x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Pole traw
- Ragir
- Król
- Posty: 926
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 69
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
Re: Pole traw
Propozycja szarego brzmiała całkiem dobrze, więc czemu by nie spróbować?
-Możemy tam sprawdzić, skoro nasz nowy towarzysz sam rusza na wschód- Nie mąciło by to interesów nikogo, a sama droga może umocnić ich więzi, które dopiero będą pęczkować.
Przeklną lekko pod nosem na tę trawę. Trochę przeszkadzała. Była dobra do planowania, dobrze nawet mogła maskować ale jednak w razie czego, przeciwnik też miął maskowanie.
Poznał ten głos i zaskoczyło go to. Nie był pewny czy ta go poznała. Sam zaczął zbliżać się do lwicy. Nie obawiał się jej.
-Kogo tutaj wiatry przywiał- Rzucił patrząc na lwicę zatrzymując się kilka kroków od niej. Może się pomylił? No ale nie, w końcu wygląd może się zmienić ale woń nie. Przynajmniej tka uważał.
-Lyanno, nikt tutaj nie chce cię atakować, kuzynko- Zlustrował ją uważniej. Widział też wiśniowego, gotowego do ataku ale póki co żadna ze stron nie powzięła takiego zamiaru.
@Wajibu @Lyanna @Maelvius
-Możemy tam sprawdzić, skoro nasz nowy towarzysz sam rusza na wschód- Nie mąciło by to interesów nikogo, a sama droga może umocnić ich więzi, które dopiero będą pęczkować.
Przeklną lekko pod nosem na tę trawę. Trochę przeszkadzała. Była dobra do planowania, dobrze nawet mogła maskować ale jednak w razie czego, przeciwnik też miął maskowanie.
Poznał ten głos i zaskoczyło go to. Nie był pewny czy ta go poznała. Sam zaczął zbliżać się do lwicy. Nie obawiał się jej.
-Kogo tutaj wiatry przywiał- Rzucił patrząc na lwicę zatrzymując się kilka kroków od niej. Może się pomylił? No ale nie, w końcu wygląd może się zmienić ale woń nie. Przynajmniej tka uważał.
-Lyanno, nikt tutaj nie chce cię atakować, kuzynko- Zlustrował ją uważniej. Widział też wiśniowego, gotowego do ataku ale póki co żadna ze stron nie powzięła takiego zamiaru.
@Wajibu @Lyanna @Maelvius
- Wajibu
- Pazur
- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Kiwnął potakująco głową do brązowego, miło że jego pomysł został dobrze przyjęty. Co prawda wypadałoby jeszcze ustalić czy nie znają miejsc które znajdowały się bliżej, wszak to gór mieli z trzy dni? Może więcej, zależy jakim tempem by szli, choć znając życie pewnie po drodze kogoś by jeszcze spotkali. Tak jak w tym momencie, mieli poszukać jego partnerki, zamiast tego napatoczyła się jakaś lwica i samiec, jak widać przygłuchy, bowiem mimo ostrzeżenia postanowił kompletnie olać szarego i ruszyć w stronę jasnej. Wajibu nie żartował, nie należał również do tych co pobłażają, wyskoczył więc z trawy i skrócił odległość między Tendaiem, ukazując tym samym swoją całą sylwetkę. -Nie powtórzę pytania.- warknął, szczerząc kły, ciało zaś było przygotowane na ewentualny atak. W porównaniu do Ragira nie kojarzył lwicy czy białogrzywego. Co prawda spotkali się, Tendai i Wajibu, gdy szary był berbeciem, niestety tego nie pamiętał. A może to i lepiej? -Mam wrażenie że z każdym się znasz.- mruknął do brązowego, mimo to nie zamierzał się rozluźnić aż będzie miał stuprocentową pewność iż jest między nimi ok. Kto tam wie czy nagle im nie odbije i nie postanowią ich zaatakować.
@Ragir @Tendai @Maelvius @Lyanna
@Ragir @Tendai @Maelvius @Lyanna
- Fakhm
- Posty: 35
- Gatunek: lew
- Data urodzenia: 15 sty 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 96
- Waleczność: 35
- Zręczność: 60
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Post zawiera wulgaryzmy.
Gdy magiczna fantasmagoria skupiła się przed jego oczami w niemalże namacalną sylwetkę wściekłego ducha, Fakhm przesunął spojrzeniem po okazałych mięśniach rysujących się pod skórą onego martwego starego, w głowie mając... myśli. Myśli rużne przerużne. Odchrząknął, starając się skupić na tym, że gość na niego dosłownie krzyczy i mu grozi.
– M-myślę, że mógłbyś po prostu spasować z tym synem i nazwać go córką – odparł trochę zbyt mamrotliwie, żeby udało mu się utrzymać pozory chojractwa. Wszakże zobaczenie jebaniutkiej zjawy na trzeźwo absolutnie nie było czymś, czego mógł kiedykolwiek się spodziewać.
– Znaczy, no, po prostu... To po prostu byłoby łatwiejsze.
Zastanawiał się co takiego Nabo zdążył odpierdolić, bo musiało być to coś naprawdę grubego. Jego za rzekomy współudział w morderstwie jedynie wygnali ze stada, na takie wieczne męczarnie i permanentną inwigilację zasługiwać mógł chyba tylko zwyrol z rzędu tych, którzy dla zabawy odrywali lwiątkom łapki i karmili nimi ich matki.
Otrząsnął się z szoku po dłuższej chwili i spojrzał tam, gdzie Nabo patrzył - przyszli obcy.
– Zobaczę, co da się zrobić – burknął do odwracajacego się lwa i sam ruszył w kierunku majaczących na horyzoncie gór.
Chwilę jeszcze rozważał, czy nie powinien wpierw pomówić z nowymi przybyszami, ale coś czuł, że wściubianie nosa w sprawy tak sporej grupy może skończyć się dla niego nie najlepiej.
[z/t]
Gdy magiczna fantasmagoria skupiła się przed jego oczami w niemalże namacalną sylwetkę wściekłego ducha, Fakhm przesunął spojrzeniem po okazałych mięśniach rysujących się pod skórą onego martwego starego, w głowie mając... myśli. Myśli rużne przerużne. Odchrząknął, starając się skupić na tym, że gość na niego dosłownie krzyczy i mu grozi.
– M-myślę, że mógłbyś po prostu spasować z tym synem i nazwać go córką – odparł trochę zbyt mamrotliwie, żeby udało mu się utrzymać pozory chojractwa. Wszakże zobaczenie jebaniutkiej zjawy na trzeźwo absolutnie nie było czymś, czego mógł kiedykolwiek się spodziewać.
– Znaczy, no, po prostu... To po prostu byłoby łatwiejsze.
Zastanawiał się co takiego Nabo zdążył odpierdolić, bo musiało być to coś naprawdę grubego. Jego za rzekomy współudział w morderstwie jedynie wygnali ze stada, na takie wieczne męczarnie i permanentną inwigilację zasługiwać mógł chyba tylko zwyrol z rzędu tych, którzy dla zabawy odrywali lwiątkom łapki i karmili nimi ich matki.
Otrząsnął się z szoku po dłuższej chwili i spojrzał tam, gdzie Nabo patrzył - przyszli obcy.
– Zobaczę, co da się zrobić – burknął do odwracajacego się lwa i sam ruszył w kierunku majaczących na horyzoncie gór.
Chwilę jeszcze rozważał, czy nie powinien wpierw pomówić z nowymi przybyszami, ale coś czuł, że wściubianie nosa w sprawy tak sporej grupy może skończyć się dla niego nie najlepiej.
[z/t]
Jeśli chcesz się umówić na grę lub coś ustalić, pisz do mnie na Discordzie! — nick: yekuggon
W Y G L Ą D
► Pokaż Spoiler
► Pokaż Spoiler
- Maelvius
- Valarjar
- Posty: 114
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 13 paź 2013
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Spojrzał na @Wajibu, gdy ów wspomniał o górach. Nie znał krainy zbyt dobrze, do tej pory trzymał się przecież jej obrzeży, trzymając się z dala od reszty jej mieszkańców. Ostateczną decyzję na temat celu ich podróży pozostawił więc pozostałym, którzy najpewniej znali okolicę dużo lepiej od niego. Dał więc szaremu znać krótkim gestem, że nie ma nic przeciwko.
Nie dane im jednak było dokończyć ich rozmowę w spokoju. Jasnofutra lwica przykuła uwagę pozostałych samców w chwilę później po tym, jak sam ją dostrzegł. I zdecydowanie zareagowali na jej obecność dużo gwałtowniej, niż sam czarnofutry. Łypnął krótko na pozostałych. Trudno było mu jednoznacznie zrozumieć powód takiej nieufności @Ragira względem przybyszki. Owszem, stanowiła widok dość niepokojący i zachowywała się niecodziennie, tak po prostu ignorując wszelkie zasady ostrożności i ruszając w stronę trójki nieznajomych. Nie odgadł, że widok krwi mógł zaniepokoić brązowego, gdyż ten martwił się o swoją partnerkę. Maelvius, wiecznie żyjący we własnym małym świecie i nieustannie stąpający na granicy świata żywych i martwych nigdy nie był ekspertem w kwestii tak zwyczajnych, przyziemnych uczuć.
Na domiar złego w pobliżu pojawił się kolejny lew, który, jak szaman się domyślał, chyba przybył tu z tamtą lwicą. A przynajmniej się znali, skoro wspólnie ruszyli im naprzeciw.
W zwykłych okolicznościach Maelvius zapewne dawno już by się wycofał. Co prawda, w przeciwieństwie do co niektórych kolegów po fachu zagorzałym pacyfistą nie był, jednakże nieszczególnie rwał się do bitki. Do silnych nigdy nie należał. Los obdarzył go takim, a nie innym ciałem, z niewiadomego dla niego powodu naznaczonego przez wiele fizycznych wad. Nie był w stanie tego zmienić. Na szczęście bywały jeszcze inne sposoby, niż zwyczajne tłuczenie wrogów po pyskach. Niemniej dziś sam nie był, zresztą wbrew pozorom posiadał jeszcze nieco honoru. Dlatego też nie będzie chować się za niczyimi plecami. Zajął więc miejsce po drugiej stronie brązowego, dla odmiany prostując się na całą swą niekoniecznie imponującą wysokość i obrzucając przybyszy chłodnym spojrzeniem. Rzucony im pod łapy kawał mięsa zignorował. Zastanawiał się, czy może nie zagrozić delikwentom rzuceniem na nich i wszystkich ich bliskich jakiejś paskudnej klątwy, jeśli nie ustąpią. Może i nie posiadał co prawda takiej mocy (nad czym nieco ubolewał), lecz ci przecież o tym wiedzieć nie muszą.
Zanim jednak zdążył się w jakikolwiek sposób odezwać, Ragir ponownie zabrał głos. Obdarzył go kolejnym spojrzeniem, teraz nieco zaskoczonym. Znał tę jasnofutrą? Przeniósł wzrok z powrotem na lwicę, tym razem z lekkim zaciekawieniem, czekając w milczeniu na dalszy rozwój wypadków.
Zajęty stojącą przed nimi dwójką nie zauważył odejścia kolejnego lwa.
@Lyanna @Tendai
Nie dane im jednak było dokończyć ich rozmowę w spokoju. Jasnofutra lwica przykuła uwagę pozostałych samców w chwilę później po tym, jak sam ją dostrzegł. I zdecydowanie zareagowali na jej obecność dużo gwałtowniej, niż sam czarnofutry. Łypnął krótko na pozostałych. Trudno było mu jednoznacznie zrozumieć powód takiej nieufności @Ragira względem przybyszki. Owszem, stanowiła widok dość niepokojący i zachowywała się niecodziennie, tak po prostu ignorując wszelkie zasady ostrożności i ruszając w stronę trójki nieznajomych. Nie odgadł, że widok krwi mógł zaniepokoić brązowego, gdyż ten martwił się o swoją partnerkę. Maelvius, wiecznie żyjący we własnym małym świecie i nieustannie stąpający na granicy świata żywych i martwych nigdy nie był ekspertem w kwestii tak zwyczajnych, przyziemnych uczuć.
Na domiar złego w pobliżu pojawił się kolejny lew, który, jak szaman się domyślał, chyba przybył tu z tamtą lwicą. A przynajmniej się znali, skoro wspólnie ruszyli im naprzeciw.
W zwykłych okolicznościach Maelvius zapewne dawno już by się wycofał. Co prawda, w przeciwieństwie do co niektórych kolegów po fachu zagorzałym pacyfistą nie był, jednakże nieszczególnie rwał się do bitki. Do silnych nigdy nie należał. Los obdarzył go takim, a nie innym ciałem, z niewiadomego dla niego powodu naznaczonego przez wiele fizycznych wad. Nie był w stanie tego zmienić. Na szczęście bywały jeszcze inne sposoby, niż zwyczajne tłuczenie wrogów po pyskach. Niemniej dziś sam nie był, zresztą wbrew pozorom posiadał jeszcze nieco honoru. Dlatego też nie będzie chować się za niczyimi plecami. Zajął więc miejsce po drugiej stronie brązowego, dla odmiany prostując się na całą swą niekoniecznie imponującą wysokość i obrzucając przybyszy chłodnym spojrzeniem. Rzucony im pod łapy kawał mięsa zignorował. Zastanawiał się, czy może nie zagrozić delikwentom rzuceniem na nich i wszystkich ich bliskich jakiejś paskudnej klątwy, jeśli nie ustąpią. Może i nie posiadał co prawda takiej mocy (nad czym nieco ubolewał), lecz ci przecież o tym wiedzieć nie muszą.
Zanim jednak zdążył się w jakikolwiek sposób odezwać, Ragir ponownie zabrał głos. Obdarzył go kolejnym spojrzeniem, teraz nieco zaskoczonym. Znał tę jasnofutrą? Przeniósł wzrok z powrotem na lwicę, tym razem z lekkim zaciekawieniem, czekając w milczeniu na dalszy rozwój wypadków.
Zajęty stojącą przed nimi dwójką nie zauważył odejścia kolejnego lwa.
@Lyanna @Tendai
- Lyanna
- Valarjar
- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Atmosfera wydawała się być niezwykle gęsta i ciężka, ale w takich warunkach odnajdywała się najbardziej, a dodatkowo kręciło ją to niesamowicie. Uwielbiała czuć na karku przypływ adrenaliny i nie być w stanie przewidzieć tego co może się wydarzyć dalej. Teraz też łącząc w pamięci zapachy i wygląd była pewna iż ma przed sobą byłego władcę Szkarłatnych Grzyw. Ba! Sam zdawał się ją rozpoznać, nie mogła już więc dłużej sama sobie zaprzeczać. Trafiła na kuzyna i najwidoczniej pozostali zebrani byli mu bliżsi niż by się mogło wydawać, a przynajmiej była już pewna, że zna się z nimi i posiada ich wsparcie. W przeliczeniu nie miała z Tendaiem przewagi naprzeciw Ragirowi i jego towarzyszom, nie wiedziała czy ją zaatakują...
- Ragirze, wróciłeś... - rzuciła krótko.
Natychmiast potem zdecydowała się na niezwykle śmiały i zuchwały gest, czyli coś z czym każdy kto ją zna może skojarzyć jej personę. Niektórzy uznaliby to za głupotę, a inni za odwagę, natomiast dla niej była to formalność i testowanie granic. Pewnym krokiem podeszła do czerwonookiego lwa, otarła się o niego bokiem ciała, wymijając go. Zatrzymała się na chwilę i smagnęła go kitą w brodę. Zaraz potem jej przenikliwe spojrzenie ukierunkowało się w stronę Wajibu. Syknęła przez zęby widząc jego bojowe podejście i niezbyt sympatyczne podejście do Tendaia, który był członkiem jej rodziny z krwi.
- Jeśli nie jesteś głupi, a mam nadzieję, że nie... nie radziłabym. - starała się nawiązać z nim kontakt wzrokowy, szybko też skinęła na wiśniowego chcąc przekazać dosadnie o co jej chodzi.
Nie patrzyłaby z boku jeśli ten zaatakowałby syna Nuziry, w obronie swoich byłaby w stanie oddać życie bez zastanowienia. Napięta atmosfera zdawała się nie ustępować sceny rodzinnemu spotkaniu po latach, lecz i tu Lyanna zdecydowała się pójść o krok dalej. Jeśli oczywiście nikt jej nie zatrzymał zamierzała przejść najpierw w stronę bezgrzywego i skinąć mu łbem w geście powitania, dodatkowo posłała mu zadziorny uśmiech. Mlasnęła jęzorem i oblizała ciemne wargi wybierając na cel swojego zainteresowania kolejnego z zebranych, który póki co intrygował ją najbardziej zaraz po samym Ragirze.
- Wykapany ojciec jak mniemam? Nadziałał swego czasu... - zaśmiała się pod nosem tajemniczo, przechodząc obok Wajibu. Na samo wspomnienie Uharibifu poczuła się w lepszym nastroju. Pomyśleć, że kiedyś brała go pod uwagę jako partnera i ojca swoich przyszłych dzieci można byłoby wysunąć nawet teoretyczne założenie, że Wajibu mógłby być technicznie rzecz biorąc jej synem. - Uspokój się, nie jesteśmy wrogami, Lyanna. - przedstawiła się mu, szturchając go ramieniem.
Czy cała jej zagrywka i zachowanie były zbyt znieważające przestrzeń prywatną lwów? Być może tak, ale o ile nikt w niczym jej nie przeszkodził i nie zatrzymał była z siebie bardzo zadowolona, głównie dlatego iż natrafiła na naprawdę konkretną grupę. Wspomniała sobie nawet dawne czasy, bunt młodego pokolenia przeciw Nyeusi i przejęcie stada i późniejsze wojaże. Na nowo zawżała jej impulsywna, gorąca krew płynąca w żyłach całego ciała. Może po latach cierpienia i poniżania jej osoby w końcu udało się jej trafić znowu w odpowiednie miejsce. Czy los tak chciał? Zapewne...
- Jakie masz plany Ragirze, śmiem twierdzić, że twój powrót nie jest kwestią przypadków i jesteś tu z konkretnym planem? - wróciła znów do brązowego samca i stanęła naprzeciw jego osoby. - Tendaia spotkałam dosłownie kilka chwil przed tym jak wyszła z ukrycia, trzeba przyznać, że przodkowie muszą nieźle się bawić skoro zaplanowali tak historyczne spotkanie w tak doborowym towarzystwie. - zarechotała głośniej.
Nigdy nawet nie liczyła, że on wróci. Teraz gdy to się stało odzyskała na nowo utracony dwa lata temu power, poczuła i była pewna, że ich historia nie zakończyła się, a dopiero miała na nowe ruszyć z kopyta. Interesowało ją tylko dlaczego zareagowano na jej próbę prześliźnięcia się w pobliżu w taki nerwowy sposób. Czy to zapach krwi? Nie zapytała jednak licząc, że wraz z upływem kolejnej chwili wszystko się rozjaśni, a jej ciekawość i zaintrygowanie zostaną rozwiane.
@Wajibu @Maelvius @Tendai @Ragir
- Ragirze, wróciłeś... - rzuciła krótko.
Natychmiast potem zdecydowała się na niezwykle śmiały i zuchwały gest, czyli coś z czym każdy kto ją zna może skojarzyć jej personę. Niektórzy uznaliby to za głupotę, a inni za odwagę, natomiast dla niej była to formalność i testowanie granic. Pewnym krokiem podeszła do czerwonookiego lwa, otarła się o niego bokiem ciała, wymijając go. Zatrzymała się na chwilę i smagnęła go kitą w brodę. Zaraz potem jej przenikliwe spojrzenie ukierunkowało się w stronę Wajibu. Syknęła przez zęby widząc jego bojowe podejście i niezbyt sympatyczne podejście do Tendaia, który był członkiem jej rodziny z krwi.
- Jeśli nie jesteś głupi, a mam nadzieję, że nie... nie radziłabym. - starała się nawiązać z nim kontakt wzrokowy, szybko też skinęła na wiśniowego chcąc przekazać dosadnie o co jej chodzi.
Nie patrzyłaby z boku jeśli ten zaatakowałby syna Nuziry, w obronie swoich byłaby w stanie oddać życie bez zastanowienia. Napięta atmosfera zdawała się nie ustępować sceny rodzinnemu spotkaniu po latach, lecz i tu Lyanna zdecydowała się pójść o krok dalej. Jeśli oczywiście nikt jej nie zatrzymał zamierzała przejść najpierw w stronę bezgrzywego i skinąć mu łbem w geście powitania, dodatkowo posłała mu zadziorny uśmiech. Mlasnęła jęzorem i oblizała ciemne wargi wybierając na cel swojego zainteresowania kolejnego z zebranych, który póki co intrygował ją najbardziej zaraz po samym Ragirze.
- Wykapany ojciec jak mniemam? Nadziałał swego czasu... - zaśmiała się pod nosem tajemniczo, przechodząc obok Wajibu. Na samo wspomnienie Uharibifu poczuła się w lepszym nastroju. Pomyśleć, że kiedyś brała go pod uwagę jako partnera i ojca swoich przyszłych dzieci można byłoby wysunąć nawet teoretyczne założenie, że Wajibu mógłby być technicznie rzecz biorąc jej synem. - Uspokój się, nie jesteśmy wrogami, Lyanna. - przedstawiła się mu, szturchając go ramieniem.
Czy cała jej zagrywka i zachowanie były zbyt znieważające przestrzeń prywatną lwów? Być może tak, ale o ile nikt w niczym jej nie przeszkodził i nie zatrzymał była z siebie bardzo zadowolona, głównie dlatego iż natrafiła na naprawdę konkretną grupę. Wspomniała sobie nawet dawne czasy, bunt młodego pokolenia przeciw Nyeusi i przejęcie stada i późniejsze wojaże. Na nowo zawżała jej impulsywna, gorąca krew płynąca w żyłach całego ciała. Może po latach cierpienia i poniżania jej osoby w końcu udało się jej trafić znowu w odpowiednie miejsce. Czy los tak chciał? Zapewne...
- Jakie masz plany Ragirze, śmiem twierdzić, że twój powrót nie jest kwestią przypadków i jesteś tu z konkretnym planem? - wróciła znów do brązowego samca i stanęła naprzeciw jego osoby. - Tendaia spotkałam dosłownie kilka chwil przed tym jak wyszła z ukrycia, trzeba przyznać, że przodkowie muszą nieźle się bawić skoro zaplanowali tak historyczne spotkanie w tak doborowym towarzystwie. - zarechotała głośniej.
Nigdy nawet nie liczyła, że on wróci. Teraz gdy to się stało odzyskała na nowo utracony dwa lata temu power, poczuła i była pewna, że ich historia nie zakończyła się, a dopiero miała na nowe ruszyć z kopyta. Interesowało ją tylko dlaczego zareagowano na jej próbę prześliźnięcia się w pobliżu w taki nerwowy sposób. Czy to zapach krwi? Nie zapytała jednak licząc, że wraz z upływem kolejnej chwili wszystko się rozjaśni, a jej ciekawość i zaintrygowanie zostaną rozwiane.
@Wajibu @Maelvius @Tendai @Ragir
- Tendai
- Posty: 379
- Gatunek: leff
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 lis 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 70
- Waleczność: 55
- Zręczność: 60
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Zauważył poczynania szarego. Zmarszczył pysk. nie zaatakował ani nie podjął żadnych z tym czynności. Tym bardziej widząc poczynania ciotki. Kojarzył go bardziej niż sam wiśniowy? Machnął ogonami nie do końca wiedząc co ma myśleć. Spojrzał an lwice pytająco ale może później otrzyma odpowiedz.
- Ragir
- Król
- Posty: 926
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 sie 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 69
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
Czyli jednak. Stary ale jednak się nie pomylił. Machnął lekko ogonem widząc jak ta podchodzi bliżej. To była ona. Faktycznie. Po wyglądzie mógł wywnioskować jedno- przeszła dużo. Uśmiechnął sie lekko kiedy ta sie otarła o jego bok i sam otarł swój łeb lekko o jej kark. Dobrze sie znowu widzieć.
-Nadszedł czas aby wrócić i zacząć nowe życie- Ona sam chyba myślała podobnie skoro tutaj wróciła.
-Spokojnie, tutaj ta lwica to moja kuzynka a ten z tyłu to siostrzeniec- Ach ta rodzinka...
Za to kiedy ta zapytała.. wyszedł na przeciw innym. Zatrzymał się spoglądając na dolinę. Jakoś zawiało tak sentymentem za tym miejscem.
-Wrócić do domu- Mówiąc to spojrzał na nią i na wszystkich- Do domu nas wszystkich-Mówił to z pewnością w głosie.
-Wracamy do Doliny Wichrów- Zmienił zdanie mieli ruszać an wschód a tutaj?
-Wiem, że chciałeś ruszać na wschód ale daj szanse południowi, nie jest to zadupie jak pustkowia i inne tereny na północ- Obecna większość je znała. Nawe jeden mimo że nie pamięta, to tam się urodził...
-Tylko Lyanno muszę ruszyć po Sigrun i wszystko po drodze wyjaśnię- W końcu nie zostawi tej lwicy samej, nie am bata.
@Wajibu @Lyanna @Maelvius
-Nadszedł czas aby wrócić i zacząć nowe życie- Ona sam chyba myślała podobnie skoro tutaj wróciła.
-Spokojnie, tutaj ta lwica to moja kuzynka a ten z tyłu to siostrzeniec- Ach ta rodzinka...
Za to kiedy ta zapytała.. wyszedł na przeciw innym. Zatrzymał się spoglądając na dolinę. Jakoś zawiało tak sentymentem za tym miejscem.
-Wrócić do domu- Mówiąc to spojrzał na nią i na wszystkich- Do domu nas wszystkich-Mówił to z pewnością w głosie.
-Wracamy do Doliny Wichrów- Zmienił zdanie mieli ruszać an wschód a tutaj?
-Wiem, że chciałeś ruszać na wschód ale daj szanse południowi, nie jest to zadupie jak pustkowia i inne tereny na północ- Obecna większość je znała. Nawe jeden mimo że nie pamięta, to tam się urodził...
-Tylko Lyanno muszę ruszyć po Sigrun i wszystko po drodze wyjaśnię- W końcu nie zostawi tej lwicy samej, nie am bata.
@Wajibu @Lyanna @Maelvius
- Wajibu
- Pazur
- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Przeszło mu przez myśl zaatakowanie wiśniowego oraz to, że lwica zapewne stanie w jego obronie, skoro wcześniej się z nim przywitała. Mimo to ich była trójka więc mieli przewagę, o ile brązowy postanowiłby zaatakować własną rodzinę... robiło się to zdecydowanie zbyt skomplikowane, jeszcze zaraz się okaże że wszyscy są kuzynostwem czy czymś bardziej zbliżonym bądź oddalonym i rzucą się sobie w ramiona. Meh. -Ojciec? Ty... ty go znałaś?- blefowała? Czy faktycznie w końcu spotkał kogoś kto znał tą część jego korzeni i w końcu będzie mógł się dowiedzieć kim był? A może nie warto było nawet tego tematu ruszać... jego mina momentalnie się zmieniła, już nie ukazywał kłów, raczej był zdziwiony i zaskoczony. Patrzył na Lyannę z uwagą, oczekując że dowie się czegoś więcej. -Ponoć bliżej mi do matki, jednakże nikt nie zna mego ojca więc kto wie.- rzucił w odpowiedzi na drugą część zdania po chwili, jak już sobie poukładał mętlik w głowie. Mruknął na szturchnięcie, jednakże chęć ataku całkowicie zniknęła pod zaciekawieniem. -Wajibu.- odpowiedział na jej przywitanie, co prawda już wcześniej się przedstawiła jednakże miało to małe znaczenie, wszak dopiero teraz zaczął się jej dokładnie przyglądać jak i przysłuchiwać. Wcześniej całą uwagę skupił na wiśniowym który to teraz kompletnie go nie interesował, może później się czegoś o nim dowie, wszak wychodziło na to że wspólnie przeniosą się na nowe tereny. Siostrzeniec... czyli jednak faktycznie wielka, szczęśliwa rodzinka? -Ragirze, może wspólnie z Maelviusem lub Tendaiem jej poszukacie a my tu poczekamy bądź pójdziemy już w stronę nowych terenów?- przecież nie będą wspólnie łazić taką grupą, ściągali na siebie za dużo uwagi a tak szary przy okazji mógłby się czegoś więcej dowiedzieć o swoich korzeniach jak i reszcie historii byłego stada.
@Lyanna @Maelvius @Tendai
@Lyanna @Maelvius @Tendai
- Maelvius
- Valarjar
- Posty: 114
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 13 paź 2013
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Początkowe napięcie szybko uleciało. Czarnofutry nie do końca spodziewał się takiego obrotu spraw, choć skłamałby, twierdząc, iż nie jest z niego zadowolony. Niepotrzebne przepychanki z byle powodów są w jego mniemaniu okropnym marnowaniem energii. Zaskoczyło go jednak, gdy dowiedział się, że @Ragir nie tylko zna jasnofutrą, lecz zarówno @Lyanna, jak i wiśniowofutry @Tendai byli jego krewnymi. W dodatku lwica najwyraźniej znała też i ojca szarofutrego.
Jasne było, iż to spotkanie nie mogło być zwykłym przypadkiem. To przeznaczenie. Albo też dobre duchy opiekujące się tą trójką pokierowały ich krokami tak, by rodzina mogła się na nowo zjednoczyć. Może inni w takim momencie by się wzruszyli, lecz Maelvius nie miał tego w zwyczaju. Nie omieszkał jednakże skierować na moment ślepi ku niebu i w myślach podziękować przodków za to, że doprowadzili do ponownego spotkania krewnych w taki, czy inny sposób. A także za to, iż to spotkanie niosło pewne korzyści dla jego osoby. W końcu jeśli ta dwójka przyłączy się do Ragira i @Wajibu, stado znacznie wzrośnie w siłę. Razem wszyscy będą bezpieczniejsi.
- Maelvius, szaman. Miło mi - przedstawił się krótko i zwięźle, kiwając przy tym głową jasnofutrej i wiśniowemu. Nic więcej nie dodawał, gdyż uważał to za całkowicie zbędne. Zamilkł więc na kolejną dłuższą chwilę, przysłuchując się prowadzonym przez resztę rozmowom. Skoro już przestali na siebie nawzajem warczeć, bezgrzywy rozluźnił mięśnie i przyjął swobodniejszą postawę.
Brązowy najwyraźniej zmienił zdanie w kwestii celu ich podróży. Maelvius nie miał zamiaru się upierać, wiedział bowiem, że z nich wszystkich to on najpewniej najmniej zna krainę.
- Nie mam nic przeciwko temu. Nie ukrywam, że nie znam tych ziem zbyt dobrze, więc zdaję się na was - oświadczył krótko.
Zerknął jeszcze na szarego, gdy ów wspomniał jego imię. Właściwie to równie dobrze mógłby iść z Ragirem po jego partnerkę, jeśli ten zechce, by mu towarzyszył. W równym stopniu, jak nie miałby nic przeciwko ruszenia z pozostałymi na ich nowe tereny. Przeniósł więc spojrzenie z powrotem na czerwonookiego, czekając na jego decyzję.
Jasne było, iż to spotkanie nie mogło być zwykłym przypadkiem. To przeznaczenie. Albo też dobre duchy opiekujące się tą trójką pokierowały ich krokami tak, by rodzina mogła się na nowo zjednoczyć. Może inni w takim momencie by się wzruszyli, lecz Maelvius nie miał tego w zwyczaju. Nie omieszkał jednakże skierować na moment ślepi ku niebu i w myślach podziękować przodków za to, że doprowadzili do ponownego spotkania krewnych w taki, czy inny sposób. A także za to, iż to spotkanie niosło pewne korzyści dla jego osoby. W końcu jeśli ta dwójka przyłączy się do Ragira i @Wajibu, stado znacznie wzrośnie w siłę. Razem wszyscy będą bezpieczniejsi.
- Maelvius, szaman. Miło mi - przedstawił się krótko i zwięźle, kiwając przy tym głową jasnofutrej i wiśniowemu. Nic więcej nie dodawał, gdyż uważał to za całkowicie zbędne. Zamilkł więc na kolejną dłuższą chwilę, przysłuchując się prowadzonym przez resztę rozmowom. Skoro już przestali na siebie nawzajem warczeć, bezgrzywy rozluźnił mięśnie i przyjął swobodniejszą postawę.
Brązowy najwyraźniej zmienił zdanie w kwestii celu ich podróży. Maelvius nie miał zamiaru się upierać, wiedział bowiem, że z nich wszystkich to on najpewniej najmniej zna krainę.
- Nie mam nic przeciwko temu. Nie ukrywam, że nie znam tych ziem zbyt dobrze, więc zdaję się na was - oświadczył krótko.
Zerknął jeszcze na szarego, gdy ów wspomniał jego imię. Właściwie to równie dobrze mógłby iść z Ragirem po jego partnerkę, jeśli ten zechce, by mu towarzyszył. W równym stopniu, jak nie miałby nic przeciwko ruszenia z pozostałymi na ich nowe tereny. Przeniósł więc spojrzenie z powrotem na czerwonookiego, czekając na jego decyzję.
- Lyanna
- Valarjar
- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Wszystko wydawało się ucichnąć, a atmosfera definitywnie opadała ze stanu napięcia. Mimo to Lyanna nie zamierzała tak od razy ślepo zaufać Ragirowi i jego bandzie, nie była głupia zwłaszcza przez to co w życiu już przeszła. Uważała, że zostawił stado raz i jest zdolny zrobić to ponownie. Jej zdaniem nie był stabilny i bardzo jej to wadziło. Jednakowoż sympatia w jego kierunku i po części sentyment do członków rodziny był na ten moment większy i silniejszy niż zdrowy rozsądek i spokojna kalkulacja. Liczyła tylko na to, że nie przyjdzie jej pluć sobie potem w twarz za tak pochopną decyzję. Wysłuchała każdego i każdego uraczyła bliznowatym spojrzeniem, na chwilę zawieszając wzrok na kreowanym przywódcy grupy. Jaka Sigrun o co chodzi? Nie odezwała się jednak natychmiast oczekując wyjaśnień w drodze. Było jej obojętne co zostanie jej przydzielone, ale jeśli nie przypasuje jej zadanie pewnie i tak go nie wykona, nie była niczyją własnością i do niczego nie czuła się przynależna. Zaraz potem ruszyła śladem Ragira z resztą świty i swoimi wątpliwościami co do kuzyna. Okaże się jeszcze, czy ja głupia gazela, czy mądry lew...
z/t wszyscy
z/t wszyscy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości