Plażowa impreza

[Mistrz Gry]

W całej krainie rozniosła się wieść, że na plaży odbywa się niecodzienne przyjęcie. W towarzystwie szumu oceanu i malowniczych widoków na niedalekie piramidy zgromadziło się już kolorowe towarzystwo, oczekujące kolejnych gości. Z daleka słyszalny był rytm bębnów, któremu towarzyszyła muzyka i głośne śpiewy. Pod palmowymi parasolami pierwsi goście już pląsali i popijali marulowe drinki.
Przed wejściem na plażę, na niewielkiej skale stał dumnie paw, który prezentował swój kolorowy ogon. Stanowił on żywą reklamę imprezy. No... a przynajmniej się starał. Po jego lewej i prawej stronie stała dwójka umięśnionych, milczących goryli, których zadaniem było pilnowanie porządku i tego, by żaden z gości nie postanowił zjeść innego pod wpływem procentów.
- Jeżeli uwielbiacie całonocne, dzikie imprezy, szalone tańce, mocne drinki… - przemawiał paw, głośnym, pełnym entuzjazmu tonem… - to powinniście jak najszybciej udać się na plażę obok – dodał zmieniając brzmienie swojego głosu na mniej ekspresywne.
- Niemniej, zapraszamy was do udziału w zabawach które czekają was na naszej plaży. Możecie zmierzyć się w przeciąganiu liny albo sprawdzić kto ma najmocniejszą głowę w zawodach w piciu drinków z maruli - wyskrzeczal stając przy tym na jednej nodze.
- Poddajcie się rytmom muzyki i stańcie w szranki w tanecznych zawodach! Nikt dzisiaj nie ma prawa smęcić ani siedzieć w kącie. obkręcił się zgrabnym ruchem, sprawiając że kolorowe pierze zatańczyło na wietrze.
- Dziś świętujemy lato. Łapcie za barwniki, chwytajcie kwiaty i udekorujcie trochę te wasze smętne pyski. - wskazał na ozdoby leżące na kamieniu obok. Można było tam zauważyć farby w pstrokatych kolorach, barwne piórka, kwiaty i wszelkie błyskotki jakich dusza zapragnie.

[Athastan]

Od wczesnego popołudnia coś tłukło się na plaży. W pierszym odruchu oczywiście pomyślał, że to jakaś banda kultystów urządziła sobie jakiś masowy seans przy akompaniamencie bębnów, ale na szczęście dla plażowiczów, zanim zebrał solidną grupę uderzeniową, ktoś zdążył wyjaśnić mu naturę tegoż zjawiska.
Co oczywiście nie rozwiało wszystkich jego wątpliwości - wiadomo, gdzie jakieś masowe spotkanie i masa bębnów, tam zawsze znajdzie się miejsce na przeprowadzenie jakiś mrocznych obrzędów. Skutkiem tego rozumowania stał właśnie przed wejściem na podejrzaną imprezę, i próbował pozbierać myśli skutecznie zagłuszane przez robiącego za furtiana pstrokatego kszykacza. Przybył tu po cywilnemu, ze swoim prywatnym śledztwem, więc należało by się wtopić w tłum. Od czego by tu zacząć...
Jego wzrok padł na piętrzącą się nieopodal stertę ozdób. Tak, biorąc pod uwagę to, co krzyczał paw, charakteryzacja wydawała się być dobrym pomysłem. Zarzucił więc na szyję naszyjnik z niebieskich i żółtych kwiatów, machnął po czuprynie jakimś barwnikiem i tak przystrojony podszedł do bramkarza.
- Dobry wieczór. Cóż by pan na dzisiaj polecił?

[Silver Hunter]

Gepard przybył na piaszczystą plażę, gdzie rosły wysokie i rozłożyste palmy kokosowe, a ciepłe, czyste, lazurowe morze uderzało o brzeg z charakterystycznym szumem. Było to idealne miejsce na szaloną imprezę, jakiej się spodziewał, słysząc już z oddali głośną muzykę i śpiewy, jakie docierały z końca plaży. Ruszył tam więc, zastawszy barwnie upierzonego pawia w towarzystwie dwóch olbrzymich goryli. Był tam także jeden lew.
- Witam wszystkich. Doszły mnie słuchy, że zapowiada się tu niezła imprezka - wyszczerzył śnieżnobiałe kły w szerokim uśmiechu.

[Datura]

Co to za łomot? A do tego jakieś dzikie wrzaski, niosące się chyba przez pół krainy. Skwaszona jak zwykle medyczka zmierzała zdecydowanym krokiem w stronę plaży, by nagadać komu trzeba. Wtedy zauważyła Athastana przystrojonego w kolorowe kwiatki. A więc w takie miejsca wymykał się kanclerz, kiedy nie mogła go znaleźć.
- Ciekawy... hm... strój. - rzekła. Spoglądając ponad ramieniem pawia zauważyła, że chyba wszyscy obecni tutaj mienili się kolorami jak ptaki. Analizując z bliska sytuację, stwierdziła że gdzie impreza tam i mordobicie, więc może jednak przydałaby się tutaj lekarka. A przy okazji może mieć niezłe widowisko. Obrzuciła wzrokiem stos ozdób i zgarnęła jakiś mniej rażący po oczach kwiat. Stanęła przed wejściem, uśmiechając się do goryli. Dopiero później spojrzała na pawia.
- Macie tu marulę? - spytała prosto z mostu.

[Bjørn]

Co on tu robił? Nie lubił hałasu, ani tłumu, wszelkie ceremonie zawsze omijał szerokim łukiem, a tu kroiła się naprawdę ostra zabawa z masą... używek. Co do tych trzecich nie był do końca ze sobą szczery czy nie lubi ich, czy bardziej był skory skorzystać z okazji uciszenia nadmiaru myśli i chwilowego odprężenia, tylko czy przykry efekty następnego dnia jest tego warty?
Obrzucił dłuższym spojrzeniem pawia i do łba przyszła mu myśl że ma całkiem ładne piórka i fajnie byłoby mieć kilka takich w grzywie, z pewnością pasują do koloru jego oczu. A właśnie, piórka.
Z stosu ozdób wygrzebał pióropusz z papuzich piór i zatkną na łeb, a potem przeszedł po drinka w kokosie i umknął pod palmę by sączyć nalewkę przez słomkę z dala od większego zamieszania.

[Mistrz Gry]

Paw z ukontentowaniem obserwował kolejnych nadchodzących gości i co chwila poprawiał pióra, by prezentować się jak najbardziej wystawnie.
- Dobry, dobry. Szczególnie polecam zawody taneczne, które rozpoczną się już za chwilę na scenie. - wskazał skrzydłem podwyższenie wyścielone palmowymi liśćmi, na których kilkoro zwierząt grało na różnej wielkości bębnach, grzechotkach i piszczałkach. - Zresztą, wszyscy powinniście wziąć udział. Już widzę te wasze kocie ruchy. - paw zakręcił się w tańcu.
- Tak, tak, to jedyna taka impreza w krainie. Rozejrzyj się, a na pewno znajdziesz każdą rozrywkę jakiej zapragniesz. - zwrócił się do geparda - Marula? Oczywiście że mamy! Czyżby chętna do zmierzenia się w alkoholowych zawodów? Musisz mieć mocną mocną głowę dziewczyno. - zaśmiał się, potrząsając przy tym ogonem.
Widząc zbliżającego się białego lwa, nie wyglądającego na skorego do pogawędek, odchrząknął tylko a goryle na ten znak od razu odsunęły się z drogi.

[Nabo]

Nabo nie lubił wyłazić ze swojej piwnicy jaskini ale kiedy już zdarzało mu się wyjśc do lwów to uwielbiał zwracać na siebie uwagę. Głównie poprzez nieprzyzwoite żarty chamskie odzywki ale tym razem postanowił urozmaicić swój asortyment o okazjonalny strój. Tłuścioch wybrał sobie parę ozdóbek, po czym zblizył się do otoczenia.
-Siemaneczko plażowe świry, skąd to zwątpienie? - rzucił na powitanie ogarniając resztę zebranych wzrokiem.
-Marula powiadacie?- rzekł, oblizując się przy tym łakomie, po czym zatrzymał swój wzrok na pawiu.
-Wspominałeś co o jakiś zawodach, co nie?- zapytał z wyraźną nadzieją w głosie.

[Noir]

W życiu nie przyszedłby w takie miejsce z własnej woli. Gdyby nie towarzysząca mu Iris, która tak bardzo nalegała by zobaczyć tutejszy festyn. W całej dżungli trąbili o tym zajściu jeszcze na dobre kilka dni przed rozpoczęciem. Także w asyście swojej śnieżnobiałej towarzyszki przydreptał w to zapiaszczone miejsce, pełne barw, światełek, mieniących się ozdób, kwiatów, owoców i muzyki. Szło dostać zawrotów głowy i można puścić pawia od jaskrawych kolorów. Choć to co bardziej go zniesmaczyło to widok lwów przystrojonych w kwieciste ozdoby. Parodia.
Skrzywił się mimowolnie i już miał zamiar zaciągnąć siłą lamparcicę do domu gdy ujrzał ponad tym wszystkim stożek jakiejś wielkiej budowli (piramidy) w oddali.

[Enasalin]

Enasalin przyszła minimalnie spóźniona, ale cóż, impreza to było coś nowego i niecodziennego w jej życiu, a zwykła kocia ciekawość przeważyła nad zdrowym rozsądkiem. Tak więc przyszła. Jak słusznie założyła parę osób się zjawiło i korzystało w uroków lata, ale gospodarz witał wszystkich tak samo.
Na widok wszystkich świecidełek oczy jej się zaiskrzyły, tyle pięknych rzeczy, tyle kwiatów w jednym miejscu, aż dziwne, że ktoś postanowił to wszystko podarować innym. Enasalin szalała. Za ucho założyła jakiś egzotyczny, czerwony kwiat, kilka kiełków (ciekawe czyich) na skromnym rzemyku zawiesiła na szyję, do tego jeszcze... och.. Enasalin przystanęła przy barwnikach, zastanawiając się czy jeszcze tym udekorować swoją śliczną facjatę.

[Hassian]

Od razu można było wybadać, że szykuje się jakaś grubsza zabawa, bo zainteresowało to nawet Hassiana, a to za często się nie zdarza. Jedno to na pewno trzeba przyznać, lubił takie grupowe imprezy, a już zwłaszcza, gdy pojawiało się na niej sporo lwic, a do niektórych to rzeczywiście miał słabość.
-Chętnie zobaczę kilka waszych kocich ruchów!- Zaśmiał się, taniec to nie była jego silna strona, ale zażartować zawsze można.
-Uszanowanko, przyszedłem zaznać trochę szaleństwa, może mi coś zaproponujesz?- Odwrócił się i rzekł do pięknego pawia, jego kolorowy ogon robił na nim spore wrażenie.