Wiekowa akacja

[Maelvius]

Po chwili dołączył do nich kolejny lew, który także pośpieszył witać Nejlosa. Brązowy, jak i pozostałe, najpewniej także w podobnym wieku. A więc miał przed sobą całą rodzinę. No cóż, przynajmniej tyle w tym dobrego, że na wstępie nie uznali go za potencjalne zagrożenie wobec tamtego i nie rzucili się na niego z pazurami. Nie można ukrywać, iż siłą nie grzeszył. Oczywiście mógłby w sytuacji zagrożenia postraszyć rzuceniem klątwy na napastnika i całą jego rodzinę, co czasem skutecznie działało. Lecz w tym przypadku obejdzie się bez tego.
Zignorowałby kolejny przejaw niepotrzebnych czułości kompletnie, gdyby drugi z młodzieńców nie rzucił czegoś o trzęsieniach ziemi, co czarnego od razu zainteresowało. O ile bowiem te czasami występowały naturalnie, często były również oznaką działania nieziemskich bytów. Oczywiście tych bardziej nieprzyjemnych i niebezpiecznych.
- Nie dziwi mnie to. Mimo wszystko niewielu posiada ów szczególny dar od Przodków, który pozwala im dostrzegać więcej - odparł z wyraźnie dostrzegalną nutką dumy w głosie. Bo w końcu miał być z czego dumny, przynajmniej w jego mniemaniu. - Lecz... Wybacz mi braki w mojej wiedzy, lecz czym jest wspomniana Lwia Ziemia? - spytał po chwili, unosząc lekko brew z zaciekawieniem. Miał na myśli jakieś stado? A może tylko część krainy, w której gromadziło się wielu szamanów? Jeśli miał na myśli to drugie, to chętnie by takie miejsce odwiedził, w celu poszerzenia swej wiedzy i wymiany doświadczeń z innymi trudniącymi się tym szczególnym fachem.
- Ależ skądże - odparł z cieniem uśmiechu. Po czym zamilkł na chwilę, słuchając dalszej wymiany zdań na temat trzęsienia ziemi.
- Czy takie wstrząsy są częstym zjawiskiem w tamtej okolicy? - zapytał, marszcząc nieco brwi, nie bardzo się przejmując, czy tamci na pewno życzyliby sobie, by ktoś obcy ot tak wcinał im się w rozmowę. Lecz no cóż, ciekawiło go to niezmiernie.

[Haki]

-Jak na moje widzenie duchów to raczej klątwa aniżeli dar, zwłaszcza jeżeli trafią się takie, które lubią się objawiać w najbardziej niezręcznych momentach- rzucił wesoło. Co prawda Haki nie znał szamana, który skarżyłby się na takie problemy ale zawsze wolał barć pod uwagę nawet najmroczniejszy scenariusz.
-Widzę, że jesteś tutaj nowy skoro jeszcze o nich nie słyszałeś. Połowa ich toleruje a druga połowa nienawidzi. Podobno są strasznie dupkowaci ale jak wiesz jak do nich zagadać to potrafią być całkiem w porządku- powiedział. Starał się by w końcowym rozrachunku jego wypowiedź zabrzmiała w miarę neutralnie by nie wyjść na takiego, który wchodzi w tyłek swoim pracodawcom albo za bardzo ich szkaluje.
Haki uśmiechnął się do Najlosa, gdy okazała się, że ten nie sprawiał ciemnemu problemów. Gdyby naraził się szamanowi, to znowu trzeba by było lecieć na Lwią Ziemie i prosić o pomoc.
-Wstrząsy? Niekoniecznie, ale co rusz dzieje się tam coś dziwnego. Nie skłamię jeżeli powiem, że Lwioziemcy z natury są dość...specyficzni

[Ragir]

Skierowałem swe łapy tutaj. Czemu? Bo po drodze. Miałem zamiar odpocząć sobie trochę nim rusze na bagna spotkać Krona. Dawno go nie widziałem i miałem nadzieję, ze wszystko z nim w porządku. Nie aby mi sie jakoś bardzo śpieszyło... Ziewnąłem i szedłem. Dostrzegłem samca i chyba samice. Parka? Może. Jakoś nie bardzo się ich obawiałem. Podszedłem do niej.
-Witajcie- Przywitałem się od tak bez ceregieli.

[Newton]

No i gdzie znów się podział Nejlos? Jeszcze przed chwilą był tuż obok niego, a jak tylko się na chwilę odwrócił musiał dać nogę albo się schować.
- Nejlos, wyłaź! Nie po to tutaj szliśmy żeby się z tobą bawić w chowanego! - zawołał w kierunku, gdzie brat mógł się schować. Zamiast niego pojawił się kolejny lew. Naburmuszony podszedł do ojca.
- Kiedy ty sobie plotkowałeś Nejlos znowu zwiał. - powiedział z wyrzutem.

[Ragir]

-Ktos tu ma problem z dzieckiem- Rzuciłem unosząc lekko brew- A moze nie chce być znaleziony, a wy an siłe to robicie- w końcu jeśli byl w wieku tego tutaj młodzieńca, to miął jak najbardziej prawo iść i zacząć swoje życie i tyle. Co nadgorliwa rodzina.

[Haki]

Kiedy tak sobie gadali, Haki usłyszał, że ktoś zbliża się w ich kierunku. Zwrócił wzrok w kierunku zbliżającego się samca. Ale się odstawił z tymi malunkami...tylko jeszcze kultysty im tutaj brakowało. Zielonooki skinął mu łbem na powitanie, po czym odwrócił się na moment w kierunku, gdzie ostatni był Nejlos, jednak jego syna już tam nie było.
Chyba właśnie stałem się zwolennikiem stosowania kar cielesny wobec dzieci, pomyślał Haki, po czym zwrócił się do Newtona.
-Twój brat jest już dorosły i skoro podjął taką decyzje to już jego sprawa. Ty również powinieneś dorosnąć- powiedział znacznie ostrzej niż na początku planował, jednocześnie dając upust swojej złości.
-Jeżeli kiedyś będę potrzebował rady eksperta, to na pewno zwrócę się do ciebie-rzekł, jednocześnie zwracając łeb w stronę Ragira.
-Próbowałem wciągnąć Maela w szkalowanie Lwiej Ziemi ale jest tu nowy i chyba nie będzie miał zbyt wiele do powiedzenia...może chciałbyś się przyłączyć?- powiedział wesoło do czerwonookiego.

[Maelvius]

- Nie nazwałbym tego klątwą, chociaż czasem wiążą się z tym pewne... Nieprzyjemności - odparł. - Niemniej nie wątpię, że dla wielu, którzy nie wiedzą jak sobie z nim radzić, ani jakie korzyści z niego czerpać ten dar może stać się uciążliwy.
Wielu nawet i szamanów miało do tego odmienne podejście, o czym sam doskonale wiedział. Niemniej jego świat duchów niezmiernie fascynował, a umiejętność porozumiewania się z nimi uważał za niezwykły dar. Choć trzeba przyznać, że istniały rzeczy jeszcze bardziej interesujące od samych przodków. Jak klątwy, demony i inne mroczne moce.
Wysłuchał krótkich słów o Lwiej Ziemi w milczeniu, kiwając jedynie ze zrozumieniem głową. A więc jakieś stado, najwyraźniej jakieś... Specyficzne, które ma sporo wrogów. Haki słusznie zauważył, był tu bardzo nowy i nie miał pojęcia o żadnej jego historii. Być może wówczas uznałby je za bardziej interesujące, tak to raczej widział w nim grupę, od której lepiej trzymać się z daleka.
- Hmm... Ciekawe - mruknął w odpowiedzi na wzmiankę o wstrząsach. I już chciał coś dorzucić, kiedy nagle stało się kilka rzeczy naraz. Po pierwsze, dołączył do nich kolejny lew. Kolejny brązowy, chociaż widocznie starszy, z dwubarwną grzywą i całkiem interesującymi malowidłami na sierści. Przyjrzał im się uważnie i badawczo. Malunki na kształt kości mogły oznaczać wiele, od barw wojennych po malowidła członków jakiejś morderczej sekty i nie sposób było powiedzieć, czym były w tym wypadku. Może powinien nieco go wypytać, a nuż czegoś się dowie.
Po drugie, Nejlos najwyraźniej znów się gdzieś ulotnił. Niezauważony przez nikogo, nie wiadomo, kiedy. Czarny wywrócił dyskretnie ślepiami i rozejrzał się krótko dookoła i na tym zakończył swe poszukiwania. Nie miał zamiaru szukać nieswojego dziecka, zresztą najwyraźniej i jego ojciec zaczynał mieć tego dosyć. Zresztą, młody powinien sobie poradzić. I młodsze lwy czasami opuszczały stada.
Westchnął więc i wrócił wzrokiem do nowo przybyłego.
- Witaj - odpowiedział krótko. - Racja, wiem jeszcze niewiele... Chociaż szczerze powiedziawszy chętnie bym nieco usłyszał - rzucił do Hakiego, uśmiechając się odrobinę chyba po raz pierwszy.

[Ragir]

Zaśmiałem się na sowa Hakiego.
-Słodki jesteś- Rzekłem do niego i ruszyłem dalej- Jestem Bliznopyski, wędrowny rzemieślnik, rezyduje na zachód od termitier, jakby ktoś kiedyś cos potrzebował polecam się- Lekko skinął im glową. Wypada się przedstawić. Sam ruszyłem dalej, w końcu to miejsce to tylko przystanek przed droga na bagna.
zt

[Newton]

Teraz to się wkurzył na ojca. Już go nie obchodziło co się stało z własnym synem i jakby nigdy nic plotkował z nowo poznanymi lwami. Zmieniał zdanie jak liść na wietrze a do tego jeszcze uważał, że on powinien robić tak samo.
- Skoro to jego sprawa gdzie idzie, to po co go szukaliśmy i szliśmy tak daleko z Lwiej Skały? Nagle stał się dorosły od wczoraj i już cię nie obchodzi, że zniknął? Nawet cię nie obchodzi dlaczego odszedł! - krzyknął do Hakiego. Zaczynał podejrzewać, że Nejlos rzeczywiście miał powody żeby odejść.
- Dorosłość to jest pilnowanie tylko czubka własnego nosa? Może więc ja też sobie pójdę i nawet nie zauważysz. Tak jak odeszła mama i nawet nie próbowałeś jej szukać. Dorosły samiec powinien dbać o swoje stado i swoją rodzinę. Ty tego nie potrafisz, więc nie mów mi o dorosłości. - odwrócił się od ojca i zaczął szybko iść, byle jak najdalej od niego.

ZT jeśli nikt nie zatrzyma

[Haki]

Ponieważ Haki znał duchy jedynie z legend oraz opowieści naprutego Nabo to nie zamierzał sprzeczać się z Malem.
-Pewnie jest tak jak mówisz, ale świadomość, że mogę być nieustannie obserwowany doprowadziłaby mnie do szaleństwa-odparł, licząc że w ten sposób udało mu się zakończyć temat duchów.
-Ja uroczy? Skoro tak, to może powinniśmy spotkać się kiedyś w Upendi- zażartował, chociaż w środku było mu trochę niezręcznie.
-Będę pamiętać Bliznopyski- odparł, po czym na powrót zwrócił się do ciemnego szamana.
-A co chciałbyś usłyszeć? Posiadam tyle informacji, że mógłbym ci truć przez cały...-zaczął jednak urwał, gdy tylko do rozmowy włączył się Newton.
Haki wysłuchał jego słów ze srogim wyrazem pyska, jednak w środku coraz bardziej dokuczało mu poczucie winy. Nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć Newt ruszył przed siebie.
-Cholera...-zaklął zielonooki, po czym zwrócił łeb ku Maelviusowi.
-Moja rada, nigdy nie rób sobie dzieci- rzucił, po czym skłonił się szamanowi i ruszył za Newtonem.

z/t