Jaskinia kanclerza

[Gamba]

Może i niewielkie różnice faktycznie mógł odczuwać Gunter, ale udawanie jego wystarczyło, by Gamba był przekonany o dużym powodzeniu rytuału. Okazując swoje zadowolenie uczynił nietypowy uśmiech radości. Jego oczy przeniosły się w dwa różne kierunki, usta szeroko się otworzyły obnażając górne zęby, wśród których między jego jedynkami widniała szpara duża niczym zamiłowanie Nabo do maruli. Innymi słowy- duża, że nie dało się jej nie zauważyć.
-Zowsze do usług ponie Gunter.- po czym jego legendarny uśmiech zaczął powoli zanikać.
Słysząc, że sprawa ducha jest na tyle znana, że Gunter dysponuje dużą ilością informacji- Gamba pomyślał, że nie będzie trudne jej rozwiązać. Jednak gdyby okazało się inaczej, nie będzie narzekał- wręcz będzie usatysfakcjonowany.
-Muże przede wsystkim szanowny panie duchu, pszejdźmi do mijsca zbrodni, które zbadam szamańskimi czynnuściami, a pon mi łopowi fsysciutko cu pan wie. Cy tok bendzie dobrze?- zapytał się szaman gotowy do działania. Nie zamierzał odpuścić okazji do bycia przydatnym klientowi z zaświatów, szczególnie, gdy była to poważna sprawa jak zabójstwo. Byłoby to w końcu większe odstępstwo od rutyny gadania z narzekającymi głupkowatymi przodkami gorylymi.

[Gunter]

Poczuł dziwny niepokój widząc jak twarz Gamby wykrzywia się w kilka stron jednocześnie. Aż do tego momentu nie był świadom, iż anatomia pozwala gorylom na takie abominacje i żałował, że nie odszedł bez tej wiedzy z powrotem do grobu. Już zaczął się obawiać, że to skutek uboczny przeprowadzonego rytuału, ale odetchnął z ulgą, gdy twarz szamana wróciła do normy.
- To może okazać się trudne. Na początku musimy ustalić, gdzie znajdujemy się obecnie. Podczas mojej ostatniej wizyty na ziemi wylądowałem z dala od swojej krainy i obawiam się, że tym razem mogło stać się podobnie. - gdyby rzeczywiście znalazł się w tym samym miejscu byłoby to znaczne ułatwienie, gdyż wiedział gdzie znajduje się jego podejrzany.

[Gamba]

Rozejrzał się przez chwilę i podrapał się po głowie, co zazwyczaj małpy robią. Nie wiedział jak nazywa się ta okolica, ale umiał ją opisać tak, że jeśli duch zna ją, to skojarzy.
-Nu ugułem jystyśmi w joskini. A tok to znojduje si ta joskinia w tokiej dużyj skole, która podpisa si o mnijszom. Dużo lewów tu miszka. Jokiś Tib, Pjegus i królowa Datura... wincyj nizbyt wim... Tokże ni wim cy to twoja kraina cy jesce zupełni insza.- odpowiedział szczerze i na tyle wyczerpująco ile umiał. Nie mógł się doczekać aż znajdą się na miejscu zbrodni.

[Gunter]

Gunter nie spodziewał się, że informacje szaman okażą się aż tak cenne. Otworzył szeroko oczy z niedowierzania, słysząc imię Datury. Czy to mogła być ta sama Daturka? To nie było popularne imię, w końcu sam je wymyślił. A do tego królowa! Nie spodziewał się po niej niczego innego. Ale skoro byli tutaj i Datura i Tib, to nadal nie wiedział, czy znajduje się w swojej krainie czy na Lwiej Ziemi.
- Czy może w okolicy znajduje się wysoka skała o kształcie trójkąta? Nazwa jej brzmi Lwia Skała. - nie wiedział co Datura mogła tutaj robić. Mógł mieć jedynie pewność, że skoro jego córeczka stoi u władzy, zbrodniczy Tib gnije w lochu, torturowany na wszystkie siedemdzieciąt cztery sposoby jakich nauczył swojego kwiatuszka. Kto wie, może nawet opracowała nowe metody na skuteczne zadawanie bólu.

[Gamba]

Pomyślał przez chwilę. Teraz był pewien, że mówią o tej samej rzeczy.
-Ełreka! Tu jyst dokłudni to mijsce! Jystyśmi w joskini na Lwij Skole!- wykrzykiwał z radością, gdyż rozwiązał pierwszą "zagadkę" w tym śledztwie.
Pomyślał chwilę co do śledztwa. Musiał zrobić jakiś rytuał, by śledztwo potoczyło się do przodu. Przeczuwał, że ślady na miejscu zbrodni nie będą tak pomocne. Wpierw musiał zebrać jakieś zioła i inne składniki.
-Ponie Gunter, afera je. Trza zebrać nam skłodniki na rytuały ślidcze.- powiedział poważnym i przejętym nieco tonem i szeroko otwartymi oczami niczym pewien Boczek.
Zrobił więc w kierunku ducha gest machnięca ręką, by tamten poszedł za nim. Następnie wyszedł z jaskini.

ZT

[Gunter]

Doprawdy nie wiedział co zrobić z informacjami, które właśnie otrzymał. Wyglądało na to, że śledztwo mógł uznać za zakończone i zaznać spokoju ducha. W takim wypadku jednak nie rozumiał, co przyciąga go nadal do świata żywych. Rozmyślania przerwał mu goryl, który ponownie wykonał minę każącą wątpić mu w swoją wiedzę o anatomii.
- Oczywiście. Całkowicie się zgodzę, że właściwe składniki to podstawa. Nie sposób przeprowadzić żadnej operacji bez odpowiedniego przygotowania. - ruszył za Gambą, zbywając milczeniem niezbyt uprzejmy gest. Będzie miał więcej czasu by zastanowić się nad tym, co teraz wiedział.

ZT

[Tib]

Po dotarciu do Lwiej Skały Tib uznał, że najlepszym miejscem na odchorowanie dla Datury będzie jego dawna jaskinie. Z tego powodu skierował się właśnie tam. Po drodze cały czas zwracał uwagę, żeby trzymać bezpieczny dystans od lwicy. Król nie spodziewał się, że na miejscu czeka na niego niespodzianka. Cała jaskinia pokryta była dziwnymi symbolami, których znacznie było dla Tiba tajemnicą.
-Co do cholery?- rzucił, przyglądając się dziwnym malunkom. W pierwszej chwili pomyślał, że to pamiątka po H'runah, którzy odprawiali tutaj swoje mroczne rytuały, jednak bo bliższych oględzinach doszedł do wniosku, ze ślady są zbyt świeże. Tak się składa, że całkiem niedawno wokół skały kręcił się jeden dziwny osobnik...
-Jak sądzisz moja droga, czy może to być pamiątka po twoim niedoszłym "premierze"?- rzucił do Datury. Po tonie głosu Tib łatwo można było się domyśleć, że zastany stan rzeczy nieco go wkurzył.

@Datura

[Datura]

Wchodząc do jaskini zauważyła, że cała była pokryta gwiazdami różnych kształtów i rozmiarów. Już miała pochwalić Tiba za to, że chciał jej sprawić niespodziankę nowym wystrojem, ale okazało się że on jest tak samo zaskoczony.
Przechyliła łeb, przyglądając się wnętrzu jaskini. Rzeczywiście, mogło to wyglądać jak pozostałość rytuału, ale dlaczego Gamba miałby go odprawiać właśnie tutaj? Zmarszczyła pyszczek, zastanawiając się czy szaman posunął by się do tego, żeby rzucić na nią klątwę. To na pewno z tego powodu zamiast pijawek złapała przeziębienie. Skinęła głową na potwierdzenie.
Patrząc na te wszystkie kamyki przypomniała sobie coś jeszcze. Wyciągnęła z torby kamień i wyciągnęła łapę w stronę Tiba, prezentując mu go. Uśmiechnęła się krzywo, zastanawiając się czy Tib rozpozna ślad swojego syna.

[Tib]

Kiedy Datura skinieniem łba potwierdziła jego przypuszczenia, lew pozwolił sobie na ciche westchnienie. No nic, chyba jednak nie obejdzie się bez jakiejś pokazowej egzekucji...
Tib zastanawiał się gdzie powinien teraz zaprowadzić swoją ukochaną, gdy ta przysunęła mu pod pysk kamień z odciskiem łapy. Król nie wiedział co powinien o tym myśleć.
-To bardzo miłe z twojej strony, ale skończyłem ze zbieraniem kamieni, po opuszczeniu Kilimandżaro- powiedział wesoło. Wciąż trzeba było jednak rozstrzygnąć gdzie powinni się ulokować. Tib w prawdzie nie był zbyt przesądny, ale wolała nie ryzykować spania w jaskini pokrytej jakimiś dziwnymi symbolami a trym bardziej zostawiania w niej swojej królowej.
-A co tam, jesteśmy teraz parą królewska więc należy nam się najlepsze legowisko- powiedział, po czym skierował się ku innej jaskini.

z/t

@Datura

[Datura]

Tak jak sądziła. Ojciec roku po prostu. Schowała kamień z powrotem. Może kiedy wróci jej głos powie mu o Hakim. Przewróciła oczami na słowa, że znowu mają gdzieś iść, ale powlokła się dalej za Tibem. Jeśli ten w końcu się nie zdecyduje dokąd idą, na niego też nakicha żeby poczuła jak to jest być chorym.

ZT