x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Zderzenie z przeszłością [Narie i Tib]

Wątki służą do rozgrywania akcji pomiędzy konkretnymi graczami, a inne postacie mogą pojawić się w nich tylko za zgodą uczestników wątku. Wyjątkiem są wątki oznaczone w nazwie tematu [otwarty], gdzie może dołączyć każdy chętny gracz.

Regulamin forum
  1. W tym dziale można rozgrywać swoimi postaciami dodatkowe wątki, powiązane ze światem fabuły. Wątki dziejące się w innych realiach można prowadzić w dziale Offtopic.
  2. Akcja wątku może dziać się wyłącznie w przeszłości. Czas akcji należy sprecyzować w pierwszym poście.
  3. Miejscem akcji może być dowolna lokacja w krainie, nawet należąca do obcego stada. Niemożliwe jest jednak przejmowanie terenów. Miejsce akcji musi być jasno sprecyzowane w pierwszym poście.
  4. Postaci na fabule nie mogą posiadać wiedzy pochodzącej z wątku pobocznego, który jeszcze się nie zakończył, nawet jeśli dzieje się on w przeszłości.
  5. Na spotkaniach można wykonywać akcje związane ze zużywaniem surowców - tworzenie przedmiotów. Nie można zbierać ziół, surowców ani innych zasobów.
  6. Na spotkaniach nie zmienia się liczba punktów życia. W związku z tym nie można wykonywać akcji leczenia, polowania czy walki.
  7. Wątki, w których nie pojawił się żaden post w przeciągu miesiąca będą przenoszone do działu Zakończone.
Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1480
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

Re: Zderzenie z przeszłością [Narie i Tib]

#11

Post autor: Tib » 13 lis 2023, 15:29

Słysząc jak Narie wypomina mu kwestię ustroju, Tib uśmiechnął się w środku. Na potrzeby konfrontacji z byłymi lwioziemcami miał ułożoną w głowie odpowiedź.
-Mieliśmy wtedy inne czasy. W przypadku, gdy mieliśmy aż czwórkę wrogów w krainie śmierć przywódcy stada była bardzo prawdopodobna. Potrzebowaliśmy systemu, który pozwoli nam na powierzenie władzy najbardziej kompetentnej jednostce a w razie jej śmierci, szybkie wybranie nowego przywódcy. Gdybyśmy zachowali tradycyjny system władzy, to w razie twojej śmierci stado nie miało by przywódcy i Lwia Ziemie czekał by upadek - wyjaśnił zachowując przy tym pozbawiony emocji ton.
-A tak w przypadku mojej śmierci władze szybko przeją by Athastan, po nim Jasir i tak aż do ostatniego członka stada. Poza tym, dalej uważam, ze stado musi mieć możliwość kontrolowania swojego władcy, stąd zachowaliśmy Radę Stada, która może otwarcie krytykować monarchów, a nawet pozbawić ich prawa do rządzenia- dokończył tym samym tonem. Oczywiście takie rozwiązanie również pociągało za sobą pewne wady, ale zdaniem Tiba przynajmniej chroniło Lwią Ziemie przed tyranią.
Słysząc jak głos Narie zaczyna się załamywać, Tib obdarzył ją łagodnym spojrzeniem. Żeby nie pogarszać jej stanu, lew postanowił nachylił się nad nią, po czym przemówił w sposób tak delikatny na jaki tylko był w stanie się zdobyć.
-Narie...to nie tak. To nie władza, czy tytuły jest twoim najważniejszym dziedzictwem, a zasady i idee jakie wyznawali twoi przodkowie. Miałem okazję poznać kiedyś Kiarę była...wyjątkową osobą. Potrafiła dostrzec w każdym to co było w nim najlepsze i okazywać mu bezinteresowne dobro, nawet jeżeli na to nie zasługiwał- wyidealizowany obraz byłej Królowej jaki żył w umyśle Tiba, mógł mieć kilka źródeł. Matka Narie rzeczywiscie mogła taka być, albo szkolenie u Pierworodnych zakrzywiło nieco percepcję brązowogrzywego.
-Wiara w dobro i lwioziemskie ideały jest twoim najważniejszym dziedzictwem Narie i jestem przekonany, że twoi przodkowie są z ciebie dumni widząc z jakim zapałem próbujesz pomóc tej lwicy z dżungli - powiedział, pod koniec posyłając synowej ciepły uśmiech.
-Ano ma. Prawdę mówiąc do niedawna sam nie wiedziałem, czy Haki żyje, ale Datura widział go ostatnio gdzieś w okolicy, Podejrzewam, że nie zamierza tu wracać. W przeszłości jedynym co trzymało go na Lwiej Ziemi dzieci- powiedział, spoglądając na Narie.
Kiedy brązowa rozpłakała się na wspomnienie o Berghi lew pozwolił sobie na ciche westchnienie i delikatnie poklepał ją po grzbiecie.
-Nic nie szkodzi. W końcu opiekowała się tobą...- odparł cicho, po czym ponownie westchnął. Tib postanowił nie poruszać już tematu Berghi.
-Masz moje słowo, że zachowam twoją relację taką, jaką mi ją przekażesz-powiedział, a na jej kolejną prośbę skinął tylko łbem.
Skoro Narie miała ku temu jakieś powody, to wypadało je uszanować.

@Narie

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#12

Post autor: Narie » 19 lis 2023, 20:13

Nie wiedziała, ile w słowach Tiba było szczerych intencji, a na ile była to ładnie brzmiąca oficjalna wersja. I szczerze mówiąc po tylu latach już średnio ją to obchodziło. Wzruszyła barkami.
- Teraz to już i tak nie ważne. Co nie zmienia faktu, że uważam cię za pieprzonego hipokrytę - stwierdziła, również bez większych emocji. To nie było oskarżenie, ot tylko wyrażenie opinii.
Serce zabiło jej gwałtowniej, gdy lew postanowił podjąć temat Kiary. Nie spodziewała się tego. Właściwie zdążyła już zapomnieć, że Tib jest jedną z niewielu pozostałych osób, które miały okazję poznać osobiście jej rodziców. Nagle poczuła się jak malutkie lwiątko, a im dłużej brązowy mówił, tym mocniej budziło budziło się w niej stare, dziecięce pragnienie, którego nigdy w życiu nie dane jej było zaspokoić.
- Moi rodzice... - musiała bardzo pilnować, by głos nie drżał jej za bardzo. - Nie wiadomo, co tak naprawdę się z nimi stało. Być może mieli tego wszystkiego dość i powódź okazała się doskonałym pretekstem, by odejść i rozpocząć nowe, normalne życie. Nawet nie mogłabym ich za to winić. - Przecież nie odbiegało to zbytnio od tego, co sama zrobiła. Dlaczego więc nie wzięli jej ze sobą? Cóż, tak naprawdę sprzed czasów powodzi miała tylko pojedyncze, bardzo mgliste wspomnienia. Nie mogła wiedzieć, czy młoda para królewska kochała swoją córkę. Zresztą, to wszystko mogło nie być takie proste. Sama też przecież swoje dzieci zostawiła.
- Ale odbiegamy od tematu. Powiedz mi, tylko szczerze. Naprawdę uważasz, że dałeś Khalie wybór? - Choć bardzo dużo to od niej wymagało, przy tym pytaniu patrzyła Tibowi prosto w oczy.
Informacja, że Haki żyje, była dla niej... dość wstrząsająca. W pierwszej chwili lwicę ogarnęła ogromna radość i ulga, zaraz potem jeszcze większy strach i poczucie winy. Skoro jest gdzieś blisko, to bardzo niebezpiecznie rosły szanse na spotkanie go. Nagle pożałowała obietnicy, którą złożyła Ventrumie. Z drugiej strony, chyba już lepiej tak, niż gdyby miał ją nawiedzić jego duch.
- To... dobrze. Że żyje - odrzekła w końcu bardzo odkrywczo. Problem tylko w tym, jakie to było życie? Informacja, że nie zginął, zdejmowała z niej bardzo dużą część odpowiedzialności, ale czy dla niego samego nie byłoby lepiej, gdyby zginął?
- Ja wiedziałam, że pewnie robiła to tylko dlatego, że opłacało jej się politycznie... I że nie miała dobrych intencji... Wiedziałam, co chce zrobić, a mimo to nie potrafiłam jej odmówić... Myślałam, że mimo wszystko w głębi jest dobra... że uda mi się ją zmienić... - próbowała tłumaczyć w przerwach między łkaniem. Skupiona na targających nią emocjach oraz na bezskutecznych próbach osuszenia oczu, nie zauważyła gestu Tiba, dopóki jego łapa nie zetknęła się z jej grzbietem. Narie odskoczyła jak oparzona. W jej oczach błysnęło dzikie przerażenie, które potrzebowało chwili, by stopnieć i przemienić się w zawstydzenie.
- Przepraszam... nie dotykaj mnie nigdy więcej - wymamrotała, nie patrząc na rozmówcę. Rzuciła okiem za siebie i aż zadrżała, gdy zdała sobie sprawę, że przez swoją nagłą reakcję zbliżyła się do krawędzi. Co prawda nie była to jeszcze odległość niebezpieczna, ale wystarczająca, by lwica poczuła bardzo nieprzyjemne mrowienie w łapach.
- Dziękuję. - Skinęła głową, gdy Tib przystał na jej warunki. Zastanowiła się chwilę, od czego zacząć.
- W krótkim okresie, kiedy tu byłam, do stada dołączyła pewien lew. Ciemnobrązowy, niebieskie oczy. Rozmawialiśmy z nim razem na podnóżu, mówił, że jego matka była Lwioziemką i że przed śmiercią kazała mu odszukać tutejszego króla, aby ten powiedział mu prawdę. - Zdawało jej się, jakby to wszystko zdarzyło się w innej rzeczywistości, a jednocześnie pamiętała tą rozmowę równie wyraźnie jak na przykład swoje ostatnie spotkanie z Ven... Nie, stop, skupienie. - Wiesz, co się z nim stało?

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1480
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#13

Post autor: Tib » 22 lis 2023, 22:40

-No cóż, w końcu muszę mieć też jakieś wady- Tib odpowiedział uśmiechem, na posądzenie go o hipokryzję. Sam taż zdawał sobie sprawę, że w kwestiach politycznych, nie zawsze grał do końca czysto.
Słysząc jak Narie mówi o swoich rodzicach, Król westchnął cicho po czym delikatnie pokręcił łbem.
-Nie znałaś ich Narie. Oni...kochali Lwią Ziemię, ale przede wszystkim kochali ciebie. Takie zachowanie byłoby kompletnie nie w ich stylu- powiedział, próbując brać w obronę dawnych władców. W prawdzie zdanie o Kovu miał dość mieszane, za to o Królowej Kiarze mógłby się wypowiadać w samych superlatywach. Kwestią sporną mogło być, jak wiele było w tym wszystkim a na ile lwioziemska propaganda namieszała mu w głowie.
-Wiem, że dałem jej wybór, bo sam z nią o tym szczerze rozmawiałem. Obiecałem jej, że nie będę od niej tego oczekiwać, jeżeli sama nie uzna, że jest gotowa. Rozmawialiśmy nawet o tym, że potencjalnie ktoś inny może otrzymać koronę. Jedyne co mi na to odpowiedziała to to, że o ile będzie to ktoś kompetentny to nie zgłosi sprzeciwu- odparł spoglądając prosto w ślepia Narie. Dla Tiba najważniejsza była skuteczność, a kwestie tradycji schodziły na dalszy plan. Było to proste żołnierskie myślenie, które wpajano mu przez większość życia.
-Nie powiem, że miał łatwo, ale jakoś sobie poradził- odparł nie zamierzając wdawać się w szczegóły. Zapewne zarówno dla niego jak i Narie byłoby to bolesne.
Król nie zamierzał dolewać oliwy do ognia i wzmianki o Berghi po prostu przemilczał. Pozwolił Narie się wypłakać a przynajmniej do momentu, gdy nie zapędził się nieco w swoim współczuciu. Tib ze zmieszaniem i poczuciem winy obserwował reakcję Narie.
Wybacz - rzucił tylko w odpowiedzi.
Tib wysłuchał opisu Narie i już po chwili miał wrażenie, ze coś mu świat we łbie.
-Czy przypadkiem nie masz na myśli I...-brązowgrzywy momentalnie urwał, bo przypomniał sobie o jednej bardzo ważnej zasadzie.
-To znaczy chyba go kojarzę. Był przez jakiś czas na Lwiej Ziemi, ale ciągle był dość niemrawy, nie potrafił zbudować z nikim żadnej relacji, aż pewnego dnia bez słowa od nas odszedł- powiedział. Król pamiętał, że raz wyciągnął go nawet na polowanie na nosorożca, ale nawet to nie pomogło mu zintegrować się z resztą stada.

@Narie

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#14

Post autor: Narie » 25 lis 2023, 20:26

Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że wypowiedź o jej rodzicach nie zrobiła na lwicy dużego wrażenia. Ciężko właściwie stwierdzić, czy bardziej uderzyło ją usłyszenie, że ktoś ją kochał (i to w dobrym sensie, nie w kontekście jej pierwszego i zarazem ostatniego związku), czy też może fakt, z jaką łatwością Tib potrafił mówić o miłości. Wydawał się być tak pewny swoich słów, że miała szczerą ochotę mu uwierzyć...
Ale skoro to była prawda, to dlaczego po śmierci nie próbowali jej odnaleźć, pożegnać się ostatni raz? Dlaczego bezczynnie przyglądali się upadkowi zarówno jej, jak i ich stada?
- W takim razie chyba nie mam w tym temacie już nic więcej do powiedzenia, prawda? - skapitulowała w końcu, choć z ciężkim serce, w temacie Khalie i tronu. Dalej nie była usatysfakcjonowana, ale musiała przyznać, że to, co mówił Tib, trochę łagodziło sytuację. A przede wszystkim, że miała prawa decydować ani o władzy na Lwiej Ziemi, ani o swojej córce. Może już samym poruszeniem tego tematu poszła za daleko?
- Właściwie... czy wiesz, co między nami zaszło? - W przeciwieństwie do teścia, ona zamierzała nieco szerzej poruszyć temat, choć Przodkowie tylko wiedzą, jak trudne to dla niej było. Czy Haki kiedykolwiek powiedział o tym ojcu? Wydawało jej się to mało prawdopodobne, przecież zawsze mieli, delikatnie mówiąc, nie najlepsze relacje. No i Tib był dla niej zaskakująco miły, co też mogło sugerować pewne braki w jego wiedzy o skali jej przewinień. Właściwie jak tak teraz o tym myślała, to wybitnie dobitnie dotarło do niej, jak bardzo lekkomyślnie postąpiła, zgadzając się rozmawiać o tym akurat w tym miejscu...
Widząc reakcję brązowego na jej gwałtowną reakcję na jego gest, poczuła się jeszcze bardziej paskudnie. Chciała coś powiedzieć, wytłumaczyć się, nawet otworzyła usta, ale po krótkim wahaniu zamknęła je z powrotem i jedynie usiadła w miejscu, w którym się teraz znajdowała.
Zadrżała cała, gdy lew omal nie wypowiedział tego znienawidzonego imienia. Odruchowo rozejrzała się na wszystkie strony, by z westchnieniem ulgi stwierdzić, że tym razem najwidoczniej uniknie nieproszonej wizyty. Szkoda, że nie mogła równie łatwo uniknąć tego, co przecież sama postanowiła powiedzieć.
- Wiesz, że był we mnie zakochany? Nigdy nic z tym nie zrobiła, chociaż widziała, jak na mnie patrzył. Mogłam wybrać jego zamiast... Mogłam sprawić, że przynajmniej jedno z nas byłoby szczęśliwe. Ale go nie chciałam. A on, chociaż zawsze był dla mnie bardzo dobry, nigdy nie powiedział nic konkretnego, więc wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. Och, przecież byłam wtedy jeszcze dzieckiem. - Tu nastąpiła dłuższa pauza, podczas której Narie próbowała zebrać się do wypowiedzenia końca tej historii. Mimo stojącego wysoko słońca, było jej przeraźliwie zimno i trzęsła się tak, że niemal szczękała zębami. A przecież to tylko tylko trzy słowa. - Potem popełnił samobójstwo.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1480
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#15

Post autor: Tib » 29 lis 2023, 21:55

-Cóż, zawsze możesz z nią porozmawiać i przekazać jej swój punkt widzenia- zaproponował, chociaż powątpiewał, czy po ostatnim razie Narie jest psychicznie na to gotowa. Kiedy powrócił temat Hakiego, Tib wyraźnie spochmurniał. Lew doskonale pamiętał do jakiego stanu doprowadzał się jego syn, po tym jak rozstał się z Narie.
-Wiem tylko tyle, że bardzo przeżył to co się stało. Najpierw zniknął na parę miesięcy a kiedy w końcu powrócił, czas mijał mu na patrolach i upijaniu się do nieprzytomności marulówką- powiedział, czując jak w środku narasta w nim żal do Narie. Pomimo, że upłynęło już trochę czasu, to myślenie o tym dalej sprawiało staremu lwu ból.
Tib dostrzegł, że po dość gwałtownej reakcji, Narie zdaje się bić z własnymi myślami. No cóż, jak widać obydwoje nie panowali do końca nad swoimi odruchami. Stary skinął jej tylko łbem na znak, że jest w porządku, po czym w milczeniu wysłuchał jej dalszych słów. Po wcześniejszym zachowaniu brązowej, Król trochę spodziewał się zakończenia tej historii. Nie trudno było mu też dostrzec, że Narie obwiania się o to, co przydarzyło się Imariemu.
-Nie możesz siebie za to winić- rzekł w końcu, po czym obdarzył lwicę łagodnym spojrzeniem.
-Miał swoje problemy, z którymi nikt nie był mu w stanie pomóc- odparł, pozwalając sobie przy tym sobie na ciche westchnienie. Po zniknięciu Imariego, Tib obawiał się, że samiec postanowił z sobą skończyć. Jak widać jego obawy były słuszne.
-Nie sądzę, żeby związek z tobą na dłuższą metę był w stanie coś zmienić. Targnięcie się na własne życie świadczy o na prawdę poważnych problemach wewnętrznych - powiedział. Tib zastanawiał się, czy stan Narie nie wynika po części z faktu, że samiec szantażował ją, że w razie odrzucenia jego zalotów, zabije się. Z jednej strony nie pasowało mu to do Imariego, którego poznał z drugiej miał też świadomość, że pod wpływem silnych emocji było się zdolnym do wielu głupstw.

@Narie

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#16

Post autor: Narie » 10 gru 2023, 17:47

Zerknęła na Tiba z powątpiewaniem.
- Nie sądzę, żeby chciała mnie słuchać. A ja... chyba nie zniosłabym jej odrzucenia, chociaż wiem, że ma do niego pełne prawo.
Nie mogła nie zauważyć, jak bardzo zmienił się ton starego lwa, gdy ten mówił o swoim synu. Nie mogła się mu dziwić. Jej samej słowa brązowego rozrywały serce, więc co dopiero musiał czuć on, który widział na własne oczy, co się działo z jego dzieckiem...
- Gdybym mogła zmienić jedną rzecz w swoim życiu...- ale nie mogła. Zresztą, czyż nie za dużo było rzeczy, za których naprawę oddałaby wszystko?
Zawahała się chwilę, zanim podjęła dalej temat. Prawdę mówiąc spodziewała się, że Tib zna chociaż ogólny zarys konfliktu. Teraz ogarnął ją paraliżujący strach, co lew zrobi, gdy dowie się prawdy. Jeszcze mogła się wycofać, ale... Zabrnęła już tak daleko, że miała poczucie, że musi teraz wytrzymać do końca, że nie ma już odwrotu. No i, bądźmy szczerzy, gdyby Tib chciał się na niej zemścić, to czy nie miał pełnego prawa tego zrobić?
- To wszystko była tylko i wyłącznie moja wina. I zanim stwierdzisz, że jestem dla siebie zbyt surowa - tym razem naprawdę. Skrzywdziłam go w niewyobrażalny sposób. Miałam swoje powody, które wtedy wydawały mi się istotne, ale nie istnieje na świecie nic, co mogłoby usprawiedliwić to, co mu zrobiłam. - Z zaskoczeniem stwierdziła, że pomimo sięgających zenitu emocji, mówi zadziwiająco pewnie, przynajmniej jak na siebie. Nie była już w stanie patrzeć na samca, chociaż przepaść też nie była zbyt dobrą alternatywą.
Wysłuchała zdania Tiba na temat historii tamtego Lwioziemca, i tym razem nie powstrzymała odruchu przygryzienia wargi. To, co próbował jej wytłumaczyć... Przez chwilę miała absurdalną ochotę się zaśmiać.
- Wiem - stwierdziła gorzko.
- Nigdy nie chciałam mieć męża. Nigdy nie chciałam być z żadnym z nich dwóch, ani z żadnym innych samcem - podjęła po chwili ciszy. Próbowała sobie powtarzać, że to już się stało, w dodatku bardzo dawno temu, i że jakkolwiek lew by nie zareagował, i tak w tym momencie nic to nie zmieni. Chociaż nie... jeszcze dzień wcześniej nic by to nie zmieniło, ale teraz... Zrobiło jej się przeraźliwie zimno, tak, że zaczęły przechodzić ją dreszcze, i ledwo powstrzymywała szczękanie zębami. Mimo to, zebrała się, żeby dokończyć:
- Byłam zakochana w kimś, z kim nie mogłam być. A już na pewno nie jako księżniczka. W kimś, kto nie mógł dać mi dzieci... - W tym momencie nie powstrzymała się i szybko zerknęła kątem oka na reakcję teścia.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1480
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#17

Post autor: Tib » 12 gru 2023, 15:53

Tib spojrzał na Narie z czymś w rodzaju zrozumienia. Sam doskonale wiedział jak to jest, gdy twoje własne dziecko ma cie gdzieś, z drugiej uważał, że w takiej sytuacji, trzeba wykorzystać każdą nadarzająca się okazję do rozmowy.
-Tak czy siak, powinnaś z nią pomówić, o czymkolwiek, pokazać, że ci na niej zależy. Rozmawiałem już z Khalie na twój temat i jest w stanie dać ci drugą szansę- powiedział, całość zwieńczając przyjacielskim uśmiechem. Zaraz potem przyszła jednak część ta tę mniej pozytywną część.
Stary lew pozwolił sobie na ciche westchnienie a wszystkie pozytywne emocje opuściły jego lico.
-Wiem...- odparł, jednocześnie spuszczając łeb by ukryć przed brązową swoje zimne jak lód spojrzenie oraz wschodzący na pysku gniew.
-Tylko tego nie potrafię ci wybaczyć Narie. Byłem tragicznym ojcem i przeze mnie Haki miał straszne dzieciństwo. Zasługiwał chociaż na odrobinę szczęścia w dorosłym życiu, a ułożyło się tak, że najpierw żył dla ciebie w ciągłym strachu przed Berghi a potem z twojego powodu zapijał się do nieprzytomności. Powiesz mi chociaż jakie powody były na tyle dobre, żeby mu to zrobić?- po wypowiedzeniu ostatnich słów lew poczynił pauzę potrzebną mu na wytłumienie chociaż części negatywnych emocji. Sam Tib nie był pewien czy jest teraz bliżej złości czy płaczu, a może wszystkiego naraz?
-Czy Haki opowiadał ci kiedyś może o tajnej umowie jaką zawarł z Lwia Ziemią?- dodał, gdy opanował się już na tyle, że z zewnątrz jego wyraz był dość neutralny.
Brązowogrzywy postanowił nie ciągnąć dalej tematu Imariego, gdyż nie miał już nic więcej do dodania. Zwłaszcza, ze Naire też nie lubiła o nim mówić.
Tib przysłuchiwał się kolejnym słowo Narie z zainteresowaniem. Brązowy potrzebował chwili żeby poskładać parę rzeczy do kupy, po czym obdarzył brązową pytającym spojrzeniem.
-Chodzi o Ventrumę, prawda?- zapytał przyglądając się lwicy z czymś z rodzaju rozumienia.

@Narie

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#18

Post autor: Narie » 12 gru 2023, 20:18

Zwróciła na Tiba wzrok pełen bezbrzeżnego zdumienia i... czegoś w rodzaju cichej nadziei?
- Naprawdę? - Już sam fakt, że córka chciała rozmawiać na jej temat, wydał się lwicy wystarczająco niewiarygodny. A to, że mogła dać jej drugą szansę... Narie miała wrażenie, że tylko to sobie wymyśliła, chociaż przecież usłyszała wyraźnie zaledwie przed chwilą. To... to wszystko zmieniało. Ale nawet jeśli, to cóż może zrobić, żeby tej szansy nie zaprzepaścić?
Miała wrażenie, że całą sobą czuje zmieniający się nastrój Tiba. Z każdym słowem robiło jej się coraz bardziej okropnie, a przecież mogła się tego wszystkiego spodziewać. Ba, przewidywała nawet gorsze scenariusze. Zarówno tego, co mogło się stać z Hakim, jak i reakcji jego ojca. A jednak rzeczywiście to wszystko usłyszeć...
- Nie musisz mi wybaczać. - Nigdy tego nie oczekiwała. Nie mogła oczekiwać. Przecież sama też nie potrafiła sobie wybaczyć. Paradoksalnie było coś pocieszającego w fakcie, że wreszcie ktoś traktuje ją tak, jak na to zasłużyła. Chyba wolała, jak ktoś na nią krzyczał, niż gdy przekonywał ją, że z pewnością nie jest aż tak źle.
- Nie były na tyle dobre. Znaczy... nie były tego warte. Ani trochę. Ale tak, oczywiście, powiem. - mówiła cicho, tak jakby jej głos coraz bardziej gasł, podczas gdy Tiba się podnosił. Przez chwilę milczała, próbując zebrać myśli i zdecydować, od czego powinna zacząć.
- W dzieciństwie spędziliśmy ze sobą trochę czasu. Widziałam w nim brata, jedynego, jakiego kiedykolwiek miałam. Nauczyłam się mu ufać, spędzać razem czas, dzielić smutki i radości... - Na wspomnienie tego czasu, zwłaszcza z perspektywy tego, co się potem wydarzyło, z oczu spłynęło jej kilka cichych łez. Otarła je szybko łapą.
- Wiesz, że gdy mieszkaliśmy w dżungli, zaatakował mnie pewien lew. Zupełnie obcy, jedyne, czym mu zawiniłam, to fakt tego, kim byłam. Nic mi się ostatecznie nie stało, ale wspomnienie tego, jak się na mnie rzucił... Ten strach i świadomość, że tylko krok dzieli mnie od śmierci... - Mimowolnie rzuciła okiem na rozpościerającą się u jej łap przepaść. Nawet teraz, po tylu latach, obrazy wciąż w niej żyły.
- Ten strach już na zawsze ze mną został. Byłam dzieckiem, a żyłam z poczuciem, że mój czas się kończy. A przecież nie mogłam pozwolić sobie na to, by umrzeć, kiedy tak wiele ode mnie zależało. Byłam ostatnia z rodu i od zawsze wiedziałam, że jest jedna rzecz, którą muszę zdążyła w życiu zrobić, nie ważne, jak bardzo bym nie chciała... - Usłyszała zgrzyt i nagle uświadomiła sobie, że wbija pazury w skałę. Przestąpiła z łapy na łapę, by choć trochę się uspokoić.
- Wtedy, gdy ten lew zaatakował... to Haki mnie obronił - dodała cicho. Pierwszy raz od lat zdobyła się na wypowiedzenie imienia męża... i wcale nie była pewna, jak się z tym czuje.
Odwróciła się do lwa gwałtownie, gdy wypowiedział imię Ventrumy.
- Skąd... to znaczy... ja... - Nie miała pojęcia, co powiedzieć. Serce tłukło jej się jak oszalałe, a mózg jakby zawiesił się na chwilę. Jakoś nie przewidziała takiego obrotu spraw. Jak to możliwe, że się domyślił? Tego jednego konkretu nie zamierzała mu powiedzieć, na potrzeby tej rozmowy, wersja, jakoby miała to być "taka jedna lwica, nie ważne kto konkretnie", była zupełnie wystarczająca. Nie chciała Ven w to wciągać, chociaż... jak by się nad tym zastanowić, to i tak beżowa była już aż nadto wciągnięta.
Narie miała ogromną ochotę, by skłamać. Tylko ten jeden raz. I przecież w dobrym celu. Ven nie zasługiwała na to, by doznać jakichkolwiek nieprzyjemności z racji tego, kim ona, Narie, była i co zrobiła. To by było przecież takie proste - zemścić się, krzywdząc najbliższą jej osobę. Ale przecież wszystkie jej kłamstwa były w dobrych intencjach...
Nagle uświadomiła sobie, że przedłużająca się cisza stanowiła już chyba wystarczające potwierdzenie.
- Aż tak bardzo widać? - skapitulowała w końcu. Zaśmiała się nerwowo, chociaż wcale jej do śmiechu nie było, wręcz miała wrażenie, że napięcie zaraz ją rozerwie. Czemu nie mogła wyczytać z twarzy rozmówcy żadnej konkretnej reakcji? Chociaż nie... Przez chwilę zdało jej się, że dostrzegła iskrę zrozumienia, ale czy nie chciała jej zobaczyć tak mocno, że to sobie wmówiła?
- Ona nie miała z tym wszystkim nic wspólnego, to znaczy miała, pośrednio... w zasadzie chyba raczej bezpośrednio, ale chodzi mi o to, że to nie jej wina, ona... ona nawet o niczym nie wiedziała... - dodała szybko, ot, choćby tak na wszelki wypadek.

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1480
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#19

Post autor: Tib » 16 gru 2023, 20:07

Tib wysłuchał Narie z opuszczonym łbem, tak by ukryć przed brązową odmalowujące się na jego pysku emocje. Stary lew bardzo chciał móc powiedzieć jej prosto w twarz, że to wszystko jest jej winą, jednak nie potrafił. Zdawał sobie sprawę, że to czym kierowała się Narie nie wynikało nie z tego, że była złą osobą, ale ze sposobu w jaki została wychowana.
Lwica przedłożyła przyszłość rodu nad szczęście swoje i Hakiego, bo tego była uczona w dzieciństwie. Ze swojej perspektywy wybrała mniejsze zło w imię większego dobra. Tib doskonale to rozumiał, bo sam robił rzeczy z którymi się nie zgadzał w nadziei, że na koniec dnia wyniknie z tego więcej dobra niż zła. Może nie różnili się aż tak bardzo?
-Nie zamierzam tego tobie wybaczyć. Tak samo jak nie zamierzam nigdy wybaczyć samemu sobie, tego jak go w przeszłości traktowałem- dodał, pozwalając sobie przy tym na ciche westchnień.
-Jako dziecko Haki wyróżniał się na tle innych chłopców. Był bardzo empatyczny mało wojowniczy, wręcz delikatny. W tych aspektach bardzo przypomniał mi jego matkę. Wtedy uważałem, że taki samiec nie pożyje długo więc postanowiłem, że nauczę go jak być twardym. Zmuszałem do do wykonywania ćwiczeń, dużo na niego krzyczałem a nawet wręcz go poniżałem...- brązwogrzywy na moment urwał.
-Tak na prawdę mściłem się na nim za to, że nie jest takim jaki chciałem, żeby był. Dopiero jakiś czas po przybyciu na Lwią Ziemię zrozumiałem swój błąd, jednak było już za późno. Do tego czasu Haki nauczył się mnie nienawidzić, a kiedy nadeszła Wielka Powódź, nasz kontakt już na dobre się urwał- Tib zakończył swoją "spowiedź", po czym zerknął spode łba na Narie. Ciekawe jak ta zareaguje na to wszystko, co właśnie usłyszała.
Kiedy rozmowa zesłana na temat Ventrumy, Tib posłał Narie łagodny usmiech.
-Prawdę mówiąc, to trochę strzelałem. Pierwszą poszlaką była sytuacja z krukiem sprzed lat. Potem Ven opiekowała się twoimi dziećmi no i była dziwnie smutna, kiedy okazało się, że nie może z tobą iść. No i pomyślałem, ze nie wróciła byś na Lwią Ziemię, gdybyś nie miała nadziei na spotkanie kimś bliskim- Król podzielił się swoim tokiem myślenia.
-Pojedynczo te sytuacje niewiele znaczą, ale wszystkie razem mogą być już jakąś poszlaką- dodał, a na jej tłumaczenia zareagował pełnym zrozumienia spojrzeniem.
-Miłość ma to do siebie, że wymyka się naszej logice. Sam coś o tym wiem- na pysku Tiba błysnął delikatny uśmieszek.
-W każdym razie, nie musisz mi się z niczego tłumaczyć. Jeżeli czujesz, że jest to właściwa osoba, a Ven czuje to samo wobec ciebie, to jedyne czego od was chcę, to tego, żebyście były razem szczęśliwe- powiedział, całość zwieńczając ciepłym uśmiechem.

@Narie

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#20

Post autor: Narie » 19 gru 2023, 20:14

Nie zdziwiło jej, że Tib nie chciał jej wybaczyć. Już miała odpowiedzieć kiwnięciem głową, gdy okazało się, że to jeszcze nie koniec jego wywodu. Spojrzała na niego zaskoczona. Cóż, chyba takiego obrotu rozmowy się nie spodziewała.
Wysłuchała uważnie tego, co lew chciał jej powiedzieć. Wiedziała, że był z synem w konflikcie, ale chyba nigdy Haki nie zdradził jej, co właściwie się między nimi wydarzyło. Poczuła, jak budzi się w niej złość na Tiba. To, co robił, było okrutne. Ale... jednocześnie zbyt mocno przypominało jej własną historię.
- Wygląda na to, że mamy ze sobą więcej wspólnego, niż byśmy chcieli - stwierdziła w końcu ze smutkiem. Spróbowała posłać teściowi cień uśmiechu, który chyba miał być pocieszający.
- Kochasz to stado? - zapytała. Skoro po przybyciu tutaj tak bardzo się zmienił... Zawsze był w jej oczach niebezpiecznym uzurpatorem, ale teraz... teraz sama już nie wiedziała, co myśleć.
- Nie, nic nie wiem o żadnej umowie - przyznała z wahaniem. Coś jej bardzo mocno mówiło, że chyba nie chce wiedzieć...
Ulgę, jaką poczuła, gdy Tib powiedział wreszcie, co myśli o niej i Ven, ciężko jest opisać słowami. Tak jakby nagle znikł ciężar, który dźwigała przez tyle lat. Przymknęła oczy, przekonana, że zaraz znowu się rozpłacze, ostatecznie nie spłynęła z nich ani jedna łza. Cóż, może już wykorzystała ich limit jak na jeden dzień.
- Ja... dziękuję - tylko tyle zdołała powiedzieć, ale było to chyba najbardziej szczere podziękowanie w jej życiu.
- Właściwie nie spodziewałam się, że ją tu spotkam. Wiedziałam, że przeszła tędy wojna, a zresztą, minęło tyle czasu... - podjęła, gdy nieco się uspokoiła. - Bałam się wrócić. Bałam się spotkać kogokolwiek z was. Ale przecież nie mogłam zostawić tamtej lwicy tylko dlatego, że nie radzę sobie z własną przeszłością. - Czy rzeczywiście wróciłaby, gdyby wiedziała, że spotka tu Ven? A czy wtedy mogłaby się powstrzymać przed powrotem?
- Jeśli natomiast chodzi ci o moje odejście z Końca Burzy... - Skrzywiła się na tę nazwę. - ...to wtedy myślałam tylko o tym, by dopilnować, by dzieci były bezpieczne, zanim... - zawahała się i w końcu westchnęła zamiast dokończyć.
- Twój syn powiedział mi kiedyś, że ktoś, kto nie potrafi zadbać o samego siebie, nie zadba też o innych. Miał racje, w tym i wszystkich innych rzeczach. Szkoda, że nie słuchałam go bardziej. - Uśmiechnęła się smutno na to wspomnienie.

Odpowiedz

Wróć do „Spotkania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości