x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Jaskinia kanclerza

Majestatyczna siedziba władców Lwiej Ziemi, z której sprawowali władzę nad całą krainą. Olbrzymia skała, kształtem przypominająca królewski tron, pełna jest jaskiń, w których można znaleźć bezpieczne schronienie. Z jej szczytu roztacza się zapierający dech w piersiach widok na otaczające tereny.

Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

Re: Jaskinia kanclerza

#201

Post autor: Tamu » 06 paź 2023, 10:07

Zmieszany Tamu zupełnie pogubił się w sytuacji. Ktoś wchodził ktoś wychodził, wszystkie głosy zlewały się w jeden. Do porządku przywrócił go głos Datury. Przynajmniej królowa ogarniała sytuację i powolutku tłum zaczął się zmniejszać. Czarnogrzywy schylił łeb przepraszająco i bez słowa podsunął władczyni eliksir podarowany przez Daktariego. Kątem oka dostrzegł zszokowaną minę Narie. Wyglądało na to, że spotkanie z córką wywołało w niej jakiś wewnętrzny konflikt. Tamu strasznie jej współczuł, tym bardziej kiedy Khalie zwyczajnie odwróciła się na pięcie i odeszła. Oczywiście nie miał pojęcia co zaszło między nimi w przeszłości, ale wciąż chciałby móc jakoś pomóc. Jak zwykle miał dobre chęci i ani jednego sposobu na ich zrealizowanie. Po raz kolejny był bezużyteczny. Naiwna perspektywa dołączenia do stada zaczynała się od niego oddalać. Może to było tylko nostalgiczne marzenie ściętej głowy. Nigdy nie będzie dla nich przydatny. Na całe szczęście były jakieś pozytywy. Z całej gromady przybyszy wyłoniła się Ven z dobrymi wiadomościami. Tamu praktycznie zapomniał, że problem z którym tu przybyli wciąż nie jest rozwiązany. Chętny do współpracy medyk to promyk nadziei, przynajmniej chora w dżungli może spodziewać się pomocy. Czarnogrzywy pozwolił sobie na delikatny optymizm, który potrwał mniej więcej 4 sekundy do momentu kiedy zobaczył wybraną znachorkę. Znał tę zakazaną mordę i to nieco zbyt dobrze. Bolesne wspomnienia powróciły przytłaczającą falą. Czasy niewoli u Bractwa, okres przypominający o jego straszliwej słabości. Zawsze strasznie się wstydził swojej uległej natury. Bywały chwile w których był przekonany, że zasługuje na takie traktowanie skoro nie jest w stanie się mu sprzeciwić. Liczył na to, że to wszystko zostało za nim, ale widocznie duchy przeszłości nie odpuszczały dziś nikomu. W jednej chwili znowu był strachliwym lwiątkiem, które żałośnie płaszczy się by zadowolić wszystkich dookoła. Poczuł kłujący ból w klatce piersiowej, łapy mu zmiękły a przed oczami pojawiły się jasne plamki. Z kilometra potrafił rozpoznać, że zaczyna się atak paniki. Wszystkie instynkty krzyczały, żeby uciekał, ale nauczył się nad nimi panować. Wdech. W końcu naprawdę się zmienił, nie był tym samym lwiątkiem. Skoro udało mu się pokonać swój strach, to uda mu się opanować teraz. Wydech. Jak mógł liczyć na nowy początek, jeśli nie chciał się skonfrontować z dawnymi traumami. Może to i lepiej, że Sheeba się tu znalazła. Wdech. Skoro jest wędrowna to Bractwo już nie istnieje. Rozdział zamknięty. Przecież nie rzuci się na niego nagle rozpoznając dawnego niewolnika. Wydech. Zmusił się do przejścia paru kroków, zbliżając się do Narie. Wszyscy mamy swoje problemy i łatwiej się z nimi mierzyć razem. Wdech. Nie może ciągle tylko mówić, że się zmienił. Musi to udowodnić. Podniósł wzrok i uspokoił drżenie łap. Wydech. Jeśli nie czujesz się pewnie udawaj aż oszukasz samego siebie. Uśmiechnął się szeroko odpowiadając na upiorny uśmiech Sheeby. Jedno musiał jej oddać, ona nie była taka zła. Opatrzyła mu nawet kiedyś rany. Szczerze nie wątpił w jej umiejętności medyczne i miał nadzieję że naprawdę pomoże w kwestii dżungli, ale teraz to się nie liczyło. Teraz dla niego była po prostu symbolem przeszłości.
- Wędrowna? Stara banda łowców niewolników się rozpadła? Ja to mam szczęście, miło cię widzieć - przywołał cały swój talent aktorski, żeby włożyć w te słowa tyle wyczuwalnej kpiny ile to możliwe. Jeśli się boisz, śmiej się swoim strachom w twarz. Miał dosyć uciekania od przeszłości. Wdech. Naprawdę się zmienił. Wydech.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#202

Post autor: Narie » 06 paź 2023, 22:26

/wybaczcie krótki post

Wraz z wyjściem Khalie, z Narie jakby uszło całe życie. Przynajmniej pozornie, bo w jej wnętrzu odbywał się przyprawiający o zawrót głowy huragan. Wszystko w niej krzyczało, tak głośno, że zagłuszało wszystkie dźwięki otoczenia. Już dawno zapomniała o sakiewce i eliksirach. Otaczające ją osoby nagle straciły znaczenie, a może wcale ich nie zauważyła? Chciała uciekać, daleko, dużo dalej, niż mogłyby ją ponieść łapy, a jednocześnie miała poczucie, że nie może się ruszyć, że jeśli cokolwiek zrobi, burza ją rozerwie. Wydawało jej się, że nie wytrzyma dłużej, że zwariuje. I może tego chciała, przecież tak by było łatwiej. No ale właśnie, życie nie lubiło przecież prostych rozwiązań. Przynajmniej nie w jej przypadku.

Awatar użytkownika
Datura
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#203

Post autor: Datura » 07 paź 2023, 10:21

Od razu rozpoznała w przybyłej lwicy uzdrowicielkę, którą spotkała kiedyś w okolicy. Pamiętała, że wywarła na niej dobre wrażenie, a że jej pojawieniu się nie towarzyszyły wtedy doniesienia o tajemniczych mordach lub zniknięciach lwiątek, mogła mieć nawet dobre intencje.
- Witaj, pamiętam nasze spotkanie. Szukałaś wtedy szamana, żeby nauczyć się tej sztuki. Czy poszukiwania się powiodły? - zapytała. Zaprosiła ją gestem do środka jaskini. Do tej pory Narie i Tamu nie dawali żadnych objawów oprócz tego, że jak się zdaje stracili głos. To było pewnie jednak zasługą jej magnetycznej osobowości, nie choroby.
- Sheebo, czy poznałaś szczegóły zlecenia, czy chcesz dowiedzieć się czegoś jeszcze? - nie wiedziała ile Ven i Malahir opowiedzieli medyczce o sytuacji.
- Dziękuję Tamu - powiedziała, przyjmując od niego eliksir. Nie zwróciła uwagi na jego słowa do Sheeby. Bardziej skupiła się na pojemniczku, który trzymała w łapie. Odłamała woskową pieczęć i powąchała zawartość, próbując rozpoznać jakie składniki znajdują się w środku. Tamu i Narie wypowiadali się dość negatywnie o medyku z dżungli, więc ciekawa była jakości jego wyrobów.

Losuję 1-14 spośród istniejących eliksirów, cyfra według kolejności na liście
Mistrz Gry wyrzuca 1d14:
11
Eliksir Krwi
Rzut na percepcję
Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
30, 73, 29



Gdy tylko zbliżyła nos do eliksiru, rozpoznała znane jej zapachy trujących ziół. Ta dwójka musiała zajść za skórę medykowi. Pomieszała jeszcze pojemnik, wpatrując się w jego zawartość.
- Jak mówiłam, to całkiem porządny eliksir. Ten kto go zrobił zna się na rzeczy. - powiedziała i wyciągnęła łapę z eliksirem do Narie.
- Weźcie swoje lekarstwa i wtedy możecie iść. Skoro nie macie żadnych objawów, nie muszę was tu trzymać.
ObrazekgłosKPObrazek

Awatar użytkownika
Ventruma
Strażniczka
Strażniczka
Posty: 609
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 10 kwie 2018
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 60
Zręczność: 62
Percepcja: 30
Kontakt:

#204

Post autor: Ventruma » 07 paź 2023, 12:00

Osłupiała słysząc pytanie Królowej. Nawet nie spytała się medyczki o imię... na szczęście ta sama się odezwała i zabrała uwagę jasnej przedstawiając się. No ale nie mogli mieć nic Ven za złe, to dosłownie jej pierwszy dzień w tej robocie i nikt jej nic nie wyjaśnił.
Malahir nie odzywał się, wydawał się zamyślony, więc zostawiła go w spokoju przed wejściem.
W ciszy obserwowała jak brązowa lwica którą skądś kojarzyła odwraca się na pięcie i wychodzi z jaskini, zostawiając Narie jak zahipnotyzowaną, nadal wpatrującą się w miejsce w którym zniknęła. Nie usłyszała wcześniejszych słów Tiba, więc nadal nie umiała określić na czym polegał problem i jak może pomóc. Obie były bardzo do siebie podobne, pewnie były rodziną. Jakaś zaginiona siostra? Wolała poczekać, aż sprawa się wyjaśni niż coś zakładać.
Z zamyślenia wyrwał ją Tamu. Podniosła wzrok na niego, nastawiając uszy. Zanim się w ogóle odezwał, zauważyła, że coś było nie tak. Poczuł się słabo? Może jednak ta choroba go złapała, wydawał się ciężko oddychać.
Nie miała pojęcia co ma zrobić, z jednej strony miała swoją przyjaciółkę, a z drugiej Tamu. Oboje z nich zmagali się z czymś i widocznie potrzebowali wsparcia.
Po szybkim namyśle, problemy Tamu wydawały się jednak na ten moment poważniejsze. Sama była zła na siebie, że nie podbiegła do Narie i nie spytała co się stało i czy wszystko w porządku, bo bardzo jej na niej zależało, ale samiec wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
Pewnym krokiem ruszyła w jego stronę, zignorowała lekko zasadę pięciu kroków, ale w takiej sytuacji można to było wybaczyć.
Stanęła gdzieś blisko tej dwójki, przypatrując się uważnie na wszelki wypadek gdyby miała jakoś interweniować, ale po słowach samca wszystko nabrało jakiegoś sensu. Może Datura nie zwróciła uwagi na to co powiedział, ale ona tak.
- Co masz na myśli? - Spytała go dociekliwie i zerknęła w stronę bliznowatej z podejrzeniem, jakby szukając w jej oczach jakiegoś potwierdzenia na te zarzuty. Mówiła głośniej, żeby zwrócić też uwagę Królowej, bo to było coś co raczej chciałaby wiedzieć.

Venki nigdy za mało Theme ♥

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#205

Post autor: Sheeba » 07 paź 2023, 17:02

Szybko okazało się, że i @Datura ją rozpoznała. To dobrze. Od czasu ich ostatniego spotkania minęło wystarczająco wiele czasu, by zapomnieć o co niektórych szczegółach. Jednakże z tego, co kojarzyła, odbyły niegdyś całkiem przyjazną pogawędkę. Zapewne zapamiętała ją jako niegroźną wędrowną medyczkę, co też jak najbardziej jej odpowiadało. Na wszelki wypadek, jeśli Lwia Ziemia miała w zwyczaju karać za samą przynależność do niegdyś wrogiego im stada, nawet jeśli owe stado już nie istniało.
- Miło cię znów widzieć. Niestety, moje ówczesne poszukiwania nie przyniosły rezultatów. Zamiast tego skupiłam się więc po prostu na leczeniu - odpowiedziała krótko fioletowookiej, podchodząc nieco bliżej, gdy ta zachęciła ją do tego gestem. Nie kłamała, zdecydowała się jednak przemilczeć większość historii. Słowa Datury przywołały dawno zapomniane wspomnienia z czasów, gdy przybyła do tej krainy po raz pierwszy. Miała wrażenie, że wówczas była kimś innym. Dziś ta wersja jej osoby wydawała się już nie tylko obca, ale też okropnie głupia i naiwna, niezdająca sobie sprawy z tego, jak funkcjonuje świat. Chociażby i dlatego, iż początkowo szukała szamana, by ją uczył, licząc na to, że pozwoli jej to zrozumieć swą klątwę i nad nią zapanować. Teraz już wiedziała, jak bardzo się myliła. Nie potrzebowała pomocy jakiegoś szarlatana. Sama znalazła rozwiązanie.
- Wiem, że sprawa dotyczy chorej mieszkanki dżungli, jednakże nie znam szczegółów - odpowiedziała krótko, wbijając w medyczkę zaciekawione spojrzenie. @Ventruma i jej towarzysz zdradzili jej naprawdę niewiele, co z jednej strony tylko wzbudziło jej ciekawość, lecz z drugiej nieco ją irytowało. Jeśli ma komuś pomóc, musi znać szczegóły. Chociażby po to, by wiedzieć na co być gotową i czego potrzebuje.
Znachorka zajęła się oględzinami jakiegoś eliksiru. A w międzyczasie w kierunku jednookiej ktoś zaczął się zbliżać. Bardziej usłyszała samca, niż go zobaczyła. Skierowała więc spojrzenie w jego stronę.
Jeszcze zanim się odezwał zdała sobie sprawę z tego, że dobrze jej się wydawało. Ewidentnie patrzyła teraz na dawnego niewolnika. Samiec od tamtego czasu nieco wyrósł i wiele szczegółów jego osoby uległo zmianie, jednakże rysy pyska, kolor oczu, a nawet i ta nędzna grzywa pozostawały niezmienione. Co on właściwie tu robił? Nie zdziwiło jej, że uciekł, korzystając z okazji stworzonej przez atakujących najeźdźców. Pewnie sama zrobiłaby to samo. Czyżby zdecydował się szukać schronienia u Lwioziemców? Usłyszał, że stado powróciło w te strony i uznał, iż tak będzie dla niego najbezpieczniej? Pewnie tak było. Przecież nie miał żadnych powiązań z Lwią Ziemią.
Niemniej, jego obecność zdecydowanie nie była jej na łapę.
Obserwowała, jak samiec się zbliża. Na jakiś moment w jej ślepiach pojawił się nikły błysk satysfakcji, gdy dostrzegła, jak czarnogrzywy walczy ze swoim strachem. Nadal się boisz, przemknęło jej przez myśl. Podobało jej się to, jak wielki strach zdołała wzbudzić w niewolnikach, poniekąd była z tego powodu niezdrowo aż dumna. Jeśli się jej bano, nie była słaba. I nie była nikim.
Jednakże zadowolenie prysło, kiedy czarnogrzywy postanowił się odezwać. Momentalnie rujnując tym samym jej cały plan.
Odruchowo rzuciła mu karcące spojrzenie, postępując jeden szybki krok w jego stronę. Przez chwilę miała wielką ochotę po prostu go zrugać za taką bezczelność, jednakże w ostatniej chwili przypomniała sobie o swej sytuacji. Jest na wrogim terenie, obserwowana przez wiele par oczu, a Tamu nie jest już niewolnikiem.
Zamiast tego wyszczerzyła się więc tylko szerzej.
- No proszę, nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek się spotkamy - odezwała się, w przeciwieństwie do niego, kompletnie wyzutym z emocji tonem. - Wygląda na to, że tam, dokąd odszedłeś nie mieli medyka, który zechciałby się tobą zająć - dodała, zerkając wymownie na szpecące jego grzbiet blizny. Po czym spojrzała na niego, mniej z rozgniewaniem, a bardziej z wyrzutem. Bo przecież tak właściwie to co miał jej do zarzucenia? Przynależność do Bractwa? Że nie zwróciła mu wolności? O tę winien był zawalczyć z tą, która go jej pozbawiła. Źle go nigdy nie traktowała, nawet niegdyś opatrzyła mu jego rany. To nie on skończył z poderżniętym gardłem i nie jego czaszka spoczywała na szczycie kościanej kolumny w jej jaskini. A on, niewdzięcznik, najwyraźniej chował do niej jakąś urazę.
Datura zignorowała co prawda jego słowa, lecz zaraz podeszła do niego tamta beżowa, obrzucając ją podejrzliwym spojrzeniem. Przeszło jej przez myśl, że może przybycie w te strony było błędem i przyjdzie jej zapłacić za dawne postępki... Lecz właściwie, czy miała za co? Bezpośrednio przeciwko Lwiej Ziemi nie działała. A szczerze wątpiła, by stado niosło tak chętnie pomoc wszystkim pokrzywdzonym, jak lubili to rozgłaszać.
Na @Narie na razie nie zwracała zbyt wielkiej uwagi.

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#206

Post autor: Malahir » 07 paź 2023, 17:27

W milczeniu obserwował rozwój sytuacji. Co prawda ze swojej pozycji widział raczej niewiele, lecz słyszał praktycznie wszystko. Wychodziło na to, że Datura znała tę medyczkę. On jej nie kojarzył, podejrzewał więc, iż musiały się spotkać dość dawno. Może to i dobrze, być może fioletowooka mniej więcej wiedziała, czy mogli na nią liczyć. I chyba królowa nie miała nic przeciwko. Zielonooki poczuł pewną ulgę. Może wreszcie uda się doprowadzić tę całą sytuację do końca.
I wówczas niespodziewanie odezwał się Tamu. Po raz kolejny przez tych kilka ostatnich dni słowa starszego samca zaskoczyły Malahira, tym razem jednak budząc w nim pewne podejrzenia. Banda łowców niewolników? Przez krótki moment miał wrażenie, że chodzi o H'runów. Od dłuższego czasu podejrzewał bowiem, iż to właśnie w ich łapska trafił czarnogrzywy, a jego słowa tam, w jaskini medyka by to potwierdzały. Innej grupy zasługującej na takie miano nie kojarzył. Jednakże wychodziło na to, że ta tutaj miała coś z nimi wspólnego... Dlaczego więc Datura ją znała?
Zielonooki odniósł okropne wrażenie, iż w całej tej sprawie coś okropnie śmierdzi. Gdyby Ven go nie uprzedziła, pewnie zadałby Tamu to samo pytanie. Zamiast tego ograniczył się jedynie do ściągnięcia brwi w zamyśleniu, a potem postąpił o jakieś dwa kroki do przodu, stając u progu jaskini. Zarówno po to, by lepiej słyszeć, jak i dlatego, by w razie czego przyblokować wyjście. Nagle odniósł bowiem wrażenie, że nie jest pewny, czy powinni ufać tej jednookiej.

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#207

Post autor: Tamu » 07 paź 2023, 19:12

Tamu mocno się rozczarował. Przez krótki moment był z siebie dumny, w końcu udało mu się zebrać na odwagę i skonfrontować z wcieloną przeszłością. Liczył na to, że Sheeba jakoś zareaguje. Być może w podświadomy sposób pragnął od niej potwierdzenia, że zmienił się na lepsze, że zdziwi ją ile przybyło mu pewności siebie. Jej monotonna odpowiedź świadczyła o czymś innym. Tak jakby zupełnie jej to nie obchodziło. Widocznie jego rozwój nie był nawet zauważalny, w jej oczach był tym samym słabym, niegodnym uwagi niewolnikiem. Spodziewał się, że poczuje jakąś satysfakcję, a zamiast tego zrobiło mu się tylko smutno. Po raz kolejny uświadomił sobie, że tak naprawdę nic nie osiągnął. Jego "nowy życiowy początek" nie zmienił zupełnie nic. Zupełnie zignorował karcące spojrzenie jednookiej i jej gwałtowny ruch. Już jej się nie bał, szok związany z nieprzyjemnymi wspomnieniami minął, ale co z tego skoro jego odwaga nic nie dawała. Mimochodem przyjął eliksir od Datury, usatysfakcjonowany jej ekspertyzą, ale wciąż patrzył się na Sheebę przygnębionym wzrokiem. Emocje zupełnie z niego uleciały.
- Taa, nie miałem w ostatnich latach wybitnej opieki lekarskiej -teoretycznie miał to być żart, ale nie włożył w niego serca i ton głosu był zwyczajnie przygnębiony. Zdawał sobie sprawę, że mógłby ją teraz oskarżyć. Być może nawet Lwia Ziemia, słynąca ze sprawiedliwości urządziłaby jakieś oficjalne przesłuchanie, albo przynajmniej zrezygnowała ze współpracy z dośc niecną znachorką. Z drugiej strony nawet nie wiedział co miałby w ten sposób osiągnąć. Nie był przecież członkiem stada, nie chciał zawracać im łbów swoją przeszłością. Poza tym wszelkie zamieszanie tylko wydłuży poszukiwania kolejnego medyka, a chora mogła nie mieć tyle czasu.
- Nic takiego, nasze drogi kiedyś się przecięły w stadzie, które miało paru członków o wątpliwej moralności. Mogę jednak zaręczyć o medycznych zdolnościach Sheeby na tyle na ile liczy się opinia przypadkowego pacjenta -odpowiedział Ven uśmiechając się lekko. Jego przeszłość to jego problem. Nie będzie nikogo osądzał. Z powrotem przeniósł wzrok na bliznowatą i też się wyszczerzył. Jeśli myśli, że wciąż jest tym samym słabeuszem co kiedyś to już jej problem, przecież nie musi jej nic udowadniać. Początkowo próbował przekonać o tym sam siebie, ale po chwili zorientował się że naprawdę ma głęboko w dupie to co dawna członkini Bractwa o nim sądzi.
- Wasza Wysokość dziękujemy za pomoc, skoro jesteśmy już wolni od kwarantanny to wychodzę, poczekam na zewnątrz -zwrócił się do królowej i przemaszerował bardzo blisko Sheeby przekraczając próg jaskini, gdzie skinął łbem na powitanie Malahirowi. Akurat jego obecność dodała mu otuchy.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#208

Post autor: Narie » 08 paź 2023, 0:29

Czas ani trochę nie pomagał, wręcz przeciwnie, Narie miała wrażenie, że jest coraz gorzej. A jednocześnie wciąż żyła, była świadoma i przy zdrowych zmysłach, choć przecież jeszcze chwilę wcześniej wydawało jej się, że więcej nie wytrzyma. Dlaczego nie mogła nie wytrzymać? Tak po prostu. Byłoby tak pięknie, wszystko by się nagle skończyło, i burza, i ucisk, i decyzje, i odpowiedzialność.
Zrobiła krok. Wciąż istniała. Potem kolejny. Burza zakotłowała się i zmieniła kierunek, niczym woda w popchniętym naczyniu, ale jej nie rozerwała. Musiała uciec. Od żywych, od martwych, od Lwiej Ziemi, wspomnień i wszystkiego, co czuła. Nie obchodziły ją obecne osoby, i tak już od dłuższego czasu zupełnie nie wiedziała, co robią i mówią.
Bez ostrzeżenia zerwała się do biegu. Nie liczyło się dla niej nic poza wyjściem z jaskini. A co potem? Nie wiedziała, nie myślała o tym, byle biec, łapa za łapą, dalej, dalej, dalej.

Narie wyrzuca 3d100:
15, 76, 28


z.t.?
Ostatnio zmieniony 08 paź 2023, 14:33 przez Narie, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Ventruma
Strażniczka
Strażniczka
Posty: 609
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 10 kwie 2018
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 60
Zręczność: 62
Percepcja: 30
Kontakt:

#209

Post autor: Ventruma » 08 paź 2023, 1:02

//Jako że mnie Datura w kolejce wyprzedziła, to teraz ją wyprzedzę tak, żeby wyrównać :D

Gdy zobaczyła cień satysfakcji, jakiejś dumy w oczach medyczki i usłyszała odpowiedź Tamu, zmarszczyła się w zamyśleniu. Ani trochę nie uwierzyła słowom samca i nie zamierzała tak tego zostawić. Na razie zajmą się wyprawą do dżungli, ale zdecydowanie planowała złapać go w pewnym momencie na osobności i wyciągnąć z niego o czym tak naprawdę dokładnie mówił.
Założyła, że musiał się bać Sheeby i dlatego nie chciał kontynuować tematu, więc musiała zagadać do niego bez niej na widoku. Zauważyła też spojrzenie lwicy na blizny grzywiastego, może miała jakiś związek z nimi?
Cokolwiek to było, Tamu nie zostanie w tym sam, nie na jej straży.
Zachowując czujność, zwróciła też uwagę na Malahira który najwidoczniej się zgadzał z jej podejrzeniami patrząc po jego minie po usłyszeniu rozmowy i zastawieniu wejścia.
Już miała zwrócić się do Narie i sprawdzić czy z nią jest wszystko w porządku, ale gdy odwróciła się w jej stronę, zobaczyła tylko smugę wymykającą się z jaskini z prędkością geparda.
Dobrze, że Malahir i Tamu zajmą się sobą przez chwile, miała tylko nadzieję, że Datura nie będzie mieć jej za złe co zaraz zrobi.
Choć wiedziała, że może przywołać tym irytacje fioletowookiej królowej, zerwała się zaraz za byłą księżniczką.


z.t.

Venki nigdy za mało Theme ♥

Awatar użytkownika
Datura
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#210

Post autor: Datura » 08 paź 2023, 10:25

Skoro Sheeba poświęciła ostatnie lata na leczeniu, musiała zdobyć już doświadczenie w tej materii. Wyglądało więc, że będzie dobrym wyborem na udział w misji do dżungli.
- Dowiedziałam się od nich, że chora jest niepoczytalna, agresywna i boi się światła. Miała zarazić się poprzez krew. Nie wiadomo jednak ile tych objawów rzeczywiście jest skutkiem choroby, a ile wynikiem wtargnięcia obcych do jej leża. Najlepiej jeśli zbadasz ją na miejscu. Narie wie, gdzie jest legowisko chorej, więc was zaprowadzi. Ven będzie stanowiła ochronę. - streściła medyczce najważniejsze informacje.
- Zapewne musimy porozmawiać o wynagrodzeniu. Nie spodziewam się, że przybyłaś tu by wyruszyć na misję z czystej dobroci serca. - w żaden sposób nie oceniała w ten sposób postępowania Sheeby. Sama też przecież by oczekiwała zapłaty za taką wyprawę.
- W czasie zagrożenia moralność jest kwestią drugorzędną. A skoro byłeś jej pacjentem i wciąż żyjesz, to są to bardzo dobre referencje. - odpowiedziała Tamu. Ten z kolei szykował się do wyjścia, mimo że nadal nie wziął lekarstw.
- @Tamu powiedziałam, że jesteście wolni jak wypijecie eliksiry. Co ze mnie za medyk, gdybym wypuściła was bez lekarstw. - powiedziała z naciskiem i stanęła lwu na drodze do wyjścia. Spojrzała tymczasem na drugą pacjentkę, która nadal była dziwnie milcząca i nadal nie zauważyła podawanego jej wcześniej lekarstwa.
- Dokąd idziesz? - zapytała @Narie. Lwica wyglądała jakby nie docierało do niej co się dzieje wokół i szła na oślep.
- Narie, słyszysz mnie? - zapytała, teraz już naprawdę się niepokojąc. Dziwne zachowanie mogło świadczyć, że lwica rzeczywiście zaraziła się od chorej z dżungli.
Wtem pacjentka zerwała się do biegu. Datura poczuła zimny dreszcz na karku. Jeśli lwica ucieknie, nie wiadomo ile lwioziemców może zarazić. Medyczka skoczyła na uciekinierkę, próbując ją zatrzymać.
- Ven, zatrzymaj ją! - krzyknęła jeszcze do gwardzistki.

Rzucam za waleczność, @Narie też rzuć
Datura wyrzuca 3d100:
51, 75, 71
edit: mam 0 sukcesów, nie musisz rzucać bo i tak przegrałam XD
ObrazekgłosKPObrazek

Odpowiedz

Wróć do „Lwia Skała”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości