x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Przedsionek bazy Pierworodnych

W porze deszczowej jego dnem spływają potoki rwącej wody, lecz przez pozostałą część roku dno jest suche i piaszczyste. Wysokie urwiska po obu stronach bywają zdradliwe i nieostrożnie stawiając łapy na chybotliwych kamieniach można zakosztować nieprzyjemnej drogi w dół. Na stromych zboczach znajdują się osłonięte od wiatru półki, do których da się dostać jedynie po wąskich, niemal pionowych ścieżkach.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

Re: Przedsionek bazy Pierworodnych

#31

Post autor: Narie » 13 lis 2023, 19:50

Ucieszyła się, gdy znachorka postanowiła podjąć temat ziół. Skinęła jej głową na znak, że wszystkie instrukcje rozumie i zapamięta. Swoją drogą, może żucie liści psoralii mogłoby się okazać pomocne i dla niej? Oczywiście teraz nie mogła sobie pozwolić na takie marnowanie kluczowych dla misji zasobów, ale jeśli będą wracać tą samą drogą...
- Tak. Trochę. Chciałabym nauczyć się więcej, ale cóż, jak na razie nie było okazji - odparła na zadane pytanie, kierując swe kroki z powrotem ku jaskini.
Weszła do środka akurat w trakcie trwającej dyskusji. Zatrzymała się nieco z boku i przenosiła wzrok z jednego samca na drugiego, rozważając ich słowa. Dopiero gdy została wywołana do wyrażenia swojej opinii, podeszła bliżej.
- Zgadzam się z Tamu, raczej nie uda nam się przemknąć niepostrzeżenie, a skradając się będziemy tylko bardziej podejrzanie wyglądać. Ale jeśli spróbujemy rozwiązać sprawę na oficjalnym spotkaniu, możemy stracić zbyt dużo czasu. Myślę... - Tu nastąpiła chwila zawahania. - Myślę, że powinniśmy spróbować dostać się do groty chorej, nie kryjąc naszej obecności, ale też nie afiszując się zbytnio. Być może uda nam się sprawnie tę sprawę załatwić. Jeśli nie zastaniemy jej w środku lub gdybyśmy zostali zatrzymani po drodze, to... cóż, nie wiem, czy powinniśmy się powoływać na Lwią Ziemię, skoro nie do końca działamy w jej imieniu. Ale może to najlepsze wyjście, zwłaszcza, że Tib nie wspominał, by mieli z Dżunglą jakieś negatywne stosunki. - Spojrzała pytająco na Malahira, w końcu to on tu był jedyną osobą należącą do stada. Osobiście nie chciała być kojarzona z Lwią Ziemią, ale przecież jej prywatne preferencje nie miały tu zbytnio znaczenia. Na koniec przeniosła jeszcze wzrok na Sheebę. Może medyczka była najmniej zorientowana w sytuacji, ale też miała prawo się wypowiedzieć.
Wtem przypomniała sobie o czymś jeszcze. Sięgnęła do sakiewki i wyjęła z niej tykwę, którą otrzymała od Datury.
- Pamięta któreś z was może, jak mieliśmy tego użyć? Prawdę mówiąc trochę się pogubiłam w tych eliksirach, chyba byłam, hm, nieobecna, gdy Datura dawała nam instrukcję. - Nie była pewna, czy w ogóle którekolwiek z nich powinno ową miksturę pić, ale z drugiej strony Tamu już zażywał specyfiki piaskowej i jakoś nie wyglądał, jak gdyby miało mu to zaszkodzić. Swoją drogą nagle wydało jej się podejrzane, że tylko czarnogrzywy został zmuszony do wypicia "lekarstwa", chociaż oboje byli posądzeni o zarażenie. Zmarszczyła brwi w zamyśleniu. Czyżby Datura mogła dać jej eliksir na wynos, by konsekwencje jego wypicia wzbudziły mniej podejrzeń? Łatwiej było zbagatelizować zatrucie w odległej, niebezpiecznej dżungli, niż na własnych terenach. Z drugiej strony, czy wtedy tak otwarcie, przy wszystkich, podarowałaby jej tykwę, zwłaszcza wiedząc, że Narie nie idzie sama?

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#32

Post autor: Malahir » 14 lis 2023, 11:29

Wkrótce wróciła @Narie ze znachorką. Ta ostatnia niosła jakieś zioła, więc wychodziło na to, że właśnie po to się zatrzymała. No tak, mógł się tego przecież domyślać. Może zwyczajnie przesadzał. Z drugiej jednak strony, w ogóle nie znał się na ziołach, toteż pewnie nie rozpoznałby, jeśli jednooka zebrała truciznę zamiast leczniczej rośliny. Choć pewnie z tą pierwszą obchodziłaby się znacznie ostrożniej. Sam nie był pewien.
Zarówno brązowa i @Tamu szybko odrzucili pomysł, aby spróbować się przekraść niepostrzeżenie do jaskini chorej lwicy. I dobrze. On sam podejrzewał, że nie byłoby to nawet możliwe. W dżungli czasami trudno jest się zorientować, czy nie jest się obserwowanym. A dużej grupie lwów zresztą trudniej jest przecież się ukryć. Sam ich zapach może wzbudzić czyjeś zainteresowanie, w końcu nie na co dzień w tamtych okolicach widuje się tak dużo grzywatych kotów.
Pokiwał więc głową.
- Skradanie się odpada, ktoś nas szybko wypatrzy i pewnie uzna, że coś knujemy - zgodził się z pozostałymi. Po czym zmarszczył lekko czoło. - Najbezpieczniej byłoby pewnie ich odnaleźć i się z nimi dogadać, z tym, że... No, nie wiemy, gdzie ich szukać i ile by to zajęło. Więc może faktycznie lepiej po prostu tam iść i w razie, gdyby ktoś nas zatrzymał, próbować dojść do porozumienia - sam nie wiedział, jak się za to zabrać. Nie był sprawnym dyplomatą, jak jego ojciec. Jednakże czuł, że w razie czego wszystko w dużym stopniu będzie zależeć od niego, skoro jako jedyny tak naprawdę należał do stada. - Bezpieczniej będzie powołać się na Lwią Ziemię. Jeśli rzeczywiście aż tak nie lubią tam lwów, to pewnie nie mieliby oporów przed przepędzeniem grupki samotników. Ale narażenie się stadu może mieć poważne konsekwencje, więc mogą być bardziej skłonni do współpracy, choćby po to, żeby ich uniknąć. Raczej nikt nie chce kolejnej wojny, skoro po jednej jeszcze nikt tak do końca się nie pozbierał - odpowiedział. Lwioziemcy nie powinni mieć do nich pretensji, jeśli powołają się na stado. Jeśli przy okazji dowiedzą się jeszcze czegoś o tej tajemniczej grupie, to pewnie jeszcze im podziękują.
Przeniósł wzrok na Narie, gdy lwica wyciągnęła tykwę. Znów zmarszczył brwi, starając się cokolwiek przypomnieć, lecz bezskutecznie. Jeśli w ogóle był przy tym, jak Datura dawała im eliksir, to wokół panowało na tyle wielkie zamieszanie, że tego nie zapamiętał. Pokręcił więc głową.

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#33

Post autor: Sheeba » 14 lis 2023, 12:01

Leżąc tak, zajęła się wylizywaniem sobie łap jakby nigdy nic, jednym uchem słuchając prowadzonych przez resztę dyskusji. I czuła narastającą irytację. Dlaczego nikt nie raczył jej nawet poinformować, że oprócz potencjalnie niebezpiecznej chorej, która mogła ich zaatakować bądź zarazić groźną chorobą muszą się jeszcze liczyć z zagrożeniem ze strony mieszkańców dżungli? Może celowo to przed nią zatajono, by chętniej zgodziła się na podjęcie się zadania? Zapewne tak było. Warknęła pod nosem. Nigdy nie miała zbyt dobrej opinii o Lwiej Ziemi, lecz teraz z całą pewnością jeszcze się ona pogorszyła.
Uderzyła kilkukrotnie kitą o podłoże w rozgniewanym geście, odwracając spojrzenie zdrowego oka od własnych łap i łypiąc ostro na pozostałą trójkę.
- To ciekawe, że całkowicie przypadkowo zapomniano mnie poinformować o jakichkolwiek wrogo nastawionych tubylcach - odezwała się, niby spokojnie i nawet z lekkim uśmiechem, lecz ów wydawał się mocno szyderczy. - Niemniej jeśli mają choć trochę rozumu, pozwolą nam wykonać swoją robotę. Jeśli ich medyk nie potrafi poradzić sobie z chorobą, lub chociażby zapobiec jej rozprzestrzenianiu, powinni być wdzięczni, że ktoś obcy oferuje im pomoc - burknęła, po czym wróciła do wylizywania łap, tym razem jednakże jej ruchy były gwałtowniejsze i bardziej nerwowe. Nie do końca potrafiła zrozumieć, dlaczego Lwia Ziemia w ogóle przejmuje się jakąś chorą w drugim końcu krainy, ani co nimi kierowało, lecz to nie ważne. Nikt ich o tę pomoc nie prosił. Równie dobrze mogliby nie fatygować do dżungli i pozwolić im samym radzić sobie z zarazą. Powinni być im wdzięczni, przecież robili im łaskę. Nieważne, że sama szła tam tylko ze względu na nagrodę.

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#34

Post autor: Tamu » 15 lis 2023, 19:47

Do Tamu powoli zaczęło docierać, że cała ta ich misja jest naprawdę skomplikowana. Do tej pory podchodził do ich zadania dość optymistycznie, rozmowa z Tibem z dodała mu sporo pewności siebie, ale fakty nie działały na ich korzyść. Negatywne nastawienie Świątyni do lwów i ich ścisły system prawny na pewno utrudnią dostanie się do chorej. Istniała realna szansa, że zwyczajnie zawiodą. Czarnogrzywy skrzywił się lekko i westchnął ciężko.
- Okej, zróbmy jak mówi @Narie. Nie będziemy się zbytnio kryć, a jak w drodze ktoś nas zaczepi to @Malahir powołasz się na Lwią Ziemię. Musimy mieć nadzieję, że zależy im na pozbyciu się potencjalnej epidemii.... w cywilizowany sposób -powiedział z namysłem. Od razu przeszło mu przez głowę, że mieszkańcy dżungli mogli zwyczajnie pozbyć się agresywnej pacjentki raz na zawsze. Choć okrutne, to rozwiązanie miałoby sporo sensu. Na szczęście skoro już wcześniej zatrudnili do pomocy z porywaczem osoby z zewnątrz to jest szansa, że nadal boją się zbliżać w tamte okolice.
- Chyba mamy to wypić przed wejściem do dżungli, też się w tym pogubiłem. We mnie Datura wlała już dwa jakieś specyfiki i trzymam się nieźle, więc chyba warto - uśmiechnął się lekko odpowiadając mimochodem na pytanie Narie. Zanim zdążył coś dodać uaktywniła się do tej pory milcząca @Sheeba. Co najgorsze miała bardzo dobry powód do zdenerwowania. Rzeczywiście nikt nie wspomniał jej o ugrupowaniu z dżungli. Tamu był święcie przekonany, że w trakcie 'odprawy' ktoś jej o tym musiał powiedzieć, ale widocznie się przeliczył. Oczywiście mieli wtedy dużo innych rzeczy na głowie, ale to żadna wymówka. Niezależnie od jego opinii na temat znachorki ktoś powinien był uczciwie i szczegółowo przedstawić jej sytuację. Czarnogrzywy spuścił łeb ze skruchą i mruknął coś niewyraźnie pod nosem. Czuł się nieco głupio, ale jeszcze nie na tyle, żeby z jednooką gadać, musi jej wystarczyć jego przepraszający wzrok. Niech inni się tłumaczą, byle szybko bo czasu do stracenia nie mają.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#35

Post autor: Narie » 19 lis 2023, 19:01

Lwica odwróciła się, nieco zaskoczona, gdy usłyszała warknięcie Sheeby. Zmarszczyła lekko brwi.
- Myślałam, że ktoś ci powiedział - stwierdziła zgodnie z prawdą. Sama nigdy nie miała zamiaru zatajać tej części historii przed medyczką.
- Brat chorej, Tafari, zaciągnął długi w organizacji nazywanej "Świątynią", wiemy o niej tylko tyle, że nachodziła ich aby upomnieć się o spłatę. Tafari porwał miejscowego medyka, by zmusić go do uleczenia siostry, jednak Daktari nie zdołał tego zrobić, a lew został aresztowany, by, podobno, zostać osądzonym zgodnie z "prawem dżungli". Nam nikt nie próbował zagrozić, więc może za bardzo dramatyzujemy, ale... cóż, mieszkańcy dżungli, których spotkaliśmy, zdawali się być niezbyt przyjaźnie nastawieni do lwów - streściła temat. Na koniec zerknęła jeszcze pytająco na Malahira i Tamu. Przez pewien czas byli przecież rozdzieleni, więc może wydarzyło się jeszcze coś, o czym nie wiedziała.
Westchnęła cicho, gdy okazało się, że nikt nie wie na pewno, jak skorzystać z mikstury. Obejrzała dokładniej tykwę, ale, niestety, z jej medyczną wiedzą, a raczej jej brakiem, nie była w stanie zbyt wiele stwierdzić.
- Myślicie, że powinniśmy to wypić wszyscy? Nie jestem pewna, czy starczy... Mogłabyś rzucić okiem? - zwróciła się do Sheeby i wyciągnęła w jej stronę łapę, w której trzymała tykwę. Przy okazji miała nadzieję, że medyczka zauważy, gdyby zawartość była zatruta...

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#36

Post autor: Malahir » 19 lis 2023, 21:24

Pokiwał kilkukrotnie głową, zgadzając się ostatecznie z planem @Tamu. W końcu nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. Chciałby wierzyć, że mają jakieś szanse doprowadzić sprawę chorej do końca bez większych komplikacji, lecz jak zwykle, nie był w stanie powstrzymać się przed snuciem ponurych scenariuszy. Zdziwi się, jeżeli nikt ich nie zatrzyma, żądając wyjaśnień. Istniała też możliwość, że w jaskini nie zastaną już nikogo żywego. Nie mogli być pewni, czy nie przybywali zbyt późno. Tak wiele mogło pójść nie tak... Wolał o tym nie myśleć, lecz trudno mu było się powstrzymać.
- Jeśli nie będą nam ufać, zawsze mogą z nami tam iść i patrzeć nam na łapy - dodał. - Nawet i wysłać z nami Daktariego, jeśli zechcą. Może czegoś się nauczy - dorzucił, kończąc swą wypowiedź krótkim parsknięciem. Zdecydowanie nie wyrobił sobie najlepszej opinii o znachorze. Przez cały ten czas sprawiał wrażenie, że albo nie potrafił udzielić pomocy, albo z jakiegoś powodu nie miał ochoty tego robić. W dodatku dojście do porozumienia z małpiszonem graniczyło z cudem. Unikał odpowiadania na ich pytania i ogólnie sprawiał wrażenie, jakby po prostu chciał ich jak najszybciej spławić. Tak więc albo rzeczywiście był okropnie niekompetentny, albo wyjątkowo niechętnie wykonywał swoje obowiązki.
- Swoją drogą siedziałem w tej dżungli trochę czasu i ani razu nie słyszałem nic o żadnej Świątyni... Więc albo całkiem skutecznie się ukrywają, albo pojawili się w okolicy już po wycofaniu się H'runów - zauważył po chwili, marszcząc nieco brwi. Oczywiście, mógł się mylić, bądź czegoś nie wiedzieć, lecz wydawało mu się to odrobinę dziwne.
Przeniósł spojrzenie na znachorkę, gdy usłyszał warknięcie i odruchowo się spiął na jakiś ułamek sekundy. A potem na jego pysku pojawiła się odrobina zdziwienia. Myślał, że któryś z nowych władców wspomni coś o tym podczas rozmowy z jednooką. Dlatego też on sam nie odzywał się nic na ten temat, pozostawiając to wyżej postawionym członkom stada. Czyżby zapomnieli? Przecież nie przemilczeli tego umyślnie, prawda...?
Ponownie, chciałby teraz nie mieć wątpliwości.
Na szczęście @Narie szybko pośpieszyła z wyjaśnieniami. Kiwnął kilkukrotnie głową, przytakując jej słowom. Osobiście nie miał nic do dodania, nie wiedział w końcu niczego więcej.

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#37

Post autor: Sheeba » 19 lis 2023, 22:30

Czyściła łapy, lecz w międzyczasie nie omieszkała rzucić pozostałym kilku spojrzeń spode łba. W milczeniu wysłuchała ich tłumaczeń i wyjaśnień, odnotowując sobie w głowie najważniejsze informacje. A więc w dżungli ktoś się panoszył, jakieś stado bądź inna banda nazywająca siebie Świątynią, która wydawała się nieszczególnie serdecznie nastawiona wobec obcych, choć nie agresywna. Powinni na nich uważać.
Dla jednookiej jasne było, że Lwioziemcy przemilczeli ów szczegół umyślnie, zapewne w obawie, iż zniechęci ją to do podjęcia się zadania. Tak naprawdę to było jej wszystko jedno, czy będzie musiała się użerać z jakimiś nieufnymi tubylcami, czy nie. Czasami przekonanie o ciążącej na niej klątwie wbrew pozorom dodawało jej pewności siebie na tyle, że graniczyło to z przejawem szaleństwa. Była bowiem przekonana, iż jeśli ktoś zechce ją skrzywdzić, sam ucierpi, gdyż jej własne krew na czyiś łapach przyciągnie do ich właściciela śmierć, jak głodnego padlinożercę. Niemniej, zirytowało ją jednak, że władcy Lwiej Ziemi postanowili ją tak perfidnie oszukać. Bo oczywiście to właśnie planowali, nie było na świecie takich argumentów, które by ją od tego odwiodły.
Skinęła krótko głową na znak, że przyjęła to wszystko do wiadomości, po czym wróciła do toalety.
Aż do czasu, gdy brązowa samica ponownie zwróciła się do niej. Zaprzestała wyczesywania sierści jęzorem i odwróciła się ku byłej księżniczce, zerkając na trzymaną przez nią tykwę. Odebrała ją i zajrzała do środka, przyglądając się wypełniającemu ją płynowi i obwąchując zawartość.
Przez chwilę milczała, a na jej obliczu pojawiła się nieduża zmarszczka. Sprawiała wrażenie, jakby po prostu próbowała sobie coś usilnie przypomnieć, lecz w rzeczywistości właśnie biła się z myślami. Niespodziewanie przeszło jej przez myśl, że być może powinna skłamać, stwierdzić, iż Lwioziemcy władcy wręczyli i truciznę i tym samym zasiać w głowach tej trójki pewne wątpliwości co do ich prawdziwych intencji. Ostatecznie jednak zrezygnowała, w końcu nie była pewna, czy nie zostawiliby jej teraz samej.
- To mieszanka wzmacniająca odporność, wygląda na podwójną dawkę, więc nawet niewskazane jest, żeby jedna osoba to piła - odpowiedziała więc po chwili. W końcu przedawkowanie ziół może przynieść naprawdę nieprzyjemne skutki uboczne. Oddała tykwę i wróciła do przerwanej toalety.

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#38

Post autor: Tamu » 22 lis 2023, 9:42

Na szczęście pozostała dwójka szybko wyjaśniła sytuację. Co prawda Tamu nie spodziewał się, że niezadowolona znachorka zostawiłaby ich w tym momencie, ale @Sheeba na pewno potrafiła zaskoczyć. Trzeba mieć się na baczności. Mimo tego musiał przyznać, że jednooka zna się na swoim fachu i bardzo jej potrzebowali. Nie chciał więc z niej robić wroga. Skinął łbem z wdzięcznością kiedy pomogła w identyfikacji specyfiku.
- Chyba wszystko ustaliliśmy, teraz potrzeba nam tylko odrobiny odpoczynku i w drogę. Mam nadzieję że odnajdziemy ścieżkę w tym gąszczu i wspólnymi siłami trafimy z powrotem do jaskini chorej. - uśmiechnął się do @Narie i @Malahira, po czym lekko się przeciągnął. Powoli zaczynało go dopadać zmęczenie po dotychczasowej wędrówce. Przysiadł po ścianą i przymknął oczy. Nadal nie przyzwyczaił się do podróży w towarzystwie. Z jednej strony było to naprawdę miłe, ale z drugiej czasem było mu nieswojo. W obecności innych ciężej było mu się uspokoić i na spokojnie pomyśleć. No cóż, będzie musiał potrenować. Wziął parę głębokich oddechów i spróbował się zrelaksować. Chciał być optymistyczny, ale miał pewne niewielkie obawy do dalszej części misji. Przede wszystkim cały czas powracała do niego przerażająca wizja, w której chora została wyeliminowana żeby ograniczyć epidemię. Albo w której jej stan znacznie się pogorszył ze względu na oddzielenie od aresztowanego brata i pozostawienie samej sobie. Te i inne czarne scenariusze nachalnie wciskały mu się do głowy, a on metodycznie i powoli odganiał je od siebie, oddech za oddechem.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#39

Post autor: Narie » 25 lis 2023, 18:35

Patrzyła w napięciu, jak Sheeba namyśla się nad miksturą. Czyżby rzeczywiście coś było nie tak? Może medyczka wyczuła truciznę, ale nie wiedziała, jak im to przekazać? Albo czy w ogóle coś im mówić? Ale dlaczego miałaby chcieć przemilczeć sprawę? Chyba, że weszła w jakieś układy z Daturą?
Przez myśli natarczywie kłębiące się w jej głowie, Narie nie odczuła ulgi na wieść, że to podobno tylko mieszanka na odporność. Mimo wszystko przywołała na twarz pełen wdzięczności uśmiech, skinęła głową, odebrała tykwę i włożyła ją z powrotem do sakiewki. A więc powinny ją wypić dwie osoby. Które? Najodpowiedniejszym kandydatem wydawała się Sheeba, w końcu to ona będzie najbardziej narażona. I podając jej eliksir można by sprawdzić, czy mówiła prawdę i rzeczywiście nie wyczuła trucizny. Chyba że przyjęłaby po kryjomu odtrutkę. Lecz jeśli się zwyczajnie pomyliła, albo mikstura była zbyt dobrze uwarzona, by coś sobą zdradzać (czy tak dało się zrobić?) to straciliby wtedy najważniejszego uczestnika misji. Tak więc drugim najlogiczniejszym wyborym wydała się lwicy ona sama. Dlaczego? Bo w jej własnym mniemaniu jej w razie czego najmniej byłoby szkoda. Na tę myśl poczuła bolesny ucisk w brzuchu. Nie żeby aż tak zależało jej na własnym życiu, ale obiecała coś Ven...
Spróbowała odgonić natrętne myśli. Będzie wystarczająco dużo czasu podczas drogi, by temat rozważyć, a teraz potrzebuje wypocząć, jeśli chce być jutro użyteczna. Skinęła na słowa Malahira i Tamu, mruknęła coś, co chyba było życzeniami dobrej nocy, i ułożyła się gdzieś w kącie, bliżej Sheeby niż dwójki samców. Chociaż znachorkę znała z towarzystwa najmniej, mimo wszystko czuła się przy niej nieco bezpieczniejsza...

Noc nie należała do łatwych. Co prawda brązowej udawało się zadziwiająco skutecznie odsuwać myśli o truciznach i tym, co czekało ich w dżungli, lecz... Gdy tylko wokół zrobiło się cicho, a ona nie mogła dłużej skupiać się na chwili obecnej i zadaniu, jej myślami zawładnęły wspomnienia ostatniej nocy na Lwiej Ziemi. I byłyby generalnie bardzo przyjemne, gdyby nie dojmująca tęsknota, zapierająca dech w piersiach i wyciskająca łzy z oczu. A przecież minęło tak mało czasu. Jak ma doczekać do powrotu? Jeżeli w ogóle go doczeka...
Wiedziała, że lepiej dla wszystkich byłoby, gdyby zniknęła. Wiedziała, jak mało warte było jej życie. Ale wiedziała też, że w tym momencie już nie byłaby w stanie nie wrócić. Nawet gdyby nic nie obiecywała. Miała wrażenie, że to już nie było zależne od niej, że zwyczajnie nie miała wyboru, i myśl ta była równie przerażająca, co uspokajająca. Bo skoro nie ma wyboru, to nie musi podejmować decyzji, prawda?
Wydawało jej się, że nigdy nie uda jej się zasnąć, lecz gdy obudziła się z rana, z zaskoczeniem stwierdziła, że nie dość, że spała, to jeszcze jest nawet całkiem wypoczęta. Przeciągnęła się i cicho, żeby nie obudzić reszty, wyszła z jaskini. Skierowała się ku miejscu, gdzie poprzedniego wieczoru zbierały z medyczką zioła. Skoro i tak czekała, mogła równie dobrze powiększyć zapasy, nigdy nie wiadomo, ile zasobów zużyją w dżungli, ani kiedy jeszcze roślina może się przydać.

+1x psoralia

Gdy uznała, że ma już wystarczająco dużo, wróciła w pobliże jaskini i poczekała, aż reszta również będzie gotowa. A potem wyruszyli ku miejscu, gdzie to wszystko się zaczęło...

z.t.

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#40

Post autor: Malahir » 26 lis 2023, 11:29

Przeniósł wzrok na medyczkę, gdy podana przez @Narie tykwa wylądowała w jej łapach. I po raz kolejny w ciągu ostatnich paru dni pożałował, że nigdy nie zainteresował się głębiej tym, czym w swojej pracowni zajmował się jego wuj. Wcześniej nigdy nie interesowała go medycyna, także i nigdy nie sądził, że taka wiedza na cokolwiek mu się przyda. W końcu w razie potrzeby zawsze mógł polegać na którymś z Lwioziemskich medyków. Teraz jednak żałował, iż nie wiedział nieco więcej o leczniczych ziołach. Wówczas może sam byłby w stanie rozpoznać ten eliksir i nie musieliby polegać na słowach obcej lwicy, której tak do końca nie potrafił zaufać. Teraz jednakże nie mieli innego wyboru.
Westchnął przeciągle.
- Tak, lepiej odpocząć. Przed nami droga przez pustynię - przytaknął krótko @Tamu. Osobiście pewnie wolałby ominąć piaszczyste pustkowia, lecz wówczas straciliby zbyt wiele czasu. Dobrze, że już raz udało im się przez nie przebrnąć, większa szansa, iż po drodze nie pobłądzą. Choć oczywiście sama przeprawa do najłatwiejszych nie należała. Dyskretnie zerknął w stronę czarnogrzywego. Dziś wydawał się już w lepszej formie, niż ostatnim razem, nie był ani wyczerpany, ani głodny, ani ranny. Tak więc nie musieli się obawiać, że nie da rady. Inna sprawa, iż tym razem towarzyszyła im jakby nie patrzeć niemłoda już lwica.
Ziewnąwszy uprzednio przeniósł się więc pod jedną ze ścian, całkiem niedaleko wyjścia do jaskini, częściowo zasłaniając resztę własnym ciałem. W ten sposób gdyby ktoś próbował tu wejść, kiedy będą spali, natknie się na niego, zapewne go budząc. Tak, jak poprzednim razem, poświęcił chwilę na wpatrywanie się w usiane gwiazdami niebo na zewnątrz jaskini, zanim udało mu się pogrążyć w drzemce.

Tym razem spał nieco lepiej, niż ostatnim razem. Zbudziło go jakieś poruszenie, gdy czyjaś sylwetka przemknęła tuż obok niego. Otworzył nieśpiesznie ślepia, obserwując zza zasłony niesfornych kosmyków, jak brązowa sylwetka byłej księżniczki się oddala. Leżał tak jeszcze przez chwilę, nim rozbudził się na dobre. Po czym nieśpiesznie podniósł się do siadu, ziewając szeroko i przecierając oczy łapą. Odgarnął przeszkadzające mu kosmyki z pyska, przeciągnął się, po czym, gdy zielonooka wróciła do jaskini, przywitał ją krótkim "dzień dobry".
Odczekał cierpliwie, aż pozostali będą gotowi do drogi, po czym ruszył na północ.

/zt.

Odpowiedz

Wróć do „Kanion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości