x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Pracownia Athastana
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
-
Helmut
- Posty: 788
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 06 lut 2011
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 0
- Zręczność: 0
- Percepcja: 0
- Kontakt:
Re: Pracownia Athastana
Po raz kolejny już został potraktowany z góry, a jego wszystkie poprzednie wypowiedzi uznano za niebyłe. Fakt iż nie posiadał ciała, nie upoważniał żywych do traktowania go bez cienia szacunku.
- Panie Athastanie, przedstawiłem panu moje uwagi na temat przeszłości Tiba oraz jego jawnej nienawiści wobec mojej osoby. Zbieraniem dowodów zaś miała zająć się pani Gvalch'ca, gdyż to właśnie było przedmiotem umowy, która właśnie została złamana. Rzekłem otwarcie, że pani Gvalch'ca miała pomóc mi w przeprowadzenia śledztwa bym nie musiał zajmować panu cennego czasu, który mógłby przeznaczyć pan na inne nie cierpiące zwłoki sprawy. - po części nie dziwił się, że szaman broni swego kanclerza i próbuje ochronić go przed zarzutami, lecz robienie tego nie poprzez dowody i szukanie alibi a przez odraczanie sprawy w czasie i zbywanie go, mogło wskazywać na nieuczciwość Athastana.
- Jeśli uważa pan, iż dociekanie okoliczności mojego morderstwa zalicza się do samosądu lub jak pan to nazwał, zamachu stanu, proszę w takim razie o przydzielenie oficjalnego śledczego, który poprowadzi tę sprawę. W szanującym się stadzie morderstwo winno być karane, nie zamiatane pod legowisko, a mam wrażenie że właśnie to usiłuje pan czynić odsyłając Gvalch'cę, która zgodziła się mi pomóc. - cała ta sprawa zaczynała cuchnąć jak zebrze truchło nad wodopojem. On jednak nie zamierzał łatwo się poddać, lecz domagać się sprawiedliwości i stosownej kary wobec winnego. Athastan sam skazał się na jego towarzystwo jeszcze przez długi czas.
- Panie Athastanie, przedstawiłem panu moje uwagi na temat przeszłości Tiba oraz jego jawnej nienawiści wobec mojej osoby. Zbieraniem dowodów zaś miała zająć się pani Gvalch'ca, gdyż to właśnie było przedmiotem umowy, która właśnie została złamana. Rzekłem otwarcie, że pani Gvalch'ca miała pomóc mi w przeprowadzenia śledztwa bym nie musiał zajmować panu cennego czasu, który mógłby przeznaczyć pan na inne nie cierpiące zwłoki sprawy. - po części nie dziwił się, że szaman broni swego kanclerza i próbuje ochronić go przed zarzutami, lecz robienie tego nie poprzez dowody i szukanie alibi a przez odraczanie sprawy w czasie i zbywanie go, mogło wskazywać na nieuczciwość Athastana.
- Jeśli uważa pan, iż dociekanie okoliczności mojego morderstwa zalicza się do samosądu lub jak pan to nazwał, zamachu stanu, proszę w takim razie o przydzielenie oficjalnego śledczego, który poprowadzi tę sprawę. W szanującym się stadzie morderstwo winno być karane, nie zamiatane pod legowisko, a mam wrażenie że właśnie to usiłuje pan czynić odsyłając Gvalch'cę, która zgodziła się mi pomóc. - cała ta sprawa zaczynała cuchnąć jak zebrze truchło nad wodopojem. On jednak nie zamierzał łatwo się poddać, lecz domagać się sprawiedliwości i stosownej kary wobec winnego. Athastan sam skazał się na jego towarzystwo jeszcze przez długi czas.
- Haki
- Posty: 610
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 22 kwie 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 68
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
- Kontakt:
-Sam się nad tym zastanawiałem, jako dzieciak byłem dość łakomym kąskiem- odparł wesoło, po czym wysłuchał instrukcji jakich udzielił mu radca.
-A dopiero co byłem na szczycie- westchnął.
-No nic jeżeli padnę ze zmęczenia to będziecie mieć kolejnego chorego na głowie- zażartował, po czym opuścił pracownię.
z/t
-A dopiero co byłem na szczycie- westchnął.
-No nic jeżeli padnę ze zmęczenia to będziecie mieć kolejnego chorego na głowie- zażartował, po czym opuścił pracownię.
z/t
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:

- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
-...to był dopiero niezły agent. Podczas jednego ze starć chciał zabłysnąć przed swoim dowódcą Veru i zostawić jednemu z bandytów pokaźną bliznę na pysku. Niestety, tak się złożyło, że na drodze jego łapy znalazł się tyłek dowódcy. Po tamtej akcji został odesłany do sprzątania jaskiń a od tamtej pory Veru był nazywany "poharatanym zadem"- dla zabicia nudy Tib uraczył Uhariego jedna ze swoich historii. Jeżeli mu się spodobała to miło, a jeżeli nie można to uznać jako dodatkowe tortury.
Ledwie Haki zdążył opuścić pracownię a do środka już wparował Tib niosąc na grzbiecie Uhariego.
-Próbował się na mnie rzucić więc musiałem go obezwładnić, niestety opatrunki puściły i jeżeli nic nie zrobisz to ten nieszczęsny drań się wykrwawi- powiedział, powoli odkładając Uhariego na podłożu.
Ledwie Haki zdążył opuścić pracownię a do środka już wparował Tib niosąc na grzbiecie Uhariego.
-Próbował się na mnie rzucić więc musiałem go obezwładnić, niestety opatrunki puściły i jeżeli nic nie zrobisz to ten nieszczęsny drań się wykrwawi- powiedział, powoli odkładając Uhariego na podłożu.
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
Chal skinął Athastanowi łbem na znak potwierdzenia. Widać było, że jego rozmówca zna się na rzeczy, jak mało kto i bardzo dobrze. Aspekt potrzebował kogoś kto rzeczywiście zaangażuje się w sprawę.
- Postaram się z całych sił namierzyć przybliżoną lokalizację Tkacza, potrzebuję do tego tylko jakiegoś spokojnego miejsca, w którym nikt nie będzie mi przeszkadzał - zadeklarował się z wyrzutem patrząc na kotłujących się w jaskini osobników. Dopiero kiedy do środka wparował Kanclerz z rannym samcem na grzbiecie zdołał uspokoić irytację. Cały czas zapominał, że oni mieli przecież swoje ważne wewnętrzne sprawy, które musieli rozwiązać, inaczej byliby mało wartościowymi sojusznikami w starciu w Wodzem.
20.01 Uhari krwawienie -2HP
- Postaram się z całych sił namierzyć przybliżoną lokalizację Tkacza, potrzebuję do tego tylko jakiegoś spokojnego miejsca, w którym nikt nie będzie mi przeszkadzał - zadeklarował się z wyrzutem patrząc na kotłujących się w jaskini osobników. Dopiero kiedy do środka wparował Kanclerz z rannym samcem na grzbiecie zdołał uspokoić irytację. Cały czas zapominał, że oni mieli przecież swoje ważne wewnętrzne sprawy, które musieli rozwiązać, inaczej byliby mało wartościowymi sojusznikami w starciu w Wodzem.
20.01 Uhari krwawienie -2HP
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:

- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Po odstawieniu Uhariego, Tib skierował spojrzenie na Chala.
-Wybacz przyjacielu, ze nie miałem okazji poświęcić ci więcej czasu, ale jak sam widzisz, cały czas pojawiają się nowe sprawy, które wymagają mojej uwagi- powiedział, po czym pozwolił sobie na ciche westchnienie.
-Zajmij się tym tutaj a ja udam się na podnóże- powiedział do Athastana, po czym opuścił jaskinię.
z/t
-Wybacz przyjacielu, ze nie miałem okazji poświęcić ci więcej czasu, ale jak sam widzisz, cały czas pojawiają się nowe sprawy, które wymagają mojej uwagi- powiedział, po czym pozwolił sobie na ciche westchnienie.
-Zajmij się tym tutaj a ja udam się na podnóże- powiedział do Athastana, po czym opuścił jaskinię.
z/t
Ocknął się. Najwidoczniej opowieść Tiba na tematy wcale go nie interesujące zadziałała niczym kołysanka. Rozejrzał się, wciąż nieco nieprzytomny, dookoła, przypominając sobie minione wydarzenia. Wciąż znajdował się na terenie parszywej skały, ba, kojarzył nawet doskonale to miejsce. Tutaj niemal wydrapała mu oczy tamta czarna. Zmarszczył nos. Środki przeciwbólowe dawno przestały działać, dotąd przy zdrowych zmysłach trzymał go sen. Teraz jednak się budził, a źródeł bólu było tak wiele, iż sam nie był w stanie sprecyzować, co i gdzie boli.
Nie zamierzał dłużej pozostawać na łasce Lwiej Ziemi. Dlatego też, korzystając z chwilowego zamieszania, wysunął pazury w przednich łapach, odchylił łeb i tak długo szarpał nimi po gardle, aby albo zdechnąć tu i teraz, albo stracić przytomność i umrzeć od utraty krwi. Miał nadzieję, iż takim ranom nie poradzi nawet ten cały syneczek bez grzywy.
Przykro mu było jedynie, iż najpewniej zdechnie jako zdrajca (z czym użytkowniczka nadal mocno się nie zgadza, ale niech będzie, że zaatakował swoją... chociaż fabuła i margines odgrywały się prawie jednocześnie...). W każdym razie plotki niejednemu życie popsuły. A wiedział, że czarna zrobi wszystko, by Uharibifu wyszedł w oczach Lyanny jak najgorzej. Szkoda też, że nie zdążył jej powiedzieć, że chyba nawet zaczął się do niej przekonywać. Szkoda też, że nie pożegna się z dziećmi, ba, dzieciaki żyć będą w przekonaniu, iż powstały z nasienia jakiegoś skurwiela. Żałował, iż nie zdązył niczego wyjaśnić Falce, przeprosić - choć podejrzewał, iż żadne słowa nic by tutaj już nie zdziałały. Żałował, że nie mógł spojrzeć jeszcze raz Nuzirze w oczy, jeszcze raz jej dociąć, jeszcze raz się z nią nie zgodzić. Żałował, że nie mógł pokazać Ari, jak bardzo myli się co do jego oceny. Żałował tak wielu rzeczy... Inaczej wyobrażał sobie swój koniec. Nie chciał odchodzić jako śmieć. A tak się jednak czuł. Temu musiał, niestety, oddać rację.
Zalewając się własną krwią wycharczał tylko:
- Mam dzieci. Powiedzcie, żeby na mnie nie czekały.
// proszę, dajcie mu wreszcie zdechnąć x'D
Nie zamierzał dłużej pozostawać na łasce Lwiej Ziemi. Dlatego też, korzystając z chwilowego zamieszania, wysunął pazury w przednich łapach, odchylił łeb i tak długo szarpał nimi po gardle, aby albo zdechnąć tu i teraz, albo stracić przytomność i umrzeć od utraty krwi. Miał nadzieję, iż takim ranom nie poradzi nawet ten cały syneczek bez grzywy.
Przykro mu było jedynie, iż najpewniej zdechnie jako zdrajca (z czym użytkowniczka nadal mocno się nie zgadza, ale niech będzie, że zaatakował swoją... chociaż fabuła i margines odgrywały się prawie jednocześnie...). W każdym razie plotki niejednemu życie popsuły. A wiedział, że czarna zrobi wszystko, by Uharibifu wyszedł w oczach Lyanny jak najgorzej. Szkoda też, że nie zdążył jej powiedzieć, że chyba nawet zaczął się do niej przekonywać. Szkoda też, że nie pożegna się z dziećmi, ba, dzieciaki żyć będą w przekonaniu, iż powstały z nasienia jakiegoś skurwiela. Żałował, iż nie zdązył niczego wyjaśnić Falce, przeprosić - choć podejrzewał, iż żadne słowa nic by tutaj już nie zdziałały. Żałował, że nie mógł spojrzeć jeszcze raz Nuzirze w oczy, jeszcze raz jej dociąć, jeszcze raz się z nią nie zgodzić. Żałował, że nie mógł pokazać Ari, jak bardzo myli się co do jego oceny. Żałował tak wielu rzeczy... Inaczej wyobrażał sobie swój koniec. Nie chciał odchodzić jako śmieć. A tak się jednak czuł. Temu musiał, niestety, oddać rację.
Zalewając się własną krwią wycharczał tylko:
- Mam dzieci. Powiedzcie, żeby na mnie nie czekały.
// proszę, dajcie mu wreszcie zdechnąć x'D
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
Obrażenia 2+
Kiedy tylko kanclerz opuścił jaskinię, Uharibifu na oczach Athastana przejechał pazurami po własnej szyi, rozdrapując ją do krwi. Wycieńczony Uhari nie miał tyle sił by podciąć sobie gardło, więc musiał liczyć na powolne wykrwawienie się. Szary lew padł na ziemię, chociaż wciąż przytomny, pozbawiony sił by choćby ruszyć łapą.
Mistrz Gry wyrzuca 1d6:
5
-7 HP5
Kiedy tylko kanclerz opuścił jaskinię, Uharibifu na oczach Athastana przejechał pazurami po własnej szyi, rozdrapując ją do krwi. Wycieńczony Uhari nie miał tyle sił by podciąć sobie gardło, więc musiał liczyć na powolne wykrwawienie się. Szary lew padł na ziemię, chociaż wciąż przytomny, pozbawiony sił by choćby ruszyć łapą.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
Biedny, niczego nie potrafił zrobić dobrze. Nawet skończyć z samym sobą. Liczył więc jedynie na to, że zadławi się własną krwią i się udusi. Wstrzymywanie oddechu na nic się nie zda, bo w końcu organizm i tak zaczerpnie wbrew niemu powietrza. Spróbował więc zmienić choć nieco pozycję, odchylić łeb, aby krew ściekała po gardle i nosie. Na nic więcej nie mógł sobie pozwolić, a przez skrajne osłabienie brak był najmniejszej namiastki pewności, czy i to odniesie sukces.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Shani
- Posty: 161
- Gatunek: Leo Panthera
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 sie 2016
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
Szaman poziom 1 - Waleczność: 40
- Zręczność: 41
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Shani ruszyła w kierunku pracowni Athastana chcąc z nim porozmawiać, zauważyła coś niepokojącego jak weszła do jaskinii. Gdy zobaczyła samca nie wiedziała tak naprawdę co tu do cholery się dzieje. Po chwili zbliżyła się do szarego samca, widząc, że jest w kiepskim stanie. W takim momencie będzie musiała sprawdzić, czy posiada konkretne zioła, żeby uratować nieznajomego pewnie od niechybnej śmierci.
- Athastan
- Posty: 556
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 cze 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 32
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
//Wybacz, ale dalej jest potrzebny. :P//
- Do zobaczenia. - machnął łapą wychodzącej lwicy. Ciekawe kiedy znów przyjdzie się im spotkać - i czy do tego czasu zmarły faktycznie będzie przebywał w jego pracowni... Prawdę mówiąc, w to ostatnie akurat śmiał wątpić.
- Po pierwsze, nie mówiłem o dociekaniu okoliczności pańskiego zgonu, a o ewentualnych samosądach i wykonaniu własnoręcznie wydanych wyroków, w których to stronę ta rozmowa wydawała się niebezpiecznie zbaczać. Bo przecież wszyscy wolelibyśmy uniknąć jakiejś fatalnej pomyłki, prawda? Po drugie, jak sam pan przecież widział, w żadnym razie nie odsyłałem nigdzie Gvalch'y, a jej odejście było spowodowane jej zobowiązaniami wobec stada do którego przynależy. Po trzecie zaś, owszem, otrzyma pan pomoc oficjalnego śledczego, jak również możliwość korzystania z usług innego szamana, skoro posądza mnie pan o sabotowanie pańskich wysiłków. - wyliczył, spoglądając na unoszącego się pod powałą ducha. Następnie mruknął Hakiemu coś na pożeganie i odwrócił się do Chala.
- Myślę że odpowiednie warunki powinno ci się udać znaleźć w jednej z nieużywanych jaskiń. Jest ich kilka niedaleko, w tej samej skale co ta pracownia, kilka minut w dół tego strumienia, który płynie przed wejściem... Może w reszcie te groty by się komuś na coś przydały, na razie bowiem służyły jedynie za źródło pajęczyn dla lwioziemskich medyków. Zawsze go dziwiło, czemu cała reszta stada wolała się kotłować na głównym masywie Skały, zamiast zająć jeden z tak komfortowych lokali, ale skoro z jakiegoś powodu mieli potrzebę siedzieć sobie nawzajem na głowach, to ich sprawa. Przynajmniej miał dzięki temu bardzo spokojne sąsiedstwo.
Zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze, pojawił się Tib, z, któżby się spodziewał, kolejnym klientem którego należało doprowadzić do porządku. Natomiast gdy zobaczył, kogóż to kanclerz przyniósł tym razem, jego pysk na chwilę wykrzywił gryma obrzydzenia. Dlaczego akurat jego, przecież Danusia miała się już nim zająć. Tymczasem wyglądał tak jakby ktoś popsuł go jeszcze bardziej. Chociaż... Danusia i obcy samiec o wątpliwej reputacji, o którego nikt raczej się nie upomni... tak, w sumie można się było tego spodziewać.
- Na pewno go potrzebujemy? - spojrzał z powątpiewaniem na Tiba. Takich degeneratów powinno się tępić, a nie leczyć. Z drugiej jednak strony, nie ciążyły na nim zarzuty godzące bezpośrednio w Kodeksy ani Krąg Życia, więc tak bez sądu i wyroku niezbyt wypadało. Poza tym polecenie przełożonego brzmiało jasno, a choć w sferze medycznej wiele było poleceń których wykonania mógł odmówić przez wzgląd na dobro pacjenta, rozkaz utrzymania kogoś przy życiu raczej się do nich nie zaliczał. Westchnął więc i pożegnawszy kanclerza, odwrócił się, akurat na czas by zobaczyć, jak bliznowaty wali się na podłogę.
- O nie, tylko bez takich! Nie będziesz mi się tu teraz wykrwawiał. - dopiero co dostał nakaz posiadania go do kupy, więc nie będzie mu tu teraz próbował się pochlastać. Poza tym, trup w pracowni źle działa na renomę, a na dodatek trzeba jeszcze potem zająć się duchem i powstającymi w momencie śmierci zaburzeniami. Poza tym, właśnie przed chwilą uznał że pacjent ma przeżyć, i kij z tym że rzeczonemu się to nie podobało. W tym momecie nie miał nic do gadania, i nawet fakt iż podjętą przed chwilą próbą ponad wszelką wątpliwość udowodnił że na życie nie zasługuje nie był w stanie tego zmienić. Tym gorzej dla niego, że próbował się zabić na przekór zamiarom medyka, teraz na pewno nie da mu tak po prostu zejść.
Widząc że lew nie jest w stanie ruszyć już nawet jedym pazurem, zrezygnował z prewencyjnego ogłuszania go i czym prędzej podbiegł do półki, z której zgarnął naręcze bandażowych liści i kilka kawałków mchu. W oczy wpadł mu także zbiorniczek z kauczukiem... Tak to mogło się przydać.
Co prędzej obłożył mchem rany na szyi, po czym posmarował całość cięką warstwą kauczuku, w charakterze izolacji, uważając jednak by nie dotknąć nim samej rany, w końcu zaś okręcił ją sztywnym kaftanem z liściastych pasm. Następnie przyjżał się ranami skrytymi pod rozerwanymi opatrunkami. Wyglądało na to, że Danusia zdążyła już wcześniej je oczyścić, a później, gdy bandaże uległy zniszczeniu żadne nowe zabrudzenia się do nich nie dostały. Wobec tego nałożył na nie jedynie kolejną warstwę i zacinął nieco liście, tak by przyciśnięty nimi mech powstrzymał krwawienie.
Gdy już kończył, do pracowni weszła jego siostra.
- O Shani, dobrze że jesteś. Przydało by się temu tutaj delikwentowi zrobić jakiś koktajl na wzmocnienie, bo ostatnio stracił już nieco krwi. Z nutką Psorali na uspokojenie, trochę jej powinno zostać na półce. - rzekł, odchylając łeb pacjenta, tak by mimo najlepszych chęci nie był się on w staniu udławić własnymi płynami ustrojowymi...
- Kauczuk
- Psoralia dla Shani
Uhari +10 HP
- Do zobaczenia. - machnął łapą wychodzącej lwicy. Ciekawe kiedy znów przyjdzie się im spotkać - i czy do tego czasu zmarły faktycznie będzie przebywał w jego pracowni... Prawdę mówiąc, w to ostatnie akurat śmiał wątpić.
- Po pierwsze, nie mówiłem o dociekaniu okoliczności pańskiego zgonu, a o ewentualnych samosądach i wykonaniu własnoręcznie wydanych wyroków, w których to stronę ta rozmowa wydawała się niebezpiecznie zbaczać. Bo przecież wszyscy wolelibyśmy uniknąć jakiejś fatalnej pomyłki, prawda? Po drugie, jak sam pan przecież widział, w żadnym razie nie odsyłałem nigdzie Gvalch'y, a jej odejście było spowodowane jej zobowiązaniami wobec stada do którego przynależy. Po trzecie zaś, owszem, otrzyma pan pomoc oficjalnego śledczego, jak również możliwość korzystania z usług innego szamana, skoro posądza mnie pan o sabotowanie pańskich wysiłków. - wyliczył, spoglądając na unoszącego się pod powałą ducha. Następnie mruknął Hakiemu coś na pożeganie i odwrócił się do Chala.
- Myślę że odpowiednie warunki powinno ci się udać znaleźć w jednej z nieużywanych jaskiń. Jest ich kilka niedaleko, w tej samej skale co ta pracownia, kilka minut w dół tego strumienia, który płynie przed wejściem... Może w reszcie te groty by się komuś na coś przydały, na razie bowiem służyły jedynie za źródło pajęczyn dla lwioziemskich medyków. Zawsze go dziwiło, czemu cała reszta stada wolała się kotłować na głównym masywie Skały, zamiast zająć jeden z tak komfortowych lokali, ale skoro z jakiegoś powodu mieli potrzebę siedzieć sobie nawzajem na głowach, to ich sprawa. Przynajmniej miał dzięki temu bardzo spokojne sąsiedstwo.
Zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze, pojawił się Tib, z, któżby się spodziewał, kolejnym klientem którego należało doprowadzić do porządku. Natomiast gdy zobaczył, kogóż to kanclerz przyniósł tym razem, jego pysk na chwilę wykrzywił gryma obrzydzenia. Dlaczego akurat jego, przecież Danusia miała się już nim zająć. Tymczasem wyglądał tak jakby ktoś popsuł go jeszcze bardziej. Chociaż... Danusia i obcy samiec o wątpliwej reputacji, o którego nikt raczej się nie upomni... tak, w sumie można się było tego spodziewać.
- Na pewno go potrzebujemy? - spojrzał z powątpiewaniem na Tiba. Takich degeneratów powinno się tępić, a nie leczyć. Z drugiej jednak strony, nie ciążyły na nim zarzuty godzące bezpośrednio w Kodeksy ani Krąg Życia, więc tak bez sądu i wyroku niezbyt wypadało. Poza tym polecenie przełożonego brzmiało jasno, a choć w sferze medycznej wiele było poleceń których wykonania mógł odmówić przez wzgląd na dobro pacjenta, rozkaz utrzymania kogoś przy życiu raczej się do nich nie zaliczał. Westchnął więc i pożegnawszy kanclerza, odwrócił się, akurat na czas by zobaczyć, jak bliznowaty wali się na podłogę.
- O nie, tylko bez takich! Nie będziesz mi się tu teraz wykrwawiał. - dopiero co dostał nakaz posiadania go do kupy, więc nie będzie mu tu teraz próbował się pochlastać. Poza tym, trup w pracowni źle działa na renomę, a na dodatek trzeba jeszcze potem zająć się duchem i powstającymi w momencie śmierci zaburzeniami. Poza tym, właśnie przed chwilą uznał że pacjent ma przeżyć, i kij z tym że rzeczonemu się to nie podobało. W tym momecie nie miał nic do gadania, i nawet fakt iż podjętą przed chwilą próbą ponad wszelką wątpliwość udowodnił że na życie nie zasługuje nie był w stanie tego zmienić. Tym gorzej dla niego, że próbował się zabić na przekór zamiarom medyka, teraz na pewno nie da mu tak po prostu zejść.
Widząc że lew nie jest w stanie ruszyć już nawet jedym pazurem, zrezygnował z prewencyjnego ogłuszania go i czym prędzej podbiegł do półki, z której zgarnął naręcze bandażowych liści i kilka kawałków mchu. W oczy wpadł mu także zbiorniczek z kauczukiem... Tak to mogło się przydać.
Co prędzej obłożył mchem rany na szyi, po czym posmarował całość cięką warstwą kauczuku, w charakterze izolacji, uważając jednak by nie dotknąć nim samej rany, w końcu zaś okręcił ją sztywnym kaftanem z liściastych pasm. Następnie przyjżał się ranami skrytymi pod rozerwanymi opatrunkami. Wyglądało na to, że Danusia zdążyła już wcześniej je oczyścić, a później, gdy bandaże uległy zniszczeniu żadne nowe zabrudzenia się do nich nie dostały. Wobec tego nałożył na nie jedynie kolejną warstwę i zacinął nieco liście, tak by przyciśnięty nimi mech powstrzymał krwawienie.
Gdy już kończył, do pracowni weszła jego siostra.
- O Shani, dobrze że jesteś. Przydało by się temu tutaj delikwentowi zrobić jakiś koktajl na wzmocnienie, bo ostatnio stracił już nieco krwi. Z nutką Psorali na uspokojenie, trochę jej powinno zostać na półce. - rzekł, odchylając łeb pacjenta, tak by mimo najlepszych chęci nie był się on w staniu udławić własnymi płynami ustrojowymi...
- Kauczuk
- Psoralia dla Shani
Uhari +10 HP
Każdy rytuał niewłaściwe stosowany może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

































