x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Stary baobab
- Yakuti
- Posty: 429
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Re: Stary baobab
Niczym jaki zawstydzony zwiesił smętnie łebek, udając, iż nie słyszy złośliwości rodzeństwa oraz nie dostrzega ich pełnych wyższości min. Banda lizusów. On nie zamierzał był taki, jak oni - zamierzał posiadać własne zdanie i go bronić, bo przecież tak powinno być! Wysłuchał jednak pokornie matki. Jak dotąd była jedyną istotą, która napawała jego osobę prawdziwym strachem. Unikał napotkania czyjegokolwiek spojrzenia, wlepiając lazurowe oczy w podłoże i własne przednie łapki. Podkulił ogon i położył uszy, czy raczej może wciąż trwał w takiej pozycji - bo przecież przyjął ją już chwilę temu, zbierając ochran od rodzicielki. Ostatnim, co dostrzegł, był pokrzepiający cień uśmiechu Tahti. Najbardziej zaskoczyła go postawa Oyo, a rozczarowała - Avallac'ha. Dotąd miał nadzieję, że biały braciszek go lubi...
- Nie czepiaj się Oyo - wycedził, nie wiadomo skąd zbierając w sobie na tyle odwagi, aby w tak jasny sposób sprzeciwić się matce. Podniósł wzrok, próbując groźnym spojrzeniem obdarzyć Fedhę, niemniej wyszło zgoła komicznie. - Jako jedyna miała odwagę przedstawić swoje zdanie, inne od Twojego, matko. Chyba powinnaś być z niej dumna, że nie jest żałosnym lizusem jak Wajibu i Avallac'h?! - Nadal niemal panicznie bał się gniewu szarej, niemniej nie chciał pozwolić, by gnoiła jedyną istotkę, która nie spisała go na straty. Zresztą pod wpływem emocji nigdy nie działamy racjonalnie i często przychodzi nam ponosić konsekwencje tego, co z boku wygląda na zwyczajną głupotę.
Yakuti nie znał się na kalendarzu. Nie miał pojęcia, na jak długo skazanym zostaje na areszt domowy. Jednakże zdecydowanie nie spodobało mu się, że matka nastawia ich przeciwko sobie. I chociaż był tylko gówniarzem, i chociaż niewiele jeszcze rozumiał - zdecydowanie nie trzeba być geniuszem, aby pojąć, że zamiast kochającego się rodzeństwa stać się mają dla siebie katami. Czyżby Fed chciała osłabić w nich poczucie solidarności, by byli materiałem do łatwej obróbki? Na podobne myśli był na szczęście jeszcze zbyt głupi, ale dajcie mu tylko osiągnąć wiek nastoletni - wtedy jego bunt będzie na pewno wymierzony w rodzinę!
- To niesprawiedliwe - wymamrotał tylko w odpowiedzi, ruszając niespiesznie za matką. Ciężki krok, zwieszony łeb, podkulony ogon, uszy niemalże przyklejone do czaszki. Nie wyglądał na szczęśliwego dzieciaka - z cała pewnośćią!
zt.
- Nie czepiaj się Oyo - wycedził, nie wiadomo skąd zbierając w sobie na tyle odwagi, aby w tak jasny sposób sprzeciwić się matce. Podniósł wzrok, próbując groźnym spojrzeniem obdarzyć Fedhę, niemniej wyszło zgoła komicznie. - Jako jedyna miała odwagę przedstawić swoje zdanie, inne od Twojego, matko. Chyba powinnaś być z niej dumna, że nie jest żałosnym lizusem jak Wajibu i Avallac'h?! - Nadal niemal panicznie bał się gniewu szarej, niemniej nie chciał pozwolić, by gnoiła jedyną istotkę, która nie spisała go na straty. Zresztą pod wpływem emocji nigdy nie działamy racjonalnie i często przychodzi nam ponosić konsekwencje tego, co z boku wygląda na zwyczajną głupotę.
Yakuti nie znał się na kalendarzu. Nie miał pojęcia, na jak długo skazanym zostaje na areszt domowy. Jednakże zdecydowanie nie spodobało mu się, że matka nastawia ich przeciwko sobie. I chociaż był tylko gówniarzem, i chociaż niewiele jeszcze rozumiał - zdecydowanie nie trzeba być geniuszem, aby pojąć, że zamiast kochającego się rodzeństwa stać się mają dla siebie katami. Czyżby Fed chciała osłabić w nich poczucie solidarności, by byli materiałem do łatwej obróbki? Na podobne myśli był na szczęście jeszcze zbyt głupi, ale dajcie mu tylko osiągnąć wiek nastoletni - wtedy jego bunt będzie na pewno wymierzony w rodzinę!
- To niesprawiedliwe - wymamrotał tylko w odpowiedzi, ruszając niespiesznie za matką. Ciężki krok, zwieszony łeb, podkulony ogon, uszy niemalże przyklejone do czaszki. Nie wyglądał na szczęśliwego dzieciaka - z cała pewnośćią!
zt.
CAN YOU FEEL THE LOVE TONIGHT
► Pokaż Spoiler
- Oyo
- Posty: 25
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 40
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Chyba tylko Oyo była jedyną, która jakoś nie bała się Fedhy. Szkoda jej było brata, który brał wszystko do siebie i bardzo się tym przejmował.
Zauważyła jak rodzeństwo bezczelnie próbowało podlizać się matce i dokuczało ciemnemu. Nie mogła tego znieść. Zwróciła się do braci i warknęła na nich.
-Siedźcie cicho głupole! A gdybyście to wy byli na jego miejscu? Też by wam było tak fajnie?
Było jej trochę przykro że matka była nią rozczarowana. Słysząc że Yakuti też chciał ją obronić, lekko się uśmiechnęła i szepnęła do niego.
-Nie przejmuj się!
Zastanawiała ją jedna rzecz. Dlaczego tak się uwzięła na brata, a ją jakby trochę łagodniej traktowała?Przeanalizowała co usłyszała. Poukładała sobie w myślach jak tu jakoś uspokoić sytuację i zaczęła spokojnie mówić.
-Mamo... - pomyślała że jak zwróci się do niej podkreślając ich bliskość i nie nazywając jej oschle matką to uda się ją udobruchać. - Czyli... ty się o nas tak naprawdę martwisz? Nie chcieliśmy zrobić ci na złość. Nigdy nie byłaś dzieckiem? - przecież to nie możliwe żeby ktoś od razu urodził się taki duży, więc Fedha napewno kiedyś była w ich wieku. Nie dając mamie szansy na odpowiedź od razu zadała następne pytanie.
-Skoro ci na nas jednak zależy, to czemu chcesz żeby reszta mogła nam zrobić krzywdę? - była przekonana że rodzeństwo powinno trzymać się razem i w tej nudnej jaskini jakoś nikt nie był dla siebie złośliwy. W tym momencie przyszedł małej do głowy kolejny pomysł jak zagadać mamę.
-A twoja mama też cię tak karała jak nabroiłaś? - to niemożliwe, żeby ktoś będąc dzieckiem był cały czas grzeczny, więc i mama musiała kiedyś coś przeskrobać. Posłała jej lekki uśmiech, mając głęboką nadzieję że nic co przed chwilą powiedziała, nie sprawi że zdenerwuje się jeszcze bardziej, bo ostatnio coś nie wyszło. Zostawiła temat ciemnego brata na później, bo widocznie gdy tylko o nim wspominała, od razu się wściekała. Gdy mama ruszyła, potruchtała zaraz obok, czekając na odpowiedzi.
z/t
Zauważyła jak rodzeństwo bezczelnie próbowało podlizać się matce i dokuczało ciemnemu. Nie mogła tego znieść. Zwróciła się do braci i warknęła na nich.
-Siedźcie cicho głupole! A gdybyście to wy byli na jego miejscu? Też by wam było tak fajnie?
Było jej trochę przykro że matka była nią rozczarowana. Słysząc że Yakuti też chciał ją obronić, lekko się uśmiechnęła i szepnęła do niego.
-Nie przejmuj się!
Zastanawiała ją jedna rzecz. Dlaczego tak się uwzięła na brata, a ją jakby trochę łagodniej traktowała?Przeanalizowała co usłyszała. Poukładała sobie w myślach jak tu jakoś uspokoić sytuację i zaczęła spokojnie mówić.
-Mamo... - pomyślała że jak zwróci się do niej podkreślając ich bliskość i nie nazywając jej oschle matką to uda się ją udobruchać. - Czyli... ty się o nas tak naprawdę martwisz? Nie chcieliśmy zrobić ci na złość. Nigdy nie byłaś dzieckiem? - przecież to nie możliwe żeby ktoś od razu urodził się taki duży, więc Fedha napewno kiedyś była w ich wieku. Nie dając mamie szansy na odpowiedź od razu zadała następne pytanie.
-Skoro ci na nas jednak zależy, to czemu chcesz żeby reszta mogła nam zrobić krzywdę? - była przekonana że rodzeństwo powinno trzymać się razem i w tej nudnej jaskini jakoś nikt nie był dla siebie złośliwy. W tym momencie przyszedł małej do głowy kolejny pomysł jak zagadać mamę.
-A twoja mama też cię tak karała jak nabroiłaś? - to niemożliwe, żeby ktoś będąc dzieckiem był cały czas grzeczny, więc i mama musiała kiedyś coś przeskrobać. Posłała jej lekki uśmiech, mając głęboką nadzieję że nic co przed chwilą powiedziała, nie sprawi że zdenerwuje się jeszcze bardziej, bo ostatnio coś nie wyszło. Zostawiła temat ciemnego brata na później, bo widocznie gdy tylko o nim wspominała, od razu się wściekała. Gdy mama ruszyła, potruchtała zaraz obok, czekając na odpowiedzi.
z/t
- Avallac'h
- Posty: 32
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 35
- Percepcja: 20
- Kontakt:
Biały zrobił groźną minę, może to było lizusowskie ale przecież miał rację. Mogli go posłuchać, a nie latać wszędzie bez pozwolenia.
Jeszcze bardziej zezłościła go Oyo, pewnie że zbieranie cięgów nawet słownych nie jest przyjemne, ale bez powodu nie sprowadzili na siebie gniewu matki.
- Sama bądź cicho, ja nie byłbym na jego miejscu! - odszczekał się Oyo, nie będzie sobie dawał w kasze dmuchać. Co to to nie, zwłaszcza, że to nie on jest tu winnym.
Mimo to uważał postawę siostrzyczki za bardzo miłą, to dobrze że broni brata. Nawet jeśli coś przeskrobał, tylko dlatego postanowił nic więcej nie mówić. Fedha już wystarczająco im nagadała, aż biedny Yakuti się skulił ze strachu.
Pomysł mamy średnio mu przypadł do gustu, no bo jak to tak. Są rodzeństwem i nie powinni się krzywdzić, jednak nie zamierzał się sprzeciwiać. Wolał nie narażać się jej, zwłaszcza że przed chwilą miał okazję zaobserwować czym się to może skończyć.
Nie namyślając się dłużej, ruszył za rodzicielką. Może kiedyś zrozumie, czy aby na pewno to dobre postępowanie.
/zt
Jeszcze bardziej zezłościła go Oyo, pewnie że zbieranie cięgów nawet słownych nie jest przyjemne, ale bez powodu nie sprowadzili na siebie gniewu matki.
- Sama bądź cicho, ja nie byłbym na jego miejscu! - odszczekał się Oyo, nie będzie sobie dawał w kasze dmuchać. Co to to nie, zwłaszcza, że to nie on jest tu winnym.
Mimo to uważał postawę siostrzyczki za bardzo miłą, to dobrze że broni brata. Nawet jeśli coś przeskrobał, tylko dlatego postanowił nic więcej nie mówić. Fedha już wystarczająco im nagadała, aż biedny Yakuti się skulił ze strachu.
Pomysł mamy średnio mu przypadł do gustu, no bo jak to tak. Są rodzeństwem i nie powinni się krzywdzić, jednak nie zamierzał się sprzeciwiać. Wolał nie narażać się jej, zwłaszcza że przed chwilą miał okazję zaobserwować czym się to może skończyć.
Nie namyślając się dłużej, ruszył za rodzicielką. Może kiedyś zrozumie, czy aby na pewno to dobre postępowanie.
/zt
- Wajibu
- Pazur
- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Zaśmiał się pod nosem widząc reakcję Oyo, która choć się znalazła to okazała się równie głupia co ich braciszek, na szczęście biały Av miał więcej rozumu w głowie by stanąć po stronie szarego i matki. Fakt, rodzeństwo już za młodu się zaczynało poróżniać i nawet nie było do tego potrzeba specjalnej kary. Czy stanięcie po stronie matki oznaczyło podlizywanie się? On to widział nieco inaczej, uważał że był zwyczajnie sprytniejszy i inteligentniejszy, wszak od początku ich życie do łatwych nie należało i liczyło się przetrwanie. Matka nie czekała aż każde dziecko się naje do syta, kto pierwszy ten lepszy, więc oczywistym było że nie zamierza wchodzić jej pod łapy czy ją drażnić póki nie nastanie czas, by mógł to zrobić i się obronić. Yakuti za to myślał że jak teraz będzie ogłaszał swe zdanie to będzie co, miał się lepiej? Zacznie go matka lepiej traktować? Zwyczajna głupota, za którą teraz miał srogo zapłacić, szkoda że wplątał w to siostrę. -Radzę ci siedzieć cicho idioto, patrz w co nas wpakowałeś.- warknął mu do ucha, gdy doskoczył do niego i się na tyle zbliżył. Oczywiście osobiście nic nie miał do rodzeństwa, oprócz lekkiej złości, wszak teraz i on był uziemiony by robić za strażnika. -Oyo, my myślimy i nie robimy takich głupot, więc nie da się być na jego miejscu.- westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem, serio? Cóż, zapowiadał się długi dzień, oraz sporo kolejnych.
/zt
/zt
- Sigrun
- Królowa
- Posty: 313
- Gatunek: Lew kameruński
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 gru 2013
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Opuściła bezproblemowe lwioziemskie tereny, robiła tylko krótkie aczkolwiek częste postoje i tym razem postanowiła się zatrzymać u korzeni na wpół spalonego drzewa. Ogień musiał trawić te ziemię jakiś czas temu, popalony skraw ziemi ozdabiały młode źdźbła trawy, które wychynęły spod grubego popiołu. Odwieczny cykl życia, coś umiera by inne mogło narodzić się na nowo.
Rozejrzała się dookoła, zastanawiając ile jeszcze musi wędrować by odnaleźć cel podróży. Gdyby tylko te przepowiednie były bardziej sprecyzowane.
Przysiadła na miękkiej trawie, zapatrzywszy się w niebo jakby tam oczekiwała jakiejś wskazówki.
Rozejrzała się dookoła, zastanawiając ile jeszcze musi wędrować by odnaleźć cel podróży. Gdyby tylko te przepowiednie były bardziej sprecyzowane.
Przysiadła na miękkiej trawie, zapatrzywszy się w niebo jakby tam oczekiwała jakiejś wskazówki.
A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią - tak jak mogę...
Skorymi stopy za nią w ślad -
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę...♪♫♪
Tutu tutu tutu tutu|Gdy posuniesz się za daleko|Yummy|☙❦❧ Karta postaci
- Sigrun
- Królowa
- Posty: 313
- Gatunek: Lew kameruński
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 gru 2013
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Wiaterek przyjemnie powiewał a czas miło na odpoczynku upływał. Uznała, że pora wyruszyć dalej. Przeciągnęła się ziewają i podniosła na wszystkie łapy. Oddalając się od wypalonego drzewa ruszyła bardziej w głąb ku żyźniejszym terenom, tam zaczęła rozglądać się za medykamentami.
Zerwała imbir, podniosła z ziemi dojrzały owoc maruli i wsadziła do torby.
+1 Imbir
+1 Marula
Powolnym krokiem udała się bardziej na północ, w końcu nie sprecyzowano dokładnie, w którym miejscu są niespokojne dusze. Tutaj wyglądało na to, że wszystko jest w należytym porządku a obecności zjaw nie wyczuwała.
z/t
Sigrun wyrzuca 3d100:
36, 53, 96
~Imbir36, 53, 96
Sigrun wyrzuca 3d100:
5, 21, 49
~Marula5, 21, 49
Zerwała imbir, podniosła z ziemi dojrzały owoc maruli i wsadziła do torby.
+1 Imbir
+1 Marula
Powolnym krokiem udała się bardziej na północ, w końcu nie sprecyzowano dokładnie, w którym miejscu są niespokojne dusze. Tutaj wyglądało na to, że wszystko jest w należytym porządku a obecności zjaw nie wyczuwała.
z/t
A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią - tak jak mogę...
Skorymi stopy za nią w ślad -
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę...♪♫♪
Tutu tutu tutu tutu|Gdy posuniesz się za daleko|Yummy|☙❦❧ Karta postaci
- Hamza
- Posty: 312
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Stare wielkie drzewo niewątpliwe odznaczało się na tle reszty krajobrazu, mimo to sam okaz był raczej drogowskazem i nijaka nie zachwycał Hamzy swą okazałością nawet posłużył się pniem by rozciągnąć się ostrząc pazury.
Wiele dni szlajał się po okolicy, odwiedził ojca w nowym stadku poznał jego całkiem urokliwą i otwartą partnerkę, zobaczył się przyrodnim rodzeństwem, załatwił parę spraw powracając na stare śmieci. No, może trochę minął Lwią Ziemię po łuku by przypadkiem nie nadziać się na kolejną pomyloną sytuację, bądź strażników. Jak jasna cholera nie miał ochoty tłumaczyć się gdzie zniknął na tyle czasu bez wcześniejszego uprzedzenia i odmeldowania się.
Podszedł do tykw po barwnikach zaglądając do środka czy nie zostało w nich ich jeszcze trochę.
- O! W tych jeszcze coś jest.- Wymruczał zadowolony, chwycił tykwy za skórzane sznurko i usadowił się pod pniem drzewa. W pierwszej był ciemny, prawie czarny pachnący sądzą, w drugiej biały, zapewne wykonany z gipsu. Miał na to fajny pomysł, przydałoby się tylko jakieś zwierciadło, mógłby to być nawet mały zbiornik wodny, kałuża, bądź coś w podobie.
Wiele dni szlajał się po okolicy, odwiedził ojca w nowym stadku poznał jego całkiem urokliwą i otwartą partnerkę, zobaczył się przyrodnim rodzeństwem, załatwił parę spraw powracając na stare śmieci. No, może trochę minął Lwią Ziemię po łuku by przypadkiem nie nadziać się na kolejną pomyloną sytuację, bądź strażników. Jak jasna cholera nie miał ochoty tłumaczyć się gdzie zniknął na tyle czasu bez wcześniejszego uprzedzenia i odmeldowania się.
Podszedł do tykw po barwnikach zaglądając do środka czy nie zostało w nich ich jeszcze trochę.
Hamza wyrzuca 3d100:
25, 49, 52
25, 49, 52
- O! W tych jeszcze coś jest.- Wymruczał zadowolony, chwycił tykwy za skórzane sznurko i usadowił się pod pniem drzewa. W pierwszej był ciemny, prawie czarny pachnący sądzą, w drugiej biały, zapewne wykonany z gipsu. Miał na to fajny pomysł, przydałoby się tylko jakieś zwierciadło, mógłby to być nawet mały zbiornik wodny, kałuża, bądź coś w podobie.
- Lyanna
- Valarjar
- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Tereny stadne zawsze są przez kogoś patrolowane i jeśli intruz przekroczy szczęśliwie granice może być niemalże pewnym spotkania z kimś od Szkarłatnych. Tym razem przez sawannę szła naburmuszona Lyanna, która srogim wzrokiem otaksowała pobliskie krzewinki i pagórki. Oznaczyła zapachem co większe krzewy i kierowała się w stronę baobabu. Jakimś dziwnym trafem nie wychwyciła początkowo woni obcego samca. Beztrosko podeszła blisko drzewa i dopiero wtedy dostrzegła nieproszonego gościa.
- Hamza
- Posty: 312
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Zadowolenie i ogólny dobry jego humor zdradzał czarny pędzelek ogona, który to leniwie kiwał się na boki w znanym tylko jego właścicielowi rytmie, taniec trwał do czasu gdy spokój okolicy zmąciło nadejście drapieżnika, nie byle jakiego, lwa, a ściślej ujmując samicy. Skutecznie zaabsorbowało to jego uwagę, był na terenach kolejnego z rządu okolicznego stada, o tym wiedział chociażby przez zapachy pozostawione na granicach.
Może warto brać dupe w troki? Bo jaka jest szansa że ta tam to samotnik jak... on? Na to było za późno, spojrzenia obu skrzyżowały się i pozostało jakoś wybrnąć z niepewnej sytuacji.
Wysypał czarną zawartość tykwy na łapę i umaział nią mordę mamrocząc coś pod nosem.
Może warto brać dupe w troki? Bo jaka jest szansa że ta tam to samotnik jak... on? Na to było za późno, spojrzenia obu skrzyżowały się i pozostało jakoś wybrnąć z niepewnej sytuacji.
Wysypał czarną zawartość tykwy na łapę i umaział nią mordę mamrocząc coś pod nosem.
- Lyanna
- Valarjar
- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Jej spojrzenie zatonęło w szkarłacie jego ślepi tylko na chwilę, gdyż zaraz potem obcy zajął się dziwną czarną mazią i postanowił się nią umorusać. Nerwowe kurwiki skaczące w jej jasnych oczach napędzały się z każdą następną chwilą. Nie zamierzał się jej tłumaczyć z obecności na jej terenie? Zuchwały smark z pewnością młodszy od niej samej działał jej na nerwy z każdą mijającą sekundą.
- Wypadałoby się chyba wytłumaczyć z jakiego powodu naruszyło się stadne granice? Nie wyobrażam sobie wparowania ci do twojej jaskini i w momencie gdy mnie przyłapujesz... cóż dla przykładu nie taplała się w błocie, które ów się znajduje. - pokręciła głową poirytowana.
- Wypadałoby się chyba wytłumaczyć z jakiego powodu naruszyło się stadne granice? Nie wyobrażam sobie wparowania ci do twojej jaskini i w momencie gdy mnie przyłapujesz... cóż dla przykładu nie taplała się w błocie, które ów się znajduje. - pokręciła głową poirytowana.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości