Jezioro

[Visenya]

Uwagę o tym, że kiedyś będzie prawdopodobnie mądrzejsza przyjęła z wielką radością i rozochocona zaczęła rozważać złamanie zakazu ciotki i wejść do wody chociaż na chwilkę. Propozycja zobaczenia jak to jest z grzbietu starszego Tendaia była dla niej tą, której jej ciekawość nie mogła ot tak odrzucić.
- Dobrze, tylko mnie nie upuść, nie jestem rybką i nie przeżyję w wodzie. - rzuciła urokliwie się uśmiechając, czekała aż Ten się nieco schyli by mogła mu się wgramolić na grzbiet.
Jednocześnie posłuchała o niebezpiecznym miejscu za górami, natychmiast zaczęła rozmyślać co takiego może się tam znajdować, że ktoś taki jak jej przyjaciel uważa tamte miejsce za straszne i niebezpieczne. Fedha nie mówiła jej jeszcze nic o tym, że tam nie wolno, więc dość się zdziwiła słysząc to od dwuogoniastego.

[Tendai]

Przytaknąłem jej łbem i położyłem się aby było jej łatwiej wejść na mój grzbiet. Kiedy to zrobiła zacząłem zanurzać się we wodzie. Nie kierowałem się w głąb, nie jestem an tyle duży i silny aby wypływać za daleko. Do tego przecież miałem na sobie mała Vis, której nie chciałem wystraszyć.
-Możesz się na mnie położyć i moczyć łapki- Zaproponowałem młodej, uważałem, że pływanie może sie jej przydać i takie oswajanie z woda może być całkiem dobre i ciekawe.

[Visenya]

Rzeczywiście pokonała barierę i znalazła się na Tenadaiu, który był już w wodzie, Visenya była bardzo tym faktem podekscytowana i na pozwolenie o moczeniu łapek niemal podskoczyła o ile w ogóle było to możliwe. Zarechotała kilka razy, chlapiąc wodą na boki. W pewnym momencie jedna z kropelek wpadła jej w oko, a zdezorientowana lwiczka zareagowała na to całym swoim ciałkiem przez co spadła z grzbietu przyjaciela do chłodnej wody, cała. Spanikowana kruszynka zaczęła wymachiwać łapami w niemocy, a jej małe płucka powoli dostawały małych ilości wody. Młódka po prostu zaczęła się topić.

[Tendai]

Wszystko szło dobrze. Może do czasu aż ta spadła mi z grzbietu. Nie było na szczęście tutaj bardzo głęboko. Widząc jak ta zaczyna się topić krzyknąłem.
-Nie panikuj!- Tak łatwo mówić. Zanurkowałem tak aby znalazła się nade mną i wynurzyłem się z nią na plecach. Skierowałem się do brzegu.

[Visenya]

Dzięki szybkiej reakcji Tendaia, po chwili znalazła się nad powierzchnią i mogła wziąć oddech powietrza pełną piersią. Odkasła natychmiast wodę, która dostała się tam, gdzie nie powinna. Zestresowana młódka trzymała się swojego wybawcy bardzo kurczowo, obawiając się kolejnego upadku i nurkowania pod taflą wody. Kichnęła kilka razy, trzęsąc się przy tym z zimna, przemoczone futro źle wpływało na trzymanie temperatury u tak młodego jeszcze lwiątka.

[Tendai]

-Jak się czujesz?- Zapytałem i lekko szturchnąłem ją nosem. Liznąłem ją kilak razy po łebku. Wcześniej otrzepałem się z wody.
-Zanieść cię do domu?- Zapytałem siedząc koło niej. Widziałem jak drży. Położyłem się obok niej i otoczyłem sobą. Czekałem na jej odpowiedź.

[Visenya]

- Nie lubię wody... - wycedziła przez zęby.
Kasłała jeszcze kilka razy, aż w końcu doszła do siebie, a jej sierść powoli zaczynała wysychać stając się troszkę bardziej puszystą niż przed nieplanowaną kąpielą.
- Nie, potrafię chodzić, chwilkę odpocznę i pójdę, ale sama jak na Wojowniczkę przystało. - zaśmiała się delikatnie, łapką przecierając nosek.

[Tendai]

-No nie każdy lubi jak będziesz większa lepiej byś nauczyła się pływać- Liznąłem ją w ten mały łebek- Wiesz jako wojowniczka powinnaś to umieć- Dodałem wchodząc jej trochę na ambicje.
-no skoro chcesz sama to nie będę naciskać- Pewnie sama dotrze do siebie. Wolałbym ją odprowadzić dla czystego sumienia ale nie chciałem aby poczuła się, że traktuje ja jak małe dziecko... którym była.

[Visenya]

Ani jej się uśmiechało uczyć kiedykolwiek pływać, a Tendai jej zdaniem wcale się nie znał na byciu wojownikiem, po prostu chciał jej dogryźć i uświadomić, że ona nigdy nim nie będzie. Zadarła więc nosa i ruszyła przed siebie, dalej zwiedzać, o czym nie musiał wiedzieć jej nowy znajomy. Niech myśli, że wraca do Fedzi!
- Do zobaczenia. - rzuciła, przyśpieszając kroku.


z/t

[Tendai]

-No hej- Spoglądałem jak młoda idzie w dal. Westchnąłem i otrzepałem sie dalej z wody. Sam w końcu ruszyłem przed siebie.

zt