Nocna przechadzka [Tib, Kavo]

[Kavo]

-Na jakiej podstawie to sugerujesz?- Uniósł lekko brew i zmierzył samca spojrzeniem. Idąc macnął go wymowie gdzieniegdzie ogonem.
-Tak na północy, mym ojcem jest Myr Odnowiciel- Dało się słyszeć pewna dumę w jego głosie.
-A co planujesz wrzucić mnie tam i powtórzyć tę ... atrakcyjną zabawę- Oblizał lekko pysk patrząc na kanion.

[Tib]

-Zgaduję- odparł wesoło.
-Pochodzę stamtąd i tak się zastanawiałem czy przypadkiem nie natknąłem się kiedyś na twoje stado- dodał. Kanclerz nie przejął się tym, że ogon Kavo znalazł się nie tam gdzie powinien. Po prostu doszedł do wniosku, że samiec zrobił to przez pomyłkę. Gorzej, jeżeli ta pomyłka miałby się powtórzyć.
-Pierwsze słyszę, ale musi być zacnym władcą skoro doczekał się tytułu- powiedział.
-Cóż, to już trochę oklepana śmierć a poza tym w pobliżu nie ma żadnego stada antylop a to niestety niezbędny element. Bez tego nie ma zabawy. A swoja drogą miałeś u siebie jakieś podobne atrakcje? Zawsze mnie zastanawiało czy każde stado ma coś w stylu tego kanionu.

[Kavo]

-Możliwe, że mogłeś się natknąć- Nie wykluczał takiej możliwości, w końcu wiele lwów i nie tylko przekraczało granice. Nie istniał zakaz przechodzenia przez tereny ale kłusowania czy inne wybryki już tak.
-Oj tak dużo zrobił dla stada i królestwa- Nie ujmując też innym przodkom ale to inny kawałek zebry.
-Wulkan- Taka krótka ale treściwa informacja?- Tam kończyli zmarli monarchowie i zasłużeni ale i też tam wrzucano zdrajców aby zginęli w męczarniach na przestrogę innym- Mało humanitarne ale grunt, że skuteczne.

[Tib]

-Wulkan powiadasz...no nie brzmi to wesoło, ale to chyba dość szybka śmierć, no chyba że przypiekacie ich po kawałeczku- zażartował.
-U nas zmarłych zakopuje się w ziemi, Krąg Życia, mówi ci to coś mein Freund?- zapytał delikatnie unosząc przy tym brew.

[Kavo]

-Odpowiednia- Nie drążył tematu tego jak zdrajcy są traktowani w jego stronach. Co stado i kraina to obyczaj i trzeba to szanować.
-Po co zakopywać?- Uniósł lekko brew- To lepiej zostawić aby padlinożercy zjedli a resztki ogarnęła ziemia- No ale jak uważał- co stado to obyczaj.

[Tib]

-Z szacunku. Trochę to kiepsko wygląda jak padlinożercy konsumują twojego zmarłego wuja, albo matkę- odparł wesoło. Według tutejszych wierzeń ciała zmarłych stawały się trawą, i czasami Tib zastanawiał się, czy podczas spaceru nie depcze niechcący jakiegoś znamienitego władcy.
-Ale jak rozumiem co stado to obyczaj. A wracając do tego co mówiłem wcześniej, nie natknąłeś się może na jakiś podejrzanych typów określających siebie mianem heroldów?

[Kavo]

-Ale to jest właśnie cykl bycia, umierasz twoje ciało zostaje zjedzone tak jak my zjadamy ciała roślinożerców, kości zostają i łączą się z ziemią domykając do końca cały cykl życia. Narodziny, życie, śmierć dzięki, której inni mogą przeżyć- Nie miał zamiaru grubego lwa przekonywać do tego co go uczona. Nie jest żadnych posłańcem czy kimś od nawracania.
-Nie ale jeśli nawet to dlaczego miałbym się dzielić ta informacją?- Spoglądał an samca z uwagą.

[Tib]

-Cóż, jeżeli dobrze pamiętam o co chodziło w Kręgu Życia to mniej więcej działo to tak samą. Tylko z tą różnicą, że w ziemi nasze ciapała się rozkładają i później wyrasta na nich trawa. Trawę jedzą antylopy a lwy zjadają antylopy- powiedział, wygrzebując z pamięci stare nauki.
-W sumie mówimy prawie o tym samym- dodał, posyłając samcowi szeroki uśmiech.
-Ponieważ siedzimy w tym samym bagnie- odparł zachowując przy tym wyraz pyska.
-Otóż, Wódz postawił sobie szczytny cel "oczyszczenia" tej krainy z życia by mogla narodzić się na nowo a jak zgaduję, ani tobie ani mnie jakoś specjalnie to nie lezy, co nie?