Nie tytuły, a chęć szczera zrobią z ciebie bohatera [Trening Krzepy(+1), Tib i Assurbani]

[Tib]

-Albo ja niezłego pecha...- odparł w myślach, jednak szeroki uśmiech nie schodził z jego pyska.
-Muszę przyznać, że nieźle sobie poradziłeś mein Freund- rzekł wyraźnie zadowolony z umiejętności nowego rekruta.
-Ale to była najłatwiejsza cześć tego ćwiczenia. Założenie pancerza to jedno, jednak skuteczne wykorzystanie go to już zupełnie co innego, dlatego poproszę cię, żebyś wykonał kilkanaście okrążeń wokół placu. Przy okazji będziesz mieć już z głowy rozgrzewkę- powiedział wesoło. No to teraz on się trochę pośmieje, jak Asu będzie się męczył latając w pancerzu wokół placu.

[Assurbani]

Bez zbędnego przedłużania lew ruszył przed siebie, żeby zacząć za chwilę zataczać koła wokoł placu. Po pierwszych kilku nie było problemu, czuł się wręcz olśniewająco, dopiero po kolejnych próbach poczuł, że faktycznie jest to nieco ciężkie i zmęczenie samo przychodziło, jak to w zwyczaju jest po wysiłku. Cholera jasna, no tak to On się chyba nigdy nie czuł, normalne ćwiczeenia nie robiły na nim zadnego wrażenia, aczkolwiek to..no cóż, było trudne, w końcu niesienie dodatkowego ciężaru wcale nie należy do łatwych. Minęło kilka chwil zanim lew caly zadyszany wrócił na poprzednio zajmowane miejsce. Podszedł do najbliższego wodopoju i napił się spragniony. [a jeśli nie ma w otoczeniu, no to analogicznie nie było tej akcji.] Spojrzał na Tiba i nieco jeszcze zmęczony odparł- To ustrojstwo na prawdę może wycieńczyć. To dopiero plac treningowy, ciekaw jestem jak w praktyce dopiero się lew męczy.- rzucił i uśmiechnął się w jego stronę oczekując na dalsze instrukcejszyn.

[Tib]

-Jak to mówią, szczęście sprzyja lepszy, mein Freund- odparł wesoło, chociaż w głębi serca żywił cichą nadzieję, że Asu jednak się potknie. No nic, jeszcze przyjdzie dzień, ze to on będzie się śmiał.
-A skoro już skończyłeś to przejdźmy do głównej części naszego treningu- rzekł, po czym zajął miejsce na środku placu.
-Twoim zadaniem jest wypchnąć mnie poza narysowane na piasku linie lub powalić na łopatki- kanclerz za ruchem łapy wskazał gdzie dokładnie znajdują się granice za które musi zostać wypchnięty.
- Nie wolno używać pazurów ani zębów. Dodatkowo co jakiś czas będę próbował uderzyć cię łapą i jeżeli uda mi się trafić w miejsce nieosłonięte przez pancerz… cóż wtedy przegrywasz. Alles klar?- zapytał pełnym entuzjazmu głosem.

[Assurbani]

-Alles kommen gut.- Odparł na jego zapytanie i bez większego czekania po prostu ruszył przed siebie powolnym i mozolnym krokiem, aby mieć czas na zastanowienie. Dokładnie zweryfikowal jego pozycję, no cóż, Assu zdecydowanie ma się lepiej, bo jest cięższy z tą zbroją, może wykorzystać przeciwwagę przeciwko Tibowi. A więc ruszył na niego tym razem juz szybciej, a gdy się spotkali postarał się tak jak mówił Tib - wypchnąć go poza pole, które miał za sobą używając do tego swojego cielska jak i przednich łap którymi [o ile dał radę] zaczepił się o jego głowę nie używając przy tym żadnych narzędzi biologicznych. Okrąg w którym jestesmy co prawda jest nieco większy, aczkolwiek ze zbroją powinienem dać sobię rade. - pomyślał

[Tib]

Samiec nie dał Tibowi czasu na wymianę uprzejmości i bez zbędnej zwłoki ruszył w jego kierunku, jednak nie zamierzał tak od razu doprowadzać do zwarcia. Zamiast tego postanowił go czegoś nauczyć i dlatego nie ruszył wprost na niego. Zamiast tego zaczął zataczać wokół niego koła na tyle szerokie by mieć szansę zareagować gdy Asu postanowi na niego ruszyć.
-Po pierwsze, jeżeli chcesz pożyć nie możesz ruszać do ataku bez przeanalizowania możliwości swojego przeciwnika. Musisz poznać jego słabe punkty a żeby to zrobić to najlepiej jest przyjrzeć mu się z każdej strony- powiedział, uśmiechając się przy tym szeroko. Brązowogrzywy postanowił trochę sobie pokrążyć i wystawić na próbę nerwy świeżo upieczonego aspiranta.

[Assurbani]

Zatrzymał więc się momentalnie, słysząc jego słowa. Faktem jest, że w ogóle nie przeanalizował tego, co chce zrobić, ale wynikało to tylko z tego, że nie miał poprzednio żadnych bojowych starć na tle potyczek, czy bitew poza jedną. Wziął więc to co powiedział prosto do serca. Tib zaczął otaczać wokół niego kręgi, które nie do końca podobały się samcowi, spróbował wybiec z obiegu który Tib sam tworzył, tak by nie pozwolić mu więcej tego robić. Usiadł więc oczekując na ruch Kanclerza, skoro jego ruchy były mozolne i nie były w stanie dosięgnąć go, postanowił wyczekać na jego zwrot akcji. Zobaczymy jak w takim wypadku poradzi sobie pulchny.

[Tib]

Widząc, że samiec oddaje mu inicjatywę, Tib uśmiechnął się pod nosem. Brązowogrzywy pokrążył sobie jeszcze chwilę by uśpić jego czujność, po czym znienacka sypnął mu piachem prosto w oczy, po czym rzucił się wprost na niego.

[Assurbani]

Zdezorientowany lew nie miał szans w tej walce bez jakiegokolwiek pola widzenia. Na początku kiedy dostał w oczy piachem, przeraziło go to i to dosyc nieźle, ale za kilka chwil stanął jak wryty, przetrzepując oczy machając głową na boki, wiedział, że jego szanse są nikłe, ale jeednak stanął wryty, schylił swoje przednie łapy ku dołowi i począł czekać, aż Tib uderzy wprost na niego, a wtedy ten będzie przygotowany, kiedy go poczuje wyrzucić go za siebie.

[Tib]

Tib trochę się przeliczył sądząc, że w miarę bezproblemowo uda mu się powalić Asu. Ku jego zaskoczeniu lew przyjął stabilną pozycję i plan Kanclerza niekoniecznie wypalił. Niemniej, brązowogrzywemu udało się położyć swoje łapy na jego barkach jednak i na to jasny lew był przygotowany. Nim Tib zorientował się w co się właściwie wpakował, Asu odrzucił go do tyłu. Tib z trudem utrzymał się na łapach ale ostatecznie udało się mu utrzymać równowagę. Inicjatywa leżała teraz po stronie Asu.

[Assurbani]

Kiedy minął już okres, w którym Assurbani był w miarę ogarnięty co do jego pola widzenia i kiedy poczuł, że jego plan wypalił w bardzo szybki sposób obrócił się w stronę Kanclerza, tak by nie stał dupskiem do oponenta, bo to wprawdzie byloby dosyc komiczne, z racji, że ma go chhociaż wypchnąć za obrys. Spojrzał się w jego stronę, analizując swojąsytuacje i bardzo szybko zaczął stawiać łapy do przodu, doslownie szarżując na niego. Przy praktycznie samym końcu, rzucił się w jego stronę całą swoją masą cielska chcąc, posunąć swojego przeciwnika poza koło, które gdzieś tam z tyłu Tiba się znajdowało. Plan zaprawde prosty, po prostu narzucenie na przeciwnika presji swojego ciala, Assu coprawda nie jest tak puszysty jak Tib, aczkolwiek narzucona prędkość powinna zrobić swoje.