Na trzepaku [Mati, Seba, Aqua i Ven]

[Sebastos]

- Ej! Nie cykaj. Nie jesteśmy kanibalami.- Wstał na łapy, zdaje się że laska cholernie nieśmiała jest i zaraz im pryśnie.

[Ventruma]

-Ja się nie cykam! Ja tylko... chcę popatrzeć na te krzaki za mną!- Po czym się odwróciła i potrąciła łapą krzaki.- Tak! To na pewno krzaki! To teraz sobie pójdę...- Powiedziała. Uciekanie do tyłu nie było za mądre, do przodu nie możliwe, więc wybrała iść na prawo, w las. Oczywiście oglądając się za siebie na wszelki wypadek.

[Matanjah]

Mati zasadniczo był zły bo nie dość, że miał pokiereszowany nos to jeszcze wyszedł w sumie na kretyna. Skończył oblizywać nos i burknął na swojego brata, który rechotał jak ropucha wiosną na bagnie.
- No śmieszne w chuj - nadął się naburmuszony. - Twarz powinna być przystojna a nie bliznowata palancie.
Potem przeniósł piorunujące spojrzenie na sprawczynię jego krzywdy i ujmy na honorze.
- E ty, ty, ty, TY! - Podniósł głos po czym ruszył truchtem w stronę loszki. - A ty myślisz, ze gdzie się wybierasz, co? Gnoju narobisz a potem spierdalasz?
Przestąpił jej drogę.

[Ventruma]

-Co ja? Ja nie odchodzę.. ja tylko..- Ven już nie miała żadnych pomysłów. Stwierdziła, że ucieczka nie wchodzi w grę skoro ich jest dwójka. Spojrzała w oczy Matanjaha który był widocznie zły i zaczęła się oddalać gdyż lew był prawie przy jej twarzy, gdy wpadła na Sebastosa.

[Matanjah]

Cały czas coś kręciła więc Mati nabierał trochę podejrzliwości ale z drugiej strony lwica wyglądała na ich rówieśniczkę. I to też mógł być podstęp. Właśnie! Po co chowała się w krzakach a teraz się tak wykręcała?
- No jaaaasne! - Prawie wetknął swój biedny podrapany nos w jej nos mierząc nieznajomą spojrzeniem. - Z babami to tak zawsze! Narobią bałaganu a potem kurwa się wykręcają jak małpiszon na gałęzi. Co tam robiłaś? HĘ? W tych krzakach? Szpiegowałaś? Bym cię kurwa zabił niechcący to byś kurwa zobaczyła! Nie wchodzi się kurwa łowcy pod łapy.
I cokolwiek jeszcze sfrustrowany Mati chciał powiedzieć.
Potem ochłonął i nabrał powietrza w płuca.

[Ventruma]

Ven przestraszona odskoczyła tym samym wskakując na Sebastosa wywalając go potem odbiegła trochę dalej. Nie zamierzała uciekać, bo nie miała szans. Tylko odeszła na odległość taką, aby Matanjah nic jej nie zrobił. Po czym powiedziała.- Polowałam!- Broniła się starając się nie pokazywać strachu.

[Matanjah]

Nie to, że chciał wpaść na swojego braciszka z przodozgryzem i przerośniętymi kłami ale w sumie to skoczył za Ventrumą i nie dał jej zbytnio nabrać dystansu.
- Co tak kurwa skaczesz? - Zapytał zdziwiony. - Jak jebana gazela.
Nawet jeśli już nie wydzierał się wniebogłosy to i tak miał bogate słownictwo. Nie ma co. Usiadł sobie bo nie chciało mu się kontynuować tego cyrku. Jednak gdy tylko lwica wyjaśniła naprędce co robiła w krzakach Mati postanowił to kupić i na raz wymyślić doskonały plan.
- Świetnie - uderzył spiętą prawą łapą w otwartą lewą. - W takim razie upolujesz coś dla nas skoro koncertowo zjebałaś nam polowanie. I za to, ze rozwaliłaś mi nos. Git układ.

[Ventruma]

-Nie!- Powiedziała patrząc Matanjahowi w oczy. Już nie była przestraszona. Poznała przeciwnika i chodź wiedziała, że jest silniejszy, najgorsze co mogła zrobić to pokazać, że jest słabsza.- Nie będę dla was polować! Upolujcie se sami!- powiedziała po czym spojrzała na obu.- Żegnam.- Odwróciła się i zaczęła iść w drugą stronę. W duszy modliła się, oby ją zostawili w spokoju.

[Matanjah]

No na chwilę mu nawet złość przeszła ale teraz znów się wzmogła. Jak ona śmiała po tym wszystkim im odmówić?! To tak jakby przywaliła Matiemu z liścia w pysk! Dyshonor. Znów więc wyskoczył przed rówieśniczkę.
- To chyba jasne, nie? Jak coś spierdolisz to musisz naprawić. Stara cię tego kurwa nie nauczyła?

[Ventruma]

-Nie! A ciebie chyba manier!- Po czym znów skręciła trzymając głowę w górze. Zdawała sobie sprawę jak bardzo mogło to się źle skończyć, ale nie chciała stracić dumy takim czymś.