Tib w milczeniu obserwował jak Lwią Ziemię ogarnia ciemność. Cieszył się, że tym razem ktoś mu towarzyszy w tym jego małym rytuale którym zazwyczaj kończył swój dzień.
-A na dodatek robi się tak cicho i spokojnie- powiedział uśmiechając się przy tym pod nosem. Po całym dniu spędzonym na patrolowaniu terenów i zarządzaniu stadem Kanclerz potrzebował chwili na wyciszenie się.
Widząc jak lwica wzdryga się z zimna Tib zaśmiał się cicho i podziękował w duchu za swoją tkankę tłuszczową.
- W takim razie może chodźmy bo jeszcze mi się tutaj przeziębisz- rzucił półżartem.
-Obawiam się, że o tej godzinie ciężko byłoby znaleźć jakiegoś medyka który by się tobą zajął- kończąc zdanie Tib powoli podniósł się z ziemi, jednak słysząc jej pytanie momentalnie przystanął.
-Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem...-odparł po chwili milczenia, po czym spojrzał prosto w ślepia Val.
-Staram się dawać z siebie wszystko, zawsze być tam gdzie trzeba i chyba nie mam czasu na myślenie o własnych odczuciach- pomyślał na głos, jednocześnie samemu sobie to właśnie uświadamiając jak i to, że niechcący podzielił się swoimi przemyśleniami z lwicą. Szybko jednak zdał sobie z tego sprawę więc automatycznie posłał jej niezbyt przekonywujący uśmiech, który miał przekonać Val, że wszystko jet dobrze, po czym poprowadził ją ku legowisku. Po dłuższej chwili znaleźli się w dość przestronnej jaskini. W kącie znajdował się wyłożone skórami legowisko, na które kanclerz wskazał łbem.
-Możesz zająć moje posłanie. Nic mi się nie stanie jak od czasu do czasu prześpię się na ziemi. Może nawet przypomnę sobie stare dobre czasy- powiedział wesoło, po czym powoli ruszył w kierunku upatrzonego przez siebie miejsca.
x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Spotkanie na Lwiej Ziemi [Silver Hunter, Gvalch'ca]
-
Gvalch'ca
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Właśnie, nie posiadała ni odrobiny tkanki tłuszczowej, choć co poniektórzy sądzili inaczej. Zewsząd okalały ją tylko mięśnie, ale nawet one i ich przyrost nie ochraniały dłużej przed mrozem. Tak to niestety nie działało. Przyglądając się uważnie kanclerzowi - albo przynajmniej na tyle, na ile pozwalał mrok - stwierdziła, że ma podobną budowę co ona. I zastanawiała się, czemu jemu nie jest zimno. Tymczasem względem powierzchownej oceny dość mocno się myliła. Widocznie był "zbity w sobie".
- Medyk jest bliżej niż sądzisz. - tu mocno podbiła własne ego, w końcu nie była stadnym medykiem, czy szamanem, a zwykłym samoukiem, który wiedział i potrafił zrobić więcej od przeciętnego lwa. Taki trochę samotny początkujący druid, gremista. Co nie znaczy, że nie potrafiła wyleczyć zwykłego przeziębienia, czy grypy. Mniejsza. Wolała przeciwdziałać niż naprawiać skutki uboczne. Tib zrekompensował niepowodzenie pierwotnego planu i zaprosił ją do jaskini. Zadowolona ułożyła ogon w kształcie litery "S".
- Nie potrafisz kłamać. - odpowiedziała z przekąsem. Znała się na lwach jak mało kto, na ich odruchach, mimice, zachowaniu. Udawany uśmieszek, u kogokolwiek, nie puściłaby płazem. Ale skoro nie chciał zdradzać więcej, postanowiła nie dopytywać dalej. Nie chciała być natrętna. Sama tego nie lubiła u innych. Silver na początku wypytywał ją stanowczo o zbyt wiele szczegółów, co ją nieco do niego zraziło. - Kiedy indziej cię przyszpilę.
Ponownie zaczęła podążać za nim, tym razem w dół Lwiej Skały. Podziwiała widoki, które miała tuż przed nosem, dopóki dopóty nie znaleźli się we wnętrzu jamy, gdzie już niczego nie oświetlały promienie księżyca. Musiało minąć kilka minut, by jej oczy przyzwyczaiły się do egipskich ciemności i ujrzała, co wskazał jej łbem samiec. Spolegliwie spoczęła na legowisku, opatulając się własnym ogonem. Jaskinia była naprawdę ogromna, a dzięki tej przestronności mogła pomieścić - nie rzutując - całe stadko kotowatych. Widząc jak ten oddala się od niej i zaczyna rozprawiać o spaniu na gołej ziemi, przybrała na pysk bardzo, bardzo brzydki grymas. Bogowie, jakie to niedoświadczone. I wstydliwe.
- Chyba żartujesz. - wyrwało jej się, zanim zdążyła to przemyśleć, mogło przez to zabrzmieć co najmniej pretensjonalnie. Chrząknęła przepraszająco. - Przeciąg od ziemi bywa zdradliwy. Jeśli chcesz oszczędzić sobie łażenia po uzdrowicielach, lepiej w ciągu nocy dzielić się z kimś ciepłem. Zwłaszcza w tak chłodną noc jak ta. - ubrała wszystko ładnie w słowa, brzmiąc niczym wytrawny erudyta i poklepała zwierzęcą skórę obok siebie, ochoczo zapraszając brązowogrzywego, by dołączył do niej.
- Medyk jest bliżej niż sądzisz. - tu mocno podbiła własne ego, w końcu nie była stadnym medykiem, czy szamanem, a zwykłym samoukiem, który wiedział i potrafił zrobić więcej od przeciętnego lwa. Taki trochę samotny początkujący druid, gremista. Co nie znaczy, że nie potrafiła wyleczyć zwykłego przeziębienia, czy grypy. Mniejsza. Wolała przeciwdziałać niż naprawiać skutki uboczne. Tib zrekompensował niepowodzenie pierwotnego planu i zaprosił ją do jaskini. Zadowolona ułożyła ogon w kształcie litery "S".
- Nie potrafisz kłamać. - odpowiedziała z przekąsem. Znała się na lwach jak mało kto, na ich odruchach, mimice, zachowaniu. Udawany uśmieszek, u kogokolwiek, nie puściłaby płazem. Ale skoro nie chciał zdradzać więcej, postanowiła nie dopytywać dalej. Nie chciała być natrętna. Sama tego nie lubiła u innych. Silver na początku wypytywał ją stanowczo o zbyt wiele szczegółów, co ją nieco do niego zraziło. - Kiedy indziej cię przyszpilę.
Ponownie zaczęła podążać za nim, tym razem w dół Lwiej Skały. Podziwiała widoki, które miała tuż przed nosem, dopóki dopóty nie znaleźli się we wnętrzu jamy, gdzie już niczego nie oświetlały promienie księżyca. Musiało minąć kilka minut, by jej oczy przyzwyczaiły się do egipskich ciemności i ujrzała, co wskazał jej łbem samiec. Spolegliwie spoczęła na legowisku, opatulając się własnym ogonem. Jaskinia była naprawdę ogromna, a dzięki tej przestronności mogła pomieścić - nie rzutując - całe stadko kotowatych. Widząc jak ten oddala się od niej i zaczyna rozprawiać o spaniu na gołej ziemi, przybrała na pysk bardzo, bardzo brzydki grymas. Bogowie, jakie to niedoświadczone. I wstydliwe.
- Chyba żartujesz. - wyrwało jej się, zanim zdążyła to przemyśleć, mogło przez to zabrzmieć co najmniej pretensjonalnie. Chrząknęła przepraszająco. - Przeciąg od ziemi bywa zdradliwy. Jeśli chcesz oszczędzić sobie łażenia po uzdrowicielach, lepiej w ciągu nocy dzielić się z kimś ciepłem. Zwłaszcza w tak chłodną noc jak ta. - ubrała wszystko ładnie w słowa, brzmiąc niczym wytrawny erudyta i poklepała zwierzęcą skórę obok siebie, ochoczo zapraszając brązowogrzywego, by dołączył do niej.
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:

- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
-No cóż, kłamstwo nigdy nie było moją mocną stroną- odparł wesoło. W sumie to warto się zastanowić ile razy Tib wpakował się w kłopoty bo nie potrafił wyłgać się z nieciekawej sytuacji. Ale to już może kiedy indziej.
-Trzymam cię za słowo- rzucił posyłając lwicy delikatny uśmieszek, chociaż zastanawiając się nad wcześniejszymi sugestiami i zachowaniem lwicy Kanclerz doszedł do wniosku, że Val może mieć wkrótce bardzo dobrą okazję, żeby go przyszpilić.
Kątem oka brązowogrzywy dostrzegł wyraz odmalowujący się na jej pyszczku. Cóż, początkowo Kanclerz nie zamierzał oferować jej legowiska by zaraz potem bezczelnie się tam wepchać, jednak skoro lwica nalegała to proszę bardzo.
-No skoro tak sprawiasz sprawę, to chyba nie pozostawiasz mi wyboru- odparł żartobliwym tonem, po czym zmienił kurs i ruszył w kierunku swojego legowiska.
-Zwłaszcza, że jeden medyk niespecjalnie za mną przepada a znając moje szczęście to akurat na niego bym trafił. Pewnego znowu przypisał by mi jakieś świństwo- dodał mając w tym momencie na myśli pewnego miejscowego tłuściocha.
Kończąc mówić, Tib ułożył się wygodnie tuż obok Val.
-No to w takim razie słodkich snów- rzucił, po czym rozłożył się wygodnie i zmrużył ślepia. Oczywiście w ten sposób chciał się trochę podroczyć z lwicą, bo kilka chwil później, jego ogon delikatnie smyrnął ciemną po udzie. Żeby Val miała pewność, że nie było to dziełem przypadku, Tib powtórzył swój ruch.
-Trzymam cię za słowo- rzucił posyłając lwicy delikatny uśmieszek, chociaż zastanawiając się nad wcześniejszymi sugestiami i zachowaniem lwicy Kanclerz doszedł do wniosku, że Val może mieć wkrótce bardzo dobrą okazję, żeby go przyszpilić.
Kątem oka brązowogrzywy dostrzegł wyraz odmalowujący się na jej pyszczku. Cóż, początkowo Kanclerz nie zamierzał oferować jej legowiska by zaraz potem bezczelnie się tam wepchać, jednak skoro lwica nalegała to proszę bardzo.
-No skoro tak sprawiasz sprawę, to chyba nie pozostawiasz mi wyboru- odparł żartobliwym tonem, po czym zmienił kurs i ruszył w kierunku swojego legowiska.
-Zwłaszcza, że jeden medyk niespecjalnie za mną przepada a znając moje szczęście to akurat na niego bym trafił. Pewnego znowu przypisał by mi jakieś świństwo- dodał mając w tym momencie na myśli pewnego miejscowego tłuściocha.
Kończąc mówić, Tib ułożył się wygodnie tuż obok Val.
-No to w takim razie słodkich snów- rzucił, po czym rozłożył się wygodnie i zmrużył ślepia. Oczywiście w ten sposób chciał się trochę podroczyć z lwicą, bo kilka chwil później, jego ogon delikatnie smyrnął ciemną po udzie. Żeby Val miała pewność, że nie było to dziełem przypadku, Tib powtórzył swój ruch.
-
Gvalch'ca
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Kłamstwo nigdy nie było mocną stroną nikogo. Każdy w jakiś sposób się zdradzał, a ona potrafiła to wyłapać, choćby przez najmniejszą faramuszkę. Ucząc się na błędach innych oraz widząc pewien utarty schemat u lwów, sama doszła w łgarstwie do perfekcji. Prawie jak aktor z trzydziestoletnim stażem lub zwykły polityk. Nie mniej jednak podczas rozmowy z gepardem oraz przywódcą nie skłamała ani razu. Na początku owszem, wymsknął jej się niewinny żartobliwy fałsz odnośnie czarnej pantery, ale kto by się tym przejmował?
Dumnie wypięła pierś, gdy jej plan znów nabierał obrotów. Jednak co gadane to gadane. Wpływanie na czyjeś zdanie oraz jego zmianę, autorytet, również miała w małym palcu. Nie w takim stopniu jak matactwo, ale zawsze. Kiedy Tib spoczął tuż obok, stworzyła pozór bardzo zmęczonej i sfatygowanej, ziewnęła przeciągle, po czym zaczęła się przeciągać, leniwie i dokładnie, prezentując, czym obdarzyła ją natura.
- Na całe stado posiadacie tylko jednego medyka? - zapytała zaskoczona. - To ładnie musi być przeciążony robotą. - i to by wyjaśniało jego niechęć co do poniektórych. A patrząc na ilość Lwioziemców to było bardzo prawdopodobne. Zazwyczaj w stadzie znajdowało się dwóch, ewentualnie trzech uzdrowicieli. Minimum. Rzecz jasna to nie dotyczyło jej wcześniejszej, rodzimej grupy, gdzie nie było ani jednego.
I całą koncepcję trafił szlag. Poszedł spać, nie będzie go przecież budzić. Zrezygnowana wtuliła się w żółte futro, łeb wcisnęła gdzieś w brązową szczecinę, westchnęła i też spróbowała zasnąć. Nagle poczuła, że coś drażni jej bliznę na udzie. Za pierwszym razem to zignorowała, ale za drugim uniosła łeb i ujrzała ogon tamtego. Ach więc to tak? Obojętność zniknęła jak ręką odjął i znów zastąpił ją nieukrywany zapał.
- Chciałeś coś? - spytała, udając, że nie wie o co chodzi. Ale żeby nie do końca wyglądać na Greka, wzięła kołtun z jego grzywy i zaczęła kręcić nim figlarnie wokół palca, niby sprężynką. O matko, czy nie byli za starzy na takie podchody?
Dumnie wypięła pierś, gdy jej plan znów nabierał obrotów. Jednak co gadane to gadane. Wpływanie na czyjeś zdanie oraz jego zmianę, autorytet, również miała w małym palcu. Nie w takim stopniu jak matactwo, ale zawsze. Kiedy Tib spoczął tuż obok, stworzyła pozór bardzo zmęczonej i sfatygowanej, ziewnęła przeciągle, po czym zaczęła się przeciągać, leniwie i dokładnie, prezentując, czym obdarzyła ją natura.
- Na całe stado posiadacie tylko jednego medyka? - zapytała zaskoczona. - To ładnie musi być przeciążony robotą. - i to by wyjaśniało jego niechęć co do poniektórych. A patrząc na ilość Lwioziemców to było bardzo prawdopodobne. Zazwyczaj w stadzie znajdowało się dwóch, ewentualnie trzech uzdrowicieli. Minimum. Rzecz jasna to nie dotyczyło jej wcześniejszej, rodzimej grupy, gdzie nie było ani jednego.
I całą koncepcję trafił szlag. Poszedł spać, nie będzie go przecież budzić. Zrezygnowana wtuliła się w żółte futro, łeb wcisnęła gdzieś w brązową szczecinę, westchnęła i też spróbowała zasnąć. Nagle poczuła, że coś drażni jej bliznę na udzie. Za pierwszym razem to zignorowała, ale za drugim uniosła łeb i ujrzała ogon tamtego. Ach więc to tak? Obojętność zniknęła jak ręką odjął i znów zastąpił ją nieukrywany zapał.
- Chciałeś coś? - spytała, udając, że nie wie o co chodzi. Ale żeby nie do końca wyglądać na Greka, wzięła kołtun z jego grzywy i zaczęła kręcić nim figlarnie wokół palca, niby sprężynką. O matko, czy nie byli za starzy na takie podchody?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości






















