła. Na świecie nie było miejsca dla słabych i tchórzy, tego w końcu uczyła ją matka. Tacy kończą jak jeden z jej braci, jako bezimienne truchło porzucone gdzieś po drodze, od którego jedynie odwraca się z niesmakiem wzrok.
Podjęła swój marsz, starając się wyglądać na pewną siebie i opanowaną. Zbliżyła się do zgromadzenia, prześlizgując spojrzeniem po kolejnych sylwetkach, po czym zatrzymała się w pewnej odległości od lwów. Rozejrzała się dookoła. Wyglądało na to, iż zebranie jeszcze się nie rozpoczęło.
Nie była pewna, czy powinna w jakikolwiek sposób obwieścić swoje przybycie, przedstawiając się jako przedstawicielka hieniego klanu, czy może powinna raczej milczeć. W końcu zdecydowała, że skoro oficjalna część uroczystości jeszcze się nie rozpoczęła, to jeszcze na to nie pora. No cóż. Będzie się tłumaczyć jeśli ktoś ją zaczepi. Jak na razie zatrzymała się w miejscu, wodząc po okolicy pozbawionym emocji wzrokiem. Nie czuła się wystarczająco komfortowo, by przysiąść, tak więc zachowała pozycję stojącą, starając się jednak nie okazywać ani agresji, ani zdenerwowania.
Kierując się wgłąb lwich terenów toczyła wewnętrzną walkę. Z jednej strony, oczywiście nie czuła się zbyt pewnie. W końcu wkraczała na nieswoje tereny, w sam środek stadnego zgromadzenia. Jeden lew mógł być dla niej śmiertelnie groźnym przeciwnikiem, a co dopiero cała ich grupa? Może to pułapka? Być może zostanie zaatakowana kiedy tylko pojawi się w polu widzenia? Jeśli tak, to... No cóż, całkiem dobrze się złożyło, iż nie zdołała odnaleźć reszty swych towarzyszy. Strata jednego życia zawsze była lepszą perspektywą, niż rozbicie całego klanu, nieprawdaż?
Z drugiej strony, ciekawość pchała ją do przodu. Pragnęła w końcu dowiedzieć się czegoś więcej o tym, co właściwie działo się dookoła, by wiedzieć, na czym stoi. Uczestnicząc w ceremonii mogła zdobyć wiele użytecznych informacji - jak choćby o liczebności ich sąsiadów, czy ogólnej strukturze stada. Przy odrobinie uważniejszej obserwacji mogłaby być może nawet dojść do wniosku, jakie wśród lwów panują nastroje. Być może przy okazji kotowate zechcą wygłosić jakąś przemowę, z której dowie się co nieco o historii stada? Przeszłe wydarzenia kształtują teraźniejszość, wpływają na wiele decyzji i przekonań, tak więc mogłoby to jej pomóc zrozumieć postępowanie lwów.
No i oczywiście, skorzystanie z zaproszenia mogło wpłynąć na polepszenie wizerunku ich niewielkiej grupy. Jakakolwiek by nie była prawda, utrzymywanie przynajmniej pozorów gotowości na współpracę dawało większą gwarancję bezpieczeństwa. Oczywiście nie całkowitą, lecz kto chciałby pozbywać się kogoś, kto byłby skłonny im pomagać? Nawet, jeśli w rzeczywistości niewiele ją obchodziło cokolwiek poza utrzymaniem ich skrawka terenu.
Oczywiście, Alfajiri nie miała zamiaru się przyznawać, że nie ustaliła niczego z pozostałymi hienami, ani też sugerować, iż te nie chcą mieć nic wspólnego z lwami. Jeśli ktoś zapyta, zapewne wyjaśni, że została wybrana na przedstawicielkę klanu. Miała nadzieję, że pozostali nie będą mieli jej tego za złe.
Miejmy też nadzieję, że wrócę w jednym kawałku - pomyślała ponuro, zbliżając się do skały. Była już wystarczająco blisko, by dostrzec tłum zwierząt zbierający się u jej podnóża, jak i usłyszeć ich głosy. Zatrzymała się, biorąc głęboki wdech. Przez dobrą chwilę targały ją wątpliwości i obawy, których istnieniu wolałaby zaprzeczyć. Jakiś czas po prostu stała ze zwieszonym łbem i przymkniętymi ślepiami i głęboko oddychała, następnie podniosła wzrok ku niebu. Przodkowie, pozwólcie mi ujrzeć świt nowego dnia, rzuciła w duchu, wbijając ślepia w nieboskłon. Następnie westchnęła. Na świecie nie było miejsca dla słabych i tchórzy, tego w końcu uczyła ją matka. Tacy kończą jak jeden z jej braci, jako bezimienne truchło porzucone gdzieś po drodze, od którego jedynie odwraca się z niesmakiem wzrok.
Podjęła swój marsz, starając się wyglądać na pewną siebie i opanowaną. Zbliżyła się do zgromadzenia, prześlizgując spojrzeniem po kolejnych sylwetkach, po czym zatrzymała się w pewnej odległości od lwów. Rozejrzała się dookoła. Wyglądało na to, iż zebranie jeszcze się nie rozpoczęło.
Nie była pewna, czy powinna w jakikolwiek sposób obwieścić swoje przybycie, przedstawiając się jako przedstawicielka hieniego klanu, czy może powinna raczej milczeć. W końcu zdecydowała, że skoro oficjalna część uroczystości jeszcze się nie rozpoczęła, to jeszcze na to nie pora. No cóż. Będzie się tłumaczyć jeśli ktoś ją zaczepi. Jak na razie zatrzymała się w miejscu, wodząc po okolicy pozbawionym emocji wzrokiem. Nie czuła się wystarczająco komfortowo, by przysiąść, tak więc zachowała pozycję stojącą, starając się jednak nie okazywać ani agresji, ani zdenerwowania.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Wszyscy zgodnie zignorowali zarówno jej opowieść jak i pytanie o posiłek. Wokół panował taki rozgardiasz, że zaczynała mieć dosyć tych hałasów, rozmów i ściągających zewsząd nowych osobników. Duża część z nich nawet nie należała do stada, a panoszyli się jakby byli u siebie. Tylko Mjuvi dalej siedział posłusznie u jej boku.
- W jakim są stadzie? - zapytała samca prosto z mostu o jego rodzeństwo. Najbliższym jakie znała była Zła Ziemia.
Nareszcie dostrzegła pojawienie się Tiba i Athastana. Uśmiechnęła się złośliwie, widząc że fakt ich przybycia został zdominowany przez ploteczki i słowne przepychanki, a nikt nie poświęcił przywódcom większej uwagi.
- Ten grubszy to Tib - wskazała Mjuviemu. - Jak skończy z tą farsą, zajmiemy się twoją sprawą. - a niech to. Szykowały się długie przemówienia, a ona nie miała nawet nic do jedzenia. Wtedy pojawiła się kolejna bohaterka komedii, jakby mało tu jeszcze było osobliwości.
- Lwia Skała to w tamtą stronę! - wskazała w stronę Kilimandżaro. Skoro nawet nie wie, gdzie się znajduje to równie dobrze może jeszcze pobłądzić.
- W jakim są stadzie? - zapytała samca prosto z mostu o jego rodzeństwo. Najbliższym jakie znała była Zła Ziemia.
Nareszcie dostrzegła pojawienie się Tiba i Athastana. Uśmiechnęła się złośliwie, widząc że fakt ich przybycia został zdominowany przez ploteczki i słowne przepychanki, a nikt nie poświęcił przywódcom większej uwagi.
- Ten grubszy to Tib - wskazała Mjuviemu. - Jak skończy z tą farsą, zajmiemy się twoją sprawą. - a niech to. Szykowały się długie przemówienia, a ona nie miała nawet nic do jedzenia. Wtedy pojawiła się kolejna bohaterka komedii, jakby mało tu jeszcze było osobliwości.
- Lwia Skała to w tamtą stronę! - wskazała w stronę Kilimandżaro. Skoro nawet nie wie, gdzie się znajduje to równie dobrze może jeszcze pobłądzić.
- Narie
- Posty: 551
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 mar 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 85
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Serce Narie biło jak szalone, lecz twarz wydawała się zastygnięta we władczym wyrazie.
- Byłam do tego przygotowywana odkąd się urodziłam - odparła z powagą. Nie chciała mówić, że czuje się wyśmienicie, bo i tak nie było. Oczywiście bała się, ale dodawała jej sił niezmącona pewność, że tak właśnie musi być.
Niemal podskoczyła na dźwięk dziecinnego głosu za sobą. Odwróciła się szybko i odetchnęła z ulgą. Nie była pewna, czy lwiczkę kojarzy, ale mimo wszystko w towarzystwie dzieci czuła się jakoś pewniej.
- Witaj, złotko - zaczęła i urwała nagle. Po pierwsze zastanawiała się, czy mała nie będzie zła za zwrócenie się do niej jak do osoby młodszej. No, ale w końcu była młodsza, prawda? Po drugie zdała sobie sprawę, że nie może teraz zajmować się rozmową.
- Słuchaj, mogłabyś zejść na dół i przyłączyć się do osób, które tam siedzą? Będzie tam dużo uroczystość. Bardzo byś mi pomogła, gdybyś powiedziała im, że już zaraz zaczynamy i żeby się nie niecierpliwili. A po zakończeniu uroczystości opowiesz nam, jak upolowałaś tego zająca, zgoda? - przemówiła delikatnym, wesołym głosem, niczym do swojej ulubionej młodszej siostry. Następnie wyprostowała się i skinęła zarówno Tibowi jak i Athastanowi.
- Jestem gotowa. Możemy zaczynać.
- Byłam do tego przygotowywana odkąd się urodziłam - odparła z powagą. Nie chciała mówić, że czuje się wyśmienicie, bo i tak nie było. Oczywiście bała się, ale dodawała jej sił niezmącona pewność, że tak właśnie musi być.
Niemal podskoczyła na dźwięk dziecinnego głosu za sobą. Odwróciła się szybko i odetchnęła z ulgą. Nie była pewna, czy lwiczkę kojarzy, ale mimo wszystko w towarzystwie dzieci czuła się jakoś pewniej.
- Witaj, złotko - zaczęła i urwała nagle. Po pierwsze zastanawiała się, czy mała nie będzie zła za zwrócenie się do niej jak do osoby młodszej. No, ale w końcu była młodsza, prawda? Po drugie zdała sobie sprawę, że nie może teraz zajmować się rozmową.
- Słuchaj, mogłabyś zejść na dół i przyłączyć się do osób, które tam siedzą? Będzie tam dużo uroczystość. Bardzo byś mi pomogła, gdybyś powiedziała im, że już zaraz zaczynamy i żeby się nie niecierpliwili. A po zakończeniu uroczystości opowiesz nam, jak upolowałaś tego zająca, zgoda? - przemówiła delikatnym, wesołym głosem, niczym do swojej ulubionej młodszej siostry. Następnie wyprostowała się i skinęła zarówno Tibowi jak i Athastanowi.
- Jestem gotowa. Możemy zaczynać.
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Na widok nadciągającej wkrótce po niej Alfy lwica zachowała się nad wyraz nieprofesjonalnie. Siadając nieco niczym piesek podczas komendy o proszenie, uniosła przednie łapy i klasnęła w nie głośno.
- O! Kolejna! Ale jazda, dawno nie widziałam hien! - Jeśli zatem Alfajiri zależało na dyskrecji, raczej nie wyszło. W razie czego firma "Skretyniała Lwica i spółka" poleca się na przyszłość! Oczywiście by nowo przybyła hiena nie czuła się jak jakiś wyrzutek tutaj, pośród niemałej gromady lwów, posłała w jej kierunku szeroki uśmiech, który mógł wyraźnie sygnalizować, z jak koszmarnym niedorozwojem ma do czynienia wesoła ekipa spod Lwiej Skały Która Jest Mało Adekwatnie Nazwaną. Przynajmniej zdaniem Mjingi. Mjingii? Hmm?
A zaraz potem do kosmatych uszu kocicy dotarł głos Datury, w kierunku której też zaraz posłusznie przekręciła łeb, mało co sobie przy tym nie skręciwszy karku. A potem powiodła spojrzeniem w miejsce, które wskazała jej Datura, marszcząc w zamyśleniu czoło. Zapewne gdyby była bohaterką kreskówki, nad jej łbem właśnie pojawiłaby się żarówka. Tylko coś nieśpieszno by jej raczej było do tego, aby się rozświetlić... Analizowała, chrząkała, mlaskała, wpatrując się tępo w szarawy zarys góry, unoszący się ponad horyzontem.
- W sensie to-to to to? Hmmm, wydawało mi się, że była jednak nieco mniejsza... - rzuciła pod nosem. - Jest pani pewna? - zawołała do uprzejmej lwicy, która postanowiła jej pomóc. Och, ależ te lwy dobrze wychowane!
- O! Kolejna! Ale jazda, dawno nie widziałam hien! - Jeśli zatem Alfajiri zależało na dyskrecji, raczej nie wyszło. W razie czego firma "Skretyniała Lwica i spółka" poleca się na przyszłość! Oczywiście by nowo przybyła hiena nie czuła się jak jakiś wyrzutek tutaj, pośród niemałej gromady lwów, posłała w jej kierunku szeroki uśmiech, który mógł wyraźnie sygnalizować, z jak koszmarnym niedorozwojem ma do czynienia wesoła ekipa spod Lwiej Skały Która Jest Mało Adekwatnie Nazwaną. Przynajmniej zdaniem Mjingi. Mjingii? Hmm?
A zaraz potem do kosmatych uszu kocicy dotarł głos Datury, w kierunku której też zaraz posłusznie przekręciła łeb, mało co sobie przy tym nie skręciwszy karku. A potem powiodła spojrzeniem w miejsce, które wskazała jej Datura, marszcząc w zamyśleniu czoło. Zapewne gdyby była bohaterką kreskówki, nad jej łbem właśnie pojawiłaby się żarówka. Tylko coś nieśpieszno by jej raczej było do tego, aby się rozświetlić... Analizowała, chrząkała, mlaskała, wpatrując się tępo w szarawy zarys góry, unoszący się ponad horyzontem.
- W sensie to-to to to? Hmmm, wydawało mi się, że była jednak nieco mniejsza... - rzuciła pod nosem. - Jest pani pewna? - zawołała do uprzejmej lwicy, która postanowiła jej pomóc. Och, ależ te lwy dobrze wychowane!
Ostatnio zmieniony 10 kwie 2019, 21:30 przez Mjinga, łącznie zmieniany 1 raz.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Spojrzała z niedowierzaniem na beżową lwicę. Ślepa czy niespełna rozumu?
- Lepiej zachował te rasistowskie uwagi dla siebie. Lew, hiena, czy żuk gnojarek, nie ma nic dziwnego, że się tu znajduje. - odpowiedziała lekko zniesmaczona zachowaniem lwicy.
Jak widać nieznajoma nie poznała się na tym, że szamanka wyraźnie robi sobie z niej żarty.
- Skąd ty się urwałaś? - zapytała, całkiem szczerze domagając się tej informacji. Musiała przyjść aż spoza krainy, jeśli nie wiedziała jak wygląda Lwia Skała.
- Lwia Skała, to ten duży kamień tuż przed nami. O ten. - wskazała łapą - Tamto to Kilimandżaro, musiało mi się pomylić. - rzuciła, przyglądając się lwicy. Może była pod wpływem jakichś ziółek.
- Mogłabym na chwilkę obejrzeć twoje oczy? - zapytała łagodnie.
- Lepiej zachował te rasistowskie uwagi dla siebie. Lew, hiena, czy żuk gnojarek, nie ma nic dziwnego, że się tu znajduje. - odpowiedziała lekko zniesmaczona zachowaniem lwicy.
Jak widać nieznajoma nie poznała się na tym, że szamanka wyraźnie robi sobie z niej żarty.
- Skąd ty się urwałaś? - zapytała, całkiem szczerze domagając się tej informacji. Musiała przyjść aż spoza krainy, jeśli nie wiedziała jak wygląda Lwia Skała.
- Lwia Skała, to ten duży kamień tuż przed nami. O ten. - wskazała łapą - Tamto to Kilimandżaro, musiało mi się pomylić. - rzuciła, przyglądając się lwicy. Może była pod wpływem jakichś ziółek.
- Mogłabym na chwilkę obejrzeć twoje oczy? - zapytała łagodnie.
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Mjinga podeszła nieco bliżej Datury, bo jakoś niewygodnie jej się zrobiło. Jakoś zaczęło pobolewać w miejscu, gdzie kończy się pusta głowa a zaczyna szyja. Usiadła zatem przed nią, pewnie przy okazji tyłkiem ku najważniejszym personom - tyle w niej było ogłady! Uśmiechnęła się wesoło. Nie miała pojęcia, jak bardzo nieprzychylnie o niej wyraziła się Datura, ale skoro była taka miła - na pewno nie pogniewa się, kiedy dopyta!
- Co to znaczy, rakowskie uwagi? - zapytała zatem odważnie. - I ja się cieszę, że są tu hieny. Wie pani, dawno żadnej nie widziałam, więc to fajnie, że w nowym domku będziemy sąsiadkami! - Bo, chociaż może nie tak została odebrana, lwica naprawdę cieszyła się na widok hien. Za głupia była, by je powiązać z jakimś tam Skazą czy przykrymi wydarzeniami sprzed lat. Zresztą chyba nawet nikt nie miał okazji jej o tym opowiadać.
Skąd się urwała. Kolejne pytanie, które niekoniecznie zrozumiała, odruchem zerkając na ogon. Bo jeśli chodzi o urywanie, to zawsze jej grozili, że właśnie tą część ciała jej urwą. Czasami mówili też coś o wyrywaniu łap albo wpychaniu ich tam, skąd wychodzą - czego, oczywiście, nie rozumiała. I okazało się, że zmiana miejsca wcale nie była najlepszym pomysłem, bo znowu się gwałtownie odwróciła, by spojrzeć na Lwią Skałę. Och, proszę, a ona głupia szłaby w kierunku czegoś-tam-innego. Powróciła spojrzeniem na lwicę, przyjacielsko poklepując ją po ramieniu, jakby się przynajmniej przyjaźniły od lat.
- Nie szkodzi! Mnie się to zdarza bardzo często! Wszystko mylę - a wypowiedź zakończyła krótkim chichotem.
- O... oczy? A proszę - pozwoliła łaskawie, otwierając gałki najszerzej jak potrafiła i przysuwając pysk w stronę biednej Datury.
Niestety, nie ćpała.
- Co to znaczy, rakowskie uwagi? - zapytała zatem odważnie. - I ja się cieszę, że są tu hieny. Wie pani, dawno żadnej nie widziałam, więc to fajnie, że w nowym domku będziemy sąsiadkami! - Bo, chociaż może nie tak została odebrana, lwica naprawdę cieszyła się na widok hien. Za głupia była, by je powiązać z jakimś tam Skazą czy przykrymi wydarzeniami sprzed lat. Zresztą chyba nawet nikt nie miał okazji jej o tym opowiadać.
Skąd się urwała. Kolejne pytanie, które niekoniecznie zrozumiała, odruchem zerkając na ogon. Bo jeśli chodzi o urywanie, to zawsze jej grozili, że właśnie tą część ciała jej urwą. Czasami mówili też coś o wyrywaniu łap albo wpychaniu ich tam, skąd wychodzą - czego, oczywiście, nie rozumiała. I okazało się, że zmiana miejsca wcale nie była najlepszym pomysłem, bo znowu się gwałtownie odwróciła, by spojrzeć na Lwią Skałę. Och, proszę, a ona głupia szłaby w kierunku czegoś-tam-innego. Powróciła spojrzeniem na lwicę, przyjacielsko poklepując ją po ramieniu, jakby się przynajmniej przyjaźniły od lat.
- Nie szkodzi! Mnie się to zdarza bardzo często! Wszystko mylę - a wypowiedź zakończyła krótkim chichotem.
- O... oczy? A proszę - pozwoliła łaskawie, otwierając gałki najszerzej jak potrafiła i przysuwając pysk w stronę biednej Datury.
Niestety, nie ćpała.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość