x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Wyjące groty

W samym sercu dżungli staje się ona jeszcze bardziej dzika i niedostępna niż w pozostałych jej zakątkach. Trujący bluszcz oplata gęsto rosnące drzewa o powykrzywianych konarach, a wśród kolczastych zarośli przemykają jadowite węże. Mięsożerne rośliny, zdolne strawić nawet niewielkie gryzonie czekają cierpliwie na swoje ofiary.

Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
  • podróżujące po terenach leśnych postacie mogą się zgubić
Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

Re: Wyjące groty

#51

Post autor: Tamu » 25 sie 2023, 22:56

W ciągu ułamku sekundy rozpętało się piekło. Na oczach Tamu spełniał się najgorszy scenariusz. Nie dość, że doszło do walki, to jeszcze porywacz rzucił się na bezbronnego więźnia. Musiał naprawdę nienawidzić medyka z całego serca, albo był zwyczajnie okrutny. Czarnogrzywy znał takich aż zbyt dobrze. Po raz kolejny wróciły do niego wspomnienia z przeszłości. Okrzyki poganiaczy niewolników, ból ran zadanych przez głupców, którzy gnębią słabszych, poczucie niezasłużonej kary. Tamu wiedział jak to jest znajdować się za kratami w stanie całkowitego wyczerpania. Nie mógł zostawić Daktariego. Musiał mu pomóc. Gniew narastał coraz bardziej, jak wzbierająca fala Wielkiej Wody. Kątem oka dostrzegł poruszenie swoich towarzyszy, ale nie miał czasu koordynować z nimi swoich ruchów. Zdał się na instynkt. A jego instynkt był teraz pełen nienawiści wobec typów takich jak ich przeciwnik. Rzucił się do przodu licząc na to, że element zaskoczenia zapewni mu przewagę. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie jest wojownikiem, dlatego po prostu skoczył by zablokować pazury wroga własnym ciałem. Chciał przyjąć cios na siebie a przy okazji zbić napastnika z łap. Na jego korzyść działało to, że mało kto był przyzwyczajony do bólu tak jak on. Warknął głośno i wyskoczył z ciemności. Jego mętne oczy i zaniedbany wygląd w półmroku mogły sprawiać nawet wrażenie groźnych albo przynajmniej niepokojących.
- Rin vaas d'var - ryknął pod wpływem impulsu jedno z haseł zasłyszanych w niewoli u H'runów, które padały zawsze przed bitwą. Na tyle na ile nauczył się ich języka znaczyło to mniej więcej "tchórzostwo znaczy śmierć". Jeśli ich przeciwnik słyszał je kiedykolwiek być może wybije go to z rytmu. Oczywiście Tamu nie pomyślał, że hasło to może brzmieć dziwnie również dla @Narie i @Malahira, ale teraz nie miał czasu zaprzątać sobie nimi głowy.

Liczę na to, że zostanie żywą tarczą to bardziej zręczność niż krzepa xD
Tamu wyrzuca 3d100:
72, 28, 29

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#52

Post autor: Mistrz Gry » 25 sie 2023, 23:21

/Tamu, na bycie żywą tarczą nawet nie musisz rzucać. Po prostu przyjmujesz na siebie cios. Porywacz za to nie jest w stanie obronić się przed Narie, bo ma do wykorzystania tylko jedną obronę, którą wykorzystuje do obrony przed Malahirem./

Wszystko wydarzyło się błyskawicznie. W jednej chwili porywacz ruszył do ataku, w drugiej Tamu rzucił się przed niego, by osłonić medyka swoim ciałem. Pazury porywacza przejechały po boku Tamu, zostawiając na nim czerwone pasma. Nawet nie zorientował się, skąd pojawił się kolejny przeciwnik, ale nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Krzyknął tylko, częściowo z zaskoczenia, częściowo z frustracji, że nie dosięgnął medyka. W tym samym czasie Malahir i Narie rzucili się na porywacza. Polała się krew. Jedno rzuciło się na jego grzbiet, drugie złapało za nogę, więc padł na ziemię jak kamień. Pazury Malahira wbiły się głęboko w jego ciało, a Narie poczuła jak jej szpony przebijają skórę przeciwnika. Porywacz wrzasnął ponownie przeraźliwym głosem gdy ból przeszył jego ciało.
- Durnie! Nie wiecie co robicie! - krzyknął. Zdał sobie sprawę w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł. Był pogrążony w rozpaczy i desperacji. Chociaż śmierć rozwiązałaby jego problemy, ktoś go potrzebował żywego. Rozluźnił mięśnie, leżąc nadal na ziemi.
- Bierzcie go. - rzekł cicho, wpatrując się pustym wzrokiem w podłogę.

Tamu -15 HP
Porywacz -16 HP od Malahira i -15 HP od Narie, pozostało 69 HP
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#53

Post autor: Malahir » 26 sie 2023, 11:08

Skupiony na swoim celu nie miał czasu, by zorientować się, co robią pozostali. W pewnym momencie wydawało mu się, że słyszy @Narie gdzieś za sobą i przeciwnikiem, lecz nie tracił czasu na obejrzenie się, by sprawdzić, co robi. Natomiast @Tamu od razu dostrzegł, gdy ten wyskoczył przed napastnika z donośnym okrzykiem, przyjmując cios na siebie. Wykrzyczane przez samca słowa brzmiały całkiem znajomo i sprawiły, że zielonooki drgnął odruchowo, marszcząc czoło i rzucając czarnogrzywemu zaskoczone spojrzenie. Rozpoznał język H'runów, w końcu swego czasu miał nieprzyjemność słyszeć podobne okrzyki zarówno gdy horda najechała Lwią Ziemię, jak i później, gdy z ukrycia obserwował poczynania mniejszych grup wrogów. W jego głowie zaroiło się od pytań. Skąd tamten znał ich język? Wykluczył od razu możliwość, że mają do czynienia z jednym z najeźdźców, który postanowił dłużej zamarudzić w krainie, być może licząc jeszcze na jakiś zysk bądź też z dezerterem. Nie przypominał tamtych ani wyglądem, ani zachowaniem. Nie spotkał przecież ani jednego H'runa, który nie byłby zakutym w pancerze wojownikiem okazujący wobec prawowitych mieszkańców tej krainy jedynie pogardę. Poza tym zbyt dobrze znał ich ojczystą mowę i posiadał stanowczo zbyt dużo informacji o Lwiej Ziemi. Zresztą... Cóż, z tego, co zdążył zauważyć H'runowie nie wykazywali się zbyt wielką empatią, wątpiłby, że którykolwiek z nich rzuciłby się na pomoc komuś w potrzebie, nie mówiąc już o narażaniu się dla kogoś o wiele słabszego. Raczej mieli do czynienia ze zbiegłym niewolnikiem, co mogłoby tłumaczyć mizerny wygląd Tamu i szpecące go blizny. Dlaczego właściwie krzyknął? Tutaj odpowiedź wydawała się całkiem oczywista. Zapewne po prostu liczył na to, że wystraszy agresora.
Na szczęście szybko udało im się tamtego unieszkodliwić. Lew padł na ziemię, medyk nie ucierpiał. Malahir spodziewał się, że ten zaraz zacznie się szamotać i spróbuje się wyrwać, lecz ten znieruchomiał, jakby zrezygnowany. Wyglądało na to, iż całkowicie stracił wolę walki, odpuścił, pozwalając im uwolnić więźnia. Zielonooki łypnął na niego podejrzliwie. Nie chciał go zabijać jeśli nie było takiej konieczności. Odebranie komuś życia było w jego mniemaniu ostatecznością, a mordowanie poddającego się przeciwnika to zbrodnia i ogromna plama na honorze. Z drugiej strony nie ufał mu ani trochę i nie miał pewności, czy nie był to jakiś podstęp. Zwłaszcza, że porywacz do tej pory sprawiał wrażenie okropnie nieprzewidywalnego.
Rozejrzał się dookoła, zerkając najpierw na zranionego Tamu a potem trzymającą jedną z tylnych łap przeciwnika Narie, zastanawiając się, co robić dalej.
- Dobra, wyciągnijcie go, a ja przypilnuję, żeby ten tutaj nic nie kombinował - powiedział wreszcie, łypiąc podejrzliwie na leżącego samca. Ton jego głosu jednoznacznie świadczył o tym, że nadal targała nim nieprzyjemna mieszanina gniewu i niepokoju, zresztą nie tylko on. Ogon bowiem co i rusz gwałtownie przecinał powietrze.
Zmienił nieco swą pozycję. Stabilniej ustawił tylne łapy, a przednie przeniósł nieco wyżej, jedną opierając na grzbiecie przeciwnika, a drugą dociskając jego łeb do podłoża. Zakrwawione pazury wciąż miał wysunięte, powstrzymał się jednak przed wbiciem ich w ciało samca. Pozwolił sobie tylko na lekkie ukłucie go jak najbliżej pyska, jak tylko mógł dosięgnąć. Nie na tyle, by przebić skórę, lecz wystarczająco, by tamten to odczuł. Ot tak, w ramach delikatnej sugestii, że jeśli spróbuje coś kombinować to bez skrupułów poharata mu pysk.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#54

Post autor: Narie » 26 sie 2023, 23:47

Wszystko skończyło się tak samo szybko, jak się zaczęło, lecz dla Narie te kilka chwil było prawdziwym koszmarem. Jej pazury wbiły się gładko w skórę lwa, jak gdyby nie była ona najważniejszą tarczą żywego ciała. Gdy tylko przeciwnik się poddał, szybko go puściła i cofnęła się. Nie mogła patrzeć na swoje łapy, całe umazane we krwi. Nie mogła o tym myśleć, bo by nie wytrzymała. Zamknęła targające nią emocje w małej, szczelnej skrzyneczce, której tyle razy już obiecywała sobie nigdy więcej nie używać, i zakopała je gdzieś na samym dnie swojej osoby. Jedyne, co w niej zostało, to poczucie konieczności wykonania zadania.
Pozostawiając Malahirowi pilnowanie napastnika, obeszła ich szerokim łukiem i podeszła do klatki. Miała wrażenie, że widziała, jak kształt w środku się poruszył.
- Jesteśmy tu, by ci pomóc. Jak się czujesz? - Pytanie to bardziej niż troskę, miało w zamiarze względy praktyczne - czy mandryl mógł iść? Czy potrzebował zatamować krwawienie? Czy nie straci przytomności? Miała świadomość, że koło niej jest Tamu, któremu być może również przydałoby się zadać takie pytanie, ale nie miała w sobie dość sił, by to zrobić.
- Proszę, powiedz mi, co się tu wydarzyło. - Mimo wszystko, wciąż nie zamierzała zabrać medyka i zniknąć. Skoro już wpakowała się w tę historię, musiała ją doprowadzić do końca. Choćby miał być to koniec tragiczny.
Obejrzała uważnie kratę, za którą znajdował się Daktari. Sprawiała wrażenie dość solidnej konstrukcji, i pewnie taką była, skoro Tamu nie udało się jej rozbroić.
- Jeśli możesz, odsuń się, spróbuję to otworzyć - poinstruowała więźnia. Następnie włożyła przednie łapy między kraty, wbiła pazury w drewno, i, zapierając się nogami, gwałtownie je pociągnęła. Zdawała sobie sprawę, że sposób mógł okazać się mniej skuteczny niż wyważenie konstrukcji całym swoim ciężarem, ale ten mógł stwarzać większe zagrożenie dla znajdującego się w środku medyka. Swoją drogą, miała szczerą nadzieję, że nie przewidziała się, i że Daktari rzeczywiście był świadomy i usłyszał jej słowa.

Test krzepy
Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
49, 81, 31
2 sukcesy

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#55

Post autor: Tamu » 27 sie 2023, 20:59

W jednej chwili było po wszystkim. Palący ból rozdarł jego bok, ale było warto. Błyskawicznie poradzili sobie z porywaczem. Z Tamu powoli zeszła adrenalina. Nawet nie zorientował się jaki był napięty właściwie od momentu wejścia do jaskini. Wraz z trzeźwymi myślami w jego głowie pojawił się też wstyd. Dał się strasznie ponieść gniewowi i nie rozumiał dlaczego. Przecież nigdy nie był skłonny do przemocy, wręcz przeciwnie cierpienie innych zawsze dotykało go mocniej niż jego własne. A tym razem był gotów zmierzyć się z przeciwnikiem i wyrządzić mu krzywdę. Gdyby nie skuteczna akcja jego towarzyszy pewnie wszyscy ucierpieli by bardziej. Tamu spuścił wzrok i położył uszy po sobie. Będzie musiał zająć się tym później, niepokoił go ten nagły wybuch agresji. Wciąż czuł się zagubiony i pozbawiony tożsamości. Miał nadzieję, że Daktari będzie w stanie mu pomóc. Najpierw jednak trzeba go wyciągnąć z tego przeklętego więzienia i opatrzyć. Ironia losu, że najbardziej poszkodowany był akurat medyk. Skinął łbem @Malahirowi zostawiając go na straży powalonego i podszedł do @Narie by pomóc jej z kratami. Jako, że wcześniej uważnie przyjrzał się ich konstrukcji miał lepsze pojęcie na temat słabych punktów. Ponadto udało mu się już uszkodzić delikatnie kilka lin. Kiedy lwica ciągnęła postarał się pazurami nadwyrężyć je jeszcze trochę, a potem wspomóc ją w czysto siłowym przedsięwzięciu. Ponadto pilnował by cała zapora nie zaczęła przechylać się niebezpiecznie w stronę więźnia. Póki co milczał wciąż zawstydzony swoją gotowością do przemocy. Co prawda bolał go bok, ale nie miał zamiaru się skarżyć. Muszą doprowadzić tę sprawę do końca.

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#56

Post autor: Mistrz Gry » 27 sie 2023, 22:24

Porywacz leżał bez ruchu, całkowicie pozbawiony woli walki. Czuł pazury Malahira na swoim pysku, a przekonał się już, że walka z tym brutalem na nic się zda. Nie widział co się dzieje mając głowę przyciśniętą do ziemi, ale łomot łamanego drewna powiedział mu, że włamywaczom udało się wyłamać kratę. Nic więcej nie mógł zrobić.
Daktari złapał się za bolącą głowę. Przez chwilę nie wiedział gdzie się znajduje ani skąd dobiegają głosy. Musiał stracić przytomność od uderzenia.
- Czaszka jest cała, ale chyba doznałem wstrząsu. - odpowiedział lwicy. Nie wiedział kim była i sądził przez moment, że to ktoś przysłany przez Tafariego. Zobaczył jednak, że leży on na ziemi przytrzymywany przez kolejnego lwa. Ci tutaj musieli więc się zjawić, żeby go uwolnić.
- Mam jeszcze mętlik w głowie. - odpowiedział na kolejne pytanie. Spróbował przysunąć się trochę bliżej ściany, ale przy tej wielkości więzienia nie było to możliwe. Lwica jednak bez problemu wyłamała drewniane pręty.
- Dziękuję za uwolnienie. - powiedział słabym głosem do lwicy. - Potrzebuję teraz dostać się do mojej groty, tam mam wszystkie lekarstwa, których potrzebuję. - będąc w zamknięciu nie miał do tej pory nawet możliwości opatrzyć swoich ran.
- Co z nim zrobicie? - zapytał wskazują na porywacza.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#57

Post autor: Malahir » 28 sie 2023, 0:17

Pozostali ruszyli, by uwolnić medyka, pozostawiając mu pilnowanie nieznajomego samca. Malahir uznał to za najlepsze rozwiązanie, w razie potrzeby powinien dać radę go utrzymać, a jego towarzysze we dwójkę na pewno poradzą sobie z kratami. I szybko okazało się, że miał rację. W dodatku przytrzymywany lew nadal nie sprawiał kłopotów. Zielonooki poczuł, jak powoli ulatniają się z niego emocje.
Poczuł niezmierną ulgę, gdy Daktari się odezwał. Co prawda wiedza medyczna ciemnogrzywego utrzymywała się na poziomie świadomości, że rany należy wylizać i nie można ich zabrudzić, a zimna kąpiel grozi przeziębieniem, lecz skoro mandryl mówił, to był przytomny. Co samo w sobie było dobrą nowiną.
I wtedy małpa zadała pytanie, które zmusiło zielonookiego do wymienienia spojrzeń z @Narie i @Tamu. Co z nim zrobimy? Przebiegł wzrokiem po obliczach pozostałych, po czym skierował spojrzenie na leżącego samca i jego pysk przesłonięty teraz jego własną łapą. Nie chciał go zabijać. Może i miałby odmienny stosunek, gdyby ów się nie poddał i próbował im skutecznie utrudniać uwolnienie medyka, lecz... Niekoniecznie. W końcu miał rodzinę. Siostrę, która go potrzebowała. A przecież zielonooki dobrze wiedział, co znaczy to znaczyć martwić się o krewnych. Co więcej, on przecież też kiedyś myślał o zemście. Ile razy przecież wyobrażał sobie, co by zrobił, gdyby osobnik, który skrzywdził któregoś z zaginionych krewnych trafiłby w jego łapy? Chciał pocieszać się myślą, że byłby lepszy. Że nikogo by nie porwał i nie uwięził, zamiast tego po prostu wyzywając go na pojedynek. Lecz czy na pewno? Przecież w młodości jego owładnięty gniewem umysł podsuwał mu dużo bardziej brutalne i o wiele mniej honorowe pomysły. Zresztą, w młodości tak często myślał o zemście, że nawet i poradził Lwioziemskiego księciu, by zrobił to samo. Ba, obiecał, iż go w tym wspomoże.
Tak więc, czy naprawdę był lepszy? I czy naprawdę miał prawo osądzać tego tutaj tak surowo? Kiedy uprzedni gniew zniknął, teraz zaczynał mieć wątpliwości.
Sapnął krótko.
- Dostał za swoje. Jeśli ma trochę rozumu we łbie następnym razem dwa razy się zastanowi, zanim zrobi coś głupiego, nieprawdaż? - tu łypnął ponuro na porywacza. - Bo ten, na którego podnosi łapę może mieć w pobliżu znajomych, którzy nie są skłonni dawać drugiej szansy - dokończył, pozwalając sobie na drobną groźbę. Może i wkrótce nie będzie miał jak jej spełnić, gdy już ruszy na Lwią Ziemię, lecz ten tutaj nie musiał przecież o tym wiedzieć. Zresztą, najrozsądniej i tak będzie poczekać, aż mandryl odzyska nieco sił i upewnić się, że porywacz nie ponowi ataku, zanim wyruszy.
Spojrzał na pozostałych, wyczekująco. Nie był pewien, czy się z nim zgodzą, choć miał wrażenie, że i im nie zależało na przelewie krwi.
Wolał na wszelki wypadek nie puszczać samca, póki medyk nie opuści jaskini, lecz zabrał łapę z jego pyska, ustawiając ją na podłożu obok jego cielska. Drugą nadal opierał na grzbiecie samca.
- Możesz chodzić? - spytał znów mandryla. - I... Dla tej jego siostry naprawdę nie ma ratunku? - zapytał po chwili wahania. Wolałby otrzymać jakieś potwierdzenie od medyka, nim opuszczą jaskinię, inaczej pewnie dręczyłyby go później wyrzuty sumienia.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#58

Post autor: Narie » 28 sie 2023, 12:49

Niby wszystko zaczęło iść po ich myśli - wróg unieruchomiony, kraty otwarte, poszukiwany żywy, nic tylko wracać do domu i świętować. A jednak Narie miała wrażenie, że wszystko tylko co raz bardziej się komplikowało. I nie mogła opędzić się od myśli, że coś tu nie gra.
Zanim zdążyła zdecydować się na kolejny krok, głos zabrał Malahir. Była mu wdzięczna, zarówno za przejęcie pałeczki, jak i za zaproponowanie możliwie pokojowego rozwiązania. Ale...
- Może któreś z nas mogłoby się udać do twojej groty i przynieść lekarstwa tutaj? On chyba też wymaga opatrzenia. - Nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie zajęła się ranami, które sama zadała. Prawda, że to porywacz pierwszy kogoś skrzywdził, ale skoro nie zamierzali go zabijać, trzeba było się upewnić, że przeżyje.
- Wiesz, co to za choroba? Może wymaga pomocy szamana? - dodała cicho, gdy Malahir poruszyła temat siostry porywacza. Cicho, gdyż obawiała się, że przez ten temat lew znów może stracić cierpliwość. Wcześniej zaatakował ich właśnie po tym pytaniu, więc wolała, by jej słowa dotarły tylko do mandryla. Choć w tak małej jaskini ukrycie czegokolwiek przed nieproszonymi uszami mogło okazać się niemożliwe.

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#59

Post autor: Tamu » 28 sie 2023, 21:11

Udało im się. Medyk był przytomny i mówił z sensem, co znaczyło że nie stało mu się raczej nic poważniejszego. Tamu odetchnął z ulgą, szczęśliwe zakończenie całej tej historii było coraz bliżej. Nie mogli jednak tracić czujności. Atmosfera wciąż była napięta, a stan mandryla mógł się w każdej chwili pogorszyć. Zdarzało się, że pozornie cali i zdrowi osobnicy nagle padali na ziemię bez ruchu, ponieważ ich obrażenia były ukryte przed wzrokiem. Ciało stanowiło jedną wielką tajemnicę. Nie bez powodu leczeniem zajmowali się wykształceni profesjonaliści. Na całe szczęście Tamu zdążył już nieco ochłonąć. Nie chciał dokładać swoim towarzyszom problemów związanych ze swoim niestabilnym stanem. Mimo tego już na pierwszy rzut oka można było zobaczyć jego rozbiegane spojrzenie i drżące łapy. Zatopiony we własnych myślach nie do końca zwracał uwagę na to co mówią pozostali dopóki nie usłyszał pytania Daktariego.
- Cóż łatwiej by było zdecydować co zrobić, gdybyśmy lepiej poznali całą historię. Bo na razie stąpamy w ciemnościach zarówno dosłownie jak i w przenośni. Nie będziemy przecież opierać sądów na skrawkach opowieści, które zostały nam rzucone przed walką. Może byłbyś skłonny nas oświecić jak to wszystko się prezentuje z twojej perspektywy. -Wtrącił się cichym, ale twardym głosem. Dziwiło go, że jego towarzysze bez wahania zaakceptowali historię o siostrze, przecież równie dobrze mogło być to kłamstwo. A nawet jeśli nie było, to wiedzieli wyjątkowo mało. Nie rozumiał czemu, ale cały czas był lekko poirytowany. Ta cała sytuacja działała mu na nerwy. Musiał się uspokoić.
- Jeśli chcecie ja mogę przynieść medykamenty, wystarczy mi dobry opis i powinienem je rozpoznać -Zaoferował @Narie i @Malahirowi. Wyjście na świeże powietrze dobrze mu zrobi, a Daktari nie powinien się przemęczać ruszając od razu w drogę. Poza tym mimo iż poznał ich dopiero niedawno wierzył, że jego towarzysze poradzą sobie w razie kłopotów. Miał tylko nadzieję, że medyk nie musi ich dostać błyskawicznie, przed wyjściem chętnie usłyszałby wyjaśnienia.

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#60

Post autor: Mistrz Gry » 28 sie 2023, 21:42

Daktari spróbował wstać, wspierając się o połamaną belkę jak o laskę. Drugą ręką trzymał się za obolały bok.
- Dam radę iść. Im szybciej dotrzemy, tym lepiej. - powiedział medyk. Kręciło mu się lekko w głowie a rany paliły bólem, ale nogi na szczęście miał sprawne.
- Tutaj jest zbyt ciemno, niestety niestety nie widzę w mroku tak dobrze jak wy. - pokręcił głową. Niestety natura nie obdarzyła go kocim wzrokiem.
- Tej choroby nie da się wyleczyć, żadna terapia nie przyniosła skutku. Jest to choroba ciała, więc szaman także nie będzie w stanie pomóc. - Daktari skrzywił się z bólu. Widać było, że ledwie trzyma się na nogach, a uwięzienie znacznie go osłabiło.
- Pospieszmy się, naprawdę potrzebuję dostać się do swojej groty. Opisanie ich zajęłoby za dużo czasu. Jego też możecie wziąć, zajmę się nim. - medyk obrzucił wzrokiem lwa wciąż leżącego na ziemi.
- Nie jestem pewien co wam powiedział, ale nie wierzcie w żadne jego słowo. - powiedział stanowczym tonem.
Tymczasem Tafari leżał cichutko jak trusia. Nie szarpał się i nie próbował się uwolnić. Wpatrywał się jedynie w pustkę.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Odpowiedz

Wróć do „Gąszcz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości