Ścieżka

[Baqiea]

-Niech ci będzie. Więc w drogę!-
Zachichotała hiena wskazując drogę i wskoczyła na grzbiet zebry
-Tak raźniej i już chyba widzę coś ciekawego-
Z.t do -> viewtopic.php?f=32&t=67&p=1975#p1975

[Furaha]

Wyszliśmy z plaży i ruszyliśmy ścieżką przez bagna.
-Masz jakieś plany co do przyszłości?- Zapytałem z lekkim uśmiechem i spojrzałem na lwicę. Nie śpieszyłem się byłem ciekawy tego co ona dalej planuje, co by chciała i w ogóle. No ma zdolne łapki i to mogłem już zauważyć.

[Sigrun]

Podążała za swoim braciszkiem, w końcu zrównała się z nim gdy kontynuował rozmowę albo raczej monolog. Zerwała pobliski kwiatek i wskazała na roślinę a potem na siebie. Taka była jej odpowiedź odnośnie pytania. Zamierzała zająć się florą. Wskazała również na swoją sakwę bo smykałkę do tworzenia nowych rzeczy również posiadała i sprawiało jej to dużą przyjemność. Ile z tego jednak zrozumie Furaha to inna kwestia. Ciekawa jednak była dokąd to on ją prowadzi, starała się patrzeć często pod łapy by nie wpaść w jakaś pułapkę.

[Furaha]

Szli i szli aż wyszli z bagien i Furaha prowadził ja w całkiem inne miejsce. Szli bez pośpiechu. Furaha w między czasie opowiadał o swoich podróżach o niebie o tym jak przechodził szkolenie. Może nie całe życie ale zawsze należał do tych rozgadany. Czuł wewnętrzną potrzebę na to aby powiedzieć to wszystko Sigrun.
zt

[Goliath]

Bagna to wyjątkowo niebezpieczne miejsce. Pełno tu gadów i płazów, które nie należą do najprzyjemniejszych osobników, a do tego czyhające na każdym kroku pułapki zastawione przez matkę naturę toteż zwierzęta stosujące kamuflaż. Całe szczęście, że Goliath lata i porusza się w zupełnie inny sposób niż lądowe stworzenia. Otóż w poszukiwaniu papirusu zdecydował się latać od gałęzi do gałęzi lustrując teren poszukiwawczy wzrokiem. Cała zapewni jak najmniejszy kontakt z niższą warstwą bagien, co podniesie bezpieczeństwo zbieractwa.

Goliath wyrzuca 3d100:
58, 60, 75

[Ragir]

Dotarłem an bagno. Kroczyłem drogą. Kron może być wszędzie. Czas go przywołać.
-KRON!-Ryknąłem głośno, jeśli ptaszor jest w okolicy to an pewno powinien mnie usłyszeć.
Siadłem na dupie czekając.

@Mistrz Gry

[Sigrun]

Nawoływanie lwa nie przyniosło oczekiwanego efektu, za to na jego drodze postawiło szarą, trochę wychudzoną lwicę, która ostrożnie stawiała kroki po suchej ścieżce by nie zamoczyć łap w mokradłach. Zatrzymała się zauważywszy brązowego, ciemnego samca blokującego dalszą drogę. Naturalnie powinna go wyminąć dla własnego bezpieczeństwa ale nie słynęła z takiego rozgarnięcia. Posłała mu uśmiech i skinęła lekko łbem w wyraz powitania, wszak nie miała do niego wrogich zamiarów. Głęboko wierzyła, że okazana dobroć wracała z podwójną mocą.

[Ragir]

Wyczekiwałem ptaszora ale albo go tutaj nie było albo będę musiał poczekać jeszcze trochę. W tym czasie na mej drodze stanęła obca mi lwia. Machnąłem lekko ogonem i skinąłem jej lekko łbem.
-kim jesteś- Zapytalem sie lwicy.

[Sigrun]

Pokazała na swoją gardziel a potem na pysk łapą i pokręciła przecząco łbem licząc, że ją zrozumie. Lew nie przejawiał oznak agresji, ton wypowiedzi raczej również był neutralny. Pokusiła się o postawienie kilku kroków naprzód by zmniejszyć dzieląca ich odległość. Przyjrzała się mu dokładniej, miał dość nietypowy malunek na twarzy i ciele, zastanawiała się czy nie jest przypadkiem szamanem. Zazwyczaj oni barwili oraz przywdziewali dodatkowo swe ciało w rożne ozdoby. Machnęła lekko ogonem, na którego końcu znajdowała się grzechotka, szeleszcząc cicho. Poprawiła swoją torbę i również przysiadła na drodze.

[Mistrz Gry]

Podobno ktoś go szukał. Sam tego nie słyszał, ale sowa mu powiedziała że słyszała jak ktoś krzyczy jego imię na obrzeżach. Spieszył jak mógł, żeby stawić się na spotkanie, ale skoro Ragir spóźnił się o tak długi czas, to nie powinno zrobić różnicy jeśli zostanie kilka chwil dłużej z pewną ptaszyną. Drzewa nieco utrudniały wypatrywanie, ale w końcu ujrzał stojącego na ścieżce lwa. Zniżył lot i z impetem wylądował na ścieżce przed nim, starając się nie ubrudzić przy tym za bardzo błotem.
- Jestem na wezwanie - skłonił się zarówno Ragirowi jak i jego towarzyszce.