Początkowo Maer'vu wydawało się, że nic z tego nie będzie i rady drugiego ducha to typowa mistyczna bzdura, ale wtedy, dosłownie na ułamek sekundy przed uderzeniem lwicy, coś się zmieniło. Były faraon poczuł zaskakującą i oszałamiającą bliską obecność gniewnego umysłu Enasalin. Było to dla niego równie szokujące co dla niej. Lwica znacznie zwolniła i serwal bez problemu przemknął pod jej łapami odskakując daleko od niej i od swojego magicznego kopczyka. Zarówno białofutra jak i jej niematerialny "towarzysz" nie do końca wiedzieli co się stało, ale wyglądało na to, że Maerowi udało się jakieś podstawowe nawiązanie kontaktu głęboko mentalnego. Oczywiście nie było mowy o jakimś przejęciu kontroli nad ciałem, jeszcze za krótko siedział w tym temacie, ale już sama jego obecność gdzieś w tyle głowy lwicy była dla niej bardzo irytująca i natychmiast organizm zareagował uporczywym łupaniem w czaszce. W takich warunkach złapanie dość zwinnego serwala mogło się okazać wyjątkowo trudne. Tymczasem zaś szaman uśmiechnął się smutno i pokiwał łbem w stronę Maera.
- Pozwól, że zdradzę ci tajemnicę moja droga. Nie wszystko na świecie da się rozwiązać dość bezmyślną przemocą. Przyjmijmy na chwilę, że uda ci się mnie zabić - słaby pomysł, jestem już na tak wysokim stadium sprzężenia z konstruktem, który wzniosłem, że efekty mojej śmierci będą wyjątkowo nieprzyjemne, szczególnie w tej okolicy. Nie mówiąc już o tym, że zostaniesz z około czterdziestoma duchami przywiązanymi do ciebie, a wydaje mi się, że zbyt bliska obecność nawet jednego nie jest dla ciebie zbyt przyjemna - tu na chwilę przerwał, a iskierki tańczące wokół jego łap i te na szczycie kamiennego kopca rozbłysły jeszcze bardziej.
- Moja oferta zerwania twojej więzi z tym duchem odeszła w niebyt, dobrze radzę ci zabierać swoją dupę w troki i zostawić mnie w spokoju, zanim twój mniej rzeczywisty przyjaciel dowie się od moich zjaw jak bardziej uprzykrzyć ci życie.