x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Płonące wody
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- Postać może złapać chorobę lub przypadkiem wejść na niebezpieczne grzęzawisko.
- Rudy
- Posty: 185
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 13 cze 2016
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Re: Płonące wody
Słucham uważnie to, co właśnie do mnie mówisz. - Zgrana grupa? Ależ skąd, mój drogi... to bardziej takie chwilowe spotkania, miło spędzony czas, pogawędka, podzielenie się nowinkami. Jednakże nie wszystko pozostało w mej pamięci, bo czemużby miał zapamiętać jakieś pikantne ploteczki, na temat lwów żyjących w stadzie? Może też dlatego, że nie cierpię plotek. Nabieram nieco więcej powietrza w rude płuca. - Liczyć... ah. Zamyślam się odrobinkę. - Niezbyt, oj niezbyt. Promienieje znowu. - W życiu samotnika dobre jest to, że raczej Ty decydujesz, kiedy jak i gdzie rozmawiasz, spotykasz się. Jesteś wolnym ptakiem, niby przyjemne, a niby nie. Wiesz... ja miałem taki okres w życiu, że musiałem odpocząć. Spoglądam na Ciebie nieco tajemniczo, a potem się uśmiecham. - Ah... oby tylko te urocze, różowe ptaki zostawiły nam nieco lwich zapachów. Drepczą tam niczym opętane duchy, a dookoła fruwają ich pierza. Staram się złapać woń lwicy, o której mi mówisz, ale nadal nic. Liczę na Ciebie, oby nam się udało. - Lwica... powiadasz. A czy mógłbym wiedzieć, co ją skłoniło do takiego posunięcia? Pytam bardzo niepewnie, bo nie wiem czy ta wiedza jest i również dla mnie.
@Ushindi
@Ushindi
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Słuchał uważnie słów samca, na dnie serca nieco mu nawet współczując. W końcu on sam nie znał w sumie innego życia, aniżeli te, które wiódł na Lwiej Ziemi. Wiedział, iż gdyby tylko spotkała go jakaś trudność czy wpadł w tarapaty - stado pomogłoby bez zastanowienia. Nawet nie ze względu na pochodzenie Ushiniego, lecz z powodu przynależności do Królestwa. Po prostu. Taka była jedna z wartości, którym w grupie się hołdowało. Nigdy nawet nie zastanawiał się głębiej nad tym, jak wygląda życie poza stadem; zresztą Khalie była jedyną samotniczką, z którą miał dobry kontakt.
Ushindi nie widział dotąd flaminga. Nie bardzo więc wiedział, co na myśli miał @Rudy. Och, tak, nasz książę był bardzo ograniczony. Wyprawa ta może nieco rozszerzy jego horyzonty i pozwoli dowiedzieć się czegoś nowego.
- Różowe ptaki? - jakoś nie był w stanie sobie tego wyobrazić. Przecież, jakby nie patrzeć, róż nie był chyba zbyt popularnym w świecie zwierząt kolorem. - Pewnie widziałeś sporo ciekawych miejsc? - spytał zaraz, jakby nieco zakłopotany stanem własnej niewiedzy. Nie po raz zresztą pierwszy krępowało go to, jak niewiele wie o świecie...
Kiedy samiec spytał o Berghi, Ushi przekrzywił delikatnie łeb, spoglądając na niego spod na wpół przymkniętych powiek. Nie dlatego, że nagle znów postanowił maksymalnie nie ufać Rudemu. Po prostu tak wyglądało przetwarzanie bodźców w wykonaniu księcia.
- Jakiego posunięcia? W sensie czemu opuściła stado i tu przylazła?
Tak, tak. Po prostu nie do końca zrozumiał pytanie lwa.
Ushindi nie widział dotąd flaminga. Nie bardzo więc wiedział, co na myśli miał @Rudy. Och, tak, nasz książę był bardzo ograniczony. Wyprawa ta może nieco rozszerzy jego horyzonty i pozwoli dowiedzieć się czegoś nowego.
- Różowe ptaki? - jakoś nie był w stanie sobie tego wyobrazić. Przecież, jakby nie patrzeć, róż nie był chyba zbyt popularnym w świecie zwierząt kolorem. - Pewnie widziałeś sporo ciekawych miejsc? - spytał zaraz, jakby nieco zakłopotany stanem własnej niewiedzy. Nie po raz zresztą pierwszy krępowało go to, jak niewiele wie o świecie...
Kiedy samiec spytał o Berghi, Ushi przekrzywił delikatnie łeb, spoglądając na niego spod na wpół przymkniętych powiek. Nie dlatego, że nagle znów postanowił maksymalnie nie ufać Rudemu. Po prostu tak wyglądało przetwarzanie bodźców w wykonaniu księcia.
- Jakiego posunięcia? W sensie czemu opuściła stado i tu przylazła?
Tak, tak. Po prostu nie do końca zrozumiał pytanie lwa.
- Rudy
- Posty: 185
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 13 cze 2016
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Niczym strasznym była niewiedza, każdy z nas uczy się czegoś przez całe życie. Owszem są i tacy, którzy mianują się ''wszystkowiedzącymi'' jednak... mało kto ich lubi, prawda? - Flamingi. Określiłem ich nazwę, abyś mógł lepiej je zapamiętać. - Tak, mają taki lekko różowy odcień, jedne bardziej, drugie mniej. Świetny widok, kiedy są w ogromnej grupie i zajadają się skorupiakami z umoczonymi nogami w wodzie, na tle zachodzącego słońca. Kiedyś sam je zobaczysz, a może nawet dzisiaj? Domyślam się, że chyba nigdy wcześniej ich nie widziałeś, ale to nic! - Najważniejsze, że nie gustują w lwim mięsie. Żartuje sobie, cicho się śmiejąc. - Sporo, sporo... ale jak codziennie idziesz w jakieś ciekawe miejsce, to z czasem już tego samego nie czujesz. Przyzwyczajasz się do eksploracji i nic więcej, taka rutyna. Lekko się uśmiecham. Faktycznie zadałem pytanie na temat lwicy, ale sam nie wiedziałem co bym chciał wiedzieć, tak do końca. Po prostu dobrze będzie jak nakreślisz mi sprawę, abym co nieco wiedział. - Tak, tak. Skąd takie zamieszanie? Powielam pytanie.
@Ushindi
@Ushindi
- Visenya
- Posty: 133
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 65
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Owszem była na Lwiej Ziemi, ale równie szybko z niej znikła. Czuła, że zawiedzie królową Lyannę i jej misja się nie powiedzie, dlatego stchórzyła i dała się na południe. O tych terenach opowiadała jej ciotka Fedha, to tutaj jej matka budowała swoje królestwo, które przepadło wraz z samą Berghi. Visenya jedyny dowód jej istnienia i cała spuścizna spędziła ostatni czas w samotności, dojrzewając ze samą sobą, lepiej się poznając i ucząc życie na własną łapę. Do stada ciotki bała się wracać, obawiała się kary za niepowodzenie, ale z upływem czasu podejrzewała, że właśnie po to wysłała ją na Lwią Ziemię. Młódka widziała w tym polityczne zagranie mające na celu pozbycie się konkurencji, którą po dorośnięciu mogłaby stanowić córka Ragira jako prawowita jego następczyni, Lyanna nie miała potomstwa, a to tworzyło jej zagrożoną pozycję.
W końcu doczekała się gości, jej nozdrza zarejestrowały obce wonie, ale nie ujawniła się od razu, nie zdradziła obecności. Niczym lampart przemykała za drzewami i korzeniami, nie dając się uchwycić wzrokowi. Oboje wyglądali jak dla Vis na przyjaźnie nastawionych i nie należeli do jej stada, więc kierowana długą samotnością wyszła dwójce nieznanych na przeciw, a jej spojrzenie natychmiast zostało pochłonięte osobą młodszego z lwów.
W końcu doczekała się gości, jej nozdrza zarejestrowały obce wonie, ale nie ujawniła się od razu, nie zdradziła obecności. Niczym lampart przemykała za drzewami i korzeniami, nie dając się uchwycić wzrokowi. Oboje wyglądali jak dla Vis na przyjaźnie nastawionych i nie należeli do jej stada, więc kierowana długą samotnością wyszła dwójce nieznanych na przeciw, a jej spojrzenie natychmiast zostało pochłonięte osobą młodszego z lwów.
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Standardowo - uważnie wychwytywał wszelkie słowa Rudego, starając się zapamiętać jak najwięcej. Flamingi - powtórzył sobie kilkukrotnie tą nazwę w głowie. Była dla niego czymś nowym, a dzięki rozmówcy - nieco mniej obcym, przynajmniej w teorii. W praktyce mogło jeszcze wiele się podziać.
