Wawindaji pisze: Kiedy tylko Wawindaji podeszła do Kiroho, ta ciężko westchnęła po czym odpowiedziała na jej pytanie. - Cóż, chyba omyślam się co teraz czujesz... a jeśli chodzi o zioła to nie znam się na tym za bardzo ale pewnie... postaram się pomóc - odparła, odwzajemniając posłany jej chwilę wcześniej, uśmiech. Aczkolwiek w głębi siebie, obawiała się iż nie podoła zadaniu i na nic się nie przyda. Lecz na szczęście, po kolejnych słowach różowofutrej lwicy szybko zmieniła swoje nastawienie gdyż wyglądało, że będzie wiedzieć więcej niż przypuszczała. - Werbena? Ach tak, chyba już gdzieś widziałam takie kwiaty... - rzekła, spoglądając na wianek na głowie szamanki. - ...a jeśli chodzi o jaskinię to najbliższe znajdują się w wąwozie i to w sumie nie daleko - dodała, zamyślając się na chwilę. A niech to... gdyby Nabo i reszta wiedzieli co potrzebujemy już by nam to przynieśli... Mruknęław myślach, niezadowolona. Lecz długo się nad tym nie zastanawiała gdyż po krótkiej chwili, druga samica ponownie się odezwała.
- Hmm... stare, wielkie drzewo powiadasz? Dobrze się składa bo właśnie takowe znajduje się przed nami - tu wskazała baobab zwany drzewem życia, który majaczył na horyzoncie po czym energicznym ruchem głowy dała znak aby ruszyły w owym kierunku.
// @Kiroho jeśli uważasz, że ruszamy dalej, możesz dać 2x zt
x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Złote Łąki
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Ganju
- Posty: 449
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 06 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 55
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Re: Złote Łąki
- Kiroho
- Posty: 47
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 wrz 2019
- Specjalizacja: Szamanka I
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 55
Ich walka z złem mogła pokomplikować się szybciej niż zakładały i wcale nie trzeba było stanąć z nim pyskiem w pysk... czy tez cokolwiek zło miało w jego miejscu, na szczęście okazało się że towarzysząca jej lwica wiedziała gdzie znajdą te konkretne miejsca w których mogą poszukać potrzebnych im składników. - Nie szkodzi że się nie znasz, nawet nie wymagam tego od ciebie. Haha to w końcu wiedza "tajemna".- Zarzuciła drobnym żartem by rozładować nieco smutek wkradający się w ich uczucia, pozytywne nastawienie też było w tej chwili ważne. Nie mówiła tego na głos, ale gdy w sercach tkwił chociaż jeden kolec negatywnych emocji zło mogło do niego sięgnąć i posłużyć się nim by wsączyć swój jad i zatruć ducha.Kiwnęła ochoczo głową.
- Skoro stare drzewo mamy bliżej, wpierw udajmy się do niego, a potem skoczymy do wąwozu. - Odparła, zależało im na czasie i już pomijając że taki plan był po prostu zwyczajnie logiczny ruszyła w stronę drzewa mając nadzieje że znajdą tam upragnioną szałwię.
ZT x2 @Ganju
- Skoro stare drzewo mamy bliżej, wpierw udajmy się do niego, a potem skoczymy do wąwozu. - Odparła, zależało im na czasie i już pomijając że taki plan był po prostu zwyczajnie logiczny ruszyła w stronę drzewa mając nadzieje że znajdą tam upragnioną szałwię.
ZT x2 @Ganju
- Keirric
- Posty: 25
- Gatunek: hiena cętkowana
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 07 cze 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 65
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Wkroczył sobie na tereny niby stada ale kto tam wie. Sam sobie dreptał w spokoju. Była już noc z sawanna wydawała mu się nawet całkiem spokojna. Hiena nie miała zamiaru kogokolwiek niepokoić ale nie znał tej krainy i tego kto gdzie mieszka. Kei przeciągnął się i położył pod jednym z drzew.
Wstał i poszedł dalej
Zt.
Wstał i poszedł dalej
Zt.
- Ignis
- Posty: 709
- Gatunek: Panthera Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 75
- Zręczność: 70
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Nie myśląc zbyt wiele, podążyłem w stronę ogromnego drzewa, przeszedłem obok Lwiej Skały, gdzie było... cicho. Nawet bardzo cicho, a powiewający standard jasno mówił, że to miejsce zostało przejęte. Natomiast nie usłyszałem, ani nie widziałem nikogo w pobliżu, a byłem o wiele bardziej ciekawy tego jak to drzewo mogło przetrwać pożogę. Niby w pobliżu była rzeka... jednak tutejsza roślinność nie wygląda jakby coś ją spaliło. Żadnych nawet śladów. Czyżby to nie to miejsce? Błądziłem w myślach, a przez mgliste wspomnienia, ciężko było mi się połapać gdzie wtedy to się wydarzyło, ale skoro już tutaj byłem...
Natknąłem się na bawełnę. Nie żeby była mi teraz do czegokolwiek potrzebna, ale kto wie? Może się przyda do następnych tworów. Zebrałem kilka nasion, schowałem je do przegrody w torbie po czym udałem się w stronę ogromnego drzewa.
//+1 Bawełna
/ZT/
► Pokaż Spoiler
► Pokaż Spoiler
//+1 Bawełna
/ZT/
► Pokaż Spoiler
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Po długich miesiącach przebywania na bagnach, Nabo postanowił powrócić w znane sobie strony.
Inwazja H'runów była dla rudego czasem postu, przez co nie był już tak pulchniutki jak kiedyś. Co gorsza ograniczony dostęp do owoców maruli znacznie obniżył poziom alkoholu we krwi rudogrzywego. Pewnego dnia Nabo ze zgrozą stwierdził, że od wielu miesięcy nie był pijany, a świat na trzeźwo znacznie mniej mu się podobał.
Z tego powody na początek skierował się na sawannę, gdzie kiedyś zbierał marulę. Lew dotoczył się do najbliższego skupiska krzewów, po czym zaczął uważnie rozglądać się za ulubionymi owocami.
-Chodźcie do tatusia wy małe skukinsyny- rzucił, przeczesując łapą pobliskie krzewy.
No i znalazł, w prawdzie nie było tego dużo, ale na początek lepsze to niż nic. Zwłaszcza, że teraz, gdy był sam, nie musiał się z nikim dzielić swoim płynnym szczęściem. Uradowany lew schował zerwany owoc do torby i już miał stąd odchodzić, gdy przypomniał sobie, że na sawannie można było kiedyś znaleźć korzeń imbiru. Skoro już tu jest, to nie zaszkodzi poszukać. Grubas zaczął wypatrywać kolejnej zdobyczy.
Kolejny sukces! Nabo dawno nie był z siebie taki dumny. Lew ostrożnie wykopał roślinę, po czym umieścił ją w swojej torbie. To się nazywają owocne łowy.
Inwazja H'runów była dla rudego czasem postu, przez co nie był już tak pulchniutki jak kiedyś. Co gorsza ograniczony dostęp do owoców maruli znacznie obniżył poziom alkoholu we krwi rudogrzywego. Pewnego dnia Nabo ze zgrozą stwierdził, że od wielu miesięcy nie był pijany, a świat na trzeźwo znacznie mniej mu się podobał.
Z tego powody na początek skierował się na sawannę, gdzie kiedyś zbierał marulę. Lew dotoczył się do najbliższego skupiska krzewów, po czym zaczął uważnie rozglądać się za ulubionymi owocami.
-Chodźcie do tatusia wy małe skukinsyny- rzucił, przeczesując łapą pobliskie krzewy.
► Pokaż Spoiler
► Pokaż Spoiler
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Jak wiele czasu minęło odkąd ostatni raz zawitał w granicach tej krainy? Sam nie był pewien. Trzymał się z daleka wystarczająco długo, by być w stu procentach pewien, że nikt go nie ściga. Obawa przed zemstą za popełnioną zdradę skłoniła niegdyś geparda do wymknięcia się z jednej z gościnnych pieczar na Lwiej Skale i ucieczkę jak najdalej, gdzieś, gdzie ewentualne konsekwencje jego decyzji go nie dopadną. Na jakiś czas osiadł w jakiejś niedużej krainie, gdzie dopilnował, by wkupić się w łaski odpowiednio potężnych osób, by w razie czego były w stanie ochronić jego skórę. Przez pierwsze miesiące żył w przeświadczeniu, że przybycie wynajętych przez Berghi zabójców to tylko kwestia czasu. Jednakże, gdy mijały kolejne miesiące bez ani jednego zamachu na jego osobę mógł wreszcie odetchnąć i zaakceptować fakt, że wcale nie jest ścigany.
Żył w owej krainie jeszcze przez jakiś czas i czuł się tu całkiem dobrze... Lecz szczerze powiedziawszy czegoś mu brakowało. Wreszcie zrozumiał, iż po prostu tęsknił za rodzinnymi stronami. I dlatego, po paru dobrych latach na dobrowolnym wygnaniu, zdecydował się wreszcie przełamać swój strach i skierować swe kroki z powrotem ku domowi.
Spodziewał się, że zaszły tu pewne zmiany. Może nawet i nie do końca dla niego korzystne. Lecz zdecydowanie nie spodziewał się wszechobecnej śmierci i zniszczenia, jaką zastał po powrocie.
Nie wiedząc, co właściwie się wydarzyło, po prostu ruszył przed siebie. Napotkani po drodze wędrowcy odnosili się do niego z wyjątkową nieufnością i niechętnie dzielili się informacjami. Tylko jeden z nich wspomniał coś o wojnie, lecz nie zdradził żadnych szczegółów. Okropnie frustrowało to Dhorubę, który przecież dobrze wiedział, jak cenną wiedzą jest posiadanie takich informacji.
Co dziwniejsze, nie natknął się na żadne ślady obecności lwich stad. Kiedyś trudno było się przemieszczać bez napotkania gdzieś lwiej woni. A teraz... Nic. To dziwne.
Tego dnia zagościł na łące, mierząc złociste trawy chłodnym i nieco zdegustowanym spojrzeniem swych chłodnych ślepi. Nie spodziewał się tu niczego nadzwyczajnego. Dlatego, gdy dostrzegł pewnego osobnika o ognistorudej grzywie, o dziwo nawet się ucieszył. Może on wreszcie mu wyjaśni co tu właściwie miało miejsce. Ruszył więc powoli w jego stronę, w międzyczasie szukając w myślach odpowiednich słów, jakimi mógłby go przekonać do podzielenia się informacjami. I do nie wyprucia mu flaków na dzień dobry, oczywiście.
@Nabo
Żył w owej krainie jeszcze przez jakiś czas i czuł się tu całkiem dobrze... Lecz szczerze powiedziawszy czegoś mu brakowało. Wreszcie zrozumiał, iż po prostu tęsknił za rodzinnymi stronami. I dlatego, po paru dobrych latach na dobrowolnym wygnaniu, zdecydował się wreszcie przełamać swój strach i skierować swe kroki z powrotem ku domowi.
Spodziewał się, że zaszły tu pewne zmiany. Może nawet i nie do końca dla niego korzystne. Lecz zdecydowanie nie spodziewał się wszechobecnej śmierci i zniszczenia, jaką zastał po powrocie.
Nie wiedząc, co właściwie się wydarzyło, po prostu ruszył przed siebie. Napotkani po drodze wędrowcy odnosili się do niego z wyjątkową nieufnością i niechętnie dzielili się informacjami. Tylko jeden z nich wspomniał coś o wojnie, lecz nie zdradził żadnych szczegółów. Okropnie frustrowało to Dhorubę, który przecież dobrze wiedział, jak cenną wiedzą jest posiadanie takich informacji.
Co dziwniejsze, nie natknął się na żadne ślady obecności lwich stad. Kiedyś trudno było się przemieszczać bez napotkania gdzieś lwiej woni. A teraz... Nic. To dziwne.
Tego dnia zagościł na łące, mierząc złociste trawy chłodnym i nieco zdegustowanym spojrzeniem swych chłodnych ślepi. Nie spodziewał się tu niczego nadzwyczajnego. Dlatego, gdy dostrzegł pewnego osobnika o ognistorudej grzywie, o dziwo nawet się ucieszył. Może on wreszcie mu wyjaśni co tu właściwie miało miejsce. Ruszył więc powoli w jego stronę, w międzyczasie szukając w myślach odpowiednich słów, jakimi mógłby go przekonać do podzielenia się informacjami. I do nie wyprucia mu flaków na dzień dobry, oczywiście.
@Nabo
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Nabo rozglądał się jeszcze za jakimś ziółkami, gdy nagle jego oczom ukazał się inny osobnik. Jego pierwszą, wypracowaną w trakcie inwazji taktyką była ucieczka i grubas już zamierzał się by dać stąd nogę, gdy dotarło do niego, że ten nie wygląda jakby się na niego zamierzał, a tym bardziej w niczym nie przypominał H'runa. Na dodatek obcy był gepardem a te raczej nie atakują lwów. Prawda? W sytuacjach takich jak ta, Nabo zdecydowanie wolał zachowywać nietrzeźwość.
Grubas wpatrywał się w przybysza, aż w końcu uznał, że sam powinien ruszyć w jego kierunku, by chociaż odrobinę zamaskować brak pewności siebie. Im bliżej podchodził, tym bardziej był przekonany, ze skądś kojarzy tego osobnika.
-Hej, czy my się...czy my się przypadkiem nie znamy?- zawołał, w kierunku kotowatego.
@Dhoruba
Grubas wpatrywał się w przybysza, aż w końcu uznał, że sam powinien ruszyć w jego kierunku, by chociaż odrobinę zamaskować brak pewności siebie. Im bliżej podchodził, tym bardziej był przekonany, ze skądś kojarzy tego osobnika.
-Hej, czy my się...czy my się przypadkiem nie znamy?- zawołał, w kierunku kotowatego.
@Dhoruba
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
I jego pewność siebie malała, w miarę jak skracał się dystans dzielący go od pulchnego jegomościa. W międzyczasie zdążył chyba ze trzy razy zwątpić w słuszność pomysłu wypytania nieznajomego i przynajmniej raz poważnie zastanowić się nad zwyczajną ucieczką, by koniec końców przekonać samego siebie, że przecież na to już za późno. Zwłaszcza, gdy i rudogrzywy wyszedł mu na spotkanie.
Na szczęście na tyle opanował sztukę ukrywania swych emocji, by jego pysk pozostał niewzruszony. Może jedynie ogon nieco nerwowo drgnął raz, czy dwa razy. Szedł więc w kierunku @Nabo miarowym tempem, pocieszając się, że przecież w razie gdyby ten tutaj miał złe zamiary to zapewne bez większych problemów zdoła uciec. Na szybkiego zdecydowanie nie wyglądał.
Stanął jednak, jak wryty, gdy samiec nagle oznajmił, że go skądś kojarzy.
Jego pierwsza myśl była, jak zwykle, najgorszym z możliwych scenariuszy - że właśnie przypadkowo natknął się na jakiegoś byłego członka jego stada, który właśnie go rozpoznał, zapewne wie o jego zdradzie i pewnie za chwilę rzuci mu się do gardła. Mógłby przysiąc, że przez moment serce mu zamarło z przerażenia. Lecz zanim zdążył podjąć decyzję o rzuceniu się do ucieczki uświadomił sobie, iż przecież wśród poddanych Berghi nie było żadnego rudogrzwego grubasa. Odetchnął z ulgą, po czym zaraz zmarszczył czoło, przyglądając się jegomościowi uważniej. I po chwili takiej obserwacji zdał sobie sprawę z tego, że chyba rzeczywiście skądś go kojarzy. Chyba kiedyś go gdzieś widział, choć wydawało mu się, iż wówczas wydawał się jeszcze grubszy.
- Chyba tak. Wydaje mi się, że spotkaliśmy się w przeszłości - powiedział z pewnym wahaniem, próbując przypomnieć sobie okoliczności tamtego spotkania.
Na szczęście na tyle opanował sztukę ukrywania swych emocji, by jego pysk pozostał niewzruszony. Może jedynie ogon nieco nerwowo drgnął raz, czy dwa razy. Szedł więc w kierunku @Nabo miarowym tempem, pocieszając się, że przecież w razie gdyby ten tutaj miał złe zamiary to zapewne bez większych problemów zdoła uciec. Na szybkiego zdecydowanie nie wyglądał.
Stanął jednak, jak wryty, gdy samiec nagle oznajmił, że go skądś kojarzy.
Jego pierwsza myśl była, jak zwykle, najgorszym z możliwych scenariuszy - że właśnie przypadkowo natknął się na jakiegoś byłego członka jego stada, który właśnie go rozpoznał, zapewne wie o jego zdradzie i pewnie za chwilę rzuci mu się do gardła. Mógłby przysiąc, że przez moment serce mu zamarło z przerażenia. Lecz zanim zdążył podjąć decyzję o rzuceniu się do ucieczki uświadomił sobie, iż przecież wśród poddanych Berghi nie było żadnego rudogrzwego grubasa. Odetchnął z ulgą, po czym zaraz zmarszczył czoło, przyglądając się jegomościowi uważniej. I po chwili takiej obserwacji zdał sobie sprawę z tego, że chyba rzeczywiście skądś go kojarzy. Chyba kiedyś go gdzieś widział, choć wydawało mu się, iż wówczas wydawał się jeszcze grubszy.
- Chyba tak. Wydaje mi się, że spotkaliśmy się w przeszłości - powiedział z pewnym wahaniem, próbując przypomnieć sobie okoliczności tamtego spotkania.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
W miarę zbliżania się, Nabo miał coraz silniejsze wrażenie, że gepard nie zamierza go atakować a może nawet się go trochę...bał? Cóż za nonsens.
Rudogrzywy zbliżał się ostrożnie do geparda, aż znalazł się tak blisko, by nie musiał do niego krzyczeć.
-Poczekaj...czy to nie ty jesteś tym posłańcem do Berghi co poszedł z nami na współpracę?- zapytał, a na jego pysku momentalnie pojawił się szeroki, wesoły uśmiech.
-Tak pamiętam, już. Po spotkaniu z tobą Kanclerz był tak zadowolony, że aż obiecał, że się ze mną napije. Co prawda, chwilę potem zaatakowały nas zmory a Otyły Pan poległ w wąwozie, więc z naszego picia i tak nic nie wyszło...- tutaj grubas ewidentnie zgubił wątek, co poskutkowało dłuższą pauzą.
-W każdym razie pamiętam, że byłeś w porządku...jak na MONARCHISTĘ- ostatnie słowo zabrzmiało niemal jak obraza, a przy wypowiadaniu niego Nabo zmarszczył brwi. Przez tę sekundę czy dwie mógł wyglądać groźnie...jak na niego, czyli niezbyt groźnie. Jednak już chwilę później na jego pysku, ponownie gościł szeroki, radosny uśmiech.
-A ty jak się trzymasz?-zapytał.
@Dhoruba
Rudogrzywy zbliżał się ostrożnie do geparda, aż znalazł się tak blisko, by nie musiał do niego krzyczeć.
-Poczekaj...czy to nie ty jesteś tym posłańcem do Berghi co poszedł z nami na współpracę?- zapytał, a na jego pysku momentalnie pojawił się szeroki, wesoły uśmiech.
-Tak pamiętam, już. Po spotkaniu z tobą Kanclerz był tak zadowolony, że aż obiecał, że się ze mną napije. Co prawda, chwilę potem zaatakowały nas zmory a Otyły Pan poległ w wąwozie, więc z naszego picia i tak nic nie wyszło...- tutaj grubas ewidentnie zgubił wątek, co poskutkowało dłuższą pauzą.
-W każdym razie pamiętam, że byłeś w porządku...jak na MONARCHISTĘ- ostatnie słowo zabrzmiało niemal jak obraza, a przy wypowiadaniu niego Nabo zmarszczył brwi. Przez tę sekundę czy dwie mógł wyglądać groźnie...jak na niego, czyli niezbyt groźnie. Jednak już chwilę później na jego pysku, ponownie gościł szeroki, radosny uśmiech.
-A ty jak się trzymasz?-zapytał.
@Dhoruba
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Dhoruba
- Posty: 245
- Gatunek: Gepard
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 21 kwie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Poczuł się odrobinę pewniej, widząc pewną ostrożność w ruchach rozmówcy... Lecz tylko na chwilę, bowiem gdy ten go rozpoznał serca znów podskoczyło mu do gardła. Nie zdążył jednakże nawet zacząć ponownie rozważać ucieczkę, nim kolejne słowa rudogrzywego znów go uspokoiły. Nie miał do czynienia z żadnym wysłannikiem Berghi, który może dybać na jego życie, a z Lwioziemcem, który najwyraźniej nie miał do jego osoby żadnych zastrzeżeń. Nawet mimo niechęci, jaką najwyraźniej darzył monarchię.
Odetchnął więc głębiej, a przez myśl przeszło mu, że chyba jego serce kiedyś nie wytrzyma takich stresów. Zmarszczył nieco czoło, starając się przypomnieć sobie, gdzie ostatnio widział rudogrzywego grubasa.
No tak. Pod Lwią Skałą.
- Tak, to ja. I... Tak, spotkaliśmy się pod Lwią Skałą... - zaczął, starając się brzmieć pewniej. - Kanclerz poległ? - spytał po krótkiej chwili, nim zdążył na dobre dokończyć ostatnie zdanie. Jedna z jego brwi powędrowała w górę. Nie mógł powiedzieć, że tego się spodziewa, lecz z drugiej strony... Cóż, widok mijanych po drodze zgliszczy dobitnie świadczył o tym, iż w krainie pod jego nieobecność coś się stało, i to bynajmniej nic dobrego. Coś, co z całą pewnością pochłonęło sporo ofiar.
Pozwolił sobie na wzruszenie barkami, gdy pulchny samiec zapytał go o jego osobę.
- Trochę podróżowałem tu i tam. Przez jakiś czas mieszkałem w pewnej krainie, gdzie udało mi się znaleźć... Cóż, całkiem przyjemne schronienie. Jakiś czas temu postanowiłem jednak wrócić w swoje rodzinne strony. I szczerze powiedziawszy, nie tego się spodziewałem - powiedział, obrzucając wymownym spojrzeniem opustoszałą łąkę roztaczającą się dookoła. - Co tu właściwie się stało? Słyszałem coś o jakiejś wojnie - skierował wzrok z powrotem na rozmówcę, licząc na to, że wreszcie dowie się czegoś więcej.
Odetchnął więc głębiej, a przez myśl przeszło mu, że chyba jego serce kiedyś nie wytrzyma takich stresów. Zmarszczył nieco czoło, starając się przypomnieć sobie, gdzie ostatnio widział rudogrzywego grubasa.
No tak. Pod Lwią Skałą.
- Tak, to ja. I... Tak, spotkaliśmy się pod Lwią Skałą... - zaczął, starając się brzmieć pewniej. - Kanclerz poległ? - spytał po krótkiej chwili, nim zdążył na dobre dokończyć ostatnie zdanie. Jedna z jego brwi powędrowała w górę. Nie mógł powiedzieć, że tego się spodziewa, lecz z drugiej strony... Cóż, widok mijanych po drodze zgliszczy dobitnie świadczył o tym, iż w krainie pod jego nieobecność coś się stało, i to bynajmniej nic dobrego. Coś, co z całą pewnością pochłonęło sporo ofiar.
Pozwolił sobie na wzruszenie barkami, gdy pulchny samiec zapytał go o jego osobę.
- Trochę podróżowałem tu i tam. Przez jakiś czas mieszkałem w pewnej krainie, gdzie udało mi się znaleźć... Cóż, całkiem przyjemne schronienie. Jakiś czas temu postanowiłem jednak wrócić w swoje rodzinne strony. I szczerze powiedziawszy, nie tego się spodziewałem - powiedział, obrzucając wymownym spojrzeniem opustoszałą łąkę roztaczającą się dookoła. - Co tu właściwie się stało? Słyszałem coś o jakiejś wojnie - skierował wzrok z powrotem na rozmówcę, licząc na to, że wreszcie dowie się czegoś więcej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości