x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Kamienny Krąg

Majestatyczna siedziba władców Lwiej Ziemi, z której sprawowali władzę nad całą krainą. Olbrzymia skała, kształtem przypominająca królewski tron, pełna jest jaskiń, w których można znaleźć bezpieczne schronienie. Z jej szczytu roztacza się zapierający dech w piersiach widok na otaczające tereny.

Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

Re: Kamienny Krąg

#91

Post autor: Malahir » 14 wrz 2023, 12:04

Niedługo byli sami. Zielonooki nie od razu zauważył, że mają towarzystwo, wpatrywał się bowiem w pozostałych w oczekiwaniu na odpowiedź. Dopiero, gdy brązowy się zbliżył, usłyszał zbliżające się kroki. Zastrzygł uchem, po czym spojrzał w stronę dźwięków. I naraz zalazła go ogromna fala ulgi, gdy dostrzegł zmierzającego w ich stronę @Tiba.
Malahir nigdy nie był szczególnie blisko z kanclerzem. Może i jego ojciec się z nim przyjaźnił, on jednak traktował starszego samca jedynie jako swego przełożonego. Niemniej, ucieszył się, widząc, że jest cały. Do tej pory nie był przecież pewien, co się z nim stało i czy w ogóle przeżył ostatnią bitwę. Chciał wierzyć, iż przecież był doświadczonym wojownikiem, co też dawało mu spore szanse na przetrwanie, lecz jak wiadomo, zielonooki miał tendencję do zakładania najgorszego. Dobrze wiedzieć, że tym razem ta najbardziej pesymistyczna część jego osoby nie miała racji, skoro Tib zmierzał właśnie w ich strony, cały i zdrowy.
Wstał więc i zwrócił się frontem ku zbliżającego się samca, a jednocześnie początkowa ulga została zmącona przez narastający stres. W końcu teraz dalszy przebieg ten całej sytuacji zależał przede wszystkim od niego. Postarał się, jak tylko umiał, by ten stres nieco zamaskować.
Gdy Tib się do niego zbliżył, zmusił się do lekkiego uśmiechu i powitał samca skinięciem głową.
- Witaj, kanclerzu - odpowiedział, może trochę nazbyt oficjalnym tonem. Oczywiście nie miał pojęcia, że brązowy był teraz królem. - Też się cieszę, że wszystko z tobą w porządku - dodał, zresztą całkiem szczerze.
Zamilkł na chwilę, gdy brązowogrzywy zainteresował się @Tamu i @Narie. Chociaż to on miał przemawiać, zdecydował się pozwolić czarnogrzywemu, by sam się przedstawił. Sądził, że byłoby to po prostu nieuprzejme, by w tak podstawowych sprawach mówić też za niego. Posłał mu tylko zachęcające spojrzenie, na wypadek, gdyby się wahał.
Kiedy zaś uwaga jego niegdysiejszego (a najpewniej i przyszłego) dowódcy skupiła się na brązowej, zielonooki zamarł, obserwując uważnie zmiany zachodzące na jego obliczu. Domyślał się, że Tib doskonale wiedział, jak ukryć większość swych emocji, lecz nie dało się nie dostrzec, jak poprzedni wesoły uśmiech znika mu z pyska, gdy zwrócił się do lwicy. Niestety nie był w stanie wyczytać z jego oblicza nic więcej. Nie dostrzegł żadnych oznak gniewu, ani zaskoczenia, tak więc nie był w stanie jednoznacznie określić, czego mógł się spodziewać. Zielonooki odczuł pewien zawód.
- Wszystko w porządku, choć mamy za sobą długą drogę, no i Tamu trochę ucierpiał - powiedział, zerkając krótko na czarnogrzywego. Może i nie sprawiał wrażenia, jakby jego rana mu doskwierała, lecz może przydałoby się, by jakiś medyk jeszcze go obejrzał? Choćby po to, by zmienić pewnie już porządnie brudny opatrunek i upewnić się, że nie naruszył rany podczas podróży. - Idziemy z dżungli, gdzie... No, szczerze powiedziawszy sytuacja nie jest zbyt ciekawa - zaczął powoli, licząc, że te słowa zainteresują samca. W jego głowie panował niemały chaos. Rozmyślał o tym, co mówić dalej i zastanawiał, jakie pytania dalej padną. Może Tib zainteresuje się, dlaczego podróżował z Narie?

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#92

Post autor: Tamu » 14 wrz 2023, 12:49

Zgodnie z zapewnieniem jego towarzyszy na patrol wystarczyło poczekać zaledwie chwilę. Może to i dobrze, że powstrzymali go przed ryczeniem. Tamu zupełnie nie orientował się w stadnych zasadach i mógłby coś zepsuć. Ku jego zdziwieniu odnalazł ich sam @Tib. Nie spodziewał się, że ujrzy go tak szybko. Zalała go fala gwałtownych emocji. Cieszył się, że dawny generał przeżył, ale jednocześnie nie był gotowy na to spotkanie. Z Tibem wiązały się jego najmilsze wspomnienia do których wracał w trudnych chwilach by odgonić ogarniającą go rozpacz. Pamiętał jak starszy samiec zaopiekował się nim i był gotów zaoferować mu miejsce w stadzie. Nigdy nie traktował go jak strachliwego przybłędy i okazał mu więcej sympatii niż ktokolwiek inny w jego życiu. Przez te wszystkie lata Tamu stworzył sobie w głowie wyidealizowany obraz kanclerza. W jego mniemaniu całe jego życie potoczyłoby się lepiej gdyby wtedy nie uciekł. Obawiał się jednak, że przemawia przez niego tylko nostalgia. Tak naprawdę nie poznał nigdy Tiba dobrze. Nie wiedział jak bardzo różni się on w rzeczywistości od jego wyobrażeń. Nie mógł sobie robić zbytniej nadziei. Nie chciał się zawieść. Nie zdziwiło go, że dawny generał go nie rozpoznał. Bardzo się zmienił przez te lata. Dziecięcy strach w jego oczach zastąpił smutek, zgarbiony grzbiet pokrył się bliznami, a całe ciało, choć wychudzone, zmężniało i wydoroślało.
- Nic nie szkodzi generale, widzieliśmy się dawno temu, nazywam się... Tamu -przedstawił się szybko, zwracając się dawnym tytułem, by ułatwić umiejscowienie go w czasie. Przez chwilę korciło go by skłamać w kwestii imienia. Miał wrażenie, że byłoby mu łatwiej odciąć się od przeszłości gdyby przyjął nową tożsamość. Całkowicie nowe rozdanie bardzo go kusiło, ale uznał że akurat Tibowi jest winny szczerość. Poza tym nie chciał teraz mącić w głowach towarzyszom. Kiedy kanclerz mierzył wzrokiem @Narie czarnogrzywy posłał jej uśmieszek wsparcia. Wciąż nie do końca wierzył, że popełniła tu jakąś zbrodnię. Poza tym póki co nikt się na nią nie rzucił, więc mieli dobry początek. Ponownie odwrócił się w stronę Tiba i zaczął mu się uważnie przypatrywać swoimi mętnymi oczami. Nie ważne, że to jego dawny idol. Wszyscy się zmieniamy. Tamu nie miał zamiaru tracić czujności tylko ze względu na nostalgię. Zbyt wiele wycierpiał, żeby być tak naiwnym. Wierzył, że Lwia Ziemia im pomoże, ale nie mógł opierać swoich sądów tylko na wierze. Poza tym nie było pewności, że stado trzyma się swoich dawnych zasad. Być może fakt, że patrol przeprowadzał dawny generał oznaczał, że ktoś inny przejął władzę. A może zbyt inwazja ich zdziesiątkowała i nie będą mogli sobie pozwolić na wysłanie kogoś do dżungli. Myśli przebiegały przez głowę Tamu jak spłoszone gazele. Musiał planować, musiał być gotowy na każdą okazję. Na miejscu @Malahira od razu opowiedziałby o sytuacji nie czekając na żadne pytania ani wątpliwości, ale zamierzał uszanować ustalenia więc się nie wtrącał. Niech młodszy samiec mówi, być może jego znajoma twarz będzie najmocniejszym argumentem. Czarnogrzywy kiwał jedynie głową potwierdzając każde jego słowo i nie przestawał lustrować Tiba wzrokiem. Uśmiechnął się do niego szeroko, ale pozostawał spięty.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#93

Post autor: Narie » 14 wrz 2023, 13:24

W końcu ktoś się pojawił. Narie doskonale zdawała sobie sprawę, że tak będzie, a jednak nie poczuła się na tę okoliczność ani trochę przygotowana.
Oczywiście, że to musiał być Tib. Któż by inny? Przez chwilę miała ochotę pomyśleć, że los na prawdę nie ułatwia jej sprawy, ale szybko uświadomiła sobie, że w zasadzie spotkanie nikogo innego nie byłoby dla niej wiele lepsze. Jeśli zaś chodzi o samego brązowego… Ogarnęły ją bardzo sprzeczne uczucia. Wiedziała, że nie ma już powodu, by żywić do niego urazę, a jednak teraz, gdy znów go zobaczyła, poczuła się dokładnie tak jak przed laty, a logiczne argumenty nie wystarczyły, by odegnać od niej poczucie zdrady i niesprawiedliwości.
Nie zdziwiła się, że Tib zwrócił się do niej jako do ostatniej. Zasługiwała na to. W zasadzie pewnie powinna się cieszyć, że od razu się na nią nie rzucił. Choć może byłoby to prostsze? Położyła uszy na dźwięk słów „moja droga”.
- A ja nie spodziewałam się, że kiedykolwiek tu wrócę - odparła dość ponurym tonem. Już raz przeżywali podobną scenę, wręcz absurdalnie zbliżoną do obecnej. Też wracała wtedy z dżungli z niedawno poznanym i dość nieoczekiwanym sojusznikiem, też została przyjęta bardziej przyjaźnie, niż się tego spodziewała. Tylko że teraz sama Narie w niczym nie przypominała tamtego wyniosłego dziecka, które pewne siebie szło odebrać swoje dziedzictwo.
Tymczasem Malahir zabrał się do przemawiania… a lwica musiała w duchu przyznać, że może wyznaczenie go rzeczywiście nie było najlepszym pomysłem.
- Szukamy medyka - wyjaśniła krótko. Każda chwila mogła okazać się cenna, więc krążenie wokół tematu wydało jej się teraz zbędną stratą czasu.
- Nie dla siebie, dla ciężko chorej lwicy, której nie został nikt inny, kto mógłby jej pomóc - dodała szybko, by Tib nie pomyślał, że ma czelność przychodzić tu we własnym interesie. Przez cały czas unikała patrzenia na brązowego. To było dla niej zbyt trudne.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1480
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#94

Post autor: Tib » 15 wrz 2023, 0:24

Im dłużej obserwował Malhaira, tym więcej cech jego ojca dostrzegał w młodym lwie. Co prawda brakowało mu jasirowej zdolności do konstruowania długich wypowiedzi, jednak mając przy sobie syna swojego dobrego przyjaciela, Tib poczuł jakby odzyskał jakąś dawno utraconą cząstkę świata za którym tęsknił.
-Wystarczy Tibie, tytuły możemy sobie darować- odparł wesoło, odpowiadając na skierowane ku niemu powitania skinieniem łba połączonym z delikatnym uśmiechem.
-Tamu...- wypowiedział na głos, po czym jego łeb zalała fala wspomnień.
-Wybacz, że cię nie poznałem. Strasznie wyrosłeś odkąd się ostatnio widzieliśmy. Prawdę mówiąc, martwiłem się o ciebie, po tym jak zniknąłeś- powiedział, jednocześnie spoglądając na noszony przez lwa opatrunek.
-Jeżeli chciałbyś żeby Datura na to zerknęła, to nie wahaj się poprosić. Źle opatrzone rany potrafią się paskudzić-dodał. Datura wiele razy przypominała mo o tym, wiec Tib czuł się w obowiązku przekazywania nauk medyczki innym napotkanym osobom.
Jako ostatnia przemówiła brązowa lwica.
Widział, jak ta kuli uszy pod jego słowami i unika jego spojrzenia. Pomimo, że ostatnimi czasy miał o niej bardzo złe mniemanie, to taka reakcja spowodowała, że poczuł się ze sobą źle. Jako władca nie chciał wzbudzać strachu i zachowanie Narie wywołało w nim coś na kształt....współczucia?
-Narie, nie wiem na ile wtajemniczyłaś Malahira i Tamu, ale wiedz, że ze swojej strony nie mam ci niczego za złe - powiedział, a tym razem delikatny uśmiech goszczący na jego pysku był całkowicie szczery. Tib miał świadomość, że z powodu jej poczynań Lwia Ziemia była bliska katastrofy, ale ostatecznie do niej nie doszło. Sam z resztą też nie był bez winy.
-Jesteśmy rodziną i musimy o siebie dbać. Zwłaszcza, że mamy te same osoby na, których nam zależy- dodał. Tib nie wiedział ile dla Narie znaczy jego syn, jednak był pewien, że kwestia jej dzieci była dla niej ważna.
Król wysłuchał tego z czym do niego przyszli i gdy już miał poprosić Malahira o doprecyzowanie, na ratunek przyszła mu Narie.
-Jak rozumiem, lwica o której mówicie jest w dżungli?- rzucił po czym pozwolił siebie na ciche westchnienie.
-Niestety po inwazji został nam tylko jeden medyk. Datura powinna być pod Lwia Skałą. Powinna zgodzić się wam pomóc. Jako królowa Lwiej Ziemi musi dawać dobry przykład-powiedział. Ciekawe jak wielki zamęt uda mu się wywołać ostatnim zdaniem?

@Malahir
@Tamu
@Narie

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#95

Post autor: Malahir » 15 wrz 2023, 11:28

Zielonooki odniósł okropne wrażenie, że zawiódł po całości. Ponownie. Nie miał pojęcia, jak w ogóle zacząć tę całą rozmowę i jak najlepiej poruszyć temat choroby. Czego się w sumie spodziewał? Przecież zawsze tak było. Westchnął cicho, i gdy @Narie włączyła się do rozmowy, po prostu szybko skinął głową, dla odmiany spoglądając prosto na @Tiba. Starając się odrzucić nieprzyjemne myśli, że właśnie kompletnie zawalił sprawę i nijak nie potrafił pomóc swoim towarzyszom, postanowił ponownie zabrać głos.
- Tak, jest w dżungli. Zajmował się nią Daktari, miejscowy medyk, ale... Cóż, nie potrafił jej wyleczyć. Właściwie to gdyby nie miała ona narwanego brata, który postanowił porwać Daktariego i gdyby mieszkańcy dżungli nie zauważyli jego zniknięcia to nawet byśmy się o tym nie dowiedzieli - powiedział, zerkając szybko na brązową. W końcu to do niej pogłoski dotarły jako pierwsze i to ona zdecydowała się ruszyć na poszukiwania. To, co tak naprawdę nią kierowało nie było teraz ważne. - Odbiliśmy Daktariego, a Tafarim, bratem tej chorej zajęli się stróże prawa dżungli... No, przynajmniej tak się przedstawiła tamta gorylica, która po niego przyszła. Obiecała, że się nią zajmą, ale... W sumie nie wiemy, czy jej wierzyć. Odniosłem wrażenie, że nie przepada za lwami, zresztą ze wszystkimi tam, włącznie i z Daktarim, trudno jest nawiązać jakąkolwiek współpracę - mimowolnie wywrócił ślepiami, wspominając jak trudno było wyciągnąć podstawowe informacje z mandryla. - Narie widziała tamtą chorą i... Cóż, jest dość agresywna, zresztą Daktari twierdzi, że to okropnie zaraźliwe - dodał, kończąc swoją opowieść. Nie chciał się dłużej rozgadywać, by nie tracić więcej czasu.
Poczuł ulgę, gdy Tib zapewnił Narie, że nie ma się czego obawiać. Jakaś część jego osoby przez chwilę zastanawiała się, czy to nie jakiś podstęp, lecz szybko odrzucił te myśli. To nie w stylu kanclerza. Przynajmniej tak mu się wydawało. Jeszcze raz zerknął na byłą księżniczkę, siląc się na lekki uśmiech, po czym przeniósł spojrzenie na @Tamu, chcąc się upewnić, jak on zareaguje na słowa brązowego. Nadal nie był pewien, co czarnogrzywy postanowi dalej. Ruszy w dalszą drogę? A może zostanie na Lwiej Ziemi? Podejrzewał, że na pewno zechce najpierw wymienić kilka słów z Tibem.
Nieco zrzedła mu mina, gdy ów stwierdził, że w stadzie został tylko jeden medyk. Przez chwilę miał nikłą nadzieję, iż być może chodzi o jego wuja, lecz te szybko zostały zgaszone przez kolejne słowa samca. No tak, Datura. Fioletowooką znał raczej z widzenia, choć nie skłamałby, twierdząc, że nie dotarły go jego uszu plotki o jej złośliwości.
Jednakże po chwili jego brwi wystrzeliły w górę, gdy zdał sobie sprawę z tego, co Tib właściwie powiedział.
- Królowa? - wypalił, nie kryjąc zdumienia.

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#96

Post autor: Tamu » 15 wrz 2023, 12:30

Tamu spadł kamień z serca. Wyglądało na to, że wszystko pójdzie po ich myśli. Nawet @Narie została przyjęta znacznie cieplej niż się tego spodziewała. Wszystko wskazywało na to, że @Tib wciąż jest tak samo skory do pomocy potrzebującym jak w wyidealizowanych wspomnieniach czarnogrzywego. Z jednej strony jego troska była wzruszająca, ale z drugiej całe to powitanie było bolesne. Przypominało Tamu dobitnie jakie mógłby mieć życie gdyby wtedy nie uciekł. Nigdy nie zrozumiał, a Praojciec mu świadkiem że próbował, dlaczego ogarnęła go wtedy taka panika. Przecież, to bezsensu że perspektywa życia w stadzie, z lwami którym na nim zależało, tak go odstraszyła. Niestety jego odruchami nigdy nie rządziła logika. Pamiętał jaki był wtedy przerażony jakby to było wczoraj. Strach kierował jego życiem tak długo i Tamu nienawidził się za tą słabość. Jakby nie patrzeć nie mógł zrzucić swoich nieszczęść na kogoś innego, miał uczciwą szansę stać się częścią wspólnoty i zwyczajnie ją zmarnował. Widok dawnego generała tylko mu to przypominał. Z trudem udało mu się opanować drżenie łap i powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Nie pora teraz się rozklejać. To byłby dopiero wstyd.
- Ty natomiast nie zmieniłeś się ani trochę -parsknął z uśmiechem. Nawet jeśli wspomnienia bolały to cieszył się ze spotkania. - A u mnie... cóż działo się dużo. Opatrunek może poczekać. Mamy ważniejsze rzeczy na głowie -dodał szybko. Kanclerz mógł łatwo się zorientować, że Tamu zmienił się nie tylko z wyglądu. Strachliwy i nieśmiały dzieciak, którym niegdyś był, został zastąpiony przez pewniejszego siebie i poważnego dorosłego, który na pierwszy rzut oka został ciężko doświadczony przez życie. Wielu uznałoby to za zmianę na lepsze, ale uważny obserwator byłby w stanie stwierdzić że została okupiona cierpieniem. Tamu wyrósł, ale coś w nim po drodze zginęło, i choć uśmiechał się teraz szeroko, to w mętnych oczach czaił się ogromny smutek.
Tymczasem @Malahir wyjaśnił ich sytuację najlepiej jak potrafił. Tamu kilkukrotnie pokiwał łbem potwierdzając słowa młodszego samca.
- Co więcej wygląda na to, że ci stróże prawa są związani z jakąś zorganizowaną Świątynią. Wszystko to brzmiało dość poważnie, więc można by przy okazji się temu przyjrzeć -wtrącił się pod koniec. Mimo, że był wtedy całkowicie wyczerpany ta nazwa utknęła mu w pamięci. Grupa która nie lubi lwów i ma ścisły kodeks postępowania bardzo go zainteresowała. Poza tym był przekonany, że Tib jako polityk też powinien o tym wiedzieć. Dodatkowy argument, żeby kogoś tam wysłać. Informacja o tym, że tym kimś będzie musiała być Datura bo innych medyków nie ma, była niepokojąca. Oczywiście nie ze względu na samą Daturę, Tamu nie pamiętał jej zbyt dobrze, ale był przekonany o jej umiejętnościach. Gorzej, że straty poniesione przez Lwią Ziemię musiały być naprawdę poważne, jeśli pozostał im tylko jeden medyk. To mógł być problem. Wysłanie jedynego stadnego doktora do niebezpiecznej dżungli nie brzmiało jak idealny plan. Może jednak powinni sobie odpuścić. A poza tym... chwila, chwila, królowa? Pomyślał w tym samym momencie, w którym Malahir powiedział to na głos. Nie był ekspertem w sprawach monarchii, ale był przekonany, że była ona dziedziczna. Czyżby zabrakło wszystkich potomków tronu? Może to wiązało się jakoś z tym co zrobiła księżniczka Narie. Miał za mało informacji. Że też Tib musiał ich rozproszyć taką niespodzianką. Ale właśnie jeśli Datura jest królową to by musiało znaczyć, że... Nieee. Otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Jednak się pozmieniało i to sporo. Będzie potrzebował chwili, żeby to przetrawić.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#97

Post autor: Narie » 15 wrz 2023, 17:47

Ze zdumienia Narie aż podniosła wzrok na Tiba, swoją drogą pierwszy raz, od kiedy się spotkali.
- Na prawdę? - wyrwało jej się. Nie kryła się jednak w tych słowach radość, bardziej podejrzliwość. Nie żeby z góry posądzała samca o podstęp, znaczy może trochę, ale bardziej chodziło o to... Zdążyła wyobrazić sobie tysiące scenariuszy, jak zostanie przywitana na Lwiej Ziemi, i żaden z nich nie zakładał takiego obrotu zdarzeń. Brak wyrzutów ze strony Tiba był tak nieprawdopodobny, że aż mocno podejrzany. Zwłaszcza, że nigdy nie było między nimi dobrych relacji, nawet na długo przed jej najgorszymi występkami.
Na wspomnienie o rodzinie oczy brązowej zaszły bólem. Nie chciała o nich myśleć, tak było dużo łatwiej. Przez chwilę ogarnęła ją złość na teścia, że przywołał ten temat. Teraz dużo trudniej było udawać przed samą sobą, że nie ma z nimi nic wspólnego.
A z drugiej strony, sugestia jakoby ona i Tib mieli dbać o siebie nawzajem, była dla Narie już kompletną abstrakcją.
- Tak, widziałam ją, ale myślę, że nie ma sensu tracić teraz czasu na dokładne opowiadanie o jej stanie, zrelacjonuję wszystko gdy będzie z nami medyk - przytaknęła Malahirowi nieco pewniejszym głosem. Posiadanie zadania do wykonania zawsze dobrze na nią działało, i choć teraz nie sprawiło, że dała radę wygnać z głowy chaotyczne myśli na temat wcześniejszych tematów, przynajmniej udało jej się sklecić spójne, sensowne zdanie.
A potem nadeszły wieści o Daturze. Jak również wnioski wyciągnięte po połączeniu podstawowych faktów.
- Och. Więc ty jesteś królem. Gratuluję. - Jej głos był suchy niczym przebyta niedawno pustynia. Choć zdecydowanie nie tak ciepły. Wiedziała, że w zasadzie nie ma już powodu, by żałować dawnym wrogom tej pozycji, przecież od dawna nie czuła się księżniczką i nie zamierzała więcej mieszać się w politykę, a konflikt z Tibem należał do naprawdę zamierzchłych czasów. A jednak nie mogła powstrzymać ogarniającej ją fali goryczy. Po raz kolejny poczuła się z powrotem jak dziecko, tylko tym razem oszukane i zdradzone.
- Chodźmy do niej, skoro nie ma innej opcji, chociaż nie sądzę, że będzie chciała mnie słuchać. - Wstała szybko, gotowa do drogi. Im szybciej to załatwią, tym szybciej będzie mogła stąd uciec. Jak najdalej, tam, gdzie nikt jej nie zna, gdzie będzie mogła powrócić do swojej tożsamości przypadkowego wędrowcy i zapomnieć o tym całym bagnie.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1480
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#98

Post autor: Tib » 16 wrz 2023, 12:12

-Na prawdę? Niektórzy mi mówią, że trochę przytyłem, ale w takim razie wolę zdać się na twoje zdanie - odparł na słowa Tamu, samemu pozwalając sobie przy tym na szeroki uśmiech. Pomimo, że z wierzchu się zmienił, to Tib ciągle dostrzegał w nim tego małego lwiaka, którego dawno temu przygarnął do stada. Jakby się teraz nad tym zastanowić, to w swoim życiu brązowogrzywy przygarnął całkiem sporo młodych.
-Świątynia? Niestety nic mi to nie mówi, podobnie jak imiona, które wymieniliście- powiedział jednocześnie kręcąc łbem. Tib nigdy nie poświęcał uwagi dżungli, głównie dlatego, że była za daleko. Co do samej chorej, to Króla zaniepokoiła występująca u chorej agresja. Jeżeli miałby tam wysłać Daturę, to konieczna będzie jakaś eskorta.
-Niemniej dziękuję wam za te informacje. W przyszłości na pewno trzeba będzie uważniej przyglądać się tamtym terenom- powiedział. Król był wdzięczny Malahirowi i Tamu, że ci podzielili się z nim tak szczegółowymi informacjami. Sam nie zamierzał się przyznawać, że ledwie starczało im osób, żeby pilnować obecnych terenów a co dopiero interesować się odległą dżunglą.
Po chwili uwaga Króla skupiła się na Narie.
-Na prawdę. Prywatnie mam świadomość, że los postawił cię w kiepskiej sytuacji a ja specjalnie ci jej nie ułatwiłem więc nie jestem w tym wszystkim bez winy. Od strony prawnej zaś, to na mocy tajnego porozumienia, zostałaś ułaskawiona. Z tego powodu nikt nie próbował cię aresztować, gdy przybyłaś tu z Dhorubą i Hakim- powiedział. Z reakcji lwicy Tib wnioskował, że jego syn nigdy nie powiedział Narie prawdy. No cóż, najwyższa pora, żeby ją poznała.
-Zgadza się, jednak nie ma mi czego gratulować. Czeka minie sporo pracy, a kiedy mój czas nadejdzie, to moje wnuki, a twoje dzieci zasiądą na tronie Lwiej Ziemi- rzekł, jednocześnie będąc ciekawym, jak Narie na to wszystko zareaguje.
-Mnie na pewno posłucha. Chodźcie, za mną- rzucił, po czym ruszył w kierunku Lwiej Skały.

z/t?

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#99

Post autor: Malahir » 16 wrz 2023, 20:48

Wyglądało na to, że wszystko szło po jego myśli, jednakże chwilowo zielonooki był w zbyt wielkim szoku, by tak naprawdę się z tego ucieszyć. Wieść o tym, że stojący przed nim brązowy lew wraz z fioletowooką medyczką zostali nowymi władcami Lwiej Ziemi wzbudził w nim mieszane uczucia.
Z jednej strony, naprawdę nie czuł tak wielkiego przywiązania do rodziny królewskiej. Gdy tylko wyrosła mu grzywa zrozumiał, że czasy wielkich władców pokroju Simby i Mufasy odeszły dawno w niepamięć. Gdyż w końcu odkąd pamiętał, na Lwioziemskim tronie zasiadały osobniki, których na tej pozycji trzymała jedynie tradycja. W końcu @Narie odeszła, nim na dobre rozpoczęła swoje rządy, a panująca przez większość życia Malahira królowa Raisa... Cóż, nie dało się ukryć, iż nie osiągnęła dla stada zbyt wiele. Pomijając już sam fakt, że ostatnimi czasy monarcha posiadał funkcję raczej czysto reprezentatywną.
Z kolei @Tibowi, odkąd pamiętał zależało na dobru Lwiej Ziemi i to on niejednokrotnie stawał w jej obronie. Zresztą, kto nie nadawał się lepiej do odbudowania stada po wojnie, niż dawny generał?
Jednakże czegoś nie rozumiał. Lew, który potępiał władzę absolutną nagle ogłasza się królem? Czy rada stada też już nie istniała? Co w ogóle skłoniło byłego kanclerza do takiej zmiany swych poglądów? Może... Po prostu nie miał wyboru? Może członków rodziny królewskiej już nie było?
Mimowolnie poczuł nieprzyjemny ścisk w żołądku, gdy o tym pomyślał. Znów pomyślał o Ushindim, którego niegdyś całkiem polubił. Co, jeśli zginął? Co prawda sam nie był pewien, jak nazwałby relacje między nim a księciem, lecz mimo wszystko nie chciałby, by spotkała go jakakolwiek krzywda, zwłaszcza z brudnych łapsk H'runów. Jednocześnie jakiś złośliwy głosik w jego głowie podpowiadał mu, że najpewniej tak się stało. Ot po prostu, bo los lubi robić mu na złość i pozbawiać go kogokolwiek, z kim przyszło mu nawiązać choćby nić porozumienia.
Gdyby nie zależało mu na czasie zadałby tych kilka dręczących go pytań, lecz na chwilę obecną się powstrzymał. Zresztą, miał zamiar zostać na Lwiej Ziemi, tam, gdzie jego miejsce. Pewnie nadarzy się jeszcze okazja, by czegoś się w tej kwestii dowiedzieć.
Poczuł wielką ulgę, gdy Tib wspomniał o ułaskawieniu brązowej. On sam do tej pory nie miał o nim pojęcia, toteż martwił się, czy w ogóle choćby tymczasowa współpraca z lwicą, która jakby nie patrzeć, niegdyś zdradziła stado nie jest przypadkiem zbrodnią przeciwko niemu samo w sobie. Tego by sobie nie wybaczył. A teraz wiedział, że nie musiał się nad tym rozwodzić. Nie popierał co prawda poprzednich występków brązowej, lecz skoro stado puściło je w niepamięć, i on nie powinien ich roztrząsać. Z czego się ucieszył, bowiem nie musiał już wybierać między własnymi uczuciami, a powinnością. Przez ich wspólną wyprawę zdążył już nieco polubić brązową i trudno było to pogodzić z faktem, że wystąpiła niegdyś przeciwko Lwiej Ziemi. Choć co prawda nadal w jego wnętrzu cała ta sprawa wywoływała pewien nieprzyjemny posmak, nieco ułatwiało to sprawę i pozwalało zagłuszyć wyrzuty sumienia.
Zerknął na lwicę, a potem na @Tamu, chcąc ocenić, czy chcą jeszcze coś powiedzieć, czy są może gotowi do dalszej drogi. W jego mniemaniu nie powinni marnować więcej czasu. Dlatego też zaraz przeniósł wzrok z powrotem na Tiba.
- Chodźmy, nie można zwlekać - rzucił krótko, po czym ruszył za królem.

/zt.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#100

Post autor: Narie » 17 wrz 2023, 2:10

Chyba jeszcze nigdy w życiu nikt nie wzbudził w niej aż tak mieszanych uczuć. No, może poza Hakim. Czyżby to było rodzinne? Wiedziała, że nie powinna mu wierzyć, że pewnie to tylko element jego gry i właśnie daje sobą manipulować. Ale nie zmieniło to faktu, że właśnie pierwszy raz w życiu poczuła się zrozumiana. I to przez osobę, którą miała za swojego największego wroga.
Zmarszczyła brwi na wieść o "tajnym porozumieniu". Nic na ten temat nie wiedziała. Co więcej, nie wiedziała nawet, że miała być aresztowana. Znaczy oczywiście, spodziewała się, że może to się tak dla niej skończyć, ale jednak czym innym było rzeczywiście usłyszenie tego. Tym bardziej, że teoretycznie od strony formalnej nie popełniła przestępstwa. No nic, teraz nie było czasu o to pytać, może później się czegoś dowie. Albo odejdzie stąd w błogiej nieświadomości.
Natomiast kolejne słowa wywołały w niej falę nagłego, palącego gniewu.
- Że co?! Nie po to zrzekałam się tronu, żeby teraz one miały spieprzone życie! - wybuchła, zanim zdążyła pomyśleć. Z oczu, teraz utkwionych prosto w Tibie, strzelały iskry, nawet nie wiedziała, kiedy zbliżyła się do niego o kilka kroków, a jej futro lekko się podniosło. Nienawiść do byłego kanclerza rozgorzała w niej z nową siłą, a jeszcze mocniej nienawiść do samej siebie.
Ale, oczywiście, nawet w takiej sytuacji nie potrafiła zapomnieć o tym, co powinna zrobić, i już po chwili przez szalejącą się burzę zaczęło przebijać się poczucie obowiązku. Zamknęła oczy i zacisnęła mocno zęby. Przez kilka sekund stała tak w milczeniu, starając się choć trochę uspokoić oddech.
- Porozmawiamy po spotkaniu z Daturą - zarządziła. I nie interesowało ją, kim obecnie brązowy był, niech by tylko spróbował podważyć tą decyzję. Odwróciła się i ruszyła szybko w stronę Skały. Musiała wykorzystać całą swą siłę woli, by chwilowo odpuścić temat, oraz by puścić Tiba przodem.

z.t.

Odpowiedz

Wróć do „Lwia Skała”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość