Metody siłowe [Trening Krzepy(+4/4), Tib i Athastan]

[Tib]

Przyszła część na drugą część szkolenia i tym razem Tib zamierzał wyciągnąć Radcę w plener i tam pokazać mu kilka nowych sztuczek. Dlatego też tym razem nie czekał na niego na placu treningowym a przysiadł sobie wygodnie na podnóżu Lwiej Skały i wyczekiwał pojawienia się ucznia.

[Athastan]

Na samą myśl o kolejnym treningu pod okiem Tiba wszystko go bolało... a raczej bolało go na myśl o wspomnieniu poprzedniego. Nie mniej, wyglądało na to że owe zajęcia przynoszą porządane efekty, wykrzesał więc z siebie kolejną dawkę samozaparcia i przyszedł na kolejną sesję okładania się po łbach. Zdecydowanie wolał błyskotliwą taktykę niż brutalną siłę, jednak ta ostatnia również czasem mogła się przydać. Tym bardziej, że jeszcze nie udało mu się dojść do etapu, na którym opanowanie Sztuki pozwalało by mu powalać przeciwnika czystą mocą umysłu. Choć niektóre znajdujące się w Archiwach zapiski wydawały się być obiecujące.
W każdym razie, skoro miał się stawić w miejscu innym niż plac treningowy, była szansa że na dzisiejszym spotkaniu zostanie mu oszczędzony bliski kontakt z pokrywającym go pyłem jak również obowiązek spożycia pewnej jego ilości... Taka trawa była by na przykład miłą odmianą - może i wchodziła między zęby, ale przynajmniej nie trzeszczała w nich później przez kolejne pół dnia...
Podchodząc do oczekującego lwa kiwnął mu łbem na powitanie i powiedział, z lekka zrezygnowany głosem:
- Cześć Tib. To gdzie dzisiaj...?

[Tib]

Na widok zbliżającego się Radcy Tib uśmiechnął się szeroko, a kiedy ten zbliżył się do niego, Kanclerz posłał mu delikatne skinienie łba.
-Witaj Ath, dzisiaj zajmiemy się tak zwanymi ćwiczeniami w terenie, mam nadzieję, że jesteś gotów- rzucił wesoło, po czym wskazał łbem na dość pokaźny kamulec.
-Twoim pierwszym zadaniem będzie przesunąć go w poziomie- rzekł. Oczywiście głaz był zbyt duży, żeby go tak po prostu pchnąć i nawet dla Tiba takie rozwiązanie byłoby niemożliwe.

[Athastan]

- Tak, jestem... - stwierdził, i rzeczywiście czuł się gotów. Przynajmniej dopóki Tib nie pokazał, na czym będzie polegało pierwsze zadanie. Gdy usłyszał o co chodzi, w pierwszym odruchu chciał wybuchnąć śmiechem - jednak coś w głosie kanclerza go powstrzymało. Spojrzał uważnie na lwa, wciąż uważając, że jest to jakiś żart, jednak nic w minie lwa na to nie wskazywało.
- To... nie jest żart, prawda? - zapytał, choć właściwie znał już odpowiedź. - Dobra, już się za to biorę... - westchnął, po czym podszedł do głazu bg obejrzeć go z bliska. Kamień był spory. I definitywnie ciężki, z pewnością na tyle, by nie był w stanie go ruszyć. Obszedł skałę dookoła, obstukując ją z każdej strony, by sprawdzić czy nie ma tu przypadkiem jakiegoś tricku, ale nie, głaz leżał stabilnie na ziemi.
Zamyślił się chwilę nad problemem, pchnął jeszcze kamień na próbę barkiem, po czym pomaszerował w kierunku najbliższej kępy drzew. Po chwili wrócił stamtąd, tasząc ze sobą solidny konar, który ułożył po jednej stronie kamienia. Następnie przeszedł na drugą jego stronę, i zaczął kopać...

[Tib]

-Nie- odparł pełnym entuzjazmu głosem, jednocześnie uśmiechając się od ucha do ucha. Kanclerza ciekawiło jak Radca spróbuje to ugryźć i widząc jego poczynania wszystko wskazywało na to, że wpadł na właściwy pomysł. Żeby nie dawać mu podpowiedzi Tib z obojętnym wyrazem pyska obserwował jego poczynania. Ciekawe tylko czy konar wytrzyma?

[Athastan]

Gdy dół z jednej strony kamienia nabrał już pożądanej głębokości, a fragment kamiennego 'fundamentu' - spodniej strony głazu został już odsłonięty, przeszedł na drugą stronę, i z wygarniętej wcześniej ziemi usypał płaski kopczyk, tuż obok kamienia. Ubił go, a następnie dosypał kolejną warstwę gleby, po czym znów utwardził... Gdy wreszcie stwierdził że ma odpowiednią wysokość, wbił konar pod pod kamień, tak by upierał się na właśnie stworzonym podwyższeniu, po czym na próbę chwycił go zębami. Przy okazji zauważył że Tib stoi z boku i przygląda się z tajemniczą miną testowanemu właśnie przez niego kawałkowi drewna. Popatrzył jeszcze raz na konar - był dość konkretny i wydawało się że powinien wytrzymać. Choć skoro prowadzący szkolenie tak na niego spoglądał, to było niemal pewne, że się złamie. Ewentualnie że coś innego zaraz nawali.
Nie mniej nie chciało mu się już dygać po kolejny i postanowił zaryzykować. Przerzucił więc swoje przednie łapy przez wykonaną dźwignię, i zawisł całym swoim ciężarem na jednym jej końcu...

[Tib]

Tib zastanawiał sie, czy masa Athastana wystarczy by przesunac głaz, jednak ostatecnie jego wątpliwości zostały rozwiane. Potężny kamulec przesunął się a krótkorzywy znalazł sie ponownie na ziemi.
-Dobra robota- pochwalił go Tib po czym po przyjielsku klepnał szamana w bark. Możliwe, że włożył w to trochę zbyt wiele siły...
- Skoro rzgrzewkę mamy za sobą to pozwól za mną- rzekł po czym poprowadził go ku przygotowanemu za wczasu torwi przeszkód. Była to specjalnie wytyczona trasa na której znajdowały się utrudnijące ruch głazy, zamaskowane pułapki a ostatni odcinek trasy składał się z postawionego nad strumieniem pniaka, tóry robił za niezbyt stabilny most. Cała trasa miala kształt półokręgu.
-Twoim zadaniem będzie jak najszybciej dostać ię do mety a ja będę ci w tym przeszkadzał...masz może jakies pytania?-

[Athastan]

- Ładna mi rozgrzewka. - przemknęło mu przez głowę, gdy podnosił się z ziemi po niespodziewanym ciosie Tiba (mającym być chyba w zamierzeniu przyjacielskim klepnięciem). Gdy otrzepał się już jako tako z kurzu, spojrzał na przygotowaną przez Kanclerza "Drogę Bólu". Wielkie, walające się wszędzie głazy, podejrzane liny wiodące do Przodkowie tylko wiedzą jakich przemyślanych narzędzi tortur i zagłady (No dobra, racze nie AŻ tak przemyślanych - w końcu było to dzieło wojowników a nie rzemieślników. Nie mniej spadające na łeb kłody, choć prymitywne, również nie wydawały się czymś przyjemnym), bystry, głęboki a za pewne również piekielnie zimny i pełen ostrych kamieni, nad którym chybotała się niepewnie cienka kładka... a jakby tego było mało, obietnica dodatkowych atrakcji zapewnianych na bieżąco przez prowadzącego. Po prostu żyć nie umierać.
- Tylko jedno. - stwierdził, przyglądając się podejrzliwie całej tej ścieżce zdrowia - Testowałeś to już na kimś?
Miło było by wiedzieć, że komuś wcześniej udało się już to przetrwać. Oczywiście był już przygotowany na spotkanie z Przodkami, ale nie oznaczało to że musiał wybierać się do nich już dzisiaj. Mimo wszystko było jeszcze parę rzeczy, które chciałby w życiu zrobić...

[Tib]

-Tej wersji jeszcze nie- odparł po chwili namysłu, jednocześnie śląc Radcy wesoły uśmieszek.
-Ale spokojnie, nikt jeszcze nie zginął podczas ćwiczeń i postaram się, żebyś nie był pierwszym- dodał.
-Daj mi chwilkę, ustawię się i dam ci znać kiedy będziesz mógł zaczynać- powiedział, po czym ustawił się obok pierwszej przeszkody.
-Ruszaj- zakrzyknął do Athastana.