Wiekowa akacja

[Maelvius]

To, co rozegrało się przed jego oczyma w chwilę później przerosło jego wszelkie oczekiwania. Kładąc się w cieniu akacji nie miał zamiaru być świadkiem jakiejś rodzinnej dramy, lecz najwyraźniej taka właśnie się przed nim rozgrywała. Nie miał zamiaru ani chęci jakkolwiek się wtrącać, obserwował więc całą tą sytuację z nieskrywanym grymasem niesmaku na pysku. Szybko doszedł do wniosku, iż ta rodzina ma niemałe problemy... Lecz to nie jego sprawa, więc nie zamierzał się wtrącać. Zresztą, co on wiedział o zdrowym życiu rodzinnym, skoro matka próbowała użyć swoich synów jako narzędzi zemsty, a jego bracia prawie go nie zabili?
Odprowadził Hakiego wzrokiem i prychnął pod nosem, gdy ten już się oddalił. Nie tak sobie wyobrażał pierwsze spotkanie z innym lwem w tej krainie.
Chyba poleżał sobie już wystarczająco. Pora się ruszyć.
Wstał więc, przeciągnął się, a następnie rozejrzał. Równina opustoszała wraz ze zniknięciem rodzinki. Może dobrze by było nieco rozejrzeć się po okolicy?
Okrążył więc drzewo, przyglądając się mu uważniej. Po chwili krążenia doszedł do wniosku, iż ta okolica musiała być niegdyś przez kogoś zamieszkała. Wśród korzeni odkrył wejście do jakiejś jamy i kupkę dawno wybielonych na słońcu kości, wyglądających na resztki z czyjegoś obiadu. Kiedy wetknął nos do jamy poczuł zapach hieny, lecz mocno już zwietrzały, co wskazywało na to, iż mieszkańcy jakiś czas temu się stąd wynieśli.
W sumie nic ciekawego.
Wzruszył więc barkami i ruszył przed siebie, kierując się dalej.

/zt.

[Hamza]

Ogromne połacie pustej jałowej ziemi, widok tak smętny że nawet zefirek na nielicznych tu drzewach miast zwyczajnie świstać wśród suchych pni gra marsza żałobnego.
Zatrzymał się pod drzewem które najpewniej było akacją, chociaż dendrologiem wybitnym Hamza to nie był.
- Przodkowie, jeszcze bardziej martwa niż w opisach. - Rzucił z przekąsem obracając się do @Tendaia by sprawdzić jakie wrażenie zrobiły na nim tereny, chociaż pewnie niezbyt wielkie, no bo czym tu się jarać? Kupa piachu i zdechłe drzewa, na horyzoncie jakieś mroczne miejsce i dziwna formacja będąca dziełem miliona, jeśli nie miliardów małych stworzeń- niesławna Termitiera.
- A już myślałem że bardziej martwym nie można być. - Dodał z kpiną i zabrał się za obejście wiekowej akacji, powęszył wokoło drzewa, ale nic nie wskazywało na to by ktoś był panem tej nędzy i rozpaczy.

[Tendai]

Szedłem za Hamzą. Z uwaga i zaciekawieniem obserwowałem zmieniające sie widoki. Sam w końcu nie zwykłem wyściubiać nos zbyt daleko granic. Jednak czy warto było? Raczej tak. Liczyłem, ze od samca nauczę się czegoś.
-Myślę, że mozna- Mruknąłem pod nosem na jego słowa. Poruszyłem lekko ogonami.
-Gdzie zmierzamy?- Zapytałem spoglądając się na brązowego.

[Hamza]

- Mówisz? Jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić. - Tendai zabrzmiał mu jakoś groteskowo depresyjnie. Ba, jak można być bardziej martwym od skały, czy suchego pustego od wieku pnia? Można?
- Mamy do wyboru Cmentarz, albo zamek Ziry. Nie jestem pewien czy hieny opuściły pierwsze... może więc jednak ten zamek?- Uniósł brew, mimo podłego usposobienie miał w sobie sporą dozę zdrowego rozsądku by hien nie zaczepiać, nie gdy jego drużyna liczyła zaledwie dwa lwy, w tym jeden to wciąż młodzik.
A skoro o tym mowa, zawrócił i nagle bez ostrzeżenia napadł na Tendaia, może warto odbyć mały sparing w ramach próby i szkolenia?
- No broń się dzieciaku!

Test zręczność Hamza

Hamza wyrzuca 3d50:
38, 46, 34

[Tendai]

test na percepcję:

Tendai wyrzuca 3d50:
48, 17, 17

Nie spodziewałem się ataku ze strony samca. Ten skok zauważyłem ale było już za późno abym zdążył odskoczyć czy też inaczej zareagować. Skończyło się z tym, że starszy samiec sprowadził mnie do parteru. Nie chcąc mu od tak dać się zdominować postanowiłem, że odepchnę go a potem to się zobaczy co będzie. W końcu jakaś bitka inna niż z rodzeństwem.
test na krzepę:

Tendai wyrzuca 3d50:
31, 38, 14

[Hamza]

Test zwinność Hamza

Hamza wyrzuca 3d50:
39, 36, 21

[Hamza]

Może ładnie byłoby z jego strony gdyby ostrzegł go wcześniej? Może, ale on się nie bawił w jakieś tam "ładnie", "brzydko" i Tendai miał nauczyć się z tej lekcji że w życiu samotnego samca liczy się jego własny spryt, siła i zwinność bo nikt nie zabezpieczy mu tyłów. Powalił młodziaka dość łatwo, a i potem udało mu się odskoczyć po odepchnięciu na tyle sprawnie że nie stracił równowagi.
- Bardzo ładnie, dobra postawa obronna. Jeśli chcesz uniknąć ciosów trzeba zwiększyć dystans między tobą i przeciwnikiem. Warto czasem dać się "przegonić", zwłaszcza gdy gra niewarta jest potencjalnego zysku. - Mogliby poćwiczyć tu jeszcze kilka chwil, ale na otwartym terenie, tak blisko cmentarza mogą przyciągać nie proszona uwagę.
- Chodźmy dokończymy nasz sparing w nieco późniejszym terminie, albo może i co jakiś czas będę sprawdzać twoją czujność?- Zaproponował dość nietypową forme treningu, jego własnego autorstwa, po majtnięciu ogonem tak jak planowali wcześniej ruszył ku zamkowi na horyzoncie.

ZT

[Nejlos]

Dla formalności...
Nie ma go, bo gdzieś się tam wymknął.

ZT.

[Ragir]

Dotarłem do dużego drzewa gdzie postanowiłem odpocząć. Miałem nadzieję, że jasnej nic nie będzie i szybko medycy jej pomogą. Sam w milczeniu spoglądałem an niego aby potem zasnąć.
Po przespanej nocy, skoro świt ruszyłem do domu.

zt

[Mjinga]

Miała dość tamtej dwójki. Sama nie była pewna, ile już biegła. Kierowała się mniej więcej na wschód, miała nadzieję, że pozwoli jej się to nie pogubić znowu.
Podreptała w kierunku akacji i rozłożyła się w jej cieniu. Potrzebowała chwili odpoczynku, zanim ustali, co dalej. Oczywiście w głowie cały czas wieszała psy na Ragirze. Złamał jej serce, kretyn jeden, niech no tylko Datura się dowie!