A potem @Rudy zadał mu pytanie. Przez krótki moment zastanaiwał się, czy powinien mówić mu wszystko... Tak, tak, bojaźliwy był, nieufny, momentami może wręcz nieco przypominał kogoś u progu paranoi, wszędzie wietrzącego spisek na swoje zdrowie. I, jak się okazało, to zawahanie sprawiło, iż decyzja podjęła się sama. Oto bowiem spośród zarośli wyłoniła się samica, nieco młodsza od samego Ushindiego, na jego oko wkraczająca dopiero do świata dorosłych. Uśmiechnął się odruchowo, chociaż jednocześnie odczuł pewne napięcie. Niepokój. Niepewność. Cholera, dlaczego Tib tak bardzo zwlekał? Dlaczego nie było go obok? Dlaczego nie zakomenderował, co robić w podobnej sytuacji? Ushindi nie miał pojęcia, co powinien robić. Dlatego zadziałał tak, jak zwykle - instynktownie, uprzejmie, kulturalnie.
Skłonił czerwonookiej głową. Jak mógł nie wyczuć jej wcześniej, skoro przecież niemal nie odrywał nosa od podłoża? Najwidoczniej rozmowa z rudym samcem kompletnie go pochłonęła. Powinien być uważniejszy... Wielokrotnie już sobie tak mówił...
- Dzień dobry - przywitał się spokojnie, miękko, jednocześnie subtelnie zapraszając do nozdrzy zapach młódki. Owszem, na Berghi była stanowczo zbyt młoda, jednak przecież nie zmieniało to faktu, iż mogła przebywać niedawno w jej towarzystwie i nosić na sobie jej woń. Nie wyczuł jednak takowej.
- Jestem Ushindi, to mój kompan Rudy. Mogę mieć do ciebie jedno pytanie? - spytał, posyłając jej uprzejmy uśmiech. Nie chciał jej przestraszyć czy przepłoszyć. W końcu wolał zdobyć chociaż namiastkę jej zaufania i zwyczajnie z nią porozmawiać, niż ganiać ją po górach i dolinach czy - nie daj borze szumiący - głodzić i męczyć, w oczekiwaniu na odpowiedzi. Nie, nie był takim typem. Chciał zdobyć informacje i się wykazać - nie za wszelką jednak cenę. - Mieszkasz tutaj?
A potem @Rudy zadał mu pytanie. Przez krótki moment zastanaiwał się, czy powinien mówić mu wszystko... Tak, tak, bojaźliwy był, nieufny, momentami może wręcz nieco przypominał kogoś u progu paranoi, wszędzie wietrzącego spisek na swoje zdrowie. I, jak się okazało, to zawahanie sprawiło, iż decyzja podjęła się sama. Oto bowiem spośród zarośli wyłoniła się samica, nieco młodsza od samego Ushindiego, na jego oko wkraczająca dopiero do świata dorosłych. Uśmiechnął się odruchowo, chociaż jednocześnie odczuł pewne napięcie. Niepokój. Niepewność. Cholera, dlaczego Tib tak bardzo zwlekał? Dlaczego nie było go obok? Dlaczego nie zakomenderował, co robić w podobnej sytuacji? Ushindi nie miał pojęcia, co powinien robić. Dlatego zadziałał tak, jak zwykle - instynktownie, uprzejmie, kulturalnie.
Skłonił czerwonookiej głową. Jak mógł nie wyczuć jej wcześniej, skoro przecież niemal nie odrywał nosa od podłoża? Najwidoczniej rozmowa z rudym samcem kompletnie go pochłonęła. Powinien być uważniejszy... Wielokrotnie już sobie tak mówił...
- Dzień dobry - przywitał się spokojnie, miękko, jednocześnie subtelnie zapraszając do nozdrzy zapach młódki. Owszem, na Berghi była stanowczo zbyt młoda, jednak przecież nie zmieniało to faktu, iż mogła przebywać niedawno w jej towarzystwie i nosić na sobie jej woń. Nie wyczuł jednak takowej.
- Jestem Ushindi, to mój kompan Rudy. Mogę mieć do ciebie jedno pytanie? - spytał, posyłając jej uprzejmy uśmiech. Nie chciał jej przestraszyć czy przepłoszyć. W końcu wolał zdobyć chociaż namiastkę jej zaufania i zwyczajnie z nią porozmawiać, niż ganiać ją po górach i dolinach czy - nie daj borze szumiący - głodzić i męczyć, w oczekiwaniu na odpowiedzi. Nie, nie był takim typem. Chciał zdobyć informacje i się wykazać - nie za wszelką jednak cenę. - Mieszkasz tutaj?
- Rudy
- Posty: 185
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 13 cze 2016
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ledwo co skończyłem mówić, a pojawił się wśród nas gość. To lwiątko o krwawych oczach, które kogoś mi przypominało, ale mogłem być w błędzie. Samiec postanowił przejąć inicjatywę, a ja jedynie kiwnąłem głową w momencie, kiedy wymówił moje imię. Zauważyłem, że skupiłaś Swoją uwagę właśnie na nim więc ja po cichu przemieściłem się za Ciebie i usiadłem w komfortowej odległości. Byłem w gotowości, jak to się mówi. Szkoda, bo przerwałaś w ciekawym momencie, ale kiedyś wrócimy do tej rozmowy. Zapewne.
- Visenya
- Posty: 133
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 65
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Nie miała pojęcia kim są dwa przemierzające te tereny samce, ale zdawała sobie sprawę, że to mogło zwiastować kłopoty, których bardzo chciałaby uniknąć. Wyjawienie swojej obecności zdawało się jej być idealnym posunięciem do tego aby pozbyć się ewentualnego nieporozumienia i przymusu wyprowadzenia się z tego sentymentalnego miejsca. Szczerze nie widziała w tych terenach nic co mogłoby sprawić, że uznałaby je za piękne, lecz samo to iż jej matka uważała je za dobre powodowało, że młoda Vis zmuszała się do polubienia ich.
- Cześć. - rzekła równie sympatycznym tonem głosu co gość.
Okazało się, że był naprawdę przyjazny i raczej nie dawał jej powodów do jakiejkolwiek obawy, w sumie to nawet ucieszyła się z jakiegoś towarzystwa i urozmaicenia czasu. Głową skinęła przyjmując prośbę o zadanie pytania, ale gdy już je usłyszała nie była pewna jak powinna zareagować. Ściągnęła brwi ku górze i zmarszczyła czoło.
- Tak, a wy pewnie chcecie mnie wyrzucić... w takim razie już sobie idę. - rezygnacja w jej głosie była naprawdę dramatyczna i przykra dla słuchających. Nie było w tym żadnej gry aktorskiej, ale młodzieńce podłamanie i wyraźny smutek. Obróciła się w bok i zaczęła iść, chcąc ustąpić uzurpatorom miejsca i nie ryzykować potyczki, w której nie miałaby najmniejszej szansy. Może jednak Lwia Ziemia nie będzie najgorszym wyborem?
- Cześć. - rzekła równie sympatycznym tonem głosu co gość.
Okazało się, że był naprawdę przyjazny i raczej nie dawał jej powodów do jakiejkolwiek obawy, w sumie to nawet ucieszyła się z jakiegoś towarzystwa i urozmaicenia czasu. Głową skinęła przyjmując prośbę o zadanie pytania, ale gdy już je usłyszała nie była pewna jak powinna zareagować. Ściągnęła brwi ku górze i zmarszczyła czoło.
- Tak, a wy pewnie chcecie mnie wyrzucić... w takim razie już sobie idę. - rezygnacja w jej głosie była naprawdę dramatyczna i przykra dla słuchających. Nie było w tym żadnej gry aktorskiej, ale młodzieńce podłamanie i wyraźny smutek. Obróciła się w bok i zaczęła iść, chcąc ustąpić uzurpatorom miejsca i nie ryzykować potyczki, w której nie miałaby najmniejszej szansy. Może jednak Lwia Ziemia nie będzie najgorszym wyborem?
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Reakcja młodej lwicy szczerze go zaskoczyła. Znaczy... Ten moment, w którym samica odwróciła się i postanowiła odejść. Poczuł się głupio. Coś w jego zachowaniu lub słowach sprawiło, że lwiczka poczuła się niczym intruz w swoim domu. Początkowy uśmiech, którym zareagował na ciepłe powitanie ze strony wiśniowobrązowej, stopniowo przygasał aż nagle zniknął całkowicie, wyparty grymasem konsternacji.
- Nnn... Nie, nic z tych rzeczy! Po prostu... Kiedyś mieszkało tutaj stado i szukamy kogoś, kto mógłby nam o nim opowiedzieć. W żadnym razie nie chcemy, byś stąd odchodziła - nieco nerwowo, nieco w popłochu, nieco chaotycznie i nieskładnie zaczął tłumaczyć swoje motywy. Przecież nie chciał w żadnym razie zniechęcać do siebie szkarłatnookiej ani - tym bardziej! - odbierać jej dom. Poczuł się paskudnie. Teraz też dopiero zaczęło do niego docierać, jak mocno przygaszona wydawała się być ta istotka. Przecież była piękna, młoda, powinna mieć u stóp cały świat! Tymczasem wystarczyło jedno, niewinne pytanie, nieco opacznie zrozumiane - a w samicy coś gasło. Musiała doświadczyć więcej przykrości, niż początkowo zakładał Ushindi...
- To twój dom i nikt nie chce ci go odbierać - podkreślił dość pewnym tonem, chcąc, aby młoda zrozumiała, że nie kłamał. Przecież nie po to tutaj przyszli! Panikował na dnie duszy, na zewnątrz jednak próbował sprawiać wrażenie opanowanego. Czyż nie taki powinien być książę? Czyż nie zawsze powinien wiedzieć, co robić?
Zerknął odruchem na Rudego, jakby próbując w samej mimice lwa wyczytać, jak powinien zareagować. Żałosne. Zdał sobie z tego sprawę, wiec szybko powrócił oczyma na sylwetkę oddalającej się (a może postanowiła jednak zostać z nimi na dłużej?) samicy.
- Jeśli możemy jakoś odpłacić się za informacje... - dodał ciszej. Wiedział już, że za darmo umarło i dzisiaj nawet, żeby w pysk dostać, trzeba się czasami nagimnastykować.
- Nnn... Nie, nic z tych rzeczy! Po prostu... Kiedyś mieszkało tutaj stado i szukamy kogoś, kto mógłby nam o nim opowiedzieć. W żadnym razie nie chcemy, byś stąd odchodziła - nieco nerwowo, nieco w popłochu, nieco chaotycznie i nieskładnie zaczął tłumaczyć swoje motywy. Przecież nie chciał w żadnym razie zniechęcać do siebie szkarłatnookiej ani - tym bardziej! - odbierać jej dom. Poczuł się paskudnie. Teraz też dopiero zaczęło do niego docierać, jak mocno przygaszona wydawała się być ta istotka. Przecież była piękna, młoda, powinna mieć u stóp cały świat! Tymczasem wystarczyło jedno, niewinne pytanie, nieco opacznie zrozumiane - a w samicy coś gasło. Musiała doświadczyć więcej przykrości, niż początkowo zakładał Ushindi...
- To twój dom i nikt nie chce ci go odbierać - podkreślił dość pewnym tonem, chcąc, aby młoda zrozumiała, że nie kłamał. Przecież nie po to tutaj przyszli! Panikował na dnie duszy, na zewnątrz jednak próbował sprawiać wrażenie opanowanego. Czyż nie taki powinien być książę? Czyż nie zawsze powinien wiedzieć, co robić?
Zerknął odruchem na Rudego, jakby próbując w samej mimice lwa wyczytać, jak powinien zareagować. Żałosne. Zdał sobie z tego sprawę, wiec szybko powrócił oczyma na sylwetkę oddalającej się (a może postanowiła jednak zostać z nimi na dłużej?) samicy.
- Jeśli możemy jakoś odpłacić się za informacje... - dodał ciszej. Wiedział już, że za darmo umarło i dzisiaj nawet, żeby w pysk dostać, trzeba się czasami nagimnastykować.
- Rudy
- Posty: 185
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 13 cze 2016
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Wysłuchałem słów samca i uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, widząc jego zakłopotanie. Absolutnie się z Ciebie nie śmiałem, ale wyglądało to w jakiś sposób uroczo. Nie wiem, czy Ci wypada, czy nie... jednak jesteś młody, jeszcze wielu rzeczy się nauczysz. Podnoszę się i idę za lwiątkiem. - Panienko, a co to za ponury nastrój, hm? Uśmiecham się delikatnie. - Usiądź proszę z nami na chwilę i porozmawiajmy w spokoju, co? Proponuje, a z mojego głosu bije łagodność. - Ha. Właściwie, to czemu miałbym Cię wyrzucić, albo Ushindi? Co innego wrzucić do wody, panienko. Pozwalam sobie na drobne żarty. - Decyzja należy do Ciebie. Wracam do samca i z uśmiechem siadam na tyłku, czekając co będzie dalej.
@Visenya
@Visenya
- Silver Hunter
- Posłaniec
- Posty: 803
- Gatunek: Gepard grzywiasty
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 lip 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 39
- Zręczność: 61
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Silver podążał wraz z lwami przez opustoszałą krainę. Węszył przy tym uważnie, rozglądając się wokół w poszukiwaniu jakichś śladów. - Wygląda na to, że te tereny od dawna są opustoszałe - stwierdził, gdy dotarli nad jezioro, gdzie miał tę wątpliwą przyjemność poznania władczyni tychże terenów. Zmarszczył podejrzliwie brwi na widok brunatnej lwicy o czerwonych oczach, która do nich podeszła. - Należysz do stada, które niegdyś przebywało na tych terenach? - zapytał wprost lustrując ją nieufnym spojrzeniem złocistych oczu.
Zaczekaj nad brzegiem rzeki - wkrótce przypłynie ciało twojego wroga.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości