x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Płonące wody
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- Postać może złapać chorobę lub przypadkiem wejść na niebezpieczne grzęzawisko.
- Visenya
- Posty: 133
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 65
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Re: Płonące wody
Słysząc słowa obu samców poczuła lekką konsternację, zatrzymała się i obróciła w ich stronę jej oczy były przeszklone. Wszystko co zostało po jej matce było tymi ziemiami, nie zostało jej nic więcej. Nawet nie wiedziała, czy jest do niej podobna. Opisy cioci Fedhy nie były w stanie oddać w zupełności kogoś kto już nie żyje, tak bardzo chciałaby żeby pięknooka lwica była tutaj z nią. Otarła kącik lewego oka łapą i uśmiechnęła się nieśmiało.
- Na pewno nie zrobicie mi krzywdy i nie skażecie na wygnanie? - zapytała podekscytowana, przy okazji poznała imię młodszego z samców, a w tym samym czasie pojawił się trzeci nieznajomy. No i ponownie zaczęły się schody, czy powinna im zaufać? Postanowiła postępować na tę chwilę bardzo bezpiecznie i przy okazji dowiedzieć się czegoś więcej od spacerujących. Może będzie w stanie im jakoś pomóc, może zechcą się z nią zaprzyjaźnić?
- Nie należałam do tego stada. - pokręciła głową, nawet nie musiała kłamać czego bardzo nie lubiła robić, a jednocześnie nie zdradzała zbyt wiele chociaż tak dużo wiedziała od ciotki...
- Może mogłabym wam jakoś pomóc? Powiedzcie tylko czego albo kogo szukacie, obiecuję, że postaram się być przydatna! - uśmiechnęła się szerzej i najnaturalniej rozpogodziła, siadła obok Ushindiego i jego towarzysza.
- Na pewno nie zrobicie mi krzywdy i nie skażecie na wygnanie? - zapytała podekscytowana, przy okazji poznała imię młodszego z samców, a w tym samym czasie pojawił się trzeci nieznajomy. No i ponownie zaczęły się schody, czy powinna im zaufać? Postanowiła postępować na tę chwilę bardzo bezpiecznie i przy okazji dowiedzieć się czegoś więcej od spacerujących. Może będzie w stanie im jakoś pomóc, może zechcą się z nią zaprzyjaźnić?
- Nie należałam do tego stada. - pokręciła głową, nawet nie musiała kłamać czego bardzo nie lubiła robić, a jednocześnie nie zdradzała zbyt wiele chociaż tak dużo wiedziała od ciotki...
- Może mogłabym wam jakoś pomóc? Powiedzcie tylko czego albo kogo szukacie, obiecuję, że postaram się być przydatna! - uśmiechnęła się szerzej i najnaturalniej rozpogodziła, siadła obok Ushindiego i jego towarzysza.
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Początkowo Ushindi obawiał się, iż nieznajoma lwiczka poczuje się osaczona. Zwłaszcza, kiedy do akcji wkroczył Silver - na którego skierował zaraz spojrzenie złocistych oczu. Miał nadzieję, że dość szorstkie pytanie geparda nie spłoszy samicy. Odniósł wrażenie, iż srebrnemu brakuje nieco taktu oraz wyczucia - nie znał go jednak na tyle dobrze, by być tego pewien. Jak widać był mocno oddany zadaniu i to mu cenił. Jednak powinien pamiętać, że mają przed sobą podłamane, przerażone... dziecko, bądź co bądź. Niemniej jako gwardzista był wyższy rangą (w końcu tytuł księcia nie był tu aż tak wiążący) i pewnie posiadał więcej doświadczenia w podobnych sytuacjach.
Na szczęście czerwonooka nie zamierzała uciekać. Przeciwnie, wydawało się, iż nieco się do nich przekonała i przełamała w jakiejś mierze barierę, która mogła pomiędzy nimi zaistnieć. Ushi uśmiechnął się ku niej ciepło, a grymas ten nie ograniczył się tylko do pyska - uśmiechać zdawały się również ślepia lewka. Miał nadzieję, że niewielka różnica wieku pomoże mu złapać kontakt z samicą. Przyłożył jedną z przednich łap do własnej klatki piersiowej.
- Masz na to moje słowo. Nikt z nas nie wyrządzi ci krzywdy - zapewnił.
Jednocześnie przez łeb przebiegły mu dziesiątki myśli. Dlaczego była tutaj sama? Czy nie miała rodziny? Przecież była jeszcze młoda - mu w jego wieku zabraniano wybiegać poza granice stada. Czy była samotniczką? Czy to zasadzka? Jakie miała zamiary? Czy nie czuła się samotna? Nie wyglądała na wybiedzoną, więc jakoś sobie radziła. Jednak czy z własnego wyboru? Nie chciał jednak zadręczać lwicy milionem zagadnień. Odchrząknął zatem, odstawiając z powrotem łapę na podłoże.
- Wiesz może, co stało się ze stadem? Z Berghi? - Nie mógł przecież wiedzieć, że ma do czynienia z jej córką. Nie wiedział co prawda, na ile może jej ufać - młoda mogła przecież kłamać od samego początku, chcąc odwrócić ich uwagę lub zniechęcić do dalszych poszukiwań. Jednak ten brak świeżych zapachów... Od młodej również nie czuł woni innych lwów, zupełnie, jakby żyła sama jak palec. A może po prostu nie był w stanie sprawdzić tego dokładniej? Przecież nie podszedł do niej z nosem, a jedynie z daleka - subtelnie i dyskretnie - próbował coś wywęszyć.
- I w zasadzie... Głupie pytanie... Ale... - zaczął nieporadnie, drapiąc się po łbie z wyraźnym zakłopotaniem. - W zasadzie jak możemy się do ciebie zwracać?
Na szczęście czerwonooka nie zamierzała uciekać. Przeciwnie, wydawało się, iż nieco się do nich przekonała i przełamała w jakiejś mierze barierę, która mogła pomiędzy nimi zaistnieć. Ushi uśmiechnął się ku niej ciepło, a grymas ten nie ograniczył się tylko do pyska - uśmiechać zdawały się również ślepia lewka. Miał nadzieję, że niewielka różnica wieku pomoże mu złapać kontakt z samicą. Przyłożył jedną z przednich łap do własnej klatki piersiowej.
- Masz na to moje słowo. Nikt z nas nie wyrządzi ci krzywdy - zapewnił.
Jednocześnie przez łeb przebiegły mu dziesiątki myśli. Dlaczego była tutaj sama? Czy nie miała rodziny? Przecież była jeszcze młoda - mu w jego wieku zabraniano wybiegać poza granice stada. Czy była samotniczką? Czy to zasadzka? Jakie miała zamiary? Czy nie czuła się samotna? Nie wyglądała na wybiedzoną, więc jakoś sobie radziła. Jednak czy z własnego wyboru? Nie chciał jednak zadręczać lwicy milionem zagadnień. Odchrząknął zatem, odstawiając z powrotem łapę na podłoże.
- Wiesz może, co stało się ze stadem? Z Berghi? - Nie mógł przecież wiedzieć, że ma do czynienia z jej córką. Nie wiedział co prawda, na ile może jej ufać - młoda mogła przecież kłamać od samego początku, chcąc odwrócić ich uwagę lub zniechęcić do dalszych poszukiwań. Jednak ten brak świeżych zapachów... Od młodej również nie czuł woni innych lwów, zupełnie, jakby żyła sama jak palec. A może po prostu nie był w stanie sprawdzić tego dokładniej? Przecież nie podszedł do niej z nosem, a jedynie z daleka - subtelnie i dyskretnie - próbował coś wywęszyć.
- I w zasadzie... Głupie pytanie... Ale... - zaczął nieporadnie, drapiąc się po łbie z wyraźnym zakłopotaniem. - W zasadzie jak możemy się do ciebie zwracać?
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Przez całą drogę Tib rozmyślał nad tym co może trapić Piegusa. Może to coś związanego z dorastaniem? Albo przygnębił go fakt utraty domu? Kanclerz mógł jedynie próbować się domyślić, bo na razie Piegus nie zamierzał się przed nim otworzyć. Kiedy ujrzał resztę Lwioziemców w pierwszej chwili ucieszył się, że podczas jego nieobecności nikomu nic się nie stało. Zwłaszcza księciu, którego poprzysiągł sobie strzec jak oka w głowie. Szybko jednak zorientował się, że dołączył do nich ktoś nowy. Nie przyśpieszając kroku, Tib zbliżył się do pozostałych a na jego pysku pojawił się szeroki uśmiech.
-Może jak jeszcze trochę tutaj pospacerujemy, to zbierzemy w końcu całą armię-zażartował, po czym zatrzymał się tuż obok Ushindiego. Spojrzenie tibowych ślepi spoczęło na młodej lwicy.
-Witaj nazywam się Tib- rzucił w dość luźny sposób, jednocześnie posyłając młodej delikatne skinienie.
-Mam nadzieję, że ci tutaj nie napędzili tobie stracha-dodał wesoło, po czym widząc, że dwójka młodszych lwów była zajęta rozmową, zwrócił się do Rudego.
-Nie napotkaliście niczego dziwnego po drodze? Czegoś co szczególnie by się wyróżniało? - zapytał. Kanclerz obawiał się, że zniknięcie stada Berghi może mieć związek z czarnymi lwami, które zajęły Lwią Skałę.
-Może jak jeszcze trochę tutaj pospacerujemy, to zbierzemy w końcu całą armię-zażartował, po czym zatrzymał się tuż obok Ushindiego. Spojrzenie tibowych ślepi spoczęło na młodej lwicy.
-Witaj nazywam się Tib- rzucił w dość luźny sposób, jednocześnie posyłając młodej delikatne skinienie.
-Mam nadzieję, że ci tutaj nie napędzili tobie stracha-dodał wesoło, po czym widząc, że dwójka młodszych lwów była zajęta rozmową, zwrócił się do Rudego.
-Nie napotkaliście niczego dziwnego po drodze? Czegoś co szczególnie by się wyróżniało? - zapytał. Kanclerz obawiał się, że zniknięcie stada Berghi może mieć związek z czarnymi lwami, które zajęły Lwią Skałę.
- Rudy
- Posty: 185
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 13 cze 2016
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Postanowiłem rozmowę z młodą lwicą oddać w łapy Ushindiego, a skupiłem się na Tibie, który właśnie się zjawił. Mówiłem ciszej, w dużej dyskrecji. - W zasadzie to nie, całkiem szybko nasze poszukiwania pochłonęła oto ta młoda istota. Najpierw miała ochotę zwiać, jakby przekonana, że my też ją wygnamy... czy coś w ten deseń. Westchnąłem w zamyśle. - Przypomina mi kogoś... naprawdę. Zaczynam grzebanie w swoich myślach. - Ra.. Duszę pod nosem, cały czas cicho, jak mysz pod miotłą. - Ah, zapomniałem. Dodaje zrezygnowany. - Sam wiesz, ile lwów ma podobne spojrzenia. Uśmiecham się delikatnie i stoję nadal obok Tiba.
@Tib @Ushindi @Visenya
@Tib @Ushindi @Visenya
- Visenya
- Posty: 133
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 65
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Dowiedziała się od samczego zgromadzenia naprawdę wiele i nie można ukryć, że poniekąd ucieszyła się, że dobrze trafiła. Znalazła ziemie swojej matki, ale jej niestety nigdy tutaj nie spotka zresztą tak jak szukająca jej banda. To bardzo dziwne, że szukają jej tak późno... Visenya zdołała w tym czasie przeboleć żałobę matki i dorosnąć chociaż nadal nie do końca. Zastanawiało jej dlaczego szukają Berghi i skąd są, ale nie mogła zapytać ich o to wprost. Normalnie powiedziałaby im, że jest jej córką... no, ale w tej sytuacji nie wiedząc kim są goście wolała zachować milczenie dla własnego bezpieczeństwa. Nie zamierzała jednak kłamać, a wyminąć trochę fakty i odpowiadać im jasno na postawione pytania.
- Znałam Berghi. - rzekła, uśmiechając się do złotookiego podrostka.
Wydawał się być dla niej najbardziej komunikatywną personą i to z nim wolała rozmawiać, może zbliżony wiek temu sprzyjał. Pojawił się jeszcze jeden dorosły grzywiasty osobnik, skinęła mu na powitanie i oblizała ciemne wargi.
- Jestem Visenya. - przedstawiła się aby wszyscy wiedzieli jak się do niej powinni zwracać, czuła się niezwykle niezręcznie, bo po raz pierwszy miała styczność z kimś kompletnie obcym i nie należącym do Szkarłatnych Grzyw, a to już był nie lada wyczyn. Młoda i niedoświadczona obawiała się, że wpadnie w jakąś zasadzkę lub zostanie wykorzystana jej wiedza i pochodzenie, głównie dlatego starała się zważać na słowa i zachowanie.
- Z początku myślałam, że chcecie tu zamieszkać albo mnie przegonić. - wzruszyła ramionami i rozejrzała się po okolicy mówiąc te słowa. Fakt miejsce to było domem dla lwów ze stada matki, ale skoro ją zostawili może nad tym miejscem ciążyła jakaś klątwa? Wiedziała, że to jedyne co zostało jej po zmarłej królowej, ale nie czuła aby było to jej miejsce. Być może los napisał jej już inny scenariusz.
- Znałam Berghi. - rzekła, uśmiechając się do złotookiego podrostka.
Wydawał się być dla niej najbardziej komunikatywną personą i to z nim wolała rozmawiać, może zbliżony wiek temu sprzyjał. Pojawił się jeszcze jeden dorosły grzywiasty osobnik, skinęła mu na powitanie i oblizała ciemne wargi.
- Jestem Visenya. - przedstawiła się aby wszyscy wiedzieli jak się do niej powinni zwracać, czuła się niezwykle niezręcznie, bo po raz pierwszy miała styczność z kimś kompletnie obcym i nie należącym do Szkarłatnych Grzyw, a to już był nie lada wyczyn. Młoda i niedoświadczona obawiała się, że wpadnie w jakąś zasadzkę lub zostanie wykorzystana jej wiedza i pochodzenie, głównie dlatego starała się zważać na słowa i zachowanie.
- Z początku myślałam, że chcecie tu zamieszkać albo mnie przegonić. - wzruszyła ramionami i rozejrzała się po okolicy mówiąc te słowa. Fakt miejsce to było domem dla lwów ze stada matki, ale skoro ją zostawili może nad tym miejscem ciążyła jakaś klątwa? Wiedziała, że to jedyne co zostało jej po zmarłej królowej, ale nie czuła aby było to jej miejsce. Być może los napisał jej już inny scenariusz.
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Wystąpił krok do przodu, nieco bliżej młodziutkiej samiczki. Położył się też na brzuchu, żeby widziała, iż nie zamierza ani uciekać, ani tym bardziej jej przepędzać. Bał się początkowo, że zjawianie się kolejnych istot może młodą nieco spłoszyć - na szczęście okazało się, że @Visenya jest stworzonkiem odważniejszym, niż mogło się zdawać. Nadal nieco jej też współczuł - zapachy wyraźnie świadczyły o tym, iż ziemie te od dawna były opustoszałe. Mieszkała tutaj całkiem sama?
- Miło cię poznać, Visenyo - rzekł miękko, skinąwszy nisko łbem. - Spokojnie, nie zależy nam na tym terenie. Chociaż... Gdyby kiedyś doskwierała Ci samotność, nasze stado chętnie Cię przyjmie - zaproponował spokojnie. Przecież nie chciał być brutalny. Zresztą rozmówczyni nie wydaje się być głupia, więc i tak z pewnością wiedziała, co miał na myśli i co chciał przekazać. Nikt nie powinien być sam. A - jak widać po postawie Vis - wyraźnie lubiła towarzystwo. Jej obraz nie pasował Ushindiemu do typowego samotnika, wielbiącego się w życiu na odosobnieniu. Nie mógł jednak wyciągać jej z tego świata wbrew jej woli. Zdaniem księcia była dostatecznie dojrzała, by samodzielnie podejmować decyzje.
Zaintrygował go czas przeszły, w którym wypowiedziała się na temat poszukiwanej przez nich Berghi. Co to znaczyło? Już jej nie znała? Odizolowała się od niej? Może tamta się jej wyrzekła? Cóż, wiele pytań - zero odpowiedzi. Jak powinien o to dopytać, by jej nie zrazić? Przesadna ciekawość i zainteresowanie z całą pewnością nie musiały budować zaufania pomiędzy nimi.
- Wiesz może, gdzie ją znajdziemy? Widzisz, czasami zachodzą okoliczności, w których warto podejmować próby kontaktu i zjednoczenia w ramach osiągnięcia wspólnych celów. Chcielibyśmy z Królową przegadać pewne okoliczności - kontynuował spokojnie, nieco na okrętkę. Nie wiedział, jak wiele mógł powiedzieć Vis, aczkolwiek nie podejrzewał, by młódka chciała im jakkolwiek zaszkodzić. Licho jednak nigdy nie śpi - jak mawiają...
- Miło cię poznać, Visenyo - rzekł miękko, skinąwszy nisko łbem. - Spokojnie, nie zależy nam na tym terenie. Chociaż... Gdyby kiedyś doskwierała Ci samotność, nasze stado chętnie Cię przyjmie - zaproponował spokojnie. Przecież nie chciał być brutalny. Zresztą rozmówczyni nie wydaje się być głupia, więc i tak z pewnością wiedziała, co miał na myśli i co chciał przekazać. Nikt nie powinien być sam. A - jak widać po postawie Vis - wyraźnie lubiła towarzystwo. Jej obraz nie pasował Ushindiemu do typowego samotnika, wielbiącego się w życiu na odosobnieniu. Nie mógł jednak wyciągać jej z tego świata wbrew jej woli. Zdaniem księcia była dostatecznie dojrzała, by samodzielnie podejmować decyzje.
Zaintrygował go czas przeszły, w którym wypowiedziała się na temat poszukiwanej przez nich Berghi. Co to znaczyło? Już jej nie znała? Odizolowała się od niej? Może tamta się jej wyrzekła? Cóż, wiele pytań - zero odpowiedzi. Jak powinien o to dopytać, by jej nie zrazić? Przesadna ciekawość i zainteresowanie z całą pewnością nie musiały budować zaufania pomiędzy nimi.
- Wiesz może, gdzie ją znajdziemy? Widzisz, czasami zachodzą okoliczności, w których warto podejmować próby kontaktu i zjednoczenia w ramach osiągnięcia wspólnych celów. Chcielibyśmy z Królową przegadać pewne okoliczności - kontynuował spokojnie, nieco na okrętkę. Nie wiedział, jak wiele mógł powiedzieć Vis, aczkolwiek nie podejrzewał, by młódka chciała im jakkolwiek zaszkodzić. Licho jednak nigdy nie śpi - jak mawiają...
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Tib nie zamierzał się wtrącać w rozmowę młodych. Ushindi radził sobie bardzo dobrze. Nie mówił wprost tylko starał się podążać okrężną drogą, żeby przypadkiem nie zdradzić cennych informacji. Dobrze, bardzo dobrze.
-Trochę się bałem, że jak puszczę was samopas to narobicie bajzlu, ale jak widać, potraficie zachowywać się jak na Lwioziemców przystało- odparł w żartobliwy sposób na słowa Rudego.
-Nic nie szkodzi-machnął na łapą- sam nie mam pamięci do takich szczegółów.
-Ra...?- pomyślał, jednocześnie próbując znaleźć we łbie rozwiązanie zagadki.
-Od jakiegoś szamana słyszałem kiedyś o bogu, który nazywał się Ra...ale zgaduję, że to nie jego masz na myśli, prawda?-
-Trochę się bałem, że jak puszczę was samopas to narobicie bajzlu, ale jak widać, potraficie zachowywać się jak na Lwioziemców przystało- odparł w żartobliwy sposób na słowa Rudego.
-Nic nie szkodzi-machnął na łapą- sam nie mam pamięci do takich szczegółów.
-Ra...?- pomyślał, jednocześnie próbując znaleźć we łbie rozwiązanie zagadki.
-Od jakiegoś szamana słyszałem kiedyś o bogu, który nazywał się Ra...ale zgaduję, że to nie jego masz na myśli, prawda?-
- Rudy
- Posty: 185
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 13 cze 2016
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Narobimy bajzlu? Odrobinkę się zdziwiłem, ale najwyraźniej zazwyczaj tak musiały się kończyć wyprawy, że miałeś takie, a nie inne zdanie. A właściwie raczej obawę. - Pewnie. Odparłem. W zasadzie, czy należałem do lwioziemców czy nie i tak nie sprawiało, że zachowywałem się inaczej. Starałem się być dobry, uczciwy, a przede wszystkim sobą. Także miałem już dawno w sobie ducha lwioziemca! I nie zapowiada się, by szybko mnie opuścił. - Nie, nie tamten nie był żadnym bogiem. Odpowiadam cicho. - To zwyczajny lew, o dosyć szorstkim wyglądzie, spotkałem go niegdyś na skalnych półkach... Skupiam się na lwiątku, by móc sobie dalej przypominać. Ah, może uda mi się z nim porozmawiać, wtedy dowiem się czegoś więcej. - Co teraz? Pytam Tiba, lekko się uśmiechając.
- Visenya
- Posty: 133
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 65
- Percepcja: 51
- Kontakt:
W końcu dotarło do niej z kim ma przyjemność, to była Lwia Ziemia, wszystko co opowiadali jej w stadzie było bardzo nieprzychylne, dlatego też głównie jej obawy trochę wróciły. Zastrzygła uchem i skupiła się bardziej żeby przewidzieć ich prawdziwe zamiary. Ushindi wydawał jej się bardzo sympatyczny i zdołała go polubić, w dodatku zbliżony wiek sprzyjał chęci nawiązania z nim jakiegokolwiek kontaktu i więzi.
- Naprawdę? - jej głos był pełny naiwnej fascynacji, owszem miała dość samotności, ale nie wiedziała czy odpowiednią decyzją byłoby dołączyć się do wrogów matki oraz stada jej zaginionego ojca... czuła się niepewnie aczkolwiek złotooki koił jej przerażenie i strach.
- Obawiam się, że jej nie znajdziecie. Kiedyś jednak na pewno się z nią spotkacie, to przeznaczenie. - rzekła dość radośnie, jak na temat jaki poruszała.
Próby nawiązania kontaktu były już bardzo opóźnione, nie było to nic co chciałaby usłyszeć, ale też mimo chęci nie mogła pomóc Ushiemu. Westchnęła ciężko. Co mogło się dziać, że potrzebowali Berghi? Może to zasadzka i przyszli ją zlikwidować, a to oznaczałoby, że również jest na zagrożonej pozycji. Omiotła zebranych spojrzeniem, nie mogła uwierzyć żeby ktoś taki mógłby kogokolwiek skrzywdzić, a gdyby chcieli pewnie już dawno oklepaliby jej dupsko.
- Wydaje mi się, że mogłabym pomóc, ale... musimy być wobec siebie nawzajem szczerzy. Chcę bezpiecznego azylu i wsparcia, mogę powiedzieć wam naprawdę sporo ciekawych rzeczy jeśli się dogadamy. - paktowanie w wypadku młódki, to był bardzo zły pomysł, ale nauczyła się co nieco w Szkarłatnych Grzywach. Nie była pewna, czy była gotowa na takie zagrywki, nie zależało jej na niczym. Chciała znaleźć swoje miejsce na świecie i spokojnie dać sobie z tym wszystkim radę. A może właśnie teraz czas przyśpieszonego dojrzewania? Zestresowała się, przegryzła wargę i machnęła ogonem, spojrzała na najstarszego w towarzystwie osobnika, bo jeśli się nie myliła to jego głos był tutaj decydujący. Nie za bardzo rozumiała kto kim jest, ale mogła spróbować, prawda...?
@Ushindi
- Naprawdę? - jej głos był pełny naiwnej fascynacji, owszem miała dość samotności, ale nie wiedziała czy odpowiednią decyzją byłoby dołączyć się do wrogów matki oraz stada jej zaginionego ojca... czuła się niepewnie aczkolwiek złotooki koił jej przerażenie i strach.
- Obawiam się, że jej nie znajdziecie. Kiedyś jednak na pewno się z nią spotkacie, to przeznaczenie. - rzekła dość radośnie, jak na temat jaki poruszała.
Próby nawiązania kontaktu były już bardzo opóźnione, nie było to nic co chciałaby usłyszeć, ale też mimo chęci nie mogła pomóc Ushiemu. Westchnęła ciężko. Co mogło się dziać, że potrzebowali Berghi? Może to zasadzka i przyszli ją zlikwidować, a to oznaczałoby, że również jest na zagrożonej pozycji. Omiotła zebranych spojrzeniem, nie mogła uwierzyć żeby ktoś taki mógłby kogokolwiek skrzywdzić, a gdyby chcieli pewnie już dawno oklepaliby jej dupsko.
- Wydaje mi się, że mogłabym pomóc, ale... musimy być wobec siebie nawzajem szczerzy. Chcę bezpiecznego azylu i wsparcia, mogę powiedzieć wam naprawdę sporo ciekawych rzeczy jeśli się dogadamy. - paktowanie w wypadku młódki, to był bardzo zły pomysł, ale nauczyła się co nieco w Szkarłatnych Grzywach. Nie była pewna, czy była gotowa na takie zagrywki, nie zależało jej na niczym. Chciała znaleźć swoje miejsce na świecie i spokojnie dać sobie z tym wszystkim radę. A może właśnie teraz czas przyśpieszonego dojrzewania? Zestresowała się, przegryzła wargę i machnęła ogonem, spojrzała na najstarszego w towarzystwie osobnika, bo jeśli się nie myliła to jego głos był tutaj decydujący. Nie za bardzo rozumiała kto kim jest, ale mogła spróbować, prawda...?
@Ushindi
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
-Cóż, z twojego opisu wiele się nie dowiem. No nic, może kiedyś na niego wpadniemy- odparł na słowa Rudego. Kanclerz miał wrażenie, że z tyłu głowy coś mu świta i był jakiś lew, którego imię zaczynało się na "Ra.." i mógł go kojarzyć. Dobra, później się nad tym zastanowi.
-Teraz chyba powinniśmy wracać pod Drzewo Życia- powiedział, po czym przerzucił spojrzenie na Visenię.
-Jasne, prawdę mówiąc chciałem ci nawet zaproponować przyłączenie się do nas, bo wtedy wszystkie te rzeczy miałabyś w pakiecie, ale skoro na razie wolisz azyl, to nie widzę problemu, żebyś trochę u nas pomieszkała - powiedział, jednocześnie posyłając młodej przyjacielski uśmiech, licząc, że w ten sposób doda jej nieco pewności siebie.
-No dobra, chyba trochę się już tu zasiedzieliśmy. Wracajmy do domu, bo trochę się boję, że pod moją nieobecność Datura wywróci wszystko do góry nogami- zażartował, jednocześnie omiatając zebranych wzrokiem. Pomimo szerokiego uśmiechu, jaki gościł teraz na jego pysku, brązowogrzywy rzeczywiście żywił lekkie obawy wobec tego co mogło wpaść do głowy Daturze.
O ile nikt nie miał żadnych obiekcji, Tib skierował swoje kroki na północ, by poprowadzić grupę pod Drzewo Życia.
z/t
-Teraz chyba powinniśmy wracać pod Drzewo Życia- powiedział, po czym przerzucił spojrzenie na Visenię.
-Jasne, prawdę mówiąc chciałem ci nawet zaproponować przyłączenie się do nas, bo wtedy wszystkie te rzeczy miałabyś w pakiecie, ale skoro na razie wolisz azyl, to nie widzę problemu, żebyś trochę u nas pomieszkała - powiedział, jednocześnie posyłając młodej przyjacielski uśmiech, licząc, że w ten sposób doda jej nieco pewności siebie.
-No dobra, chyba trochę się już tu zasiedzieliśmy. Wracajmy do domu, bo trochę się boję, że pod moją nieobecność Datura wywróci wszystko do góry nogami- zażartował, jednocześnie omiatając zebranych wzrokiem. Pomimo szerokiego uśmiechu, jaki gościł teraz na jego pysku, brązowogrzywy rzeczywiście żywił lekkie obawy wobec tego co mogło wpaść do głowy Daturze.
O ile nikt nie miał żadnych obiekcji, Tib skierował swoje kroki na północ, by poprowadzić grupę pod Drzewo Życia.
z/t
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości