Podnóża Baobabu

[Viseria]

Uśmiechnęła się pod nosem. Ta mała naprawdę w to wierzyła. W krąg życia.Sprawiedliwość. Ale sprawiedliwości nie ma.
- No cóż. Dobrze. Porozmawiam z twym wujem.- po czym po chwili zawahania odpowiedziała cicho samcowi :
- Jak pewnie zauważyłeś, nie widzę. Nie mogę polować. Ani walczyć.- przecież i tak to widać po jej bielmie. To czy powie to głośno nie ma znaczenia. Wszyscy już z daleka widzą jej słabość. Wtem usłyszała jeszcze jeden głos i obróciła się w ( jak miała nadzieję) jego stronę.
- Witaj. Jestem Viseria- powiedziała z uśmiechem.

[Silver Hunter]

- Więc tym bardziej powinnaś przyłączyć się do nas by przeżyć. Jesteś niewidoma od urodzenia? - spytał przyglądając się ciekawie białej lwicy. Prawdę mówiąc nigdy nie widział lwa o białym futrze, dlatego wydawała mu się niezwykła i uznał, że powinna należeć do jego stada. Kto wie, może posiada jakieś ukryte umiejętności, które mogły się okazać bardzo przydatne? W końcu nie co dzień spotyka się białe lwy.

[Assurbani]

Assurbani wychodząc z jaskini, pomyślał sobie, że dobrym pomysłem będzie również nieco mały patrol po terenach lwiej ziemi, zatem udał on się w stronę wielkiego drzewa. Różne myśli chodziły mu po głowie po całej akcji z przesłuchaniem, ale wiedział mimo wszystko, że Tib musi mu ufać z racji, że został zobowiązany do bycia na nim. Nie mógl również odmówić, mogło to również zadecydować między jego relacjami z lwem. Po kilkunastu krokach począł zauważać małe kropki na swoim horyzoncie które w miarę ze zblizaniem się ku nim, zaczęły się zwiększać jednakowo z czasem. A więc podszedł on blisko na tyle, żeby skinąć głową do każdego z osobna.
-Witam wszystkich tutaj zgromadzonych, czy dzieje się tutaj coś, co mogloby zakłócić spokój na tych terenach?-

[Hatari]

Obserwował towarzystwo, utrzymując pewien dystans. Pogrążeni byli w rozmowie i najwyraźniej nie zwracali zbytniej uwagi na otoczenie, gdyż w jego kierunku nie zostało skierowane ani jedno spojrzenie. Przynajmniej przez chwilę. Hatari dostrzegł, że jakiś młodzik na niego patrzy. Odwzajemnił spojrzenie, lecz nic poza tym.
Zazwyczaj nie pochwalał takiego braku czujności. W końcu sam nieraz dostał po łbie, gdy zdarzyło mu się ją stracić. Niemniej teraz on mógł wykorzystać czyjąś nieostrożność. Oczywiście nie miał zamiaru atakować grupy, w końcu nie miał powodu, zresztą mieli przewagę. Niemniej skoro nie zwracali na niego uwagi to był w stanie ot po prostu w spokoju się wycofać. Miał szczęście, bowiem chyba nie trafił na żaden patrol, a raczej na jakąś zwykłą grupkę, która postanowiła sobie urządzić pogaduszki na sawannie.
Zaczął się wycofywać akurat wtedy, gdy w pobliżu pojawił się jasnogrzywy samiec. Obrzucił go krótkim spojrzeniem, nie wyrzekłszy jednak ani słowa, przymierzając się za to do odejścia.

[Davu]

Davu starał się nie spuszczać wzroku z obcego samca. Nie był zbytnio zaangażowany w rozmowę, wiec postanowił sam przejąć rolę strażnika i nie przeszkadzać reszcie w potencjalnej rekrutacji nowych członków stada dopóki obcy nie zacznie robić czegoś podejrzanego.
Z zajęcia wyrwał go głos kolejnego członka stada który pojawił się pod baobabem.
- Dzień dobry. - przywitał się szybko. Złoty zapytał o potencjalne zagrożenia, a duży obcy lew kręcący się po okolicy mógł takim zagrożeniem zostać. - Jakiś obcy samiec się nam przygląda. - Powiedział wskazując w tamtą stronę.

[Silver Hunter]

Gepard, zajęty prowadzeniem konwersacji z dwiema nowo poznanymi lwicami, nie zwrócił uwagi na kolejnego lwa z jego stada, który zbliżył się do nich, jednak słowa młodzika przykuły jego uwagę. - Obcy samiec? Gdzie? - zapytał marszcząc brwi i podążył spojrzeniem we wskazanym przez niego kierunku. Faktycznie, w wysokiej, suchej trawie nieopodal mignęła kasztanowa sylwetka. - Ej Ty! Chodź no tu! - zawołał ruszając w jego stronę.

[Sheila]

Pod drzewem zaczęły pojawiać się kolejne osoby, ale zdecydowana większość ich była Lwioziemcami, Shae więc uznała, że nic tu po nią.
- Chodź za mną - przykazała łagodnie Viserii i ruszyła przed siebie, zaraz jednak przypomniała sobie, że lwica nie widzi. Nie musiała się jednak długo zastanawiać, co z tym fantem zrobić.
- Odkąd los rzucił nas tu na ziemię... - zaczęła nucić. Czyż to nie wspaniały pomysł? W ten sposób będzie mogła prowadzić Viserię jednocześnie umilając wędrówkę i może w dodatku lwica nauczy się więcej o Kręgu Życia! Wybornie!

Z.t.

[Viseria]

- Tak od urodzenia... -i tu lwica przerwała ponieważ do rozmowy doszły nowe osoby. No i obcy?! Nie chciała brać udział w ocenie czy dany osobnik jest przyjazny czy nie więc skinęła głową na propozycję młodej lwiczki po czym powoli podążyła za jej głosem.

z.t

[Hatari]

I oczywiście, kiedy już postanowił się ruszyć ktoś zwrócił na niego uwagę. Może i było w tym nieco jego winy, w końcu zamiast od razu się wynieść postanowił wcześniej nieco rozeznać się w sytuacji i spędził nieco czasu obserwując towarzystwo, niemniej skierowane do niego zawołanie nieco go poirytowało. Przez chwilę miał ochotę wyskoczyć z trawy i dać wołającemu nauczkę za tak oczywisty brak szacunku wobec jego osoby, lecz pohamował się, przypominając sobie, że tamten miał towarzystwo, które zapewne przyszłoby mu z pomocą. Warknął więc pod nosem i zmienił kierunek marszu, wychodząc naprzeciw nawołującemu osobnikowi.
Dostrzegł... Geparda? Zdziwiło go to nieco, trzeba przyznać. Zwłaszcza, że ów był całkiem nietypowo umaszczony. Wyprostował się dumnie i podszedł bliżej, stając twarzą w twarz z drobniejszym kotowatym.
- Masz do mnie jakiś interes? - zapytał chłodno, wbijając czerwone ślepia w samca. Następnie oderwał na chwilę wzrok, by obrzucić spojrzeniem jasnofutrego lwa i młodzika. Jego pysk nie wyrażał niczego szczególnego, postawa nie zdradzała przejawów agresji, lecz ogon poruszał się miarowo, wskazując na lekkie podenerwowanie.

[Silver Hunter]

Kiedy masywny, rdzawy lew wyłonił się z wysokiej trawy, gepard przystanął obrzucając go zuchwałym spojrzeniem.
- A tak. Chciałem się dowiedzieć, co robisz na naszej ziemi - oznajmił hardo.