x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Ignis - Odrodzony Płomień
Regulamin forum
Karta postaci jest obowiązkowa. Użytkownik ma 2 tygodnie na napisanie jej, w przeciwnym razie bez zgłoszenia problemu z kartą administracji, konto zostaje usunięte. Kartę można wstawić niedokończoną, ale w nawiasie należy umieścić informację "w budowie" i po skończeniu pisania usunąć ten nawias oraz zgłosić, że karta jest gotowa do sprawdzenia.
Karta postaci jest obowiązkowa. Użytkownik ma 2 tygodnie na napisanie jej, w przeciwnym razie bez zgłoszenia problemu z kartą administracji, konto zostaje usunięte. Kartę można wstawić niedokończoną, ale w nawiasie należy umieścić informację "w budowie" i po skończeniu pisania usunąć ten nawias oraz zgłosić, że karta jest gotowa do sprawdzenia.
- Ignis
- Posty: 709
- Gatunek: Panthera Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 75
- Zręczność: 70
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ignis - Odrodzony Płomień
Imię: Ignis
Wiek: Około 3 lata
Ranga: ---
Stado: Samotnik
Rodzina:
Ojciec - Isarus [*]
Matka - Valkiri [*]
Ciotka - Ilianna [*]
Rodzeństwo:
Brat - Thane [*]
Siostra - Amber
Aparycja:
W Klanie Ognia zazwyczaj żyły i rodziły się lwy z jasnymi karnacjami, Ignis nie jest tutaj wyjątkiem. Tak samo jak jego rodzina posiada złotą sierść, jaśniejszą na pysku, łapach i podbrzuszu która przy odpowiednim świetle zdaje się delikatnie połyskiwać. Kolor oczu otrzymał po swojej mamie Valkiri, są one pomarańczowe delikatnie wchodząc w barwy czerwieni. Do jego charakterystycznych cech wyglądu bez wątpienia można zaliczyć jego grzywę, która wydawać by się mogło, że jest dwukolorowa. Nic bardziej mylnego, tak naprawdę zawiera cały wachlarz kolorów czerwieni, tylko ewidentnie widać różnice kiedy bledsze odcienie łączą się z tymi bardziej intensywnymi, a jak dodasz powiew wiatru i promienie słońca, tworzy piękną iluzję płonącego ognia. Ignis od małego lubił walczyć także aby wykorzystać kipiący zapał młodego, był trenowany już jako lwiątko, dzięki czemu jest teraz solidnie zbudowany, wysportowany oraz ma wydatną klatkę piersiową. Nie obyło się bez poważniejszych ran w życiu Ignisa, więc posiada po nich blizny. Do cech wyglądu rozpoznawczych Ignisa dołączył znak ognia który otrzymał na prawym ramieniu. Ciężko go nie zauważyć.
Charakter:
Za młodu charakter Ignisa trafnie opisał Wielki Szaman Arden “To lwiątko jest żywym usposobieniem samego ognia”. Od małego cechował się odwagą, walecznością oraz impulsywnością. Nie potrafił wysiedzieć dłużej niż minutę w jednym miejscu. Prowadzony swoją ciekawością do świata oraz karmiony legendami o bohaterach Klanu Ognia chciał stać się bohaterami z opowieści. Jego “ognisty” temperament oraz dosyć proste jak i zarówno agresywne podejście do rozwiązywania konfliktów, sprawiło, że bardzo szybko dostał się pod żelazne łapy lidera Strażników Ilianny. Gdzie głównie za jej sprawą oraz innych Strażników, zaczął panować nad gniewem oraz innymi emocjami… przynajmniej po części. Po dłuższym czasie Ilianna zauważyła, że Ignis był również szlachetnym lwem, jednak nie okazywał tego często. Nauczył się od nich głównie odpowiedzialności oraz metody rozwiązywania problemów za pomocą słów, co wyraźnie nie leżało w jego naturze. Jeden z jego nauczycieli - Ares, zauważył, że dla Ignisa przestrzeganie zasad gryzie się z jego wrodzoną potrzebą niezależności, dlatego trenując go, po cichu wymykali się poza ziemię klanu na małe wyprawy do ukrytej doliny lub w jakieś inne interesujące miejsca. Podczas szkolenia u Magny Ignis musiał nauczyć się cierpliwości zanim poznał podstawy rzemieślnictwa. Podczas treningów wykazywał się dużą wytrwałością oraz narodziła się w nim pasja, aby stawać się coraz lepszym, a może nawet by przerosnąć nauczycieli. Ignis dla przyjaciół był oddany, miły i pomocny, zawsze gotów bronić swoich bliskich. Dla wrogów jednym z Strażników który zwiastował grozę Klanu Ognia.
Ozdoby i ich pochodzenie:
.) Znak ognia na prawym ramieniu - Znak otrzymany podczas próby Naznaczenia Ognia. Specjalna ceremonia przez którą musiał przejść każdy kandydat na ucznia Mistrzów płomieni - najlepszych rzemieślników w klanie. Jak można się domyśleć próba nie należy do łatwych, ale ci którzy przez nią przejdą mogą cieszyć się niemałym szacunkiem oraz błogosławieństwem samego ducha płomieni.
.) Blizna na lewym oku - Ignis już za młodu brał udział w bijatykach czy pojedynkach, z czego zostało mu kilka śladów. Jednak ta najnowsza została stworzona od ciosu przyszywanego starszego brata Ignisa - Thane, podczas bratobójczej walki na klifie.
Wiek: Około 3 lata
Ranga: ---
Stado: Samotnik
Rodzina:
Ojciec - Isarus [*]
Matka - Valkiri [*]
Ciotka - Ilianna [*]
Rodzeństwo:
Brat - Thane [*]
Siostra - Amber
Aparycja:
W Klanie Ognia zazwyczaj żyły i rodziły się lwy z jasnymi karnacjami, Ignis nie jest tutaj wyjątkiem. Tak samo jak jego rodzina posiada złotą sierść, jaśniejszą na pysku, łapach i podbrzuszu która przy odpowiednim świetle zdaje się delikatnie połyskiwać. Kolor oczu otrzymał po swojej mamie Valkiri, są one pomarańczowe delikatnie wchodząc w barwy czerwieni. Do jego charakterystycznych cech wyglądu bez wątpienia można zaliczyć jego grzywę, która wydawać by się mogło, że jest dwukolorowa. Nic bardziej mylnego, tak naprawdę zawiera cały wachlarz kolorów czerwieni, tylko ewidentnie widać różnice kiedy bledsze odcienie łączą się z tymi bardziej intensywnymi, a jak dodasz powiew wiatru i promienie słońca, tworzy piękną iluzję płonącego ognia. Ignis od małego lubił walczyć także aby wykorzystać kipiący zapał młodego, był trenowany już jako lwiątko, dzięki czemu jest teraz solidnie zbudowany, wysportowany oraz ma wydatną klatkę piersiową. Nie obyło się bez poważniejszych ran w życiu Ignisa, więc posiada po nich blizny. Do cech wyglądu rozpoznawczych Ignisa dołączył znak ognia który otrzymał na prawym ramieniu. Ciężko go nie zauważyć.
Charakter:
Za młodu charakter Ignisa trafnie opisał Wielki Szaman Arden “To lwiątko jest żywym usposobieniem samego ognia”. Od małego cechował się odwagą, walecznością oraz impulsywnością. Nie potrafił wysiedzieć dłużej niż minutę w jednym miejscu. Prowadzony swoją ciekawością do świata oraz karmiony legendami o bohaterach Klanu Ognia chciał stać się bohaterami z opowieści. Jego “ognisty” temperament oraz dosyć proste jak i zarówno agresywne podejście do rozwiązywania konfliktów, sprawiło, że bardzo szybko dostał się pod żelazne łapy lidera Strażników Ilianny. Gdzie głównie za jej sprawą oraz innych Strażników, zaczął panować nad gniewem oraz innymi emocjami… przynajmniej po części. Po dłuższym czasie Ilianna zauważyła, że Ignis był również szlachetnym lwem, jednak nie okazywał tego często. Nauczył się od nich głównie odpowiedzialności oraz metody rozwiązywania problemów za pomocą słów, co wyraźnie nie leżało w jego naturze. Jeden z jego nauczycieli - Ares, zauważył, że dla Ignisa przestrzeganie zasad gryzie się z jego wrodzoną potrzebą niezależności, dlatego trenując go, po cichu wymykali się poza ziemię klanu na małe wyprawy do ukrytej doliny lub w jakieś inne interesujące miejsca. Podczas szkolenia u Magny Ignis musiał nauczyć się cierpliwości zanim poznał podstawy rzemieślnictwa. Podczas treningów wykazywał się dużą wytrwałością oraz narodziła się w nim pasja, aby stawać się coraz lepszym, a może nawet by przerosnąć nauczycieli. Ignis dla przyjaciół był oddany, miły i pomocny, zawsze gotów bronić swoich bliskich. Dla wrogów jednym z Strażników który zwiastował grozę Klanu Ognia.
Ozdoby i ich pochodzenie:
.) Znak ognia na prawym ramieniu - Znak otrzymany podczas próby Naznaczenia Ognia. Specjalna ceremonia przez którą musiał przejść każdy kandydat na ucznia Mistrzów płomieni - najlepszych rzemieślników w klanie. Jak można się domyśleć próba nie należy do łatwych, ale ci którzy przez nią przejdą mogą cieszyć się niemałym szacunkiem oraz błogosławieństwem samego ducha płomieni.
.) Blizna na lewym oku - Ignis już za młodu brał udział w bijatykach czy pojedynkach, z czego zostało mu kilka śladów. Jednak ta najnowsza została stworzona od ciosu przyszywanego starszego brata Ignisa - Thane, podczas bratobójczej walki na klifie.
Ostatnio zmieniony 27 sie 2020, 16:40 przez Ignis, łącznie zmieniany 10 razy.
► Pokaż Spoiler
- Ignis
- Posty: 709
- Gatunek: Panthera Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 75
- Zręczność: 70
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Historia
Prolog - Legenda o Duchu Płomieni
Niektórzy mówią, że wszystko co się kiedyś zaczęło musi kiedyś spotkać koniec. Tak jak istnieje alfa i omega, tak los dzieli nasze życie na rozdziały. Pełne wzlotów i upadków, szczęścia i rozpaczy, zła jak i dobra. Dawno temu za Wielką Wodą, siedmioma lasami na zboczach pierwszej góry rozpoczynający długi oraz śnieżny łańcuch górski, pewien lwi szaman powracający wraz z towarzyszami do swojego stada natknął się na ukrytą dolinę tętniącą życiem, panował tam spokój oraz ład. W centrum tej jakże małej, ale przepięknej doliny na małym wzgórzu rosło niewielkich rozmiarów drzewko. Wzgórze od reszty drzew odradzała mała rzeczka, okrążając i ginąc w gęstych zaroślach w okolicy wejścia. Szaman imieniem Vitae podszedł do wyróżniającego się drzewka, w powietrzu wyraźnie było czuć coś magicznego. W korzeniach samotnej rośliny zobaczył czerwony kamień, mienił się w promieniach słońca. Postanowił podnieść go aby mu się bliżej przyjrzeć, gdy tylko kamień spoczął na jego łapie, nastał półmrok. Przed szamanem zaczęły wirować pyłki oraz płatki rosnących tam kwiatów, po chwili dziwna anomalia ustała, a w jej miejscu pojawił się duch. Wspaniały ptak o wielkich skrzydłach, niezwykłym dziobie, gniewnym spojrzeniu, z dziwnymi malunkami płomieni na swoim ciele. - Dlaczego zabierasz dar Praojca, samego namaszczenia życia ? - Zapytał gniewny, wyraźnie nie podobało mu się to. Zaskoczony szaman nie dał się opanować strachu - Kim jesteś duchu ? - Zapytał, nie raz miał okazję spotkać różne duchy, ale ten był inny. Bardziej świadomy swojego istnienia. - Duchu?! Jak śmiesz mnie tak nazywać! Jam jest Feniks, syn Praojca, skrzydłami płomieni, wcieleniem życia, zapomnianym przez śmierć… - Powiedział z dumą w głosie - … za to ty jesteś intruzem w moim sanktuarium, odłóż kamień i precz stąd zanim ześlę na ciebie moje płomienie ! - Krzyknął w stronę szamana. Vitae był niemal pewny, że duch w dalszym ciągu uważał, że żyje. Spróbował mu to jakoś łagodnie uświadomić - O potężny Feniksie, zostałeś przywiązany do tego kamienia… twojego ciała tu nie ma, została tylko dusza… - Zanim zdążył dokończyć wtrącił mu się Feniks - Ja wiem głupcze… taka była cena nieśmiertelności, kiedy się odrodzę… - Przerwał, jakby zdał sobie sprawę z czegoś ważnego, ten czas postanowił wykorzystać Vitae - Nie będzie odrodzenia ani następnego życia, twoje imię jest nieznane nikomu poza tobą, jesteś skazany na zapomnienie… - Próbował go uświadomić - Sza ! - Krzyknął - Ten przeklęty kłamca… - Powiedział ledwie słyszalnym tonem - Ja… skrzydła płomieni, ten który zaklął ogień, miałem skończyć w płomieniach przemieniając się w popiół po to aby się odrodzić na nowo… miałem żyć wiecznie, wpływać na następne epoki, być światłem który rozświetli mroki niepamięci… miałem… miałem… - Mówił coraz szybciej, napędzając samego siebie, po czym urwał. Vitae który uważnie wsłuchiwał się w słowa Feniksa zrozumiał, że był nie lada osobą - Na każdego w końcu przyjdzie czas, tak działa krąg życia. Jesteśmy z nim nierozerwalnie związani, żadna magia ani sztuczka tego nie zmieni. - Powiedział najmilej jak potrafił, po czym zwrócił się do Feniksa - Co miałeś na myśli, że zakląłeś ogień ? - Zapytał wyraźnie zainteresowany - Nauczyłem się jak go rozpalać, wykorzystać, sprawić aby śmiertelnie niebezpieczna broń potrafiąca nieść zagładę stała się narzędziem niosącym życie i nadzieje. Odkryłem sposób, nabyłem umiejętności, zdobyłem wiedzę… wykorzystywałem ją, nauczałem… ale to wszystko przepadło, z tamtych czasów ostał się jedynie ten kamień - Powiedział po czym wyraźnie posmutniał na te wspomnienia, jego ból oraz przytłaczającą aurę melancholii można było odczuć nawet nie będąc szamanem. - Ten kamień ma dla ciebie bardzo duże znaczenie, czuwasz nad nim, pilnujesz go… co takiego w sobie skrywa ? - Zapytał Vitae licząc na odpowiedź ducha - Ten kamień… to było moje największe arcydzieło, najjaśniejsza gwiazda na nieboskłonie. Udało mi się tchnąć w niego największy dar jakim mógł obdarzyć nas Praojciec, życie. Kiedy śmierć przyjdzie po ciebie ten kamień odpędzi ją niczym ogień chłód, tchnie w ciebie drugie życie - Powiedział z dumą - Szkoda, że nie zadziałał w moim przypadku… - Rzekł wyraźnie podirytowany. Vitae nigdy wcześniej nie poznał takiego energicznego, zmiennego jak i gadatliwego ducha. Może rzeczywiście był w pewnym sensie ucieleśnieniem ognia - Feniksie, mógłbyś podzielić się ze mną swoją wiedzą, umiejętnościami oraz wykorzystaniem ognia do tak chwalebnych rzeczy, o których mówiłeś ? - Ptak spojrzał na niego ukradkiem - To, że nie udało mi się dosięgnąć nieśmiertelności nie znaczy, że całą moją ciężką pracę oddam w ręce jakiś dzikusów… to nie jest dla jakiś tam… kimkolwiek jesteś - Rzekł z wyraźnym poirytowaniem odwracając się - Nie jestem w stanie przywrócić cię do życia, ale jeśli zgodzisz się podzielić swoimi naukami z moim stadem, jestem pewny, że zyskasz nieśmiertelność. W końcu nasi zmarli żyją tak długo dopóki pozostają w naszej pamięci, a te lekcje byłyby przekazywane z pokolenia na pokolenie… - Mówił powoli, ostrożnie dobierając słowa. Czuł, że jeden błąd, a straci cenną wiedzę która mogłaby się przysłużyć całemu stadu oraz innym okolicznym zwierzętom, nie mógł zaprzepaścić takiej szansy - To co mówisz ma sens, mój mistrz zawsze chciał aby stada rozwijały się, a nie cofały. Odmawiając tobie sprawię, że ktoś i tak będzie musiał popełnić moje błędy… - Powiedział głośno, odwracając się - Zgoda, niech będzie, nauczę cię wszystkiego co sam się nauczyłem, przekaże ci wiedzę którą zdobyłem, powiem ci jak sprawić aby ogień był narzędziem niosącym dobro… ale w zamian chcę spełnić moje marzenie o nieśmiertelności... - Zawahał się na chwilę - … tylko ty możesz to uczynić. Jak się nazywasz szamanie ? - Spytał się go podchodząc do niego - Vitae… najwyższy szaman w moim stadzie - Przedstawił się lekko przechylając głowę - A więc Vitae, zabierz ten kamień oraz słuchaj uważnie… - Powiedział Feniks. Następnie duch płomienia nauczył Vitae wszystkiego co wiedział, kiedy wrócili do stada, zaczął nauczać w swoim stadzie lekcji Feniksa, ponoć czasem nawet z nim jeszcze rozmawiał. Razem ze swoim uczniem założyli klan ognia, który przez wiele, wiele lat istniał i istnieje po dzień dzisiejszy. Starszy szaman właśnie skończył opowiadać legendę o duchu płomieni trójce małym lwiątkom - Jesteśmy spuścizną naszych przodków, a dzięki rozejmie Vitaego z duchem płomienia, który wydarzył się ponad 100 lat temu, możemy cieszyć się dostatnim życiem w złotej erze naszego klanu jak i innych - Rzekł uśmiechając się od ucha do ucha. Miał nadzieję, że ta krótka lekcja historii zainspiruje młode lwy z rodziny królewskiej - Niesamowita opowieść - Przyznały chórem małe lwiątka, po czym zaczęły dopytywać się o najróżniejsze szczegóły tej opowieści. To będzie długi wieczór pomyślał szaman.
Prolog - Legenda o Duchu Płomieni
Niektórzy mówią, że wszystko co się kiedyś zaczęło musi kiedyś spotkać koniec. Tak jak istnieje alfa i omega, tak los dzieli nasze życie na rozdziały. Pełne wzlotów i upadków, szczęścia i rozpaczy, zła jak i dobra. Dawno temu za Wielką Wodą, siedmioma lasami na zboczach pierwszej góry rozpoczynający długi oraz śnieżny łańcuch górski, pewien lwi szaman powracający wraz z towarzyszami do swojego stada natknął się na ukrytą dolinę tętniącą życiem, panował tam spokój oraz ład. W centrum tej jakże małej, ale przepięknej doliny na małym wzgórzu rosło niewielkich rozmiarów drzewko. Wzgórze od reszty drzew odradzała mała rzeczka, okrążając i ginąc w gęstych zaroślach w okolicy wejścia. Szaman imieniem Vitae podszedł do wyróżniającego się drzewka, w powietrzu wyraźnie było czuć coś magicznego. W korzeniach samotnej rośliny zobaczył czerwony kamień, mienił się w promieniach słońca. Postanowił podnieść go aby mu się bliżej przyjrzeć, gdy tylko kamień spoczął na jego łapie, nastał półmrok. Przed szamanem zaczęły wirować pyłki oraz płatki rosnących tam kwiatów, po chwili dziwna anomalia ustała, a w jej miejscu pojawił się duch. Wspaniały ptak o wielkich skrzydłach, niezwykłym dziobie, gniewnym spojrzeniu, z dziwnymi malunkami płomieni na swoim ciele. - Dlaczego zabierasz dar Praojca, samego namaszczenia życia ? - Zapytał gniewny, wyraźnie nie podobało mu się to. Zaskoczony szaman nie dał się opanować strachu - Kim jesteś duchu ? - Zapytał, nie raz miał okazję spotkać różne duchy, ale ten był inny. Bardziej świadomy swojego istnienia. - Duchu?! Jak śmiesz mnie tak nazywać! Jam jest Feniks, syn Praojca, skrzydłami płomieni, wcieleniem życia, zapomnianym przez śmierć… - Powiedział z dumą w głosie - … za to ty jesteś intruzem w moim sanktuarium, odłóż kamień i precz stąd zanim ześlę na ciebie moje płomienie ! - Krzyknął w stronę szamana. Vitae był niemal pewny, że duch w dalszym ciągu uważał, że żyje. Spróbował mu to jakoś łagodnie uświadomić - O potężny Feniksie, zostałeś przywiązany do tego kamienia… twojego ciała tu nie ma, została tylko dusza… - Zanim zdążył dokończyć wtrącił mu się Feniks - Ja wiem głupcze… taka była cena nieśmiertelności, kiedy się odrodzę… - Przerwał, jakby zdał sobie sprawę z czegoś ważnego, ten czas postanowił wykorzystać Vitae - Nie będzie odrodzenia ani następnego życia, twoje imię jest nieznane nikomu poza tobą, jesteś skazany na zapomnienie… - Próbował go uświadomić - Sza ! - Krzyknął - Ten przeklęty kłamca… - Powiedział ledwie słyszalnym tonem - Ja… skrzydła płomieni, ten który zaklął ogień, miałem skończyć w płomieniach przemieniając się w popiół po to aby się odrodzić na nowo… miałem żyć wiecznie, wpływać na następne epoki, być światłem który rozświetli mroki niepamięci… miałem… miałem… - Mówił coraz szybciej, napędzając samego siebie, po czym urwał. Vitae który uważnie wsłuchiwał się w słowa Feniksa zrozumiał, że był nie lada osobą - Na każdego w końcu przyjdzie czas, tak działa krąg życia. Jesteśmy z nim nierozerwalnie związani, żadna magia ani sztuczka tego nie zmieni. - Powiedział najmilej jak potrafił, po czym zwrócił się do Feniksa - Co miałeś na myśli, że zakląłeś ogień ? - Zapytał wyraźnie zainteresowany - Nauczyłem się jak go rozpalać, wykorzystać, sprawić aby śmiertelnie niebezpieczna broń potrafiąca nieść zagładę stała się narzędziem niosącym życie i nadzieje. Odkryłem sposób, nabyłem umiejętności, zdobyłem wiedzę… wykorzystywałem ją, nauczałem… ale to wszystko przepadło, z tamtych czasów ostał się jedynie ten kamień - Powiedział po czym wyraźnie posmutniał na te wspomnienia, jego ból oraz przytłaczającą aurę melancholii można było odczuć nawet nie będąc szamanem. - Ten kamień ma dla ciebie bardzo duże znaczenie, czuwasz nad nim, pilnujesz go… co takiego w sobie skrywa ? - Zapytał Vitae licząc na odpowiedź ducha - Ten kamień… to było moje największe arcydzieło, najjaśniejsza gwiazda na nieboskłonie. Udało mi się tchnąć w niego największy dar jakim mógł obdarzyć nas Praojciec, życie. Kiedy śmierć przyjdzie po ciebie ten kamień odpędzi ją niczym ogień chłód, tchnie w ciebie drugie życie - Powiedział z dumą - Szkoda, że nie zadziałał w moim przypadku… - Rzekł wyraźnie podirytowany. Vitae nigdy wcześniej nie poznał takiego energicznego, zmiennego jak i gadatliwego ducha. Może rzeczywiście był w pewnym sensie ucieleśnieniem ognia - Feniksie, mógłbyś podzielić się ze mną swoją wiedzą, umiejętnościami oraz wykorzystaniem ognia do tak chwalebnych rzeczy, o których mówiłeś ? - Ptak spojrzał na niego ukradkiem - To, że nie udało mi się dosięgnąć nieśmiertelności nie znaczy, że całą moją ciężką pracę oddam w ręce jakiś dzikusów… to nie jest dla jakiś tam… kimkolwiek jesteś - Rzekł z wyraźnym poirytowaniem odwracając się - Nie jestem w stanie przywrócić cię do życia, ale jeśli zgodzisz się podzielić swoimi naukami z moim stadem, jestem pewny, że zyskasz nieśmiertelność. W końcu nasi zmarli żyją tak długo dopóki pozostają w naszej pamięci, a te lekcje byłyby przekazywane z pokolenia na pokolenie… - Mówił powoli, ostrożnie dobierając słowa. Czuł, że jeden błąd, a straci cenną wiedzę która mogłaby się przysłużyć całemu stadu oraz innym okolicznym zwierzętom, nie mógł zaprzepaścić takiej szansy - To co mówisz ma sens, mój mistrz zawsze chciał aby stada rozwijały się, a nie cofały. Odmawiając tobie sprawię, że ktoś i tak będzie musiał popełnić moje błędy… - Powiedział głośno, odwracając się - Zgoda, niech będzie, nauczę cię wszystkiego co sam się nauczyłem, przekaże ci wiedzę którą zdobyłem, powiem ci jak sprawić aby ogień był narzędziem niosącym dobro… ale w zamian chcę spełnić moje marzenie o nieśmiertelności... - Zawahał się na chwilę - … tylko ty możesz to uczynić. Jak się nazywasz szamanie ? - Spytał się go podchodząc do niego - Vitae… najwyższy szaman w moim stadzie - Przedstawił się lekko przechylając głowę - A więc Vitae, zabierz ten kamień oraz słuchaj uważnie… - Powiedział Feniks. Następnie duch płomienia nauczył Vitae wszystkiego co wiedział, kiedy wrócili do stada, zaczął nauczać w swoim stadzie lekcji Feniksa, ponoć czasem nawet z nim jeszcze rozmawiał. Razem ze swoim uczniem założyli klan ognia, który przez wiele, wiele lat istniał i istnieje po dzień dzisiejszy. Starszy szaman właśnie skończył opowiadać legendę o duchu płomieni trójce małym lwiątkom - Jesteśmy spuścizną naszych przodków, a dzięki rozejmie Vitaego z duchem płomienia, który wydarzył się ponad 100 lat temu, możemy cieszyć się dostatnim życiem w złotej erze naszego klanu jak i innych - Rzekł uśmiechając się od ucha do ucha. Miał nadzieję, że ta krótka lekcja historii zainspiruje młode lwy z rodziny królewskiej - Niesamowita opowieść - Przyznały chórem małe lwiątka, po czym zaczęły dopytywać się o najróżniejsze szczegóły tej opowieści. To będzie długi wieczór pomyślał szaman.
Ostatnio zmieniony 28 mar 2020, 21:22 przez Ignis, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler
- Ignis
- Posty: 709
- Gatunek: Panthera Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 75
- Zręczność: 70
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Rozdział 1 - Strażnicy Klanu Ognia
Ignis biegł ile sił w łapach, i tak już był spóźniony jednak miał nadzieję, że zdąży wrócić do groty wiecznego ognia przed przywódczynią Strażników. Gdy był już przy wejściu zatrzymał się, nie wszyscy od razu musieli wiedzieć, że go nie było. Rozejrzał się i odetchnął z ulgą kiedy nikogo nie zastał. Wszedł do groty już zadowolony, że nikt nie zauważył jego nieobecności, kiedy usłyszał za sobą znajomy głos - Ładnie to tak znikać, Ignisie ? - Ten głos zdecydowanie należał do Ilianny, dowódczyni Strażników. - Miałam nadzieję cię tu spotkać, aby porozmawiać o paru rzeczach na osobności… - Kontynuowała - ...ale nie zastałam tutaj ani ciebie ani twojego przyjaciela Ventiego. - Skończyła, patrząc na niego surowym wzrokiem. Ignis był pewny, że Venti powinien być przed nim, rozdzielili się, aby nie zwracać na siebie uwagi podczas powrotu. - A więc, Venti… nie był zbytnio przekonany, raczej uważał, że to zły pomysł… - Mówił powoli, starał się wymyślić najbardziej sensowną wymówkę dla opuszczenia stanowiska, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Natomiast Iliana pozwoliła sobie przerwać wypowiedź Ignisa. - Iść nad wodospad aby pomóc biednej zebrze ? - Zapytała, po czym dodała - Czy masz jakąś ciekawszą historię niż Venti ? - Ignis starał się na szybko coś wymyślić, ale raczej był już na spalonej pozycji - Lepszej niż Venti, to może być problem - Powiedział nieco bardziej śmiale - Wiesz co wam grozi za opuszczenie posterunku bez ważnego powodu ? - Spytała go poważnym tonem. Ignis wiedział, że żarty się skończyły, odetchnął głęboko - Tak, wiem. Ale nie wiń Ventiego, to ja go namówiłem, abyśmy poszli nad wodospad. On nawet próbował mnie powstrzymać, ale kiedy ja poszedłem on ruszył za mną aby mieć mnie na oku - Powiedział - a potem dał się złapać - Cóż mógł teraz zrobić, Iliana doskonale wiedziała, gdzie byli, w dodatku nie zastała ich w grocie więc, miała niezbity dowód. Mógł przynajmniej obronić swojego przyjaciela. Oblicze Iliany trochę się rozchmurzyło, może nawet rozśmieszyło to co usłyszała - Venti powiedział dokładnie to samo, tylko wziął winę na siebie. A ty się przyznałeś - Po czym uśmiechnęła się na chwilę, Ignis odetchnął, zazwyczaj dobry humor Ilianny wróżył dobrze - Gdzie jego znalazłaś ? - Zapytał Ignis - Wytropiłam go, nie było to trudne, jednak wytropić ciebie książę to jest nie lada wyczyn, dlatego postanowiłam poczekać na ciebie w grocie... - Powiedziała to z pewnym uznaniem dla księcia, jego umiejętności zacierania śladów lub przemieszczania się były niezwykłe nawet dla niej, a on była jednym z najlepszych łowców w klanie - ...jednak gdybyś tu nie wrócił, to i tak bym cię znalazła, więc nic byś nie stracił - Rzekła z dozą humoru. Ignis poczuł się dobrze, pomimo, że szanował Iliannę to również się jej trochę obawiał. Uśmiechnął się niepewnie, może wyjdzie im to na sucho - To mi oraz Ventiemu się upiecze ? - Zapytał - Nie, w ramach kary nie weźmiecie udziału w polowaniu pojutrze z Aresem... - Ignis, prawie się załamał, Ares był najbardziej niesamowitym lwem jakiego znał, nawet zaczął chodzić na jego treningi po cichu, aby zobaczyć jak trenują prawdziwi wojownicy. Pewnego dnia go przyłapał, ale zamiast go wydać zaproponował mu, że również jego zacznie trenować. Od tej pory Ignis nie opuścił żadnego, nawet kosztem późniejszych konsekwencji - ...jednak, chciałabym pomówić o jutrzejszym dniu. Wiesz, że jutro jest dla ciebie bardzo ważny dzień ? - Zapytała księcia z nadzieją, iż zdaje sobie z tego sprawę. - Nawet aż za nadto… - Rzekł z lekkim poirytowaniem, chyba każdy od 6 księżyców mu o tym przypominał - …dzień wybrania przez mistrzów płomienia swoich nowych uczniów oraz podjęcia próby żaru, której przejście będzie zwiastować błogosławieństwo samego ducha płomieni i uczyni mnie pełnoprawnym rzemieślnikiem - Powiedział formułkę którą mówił mu każdy. Znużonym i poważnym głosem. Lwica zaśmiała się, ton którego używał Ignis totalnie do niego nie pasował. Spodziewała się takiej odpowiedzi, jednak chciała również podnieść Ignisa na duchu. - Wiesz, że to będzie pierwszy przypadek w którym ktoś z królewskiego rodu dostąpi zaszczytu zostania rzemieślnikiem, masz do tego talent Ignisie, dużo osób to potwierdzi - Powiedziała - O ile ktoś mnie wybierze - Rzekł mało przekonany, za nim “dołączył” do Strażników zdążył już sobie wyrobić niemałą opinię na swój temat. - Zmieniłeś się od tego czasu… - Lwica doskonale wiedziała o czym mówił książę - ...na lepsze - Powiedziała z przekonaniem, doskonale pamiętała Ignisa sprzed włączenia go do Strażników. Choć na początku było trochę problemów, udało jej się zbliżyć na tyle, aby wpłynąć na księcia, podobnie jak inni Strażnicy, choć na swój własny sposób. Zależało jej na Ignisie, nie tylko jako księciu, ale jako Strażniku oraz na nim samym, tak bardzo przypominał jego ojca zza młodu. - Król również bardzo młodo dołączył do Strażników, zresztą przy podobnych okolicznościach… - Sięgała pamięcią w kilka lat wstecz, następnie został liderem Strażników i pewnie by był nadal gdyby nie przekorny los… - Serio, mój ojciec również został włączony do Strażników ? - Spytał z niedowierzaniem, przecież jest on wzorowym lwem. Lwica zaśmiała się cicho, najwidoczniej nikt wcześniej nie poruszał przeszłości króla w towarzystwie Ignisa - Tak, ale to długa historia. Kiedyś ci ją opowiem, a teraz chciałabym nawiązać umowę między nami… - Ignis się wzdrygnął, ale również zainteresował - ...jeśli podczas jutrzejszej ceremonii naznaczania nie piśniesz ani słowa, to pójdziemy od razu następnego dnia na polowanie. Tylko ty i ja oraz ewentualnie Ares jeśli będzie miał wolny czas, co ty na to Ignisie ? - Zaproponowała, wiedziała, że książę nie umie wytrzymać zbyt długo w jednym miejscu, zawsze był pierwszy do polowania, czy chociażby do patroli przy granicy ziem, a tym posunięciem, nie tylko dała pewnego rodzaju wyzwanie, ale również godną nagrodę dla której Ignis się na pewno podejmie zadania, pokazując przy okazji z jakiej gliny są ulepieni i on oraz Strażnicy czy ród królewski. - Zgoda, zrobię to… - Powiedział bez wahania, zanim zdążył uświadomić sobie na co się porywa - ...ale Venti również mógłby pójść z nami? - Zapytał, w końcu nie czułby się dobrze, że jemu samemu się upiekło, a Ventiemu nie. - Jeśli, zachowasz się jak na Strażnika przystało to przemyślę to - Odpowiedziała. Ignis zerwał się na równe łapy - Będziesz ze mnie dumna Ilianno - Powiedział pewny siebie, a jego postawa potwierdzała jego słowa. Po czym usłyszał za sobą znajome głosy Aresa i Ventiego, którzy właśnie wchodzili do groty, Ignis od razu podbiegł do nich by się z nimi przywitać. Już jestem z ciebie dumna pomyślała Ilianna, po czym dołączyła do pozostałych.
Ignis biegł ile sił w łapach, i tak już był spóźniony jednak miał nadzieję, że zdąży wrócić do groty wiecznego ognia przed przywódczynią Strażników. Gdy był już przy wejściu zatrzymał się, nie wszyscy od razu musieli wiedzieć, że go nie było. Rozejrzał się i odetchnął z ulgą kiedy nikogo nie zastał. Wszedł do groty już zadowolony, że nikt nie zauważył jego nieobecności, kiedy usłyszał za sobą znajomy głos - Ładnie to tak znikać, Ignisie ? - Ten głos zdecydowanie należał do Ilianny, dowódczyni Strażników. - Miałam nadzieję cię tu spotkać, aby porozmawiać o paru rzeczach na osobności… - Kontynuowała - ...ale nie zastałam tutaj ani ciebie ani twojego przyjaciela Ventiego. - Skończyła, patrząc na niego surowym wzrokiem. Ignis był pewny, że Venti powinien być przed nim, rozdzielili się, aby nie zwracać na siebie uwagi podczas powrotu. - A więc, Venti… nie był zbytnio przekonany, raczej uważał, że to zły pomysł… - Mówił powoli, starał się wymyślić najbardziej sensowną wymówkę dla opuszczenia stanowiska, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Natomiast Iliana pozwoliła sobie przerwać wypowiedź Ignisa. - Iść nad wodospad aby pomóc biednej zebrze ? - Zapytała, po czym dodała - Czy masz jakąś ciekawszą historię niż Venti ? - Ignis starał się na szybko coś wymyślić, ale raczej był już na spalonej pozycji - Lepszej niż Venti, to może być problem - Powiedział nieco bardziej śmiale - Wiesz co wam grozi za opuszczenie posterunku bez ważnego powodu ? - Spytała go poważnym tonem. Ignis wiedział, że żarty się skończyły, odetchnął głęboko - Tak, wiem. Ale nie wiń Ventiego, to ja go namówiłem, abyśmy poszli nad wodospad. On nawet próbował mnie powstrzymać, ale kiedy ja poszedłem on ruszył za mną aby mieć mnie na oku - Powiedział - a potem dał się złapać - Cóż mógł teraz zrobić, Iliana doskonale wiedziała, gdzie byli, w dodatku nie zastała ich w grocie więc, miała niezbity dowód. Mógł przynajmniej obronić swojego przyjaciela. Oblicze Iliany trochę się rozchmurzyło, może nawet rozśmieszyło to co usłyszała - Venti powiedział dokładnie to samo, tylko wziął winę na siebie. A ty się przyznałeś - Po czym uśmiechnęła się na chwilę, Ignis odetchnął, zazwyczaj dobry humor Ilianny wróżył dobrze - Gdzie jego znalazłaś ? - Zapytał Ignis - Wytropiłam go, nie było to trudne, jednak wytropić ciebie książę to jest nie lada wyczyn, dlatego postanowiłam poczekać na ciebie w grocie... - Powiedziała to z pewnym uznaniem dla księcia, jego umiejętności zacierania śladów lub przemieszczania się były niezwykłe nawet dla niej, a on była jednym z najlepszych łowców w klanie - ...jednak gdybyś tu nie wrócił, to i tak bym cię znalazła, więc nic byś nie stracił - Rzekła z dozą humoru. Ignis poczuł się dobrze, pomimo, że szanował Iliannę to również się jej trochę obawiał. Uśmiechnął się niepewnie, może wyjdzie im to na sucho - To mi oraz Ventiemu się upiecze ? - Zapytał - Nie, w ramach kary nie weźmiecie udziału w polowaniu pojutrze z Aresem... - Ignis, prawie się załamał, Ares był najbardziej niesamowitym lwem jakiego znał, nawet zaczął chodzić na jego treningi po cichu, aby zobaczyć jak trenują prawdziwi wojownicy. Pewnego dnia go przyłapał, ale zamiast go wydać zaproponował mu, że również jego zacznie trenować. Od tej pory Ignis nie opuścił żadnego, nawet kosztem późniejszych konsekwencji - ...jednak, chciałabym pomówić o jutrzejszym dniu. Wiesz, że jutro jest dla ciebie bardzo ważny dzień ? - Zapytała księcia z nadzieją, iż zdaje sobie z tego sprawę. - Nawet aż za nadto… - Rzekł z lekkim poirytowaniem, chyba każdy od 6 księżyców mu o tym przypominał - …dzień wybrania przez mistrzów płomienia swoich nowych uczniów oraz podjęcia próby żaru, której przejście będzie zwiastować błogosławieństwo samego ducha płomieni i uczyni mnie pełnoprawnym rzemieślnikiem - Powiedział formułkę którą mówił mu każdy. Znużonym i poważnym głosem. Lwica zaśmiała się, ton którego używał Ignis totalnie do niego nie pasował. Spodziewała się takiej odpowiedzi, jednak chciała również podnieść Ignisa na duchu. - Wiesz, że to będzie pierwszy przypadek w którym ktoś z królewskiego rodu dostąpi zaszczytu zostania rzemieślnikiem, masz do tego talent Ignisie, dużo osób to potwierdzi - Powiedziała - O ile ktoś mnie wybierze - Rzekł mało przekonany, za nim “dołączył” do Strażników zdążył już sobie wyrobić niemałą opinię na swój temat. - Zmieniłeś się od tego czasu… - Lwica doskonale wiedziała o czym mówił książę - ...na lepsze - Powiedziała z przekonaniem, doskonale pamiętała Ignisa sprzed włączenia go do Strażników. Choć na początku było trochę problemów, udało jej się zbliżyć na tyle, aby wpłynąć na księcia, podobnie jak inni Strażnicy, choć na swój własny sposób. Zależało jej na Ignisie, nie tylko jako księciu, ale jako Strażniku oraz na nim samym, tak bardzo przypominał jego ojca zza młodu. - Król również bardzo młodo dołączył do Strażników, zresztą przy podobnych okolicznościach… - Sięgała pamięcią w kilka lat wstecz, następnie został liderem Strażników i pewnie by był nadal gdyby nie przekorny los… - Serio, mój ojciec również został włączony do Strażników ? - Spytał z niedowierzaniem, przecież jest on wzorowym lwem. Lwica zaśmiała się cicho, najwidoczniej nikt wcześniej nie poruszał przeszłości króla w towarzystwie Ignisa - Tak, ale to długa historia. Kiedyś ci ją opowiem, a teraz chciałabym nawiązać umowę między nami… - Ignis się wzdrygnął, ale również zainteresował - ...jeśli podczas jutrzejszej ceremonii naznaczania nie piśniesz ani słowa, to pójdziemy od razu następnego dnia na polowanie. Tylko ty i ja oraz ewentualnie Ares jeśli będzie miał wolny czas, co ty na to Ignisie ? - Zaproponowała, wiedziała, że książę nie umie wytrzymać zbyt długo w jednym miejscu, zawsze był pierwszy do polowania, czy chociażby do patroli przy granicy ziem, a tym posunięciem, nie tylko dała pewnego rodzaju wyzwanie, ale również godną nagrodę dla której Ignis się na pewno podejmie zadania, pokazując przy okazji z jakiej gliny są ulepieni i on oraz Strażnicy czy ród królewski. - Zgoda, zrobię to… - Powiedział bez wahania, zanim zdążył uświadomić sobie na co się porywa - ...ale Venti również mógłby pójść z nami? - Zapytał, w końcu nie czułby się dobrze, że jemu samemu się upiekło, a Ventiemu nie. - Jeśli, zachowasz się jak na Strażnika przystało to przemyślę to - Odpowiedziała. Ignis zerwał się na równe łapy - Będziesz ze mnie dumna Ilianno - Powiedział pewny siebie, a jego postawa potwierdzała jego słowa. Po czym usłyszał za sobą znajome głosy Aresa i Ventiego, którzy właśnie wchodzili do groty, Ignis od razu podbiegł do nich by się z nimi przywitać. Już jestem z ciebie dumna pomyślała Ilianna, po czym dołączyła do pozostałych.
Ostatnio zmieniony 29 mar 2020, 3:11 przez Ignis, łącznie zmieniany 2 razy.
► Pokaż Spoiler
- Ignis
- Posty: 709
- Gatunek: Panthera Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 75
- Zręczność: 70
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Rozdział 2 - Natura Płomienia
W końcu nadszedł ten jakże ważny dzień, Naznaczenia Płomieniem. Ignis obserwował wschód słońca na jednej z wyższych skał, niezwykle lubił spoglądać jak ziemię pokrytą mrokiem rozświetlały pierwsze ciepłe promienie rozpoczynającego wędrówkę po niebie słońca. Gdy te wzeszło już dosyć wysoko, zszedł ze skały i ruszył w stronę groty wiecznego ognia. Gdy dotarł do tam zauważył szamanów którzy dokładali drewna do wielkiej kamiennej miski, wyżłobionej przez jednego z przodków. Przy wejściu zauważył Aresa, który ich uważnie obserwował, postanowił do niego zagadać - Cześć Ares - podszedł do niego. Lew odwrócił się w jego stronę - Witaj książę, gotowy na ceremonię ? - Spytał z uśmiechem na twarzy - Jak nigdy dotąd - Odpowiedział Ignis promieniując pewnością siebie - I to jest postawa godna księcia… - Pochwalił Ares - …pokaż wszystkim, że nie bez powodu nosisz miano Strażnika - Po tych słowach Ignis poczuł się jeszcze pewniej, jednak poczuł również pewną presję, ale nie chciał o tym myśleć, skoro nawet Ares wierzył, że da sobie radę, co było budujące dla młodego lwa. Sama ceremonia miała odbyć się przed zachodem słońca, jednak przed nią kandydaci mieli udać się na krótką wycieczkę z Wielkim Szamanem Ardenem w samo południe, gdzie mieli oni poznać naturę ognistego żywiołu. Następnie kiedy wrócą, zostaną poddani próbie ognia inaczej zwaną Naznaczeniem Płomieni oraz zostaną wybrani przez mistrzów ognia na uczniów, aby uczyć się od nich sztuki rzemiosła oraz wykorzystywania ognia. Wyglądało to zupełnie inaczej u Strażników, każdy kto chciał dołączyć zostawał poddany 3 próbom, jeśli przeszedł wszystkie zostawał członkiem, jednak gdy któraś z prób nie powiodła się, mógł podszkolić się w okresie próbnym pod okiem kogoś ze strażników, aby następnie podejść do nieudanej próby. Tak właśnie ma Venti. A tutaj musi cię wybrać któryś z mistrzów, co może być niemałym problemem. - Oj widzę, że wątpliwości ci chodzą po głowie - Powiedział Ares wyrywając księcia z zamyślenia - Może… - powiedział nadal trochę zmieszany. - Pamiętaj, że pewność siebie nie bierze się z słów innych, ale z naszego wnętrza - Powiedział Ares po czym zniżył głos do szeptu - Poza tym nie mogę się doczekać wspólnego polowania - Mrugnął porozumiewawczo do księcia. Słowa te rzeczywiście pomogły przegnać wszelakie wątpliwości, w końcu od zawsze należał do odważnych, a dla tych ponoć świat również - Dzięki Ares, dam z siebie wszystko - Zapewnił Ignis, bez jakikolwiek wątpliwości, na co lew kiwnął głową. - Dobrze to słyszeć książę - zza pleców usłyszeli głos który należał do Ardena, wielkiego szamana. Ignis odwrócił się w jego stronę. - Cześć Arden, kiedy ruszamy na wycie… podróż poznania natury ognia ? - Zapytał podekscytowany Ignis - Za kilkanaście minut będzie południe, chodź ze mną do reszty książę… pójdziemy na polanę czerwonych kwiatów, gdzie Vitae uczył się oraz innych posługiwania ogniem - Powiedział, po czym ruszył z Ignisem do reszty kandydatów. \\\ + + + /// Gdy dotarli na polanę czerwonych kwiatów, Ignis zauważył już na miejscu 3 młode lwy wraz z uczeniem Ardena - Isharem. Gdy podeszli, szaman jak i kadeci ukłonili się przed Wielkim Szamanem oraz księciem. - Bądźcie pozdrowieni Wielki Szamanie oraz wasza wysokość - Powiedział Ishar z entuzjazmem. - Wszystko gotowe na lekcję - powiedział, pokazując na cztery niewielkie koszyki. - Dziękuję ci, Ishar, chodź ze mną na chwilę, muszę cię prosić jeszcze o jedną przysługę - Powiedział Arden po czym wskazał na jego jaskinię do której udał się z swoim uczniem. Kadeci zostali sami. Nie minęła chwila a brązowy lewek zagaił rozmowę - Nie mogę uwierzyć, że będziemy mieli ceremonię razem z księciem - Powiedział z ekscytacją Sylo. - Nie wiem z czego się cieszysz, to tylko zwykły lewek… - Powiedział Fero, po czym podszedł do Ignisa - ...który w dodatku nie powinien być księciem - Rzekł przekornie. Fero miał takie same poglądy jak jego ojciec, uważał, że jedyny prawowity władca to jego przyszywany brat Thane. Bardzo się nie lubili. - Jestem nie tylko księciem, ale również Strażnikiem, który chroni ziemię klanu. A ty jak na razie tylko gadasz i nic nie robisz - Rzekł dumnie, w końcu jak na swój wiek już miał wiele osiągnięć… dobrych co również złych. Feno chciał coś powiedzieć kiedy przerwała mu Lena - Uspokójcie się, nie możecie choć jeden raz zachowywać się jak dorośli - Spojrzała to na Ignisa jak i Fero. - Masz rację, w końcu wszyscy wiemy, że jestem bardziej książęcy od Ignisa - Powiedział prowokująco, z dziarskim uśmieszkiem, Lena spojrzała na księcia z nadzieją, że nie da się sprowokować - Masz rację, gdybym musiał każdemu udowadniać dlaczego jestem Strażnikiem i księciem to by mi życia nie starczyło - Rzekł spokojnie, szeroko się uśmiechając - Zobaczymy jak książę będzie piszczał kiedy przegra ze mną w walce - Rzucił starając się przyjąć postawę jak najbardziej pewną siebie. Ignis zaśmiał się widząc, co odstawia przed nim Fero. - Fero, ale to ty piszczałeś po ostatniej walce z księciem… i to nawet bardzo głośno - Powiedział Sylo, doskonale ją pamiętał, chociaż Fero rzucił się na Ignisa to przegrał z kretesem. - Nie byłem gotowy… a tak poza tym nie walczyłem na poważnie, teraz byłoby inaczej - Powiedział uwydatniając klatkę piersiową. - Możemy to sprawdzić tu i teraz - Zaproponował książę z iskierką ekscytacji w oczach, podszedł do niego, dzieliło ich zaledwie niecałe 30 cm. Gdy się zbliżył, można było zauważyć, że pomimo prób Fero, postawa Ignisa była o wiele bardziej przekonująca, biła z niej pewność siebie jak i pewna swoboda w porównaniu do spiętej i wydawałoby się na pokaz postawy. - Chłopaki dajcie spokój, tak nie przystoi… - Stanęła pomiędzy nimi - ...zwłaszcza w taki dzień jak dzisiaj, chyba każdy chce wypaść jak najlepiej przed mistrzami, prawda ? - Powiedziała, próbując uciszyć zarzewie konfliktu, chociaż była czujna, ostatnim razem kiedy stanęła pomiędzy nimi to Fero chciał się rzucić na nią, ale Ignis ją obronił… potem wszystko potoczyło się źle. A gdyby nie Ilianna, mogłoby się skończyć jeszcze gorzej. Ignis westchnął zrezygnowany, chociaż miał ochotę utrzeć nosa Fero, Lena miała rację. To nie był dobry moment na walkę - Masz rację Leno… - Powiedział, odsuwając się od rywala - …dzięki - Uśmiechnął się do młodej lwicy. Fero właśnie widział tu swój triumf, książę odpuści a on nie… to znaczy, że wygrał - Tak Ignis, uciekaj z podkulonym ogonem… - Gdy tylko wypowiedział te słowa, Ignis natychmiast rzucił się na Fero przygważdżając go do ziemi i szczerząc kły. Fero zamilkł ze strachu, Ignis zaskoczył go tak nagłą reakcją. - Ignis, nie... - Powiedzieli w jednej chwili Sylo i Lena. Jednak on miał w głowie inny plan, lecz gdy zobaczył bliznę na szyi Fero, zrezygnował. Po dłuższej chwili pełnej napięcia zszedł z niego, po czym odszedł od towarzystwa. Zapadła cisza, Sylo podbiegł do Fero, który nadal leżał plecami na ziemi, oddychał szybko i płytko. Lena spojrzała to na księcia potem na Sylo i Fero, podeszła do Ignisa - Ignis… - Przerwała, gdy usłyszała wychodzącego z jaskini Ardena i Ishara. Obydwoje rozejrzeli się, nie trzeba było niesamowitych umiejętności dedukcyjnych aby zrozumieć co się wydarzyło pod ich krótką nieobecność. Ishar ruszył do młodych lwów, ale Arden powstrzymał go zagradzające mu drogę laską. Po czym kiwnął do niego głową, choć jego uczniowi nie podobało się to. - Dobrze, w takim razie widzimy się później na uroczystości - Rzekł entuzjastycznie, a przynajmniej tak można było to odebrać. Ukłonił się Ardenowi oraz Ignisowi, po czym ruszył w stronę groty wiecznego ognia. Gdy znikł z drzewami Wielki Szaman podszedł do kandydatów, spojrzał na wszystkich po kolei swoim przenikliwym spojrzeniem. - A więc, kto mi opowie co tu się wydarzyło… - Ignis poczuł na sobie spojrzenie Fera, pełnego nienawiści i wyrzutu. Posłał mu sarkastyczny uśmieszek kiedy… Arden szybkim ruchem swojej laski uderzył w głowę jego jak i Fero - Auu… za co ? - krzyknął ten drugi łapiąc się za głowę. Ignisa również to zabolało, ale nie chciał dać tego po sobie poznać - Tylko wam walka w głowie - Skomentował krótko, przekonał się już nie raz, że Ignis oraz Fero nie przepadają ze sobą. Ten jeden raz aż za dobrze, kiedy ledwo żywy Fero wylądował w jego jaskini. Ale jak mógł ich powstrzymać przed wzajemnym wykończeniem się? Nie chciał aby młodzieńcy, ścinali się w czasie ich największego rozkwitu. Po czym wpadł na pewien pomysł - Chciałbym porozmawiać z wami na osobności po dzisiejszej ceremonii, zachowam to zdarzenie dla siebie, o ile wy nikomu o nim nie powiecie… - Przerwał przechodząc wzrokiem po lwach. Miał nadzieję, że to niefortunne wydarzenie nie zakłóci dzisiejszych obchodów jak i nie wpłynie na sam ich przebieg - ...rozumiemy się ? - Zapytał. Czekał na potwierdzenie od każdego lwa. Gdy wszyscy już zaakceptowali warunki Ardena, ten zaprosił ich do swojej jaskini. Wyłożona była paroma skórami służącymi pewnie jako legowisko, na ścianach znajdowało się wiele malunków, przedstawiające różne osoby oraz rzeczy. W kącie stały koszyki które przyniósł Ishar. Na środku groty było palenisko, ale na razie znajdowały się tam tylko suche patyki na chrust. Podeszli do jednej ze ścian na których znajdowały się 4 różne obrazki. - Zaczynając naszą podróż powiedzcie mi, co oznaczają te 4 symbole - Zapytał, pokazując je laską. - Te symbole przedstawiają 4 rdzenne żywioły. czerwony ogień, biały wiatr, niebieski wodę, a zielony naturę i ziemię - Odpowiedziała Lena - Doskonale moja droga. - Pogratulował po czym zaczął wykład - Nasza wiedza na temat tych żywiołów w dawnych czasach była niedostateczna aby je zrozumieć, panowały tu niesprzyjające warunki co sprawiało, że te ziemie przez nikogo nie były zamieszkiwane. Do czasu… aż Pierwszy Szaman Vitae zawarł porozumienie z duchem płomieni. Od niego otrzymaliśmy światło jakim była wiedza oraz umiejętności wykorzystywania ognia. Feniks, skrzydła płomieni, mistrz panowania nad ogniem powiadał, że ci, który wynoszą nade wszystko żywioły Powietrza, Wody czy nawet Ziemi, są w błędzie, bo przewyższa je Ogień - Podczas jego przemowy symbole zaczęły się jarzyć oraz migotać. Lwy obserwowały jak znaki zmieniały się tworząc obrazy w rytmie wypowiadanych przez Ardena słów, po chwili zastały widok rozżarzonych popiołów. Jak skończył mówić, powróciły do swoich pierwotnych znaków jakie zastali. - Chodźmy dalej… - Powiedział podchodząc do kolejnych obrazków. - ...Ogień pochłania powietrze. Może doprowadzić do pęknięcia skorupę ziemi i tak podgrzać wodę, że zamieni się ona w mgłę - Teraz obraz przedstawiał wybuch wulkanu, wyrzucającego wysoko w powietrze bryły stopionej skały. Na okoliczne lasy spłynęły wrzące strumienie czarno-purpurowej lawy i deszcz białych popiołów. - Ogień potrafi niszczyć, ale i dawać życie. Lądy potrzebują pożarów, by przetrwać. Niektóre nasiona wschodzą tylko z popiołów - Teraz na ścianie pojawił się obraz czarnego spalonego lasu po straszliwym pożarze. Ale u stóp kikutów starych drzew z warstwy popiołu zaczęły wznosić główki świeże, szmaragdowe roślinki… - W dawnych czasach te ziemie były odwiedzane tylko przez wędrujące stada, ale dzięki ogniu udało im się pokonać przeciwności trudnych warunków - Kolejny obrazek przedstawiał dziki, ośnieżony pejzaż, ale w oddali na klifowym wybrzeżu, Lwy dostrzegły jaskinie oświetlone ciepłymi, pomarańczowymi płomieniami - To jest właśnie natura ognia. Feniks wierzył, że sam żywioł ognia jest małą częścią słońca na niebie, które daje światło oraz ciepło - Zakończył podróż po jaskini - A do ostatniego nie ma obrazka ? - Spytał zawiedziony Sylo - Arden spojrzał na niego po czym się roześmiał - Możesz kiedyś narysować, o ile nie wystarczy ci spojrzeć na słońce - Rzekł Arden - Częstujecie się - Powiedział pokazując koszyki, pierwszy był przy nich Fero, rzucił się na jeden, po czym zanurzył pysk w jego zawartości, po chwili odskoczył z skwaszoną miną. - Co to jest ? - Zażądał odpowiedzi - To mój drogi były czarne jagody, są również maliny, jabłka i śliwki - Powiedział szaman - Wiesz, że jesteśmy lwami, nie jadamy roślin… - Zaczął Sylo, kiedy przerwał mu Ignis - A kto ci każe cokolwiek brać? - Zapytał retorycznie - Dziękujemy za wiedzę jaką nam przekazałeś Ardenie - Po czym zrobił mały ukłon, reszta dołączyła i również się ukłoniła przed Wielkim Szamanem. Arden odwdzięczył się również ukłonem - To był dla mnie zaszczyt książę i młodzieży. Ale teraz musimy ruszać, czeka was jeszcze ceremonia. - Ponaglił, zawsze na poznawanie natury ognia schodziło niemalże całe popołudnie. - Racja ruszajmy - Potwierdził Ignis, po czym wyszli z jaskini. Słońce było już nisko, powoli zbliżając się do zachodu, ale to było dosyć czasu aby wrócić i mieć jeszcze go trochę dla siebie. Nie czekając ruszyli w stronę groty wiecznego ognia.
W końcu nadszedł ten jakże ważny dzień, Naznaczenia Płomieniem. Ignis obserwował wschód słońca na jednej z wyższych skał, niezwykle lubił spoglądać jak ziemię pokrytą mrokiem rozświetlały pierwsze ciepłe promienie rozpoczynającego wędrówkę po niebie słońca. Gdy te wzeszło już dosyć wysoko, zszedł ze skały i ruszył w stronę groty wiecznego ognia. Gdy dotarł do tam zauważył szamanów którzy dokładali drewna do wielkiej kamiennej miski, wyżłobionej przez jednego z przodków. Przy wejściu zauważył Aresa, który ich uważnie obserwował, postanowił do niego zagadać - Cześć Ares - podszedł do niego. Lew odwrócił się w jego stronę - Witaj książę, gotowy na ceremonię ? - Spytał z uśmiechem na twarzy - Jak nigdy dotąd - Odpowiedział Ignis promieniując pewnością siebie - I to jest postawa godna księcia… - Pochwalił Ares - …pokaż wszystkim, że nie bez powodu nosisz miano Strażnika - Po tych słowach Ignis poczuł się jeszcze pewniej, jednak poczuł również pewną presję, ale nie chciał o tym myśleć, skoro nawet Ares wierzył, że da sobie radę, co było budujące dla młodego lwa. Sama ceremonia miała odbyć się przed zachodem słońca, jednak przed nią kandydaci mieli udać się na krótką wycieczkę z Wielkim Szamanem Ardenem w samo południe, gdzie mieli oni poznać naturę ognistego żywiołu. Następnie kiedy wrócą, zostaną poddani próbie ognia inaczej zwaną Naznaczeniem Płomieni oraz zostaną wybrani przez mistrzów ognia na uczniów, aby uczyć się od nich sztuki rzemiosła oraz wykorzystywania ognia. Wyglądało to zupełnie inaczej u Strażników, każdy kto chciał dołączyć zostawał poddany 3 próbom, jeśli przeszedł wszystkie zostawał członkiem, jednak gdy któraś z prób nie powiodła się, mógł podszkolić się w okresie próbnym pod okiem kogoś ze strażników, aby następnie podejść do nieudanej próby. Tak właśnie ma Venti. A tutaj musi cię wybrać któryś z mistrzów, co może być niemałym problemem. - Oj widzę, że wątpliwości ci chodzą po głowie - Powiedział Ares wyrywając księcia z zamyślenia - Może… - powiedział nadal trochę zmieszany. - Pamiętaj, że pewność siebie nie bierze się z słów innych, ale z naszego wnętrza - Powiedział Ares po czym zniżył głos do szeptu - Poza tym nie mogę się doczekać wspólnego polowania - Mrugnął porozumiewawczo do księcia. Słowa te rzeczywiście pomogły przegnać wszelakie wątpliwości, w końcu od zawsze należał do odważnych, a dla tych ponoć świat również - Dzięki Ares, dam z siebie wszystko - Zapewnił Ignis, bez jakikolwiek wątpliwości, na co lew kiwnął głową. - Dobrze to słyszeć książę - zza pleców usłyszeli głos który należał do Ardena, wielkiego szamana. Ignis odwrócił się w jego stronę. - Cześć Arden, kiedy ruszamy na wycie… podróż poznania natury ognia ? - Zapytał podekscytowany Ignis - Za kilkanaście minut będzie południe, chodź ze mną do reszty książę… pójdziemy na polanę czerwonych kwiatów, gdzie Vitae uczył się oraz innych posługiwania ogniem - Powiedział, po czym ruszył z Ignisem do reszty kandydatów. \\\ + + + /// Gdy dotarli na polanę czerwonych kwiatów, Ignis zauważył już na miejscu 3 młode lwy wraz z uczeniem Ardena - Isharem. Gdy podeszli, szaman jak i kadeci ukłonili się przed Wielkim Szamanem oraz księciem. - Bądźcie pozdrowieni Wielki Szamanie oraz wasza wysokość - Powiedział Ishar z entuzjazmem. - Wszystko gotowe na lekcję - powiedział, pokazując na cztery niewielkie koszyki. - Dziękuję ci, Ishar, chodź ze mną na chwilę, muszę cię prosić jeszcze o jedną przysługę - Powiedział Arden po czym wskazał na jego jaskinię do której udał się z swoim uczniem. Kadeci zostali sami. Nie minęła chwila a brązowy lewek zagaił rozmowę - Nie mogę uwierzyć, że będziemy mieli ceremonię razem z księciem - Powiedział z ekscytacją Sylo. - Nie wiem z czego się cieszysz, to tylko zwykły lewek… - Powiedział Fero, po czym podszedł do Ignisa - ...który w dodatku nie powinien być księciem - Rzekł przekornie. Fero miał takie same poglądy jak jego ojciec, uważał, że jedyny prawowity władca to jego przyszywany brat Thane. Bardzo się nie lubili. - Jestem nie tylko księciem, ale również Strażnikiem, który chroni ziemię klanu. A ty jak na razie tylko gadasz i nic nie robisz - Rzekł dumnie, w końcu jak na swój wiek już miał wiele osiągnięć… dobrych co również złych. Feno chciał coś powiedzieć kiedy przerwała mu Lena - Uspokójcie się, nie możecie choć jeden raz zachowywać się jak dorośli - Spojrzała to na Ignisa jak i Fero. - Masz rację, w końcu wszyscy wiemy, że jestem bardziej książęcy od Ignisa - Powiedział prowokująco, z dziarskim uśmieszkiem, Lena spojrzała na księcia z nadzieją, że nie da się sprowokować - Masz rację, gdybym musiał każdemu udowadniać dlaczego jestem Strażnikiem i księciem to by mi życia nie starczyło - Rzekł spokojnie, szeroko się uśmiechając - Zobaczymy jak książę będzie piszczał kiedy przegra ze mną w walce - Rzucił starając się przyjąć postawę jak najbardziej pewną siebie. Ignis zaśmiał się widząc, co odstawia przed nim Fero. - Fero, ale to ty piszczałeś po ostatniej walce z księciem… i to nawet bardzo głośno - Powiedział Sylo, doskonale ją pamiętał, chociaż Fero rzucił się na Ignisa to przegrał z kretesem. - Nie byłem gotowy… a tak poza tym nie walczyłem na poważnie, teraz byłoby inaczej - Powiedział uwydatniając klatkę piersiową. - Możemy to sprawdzić tu i teraz - Zaproponował książę z iskierką ekscytacji w oczach, podszedł do niego, dzieliło ich zaledwie niecałe 30 cm. Gdy się zbliżył, można było zauważyć, że pomimo prób Fero, postawa Ignisa była o wiele bardziej przekonująca, biła z niej pewność siebie jak i pewna swoboda w porównaniu do spiętej i wydawałoby się na pokaz postawy. - Chłopaki dajcie spokój, tak nie przystoi… - Stanęła pomiędzy nimi - ...zwłaszcza w taki dzień jak dzisiaj, chyba każdy chce wypaść jak najlepiej przed mistrzami, prawda ? - Powiedziała, próbując uciszyć zarzewie konfliktu, chociaż była czujna, ostatnim razem kiedy stanęła pomiędzy nimi to Fero chciał się rzucić na nią, ale Ignis ją obronił… potem wszystko potoczyło się źle. A gdyby nie Ilianna, mogłoby się skończyć jeszcze gorzej. Ignis westchnął zrezygnowany, chociaż miał ochotę utrzeć nosa Fero, Lena miała rację. To nie był dobry moment na walkę - Masz rację Leno… - Powiedział, odsuwając się od rywala - …dzięki - Uśmiechnął się do młodej lwicy. Fero właśnie widział tu swój triumf, książę odpuści a on nie… to znaczy, że wygrał - Tak Ignis, uciekaj z podkulonym ogonem… - Gdy tylko wypowiedział te słowa, Ignis natychmiast rzucił się na Fero przygważdżając go do ziemi i szczerząc kły. Fero zamilkł ze strachu, Ignis zaskoczył go tak nagłą reakcją. - Ignis, nie... - Powiedzieli w jednej chwili Sylo i Lena. Jednak on miał w głowie inny plan, lecz gdy zobaczył bliznę na szyi Fero, zrezygnował. Po dłuższej chwili pełnej napięcia zszedł z niego, po czym odszedł od towarzystwa. Zapadła cisza, Sylo podbiegł do Fero, który nadal leżał plecami na ziemi, oddychał szybko i płytko. Lena spojrzała to na księcia potem na Sylo i Fero, podeszła do Ignisa - Ignis… - Przerwała, gdy usłyszała wychodzącego z jaskini Ardena i Ishara. Obydwoje rozejrzeli się, nie trzeba było niesamowitych umiejętności dedukcyjnych aby zrozumieć co się wydarzyło pod ich krótką nieobecność. Ishar ruszył do młodych lwów, ale Arden powstrzymał go zagradzające mu drogę laską. Po czym kiwnął do niego głową, choć jego uczniowi nie podobało się to. - Dobrze, w takim razie widzimy się później na uroczystości - Rzekł entuzjastycznie, a przynajmniej tak można było to odebrać. Ukłonił się Ardenowi oraz Ignisowi, po czym ruszył w stronę groty wiecznego ognia. Gdy znikł z drzewami Wielki Szaman podszedł do kandydatów, spojrzał na wszystkich po kolei swoim przenikliwym spojrzeniem. - A więc, kto mi opowie co tu się wydarzyło… - Ignis poczuł na sobie spojrzenie Fera, pełnego nienawiści i wyrzutu. Posłał mu sarkastyczny uśmieszek kiedy… Arden szybkim ruchem swojej laski uderzył w głowę jego jak i Fero - Auu… za co ? - krzyknął ten drugi łapiąc się za głowę. Ignisa również to zabolało, ale nie chciał dać tego po sobie poznać - Tylko wam walka w głowie - Skomentował krótko, przekonał się już nie raz, że Ignis oraz Fero nie przepadają ze sobą. Ten jeden raz aż za dobrze, kiedy ledwo żywy Fero wylądował w jego jaskini. Ale jak mógł ich powstrzymać przed wzajemnym wykończeniem się? Nie chciał aby młodzieńcy, ścinali się w czasie ich największego rozkwitu. Po czym wpadł na pewien pomysł - Chciałbym porozmawiać z wami na osobności po dzisiejszej ceremonii, zachowam to zdarzenie dla siebie, o ile wy nikomu o nim nie powiecie… - Przerwał przechodząc wzrokiem po lwach. Miał nadzieję, że to niefortunne wydarzenie nie zakłóci dzisiejszych obchodów jak i nie wpłynie na sam ich przebieg - ...rozumiemy się ? - Zapytał. Czekał na potwierdzenie od każdego lwa. Gdy wszyscy już zaakceptowali warunki Ardena, ten zaprosił ich do swojej jaskini. Wyłożona była paroma skórami służącymi pewnie jako legowisko, na ścianach znajdowało się wiele malunków, przedstawiające różne osoby oraz rzeczy. W kącie stały koszyki które przyniósł Ishar. Na środku groty było palenisko, ale na razie znajdowały się tam tylko suche patyki na chrust. Podeszli do jednej ze ścian na których znajdowały się 4 różne obrazki. - Zaczynając naszą podróż powiedzcie mi, co oznaczają te 4 symbole - Zapytał, pokazując je laską. - Te symbole przedstawiają 4 rdzenne żywioły. czerwony ogień, biały wiatr, niebieski wodę, a zielony naturę i ziemię - Odpowiedziała Lena - Doskonale moja droga. - Pogratulował po czym zaczął wykład - Nasza wiedza na temat tych żywiołów w dawnych czasach była niedostateczna aby je zrozumieć, panowały tu niesprzyjające warunki co sprawiało, że te ziemie przez nikogo nie były zamieszkiwane. Do czasu… aż Pierwszy Szaman Vitae zawarł porozumienie z duchem płomieni. Od niego otrzymaliśmy światło jakim była wiedza oraz umiejętności wykorzystywania ognia. Feniks, skrzydła płomieni, mistrz panowania nad ogniem powiadał, że ci, który wynoszą nade wszystko żywioły Powietrza, Wody czy nawet Ziemi, są w błędzie, bo przewyższa je Ogień - Podczas jego przemowy symbole zaczęły się jarzyć oraz migotać. Lwy obserwowały jak znaki zmieniały się tworząc obrazy w rytmie wypowiadanych przez Ardena słów, po chwili zastały widok rozżarzonych popiołów. Jak skończył mówić, powróciły do swoich pierwotnych znaków jakie zastali. - Chodźmy dalej… - Powiedział podchodząc do kolejnych obrazków. - ...Ogień pochłania powietrze. Może doprowadzić do pęknięcia skorupę ziemi i tak podgrzać wodę, że zamieni się ona w mgłę - Teraz obraz przedstawiał wybuch wulkanu, wyrzucającego wysoko w powietrze bryły stopionej skały. Na okoliczne lasy spłynęły wrzące strumienie czarno-purpurowej lawy i deszcz białych popiołów. - Ogień potrafi niszczyć, ale i dawać życie. Lądy potrzebują pożarów, by przetrwać. Niektóre nasiona wschodzą tylko z popiołów - Teraz na ścianie pojawił się obraz czarnego spalonego lasu po straszliwym pożarze. Ale u stóp kikutów starych drzew z warstwy popiołu zaczęły wznosić główki świeże, szmaragdowe roślinki… - W dawnych czasach te ziemie były odwiedzane tylko przez wędrujące stada, ale dzięki ogniu udało im się pokonać przeciwności trudnych warunków - Kolejny obrazek przedstawiał dziki, ośnieżony pejzaż, ale w oddali na klifowym wybrzeżu, Lwy dostrzegły jaskinie oświetlone ciepłymi, pomarańczowymi płomieniami - To jest właśnie natura ognia. Feniks wierzył, że sam żywioł ognia jest małą częścią słońca na niebie, które daje światło oraz ciepło - Zakończył podróż po jaskini - A do ostatniego nie ma obrazka ? - Spytał zawiedziony Sylo - Arden spojrzał na niego po czym się roześmiał - Możesz kiedyś narysować, o ile nie wystarczy ci spojrzeć na słońce - Rzekł Arden - Częstujecie się - Powiedział pokazując koszyki, pierwszy był przy nich Fero, rzucił się na jeden, po czym zanurzył pysk w jego zawartości, po chwili odskoczył z skwaszoną miną. - Co to jest ? - Zażądał odpowiedzi - To mój drogi były czarne jagody, są również maliny, jabłka i śliwki - Powiedział szaman - Wiesz, że jesteśmy lwami, nie jadamy roślin… - Zaczął Sylo, kiedy przerwał mu Ignis - A kto ci każe cokolwiek brać? - Zapytał retorycznie - Dziękujemy za wiedzę jaką nam przekazałeś Ardenie - Po czym zrobił mały ukłon, reszta dołączyła i również się ukłoniła przed Wielkim Szamanem. Arden odwdzięczył się również ukłonem - To był dla mnie zaszczyt książę i młodzieży. Ale teraz musimy ruszać, czeka was jeszcze ceremonia. - Ponaglił, zawsze na poznawanie natury ognia schodziło niemalże całe popołudnie. - Racja ruszajmy - Potwierdził Ignis, po czym wyszli z jaskini. Słońce było już nisko, powoli zbliżając się do zachodu, ale to było dosyć czasu aby wrócić i mieć jeszcze go trochę dla siebie. Nie czekając ruszyli w stronę groty wiecznego ognia.
Ostatnio zmieniony 29 mar 2020, 3:12 przez Ignis, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler
- Ignis
- Posty: 709
- Gatunek: Panthera Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 75
- Zręczność: 70
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Rozdział 3 - Mistrz nad Mistrzami
Podczas drogi powrotnej z daleka słychać było, że na ceremonię zebrało się niemałe zbiegowisko. Gdy dotarli tuż przed wejście do groty, zastali tam wiele członków stada oraz kilkunastu innych zwierząt których Ignis nie widział, co oznaczało, że musieli pochodzić z innych klanów. Zanim zdążyli podejść zawołał do nich Ishar - Wielki Szamanie! Przybyła przedstawicielka klanu wody Mufundi oraz przedstawiciel klanu powietrza Verwind. Chcieli się z tobą zobaczyć przed rozpoczęciem ceremonii - Zameldował - Dziękuje Isharze, Terry jeszcze nie ma ? - Zapytał wyraźnie zmartwiony. Uczeń potrząsnął głową - Ciekawe co się musiało wydarzyć, jeszcze nie zdarzyło mu się spóźnić… - Zaczął głośno myśleć kiedy przerwał mu Ishar - Król Isarus zajął się gośćmi, a Mistrzowie płomieni czekają na ciebie - Powiedział. Arden zdążył już zapomnieć jakie zamieszanie zrobiła ta ceremonia, wiedział doskonale, że jest niezwykle ważna tak samo jak utrzymywanie dobrych relacji z innymi klanami. Cieszył się, że Ishar tak bardzo angażował się, żeby wszystko odbyło jak bez jakichkolwiek niespodzianek. Z dnia na dzień Arden stawał się coraz bardziej pewny, że Ishar kiedyś zajmie rolę Wielkiego Szamana. - Wprowadź proszę kadetów do środka - Poprosił Arden, po czym odłączył się znikając za wejściem. Cała czwórka była podekscytowana, w końcu to miał być ich wielki dzień. A początkowo mała uroczystość przekształciła się w duże widowisko. - Chwila, czyli inne klany również przyszły zobaczyć Naznaczenie ? - Spytał niedowierzający Sylo, w końcu bardzo rzadko odwiedzały ich inne klany. - Tak. Z szacunku do tradycji oraz wzajemnych relacji, zapowiedzieli, że przyjdą na tą uroczystość… - Mówił Ishar, kiedy przerwał mu Fero - W końcu wiadomo, biorę udział w niej więc, to było ich obowiązkiem zobaczyć jak najwybitniejszy z uczniów dostał błogosławieństwo samego ducha płomieni - Powiedział z dumą. Cała czwórka spojrzała na niego zimnym spojrzeniem, jednak wydawał się nie zwracać na to uwagi - Myślę, że nawet nie wiedzą, że istniejesz - Skomentowała krótko Lena. Ignis już wiedział dlaczego przybyli goście. Na każdej uroczystości w której udział brał członek rodziny królewskiej, klany wysyłały swoich przedstawicieli. Jak widać, ta ceremonia nie była wyjątkiem. - Kontynuując, aby zachować dobre relacje z innymi klanami, zaprasza się ich liderów na ceremonię czy święta w których bezpośrednio bierze udział rodzina królewska, więc dzięki Ignisowi, będziecie mieli przyjemność poznać zwierzęta poza naszego klanu - Dokończył - Znowu on… - Mruknął Fero wyraźnie rozczarowany - No to mamy dodatkową motywację aby wypaść jak najlepiej - Podsumował Ignis uśmiechając się, chociaż doskonale wiedział, że niestety, ale głównie na niego będą patrzeć - Nie tylko motywację, ale i obowiązek - Szturchnęła go przyjacielsko Lena. - Dokładnie. Dobrze, że sami sobie to uświadomiliście - Powiedział dumny Ishar, w końcu od młodzieży można się spodziewać dosłownie wszystkiego, jednak miło było usłyszeć dla odmiany, że zdają sobie z tego sprawę z powagi sytuacji - Czy was również zżera stres? Możemy iść coś zjeść, bo jak będę myślał o tym to nie wyrobie... - Zaczął Sylo, ewidentnie było widać, że trawiła go trema. - Odwagi Sylo, jeszcze zobaczysz, że wypadniesz najlepiej z nas wszystkich - Powiedział Ignis klepiąc go łapą po plecach - Dokładnie - Dodała Lena, pomagając księciu podnieść przyjaciela na duchu - Co macie na myśli ? - Spytał Sylo, nie za bardzo wiedział dlaczego miałby wypaść lepiej od nich - Skoro Ignis jako członek rodziny królewskiej bierze czynny udział w ceremonii Naznaczenia Płomieni, to pewnie wszystkie oczy będą skupione na nim, więc my schodzimy na drugi plan. A tak poza tym, nie jestem twarda, wręcz przeciwnie, a ty potrafisz wytrzymać wszystko - Wytłumaczyła. Przypuszczała, że pewnie Ignis myśli podobnie, lecz nie było po nim widać presji. Jednak nie wiedziała, czy powiedział tak tylko po to aby pomóc Sylo, czy może dlatego, że tak coś przeczuwał. Z zamyślenia wyrwały ją słowa Fero - Nie martw się Sylo, kiedy Ignis i Lena będą kąpać się w wstydzie i rozczarowaniu wszystkich, ty i ja będziemy się zmagać w blasku mojej chwały - Powiedział stojąc obok Sylo i dzieląc się swoją wizją. Ignis już zrobił krok w jego stronę, kiedy Lena zatrzymała go łapą. Rzuciła mu pełne powagi spojrzenie, na co książę przewrócił oczami. - Zobaczymy podczas Naznaczenia, oczywiście trzymam za was wszystkich pazury… - Powiedział Ishar - …a teraz chodźmy do środka - Zaproponował po czym ruszył przodem. Za nim udał się Ignis, Lena, Fero oraz Sylo. Minęli dwóch strażników którzy się im lekko ukłonili, po czym wrócili do swojej bieżącej postawy. Gdy weszli bardziej w głąb zobaczyli tłum zwierząt, tam gdzie na wzniesieniu w centrum sali leży wielka kamienna misa znajdowało się 5 szamanów pilnujących aby nikt nie podszedł do niej zbyt blisko. Przed nimi stały różne zwierzęta, z czego to były głównie lwy. Za misą siedział król w towarzystwie wspomnianych wcześniej gości, natomiast Mistrzów płomieni oraz rodzeństwa księcia jeszcze nie było. Tak samo jak reszty kandydatów, zanim Ishar się obejrzał został już tylko książę, który szedł za nim w stronę swojego ojca. - No cóż… - Zaczął - ...przynajmniej przedstawię cię gościom - Powiedział, po czym przedarli się przez tłum bez większych problemów. Gdy dotarli do króla i gości, trwała w najlepsze rozmowa o tradycjach klanów, którą przerwano jak tylko się zbliżyli. - O, patrzcie kogo tu mamy, uczeń Ardena oraz... - Zaczęła słonica Mufundi, gdy spojrzała pytająco na młodego lwa - Ignis, mój najmłodszy syn - Przedstawił go król - A teraz niestety muszę was zostawić i sprawdzić czy już wszystko gotowe - Powiedział wymijając gości, po czym opuścił ich pośpiesznym krokiem - Tak, już pamiętam… to ty byłeś tym słodkim lwiątkiem, ale wyrosłeś od tego czasu oraz już masz początki grzywy... - Zachwycała się Mufundi, na twarzy Ishara pojawił mimowolny uśmiech, za to Ignis poczuł się lekko zawstydzony - ...pewnie mnie nie pamiętasz, byłeś wtedy taki mały i przesłodki - mówiła dalej słonica, kiedy przerwał jej orzeł - Wystarczy, ileż można, przez ciebie zaraz książę się pod ziemię zapadnie - Powiedział, wymachując skrzydłami - To może ja książę przedstawię ci naszych gości - Zaproponował Ishar - Książę Ignisie, przedstawiam ci Mafundi, Wielkiego Szamana znad niebiańskiego jeziora która reprezentuje klan wody... - Wskazał na słonicę - …oraz Księcia Verwinda, z burzowej grani który reprezentuje klan powietrza - Wskazał na majestatycznego orła - Ignis ukłonił się, na co goście zareagowali tak samo - A więc jesteś pierworodnym synem Isarusa - Rzekł Verwind - Słyszałem, że dołączyłeś za młodu do Strażników, a teraz przystąpisz do ceremonii Naznaczenia Płomieni, jak się czujesz przed tak ważnym wydarzeniem ? - Zapytał orzeł podchodząc do księcia i szamana - Bardzo dobrze, nic mnie nie złamie, ani próba ani ogień - Rzekł pewny siebie Ignis - Dobra postawa, pewność siebie jest dobrą cechą... - Powiedział Verwind, gdy przerwała mu Mafundi - Książe przygotuj posłanie, bo zaraz będziesz miał wyjątkową okazję wysłuchania jakże interesującego wykładu na temat dobry cech, godnych książąt. - Powiedział kładąc nacisk na posłanie oraz interesującego. Verwind obrócił się w jej stronę - Przynajmniej się czegoś ode mnie dowie cenniejszego niż szczegółowego do bólu opisu swojego wyglądu jak był małym lwiątkiem - Powiedział, i pewnie by posprzeczali się jeszcze, gdyby nie znajomy głos - Raz nie ma wśród nas Terry, a wy już się kłócicie - Powiedział Arden, który właśnie przyszedł - Arden ! - Powiedzieli niemalże jednocześnie Mafundi oraz Verwind - Ile to już czasu minęło od ostatniego spotkania? 40 księżyców? - Zapytała słonica - Cieszę się, że widzę cię w pełni zdrów - Rzekł orzeł. - Również mnie cieszy wasz widok, ale czas na rozmowy będzie po ceremonii… - Powiedział po czym zwrócił się do księcia i ucznia - Idźcie już na dół, za chwilę wszystko się rozpocznie - Po czym poszedł do kamiennej misy przy której stało 4 Mistrzów Płomieni. Ignis oraz Ishar zeszli na dół, wszystko było już przygotowane, a tłum zajął odpowiednie miejsca zostawiając wolny środek. Wśród tłumu Ignis zauważył starsze rodzeństwo - brata Thane oraz siostrę Amber, Liderkę Strażników Ilianne, Aresa, Ventiego jak i wiele innych znanych mu lwów. Dołączył do reszty kandydatów, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Na środek groty wyszedł król - Witam wszystkich tu zgromadzonych, Strażników, szamanów, szanownych gości z klanu wody i klanu powietrza. Chciałem podziękować za przybycie w tak… licznej grupie w tak szczególnym dla klanu ognia dniu. Ale nie przedłużając, powitajmy Mistrzów Płomieni… - Podczas przemowy Mistrzowie stanęli na wzniesieniu przed misą w której znajdowało się wyschnięte gałęzie, cała czwórka otrzymała płonące pochodnie, gdy nastąpiła odpowiednia chwila każdy z nich włożył swoją do misy powodując, że zapłonął w niej ogień - ...Mistrzynię River - Lwica pomachała łapą radośnie uśmiechając się, następnie wyciągnęła to co zostało z pochodni i ugasiła przydeptując samą łapą, a tłum uderzał łapami o podłoże w formie oklasków - ...Mistrza Heliosa - Lew z bujną niemalże złotą grzywą obszedł biegiem misę skacząc przez płomień robiąc tym samym sobie efektowne wejście, po czym ukłonił się przy asyście oklasków - ...Mistrza Udyra - Lew miał założone specjalne “rękawice” do których przymocowano kawałki ostrych oraz wyjątkowych kamieni, którymi drapiąc po podłożu powodowało tworzenie się masy iskier, co spotkał się z oklaskami - ...i Mistrza wśród Mistrzów, Magnusa - Lew o ciemnej barwie wyszedł przed misę, na sobie miał zbroję ze skóry z wyrytymi znakami ognia, gdy stanął przed misą nagle za nim ogień buchnął pozostawiając w powietrzu tysiące zanikających iskier. Publiczność zamarła, tylko po to aby po chwili dać głośny tupot. Powstało niemałe zamieszanie, lwy opowiadały o swoich ulubionych Mistrzach między sobą. U Ignisa wszyscy zrobili dobre wrażenie, ich umiejętności były niezwykłe - Cieszymy się, że jesteście z nami Mistrzowie, a ciąg dalszy poprowadzi Wielki Szaman Arden - Po tych słowach Mistrzowie wycofali się, a Arden podszedł do miejsca gdzie stał Isarus, natomiast król udał się na swoje miejsce wśród widowni - Jak za pewne wiecie, Naznaczenie Płomieni to nie jest zwykła ceremonia, ma ona również na celu przypomnieć jedną z łask jaką otrzymaliśmy od ducha płomieni. Dar pozwalający wykorzystywać ogień, okiełznać go i rozpalić. Próba jaką za chwilę podejmą się kadeci to również sprawdzian ich wytrwałości, a przede wszystkim odwagi. Czyli tego co nauczał Vitae wiek temu, czego uczymy się do dziś. Podczas próby otrzymają błogosławieństwo samego Feniksa, jest to niewątpliwie bardzo duży zaszczyt. - Przemawiał Arden. Ignis w porównaniu do reszty coraz bardziej się nakręcał, w końcu Ilianna obiecała mu polowanie, nie mógł przepuścić takiej okazji. - Poznajmy zatem przyszłych uczniów, zostaną przyprowadzeni zgodnie z tradycją przez najmłodszego szamana - Powiedział Arden. Z pierwszego rzędu wyszli za Isharem Fero, Sylo, Lena oraz Ignis. Stanęli w rządku obok Wielkiego Szamana. - Mój drogi uczniu czy chciałbyś coś powiedzieć ? - Spytał się Arden Ishara - Tak. To jest dla mnie niezwykły zaszczyt móc uczestniczyć w tym wydarzeniu jako przewodnik dla przyszłych uczniów. Dlatego pozwolę sobie przedstawić wam… - Powiedział - ...Fero - Młody lew pomachał łapą uśmiechając się - ...Sylo - Ukłonił się nisko starając się nie myśleć ile oczu na niego patrzy - ...Lena - Również się ukłoniła - ...Książe Ignis - Ukłonił się nisko według wskazówek Ishara. Tłum tupał, po czym Arden podniósł rękę aby go uciszyć - Dziękuje Ishar za przedstawienie kadetów, jednak teraz nadszedł czas aby zacząć ceremonię Naznaczenia Płomieni. Niech zaczną się próby. - Arden obejrzał się i tak jak się spodziewał stali za nim Mistrzowie. Tymczasem Ishar zadowolony z swojego małego wkładu wrócił na miejsce - Czyńcie honory - Powiedział szaman do Mistrzów. River była pierwsza, zabrała specjalne narzędzie które na końcu miało wyrzeźbiony znak ognia, zabrała go i podeszła do Leny - Zaufasz mi ? - Zapytała młodej lwicy, choć widziała, że nie spodoba jej się to co za chwilę ją spotka - Chce - Powiedziała - To w takim razie weź patyk do pyszczka i zamknij ślepka na chwile - Lena zrobiła to o co powiedziała jej Mistrzyni - Gdy tylko zamknęła oczy, poczuła gorące coś na swoim ramieniu, chciała krzyknąć oraz odskoczyć, ale River ją przytrzymała, a zamiast krzyku przegryzła mokry patyk który potem uporczywie próbowała wypluć, gdy się w końcu udało, było już po wszystkim. - I jak ? - Zapytała, dotykając mokrą łapą jej znaku - Bolało… i to bardzo - Powiedziała niewyraźnie próbując pozbyć się resztek mokrego drewna. - Ale dałaś radę, łapa ? - Lena uświadomiła sobie, że rzeczywiście już po wszystkim, chociaż miejsce znaku piekło, wilgotna łapa była niemalże zbawieniem. Przybiła piątkę, po czym poczuła ból kiedy poruszyła ramieniem, przez co na jej twarzy pojawił się mimowolnie grymas. Następny w kolejce okazał się Sylo, Helios podszedł do niego - Co lubisz robić ? - Zapytał, widział, że od czasu ukłonu młodzieniec miał zamknięte oczy, więc postanowił podejść do tego sposobem - Jeść - Odpowiedział - A co lubisz jeść ? - Mięso - Odpowiedział dalej trzymając zamknięte oczy - A wymienisz mi z jakiego zwierzęcia najbardziej lubisz - Dopytywał, w tym czasie przyłożył narzędzie do boku Sylo, ale tak się skupił, że nie zauważył - Antylopa, królik… - Odpowiadał zestresowany - A zebra ? - pytał dalej Helios zabierając narzędzie - Tak... - Otworzył oczy i zobaczył znak na swoim boku, w jednym momencie przybył cały ból jakiego wcześniej nie czuł.- ...zebraaaaaaaaa… - Krzyknął. - Aż tak bardzo je lubisz ? - Zapytał śmiejąc się, obyło się bez krzyku podczas oznaczenia, a po nim to już inna historia. Sylo leżał na lewym boku kiedy podeszła do niego River i dała mokrą łapę na jego znak. Następny okazał się Fero, Udyr podszedł do niego - Widzę, że lubisz się wyróżniać, chcesz mieć dodatkowy powód ? - Zapytał - Owszem chce… - Za nim zdążył odpowiedzieć Udyr bardzo szybko przyłożył narzędzie do boku Fero, ten próbował nie krzyczeć, ani wyrywać, ale jego ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Chociaż nie udało mu się wyrwać, nie obyło się bez krzyku. Na deser został Ignis, obserwując co się działo u innych, przygotowywał się psychicznie na ciężką próbę. - Ty również zamierzasz piszczeć i się wyrywać, jak poprzednicy ? - Zapytał Magnus, jego wyraz twarzy był pozbawiony emocji. - Oczywiście, że nie - Odpowiedział. Ktoś w końcu musi obronić nasz honor pomyślał. - Nie uwierzę dopóki nie zobaczę - Powiedział po czym wziął narzędzie, Ignis zamknął oczy i zacisnął zęby, obiecał, że przejdzie próbę niczym Strażnik, więc nie mógł zawieść. Po chwili poczuł nagły ból, jednak był do pewnych granic znośny, nasilał się przez jakieś parę sekund po czym usłyszał - Możesz otworzyć oczy, już po wszystkim - Powiedział Magna. Ignis otworzył je, choć ból nadal się tlił najgorsze było już za nim. - No proszę, nawet mnie może jednak coś zaskoczyć - Skomentował - A myślałem, że to już się raczej nie stanie - Powiedział spoglądając na księcia, jakby szukał jakiejkolwiek szansy na to, że jeszcze krzyknie lub zacznie się okładać z bólu - Powiedziałem, że nie będę krzyczeć - Powiedział dumny z siebie, chociaż bok nadal go bolał, to mimo wszystko nie dawał tego po sobie zobaczyć. - Zadziorny jesteś mały książę, ale to jedno muszę ci przyznać, spodziewałem się czegoś podobnego do reszty - Powiedział po czym odszedł od niego. - Żyjesz ? - Zapytała się go River, podchodząc do niego - Tak, wszystko w porządku - Powiedział odwracając się powoli, starając się nie korzystać z prawej łapy - Lwica wydała się zignorować to co powiedział po czym dała mokrą łapę na jego znak, co trzeba było przyznać, łagodziło trochę ból. Arden podszedł do kadetów - Zakończyliście próbę, chociaż każdy na własny sposób. Udowodniliście przystępując do niej jak i mierząc się z nią, że jesteście godni błogosławieństwa jakie zesłał na was duch płomieni. Tym samym którym obdarował Vitaego oraz jego uczniów, tym samym którzy niosą na swoich barkach od wielu lat Mistrzowie Płomieni, tym samym którymi zostaliście dzisiaj obdarowani. Niech ten znak będzie nie tylko dowodem, że zostaliście rzemieślnikami, ale również powodem do dumy, gdyż przeszliście próbę ognia. Niech duch płomieni za pomocą tego znaku kieruje was drogą ku światłu płomieni, kiedy zbłądzicie wśród ciemności zakrętów. Wykorzystajcie dary jakie od niego otrzymaliśmy - Powiedział - A teraz niech Mistrzowie zdecydują kogo będą uczyć - Nastała cisza, było słychać tylko trzask pękających gałęzi. Napięcie zaczęło nieprzerwanie rosnąć, aż odezwała się pierwsza Mistrzyni River. - Wybieram ciebie Lena - Po czym podeszła do młodej lwicy - Lena, odetchnęła z ulgą - Dziękuję - powiedziała krótko - River się uśmiechnęła - Nie dziękuj mi… - Chciała powiedzieć, lecz tłum zagłuszył ją głośnymi oklaskami. Następnie znowu zapadła cisza, którą przerwał tym razem Mistrz Helios - Wybieram zebrożercę... - Rzucił żartobliwie - Po czym jego mina spoważniała - Sylo - Następnie podszedł do swojego nowego ucznia. Kolejny odezwał się Udyr - Z dwojga złego wybieram Fero - Powiedział po czym podszedł do niego. - Ostatni został Ignis, nie podobał mu się komentarz Mistrza Udyra, chociaż słynął z pesymizmu oraz niemiłych docinek. Nastała cisza, Magnus przyglądał się z góry młodemu księciu w zupełnej ciszy. Jego postawa oraz osoba wydawała się emanować aurą tajemniczości i strachu co skutecznie budowało napięcie. Ignis chociaż dzielnie opierał się uczuciu strachu, nie mógł się pozbyć coraz większych wątpliwości oraz spadku pewności siebie. W końcu ciągnącą się w nieskończoność niepokojącą ciszę przerwał Magnus - Masz temperament młody księciu oraz nie mogę pominąć tego, że udało ci się mnie zaskoczyć - Rzekł po czym odwrócił się - Chcę cię widzieć za dwa księżyce w mojej jaskini najpóźniej w południe - Powiedział po czym udał się do drugiego wyjścia z groty. Ignis odetchnął z ulgą, był w tym momencie najszczęśliwszym lwem na ziemi. Postanowił ryknąć najgłośniej jak umiał aby się wyładować. W tym samym czasie, część lwów tupał albo ryczała razem z nim. Słychać również było trąbienie słonicy. Następnie Venti, Lena i Sylo rzucili się na Ignisa, z radością wypisaną na twarzy. Każdy z kadetów pomyślnie przeszedł próbę oraz byli już oficjalnie uczniami Mistrzów Płomieni. Kiedy z niego zeszli to samo zrobiła jego siostra, natomiast Thane postanowił stonować, aby książę mógł przynajmniej złapać oddech. Podczas okrzyków jak i tupotu zwierząt, Isarus wraz z Ardenem stanęli na środku groty. Zaczął król - Gratuluje pomyślnego przejścia próby, teraz aby uczcić ten niezwykły dzień, zapraszam wszystkich tu zgromadzonych do wielkich jaskiń, gdzie będziemy świętować oraz weselić się tym jakże radosnym czasem - Powiedział - Został przygotowany poczęstunek, więc mam nadzieję, że nikt nie wyjdzie stamtąd głodny. A teraz proszę szanownych gości z klanu wody oraz powietrza aby udali się ze mną, zaprowadzę was do wielkich jaskiń - Powiedział szaman po czym udał się razem z nimi opuszczając grotę.
Podczas drogi powrotnej z daleka słychać było, że na ceremonię zebrało się niemałe zbiegowisko. Gdy dotarli tuż przed wejście do groty, zastali tam wiele członków stada oraz kilkunastu innych zwierząt których Ignis nie widział, co oznaczało, że musieli pochodzić z innych klanów. Zanim zdążyli podejść zawołał do nich Ishar - Wielki Szamanie! Przybyła przedstawicielka klanu wody Mufundi oraz przedstawiciel klanu powietrza Verwind. Chcieli się z tobą zobaczyć przed rozpoczęciem ceremonii - Zameldował - Dziękuje Isharze, Terry jeszcze nie ma ? - Zapytał wyraźnie zmartwiony. Uczeń potrząsnął głową - Ciekawe co się musiało wydarzyć, jeszcze nie zdarzyło mu się spóźnić… - Zaczął głośno myśleć kiedy przerwał mu Ishar - Król Isarus zajął się gośćmi, a Mistrzowie płomieni czekają na ciebie - Powiedział. Arden zdążył już zapomnieć jakie zamieszanie zrobiła ta ceremonia, wiedział doskonale, że jest niezwykle ważna tak samo jak utrzymywanie dobrych relacji z innymi klanami. Cieszył się, że Ishar tak bardzo angażował się, żeby wszystko odbyło jak bez jakichkolwiek niespodzianek. Z dnia na dzień Arden stawał się coraz bardziej pewny, że Ishar kiedyś zajmie rolę Wielkiego Szamana. - Wprowadź proszę kadetów do środka - Poprosił Arden, po czym odłączył się znikając za wejściem. Cała czwórka była podekscytowana, w końcu to miał być ich wielki dzień. A początkowo mała uroczystość przekształciła się w duże widowisko. - Chwila, czyli inne klany również przyszły zobaczyć Naznaczenie ? - Spytał niedowierzający Sylo, w końcu bardzo rzadko odwiedzały ich inne klany. - Tak. Z szacunku do tradycji oraz wzajemnych relacji, zapowiedzieli, że przyjdą na tą uroczystość… - Mówił Ishar, kiedy przerwał mu Fero - W końcu wiadomo, biorę udział w niej więc, to było ich obowiązkiem zobaczyć jak najwybitniejszy z uczniów dostał błogosławieństwo samego ducha płomieni - Powiedział z dumą. Cała czwórka spojrzała na niego zimnym spojrzeniem, jednak wydawał się nie zwracać na to uwagi - Myślę, że nawet nie wiedzą, że istniejesz - Skomentowała krótko Lena. Ignis już wiedział dlaczego przybyli goście. Na każdej uroczystości w której udział brał członek rodziny królewskiej, klany wysyłały swoich przedstawicieli. Jak widać, ta ceremonia nie była wyjątkiem. - Kontynuując, aby zachować dobre relacje z innymi klanami, zaprasza się ich liderów na ceremonię czy święta w których bezpośrednio bierze udział rodzina królewska, więc dzięki Ignisowi, będziecie mieli przyjemność poznać zwierzęta poza naszego klanu - Dokończył - Znowu on… - Mruknął Fero wyraźnie rozczarowany - No to mamy dodatkową motywację aby wypaść jak najlepiej - Podsumował Ignis uśmiechając się, chociaż doskonale wiedział, że niestety, ale głównie na niego będą patrzeć - Nie tylko motywację, ale i obowiązek - Szturchnęła go przyjacielsko Lena. - Dokładnie. Dobrze, że sami sobie to uświadomiliście - Powiedział dumny Ishar, w końcu od młodzieży można się spodziewać dosłownie wszystkiego, jednak miło było usłyszeć dla odmiany, że zdają sobie z tego sprawę z powagi sytuacji - Czy was również zżera stres? Możemy iść coś zjeść, bo jak będę myślał o tym to nie wyrobie... - Zaczął Sylo, ewidentnie było widać, że trawiła go trema. - Odwagi Sylo, jeszcze zobaczysz, że wypadniesz najlepiej z nas wszystkich - Powiedział Ignis klepiąc go łapą po plecach - Dokładnie - Dodała Lena, pomagając księciu podnieść przyjaciela na duchu - Co macie na myśli ? - Spytał Sylo, nie za bardzo wiedział dlaczego miałby wypaść lepiej od nich - Skoro Ignis jako członek rodziny królewskiej bierze czynny udział w ceremonii Naznaczenia Płomieni, to pewnie wszystkie oczy będą skupione na nim, więc my schodzimy na drugi plan. A tak poza tym, nie jestem twarda, wręcz przeciwnie, a ty potrafisz wytrzymać wszystko - Wytłumaczyła. Przypuszczała, że pewnie Ignis myśli podobnie, lecz nie było po nim widać presji. Jednak nie wiedziała, czy powiedział tak tylko po to aby pomóc Sylo, czy może dlatego, że tak coś przeczuwał. Z zamyślenia wyrwały ją słowa Fero - Nie martw się Sylo, kiedy Ignis i Lena będą kąpać się w wstydzie i rozczarowaniu wszystkich, ty i ja będziemy się zmagać w blasku mojej chwały - Powiedział stojąc obok Sylo i dzieląc się swoją wizją. Ignis już zrobił krok w jego stronę, kiedy Lena zatrzymała go łapą. Rzuciła mu pełne powagi spojrzenie, na co książę przewrócił oczami. - Zobaczymy podczas Naznaczenia, oczywiście trzymam za was wszystkich pazury… - Powiedział Ishar - …a teraz chodźmy do środka - Zaproponował po czym ruszył przodem. Za nim udał się Ignis, Lena, Fero oraz Sylo. Minęli dwóch strażników którzy się im lekko ukłonili, po czym wrócili do swojej bieżącej postawy. Gdy weszli bardziej w głąb zobaczyli tłum zwierząt, tam gdzie na wzniesieniu w centrum sali leży wielka kamienna misa znajdowało się 5 szamanów pilnujących aby nikt nie podszedł do niej zbyt blisko. Przed nimi stały różne zwierzęta, z czego to były głównie lwy. Za misą siedział król w towarzystwie wspomnianych wcześniej gości, natomiast Mistrzów płomieni oraz rodzeństwa księcia jeszcze nie było. Tak samo jak reszty kandydatów, zanim Ishar się obejrzał został już tylko książę, który szedł za nim w stronę swojego ojca. - No cóż… - Zaczął - ...przynajmniej przedstawię cię gościom - Powiedział, po czym przedarli się przez tłum bez większych problemów. Gdy dotarli do króla i gości, trwała w najlepsze rozmowa o tradycjach klanów, którą przerwano jak tylko się zbliżyli. - O, patrzcie kogo tu mamy, uczeń Ardena oraz... - Zaczęła słonica Mufundi, gdy spojrzała pytająco na młodego lwa - Ignis, mój najmłodszy syn - Przedstawił go król - A teraz niestety muszę was zostawić i sprawdzić czy już wszystko gotowe - Powiedział wymijając gości, po czym opuścił ich pośpiesznym krokiem - Tak, już pamiętam… to ty byłeś tym słodkim lwiątkiem, ale wyrosłeś od tego czasu oraz już masz początki grzywy... - Zachwycała się Mufundi, na twarzy Ishara pojawił mimowolny uśmiech, za to Ignis poczuł się lekko zawstydzony - ...pewnie mnie nie pamiętasz, byłeś wtedy taki mały i przesłodki - mówiła dalej słonica, kiedy przerwał jej orzeł - Wystarczy, ileż można, przez ciebie zaraz książę się pod ziemię zapadnie - Powiedział, wymachując skrzydłami - To może ja książę przedstawię ci naszych gości - Zaproponował Ishar - Książę Ignisie, przedstawiam ci Mafundi, Wielkiego Szamana znad niebiańskiego jeziora która reprezentuje klan wody... - Wskazał na słonicę - …oraz Księcia Verwinda, z burzowej grani który reprezentuje klan powietrza - Wskazał na majestatycznego orła - Ignis ukłonił się, na co goście zareagowali tak samo - A więc jesteś pierworodnym synem Isarusa - Rzekł Verwind - Słyszałem, że dołączyłeś za młodu do Strażników, a teraz przystąpisz do ceremonii Naznaczenia Płomieni, jak się czujesz przed tak ważnym wydarzeniem ? - Zapytał orzeł podchodząc do księcia i szamana - Bardzo dobrze, nic mnie nie złamie, ani próba ani ogień - Rzekł pewny siebie Ignis - Dobra postawa, pewność siebie jest dobrą cechą... - Powiedział Verwind, gdy przerwała mu Mafundi - Książe przygotuj posłanie, bo zaraz będziesz miał wyjątkową okazję wysłuchania jakże interesującego wykładu na temat dobry cech, godnych książąt. - Powiedział kładąc nacisk na posłanie oraz interesującego. Verwind obrócił się w jej stronę - Przynajmniej się czegoś ode mnie dowie cenniejszego niż szczegółowego do bólu opisu swojego wyglądu jak był małym lwiątkiem - Powiedział, i pewnie by posprzeczali się jeszcze, gdyby nie znajomy głos - Raz nie ma wśród nas Terry, a wy już się kłócicie - Powiedział Arden, który właśnie przyszedł - Arden ! - Powiedzieli niemalże jednocześnie Mafundi oraz Verwind - Ile to już czasu minęło od ostatniego spotkania? 40 księżyców? - Zapytała słonica - Cieszę się, że widzę cię w pełni zdrów - Rzekł orzeł. - Również mnie cieszy wasz widok, ale czas na rozmowy będzie po ceremonii… - Powiedział po czym zwrócił się do księcia i ucznia - Idźcie już na dół, za chwilę wszystko się rozpocznie - Po czym poszedł do kamiennej misy przy której stało 4 Mistrzów Płomieni. Ignis oraz Ishar zeszli na dół, wszystko było już przygotowane, a tłum zajął odpowiednie miejsca zostawiając wolny środek. Wśród tłumu Ignis zauważył starsze rodzeństwo - brata Thane oraz siostrę Amber, Liderkę Strażników Ilianne, Aresa, Ventiego jak i wiele innych znanych mu lwów. Dołączył do reszty kandydatów, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Na środek groty wyszedł król - Witam wszystkich tu zgromadzonych, Strażników, szamanów, szanownych gości z klanu wody i klanu powietrza. Chciałem podziękować za przybycie w tak… licznej grupie w tak szczególnym dla klanu ognia dniu. Ale nie przedłużając, powitajmy Mistrzów Płomieni… - Podczas przemowy Mistrzowie stanęli na wzniesieniu przed misą w której znajdowało się wyschnięte gałęzie, cała czwórka otrzymała płonące pochodnie, gdy nastąpiła odpowiednia chwila każdy z nich włożył swoją do misy powodując, że zapłonął w niej ogień - ...Mistrzynię River - Lwica pomachała łapą radośnie uśmiechając się, następnie wyciągnęła to co zostało z pochodni i ugasiła przydeptując samą łapą, a tłum uderzał łapami o podłoże w formie oklasków - ...Mistrza Heliosa - Lew z bujną niemalże złotą grzywą obszedł biegiem misę skacząc przez płomień robiąc tym samym sobie efektowne wejście, po czym ukłonił się przy asyście oklasków - ...Mistrza Udyra - Lew miał założone specjalne “rękawice” do których przymocowano kawałki ostrych oraz wyjątkowych kamieni, którymi drapiąc po podłożu powodowało tworzenie się masy iskier, co spotkał się z oklaskami - ...i Mistrza wśród Mistrzów, Magnusa - Lew o ciemnej barwie wyszedł przed misę, na sobie miał zbroję ze skóry z wyrytymi znakami ognia, gdy stanął przed misą nagle za nim ogień buchnął pozostawiając w powietrzu tysiące zanikających iskier. Publiczność zamarła, tylko po to aby po chwili dać głośny tupot. Powstało niemałe zamieszanie, lwy opowiadały o swoich ulubionych Mistrzach między sobą. U Ignisa wszyscy zrobili dobre wrażenie, ich umiejętności były niezwykłe - Cieszymy się, że jesteście z nami Mistrzowie, a ciąg dalszy poprowadzi Wielki Szaman Arden - Po tych słowach Mistrzowie wycofali się, a Arden podszedł do miejsca gdzie stał Isarus, natomiast król udał się na swoje miejsce wśród widowni - Jak za pewne wiecie, Naznaczenie Płomieni to nie jest zwykła ceremonia, ma ona również na celu przypomnieć jedną z łask jaką otrzymaliśmy od ducha płomieni. Dar pozwalający wykorzystywać ogień, okiełznać go i rozpalić. Próba jaką za chwilę podejmą się kadeci to również sprawdzian ich wytrwałości, a przede wszystkim odwagi. Czyli tego co nauczał Vitae wiek temu, czego uczymy się do dziś. Podczas próby otrzymają błogosławieństwo samego Feniksa, jest to niewątpliwie bardzo duży zaszczyt. - Przemawiał Arden. Ignis w porównaniu do reszty coraz bardziej się nakręcał, w końcu Ilianna obiecała mu polowanie, nie mógł przepuścić takiej okazji. - Poznajmy zatem przyszłych uczniów, zostaną przyprowadzeni zgodnie z tradycją przez najmłodszego szamana - Powiedział Arden. Z pierwszego rzędu wyszli za Isharem Fero, Sylo, Lena oraz Ignis. Stanęli w rządku obok Wielkiego Szamana. - Mój drogi uczniu czy chciałbyś coś powiedzieć ? - Spytał się Arden Ishara - Tak. To jest dla mnie niezwykły zaszczyt móc uczestniczyć w tym wydarzeniu jako przewodnik dla przyszłych uczniów. Dlatego pozwolę sobie przedstawić wam… - Powiedział - ...Fero - Młody lew pomachał łapą uśmiechając się - ...Sylo - Ukłonił się nisko starając się nie myśleć ile oczu na niego patrzy - ...Lena - Również się ukłoniła - ...Książe Ignis - Ukłonił się nisko według wskazówek Ishara. Tłum tupał, po czym Arden podniósł rękę aby go uciszyć - Dziękuje Ishar za przedstawienie kadetów, jednak teraz nadszedł czas aby zacząć ceremonię Naznaczenia Płomieni. Niech zaczną się próby. - Arden obejrzał się i tak jak się spodziewał stali za nim Mistrzowie. Tymczasem Ishar zadowolony z swojego małego wkładu wrócił na miejsce - Czyńcie honory - Powiedział szaman do Mistrzów. River była pierwsza, zabrała specjalne narzędzie które na końcu miało wyrzeźbiony znak ognia, zabrała go i podeszła do Leny - Zaufasz mi ? - Zapytała młodej lwicy, choć widziała, że nie spodoba jej się to co za chwilę ją spotka - Chce - Powiedziała - To w takim razie weź patyk do pyszczka i zamknij ślepka na chwile - Lena zrobiła to o co powiedziała jej Mistrzyni - Gdy tylko zamknęła oczy, poczuła gorące coś na swoim ramieniu, chciała krzyknąć oraz odskoczyć, ale River ją przytrzymała, a zamiast krzyku przegryzła mokry patyk który potem uporczywie próbowała wypluć, gdy się w końcu udało, było już po wszystkim. - I jak ? - Zapytała, dotykając mokrą łapą jej znaku - Bolało… i to bardzo - Powiedziała niewyraźnie próbując pozbyć się resztek mokrego drewna. - Ale dałaś radę, łapa ? - Lena uświadomiła sobie, że rzeczywiście już po wszystkim, chociaż miejsce znaku piekło, wilgotna łapa była niemalże zbawieniem. Przybiła piątkę, po czym poczuła ból kiedy poruszyła ramieniem, przez co na jej twarzy pojawił się mimowolnie grymas. Następny w kolejce okazał się Sylo, Helios podszedł do niego - Co lubisz robić ? - Zapytał, widział, że od czasu ukłonu młodzieniec miał zamknięte oczy, więc postanowił podejść do tego sposobem - Jeść - Odpowiedział - A co lubisz jeść ? - Mięso - Odpowiedział dalej trzymając zamknięte oczy - A wymienisz mi z jakiego zwierzęcia najbardziej lubisz - Dopytywał, w tym czasie przyłożył narzędzie do boku Sylo, ale tak się skupił, że nie zauważył - Antylopa, królik… - Odpowiadał zestresowany - A zebra ? - pytał dalej Helios zabierając narzędzie - Tak... - Otworzył oczy i zobaczył znak na swoim boku, w jednym momencie przybył cały ból jakiego wcześniej nie czuł.- ...zebraaaaaaaaa… - Krzyknął. - Aż tak bardzo je lubisz ? - Zapytał śmiejąc się, obyło się bez krzyku podczas oznaczenia, a po nim to już inna historia. Sylo leżał na lewym boku kiedy podeszła do niego River i dała mokrą łapę na jego znak. Następny okazał się Fero, Udyr podszedł do niego - Widzę, że lubisz się wyróżniać, chcesz mieć dodatkowy powód ? - Zapytał - Owszem chce… - Za nim zdążył odpowiedzieć Udyr bardzo szybko przyłożył narzędzie do boku Fero, ten próbował nie krzyczeć, ani wyrywać, ale jego ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Chociaż nie udało mu się wyrwać, nie obyło się bez krzyku. Na deser został Ignis, obserwując co się działo u innych, przygotowywał się psychicznie na ciężką próbę. - Ty również zamierzasz piszczeć i się wyrywać, jak poprzednicy ? - Zapytał Magnus, jego wyraz twarzy był pozbawiony emocji. - Oczywiście, że nie - Odpowiedział. Ktoś w końcu musi obronić nasz honor pomyślał. - Nie uwierzę dopóki nie zobaczę - Powiedział po czym wziął narzędzie, Ignis zamknął oczy i zacisnął zęby, obiecał, że przejdzie próbę niczym Strażnik, więc nie mógł zawieść. Po chwili poczuł nagły ból, jednak był do pewnych granic znośny, nasilał się przez jakieś parę sekund po czym usłyszał - Możesz otworzyć oczy, już po wszystkim - Powiedział Magna. Ignis otworzył je, choć ból nadal się tlił najgorsze było już za nim. - No proszę, nawet mnie może jednak coś zaskoczyć - Skomentował - A myślałem, że to już się raczej nie stanie - Powiedział spoglądając na księcia, jakby szukał jakiejkolwiek szansy na to, że jeszcze krzyknie lub zacznie się okładać z bólu - Powiedziałem, że nie będę krzyczeć - Powiedział dumny z siebie, chociaż bok nadal go bolał, to mimo wszystko nie dawał tego po sobie zobaczyć. - Zadziorny jesteś mały książę, ale to jedno muszę ci przyznać, spodziewałem się czegoś podobnego do reszty - Powiedział po czym odszedł od niego. - Żyjesz ? - Zapytała się go River, podchodząc do niego - Tak, wszystko w porządku - Powiedział odwracając się powoli, starając się nie korzystać z prawej łapy - Lwica wydała się zignorować to co powiedział po czym dała mokrą łapę na jego znak, co trzeba było przyznać, łagodziło trochę ból. Arden podszedł do kadetów - Zakończyliście próbę, chociaż każdy na własny sposób. Udowodniliście przystępując do niej jak i mierząc się z nią, że jesteście godni błogosławieństwa jakie zesłał na was duch płomieni. Tym samym którym obdarował Vitaego oraz jego uczniów, tym samym którzy niosą na swoich barkach od wielu lat Mistrzowie Płomieni, tym samym którymi zostaliście dzisiaj obdarowani. Niech ten znak będzie nie tylko dowodem, że zostaliście rzemieślnikami, ale również powodem do dumy, gdyż przeszliście próbę ognia. Niech duch płomieni za pomocą tego znaku kieruje was drogą ku światłu płomieni, kiedy zbłądzicie wśród ciemności zakrętów. Wykorzystajcie dary jakie od niego otrzymaliśmy - Powiedział - A teraz niech Mistrzowie zdecydują kogo będą uczyć - Nastała cisza, było słychać tylko trzask pękających gałęzi. Napięcie zaczęło nieprzerwanie rosnąć, aż odezwała się pierwsza Mistrzyni River. - Wybieram ciebie Lena - Po czym podeszła do młodej lwicy - Lena, odetchnęła z ulgą - Dziękuję - powiedziała krótko - River się uśmiechnęła - Nie dziękuj mi… - Chciała powiedzieć, lecz tłum zagłuszył ją głośnymi oklaskami. Następnie znowu zapadła cisza, którą przerwał tym razem Mistrz Helios - Wybieram zebrożercę... - Rzucił żartobliwie - Po czym jego mina spoważniała - Sylo - Następnie podszedł do swojego nowego ucznia. Kolejny odezwał się Udyr - Z dwojga złego wybieram Fero - Powiedział po czym podszedł do niego. - Ostatni został Ignis, nie podobał mu się komentarz Mistrza Udyra, chociaż słynął z pesymizmu oraz niemiłych docinek. Nastała cisza, Magnus przyglądał się z góry młodemu księciu w zupełnej ciszy. Jego postawa oraz osoba wydawała się emanować aurą tajemniczości i strachu co skutecznie budowało napięcie. Ignis chociaż dzielnie opierał się uczuciu strachu, nie mógł się pozbyć coraz większych wątpliwości oraz spadku pewności siebie. W końcu ciągnącą się w nieskończoność niepokojącą ciszę przerwał Magnus - Masz temperament młody księciu oraz nie mogę pominąć tego, że udało ci się mnie zaskoczyć - Rzekł po czym odwrócił się - Chcę cię widzieć za dwa księżyce w mojej jaskini najpóźniej w południe - Powiedział po czym udał się do drugiego wyjścia z groty. Ignis odetchnął z ulgą, był w tym momencie najszczęśliwszym lwem na ziemi. Postanowił ryknąć najgłośniej jak umiał aby się wyładować. W tym samym czasie, część lwów tupał albo ryczała razem z nim. Słychać również było trąbienie słonicy. Następnie Venti, Lena i Sylo rzucili się na Ignisa, z radością wypisaną na twarzy. Każdy z kadetów pomyślnie przeszedł próbę oraz byli już oficjalnie uczniami Mistrzów Płomieni. Kiedy z niego zeszli to samo zrobiła jego siostra, natomiast Thane postanowił stonować, aby książę mógł przynajmniej złapać oddech. Podczas okrzyków jak i tupotu zwierząt, Isarus wraz z Ardenem stanęli na środku groty. Zaczął król - Gratuluje pomyślnego przejścia próby, teraz aby uczcić ten niezwykły dzień, zapraszam wszystkich tu zgromadzonych do wielkich jaskiń, gdzie będziemy świętować oraz weselić się tym jakże radosnym czasem - Powiedział - Został przygotowany poczęstunek, więc mam nadzieję, że nikt nie wyjdzie stamtąd głodny. A teraz proszę szanownych gości z klanu wody oraz powietrza aby udali się ze mną, zaprowadzę was do wielkich jaskiń - Powiedział szaman po czym udał się razem z nimi opuszczając grotę.
Ostatnio zmieniony 03 kwie 2020, 1:31 przez Ignis, łącznie zmieniany 1 raz.
► Pokaż Spoiler
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości