Strumień Młodości /miejsce wyjątkowe/

[Silver Hunter]

- No racja, dzień jest wyjątkowo gorący, a to miejsce jest naprawdę przyjemne. Chłodna, orzeźwiająca woda i dużo cienia. Tego właśnie nam potrzeba - uśmiechnął się do lwów. Nie musiał już przedstawiać siebie i swojej partnerki, bowiem Ganju zrobił to za nich. - Jesteście znajomymi z jednego stada? - spytał, ciekaw skąd Ganju zna Ignisa i czy to jemu zawdzięczali jego pojawienie się na terenach ich stada.

[Zawadi]

Brązowa lwica uznała, że na razie nie ma potrzeby się odzywać. Przynajmniej na początku, kiedy cicho stała u boku partnera, z czujnym i nieufnym spojrzenie, wlepionym w sylwetkę nieznajomego jej samca. Pozory często myliły, wolała mieć się na baczności.
- I czy twój przyjaciel ma dobre zamiary. - cicho mruknęła pod nosem, w razie potrzeby gotowa bronić terytorium.

[Ignis]

Ignis pokiwał głową na boki, po usłyszeniu pytania od Silvera
- Nie, dzisiaj się przez przypadek spotkaliśmy na sawannie - Odpowiedziałem w miarę swobodnie, chociaż lwica ciągle się wpatrywała w Ignisa. Podobnie jak Lyanna, podczas ich przypadkowego spotkania, tylko akurat spojrzenie Zawadi nie zdradzało, że chce cię pozbawić życia.
- U... kolejne przeszywające spojrzenie, które chce się przebić przez ciebie i poznać twoje ukryte, mroczne zamiary i sekrety... albo jest jeszcze inna bardziej interesująca opcja - Powiedział ironicznie Feniks uśmiechając się, w końcu ciągłe siedzenie cicho było bardzo wymagającym zajęciem.
- Wiecie może gdzie znajdę tutejszego szamana ?- Zapytał Ignis, może akurat oni będą wiedzieć, gdzie ten teraz przebywa.

[Ganju]

Silver zapytał się lwów czy są znajomymi z jednego stada. Jednak zanim zielonooki zdążył odpowiedzieć ubiegł go Ignis, który po części wyjawił skąd się znają.
- Dokładnie, mieliśmy niezbyt miłą przyjemność poznać przywódczynię Szkarłatny Grzyw - odpowiedział Ganju patrząc na dwójkę przybyłych. W oczach lwicy można było dojrzeć czujność i nieufność spowodowaną najprawdopodobniej przez obecność Ignisa, którego nie znała.
- Właśnie a propo szamana. Moglibyście mnie zaprowadzić do przywódcy Waszego stada? - zapytał się z uśmiechem licząc, że znowu mu pomagą.

[Silver Hunter]

- A więc jesteś kolejnym przypadkowym przybyszem na naszych ziemiach - skwitował obecność Ignisa. - I akurat traf sprawił, że spotkałeś na swej drodze Ganju, który również nie jest członkiem naszego stada. Choć może wkrótce to się zmieni - puścił oko do płowego lwa z mniejszą grzywą. - No dobra, to chodźcie. Najwyższy czas żebyście poznali Tiba i całą resztę - uśmiechnął się. - Zaprowadzimy ich? - spytał towarzyszącą mu Zawadi, ponieważ zawsze liczył się z jej zdaniem i nie chciał podejmować żadnych decyzji bez niej. W końcu na tym polegało prawdziwe partnerstwo.

[Zawadi]

Nabrała jeszcze większej nieufności. Dwóch samotników w jednym miejscu, dla niej było czymś podejrzanym, chociaż Ganju zdążyła już polubić i tak bardzo przy nim nie zachowywała czujności. Poruszyła ogonem, zdradzając napięcie, w każdej chwili była gotowa, by przepędzić intruza, jeśli okażę się zagrożeniem.
- Myślę, że możemy ich zaprowadzić. - odpowiedziała partnerowi Zawi, lekko się uśmiechnąć w jego kierunku. Miłe, że liczy się z jej zdaniem. - Najlepiej jak najszybciej.

[Ignis]

Ten dzień zapowiadał się jeszcze ciekawiej niż mógł przypuszczać Ignis. Jeszcze tak bardzo niedawno miał okazję poznać Przywódczynię Szkarłatnych, a teraz pozna... Radce czy Kanclerza? Na pewno nazywa Tib, ale jednak bardziej liczył, że spotka w końcu miejscowego szamana.
- Prowadźcie zatem - Rzekł, do Silvera i Zawadi, gdy postanowili ich przedstawić Tibowi i reszcie, kimkolwiek oni są.
Natomiast Feniksa zainteresowało coś innego, brak reakcji na to, że spotkali wcześniej wrogo nastawionego lidera Szkarłatnych. Czyżby to już była dla nich codzienność, a może specjalnie przemilczeli ten temat. Praojciec teraz mógł tylko wiedzieć. Ale ani jednego komentarza. Coś tutaj ewidentnie nie pasowało

/zt?\

[Ganju]

Silver i Zawadi bez dłuższego zastanowienia od razu się zgodzili aby zaprowadzić zielonookiego i Ignisa do przywódcy ich stada. Gepard zdawał się nawet ucieszyć na pytanie zadane przez Ganju. Najwyraźniej zdążył już polubić młodego lwa, że chciał go poznać z resztą stada.
- Miło z Waszej strony, zatem chodźmy - odparł zielonooki z wyraźnym zadowoleniem
W głębi duszy bardzo wierzył, że przywódca stada Lwiej Ziemii przyjmie go w ich szeregi.

/ Przechodzimy dalej czy jak? ZT? /

[Ushindi]

Gdy tylko zbiegł ze skały, ruszył śpiesznie w kierunku lasu, mijając oczywiście wszystkich innych bokiem - nie zamierzał wbijać się w jakieś zbiorowiska. Oczywiście nie biegł z maksymalną szybkością, pozwalając Khalie biec tuż obok niego. Momentami dawał się nieco wyprzedzić, momentami zaś wyprzedzał ją. Cały czas znajdował się nieopodal, roześmiany i... szczęśliwy.
Ostatecznie metą okazał się strumień. Przynajmniej tak zarządził Ushindi, zatrzymując się gwałtownie tuż przed nim. W zasadzie zapomniał w tej całej zabawie, iż ten w ogóle tutaj płynie, więc jedynie cudem uniknął wpadnięcia do przyjemnie orzeźwiającej wody. Ot, w nieco kreskówkowym wręcz stylu zatrzymał się nad samą granicą, gdzie ląd przechodzi w wodę. Rozejrzał się pospiesznie, poszukując spojrzeniem @Khalie, bo z tego wszystkiego już się zgubił. Biegła przed nim? Za nim? Obok niego?

[Khalie]

Biegła za nim a czasem obok, próbując pacnąć łapą, w końcu to dalej była zabawa. Cieszyła się ze wspólnego czasu, choć trochę żałowała że nie mogli odwiedzić Upendi, zaciekawił ją tą historią z jej dziadkami. Co prawda oni już się w sobie zakochali, jednakże chciała zobaczyć na własne oczy co spowodowało że poczuli do siebie coś więcej. Nie zamierzała jednak się z tego powodu jakoś bardzo smucić, wiedziała że jak nie dziś to jutro lub w innym możliwym terminie. Biegła więc dalej, aż do strumienia i gdy brązowy się zatrzymał, ta rozpędzona wpadła w niego, popychając do wody. -Mam cię!- zaśmiała się, na szczęście nie wpadli daleko i mieli grunt pod nogami.
@Ushindi