Niezapowiedziany gość [ Fedha i Tib]

[Tib]

Ależ oczywiście, mam tylko nadzieję, że nier pokarze mnie za obrazę majestatu- odparł z udawaną powagą. Nawet jeżeli jakieś bóstwa faktycznie istniały, to zdaniem Tiba nie mieszały się do spraw śmiertelników.
-Tia, to chyba miał urlop, gdy Lwia Ziemia pogrążona była w wojnie domowej- rzucił bardziej do siebie, jednak na tyle głośno by lwica bez problemu mogła go usłyszeć.
-A na Złą Ziemię nie polecam zaglądać, tamtejszym lwicom chyba to odpowiada i mogłyby cię potraktować jak wroga- rzekł, po czym pozwolił sobie na ciche westchnienie.
-Na razie chyba żadnych, Mein Leiber- odpał- jednak nie rób sobie nadziei, że uda ci się mnie nawrócić, jestem już na to trochę za stary- dodał, posyłając lwicy szeroki uśmiech.
-Swoją drogą, skoro jesteś kapłanką to nie powinnaś być odziana w jakiś specjalny strój z papuzimi piórami, ale posiadać jakiś emblemat który wskazywałby, że jesteś kapłanką tego całego Ćwir-Ćwira?- zapytał wesołym głosem jednocześnie unosząc przy tym brew.