x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Coś się kończy, coś się zaczyna [Danusia und Tib]

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

Coś się kończy, coś się zaczyna [Danusia und Tib]

#1

Post autor: Tib » 24 paź 2018, 21:28

Akcja marginesu rozgrywa się niecały rok przed główną fabułą, zanim Tib przywędrował na Lwią Ziemię i dołączył do Pierworodnych.

Słodka, ciepła jeszcze krew spływała po dziąsłach Tiba gdy przepełnione wściekłą rządzą mordu spojrzenie jego przeciwnika powoli gasło. Brązowogrzywy zaciskał swoje kły na gardle tsavosza do momentu aż poczuł, że uleciało już niego całe życie. Tib bezceremonialnie zsunął z siebie truchło, po czym z cichym stęknięciem dźwignął swoje cielsko z ziemi i staną nad martwym przeciwnikiem.
-Dobranoc słodki książę- rzucił do trupa, po czym omiótł wzrokiem okolicę. Wszędzie walały się trupy. Brązowogrzyw bez problemu rozpoznał wśród nich kilku swoich kompanów lwy, które znał przez większość swojego życia, z którymi nie raz dzielił swoje sukcesy i porażki, leżały teraz martwe tuż u jego stóp. Kiedy tak rozmyślał, wszechobecna woń krwi uderzyła w jego zmysły i Tib poczuł, jak kręci mu się w głowie. Wiedział, że nie jest to dobry znak, ale teraz miał większe problemy niż wypalenie zawodowe. Taka ilość trupów z pewnością przyciągnie tu padlinożerców a brązowogrzywy nie miał najmniejszej ochoty na bliskie spotkanie z bandą hien. Tib postanowił jak najszybciej się stąd wynieść, ale w momencie, gdy spróbował poruszyć jedną z łap, jego lewy bok zapulsował bólem i lew z trudem utrzymał się na łapach.
Scheiße…-zaklął pod nosem, gdy obrócił łeb i dostrzegł na boku dość sporą ranę jaką zostawiły po sobie pazury tsavosza. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale gdy poziom adrenaliny zaczął spadać, ból stawał się coraz bardziej nieznośny, a dodatkowo każdy kolejny ruch mógł poszerzyć ranę.
Samiec zdał sobie sprawę, że znajduje się właśnie w dość nieciekawej sytuacji.
A gdyby tak…- pomyślał po czym spróbował ustawić się tak, aby wykonując ewentualny krok nie uszkodzić siebie bardziej. Pomimo dobrych założeń, jego plan ostatecznie nie wypalił.
Scheiße…- zaklął w myślach, gdy kolejna fala bólu przeszyła jego ciało a łapy się pod nim ugięły.

Danuta
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#2

Post autor: Danuta » 24 paź 2018, 22:17

Byle jak najdalej – powtarzała w myślach – od domu, od przeszłości. Nie oglądaj się za siebie. Ślady jej łap na miękkiej ziemi błyszczały od czerwonej posoki. *** Prychnęła z pogardą, widząc jak łatwo tsavosz dał się pokonać jasnemu samcowi. I to miała być walka? Od dłuższego czasu wylegiwała się na wzgórzu i niewidoczna z dołu śledziła walkę lwów. O ile jeszcze na początku bitwa przykuwała całą jej uwagę, w miarę jak rosła liczba trupów a malała liczba walczących widowisko zdecydowanie straciło na efektowności. Liczyła na to, że chociaż te dwa niedobitki urządzą zajmujący pokaz siły, ale rozczarowała się widząc jak brązowy bez większych problemów przegryza gardło przeciwnika. Gdyby chociaż lekko go wcześniej poturbował, może nie miałaby poczucia, że straciła dobry kawał dnia na przyglądanie się bijatyce.
Przychyliła łeb i zmrużyła oczy, przyglądając się z oddali zwycięzcy. Udało mu się wstać na nogi, więc chyba nie oberwał zbyt mocno. Z tej odległości nie była w stanie dostrzec ran wojownika, którego sierść pokryta była krwią zabitego. Postukała łapą w ziemię i czekała co teraz zrobi samiec. Wtem jednak brązowy padł bezwładnie na ziemię. Ziewnęła głęboko i powoli wstała, rozciągając najpierw łapy, a później grzbiet. Może jednak będzie ciekawie.
Uśmiechając się delikatnie, szła w stronę rannego, z gracją omijając trupy oraz kałuże krwi. Stanęła wreszcie nad samcem i mogła przyjrzeć mu się z bliska. Dopiero teraz go rozpoznała.
- Tib. – rzuciła z niechęcią. – Gdybym wiedziała, że to ty, nie fatygowałabym się tutaj. – nie zamierzała nawet ukrywać niechęci wobec brązowogrzywego.
Zrobiła kilka kroków wobec leżącego na ziemi lwa i znalazłszy kawałek trawy niepokryty krwią, przycupnęła na nim, nie spuszczając wzroku z Tiba.
- Nie za dobrze wyglądasz. – stwierdziła, zauważając zraniony bok. – Muszę ci szczerze powiedzieć, że kibicowałam temu tam. – wskazała łbem na jednego z poległych. – Dobrze walczył, ale niestety dał się podejść z zaskoczenia. Smutne. Co do ciebie, obstawiałam, że pójdziesz na pierwszy ogień. No może raczej nie obstawiałam, a liczyłam na to. No ale cóż… Przez ciebie przegrałam zakład. - rzekła ze smutkiem w głosie.
ObrazekgłosKPObrazek

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#3

Post autor: Tib » 27 paź 2018, 21:05

Pomimo najlepszych intencji Tib znów zaliczył bliższe spotkanie z glebą. Lew warknął cicho, jednocześnie przeklinając w myślach wszystkie znane mu bóstwa, gdy wnet jego uszu doszły czyjeś kroki. W pierwszej chwili Tib obawiał się najgorszego i gdy już miał się zrywać z ziemi do jego nozdrzy wdarła się woń lwicy.
Danusia…- pomyślał, jednocześnie nie wiedząc, czy powinien się cieszyć z jej obecności czy może nie, w każdym razie nie miał zamiaru narażać się dla niej na kolejną dawkę cierpienia więc postanowił poleżeć sobie do momentu aż ból w ranie nieco osłabnie.
-Tia, nie tylko ty jesteś rozczarowana- odparł, nawet nie próbując zamaskować niechęci jaką darzył uczennicę Guntera. Kiedy po chwili ból w ranie nieco osłabł, samiec ostrożnie podniósł się z ziemi po czym przysiadł w niewielkiej odległości od lwicy. Nie okazał, że jej uwagi w jakiś sposób go dotknęły, wolał odpłacić jej pięknym za nadobne.
-Jeżeli już mówimy o przegrywaniu, co tam u Ciebie słychać mein Lieber?- rzekł uśmiechając się przy tym złośliwe.
-Prawdę mówiąc to nie sądziłem, że ten stary zbok Helmut wypuszcza Cię ze swojej jaskini tak bez nadzoru- powiedział wciąż szczerząc ząbki w szyderczym uśmiechu. Brązowogrzywy znał opowieści o Gunterze więc wątpił, że lwica zamierza mu tak bezinteresownie pomóc. Liczył się z faktem, że najpewniej zostanie kolejnym obiektem do badań w jaskini starego psychopaty więc chciał zapewnić sobie chociaż trochę frajdy przed zejściem z tego świata.

Danuta
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#4

Post autor: Danuta » 28 paź 2018, 18:34

- Muszę oglądać twój pysk, więc właśnie straciłam dzień z życia, który mógł być całkiem przyjemny – odcięła się brązowemu, odwracając się w kierunku martwego tsavosza. Musiała przyznać, że cios Tiba był celny, prosto w tętnicę.
Drgnęła delikatnie, słysząc imię nauczyciela. Natychmiast przerwała oględziny i podniosła wzrok na samca, by sprawdzić, czy ten coś zauważył, albo się domyślił. Minęły już trzy dni i postarała się, aby na jej futrze nie pozostała ani jedna plama z krwi. Nie pozostał żaden dowód na to, co zrobiła.
- Helmut zdechł. – odpowiedziała tylko, ignorując uwagę Tiba – A ja mogę robić, co mi się tylko podoba. – powiedziała pewnym głosem. W duszy nie była jednak tego całkiem pewna. Mimo że mentor nie żył, wciąż słyszała w głowie jego głos i czuła na sobie niewidoczne spojrzenie, przyprawiające o ciarki na karku. Najgorzej było w nocy, kiedy dręczyły ją koszmary i powracał obraz nauczyciela. Nigdy nie zapomni jego spojrzenia w tamtej chwili.
Podniosła się prędko na cztery łapy i utkwiła spojrzenie w plamie krwi układające się w niesamowite wzory. Nie chciała, by Tib mógł teraz dostrzec wyraz jej pyska. Podeszła szybko do jednego z zabitych, biorąc jednocześnie głęboki oddech by się uspokoić.
- A więc o co poszło? – spytała, próbując przybrać beztroski ton głosu i trąciła łapą ogon trupa. Zdawała sobie sprawę, że samiec jest ranny, ale nie zamierzała dobrowolnie ofiarować mu swojej pomocy.
ObrazekgłosKPObrazek

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#5

Post autor: Tib » 02 lis 2018, 15:04

Tib odpowiedział szerokim uśmiechem na kąśliwe słowa Datury. Miał w prawdzie tą świadomość, że dzięki jego zagrywkom szamanka zapewne uczyni jego śmierć bardzo długą i nieprzyjemną, jednak w środku czuł, że zniesie to z uśmiechem na pysku. Dopiero wzmianka o zgonie Guntera obudziła w rannym lwie nadzieję.
-Helmut? Zdechł?- zapytał, nie będąc w stanie ukryć przed lwicą swojego zdziwienia.
Unmöglich, tacy jak on tak po prostu nie umierają, zwykle potrzebują czyjejś pomocy i to całkiem sporej- zastanawiał się na głos, a przez moment jego spojrzenie spoczęło na Daturze. Rozważał możliwość, że to ona w jakiś sposób przyczyniła się do wysłania tego psychopaty na spotkanie ze stwórcą, ale na dobrą sprawę jakoś mocna go to nie obchodziło. Bez Guntera ten świat stał się zdecydowanie lepszym miejscem.
Kiedy Danusia zaczęła go wypytywać o przyczyny starcia, Tiba natychmiast uderzyło z jaką lekkością wypowiada się rzezi jak się tu odbyła.
-Wiesz, zrobiliśmy sobie wspólny piknik tylko jeden z naszych niechcący obraził matkę, tego tu tsavosza i jakoś samo się tak potoczyło- odparł ironicznie. Chciał dodać co jeszcze jednak ból który coraz wyraźniej pulsował z jego lewego boku, dał mu do zrozumienia, że będzie dla niego znacznie lepiej, jeżeli zacznie szukać sposobu na dogadanie się z Daturą.
-W każdym razie z chęcią powiedziałbym Ci coś więcej ale obawiam się, że przez tą drobną ranę moja pamięć może nieco szwankować…-

Danuta
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#6

Post autor: Danuta » 03 lis 2018, 14:15

Zmierzyła Tiba uważnym wzrokiem, zastawiając się, czy pod jego słowami kryło się drugie dno. W końcu istniała szansa, że przez całe życie tylko udawał idiotę.
-Sam był temu winien - rzuciła ostro, kończąc temat. Brązowy samiec był ostatnią osobą, przed którą chciałaby zwierzać się ze swojego uczynku. Konflikt Tiba z jej wujem ciągnął się od lat i nawet ona nie wiedziała dokładnie jak się rozpoczął. Z opowieści Guntera udało jej się wywnioskować tylko tyle, że miał on kiedyś okazję dołączyć do oddziału, w którym służył Tib, ale wolał zrezygnował z niej, by poświęcić się medycynie.
-Mmm... piknik. Cudownie. - pokiwała w zamyśleniu głową - Zawsze uważałam, że piknik bez co najmniej trzech trupów jest nudny jak flaki antylopy. Oceniając ogólny bałagan musiała tu być całkiem dobra zabawa. Nie zapomnij tylko zaprosić mnie na kolejny... piknik. - wymówiła dobitnie to słowo, nie spuszczając z samca rozbawionych oczu. To było zrozumiałe, że nie chciał się przed nią tłumaczyć, a ona nie była aż tak ciekawa przyczyny mordobicia, by o nie wypytywać. Ot, kilku idiotów mniej na świecie.
-Co do pamięci, rana na grzbiecie nie mogła wywołać amnezji. - przybrała fachowy ton głosu szamanki w trakcie stawiania diagnozy - Przyczyny upatrywałabym raczej w urazie czaszki. Ale biorąc pod uwagę całokształt twojej osoby, zakładam, że uraz musiał zdarzyć się dość dawno. - podeszła do Tiba by przyjrzeć się z bliska łbu samca -Gdybym miała postawić diagnozę, obstawiam że matka upuściła cię na głowę jak byłeś niemowlakiem.
ObrazekgłosKPObrazek

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#7

Post autor: Tib » 08 lis 2018, 22:00

Tib z chęcią pociągnąłby jeszcze temat Guntera, jednak ton lwicy dał mu jasno do zrozumienia, że może nie być to najlepszy pomysł, zwłaszcza jeżeli chciał wyjść z tej przygody cało.
-Możesz mi wierzyć mein Lieber, że zabawa była przednia, zwłaszcza gdy padły pierwsze trupy- odparł a beztroskim tonem głosu próbował zamaskować oburzenie jakie wywoływał w nim lekceważące podejście szamanki.
Uwag pod swoim adresem wysłuchał z lekkim uśmiechem politowania na pysku, jednocześnie mając już z tyłu głowy przygotowaną ciętą ripostę.
-Idąc Twoją drogą rozumowania- samiec jak na zawołanie wywołał na swoim pysku wyraz zamyślenia- to ty w dzieciństwie musiałaś upaść na pysk i wygląda na to, że kilka razy porządnie przygrzmociłaś o skały- rzekł, naśladując przy tym mimikę szamanki.
-A skoro oficjalne powitanie mamy już za sobą, to może przejdziemy do konkretów, ja?- Tib dołożył wszelkich sił by przybrać w miarę wyprostowaną postawę, jednak nim mu się to udało, samic odczuł kilka nieco mocniejszych ukłuć bólu.
-Ci tutaj to była jedynie straż przednia, ich kumple zapewne wrócą, liczniejsi a na dodatek porządnie wnerwieni- poparzył na lwicę po czym westchnął głośno- dlatego proponuję Ci chwilowe „zawieszenie broni”. Pomożemy sobie nawzajem a potem każde z nas pójdzie we własna stronę. Mnie nic już tu nie trzyma, z tego co słyszałem to u Ciebie jest podobnie, wystarczy, że przez jakiś czas będziemy znosić swoją obecność, a być może wyjdziemy z tego cało- rzekł i utkwił spojrzenie w obliczu Datury. Lew szczerze wątpił, że ta pójdzie za głosem rozsądku, zwłaszcza że większość swojego życia spędziła w jaskini starego zboczeńca. No cóż, nie zaszkodzi spróbować.

Danuta
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#8

Post autor: Danuta » 11 lis 2018, 12:42

Nie interesowało jej ani odrobinę, co Tib o niej pomyśli. Miałaby przejmować się życiem kilku samców walących się po pyskach bez przyczyny? Niech się powybijają wszyscy, przynajmniej będzie spokój.
- Och, domyślam się. Nie ma piękniejszego widoku, niż świeża krew tryskająca prosto z tętnicy. - wycedziła przez zęby, przybierając grobowo poważny wyraz pyska. Miała nadzieję w ten sposób jeszcze trochę potestować nerwy samca.
Zaraz jednak do jej oczu powrócił rozbawiony błysk, gdy samiec podchwycił jej złośliwość. Robiło się coraz ciekawiej.
-Owszem - odparła, spuszczając łeb pozornie ze smutku, a naprawdę by ukryć uśmiech - gdy byłam dzieckiem moja rodzina została napadnięta. Tamci zrzucili mnie z klifu, na szczęście niewysokiego. Wyszłam z tego ledwo żywa, gdyby nie znalazł mnie wtedy szaman, na pewno bym nie dożyła kolejnego dnia. - ciągnęła głosem wyzutym z emocji - A moich rodziców bezlitośnie zabili. Widziałam ich rozczłonkowane ciała i krew, mnóstwo krwi. - tak naprawdę nawet nie pamiętała swoich rodziców, ani tym bardziej nie została pobita, ale wiedziała, że opowieść o nieszczęśliwym dzieciństwie wybije Tiba z rytmu i za chwilę będzie ją przepraszał za swój żart.
-Nie obchodzą mnie twoi kumple, ani ich straże. To twój piknik, dlaczego miałabym iść z tobą? Nie potrzebuję od ciebie żadnej pomocy. Chyba nie zaczniemy nagle udawać, że jesteśmy przyjaciółmi. O wiem, wiem! Powiedz coś w stylu że... że dopiero teraz dostrzegłeś jaka jestem naprawdę. Nie, zaraz chyba ja to powinnam powiedzieć. Albo coś, o tym że tylko zjednoczeni możemy pokonać własne słabości. I dorzuć coś jeszcze o trudnej przeszłości! To jest zawsze najlepsza część. A wtedy rzucimy się sobie w ramiona i odejdziemy razem w stronę zachodzącego słońca. - drwiła z samca - Proooszę... jak ja uwielbiam te twoje ckliwe przemowy. - zamrugała zalotnie do Tiba- Opowiedz jakąś. Dzięki nim mogę zaoszczędzić na środkach przeczyszczających. Ostatnio opowiedziałam o tobie pacjentowi i aż się biedak porzygał od tej słodyczy.
ObrazekgłosKPObrazek

Awatar użytkownika
Tib
Posty: 1323
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 paź 2014
Specjalizacja:
wojownik 2
Wojownik 2
Niezłomność Królów
Niezłomność Królów
Druga Skóra
Druga skóra
łowca 1
Łowca 1
krokodyl
Krokodyl
tropiciel
Tropiciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 71
Zręczność: 51
Percepcja: 35
Kontakt:

#9

Post autor: Tib » 17 lis 2018, 19:47

Tib zamierzał ignorować już wszelkie uwagi, które miał go wkurzyć jednak z jednym nie mógł się nie zgodzić, widok tryskającej z przegryzionej tętnicy krwi był całkiem niezły, oczywiście pod warunkiem, że wykrwawiający się był jednym z „tych złych”. Dalsze analizowanie zachowań Datury nie było już takie proste, gdyż z jednej strony ta była naprawdę dobrą aktorką a z drugiej ranny Tib miał o wiele większe zmartwienie niż zastanawianie się czy jej łzawa historyjka to tylko kolejna gra. Kiedy przemowa lwicy zbliżała się ku końcowi, Tib poczuł jak jego ciało przeszywa kolejny impuls bólu.
- Scheiße…- zaklął i łapy znów się pod nim ugięły, jednak tym razem nie runął na ziemię a po krótkiej chwili zmagań z własnym ciałem, udało mu się wyprostować. Tib domyślał się już po co Daturze ten cały cyrk, jednak nie wiedział jeszcze co powinien uczynić. Na dobrą sprawę nie ma już po co żyć. Zawiódł swoich najbliższych a z rodziny został mu tylko Haki, który zapewne i tak nie dożyje dorosłości. Poza tym, prośby o ocalenie mu życia zapewne sprawiłby tej wiedźmie wiele satysfakcji, chociaż z drugiej strony… Tib miał wrażenie, że doznaje właśnie olśnienia. W jego łbie powstał już chytry plan odpłacenia Daturze z nawiązką, ale żeby tego dokonać musiał przeżyć.
-Chcesz, żebym Cię poprosił o pomoc, ja? Przyznał, że jesteś ode mnie lepsza i nie dam sobie bez Ciebie rady?- przemówił z wyraźną rezygnacją- w takim razie zgoda, potrzebuję Twojej pomocy, ale mówię to tylko dlatego, że mam syna który beze mnie zginie-no proszę, a jednak Haki czasem do czegoś się nadawał.

Danuta
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#10

Post autor: Danuta » 24 lis 2018, 14:58

Obstawiała w myślach zakłady, jak szybko Tib padnie na ziemię. Już, już zaczynał się słaniać, ale złapał równowagę, czym zawiódł oczekiwania szamanki. Dwa zakłady przegrane jednego dnia przez tego tępego osiłka zepsuły jej nieznacznie humor, ale pocieszała się widokiem jego cierpienia.
-A czy tak właśnie nie jest? - odpowiedziała przekornie - Widzisz, nie było tak trudno. - rzuciła. - Po długich rozmyślaniach stwierdzam, że mogę ci pomóc.
Na wspomnienie o synu, rozejrzała się w poszukiwaniu tej kluchy, ale jeśli był żywy z pewnością nie znajdował się w pobliżu.
- Ten twój... no jak mu tam... - próbowała w pamięci przywołać imię tego bachora, ale nigdy nie poświęcała mu aż tyle uwagi, żeby zapamiętać jak się wabi - ...twój syn - o ile jest twój dodała w myślach. - Gdzie go skitrałeś? Czy jest gdzieś tam? - spytała, wskazując na stos trupów.
ObrazekgłosKPObrazek

Odpowiedz

Wróć do „Zakończone”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość