x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Żyjesz w zamkach pośród chmur [Venus + Ushindi]
- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Żyjesz w zamkach pośród chmur [Venus + Ushindi]
Rzecz rozgrywa się na krótko przed pojawieniem się Venus na terenie Szkarłatnych Grzyw - w myśl zasady Akcja wątku może dziać się wyłącznie w przeszłości. Ushindi, jako nastoletni samiec, coraz częściej zapuszczał się - oczywiście po kryjomu i chyłkiem - poza tereny stada. Z czasem wędrówki te sięgały dalej i dalej, aż w końcu lewek pojawił się na dnie kanionu. Człapał i człapał, przeklinając w duchu tą decyzję, bowiem wkoło było wyjątkowo... nudno oraz nieciekawie. Słońce sięgało niemalże zenitu, prażąc niesamowicie. Dlatego więc, kiedy złocistym oczom dzieciaka ukazała się Wykręcona Akacja niemal natychmiast podbiegł ku niej, siadając pod jej rozłożystą koroną. Grzbietem oparł się delikatnie o pień drzewa, rozglądając się dookoła. Świetnie! Nie miał zamiaru wracać w tym skwarze, więc czeka go dobra chwila sterczenia pod tym drzewem... No, nic - sam sobie był winien, toteż należało godnie ponieść konsekwencje swojego zachowania.
@Venus
@Venus
- Venus
- Posty: 322
- Gatunek: Lew.
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 paź 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Wędrowała... Wędrowała... Wędrowała...
Wszędzie pustka! Pustynia, rozciągła olbrzymia i ani jednego krzaczka przy tym. Lwica była już mocno rozeźlona brakiem cienia, co objawiało się w nerwowych ruchach jej ogona, zniżonym łbem oraz położonych uszach po sobie. Starała się jak najszybciej wyłapać jakiś cień w którym mogłaby sobie odpocząć. Naprawdę! Jakikolwiek. Była już tak zmęczona i zadyszana, że ległaby nawet pod malutkim drzewkiem byleby osłonić chociaż część swego rudego ciała.
Zaraz, zaraz...
Czy to fatamorgana? Nareszcie! Dojrzała drzewo, drzewo akacji do którego zaczęła biec, licząc jednocześnie, że jej wzrok bezczelnie się z oną nie zabawia. Nie zwróciła nawet uwagi na młodzika, który schładzał swoje ciało w cieniach badyla. Dotarła. Zadyszana. Padła. Padła w cieniu drzewa z zawartymi galkami ocznymi i zaczęła marudzić coś pod nosem.
@Ushindi
Wszędzie pustka! Pustynia, rozciągła olbrzymia i ani jednego krzaczka przy tym. Lwica była już mocno rozeźlona brakiem cienia, co objawiało się w nerwowych ruchach jej ogona, zniżonym łbem oraz położonych uszach po sobie. Starała się jak najszybciej wyłapać jakiś cień w którym mogłaby sobie odpocząć. Naprawdę! Jakikolwiek. Była już tak zmęczona i zadyszana, że ległaby nawet pod malutkim drzewkiem byleby osłonić chociaż część swego rudego ciała.
Zaraz, zaraz...
Czy to fatamorgana? Nareszcie! Dojrzała drzewo, drzewo akacji do którego zaczęła biec, licząc jednocześnie, że jej wzrok bezczelnie się z oną nie zabawia. Nie zwróciła nawet uwagi na młodzika, który schładzał swoje ciało w cieniach badyla. Dotarła. Zadyszana. Padła. Padła w cieniu drzewa z zawartymi galkami ocznymi i zaczęła marudzić coś pod nosem.
@Ushindi
- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Ushindi był zarówno ogromnym szczęściarzem, jak i również paskudnym pechowcem. Jego fart objawiał się tym, iż napotykał na swojej drodze same piękne lwice - czasami nieco od niego starsze, czasem też odrobinkę młodsze. Niefartem jednak było to, jak fatalnie szło mu zawieranie znajomości z przedstawicielkami płci pięknej - przy czym nasilenie owej trudności oraz wdzięk potencjalnej rozmówczyni były zdecydowanie wprost proporcjonalnymi zależnościami. Dlatego też sterczał nadal w miejscu, jedynie obłapiając nieco speszonym wzrokiem śliczną, rudawą piękność. Pierwszą myślą była ta, iż samica odrobinkę przypomina mu spotkaną nie tak znowu dawno Taimi - głównie z racji na kolor grzywki oraz jasną barwę tęczówek. Szybko jednak zorientował się, iż ma do czynienia z kimś równie uroczym, ale całkiem mu obcym.
- Dzie... Dzień dobry? - spytał, kiedy już pierwsza fala zapeszenia przetoczyła się po jego ciele, pozwalając na chociażby minimalną kontrolę nad mięśniami, w tym również nad językiem. Potrząsnął pospiesznie łebkiem, próbując jakoś się opanować. W końcu nie godziło się, aby pożerać damę wzrokiem - niezależnie od tego, jak piękną by ona nie była! A ta białogrzywa zdecydowanie była jedną z bardziej przyciągających uwagę i chyba tylko ktoś niespełna rozumu śmiałby sądzić inaczej. - Jestem Ushindi, z Królestwa Lwiej Ziemi... - urwał, ukłoniwszy się nisko. Mało brakowało, a pochwaliłby się pochodzeniem rodziców - na drodze zwyczajnego odruchu i chęci wywołania jak najlepszego pierwszego wrażenia, aniżeli w zamiarze samego chwalenia się czymkolwiek. Nie przepadał za tym, kim był. Na szczęście poza granicami Królestwa nie było to aż tak istotne.
Chyba...
Spojrzał raz jeszcze na srebrnooką. A co jeśli to szpieg, wysłany od Wodza? Co jeśli ma do czynienia z nieprzyjacielem? Och, a trzeba było siedzieć na dupie w obrębie Lwiej Skały! Po raz kolejny obiecał sobie, iż to ostatnia wyprawa poza granice stada. Tylko... Tylko jedynie poza nimi mógł spotkać nowe osoby...
- Dzie... Dzień dobry? - spytał, kiedy już pierwsza fala zapeszenia przetoczyła się po jego ciele, pozwalając na chociażby minimalną kontrolę nad mięśniami, w tym również nad językiem. Potrząsnął pospiesznie łebkiem, próbując jakoś się opanować. W końcu nie godziło się, aby pożerać damę wzrokiem - niezależnie od tego, jak piękną by ona nie była! A ta białogrzywa zdecydowanie była jedną z bardziej przyciągających uwagę i chyba tylko ktoś niespełna rozumu śmiałby sądzić inaczej. - Jestem Ushindi, z Królestwa Lwiej Ziemi... - urwał, ukłoniwszy się nisko. Mało brakowało, a pochwaliłby się pochodzeniem rodziców - na drodze zwyczajnego odruchu i chęci wywołania jak najlepszego pierwszego wrażenia, aniżeli w zamiarze samego chwalenia się czymkolwiek. Nie przepadał za tym, kim był. Na szczęście poza granicami Królestwa nie było to aż tak istotne.
Chyba...
Spojrzał raz jeszcze na srebrnooką. A co jeśli to szpieg, wysłany od Wodza? Co jeśli ma do czynienia z nieprzyjacielem? Och, a trzeba było siedzieć na dupie w obrębie Lwiej Skały! Po raz kolejny obiecał sobie, iż to ostatnia wyprawa poza granice stada. Tylko... Tylko jedynie poza nimi mógł spotkać nowe osoby...
- Venus
- Posty: 322
- Gatunek: Lew.
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 paź 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Nadal leżała. Tak. Dyszała wciąż. Dyszała do momentu aż do jej uszu dotarł czyiś głos. Zaraz... zaraz. To jednak nie była tutaj sama? lew, którego jej ślepia namierzyły nie był przywidzeniem? Oh... cóż za niefart? fart? Miała nadzieję, że lewek ten nie jest mordercą, bo kto wie...
- Królestwo lwiej ziemi? - Z wolna zaczęła się podnosić, opierając się pierw na przednich łapach, następnie dźwigając zad. Przystanęła. Nie będzie przecież od razu się kładła, czy siadała. W końcu to może być jego teren, prawda? Niestety, ale obeznania wciąż nie miała z żadną z tych ziem. Była nowa. Była nowa i cóż...
- Ah, gdzie moje maniery. Miło Mi Cię poznać, Ushindi. - Nietypowe miał imię ów samiec. Nigdy przedtem nie spotkała się z podobnym. Musiał być kimś wyjątkowym, jeżeli nie tutejszym wybrańcem. Tylko dlaczego się tak peszył? nie rozumiała tego. Strzygąc uchem - zaczęła mówić. - Jestem Venus... i kompletnie nie wiem gdzie jestem... - Oczywistym było, że zaraz zacznie się badawczo rozglądać. Co to za miejsce? dlaczego tu tyle piachu? Pochodziła z zupełnie innego miejsca... W każdym bądź razie nie tak pustego i odludnego jak to tutaj. Nie miała pojęcia o tutejszych zasadach i tym podobnym. Ktoś musiał ją uświadomić jakie prawa tutaj królowały...
@Ushindi
/Niebawem będę musiała zniknąć, ale jest szansa, że jeszcze dzisiaj tu wpadnę :3
- Królestwo lwiej ziemi? - Z wolna zaczęła się podnosić, opierając się pierw na przednich łapach, następnie dźwigając zad. Przystanęła. Nie będzie przecież od razu się kładła, czy siadała. W końcu to może być jego teren, prawda? Niestety, ale obeznania wciąż nie miała z żadną z tych ziem. Była nowa. Była nowa i cóż...
- Ah, gdzie moje maniery. Miło Mi Cię poznać, Ushindi. - Nietypowe miał imię ów samiec. Nigdy przedtem nie spotkała się z podobnym. Musiał być kimś wyjątkowym, jeżeli nie tutejszym wybrańcem. Tylko dlaczego się tak peszył? nie rozumiała tego. Strzygąc uchem - zaczęła mówić. - Jestem Venus... i kompletnie nie wiem gdzie jestem... - Oczywistym było, że zaraz zacznie się badawczo rozglądać. Co to za miejsce? dlaczego tu tyle piachu? Pochodziła z zupełnie innego miejsca... W każdym bądź razie nie tak pustego i odludnego jak to tutaj. Nie miała pojęcia o tutejszych zasadach i tym podobnym. Ktoś musiał ją uświadomić jakie prawa tutaj królowały...
@Ushindi
/Niebawem będę musiała zniknąć, ale jest szansa, że jeszcze dzisiaj tu wpadnę :3
- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
/ spokojnie, mnie się nie śpieszy - możesz odpisać nawet za tydzień, żaden problem ♥
Do mordercy zdecydowanie brakowało mu wiele: warsztatu, krzepy, wprawy a przede wszystkim złego serduszka. Ushindi wszak miał do siebie to, iż wewnątrz, pod powłoką względnie poważnego i może nawet zbyt dostojnego momentami jak na swój młody wiek ciała kryła się wciąż dziecięca duszyczka, pełna naiwności, wiary w lwią dobroć czy przyjazne usposobienie mijanych lewków. Tylko czasami wpadał w swoją mini-paranoję, zastanawiając się, czy przypadkiem cały świat nie dybie właśnie na niego - podobnie, jak raptem kilka miesięcy temu zdybał sobie jego siostrzyczkę, której nie było już pośród żywych.
Słysząc jej niepewne pytanie - te dotyczące Królestwa Lwiej Ziemi - skłonił spokojnie głową, w której jednocześnie jednak odbywał niemałą walkę myśli. Ile mógł jej zdradzić? Czy może sobie pozwolić na wskazanie, gdzie znajduje się ich teren? Czy mógł wspomnieć o władzy? W zasadzie sam nie widział w tym żadnej tajemnicy, ba, wręcz dopatrywał się tutaj powodów do dumy. Zaczynał rozumieć jednak, jak wielką moc ma wiedza oraz jak wiele szkody narobić może ten, kto posiada jej zbyt wiele.
- Tak. Królestwo Lwiej Ziemi to jedno ze stad, znajdujące się na południe stąd - przyznał spokojnie, na pyszczku zakotwiczywszy serdeczny uśmiech. Był miły i starał się być szarmancki, jednak czasami wychodziło dość żałośnie, gdy nadto był wrażliwym na wdzięki swoich rozmówczyń.
- Mnie jest nie mniej miło, Venus - powiedział następnie, ukłoniwszy się w iście królewskim stylu, nosem niemalże dotykając podłoża. Cóż, na terenie Królestwa to on był tym, któremu oddawano nieco zbyt wiele (momentami przynajmniej!) szacunku, co nieszczególnie przypadało mu do gustu. Nie jego wina, że przyszedł na świat jako potomek obecnej Królowej. Może dlatego tak często zaczynał uciekać poza ziemie KLZ? Może pragnął być zwyczajnym lewkiem, bez tej całej otoczki?
- Och, chętnie bym cię oprowadził, jednak... no, cóż, powiedzmy, że mam szlaban i nawet tutaj tak naprawdę nie powinno mnie być - zauważył zażenowany, drapiąc się jedną z przednich łapek pod brodą. - Ale chętnie ci nieco opowiem o krainie! Podzielę się tym, co sam wiem, chociaż... no... nie jest tego znowu aż tak dużo.
@Venus
Słysząc jej niepewne pytanie - te dotyczące Królestwa Lwiej Ziemi - skłonił spokojnie głową, w której jednocześnie jednak odbywał niemałą walkę myśli. Ile mógł jej zdradzić? Czy może sobie pozwolić na wskazanie, gdzie znajduje się ich teren? Czy mógł wspomnieć o władzy? W zasadzie sam nie widział w tym żadnej tajemnicy, ba, wręcz dopatrywał się tutaj powodów do dumy. Zaczynał rozumieć jednak, jak wielką moc ma wiedza oraz jak wiele szkody narobić może ten, kto posiada jej zbyt wiele.
- Tak. Królestwo Lwiej Ziemi to jedno ze stad, znajdujące się na południe stąd - przyznał spokojnie, na pyszczku zakotwiczywszy serdeczny uśmiech. Był miły i starał się być szarmancki, jednak czasami wychodziło dość żałośnie, gdy nadto był wrażliwym na wdzięki swoich rozmówczyń.
- Mnie jest nie mniej miło, Venus - powiedział następnie, ukłoniwszy się w iście królewskim stylu, nosem niemalże dotykając podłoża. Cóż, na terenie Królestwa to on był tym, któremu oddawano nieco zbyt wiele (momentami przynajmniej!) szacunku, co nieszczególnie przypadało mu do gustu. Nie jego wina, że przyszedł na świat jako potomek obecnej Królowej. Może dlatego tak często zaczynał uciekać poza ziemie KLZ? Może pragnął być zwyczajnym lewkiem, bez tej całej otoczki?
- Och, chętnie bym cię oprowadził, jednak... no, cóż, powiedzmy, że mam szlaban i nawet tutaj tak naprawdę nie powinno mnie być - zauważył zażenowany, drapiąc się jedną z przednich łapek pod brodą. - Ale chętnie ci nieco opowiem o krainie! Podzielę się tym, co sam wiem, chociaż... no... nie jest tego znowu aż tak dużo.
@Venus
- Venus
- Posty: 322
- Gatunek: Lew.
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 paź 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 50
- Kontakt:
- Czyli macie tu więcej stad? w sensie... - Podrapała się tylną łapą za uchem. Jakby tu zdanie sklecić by nie wyjść na niezbyt mądrą? Chyba ten upał za mocno uderzył jej do głowy, bo zaczęła niesensownie myśleć. Zaczęła rozmyślać nad pierwszymi słowami młodziaka. Wywnioskowała z tego, że Królestwo Lwiej ziemi to dobre stado. Właśnie na to też wskazywała postawa młodego lewka. Miło, że jej nie pobił na starcie. Była nowa, a większość stworzeń, nie znając czegoś było albo neutralnie nastawione, albo też wrogo. Spodziewała się zatem wszystkiego. Nie żeby nie potrafiła się bronić! w końcu posiadała w tym jakieś tam doświadczenie - nie chwaląc się nie należało do tych mikroskopijnych, czy małych.
Odetchnęła pełną piersią raz jeszcze. - Oh... myślisz, że będą Cię szukali? -- I znów zaczęła się rozglądać. Młody miał nad sobą starsze lwy, zapewne starsze niż sama Venus. Starsze, a co za tym idzie? doświadczone, silne, potężne - mogące zabić ją jednym kłapnięciem pyska, czy smagnięciem pazurów w powietrzu - tuż przy jej gardle. Precyzyjne. Zabójcze. W pełny dorosłe. Okazałe. Obawiała się najbardziej płci żeńskiej. Samice potrafiły naprawdę bezwzględnymi być w obronie swoich młodych. Była zagrożeniem. Była obca.
- Chętnie skosztuję tego co wiesz, bo jak widzisz ja nic nie wiem. - Wzruszyła barkami. - Czuję się jakbym była na celowniku. Nie znając tutaj nikogo i niczego... No, Ciebie już trochę znam. - Zaśmiała się ochryple i nareszcie postanowiła położyć. Ushi nie mógł być złą personą, nie mógł kłamać czy udawać. Wyczuła go. Zaufała poniekąd. Musiała mieć przecież sojuszników, prawda? - Najchętniej posłucham o stadach. - Na kogo uważać, kto jest dla kogo wrogiem, a kto sojusznikiem. Musiała to wiedzieć. Ah, i czy samotnicy są rzeczywiście zagrożeni.
/Coś nie wychodzi mi pinganie Ciebie
Nie wiem czemu... a może umiem? nie znam tego forum i to, że napis jest szary jak Cię pingam, a nie podświetlony mówi mi, że coś jest nie tak
Pinganie działa?
Ale się zapętliłam
@Ushindi
Odetchnęła pełną piersią raz jeszcze. - Oh... myślisz, że będą Cię szukali? -- I znów zaczęła się rozglądać. Młody miał nad sobą starsze lwy, zapewne starsze niż sama Venus. Starsze, a co za tym idzie? doświadczone, silne, potężne - mogące zabić ją jednym kłapnięciem pyska, czy smagnięciem pazurów w powietrzu - tuż przy jej gardle. Precyzyjne. Zabójcze. W pełny dorosłe. Okazałe. Obawiała się najbardziej płci żeńskiej. Samice potrafiły naprawdę bezwzględnymi być w obronie swoich młodych. Była zagrożeniem. Była obca.
- Chętnie skosztuję tego co wiesz, bo jak widzisz ja nic nie wiem. - Wzruszyła barkami. - Czuję się jakbym była na celowniku. Nie znając tutaj nikogo i niczego... No, Ciebie już trochę znam. - Zaśmiała się ochryple i nareszcie postanowiła położyć. Ushi nie mógł być złą personą, nie mógł kłamać czy udawać. Wyczuła go. Zaufała poniekąd. Musiała mieć przecież sojuszników, prawda? - Najchętniej posłucham o stadach. - Na kogo uważać, kto jest dla kogo wrogiem, a kto sojusznikiem. Musiała to wiedzieć. Ah, i czy samotnicy są rzeczywiście zagrożeni.
/Coś nie wychodzi mi pinganie Ciebie
Ale się zapętliłam
@Ushindi
- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
/ W sumie ja sobie tematu tego pilnuję, więc nawet tutaj nie musisz, ale jakby co: jak wpisujesz małpkę i pierwsze litery to pojawia się takie okienko i trzeba enterkiem zatwierdzić. A jeśli to nie działa można użyć komendy
* * * Ushindi był ostatnim, który pomyślałby o jakiejkolwiek samicy, iż jest niemądra. W końcu Tib, wzór dla młodego, sam niejednokrotnie powiedział, że nie należy bać się stawiania pytań - chociaż pewnie ujmował to nieco innymi słowami. W każdym razie generał zachęcał do poszerzania swojej wiedzy i nie widział w tym absolutnie niczego złego.
- Na pewno jest więcej stad. Pewnie sam nie wiem o wszystkich. Wiem, że nam od zawsze zagrażało jedno stado, zwane Złoziemcami, kręcące się nawet nie tak daleko stąd. Ale od dawna ich nie ma, krążą różne plotki na ich temat. Niektórzy mówią, że stado całkiem się rozpadło, inni zaś twierdzą, że zmienili miejsce zamieszkania czy nawet nazwę - mówił spokojnie, chociaż w tonie głosu młodzieńca dało się wyczuć pewne zastanowienie, może nawet jakąś mikroskopijną nutę zawahania. Nie chciał rozpowiadać za dużo, ale z drugiej strony chciał uchronić Venus przed potencjalnymi niebezpieczeństwami. - Chwilowo naszym głównym problemem jest Wódz, potężny szaleniec w kościanej zbroi, który urzęduje ze swoimi przydupasami - skrzywił się zaraz i spojrzeniem zdawał się próbować przeprosić rudzielca za swoje niezbyt ładne słownictwo, nawiązujące do tej części ciała, gdzie grzbiet traci swą szlachetną nazwę, niemniej inne określenie naprawdę nie przyszło mu w pierwszym odruchu na myśl - gdzieś w okolicach Kilimandżaro. To taka wielka góra, mniej więcej gdzieś tam - wskazał łapką kierunek, gdzie powinna znajdować się wspomniana lokacja, na chwilę odwracając uwagę od nieładnego określenia na ślepo podążających za Wodzem popleczników.
Zaraz potem zastrzygł uchem, wszak srebrnooka poruszyła dość istotną kwestię. Czy będą go szukali? Cóż, Sariny nie szukali. Albo raczej nie szukali na tyle dobrze i zaangażowanie, aby ją odszukać - na skutek czego Ushindi kilka dobrych tygodni temu, idących nawet już w miesiące, znalazł przypadkiem oddzielony od ciała ogon siostrzyczki, co sugerowało, iż żywej lwiczki już nie odnajdą nigdy.
- Pewnie nawet nie zauważą, że mnie nie ma - odparł z jakąś niewielką drobinką żalu - czy to w samym głosie, czy przygasłych na moment ślepkach, które zamiast złote zdawały się teraz być zwyczajnie orzechowe. - Zresztą jak tylko ten skwar odrobinkę ustanie zamierzam wrócić, więc chyba jakoś mi to wybaczą - dodał już raźniej, delikatnie się uśmiechając.
- W każdym razie kiedyś była też jakaś zła Berghi, która zabrała kilku swoich wyznawców i odeszła od nas, zakładając własne stado i podobno nam zagrażając. Ostatnio nawet jakiś jej kompan trafił do naszego więzienia, ale nie mam pojęcia, jak się sprawa rozwiązała. W każdym razie to trzecie stado, o którym wiem.
Nie miał pojęcia, jak nieaktualne są jego informacje. Stado Berghi już nie istniało. Złoziemcy obecnie byli znani jako Szkarłatne Grzywy - jeden z ich przedstawicieli również zajmował celę w ich więzieniu, niemniej na niego nie miał okazji trafić. W zasadzie istnienie Szkarłatnych nie było już niewiadomą dla stada, pewnie sam Ushindi powinien o tym wiedzieć od dobrej chwili, jednakże... jakoś ostatnio odcinał się od wiedzy, zresztą dość udolnie.
- Jeśli chodzi o stado, do którego należę... Cóż, wiem, że opowieść o lwie w lochach nie brzmi dobrze, ale jesteśmy raczej z tych dobrych, z tych prawych. Z tych, co nie rzucają się do gardeł bez pytania, prędzej pomożemy niż zostawimy na pastwę losu. - Pytanie, czy ostatnio nadal tak było, czy tylko sam młody chciał w to wierzyć?
@Venus
Kod: Zaznacz cały
[mention]NICK[/mention]* * * Ushindi był ostatnim, który pomyślałby o jakiejkolwiek samicy, iż jest niemądra. W końcu Tib, wzór dla młodego, sam niejednokrotnie powiedział, że nie należy bać się stawiania pytań - chociaż pewnie ujmował to nieco innymi słowami. W każdym razie generał zachęcał do poszerzania swojej wiedzy i nie widział w tym absolutnie niczego złego.
- Na pewno jest więcej stad. Pewnie sam nie wiem o wszystkich. Wiem, że nam od zawsze zagrażało jedno stado, zwane Złoziemcami, kręcące się nawet nie tak daleko stąd. Ale od dawna ich nie ma, krążą różne plotki na ich temat. Niektórzy mówią, że stado całkiem się rozpadło, inni zaś twierdzą, że zmienili miejsce zamieszkania czy nawet nazwę - mówił spokojnie, chociaż w tonie głosu młodzieńca dało się wyczuć pewne zastanowienie, może nawet jakąś mikroskopijną nutę zawahania. Nie chciał rozpowiadać za dużo, ale z drugiej strony chciał uchronić Venus przed potencjalnymi niebezpieczeństwami. - Chwilowo naszym głównym problemem jest Wódz, potężny szaleniec w kościanej zbroi, który urzęduje ze swoimi przydupasami - skrzywił się zaraz i spojrzeniem zdawał się próbować przeprosić rudzielca za swoje niezbyt ładne słownictwo, nawiązujące do tej części ciała, gdzie grzbiet traci swą szlachetną nazwę, niemniej inne określenie naprawdę nie przyszło mu w pierwszym odruchu na myśl - gdzieś w okolicach Kilimandżaro. To taka wielka góra, mniej więcej gdzieś tam - wskazał łapką kierunek, gdzie powinna znajdować się wspomniana lokacja, na chwilę odwracając uwagę od nieładnego określenia na ślepo podążających za Wodzem popleczników.
Zaraz potem zastrzygł uchem, wszak srebrnooka poruszyła dość istotną kwestię. Czy będą go szukali? Cóż, Sariny nie szukali. Albo raczej nie szukali na tyle dobrze i zaangażowanie, aby ją odszukać - na skutek czego Ushindi kilka dobrych tygodni temu, idących nawet już w miesiące, znalazł przypadkiem oddzielony od ciała ogon siostrzyczki, co sugerowało, iż żywej lwiczki już nie odnajdą nigdy.
- Pewnie nawet nie zauważą, że mnie nie ma - odparł z jakąś niewielką drobinką żalu - czy to w samym głosie, czy przygasłych na moment ślepkach, które zamiast złote zdawały się teraz być zwyczajnie orzechowe. - Zresztą jak tylko ten skwar odrobinkę ustanie zamierzam wrócić, więc chyba jakoś mi to wybaczą - dodał już raźniej, delikatnie się uśmiechając.
- W każdym razie kiedyś była też jakaś zła Berghi, która zabrała kilku swoich wyznawców i odeszła od nas, zakładając własne stado i podobno nam zagrażając. Ostatnio nawet jakiś jej kompan trafił do naszego więzienia, ale nie mam pojęcia, jak się sprawa rozwiązała. W każdym razie to trzecie stado, o którym wiem.
Nie miał pojęcia, jak nieaktualne są jego informacje. Stado Berghi już nie istniało. Złoziemcy obecnie byli znani jako Szkarłatne Grzywy - jeden z ich przedstawicieli również zajmował celę w ich więzieniu, niemniej na niego nie miał okazji trafić. W zasadzie istnienie Szkarłatnych nie było już niewiadomą dla stada, pewnie sam Ushindi powinien o tym wiedzieć od dobrej chwili, jednakże... jakoś ostatnio odcinał się od wiedzy, zresztą dość udolnie.
- Jeśli chodzi o stado, do którego należę... Cóż, wiem, że opowieść o lwie w lochach nie brzmi dobrze, ale jesteśmy raczej z tych dobrych, z tych prawych. Z tych, co nie rzucają się do gardeł bez pytania, prędzej pomożemy niż zostawimy na pastwę losu. - Pytanie, czy ostatnio nadal tak było, czy tylko sam młody chciał w to wierzyć?
@Venus
- Venus
- Posty: 322
- Gatunek: Lew.
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 paź 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 50
- Kontakt:
- Hmmm... ich nazwa brzmi paskudnie. - Wykrzywiła kąciki pyska w delikatnym niesmaku. Nigdy nie była panienką wydelikaconą. Venus to wojowniczka z krwi i kości, często dość chłodna, ale lubiąca zabawę i szaleństwa z nią związane. Teraz wydawała się być nieco inna w rzeczywistości, bo przytłaczały ją - te wszystkie nowości, nowości, nowości. Musiała znaleźć tutaj swoje miejsce i będzie właśnie ku temu dążyła. Dążyła będzie by stać się częścią czegoś większego. A nuż kto wie? będzie kimś ważnym, tak jak dawniej. Tak jak kiedyś. Czy była pewna tego iż tak się stanie? Oczywiście, że tak. Ruda była pewną siebie samicą, która wiedziała czego chce i czasami nawet ślepo, bo po trupach - dążyła do upragnionego. Upragnionego celu.
- Brzmi potwornie. Koleś musi mieć nie po kolei pod maską, skoro postanowił przyodziać na siebie czyiś szkielet. Zwłoki. - Prychnęła niegłośno. - Właściwie to ma on jakieś imię? - Musiała wiedzieć od kogo ma trzymać się z daleka. - I ten... opisz jego wygląd zewnętrzny dokładniej, Ushi. Bardzo Cię proszę. - Uśmiechnęła się na pozór słodko, lecz kokieteryjnie. Czyżby powoli zaczęła korzystać ze swoich samiczych wdzięków? Kto ją wie. Kto ją wie. Polubiła młodzika i jak na razie nie chciała mu robić na przekór. Dlaczego ''jak na razie''? bo nie wiadomo co przyniesie jej przeszłość i do którego z Klanów postanowi się przyłączyć. Obserwowała każdy gest młodzika, coby nadążyć za tym gdzie nie powinna się udawać. Przecież nie chciała zostać zgwałcona, zabita, czy zniewolona? to byłby koszmar... Zaznała już sporo krzywd, jednak teraz, kiedy bardziej dojrzała - wolała unikać kłopotów. I nie żeby sama nie chciała czasem w nie wpadać. Lubiła się zabawić - o czym zostało już niedawno napomknięte.
- Czy Ty jesteś dziedzicem tronu? - Zapytała dość bezczelnie. Oj... nie powinna...
Potrząsnęła grzywką. Strasznie ciepło było... Kilka kosmków włosów opadło na jej lewe oko. - Z tego co opisujesz, to macie dość sporo wrogów. - Skomentowała krótko. - Czy mogłabym również prosić o opisanie lwicy imieniem Berghi? - Słodko się uśmiechnęła do młodzika. Cóż... troszkę niezręcznie mogło się zdawać tak co rusz o wszystko pytać, więc delikatnym półuśmiechem - starała się młodzikowi zrekompensować tę jakże wspaniałomyślną pomoc. Dobrze się z nim rozmawiało i spędzało czas.
- Brzmi wspaniale. Jesteście jak anioły. - Odrzekła, smukłym ogonem owijając lekko jedną z kończyn. - Coś jeszcze powinnam wiedzieć? - Ozwała się po krótkiej chwili milczenia.
/Dzięki Ushi!
@Ushindi
- Brzmi potwornie. Koleś musi mieć nie po kolei pod maską, skoro postanowił przyodziać na siebie czyiś szkielet. Zwłoki. - Prychnęła niegłośno. - Właściwie to ma on jakieś imię? - Musiała wiedzieć od kogo ma trzymać się z daleka. - I ten... opisz jego wygląd zewnętrzny dokładniej, Ushi. Bardzo Cię proszę. - Uśmiechnęła się na pozór słodko, lecz kokieteryjnie. Czyżby powoli zaczęła korzystać ze swoich samiczych wdzięków? Kto ją wie. Kto ją wie. Polubiła młodzika i jak na razie nie chciała mu robić na przekór. Dlaczego ''jak na razie''? bo nie wiadomo co przyniesie jej przeszłość i do którego z Klanów postanowi się przyłączyć. Obserwowała każdy gest młodzika, coby nadążyć za tym gdzie nie powinna się udawać. Przecież nie chciała zostać zgwałcona, zabita, czy zniewolona? to byłby koszmar... Zaznała już sporo krzywd, jednak teraz, kiedy bardziej dojrzała - wolała unikać kłopotów. I nie żeby sama nie chciała czasem w nie wpadać. Lubiła się zabawić - o czym zostało już niedawno napomknięte.
- Czy Ty jesteś dziedzicem tronu? - Zapytała dość bezczelnie. Oj... nie powinna...
Potrząsnęła grzywką. Strasznie ciepło było... Kilka kosmków włosów opadło na jej lewe oko. - Z tego co opisujesz, to macie dość sporo wrogów. - Skomentowała krótko. - Czy mogłabym również prosić o opisanie lwicy imieniem Berghi? - Słodko się uśmiechnęła do młodzika. Cóż... troszkę niezręcznie mogło się zdawać tak co rusz o wszystko pytać, więc delikatnym półuśmiechem - starała się młodzikowi zrekompensować tę jakże wspaniałomyślną pomoc. Dobrze się z nim rozmawiało i spędzało czas.
- Brzmi wspaniale. Jesteście jak anioły. - Odrzekła, smukłym ogonem owijając lekko jedną z kończyn. - Coś jeszcze powinnam wiedzieć? - Ozwała się po krótkiej chwili milczenia.
/Dzięki Ushi!
@Ushindi
- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
/ nie ma za co ♥
I przepraszam z góry za chaos, ale... ledwo oczki otwarłam, miałam ZA dobry sen dzisiaj.
@Venus
Na pierwszy komentarz uroczego rudzielca skinął jedynie potakująco łebkiem, przyznając jej rację. Zdecydowanie wolał nazwę ich stada; nazwę JEGO stada; nazwę stada, które było dlań niczym jedna wielka rodzina. Królestwo Lwiej Ziemi. Brzmiało dumnie. Przypomniał sobie opowieści o tym, iż powstało na podwalinach fuzji dwóch stad, niemniej uznał, że to już zbyt istotny szczegół, aby dzielić się nim z każdą napotkaną (nawet równie piękną jak białowłosa) istotą. W końcu może ktoś ukrywa się pod nowym szyldem przed przeszłością, a on jedną głupią i nieprzemyślaną uwagą mógłby to wszystko popsuć.
Zasmuciło go nieco pytanie o Wodza. Pokręcił łebkiem, na krótki moment kładąc po sobie karmelowe uszka i zwieszając głową. Zaraz jednak powrócił wejrzeniem na facjatę rozmówczyni.
- Nie wiem nic więcej. Tylko tyle, że jest wielki, potężny, silny, masywny - przyznał, zgodnie zresztą z prawdą. Zapamiętał jedynie ten kościany pancerz, dość charakterystyczny przecież element garderoby. Jakoś nie pomyślał, co by było, gdyby ten obrastający wręcz rangą do legendy jegomość zdjął swoją ozdóbkę na moment i przypałętał się na teren ich stada. Pewnie gawędziłby z nim podobnie, jak rozmawiał właśnie z Venus...
Oczywiście z uśmiechu czy ogólnej postawie samicy wyczuł coś dziwnego, coś co znowu wpychało do jego brzuszka tą cholerną bandę motyli - niemniej nie miał pojęcia, iż lwica zwyczajnie sobie z nim pogrywała, chcąc dopiąć swego. Na szczęście po szkoleniu z Ferimalkią był nieco bardziej świadom efektów szaleństwa hormonów, jednakże... wciąż był naiwnym dzieciakiem. Na całe szczęście raptem kilka chwil później srebrnooka zadała pytanie, które zmieniło wszystko. Młody otrzeźwiał w jednym momencie, przyglądając się rudej z chłodem nieufności w złocistych ślepiach. On? Dziedzicem tronu? W porządku, był spokrewniony z Królową, jednak zaniepokoiło go, skąd u niej podobne przypuszczenie. Była szpiegiem?
- Ja? Dziedzicem tronu? - spytał spokojnie, wiedząc, iż nawet najmniejsza nuta poddenerwowania może sprawić, iż samica uzna go za nieszczerego. - Nie.
W zasadzie nawet nie skłamał. Pewnie tytuł króla zgarnie Mkali, jako najstarszy i ten najrozsądniejszy, najbardziej opanowany i najdojrzalszy. On tron będzie mógł najwyżej powąchać z daleka. W tej jednej chwili jednak postanowił być ostrożniejszy. Spróbować oprzeć się wdziękom śliczności przed nim. Ale ten cholerny testosteron zdecydowanie niczego nie ułatwiał...
- O Berghi również wiem niewiele. Zniknęła zanim się urodziłem, więc nawet nie mam pojęcia, jak wygląda - przyznał, zresztą całkiem szczerze. Jego wiedza o niej ograniczała się do strzępków informacji, których nie był w stanie nawet poskładać w logiczną całość. Wiedział, że była; że odeszła zakładając własne stado, mające podobno zagrozić Lwiej Ziemi. Jak dotąd słabo jej szło...
I przepraszam z góry za chaos, ale... ledwo oczki otwarłam, miałam ZA dobry sen dzisiaj.
@Venus
Na pierwszy komentarz uroczego rudzielca skinął jedynie potakująco łebkiem, przyznając jej rację. Zdecydowanie wolał nazwę ich stada; nazwę JEGO stada; nazwę stada, które było dlań niczym jedna wielka rodzina. Królestwo Lwiej Ziemi. Brzmiało dumnie. Przypomniał sobie opowieści o tym, iż powstało na podwalinach fuzji dwóch stad, niemniej uznał, że to już zbyt istotny szczegół, aby dzielić się nim z każdą napotkaną (nawet równie piękną jak białowłosa) istotą. W końcu może ktoś ukrywa się pod nowym szyldem przed przeszłością, a on jedną głupią i nieprzemyślaną uwagą mógłby to wszystko popsuć.
Zasmuciło go nieco pytanie o Wodza. Pokręcił łebkiem, na krótki moment kładąc po sobie karmelowe uszka i zwieszając głową. Zaraz jednak powrócił wejrzeniem na facjatę rozmówczyni.
- Nie wiem nic więcej. Tylko tyle, że jest wielki, potężny, silny, masywny - przyznał, zgodnie zresztą z prawdą. Zapamiętał jedynie ten kościany pancerz, dość charakterystyczny przecież element garderoby. Jakoś nie pomyślał, co by było, gdyby ten obrastający wręcz rangą do legendy jegomość zdjął swoją ozdóbkę na moment i przypałętał się na teren ich stada. Pewnie gawędziłby z nim podobnie, jak rozmawiał właśnie z Venus...
Oczywiście z uśmiechu czy ogólnej postawie samicy wyczuł coś dziwnego, coś co znowu wpychało do jego brzuszka tą cholerną bandę motyli - niemniej nie miał pojęcia, iż lwica zwyczajnie sobie z nim pogrywała, chcąc dopiąć swego. Na szczęście po szkoleniu z Ferimalkią był nieco bardziej świadom efektów szaleństwa hormonów, jednakże... wciąż był naiwnym dzieciakiem. Na całe szczęście raptem kilka chwil później srebrnooka zadała pytanie, które zmieniło wszystko. Młody otrzeźwiał w jednym momencie, przyglądając się rudej z chłodem nieufności w złocistych ślepiach. On? Dziedzicem tronu? W porządku, był spokrewniony z Królową, jednak zaniepokoiło go, skąd u niej podobne przypuszczenie. Była szpiegiem?
- Ja? Dziedzicem tronu? - spytał spokojnie, wiedząc, iż nawet najmniejsza nuta poddenerwowania może sprawić, iż samica uzna go za nieszczerego. - Nie.
W zasadzie nawet nie skłamał. Pewnie tytuł króla zgarnie Mkali, jako najstarszy i ten najrozsądniejszy, najbardziej opanowany i najdojrzalszy. On tron będzie mógł najwyżej powąchać z daleka. W tej jednej chwili jednak postanowił być ostrożniejszy. Spróbować oprzeć się wdziękom śliczności przed nim. Ale ten cholerny testosteron zdecydowanie niczego nie ułatwiał...
- O Berghi również wiem niewiele. Zniknęła zanim się urodziłem, więc nawet nie mam pojęcia, jak wygląda - przyznał, zresztą całkiem szczerze. Jego wiedza o niej ograniczała się do strzępków informacji, których nie był w stanie nawet poskładać w logiczną całość. Wiedział, że była; że odeszła zakładając własne stado, mające podobno zagrozić Lwiej Ziemi. Jak dotąd słabo jej szło...
- Venus
- Posty: 322
- Gatunek: Lew.
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 paź 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 50
- Kontakt:
/Jasne, na spokojnie!
Post nieco krótszy, ale zaraz muszę psiarnię wyprowadzić
@Ushindi
Słuchała uważnie słów młodzika - co rusz drgając jednym z uszu, a właściwie strzygąc z ciepła, chcąc chociaż w niewielkim stopniu schłodzić miejsca za owymi. - Niewiele mi to mówi, Ushi. - Cóż... nie wiedziała na kogo ma zwracać uwagę, bo ile takich samców może się znajdować w tej krainie? jedyna rzeczą, która mogła wyróżniać owego ''Wodza'' były kości, którymi ozdabiał swoje ciało, ale jak często owe nosił? i czy zawsze to robił? Jak widać na razie ich myśli były podobne, bo sprowadzały się do owego pancerza, który wyróżniał lwisko na tle innych lwich samców. To mało, ale zawsze coś, prawda?
- Tak tylko pytam. Czysta ciekawość. - Szpiegiem? a gdzie tam... Nie była nawet jeszcze w żadnym Klanie, więc szpiegostwo w takim momencie nie było możliwe. Nic nie wiedziała na temat owej krainy. Doinformowywała się. Tyle. Na razie tyle. Bolało ją trochę, że musi uczyć się wszystkiego od nowa, bo co kraina to inne zwyczaje. Jednak mus to mus. Nauczy się. Będzie wiedzieć dużo, jeżeli nie wszystko. Zaraz, zaraz... Wszystko? to rzeczywiście musiałaby być szpiegiem, ale nie do końca taka rola jej odpowiadała. Pragnęła iw tych stronach wykazać się jako zabójca, tropiciel, czy łowca. Wojownik? nie, nie, nie... Nie tym razem. Przejadła się tym ''zawodem'' Tfu! profesją. Znudziła się, ot.
- Rozumiem. - Skomentowała krótko, nie brnąc w to dalej.
O co by tu jeszcze zapytać... Czego powinna się dowiedzieć?
Szkoda, że młodzik sam nie wyskakiwał ze swoją wiedzą. Musiała poniekąd targać go za język.
- Właściwie, to ile Ty masz lat? - Zagabnęła ponownie - przeciągając się leniwie, po chwili pyszczek kładąc na wyciągniętych przed siebie kończynach.
Post nieco krótszy, ale zaraz muszę psiarnię wyprowadzić
@Ushindi
Słuchała uważnie słów młodzika - co rusz drgając jednym z uszu, a właściwie strzygąc z ciepła, chcąc chociaż w niewielkim stopniu schłodzić miejsca za owymi. - Niewiele mi to mówi, Ushi. - Cóż... nie wiedziała na kogo ma zwracać uwagę, bo ile takich samców może się znajdować w tej krainie? jedyna rzeczą, która mogła wyróżniać owego ''Wodza'' były kości, którymi ozdabiał swoje ciało, ale jak często owe nosił? i czy zawsze to robił? Jak widać na razie ich myśli były podobne, bo sprowadzały się do owego pancerza, który wyróżniał lwisko na tle innych lwich samców. To mało, ale zawsze coś, prawda?
- Tak tylko pytam. Czysta ciekawość. - Szpiegiem? a gdzie tam... Nie była nawet jeszcze w żadnym Klanie, więc szpiegostwo w takim momencie nie było możliwe. Nic nie wiedziała na temat owej krainy. Doinformowywała się. Tyle. Na razie tyle. Bolało ją trochę, że musi uczyć się wszystkiego od nowa, bo co kraina to inne zwyczaje. Jednak mus to mus. Nauczy się. Będzie wiedzieć dużo, jeżeli nie wszystko. Zaraz, zaraz... Wszystko? to rzeczywiście musiałaby być szpiegiem, ale nie do końca taka rola jej odpowiadała. Pragnęła iw tych stronach wykazać się jako zabójca, tropiciel, czy łowca. Wojownik? nie, nie, nie... Nie tym razem. Przejadła się tym ''zawodem'' Tfu! profesją. Znudziła się, ot.
- Rozumiem. - Skomentowała krótko, nie brnąc w to dalej.
O co by tu jeszcze zapytać... Czego powinna się dowiedzieć?
Szkoda, że młodzik sam nie wyskakiwał ze swoją wiedzą. Musiała poniekąd targać go za język.
- Właściwie, to ile Ty masz lat? - Zagabnęła ponownie - przeciągając się leniwie, po chwili pyszczek kładąc na wyciągniętych przed siebie kończynach.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości



















