x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Ukryta Grota
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- Postać może złapać chorobę lub przypadkiem wejść na niebezpieczne grzęzawisko.
- Haki
- Posty: 610
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 22 kwie 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 68
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Re: Ukryta Grota
-Nie masz za co. Miałem wybór i podjąłem decyzję. Z reszta gdybym mógł cofnąć czas to postąpiłbym tak samo- powiedział uśmiechając się do niej miło. To prawda męczyło go tutaj kila rzeczy jak na przykład sama Berghi czy niektórzy z jej sługusów. Z drugiej strony cześć tutejszych wydawała się być w porządku, a poza tym obecność Narie sprawiała, że to wszystko było w miarę znośne.
-Ja też, boję się tego całego Wodza albo tego, że dojdzie do wojny z...- urwał bo w tym momencie z ust lwicy padły słowa których się kompletnie nie spodziewał. W tym momencie nie miał pojęcia, czemu lwica akurat tego chciała jednak w środku poczuł ulgę. Wspominał już wcześniej, że nie chciałby, żeby jego własne dzieci nienawidziły swojego dziadka i to właśnie dla nich brązowy byłby w stanie zapomnieć o dawnych urazach.
-Dobrze, możemy tam się przejść- odparł uśmiechając się do niej szeroko. chciał coś jeszcze dodać, lecz w tym momencie usłyszał charakterystyczne nawoływanie.
-Sprawdzę kto to, zaraz wrócę- rzekł udając się w kierunku wyjścia a po chwili dotarł już do Dhoruby.
-Witaj- rzucił posyłając gepardowi delikatny uśmiech.
-Co cię sprowadza w moje skromne progi-dodał, jednak w duchu podejrzewał, że królowa ma do niego jakąś sprawę.
-Ja też, boję się tego całego Wodza albo tego, że dojdzie do wojny z...- urwał bo w tym momencie z ust lwicy padły słowa których się kompletnie nie spodziewał. W tym momencie nie miał pojęcia, czemu lwica akurat tego chciała jednak w środku poczuł ulgę. Wspominał już wcześniej, że nie chciałby, żeby jego własne dzieci nienawidziły swojego dziadka i to właśnie dla nich brązowy byłby w stanie zapomnieć o dawnych urazach.
-Dobrze, możemy tam się przejść- odparł uśmiechając się do niej szeroko. chciał coś jeszcze dodać, lecz w tym momencie usłyszał charakterystyczne nawoływanie.
-Sprawdzę kto to, zaraz wrócę- rzekł udając się w kierunku wyjścia a po chwili dotarł już do Dhoruby.
-Witaj- rzucił posyłając gepardowi delikatny uśmiech.
-Co cię sprowadza w moje skromne progi-dodał, jednak w duchu podejrzewał, że królowa ma do niego jakąś sprawę.
- Ndogo
- Posty: 88
- Gatunek: wielkoszczur gambijski
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 kwie 2018
- Waleczność: 10
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ciąża Narie była dla Ndoga. Przecież to prawie dziecko! wielkim zaskoczeniem. Trochę na początku warczał na Hakiego za ten ,, problem", ale po kilku tygoniach się uspokoił. Kazała mu zostać z dala więc został. Wiedział, że przy porodzie nie jest zbyt potrzebną osobistością. Jednak zdążył się już przyzwyczaić do towarzyszenia księżniczce i teraz był kłębkiem nerwów. Tyle rzeczy mogło pójść nie tak. Krwotok, uszkodzenia wewnętrzne no wszystko! Dlatego szczur niecierpliwie nasłuchiwał co się działo w środku. I nareszcie do jego uszu dotarł pisk. A więc to taki dźwięk wydają małe lwiątka. Już nie mógł wytrzymać. Wepchnął głowę do jaskini i już miał wejść kiedy zjawił się ten obcy.
- Kim jesteś? - spytał i zaczął niuchać. Obcy na pewno nie był obcy. Był z stada.- Księżniczka teraz potrzebuje spokoju. W sprawach nie cierpiących zwłoki prosimy przyjść później.- powiedział machając łapkami by odgonić geparda, zanim usłyszy go księżniczka. No i na późno. Wyszedł Haki.
- Zostawiam Ci go- mruknął i poleciał do Narie. Zatrzymał się przy niej i zastygnął. Nie będziesz płakał, nie będziesz płakał, myślał patrząc na małe kolorowe robaki pełzające przy brzuchu Narie. Jakby miał oceniać to i tak wyglądały lepiej niż szczurze więc... no. Podszedł do niej cicho.
- Jak się czujesz?- zapytał z troską.
- Kim jesteś? - spytał i zaczął niuchać. Obcy na pewno nie był obcy. Był z stada.- Księżniczka teraz potrzebuje spokoju. W sprawach nie cierpiących zwłoki prosimy przyjść później.- powiedział machając łapkami by odgonić geparda, zanim usłyszy go księżniczka. No i na późno. Wyszedł Haki.
- Zostawiam Ci go- mruknął i poleciał do Narie. Zatrzymał się przy niej i zastygnął. Nie będziesz płakał, nie będziesz płakał, myślał patrząc na małe kolorowe robaki pełzające przy brzuchu Narie. Jakby miał oceniać to i tak wyglądały lepiej niż szczurze więc... no. Podszedł do niej cicho.
- Jak się czujesz?- zapytał z troską.
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Nie czekał zbyt długo, szybko bowiem pojawiło się towarzystwo. Początkowo... No, nie takie, jakiego się spodziewał. Dość mocno się zdziwił, widząc zbliżającego się ku niemu bez żadnych oznak strachu szczura. Początkowo przeszło mu nawet przez głowę, czy by z tego nie skorzystać, skoro potencjalna przekąska sama pcha mu się pod łapy, lecz kiedy gryzoń się odezwał, zdał sobie sprawę z tego, że to zły pomysł. Szczur znał księżniczkę. Trzeba przyznać, iż ten fakt zaskoczył go jeszcze mocniej, przez co brwi geparda powędrowały do góry. Nie wyobrażał sobie, by przyjaźnić się z roślinożercą. Może było w tym nieco hipokryzji, biorąc pod uwagę to, że sam przebywał w otoczeniu przedstawicieli innego gatunku.
Odchrząknął.
- Jestem Dhoruba, namiestnik królowej. Nie przyszedłem tutaj, by niepokoić księżniczkę - powiedział i już miał coś dorzucić, lecz w tym momencie pojawił się lew, którego szukał. Stracił zainteresowanie szczurem, który zresztą już sobie poszedł i utkwił spojrzenie w Hakim, witając się z nim lekkim uśmiechem i skinięciem łba.
- Witaj. Wybacz, że wam przeszkadzam, lecz mam do ciebie sprawę. Ważną sprawę - rzekł po chwili, zmieniając zaraz ton głosu na poważniejszy. - Królowa powierzyła mi bardzo ważne zadanie i chce, byś mi przy tym towarzyszył. W obliczu zagrożenia ze strony Wodza potrzebujemy silnego sojusznika, tak więc polecono mi, bym udał się na Lwią Ziemię, by zaproponować połączenie sił. Tak jak mówiłem, chciałbym cię prosić, byś mi towarzyszył - zakończył, wbijając w zielonookiego baczne spojrzenie. Starał się jakoś maskować fakt, jak bardzo się tym wszystkim denerwował, choć uważny obserwator pewnie by zauważył, że mówi jakoś szybciej i nieco bardziej chaotycznie, niż zazwyczaj.
Odchrząknął.
- Jestem Dhoruba, namiestnik królowej. Nie przyszedłem tutaj, by niepokoić księżniczkę - powiedział i już miał coś dorzucić, lecz w tym momencie pojawił się lew, którego szukał. Stracił zainteresowanie szczurem, który zresztą już sobie poszedł i utkwił spojrzenie w Hakim, witając się z nim lekkim uśmiechem i skinięciem łba.
- Witaj. Wybacz, że wam przeszkadzam, lecz mam do ciebie sprawę. Ważną sprawę - rzekł po chwili, zmieniając zaraz ton głosu na poważniejszy. - Królowa powierzyła mi bardzo ważne zadanie i chce, byś mi przy tym towarzyszył. W obliczu zagrożenia ze strony Wodza potrzebujemy silnego sojusznika, tak więc polecono mi, bym udał się na Lwią Ziemię, by zaproponować połączenie sił. Tak jak mówiłem, chciałbym cię prosić, byś mi towarzyszył - zakończył, wbijając w zielonookiego baczne spojrzenie. Starał się jakoś maskować fakt, jak bardzo się tym wszystkim denerwował, choć uważny obserwator pewnie by zauważył, że mówi jakoś szybciej i nieco bardziej chaotycznie, niż zazwyczaj.
- Haki
- Posty: 610
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 22 kwie 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 68
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
- Kontakt:
-Dzięki, postaram się nie schrzanić roboty - rzekł do odchodzącego Ndogo, po czym skupił eis na Dhorubie
-Widzę, że postanowiłeś nie zjadać naszej maskotki- zagadnął wesoło.
-Może i dobrze, nie wiadomo gdzie wcześniej łaził- dodał tym samym tonem, po czym wysłuchał namiestnika. Lew poczuł się z jednej strony wyróżniony jednak trochę zdziwił go fakt, żer Berghi wybrała akurat jego. Przecież wiedziała o jego powiązaniach z Tibem.
-A więc z chwastów które trzeba wyrwać nagle stali się kandydatami na sojuszników- odparł, a jego prawa brew powędrowała ku górze.
-Wychodzi na to, że powoli przestaję nadarzać za linia ideologiczną naszego stada- dodał żartobliwym tonem, po czym zamilkł, by móc w ciszy rozważyć to co właśnie usłyszał.
-Z drugiej strony kim ja jestem, żeby kwestionować rozkazy królowej? Daj mi tylko chwilę, pogadam o tym z Narie- powiedział, po czym zniknał w swojej kryjówce.
Brązowy podszedł do ksieżniczki, po czym posłał jej ciepły uśmiech.
-Królowa chce bym wyruszył razem z Dhorubą na Lwią Ziemię. To może być dobra okazja, żeby się tam wybrać- powiedział, spoglądając prosto w ślepia księżniczki.
-Widzę, że postanowiłeś nie zjadać naszej maskotki- zagadnął wesoło.
-Może i dobrze, nie wiadomo gdzie wcześniej łaził- dodał tym samym tonem, po czym wysłuchał namiestnika. Lew poczuł się z jednej strony wyróżniony jednak trochę zdziwił go fakt, żer Berghi wybrała akurat jego. Przecież wiedziała o jego powiązaniach z Tibem.
-A więc z chwastów które trzeba wyrwać nagle stali się kandydatami na sojuszników- odparł, a jego prawa brew powędrowała ku górze.
-Wychodzi na to, że powoli przestaję nadarzać za linia ideologiczną naszego stada- dodał żartobliwym tonem, po czym zamilkł, by móc w ciszy rozważyć to co właśnie usłyszał.
-Z drugiej strony kim ja jestem, żeby kwestionować rozkazy królowej? Daj mi tylko chwilę, pogadam o tym z Narie- powiedział, po czym zniknał w swojej kryjówce.
Brązowy podszedł do ksieżniczki, po czym posłał jej ciepły uśmiech.
-Królowa chce bym wyruszył razem z Dhorubą na Lwią Ziemię. To może być dobra okazja, żeby się tam wybrać- powiedział, spoglądając prosto w ślepia księżniczki.
- Ujasiri
- Posty: 7
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 wrz 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 30
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Słońce prażyło niemiłosiernie. Spragniony i głodny ciągnął łapę, jedną za drugą. Zwykłe drzewo nie dawało tyle schronienia przed słońcem ile było mu trzeba. Przez ostatnie dni spał gdzie popadnie. Miał dużo szczęścia, że jeszcze żył.
Dotarł do jeziora flamingów. Gdy tylko ujrzał wodę rzucił się ku niej i zaczął pić jak szalony. Och, jak dobrze wypełnić suchy pyszczek wodą. Po długiej chwili usiadł nad brzegiem i rozejrzał się dookoła. Pora coś zjeść. Niestety nigdzie w okolicy nie widział żadnej padliny, którą się żywił przez ostatnie dni. Po odpoczynku, ruszył dalej.
Nagle do jego uszu doszły głosy. Ruszył uchem i skierował je w stronę odgłosów. Dźwięk prowadził prosto w zarośla, obok których się znalazł. Czyżby były to lwy? Zdecydowanie słyszał, jakieś małe lwiątka. Ale czy było tam bezpiecznie? A jak to jego dawne stado? Co powinien zrobić?
Jego ciekawość i wtykanie nosa w nie swoje sprawy przeważyło na decyzji. Być może był to błąd, ale najciszej jak potrafił, zakradł się w zarośla. Za nimi ku jego oczom ukazało się wejście do groty. Wreszcie mógł gdzieś się schronić, przed prażącym słońcem. Zakradł się bliżej. Coraz głośniej słyszał głosy rozmawiających zwierząt. Zajrzał do środka.
W grocie ujrzał, dwa dorosłe lwy, cztery malutkie lwiatka, młodsze od niego, geparda i wielkoszczura.
Widząc tylu dorosłych obcych dzikich kotów, postanowił się po cichu wycofać. Być może poczeka, aż lwica zostanie sama z małymi, czułby się pewniej gdyby nie musiał spotykać się z dorosłym lwem.
Cofając się, nastąpił na parę kamieni, które usunęły się z małego pagórka i narobiły hałasu, tym samym przyciągając uwagę czujnych zwierząt.
Zatrzymał się w miejscu i wstrzymał oddech. Miał nadzieję, że nikt nie usłyszał.
Dotarł do jeziora flamingów. Gdy tylko ujrzał wodę rzucił się ku niej i zaczął pić jak szalony. Och, jak dobrze wypełnić suchy pyszczek wodą. Po długiej chwili usiadł nad brzegiem i rozejrzał się dookoła. Pora coś zjeść. Niestety nigdzie w okolicy nie widział żadnej padliny, którą się żywił przez ostatnie dni. Po odpoczynku, ruszył dalej.
Nagle do jego uszu doszły głosy. Ruszył uchem i skierował je w stronę odgłosów. Dźwięk prowadził prosto w zarośla, obok których się znalazł. Czyżby były to lwy? Zdecydowanie słyszał, jakieś małe lwiątka. Ale czy było tam bezpiecznie? A jak to jego dawne stado? Co powinien zrobić?
Jego ciekawość i wtykanie nosa w nie swoje sprawy przeważyło na decyzji. Być może był to błąd, ale najciszej jak potrafił, zakradł się w zarośla. Za nimi ku jego oczom ukazało się wejście do groty. Wreszcie mógł gdzieś się schronić, przed prażącym słońcem. Zakradł się bliżej. Coraz głośniej słyszał głosy rozmawiających zwierząt. Zajrzał do środka.
W grocie ujrzał, dwa dorosłe lwy, cztery malutkie lwiatka, młodsze od niego, geparda i wielkoszczura.
Widząc tylu dorosłych obcych dzikich kotów, postanowił się po cichu wycofać. Być może poczeka, aż lwica zostanie sama z małymi, czułby się pewniej gdyby nie musiał spotykać się z dorosłym lwem.
Cofając się, nastąpił na parę kamieni, które usunęły się z małego pagórka i narobiły hałasu, tym samym przyciągając uwagę czujnych zwierząt.
Zatrzymał się w miejscu i wstrzymał oddech. Miał nadzieję, że nikt nie usłyszał.
- Narie
- Posty: 551
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 mar 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 85
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 60
- Kontakt:
/Dhoruba stoi na zewnątrz
Księżniczka uśmiechnęła się widząc wchodzącego gryzonia.
- Dobrze, choć jestem bardzo zmęczona - odparła, przekręcając się lekko, by Ndogo mógł lepiej obejrzeć jej pociechy. Gdy Haki wrócił, obrzuciła go zaciekawionym spojrzeniem. Na Lwią Ziemię? Ciekawy zbieg okoliczności. Właściwie czy to możliwe, by takie przypadki istniały? A jeśli to nie jest przypadek? Ale przecież nikt o tym nie wiedział, nie możliwe, by ktoś sytuacją pokierował...
- Mam nadzieję, że nie idziecie tam by przekazać wypowiedzenie wojny - rzekła, choć bardziej by zyskać na czasie. Niby okazja wydawała się idealna, choć z drugiej strony wszystko było aż podejrzanie zbyt proste. Chyba... chyba, że sam los uznał to za odpowiednią dla niej przyszłość.
- Dobrze, pójdziemy wszyscy razem, gdy tylko wrócę do sił - postanowiła w końcu. Ostatecznie obecność Dhoruby w tej wyprawie może się okazać dość użyteczna. W końcu ktoś musi... W tym momencie do uszu lwicy dobiegł dźwięk, podejrzanie blisko wejścia. Wyprostowała się i nadstawiła uszy, jednocześnie przekręcając się tak, by zasłonić młode.
- Kto to? - udało jej się wydusić. Serce biło jej jak oszalałe. Błagam, tylko nie kolejny duch.
Księżniczka uśmiechnęła się widząc wchodzącego gryzonia.
- Dobrze, choć jestem bardzo zmęczona - odparła, przekręcając się lekko, by Ndogo mógł lepiej obejrzeć jej pociechy. Gdy Haki wrócił, obrzuciła go zaciekawionym spojrzeniem. Na Lwią Ziemię? Ciekawy zbieg okoliczności. Właściwie czy to możliwe, by takie przypadki istniały? A jeśli to nie jest przypadek? Ale przecież nikt o tym nie wiedział, nie możliwe, by ktoś sytuacją pokierował...
- Mam nadzieję, że nie idziecie tam by przekazać wypowiedzenie wojny - rzekła, choć bardziej by zyskać na czasie. Niby okazja wydawała się idealna, choć z drugiej strony wszystko było aż podejrzanie zbyt proste. Chyba... chyba, że sam los uznał to za odpowiednią dla niej przyszłość.
- Dobrze, pójdziemy wszyscy razem, gdy tylko wrócę do sił - postanowiła w końcu. Ostatecznie obecność Dhoruby w tej wyprawie może się okazać dość użyteczna. W końcu ktoś musi... W tym momencie do uszu lwicy dobiegł dźwięk, podejrzanie blisko wejścia. Wyprostowała się i nadstawiła uszy, jednocześnie przekręcając się tak, by zasłonić młode.
- Kto to? - udało jej się wydusić. Serce biło jej jak oszalałe. Błagam, tylko nie kolejny duch.
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Skinął Hakiemu głową i obserwował, jak znika w pobliskiej norze. Sam nie ruszył się z miejsca. Skoro lew nie życzył sobie, by mu towarzyszył, nie mógł ot tak wpakować mu się do legowiska. Każdy zasługuje na nieco prywatności. Machnął więc ogonem, słuchając dobiegających spod ziemi, przytłumionych głosów, z których niewiele teraz rozumiał. Po chwili ze zdumieniem zauważył, że od czasu do czasu towarzyszą mu ciche popiskiwania. Co prawda do tej pory nie miał jeszcze do czynienia z nowo narodzonymi lwiątkami, lecz nietrudno było przecież się domyślić, co było źródłem tych odgłosów. Lekko go to mimo wszystko zaskoczyło, w końcu o ile wiedział, iż Haki i Narie byli razem, tyle nie miał pojęcia, że księżniczka jest w ciąży. Z drugiej jednak strony... No cóż, szczerze powiedziawszy po prostu dawno jej nie widział.
Kiedy tak stał, po chwili coś przykuło jego uwagę. Prawdopodobnie dlatego, że nasłuchiwał, starając się, bezskutecznie zresztą, wyłowić coś z prowadzonej przez lwy rozmowy. Dźwięk jakiś kroków i przedzierania się przez zarośla. Zmarszczył czoło i rozejrzał się dookoła, by w chwilę później dostrzec zbliżające się lwiątko. Przez moment przebiegło mu przez myśl, że może jedno z potomstwa księżniczki jakoś jej się wymknęło, lecz szybko wyrzucił to z głowy. Dzieciak był stanowczo za duży i poruszał się zbyt sprawnie, by być noworodkiem. Zaintrygowany, ruszył w stronę nieznajomego lwiątka, zatrzymując się za nim, kiedy zdecydowało się zajrzeć do jamy.
- Witam. Zgubiłeś się? - rzucił bez zbędnych wstępów, przyglądając się młodemu krytycznie.
Kiedy tak stał, po chwili coś przykuło jego uwagę. Prawdopodobnie dlatego, że nasłuchiwał, starając się, bezskutecznie zresztą, wyłowić coś z prowadzonej przez lwy rozmowy. Dźwięk jakiś kroków i przedzierania się przez zarośla. Zmarszczył czoło i rozejrzał się dookoła, by w chwilę później dostrzec zbliżające się lwiątko. Przez moment przebiegło mu przez myśl, że może jedno z potomstwa księżniczki jakoś jej się wymknęło, lecz szybko wyrzucił to z głowy. Dzieciak był stanowczo za duży i poruszał się zbyt sprawnie, by być noworodkiem. Zaintrygowany, ruszył w stronę nieznajomego lwiątka, zatrzymując się za nim, kiedy zdecydowało się zajrzeć do jamy.
- Witam. Zgubiłeś się? - rzucił bez zbędnych wstępów, przyglądając się młodemu krytycznie.
- Ujasiri
- Posty: 7
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 wrz 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 30
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Słysząc nieznajomy głos, za swoimi plecami, spuścił uszy i odwrócił się szybko w stronę obcego zwierzęcia. Przed sobą ujrzał geparda. Serce zabiło mu mocniej.
- Ja.. - wyjąkał i przełknął głośno ślinę. - Tak... zgubiłem się. Właściwie to.. znalazłem się tu przez przypadek, nie szpieguje was ani nic z tych rzeczy. Na prawdę. - Usprawiedliwił się na wszelki wypadek. W jego starym stadzie wysyłano młode lwy na przeszpiegi, możliwe że robili tak wszędzie. Nie znał tego świata jeszcze zbyt dobrze. Wolał wyjaśnić co tutaj robił, niż zostać oskarżonym o najgorsze.
- Nie chciałem przeszkadzać - dodał po chwili.
Widać było po nim, że marnie wygląda. Patrzył pustym wzrokiem na geparda i czekał, aż ten się odezwie. Nie należał do tych co uciekają, nawet jak się boją. Gdyby tak było, od razu po ujrzeniu tego dzikiego kota, wziąłby nogi za pas. Może był głupi, ale takie cechy między innymi odziedziczył po matce i ojcu, takie też wartości cechowały jego stado.. byłe stado. "Musisz walczyć do końca, nie wolno ci uciec, inaczej czeka cie kara". Takie motto posiadali Ostre Szpony. Był zbyt młody by wiedzieć, że świat nie wygląda czarno biało, i że nie wszystkie stada praktykują tę samą naukę.
- Ja.. - wyjąkał i przełknął głośno ślinę. - Tak... zgubiłem się. Właściwie to.. znalazłem się tu przez przypadek, nie szpieguje was ani nic z tych rzeczy. Na prawdę. - Usprawiedliwił się na wszelki wypadek. W jego starym stadzie wysyłano młode lwy na przeszpiegi, możliwe że robili tak wszędzie. Nie znał tego świata jeszcze zbyt dobrze. Wolał wyjaśnić co tutaj robił, niż zostać oskarżonym o najgorsze.
- Nie chciałem przeszkadzać - dodał po chwili.
Widać było po nim, że marnie wygląda. Patrzył pustym wzrokiem na geparda i czekał, aż ten się odezwie. Nie należał do tych co uciekają, nawet jak się boją. Gdyby tak było, od razu po ujrzeniu tego dzikiego kota, wziąłby nogi za pas. Może był głupi, ale takie cechy między innymi odziedziczył po matce i ojcu, takie też wartości cechowały jego stado.. byłe stado. "Musisz walczyć do końca, nie wolno ci uciec, inaczej czeka cie kara". Takie motto posiadali Ostre Szpony. Był zbyt młody by wiedzieć, że świat nie wygląda czarno biało, i że nie wszystkie stada praktykują tę samą naukę.
- Haki
- Posty: 610
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 22 kwie 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 68
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
- Kontakt:
-Podobno chodzi o zawiązanie sojuszu, choć po tym wszystkim co słyszałem z ust Berghi nie wiem co o tym myśleć- odparł. Z jednej cała ideologia królestwa skierowana była na podbój Lwiej Ziemi a tu nagle Berghi wyskakuje z takim pomysłem. Z jednej strony dawało to szansę na uniknięcie bezsensownej wojny ale z drugiej...było trochę niepokojące.
-Cóż, możemy podróżować wolno, od jednej jaskini do drugiej. Dzieciaki zdążyłby podrosnąć a my szybciej dotarlibyśmy do celu. Wtedy też...- urwał, bo nagle Narie ustawiła się tak, jakby chciała osłonić przed czymś ich dzieci.
Zaniepokojone spojrzenie Hakiego powędrowało ku wyjściu. Lew ruszył w tamtym kierunku i jego oczom ukazało się dziecko. Lew wyraźnie się uspokoił a na jego pysku zagościł ciepły uśmiech.
-Serwus mały- rzucił wesoło, jednocześnie uważnie skanując niezapowiedzianego gościa.
-Spokojnie nie musisz się bać, nie gryziemy- rzekł- a przynajmniej ja bo za tego tutaj to nie ręczę- dodał żartobliwym tonem, po czym po przyjacielsku klepnął Dhorubę w bark.
-Swoja drogą możemy ruszać. Pozwól, że poprowadzę, trochę lepiej znam tamte tereny- powiedział, po czym jego spojrzenie powędrowało ku lwiątku. Przez chwilę Haki zastanawiał się co powinien zrobić. Niby sam całego świata nie zbawi, ale z drugiej strony wiedział, że bez opieki prędzej czy później Berghi albo któryś z jej sługusów wypierze małemu mózg przy okazji zamieniając go w papkę.
-Przejdziesz się z nami młody? -zagadnął - poznasz trochę terenów a przy okazji opowiem ci co słychać w krainie, co ty na to? - powiedział pełnym entuzjazmu tonem, jakby właśnie składał dzieciakowi obietnicę jakiejś niesamowitej przygody. Następnie lew, wrócił do swojej ukochanej, delikatnie położył sobie grzbiecie Haribu i Khalie, po czym ruszył w drogę.
z/t?
-Cóż, możemy podróżować wolno, od jednej jaskini do drugiej. Dzieciaki zdążyłby podrosnąć a my szybciej dotarlibyśmy do celu. Wtedy też...- urwał, bo nagle Narie ustawiła się tak, jakby chciała osłonić przed czymś ich dzieci.
Zaniepokojone spojrzenie Hakiego powędrowało ku wyjściu. Lew ruszył w tamtym kierunku i jego oczom ukazało się dziecko. Lew wyraźnie się uspokoił a na jego pysku zagościł ciepły uśmiech.
-Serwus mały- rzucił wesoło, jednocześnie uważnie skanując niezapowiedzianego gościa.
-Spokojnie nie musisz się bać, nie gryziemy- rzekł- a przynajmniej ja bo za tego tutaj to nie ręczę- dodał żartobliwym tonem, po czym po przyjacielsku klepnął Dhorubę w bark.
-Swoja drogą możemy ruszać. Pozwól, że poprowadzę, trochę lepiej znam tamte tereny- powiedział, po czym jego spojrzenie powędrowało ku lwiątku. Przez chwilę Haki zastanawiał się co powinien zrobić. Niby sam całego świata nie zbawi, ale z drugiej strony wiedział, że bez opieki prędzej czy później Berghi albo któryś z jej sługusów wypierze małemu mózg przy okazji zamieniając go w papkę.
-Przejdziesz się z nami młody? -zagadnął - poznasz trochę terenów a przy okazji opowiem ci co słychać w krainie, co ty na to? - powiedział pełnym entuzjazmu tonem, jakby właśnie składał dzieciakowi obietnicę jakiejś niesamowitej przygody. Następnie lew, wrócił do swojej ukochanej, delikatnie położył sobie grzbiecie Haribu i Khalie, po czym ruszył w drogę.
z/t?
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Dhoruba obrzucił małego uważnym spojrzeniem. Może i nie podejrzewał go o szpiegowanie, prędzej powiedziałby raczej, że samczyk się zgubił. Lecz z drugiej strony trudno było mu uwierzyć, iż był sam. Mógł odłączyć się od swoich rodziców, którzy równie dobrze mogliby teraz kręcić się gdzieś po stadnych terenach, a to byłby już większy problem, niż samotne lwiątko. Gepard widział, że dzieciak się go boi. Pewnie gdyby nie był aż tak zdenerwowany tym wszystkim, co się szykowało, spróbowałby to zmienić. W końcu nie należał do jakiś barbarzyńców zabijających młode.
- Jesteś sam? - zapytał samczyka, by się upewnić, jednocześnie schylając nieco łeb i go obwąchując. Nie wyczuł co prawda żadnych dodatkowych zapachów oprócz jego samego, co mogłoby znaczyć, że jest sam, lecz ostrożności nigdy nie za wiele.
Po chwili z jamy na nowo wyłonił się Haki, klepiąc go w bark. Parsknął krótko śmiechem, słysząc jego słowa. Trzeba przyznać, że ucieszył się, gdy ten zapewnił, iż jest gotowy do drogi. Jakaś część jego osoby chciała być już na miejscu i mieć to wszystko za sobą.
- Nie zwlekajmy więc - przytaknął. Po czym wytrzeszczył oczy ze zdziwieniem, widząc, jak samiec wyciąga z groty dwójkę noworodków i układa je sobie na grzbiecie. Czy on żartował, czy rzeczywiście miał zamiar zabrać całą swoją rodzinę ze sobą? W mniemaniu Dhoruby to nie był zbyt dobry pomysł.
- Czy to na pewno bezpieczne? Księżniczka na pewno potrzebuje odpoczynku, a maluchy taka podróż może być zbyt ryzykowna - zauważył. Szybko jednak przekonał się, że nikt go nie słucha - Haki wyraźnie już się zbierał, nawet nie patrząc za siebie. Gepard zerknął do tyłu, by zerknąć jeszcze na Narie, po czym zagryzł wargi w geście niezadowolenia. W końcu królowa poleciła mu nie zabierać nikogo prócz Hakiego. Jednak koniec końców nie odezwał się już ani słowem i ruszył za lwem.
Miejmy nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie... - pomyślał na odchodne.
/zt.
- Jesteś sam? - zapytał samczyka, by się upewnić, jednocześnie schylając nieco łeb i go obwąchując. Nie wyczuł co prawda żadnych dodatkowych zapachów oprócz jego samego, co mogłoby znaczyć, że jest sam, lecz ostrożności nigdy nie za wiele.
Po chwili z jamy na nowo wyłonił się Haki, klepiąc go w bark. Parsknął krótko śmiechem, słysząc jego słowa. Trzeba przyznać, że ucieszył się, gdy ten zapewnił, iż jest gotowy do drogi. Jakaś część jego osoby chciała być już na miejscu i mieć to wszystko za sobą.
- Nie zwlekajmy więc - przytaknął. Po czym wytrzeszczył oczy ze zdziwieniem, widząc, jak samiec wyciąga z groty dwójkę noworodków i układa je sobie na grzbiecie. Czy on żartował, czy rzeczywiście miał zamiar zabrać całą swoją rodzinę ze sobą? W mniemaniu Dhoruby to nie był zbyt dobry pomysł.
- Czy to na pewno bezpieczne? Księżniczka na pewno potrzebuje odpoczynku, a maluchy taka podróż może być zbyt ryzykowna - zauważył. Szybko jednak przekonał się, że nikt go nie słucha - Haki wyraźnie już się zbierał, nawet nie patrząc za siebie. Gepard zerknął do tyłu, by zerknąć jeszcze na Narie, po czym zagryzł wargi w geście niezadowolenia. W końcu królowa poleciła mu nie zabierać nikogo prócz Hakiego. Jednak koniec końców nie odezwał się już ani słowem i ruszył za lwem.
Miejmy nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie... - pomyślał na odchodne.
/zt.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość