x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Kocia Skała
Regulamin forum
Nad Wodopojem zawisły ciężkie, deszczowe chmury, a rzęsiste opady i towarzyszące im podmuchy wiatru oczyszczają okolicę z zalegającego tu do niedawna smrodu i trucizn.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Nad Wodopojem zawisły ciężkie, deszczowe chmury, a rzęsiste opady i towarzyszące im podmuchy wiatru oczyszczają okolicę z zalegającego tu do niedawna smrodu i trucizn.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Nox
- Posty: 30
- Gatunek: Krokuta Cętkowana.
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lis 2015
- Waleczność: 40
- Zręczność: 65
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Re: Kocia Skała
Samiec nie dostrzegł spoglądającego na nich zza krzaków lwa, zresztą będąc w takiej grupie nie był jakoś wybitnie czujny. A w dodatku możliwe, że był zbyt przyzwyczajony do Myry, która przecież była o wiele czujniejsza od niego i to ona w większości przypadków tą, która informowała o wszelkich... znaleziskach tego typu.
- Ale jak to łysy? Tak bez futerka? - rzucił żartobliwie. - Oh, jasne. ...może. Jak mi się odwdzięczysz. - Pokazał zęby w szerokim uśmiechu.
Dostał oficjalne potwierdzenie tego, że może zostać. Instynktownie chyba pragnął dołączenia do jakiejś grupy po tak długim czasie łażenia. Zresztą, jakby mu się nie spodobało to zawsze może sobie pójść, nie? Ale póki co to jak był tutaj traktowany było o niebo lepsze niż w jego starym klanie.
Faktycznie wyłapał wcześniej imiona, jednak chyba nie wszystkie, a i też nie miał zamiaru naciskać.
- Miło poznać. - rzucił luźno i przeciągnął się. - Ziemie przylegające do wodopoju też planujecie zaznaczać? Nie wyczułem żadnych znaczeń, gdy przez nie lazłem.
Na resztę już nic nie powiedział, bo nagle utknął w bezruchu. Po momencie poderwał się na łapy, skinął jeszcze tylko niedbale głową kolejnej hienie, a jego wzrok szybko powędrował do niedaleko stojących lwiątek.
- Lwie kocięta! - rzucił donośnie; nie wrzaskiem, ale nieco podniesionym tonem. Nie był jakimś mordercą lwiątek, ale pamiętał, że w jego klanie wybijało się takie znajdki. A i instynkt podpowiadał mu, że trzeba pozbyć się konkurencji do pożywienia... co było zresztą po nim widoczne, bo podniósł ogon i nastroszył sierść. Jednak nie drgnął z miejsca. Z kilku powodów.
- Ale jak to łysy? Tak bez futerka? - rzucił żartobliwie. - Oh, jasne. ...może. Jak mi się odwdzięczysz. - Pokazał zęby w szerokim uśmiechu.
Dostał oficjalne potwierdzenie tego, że może zostać. Instynktownie chyba pragnął dołączenia do jakiejś grupy po tak długim czasie łażenia. Zresztą, jakby mu się nie spodobało to zawsze może sobie pójść, nie? Ale póki co to jak był tutaj traktowany było o niebo lepsze niż w jego starym klanie.
Faktycznie wyłapał wcześniej imiona, jednak chyba nie wszystkie, a i też nie miał zamiaru naciskać.
- Miło poznać. - rzucił luźno i przeciągnął się. - Ziemie przylegające do wodopoju też planujecie zaznaczać? Nie wyczułem żadnych znaczeń, gdy przez nie lazłem.
Na resztę już nic nie powiedział, bo nagle utknął w bezruchu. Po momencie poderwał się na łapy, skinął jeszcze tylko niedbale głową kolejnej hienie, a jego wzrok szybko powędrował do niedaleko stojących lwiątek.
- Lwie kocięta! - rzucił donośnie; nie wrzaskiem, ale nieco podniesionym tonem. Nie był jakimś mordercą lwiątek, ale pamiętał, że w jego klanie wybijało się takie znajdki. A i instynkt podpowiadał mu, że trzeba pozbyć się konkurencji do pożywienia... co było zresztą po nim widoczne, bo podniósł ogon i nastroszył sierść. Jednak nie drgnął z miejsca. Z kilku powodów.
Znaki szczególne
Duży jak na samca swojego gatunku, dorównuje niejednej samicy swym rozmiarem. Posiada postrzępione/obgryzione uszy oraz sporą bliznę na zadzie.
Duży jak na samca swojego gatunku, dorównuje niejednej samicy swym rozmiarem. Posiada postrzępione/obgryzione uszy oraz sporą bliznę na zadzie.
- Tazabana
- Posty: 104
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 70
- Zręczność: 45
- Percepcja: 35
Minęło sporo czasu od kiedy ruszył na wyprawę w celu odnalezienia ukochanej i syna. Ta zakończyła się fiaskiem, zgodnie z wolą przodków powrócił do "domu", ale czy miejsce gdzie nie ma jego siostry, lubej, ani syna nadal mógł nazywać domem? Już po pierwszych krokach przekraczając granicę czuł się tu obco.
Krzyki nie tak daleko zwróciły uwage Tazy, głos i chichoty sprawiły że przebiegł mu po grzbiecie zimny dreszcz. Hieny? Co robią hieny na Lwiej Ziemi? Przecież zostały przegnane lata temu.
Przyspieszył kroku, wyłonił się z krzewów opadal, a obrazek który zastał do najlepszych nie należał. Hiena i lwiątka. Wiadomo czym to mogło się skończyć i lepiej dmuchać na zimne.
- Ej ty tam, ehm czarna! Nawet niech Ci po tym łbie nie chodzą żadne paskudne myśli!- Wyszedł z zarośli kierując się do lwiątek, cały czas przy tym patrzył nieufnie na czarnego i resztę hien będących w zasięgu wzroku.
Zatrzymał się dopiero przy Shani i Jasiri, stając murem miedzy nimi, a krokutami.
Krzyki nie tak daleko zwróciły uwage Tazy, głos i chichoty sprawiły że przebiegł mu po grzbiecie zimny dreszcz. Hieny? Co robią hieny na Lwiej Ziemi? Przecież zostały przegnane lata temu.
Przyspieszył kroku, wyłonił się z krzewów opadal, a obrazek który zastał do najlepszych nie należał. Hiena i lwiątka. Wiadomo czym to mogło się skończyć i lepiej dmuchać na zimne.
- Ej ty tam, ehm czarna! Nawet niech Ci po tym łbie nie chodzą żadne paskudne myśli!- Wyszedł z zarośli kierując się do lwiątek, cały czas przy tym patrzył nieufnie na czarnego i resztę hien będących w zasięgu wzroku.
Zatrzymał się dopiero przy Shani i Jasiri, stając murem miedzy nimi, a krokutami.
- Alfajiri
- Posty: 360
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 maja 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 45
- Zręczność: 61
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Wyglądało na to, że owa grupa rzeczywiście jest dosyć przyjazna względem obcych. Uśmiech Alfajiri poszerzył się i nabrał bardziej zawadiackiego wyrazu, gdy zbliżyła się do niej jedna z samic. Obrzuciła ją podobnie badawczym spojrzeniem, jakim i ona została obdarzona, następnie przyjrzała się bliżej i pozostałym, zapamiętując istotne szczegóły. Potem wróciła wzrokiem do pierwszej hieny.
- Szczerze mówiąc, z początku bardziej zainteresowało mnie, co takiego przyciągnęło w te strony tyle hien - oznajmiła zgodnie z prawdą, szczerząc zębiska w szerokim uśmiechu. - Ale teraz doskonale to rozumiem. Całkiem tu przyjemnie - stwierdziła wesoło. - Alfajiri - przedstawiła się krótko, z kolejnym skinięciem łbem.
Odetchnęła głębiej i na nowo otworzyła pysk, by zadać rozmówczyni kilka pytań, lecz wówczas uwaga reszty grupy skupiła się na czymś innym. Odwróciła się dość gwałtownie, szybko odnajdując wzrokiem dwójkę samotnych lwiątek - w końcu słowa innych krokut uprzedziły ją, czego się spodziewać. Prawdopodobnie żywiła wobec lwów większą niechęć, niż znaczna większość zgromadzonych przy wodopoju zwierząt, tak więc szybko poszła w ślad ciemnego samca, podobnie, jak on jeżąc sierść na karku, zniżając łeb i unosząc ogon. W przeciwieństwie do niego postąpiła jednak o krok do przodu, a na jej pysk wstąpił krzywy uśmieszek, tak samo kpiący, jak złowrogi.
- Och, widzę, że ktoś się zgubił. Wasza matka nie mówiła wam, żeby... - urwała gwałtownie, ponieważ nagle, zupełnie znikąd pojawił się dorosły lew. Zamarła, mocno tym faktem zaskoczona.
- Szczerze mówiąc, z początku bardziej zainteresowało mnie, co takiego przyciągnęło w te strony tyle hien - oznajmiła zgodnie z prawdą, szczerząc zębiska w szerokim uśmiechu. - Ale teraz doskonale to rozumiem. Całkiem tu przyjemnie - stwierdziła wesoło. - Alfajiri - przedstawiła się krótko, z kolejnym skinięciem łbem.
Odetchnęła głębiej i na nowo otworzyła pysk, by zadać rozmówczyni kilka pytań, lecz wówczas uwaga reszty grupy skupiła się na czymś innym. Odwróciła się dość gwałtownie, szybko odnajdując wzrokiem dwójkę samotnych lwiątek - w końcu słowa innych krokut uprzedziły ją, czego się spodziewać. Prawdopodobnie żywiła wobec lwów większą niechęć, niż znaczna większość zgromadzonych przy wodopoju zwierząt, tak więc szybko poszła w ślad ciemnego samca, podobnie, jak on jeżąc sierść na karku, zniżając łeb i unosząc ogon. W przeciwieństwie do niego postąpiła jednak o krok do przodu, a na jej pysk wstąpił krzywy uśmieszek, tak samo kpiący, jak złowrogi.
- Och, widzę, że ktoś się zgubił. Wasza matka nie mówiła wam, żeby... - urwała gwałtownie, ponieważ nagle, zupełnie znikąd pojawił się dorosły lew. Zamarła, mocno tym faktem zaskoczona.
- Jasir
- Posty: 436
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 lip 2015
- Waleczność: 42
- Zręczność: 73
- Percepcja: 40
- Kontakt:
/zawsze myślałem, że hieny są psowate xD Całe życie w błędzie.../
Jasir dalej słuchał i obserwował. W zasadzie to z ich rozmowy nic ważnego nie wynikało i wiele się nie dowiedział, nie licząc oczywiście, chęci pozostania na tych terenach. Co gorsze, mogły rozszerzyć swoje terytorium, albo nawet pospacerować sobie daleko poza wodopojem. W tej sytuacji nie było miejsca na rozmyślania i wyliczania skutków ich bytności na Lwiej Ziemi. Już miał powoli i niepostrzeżenie oddalać się od legowiska hien, w głąb gąszczu roślin. Ale Jasira czekało jeszcze jedno zadanie...
Po paru krokach i zagłębieniu się w zieloną roślinność dobiegły go niepokojące głosy. Zobaczył małe z jego stada (których nie miał jeszcze okazji lepiej poznać, ale widział je już w Kamiennym Kręgu). Na dodatek złego, okazało się, że hieny już o nich wiedzą. Nie mógł teraz wiele zrobić - wiedział o ich liczebnej przewadze. Małe stały nieco dalej, z innej strony, a podchodzenie do nich nie wydawało się już dobrym pomysłem. Nie wiedział nawet, czy Raisa i Jasiri będą w stanie mu ufać. Z doświadczenia wiedział, że dzieci nie tak łatwo zaufają obcemu... One raczej nie zdawały sobie sprawy z zagrożenia.
Dobrze przynajmniej, że Jasir pozostał niezauważony. W głowie obmyślał już różne scenariusze w wypadku, kiedy miał działać sam. Nie zauważył lwa, który samotnie postanowił interweniować. Sytuacja stała się jeszcze bardziej zagmatwana. Było to dla niego duże zaskoczenie, zwłaszcza, że teraz zmienić plan i szybko zareagować.
Nawet we dwójkę nie będzie łatwo wyjść im naprzeciwko. Dlatego zaszywając głęboko w krzakach postanowić wykorzystać ich chwilowe osłupienie pojawieniem się tego samca. Wydał głośny ryk, a zaraz po nim odsunął się kilka kroków i wydał kolejne głośne głosy próbując nastraszyć i zdezorientować zgraje, która mogła pomyśleć, że do wodopoju nadchodzi więcej lwów niż się spodziewają. Nie było sposobu na to, by przewidzieć reakcję Raisy i Jasiri, oraz tego obcego lwa. Niemniej liczył na to, że małe dostrzegą szansę, by uciec od hien.
Jasir dalej słuchał i obserwował. W zasadzie to z ich rozmowy nic ważnego nie wynikało i wiele się nie dowiedział, nie licząc oczywiście, chęci pozostania na tych terenach. Co gorsze, mogły rozszerzyć swoje terytorium, albo nawet pospacerować sobie daleko poza wodopojem. W tej sytuacji nie było miejsca na rozmyślania i wyliczania skutków ich bytności na Lwiej Ziemi. Już miał powoli i niepostrzeżenie oddalać się od legowiska hien, w głąb gąszczu roślin. Ale Jasira czekało jeszcze jedno zadanie...
Po paru krokach i zagłębieniu się w zieloną roślinność dobiegły go niepokojące głosy. Zobaczył małe z jego stada (których nie miał jeszcze okazji lepiej poznać, ale widział je już w Kamiennym Kręgu). Na dodatek złego, okazało się, że hieny już o nich wiedzą. Nie mógł teraz wiele zrobić - wiedział o ich liczebnej przewadze. Małe stały nieco dalej, z innej strony, a podchodzenie do nich nie wydawało się już dobrym pomysłem. Nie wiedział nawet, czy Raisa i Jasiri będą w stanie mu ufać. Z doświadczenia wiedział, że dzieci nie tak łatwo zaufają obcemu... One raczej nie zdawały sobie sprawy z zagrożenia.
Dobrze przynajmniej, że Jasir pozostał niezauważony. W głowie obmyślał już różne scenariusze w wypadku, kiedy miał działać sam. Nie zauważył lwa, który samotnie postanowił interweniować. Sytuacja stała się jeszcze bardziej zagmatwana. Było to dla niego duże zaskoczenie, zwłaszcza, że teraz zmienić plan i szybko zareagować.
Nawet we dwójkę nie będzie łatwo wyjść im naprzeciwko. Dlatego zaszywając głęboko w krzakach postanowić wykorzystać ich chwilowe osłupienie pojawieniem się tego samca. Wydał głośny ryk, a zaraz po nim odsunął się kilka kroków i wydał kolejne głośne głosy próbując nastraszyć i zdezorientować zgraje, która mogła pomyśleć, że do wodopoju nadchodzi więcej lwów niż się spodziewają. Nie było sposobu na to, by przewidzieć reakcję Raisy i Jasiri, oraz tego obcego lwa. Niemniej liczył na to, że małe dostrzegą szansę, by uciec od hien.
Ostatnio zmieniony 25 gru 2018, 17:23 przez Jasir, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sabra
- Posty: 9
- Gatunek: Krokuta Cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Waleczność: 40
- Zręczność: 65
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Sabra przez cały czas przysłuchiwała się z dystansem do wszystkich zajść mających miejsce przy Kociej Skale. Z zainteresowaniem też analizowała przybycie co raz to nowszych osobistości. Począwszy na dwóch nowych hienach, a skończywszy na przedstawicielach gatunku, za którym niespecjalnie przepadała wraz z siostrami...
W każdym razie, nie odzywała się specjalnie, oprócz przedstawienia się po imieniu. Nie żeby była niemiła. Po prostu była nieśmiała w towarzystwie nowo poznanych osób. Tylko siostry wiedziały, jak Sabra zachowuje się między nimi.
Przybycie lwa oraz maluchów jednak dosyć ją zaniepokoiło. Jego głos sugerował jej, że wygląda na kogoś wielkiego i bardzo niebezpiecznego. Starała się ich wszystkich sobie wyobrazić.
W każdym razie, nie odzywała się specjalnie, oprócz przedstawienia się po imieniu. Nie żeby była niemiła. Po prostu była nieśmiała w towarzystwie nowo poznanych osób. Tylko siostry wiedziały, jak Sabra zachowuje się między nimi.
Przybycie lwa oraz maluchów jednak dosyć ją zaniepokoiło. Jego głos sugerował jej, że wygląda na kogoś wielkiego i bardzo niebezpiecznego. Starała się ich wszystkich sobie wyobrazić.
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Co na jaja Mufasy się tam wyprawia?- myślał Tib obserwując całe to zbiorowisko. Hieny, oczywiście nie mogło zabraknąć cholernych hien…- generał westchnął cicho po czym nieznacznie przyśpieszył kroku. Ze swojej odległości był w stanie usłyszeć krzyk jaki dobył się z pyska Tazabany. A zaraz potem jego uszu dobiegł ryk Jasira. Mein Gott moje uszy…- zdążył pomyśleć zanim zbliżył się do pozostałych.
-Salut- rzekł na powitanie przelatując po wszystkich wzrokiem i śląc każdemu z osobna delikatny uśmiech.
- Nazywam się Tib i jestem generałem gwardii królewskiej- przemówił spokojnym oświadczającym tonem. A raczej tego co z niej zostało- dodał w myślach.
-A z tego co widzę wy jesteście moimi gośćmi i przypominam, że takie porykiwanie bez ostrzeżenia zdecydowanie wykracza poza przyjęte normy zachowania- dodał, zerkając w miejsce skąd doszła go wcześniej seria ryków.
-No już, wyłaź stamtąd mein Freund- rzucił tonem jakim mówi się kiedy chce się do czegoś nakłonic nieśmiałe dzieci, jednocześnie próbując wpatrzyć przyczajonego w zaroślach samca.
-W każdym razie chciałbym się dowiedzieć czemu zawdzięczam waszą obecność?- rzekł już zdecydowanie poważniejszym tonem, zwracając łeb ku reszcie zebranych – wszystkich- wypowiadając ostatnie słowo zatrzymał swój wzrok na Tazabanie. Zachowanie hien było w miarę szablonowe i nie budziło większych zastrzeżeń, jednak Tib nie był do końca pewien motywów kierujących brązowookim jegomościem.
-Raisa, Jasiri, wszystko u was w porządku?- zwrócił się do młodych uśmiechając się przy tym szeroko. Generał był ciekaw, jak na jego przybycie zareagują zebrani a poza tym, czy właśnie nie wpakował się w jakaś misterną pułapkę?
-Salut- rzekł na powitanie przelatując po wszystkich wzrokiem i śląc każdemu z osobna delikatny uśmiech.
- Nazywam się Tib i jestem generałem gwardii królewskiej- przemówił spokojnym oświadczającym tonem. A raczej tego co z niej zostało- dodał w myślach.
-A z tego co widzę wy jesteście moimi gośćmi i przypominam, że takie porykiwanie bez ostrzeżenia zdecydowanie wykracza poza przyjęte normy zachowania- dodał, zerkając w miejsce skąd doszła go wcześniej seria ryków.
-No już, wyłaź stamtąd mein Freund- rzucił tonem jakim mówi się kiedy chce się do czegoś nakłonic nieśmiałe dzieci, jednocześnie próbując wpatrzyć przyczajonego w zaroślach samca.
-W każdym razie chciałbym się dowiedzieć czemu zawdzięczam waszą obecność?- rzekł już zdecydowanie poważniejszym tonem, zwracając łeb ku reszcie zebranych – wszystkich- wypowiadając ostatnie słowo zatrzymał swój wzrok na Tazabanie. Zachowanie hien było w miarę szablonowe i nie budziło większych zastrzeżeń, jednak Tib nie był do końca pewien motywów kierujących brązowookim jegomościem.
-Raisa, Jasiri, wszystko u was w porządku?- zwrócił się do młodych uśmiechając się przy tym szeroko. Generał był ciekaw, jak na jego przybycie zareagują zebrani a poza tym, czy właśnie nie wpakował się w jakaś misterną pułapkę?
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Po spotkaniu z Alfajiri ruszyła na poszukiwanie Tiba, który miał się udać na patrol po terenach Pierworodnych. Ten jednak wpadł jak kamień w wodę. Zaczęła nawet podejrzewać, czy przełożony celowo się przed nią nie ukrywa. Zatoczywszy więc koło powróciła w okolice wodopoju, tym razem do innego jego zakątka. Z daleka czuła zapach generała, a także kilku innych zwierząt oraz usłyszała donośny ryk. To mogło zwiastować kłopoty.
Ruszyła do biegu, by pędem wpaść w sam środek wydarzeń. Zaraz jednak stanęła jak wryta, próbując dociec, co właściwie się tu wyrabia. Dwójka dzieci broniona przez dorosłego lwa, zgraja hien i oczywiście Tib. W pierwszej chwili pomyślała, że szef próbował znowu porwać jakieś dzieci wywołując tym oburzenie hieniego stada, ale nie miało to większego sensu. To musiałby być właśnie te osobniki o których mówiła Alfajiri. Która swoją drogą też się tu znalazła.
- Witajcie! - rzuciła do nikogo konkretnego, wodząc wzrokiem po zebranych. Zbliżyła się do Tiba, by tylko on mógł ją usłyszeć.
- Znam tą fioletowooką. Podobno nie są groźni. - szepnęła mu do ucha.
Ruszyła do biegu, by pędem wpaść w sam środek wydarzeń. Zaraz jednak stanęła jak wryta, próbując dociec, co właściwie się tu wyrabia. Dwójka dzieci broniona przez dorosłego lwa, zgraja hien i oczywiście Tib. W pierwszej chwili pomyślała, że szef próbował znowu porwać jakieś dzieci wywołując tym oburzenie hieniego stada, ale nie miało to większego sensu. To musiałby być właśnie te osobniki o których mówiła Alfajiri. Która swoją drogą też się tu znalazła.
- Witajcie! - rzuciła do nikogo konkretnego, wodząc wzrokiem po zebranych. Zbliżyła się do Tiba, by tylko on mógł ją usłyszeć.
- Znam tą fioletowooką. Podobno nie są groźni. - szepnęła mu do ucha.
- Aquila
- Posty: 161
- Gatunek: Wojownik Wspaniały
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 12 paź 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
Szaman poziom 1 - Waleczność: 30
- Zręczność: 36
- Percepcja: 50
W planach miała zająć się uwiciem gniazdka w kanionie, do tego potrzebowała gałęzi i paru innych rzeczy, ziół do odegnania robali i nadania przyjemnego zapachu jaskini, mieciutkiej trawy, oraz może jak Tib albo inny samiec się zgodzi trochę miękkich kłaków na wyscielenie legowiska. Leciała nad okolicą kiedy z pobliskich drzew coś spłoszyło ptaki, a jej samej aż zadudniło pod mostkiem w piersi. Obniżyła lot i wylądowała na szczycie jednego z drzew sygnalizując swoje przybycie ciężkim trzepotem wielkich skrzydeł. - A co tu się wyrabia? I co to za obcy? - Z tego co kojarzyła nie zna lwa, ani młodych, ale największe zdziwienie na jej licu wywołały hieny?
- Shaba
- Posty: 25
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 35
- Kontakt:
-Zaraz, po pierwsze tereny zaznaczyłyśmy jakiś czas temu a teraz chciałam dalsze a tutaj oczywiście jak zawsze lwy muszą się pakować, bo nie maja co robić- Nie kryła, że nie przepada za kotowatymi- Co wy robicie naszych ziemiach?- Nie musiała czekać na odpowiedź bo tę znała. Lwy jak zawsze będą chciały sobie przywłaszczyć ten teren. Czuła się lekko skołowana tym wszystkim. Czy oni nie mają na prawdę co robić?
-Jestem Shaba i to moje siostry oraz nasi hieni goście- Hiena nie ukrywała, że z chęcią poznała by lepiej i czarnego i te nową, która się wyłoniła. Najpierw jakieś samopas puszczone młode, które jak widać chciały zostać gryzakami a potem jakiś lew i kolejny i próbują przepędzić. Tak odebrała próby obcych samców. Nie miała zamiaru ustąpić komukolwiek. Nie po to szła tyle czasu z siostrami aby teraz dać sie od tak lwom.
-Jestem Shaba i to moje siostry oraz nasi hieni goście- Hiena nie ukrywała, że z chęcią poznała by lepiej i czarnego i te nową, która się wyłoniła. Najpierw jakieś samopas puszczone młode, które jak widać chciały zostać gryzakami a potem jakiś lew i kolejny i próbują przepędzić. Tak odebrała próby obcych samców. Nie miała zamiaru ustąpić komukolwiek. Nie po to szła tyle czasu z siostrami aby teraz dać sie od tak lwom.
Głos| Karta Postaci
"Jeśli naprawdę się czegoś chce, trzeba o to zawalczyć."
"Jeśli naprawdę się czegoś chce, trzeba o to zawalczyć."
- Tazabana
- Posty: 104
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 31 gru 2012
- Waleczność: 70
- Zręczność: 45
- Percepcja: 35
Nie było ważne że nie znał osobiście tych maluchów, jako szanujący się strażnik Lwiej Ziemi zostawić ich na pastwę kundli nie mógł.
Ryki za plecami wprawiły go w sporą dezorientację, był to lwi ryk, kilku lwów? No nic, lepiej mieć za plecami obcego lwa niż hieny i dopóki maluchy były zagrożone nie ruszał się z swojej pozycji robiąc groźną minę do dwójki która stała przed nim.
Na scenę wparował lew, a potem lwica i przyleciało jakieś ptaszysko, wszystko wskazywało że ten tam jegomość, Tib jak się przedstawił zna lwiątka. Dobrze. Ale nie wszystko mu pasowało i to nie tylko hieny na ich terenach.
- Ostatnim Generałem Lwiej Ziemi którego pamiętam był Baturi. - Sporo musiało się zmienić podczas jego nieobecności, nie żeby bardzo interesował się całą tą gwardią, czy w co bawiły się lwy z tego stada.
- Wróciłem dopiero z wyprawy.- Nieudanej co nie poprawiało mu nastroju. Ale o szczegółach nie chciał gadać. Nie teraz i nie na trzeźwo.
- Spostrzegłem zagrożone lwiątka, więc osłoniłem piersią zanim te kreatury wzięły je na ząb.- Tyle, długa i skomplikowana to historia nie była.
Na uwagę Shaby poruszył wąsami, to że osikały okoliczne kamienie jeszcze nie sprawia że te tereny będą ich.
- Skoro oznaczacie cudzy teren bez sprawdzenia okolic, to chyba same prosicie się o kłopoty. Więc daruj sobie ten impertynencki ton, bo jedno słowo tego tam i chętnie pokaże wam czemu dobrze jest mieć jakieś maniery.- Kiwnął łbem na Tiba, bo chociaż mleko miał pod wąsem to jego tytuł miał znaczenie.
Ryki za plecami wprawiły go w sporą dezorientację, był to lwi ryk, kilku lwów? No nic, lepiej mieć za plecami obcego lwa niż hieny i dopóki maluchy były zagrożone nie ruszał się z swojej pozycji robiąc groźną minę do dwójki która stała przed nim.
Na scenę wparował lew, a potem lwica i przyleciało jakieś ptaszysko, wszystko wskazywało że ten tam jegomość, Tib jak się przedstawił zna lwiątka. Dobrze. Ale nie wszystko mu pasowało i to nie tylko hieny na ich terenach.
- Ostatnim Generałem Lwiej Ziemi którego pamiętam był Baturi. - Sporo musiało się zmienić podczas jego nieobecności, nie żeby bardzo interesował się całą tą gwardią, czy w co bawiły się lwy z tego stada.
- Wróciłem dopiero z wyprawy.- Nieudanej co nie poprawiało mu nastroju. Ale o szczegółach nie chciał gadać. Nie teraz i nie na trzeźwo.
- Spostrzegłem zagrożone lwiątka, więc osłoniłem piersią zanim te kreatury wzięły je na ząb.- Tyle, długa i skomplikowana to historia nie była.
Na uwagę Shaby poruszył wąsami, to że osikały okoliczne kamienie jeszcze nie sprawia że te tereny będą ich.
- Skoro oznaczacie cudzy teren bez sprawdzenia okolic, to chyba same prosicie się o kłopoty. Więc daruj sobie ten impertynencki ton, bo jedno słowo tego tam i chętnie pokaże wam czemu dobrze jest mieć jakieś maniery.- Kiwnął łbem na Tiba, bo chociaż mleko miał pod wąsem to jego tytuł miał znaczenie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość