x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Pracownia Athastana
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Re: Pracownia Athastana
-Jasne, dzięki za pomoc Ath- rzucił Radcy, po czym przeniósł spojrzenie na Athstana.
-Cóż, powiedzmy, że mam złe wspomnienia z dzieciństwa. Trafił mi się kiedyś pewien wredny medyk który rany odkażał roztworem jakiegoś białego proszku...bodajże solą. Piekło jak diabli. Mam nadzieję, że ty tak nie robisz- dodał z wyraźną nadzieją w głosie.
Na następne słowa Radcy Tib zmarszczył brwi. Zaginęła księżniczka i pierwszym podejrzanym który przyszedł Tibowi na myśl był oczywiście Wódz. Z myślą, że jego była partnerka i kochanka siedzą teraz w jego jaskini i najprawdopodobniej knują jakiś spisek zdążył się już pogodzić.
-Jak słyszę same dobre wieści...- rzucił wywracając przy tym oczyma, po czym zacisnał zęby, gdy Ath zabrał się za odkażanie rany na klatce piersiowej.
-Kiedy tylko ich stan się ustabilizuje przetransportujemy ich do więzienia, można to zrobić nawet jeszcze przed twoim wyjściem.
-Ci nasi nie potrzebują niczyjej zachęty, żeby skoczyć nam do gardeł- odparł Aspektowi.
-Chociaż skoro posunęli się już do zatrucia wodopoju to rzeczywiście trzeba będzie działać szybko. Dzięki rozmowie Kanclerz nawet nie zorientował się kiedy Athastan przeprowadził zabieg. Oczywiście od czasu do czasu odruchowo zaciskał zęby albo wydawał z siebie jakiś pomruk ale nie miał czasu o tym myśleć.
-To było znacznie mniej bolesne niż sądziłem, dzięki Ath- powiedział, jednocześnie posyłając mu przyjacielski uśmiech. W pierwszej kolejności Tib chciał przejść się do Datury i zobaczyć co się u niej dzieje, gdy nagle do jaskini wszedł Ushindi.
-Witaj młody- rzucił jednocześnie posyłając księciu miły uśmiech.
-Jasne, ale może wyjdziemy na zewnątrz? - zaproponował, po czym spokojnym krokiem ruszył ku wyjściu. Dopiero mijają Ushindiego kanclerz zdał sobie sprawę, że z młodym jest coś nie tak i na razie nie zauważył tego co lewek chciał mu pokazać.
-Cóż, powiedzmy, że mam złe wspomnienia z dzieciństwa. Trafił mi się kiedyś pewien wredny medyk który rany odkażał roztworem jakiegoś białego proszku...bodajże solą. Piekło jak diabli. Mam nadzieję, że ty tak nie robisz- dodał z wyraźną nadzieją w głosie.
Na następne słowa Radcy Tib zmarszczył brwi. Zaginęła księżniczka i pierwszym podejrzanym który przyszedł Tibowi na myśl był oczywiście Wódz. Z myślą, że jego była partnerka i kochanka siedzą teraz w jego jaskini i najprawdopodobniej knują jakiś spisek zdążył się już pogodzić.
-Jak słyszę same dobre wieści...- rzucił wywracając przy tym oczyma, po czym zacisnał zęby, gdy Ath zabrał się za odkażanie rany na klatce piersiowej.
-Kiedy tylko ich stan się ustabilizuje przetransportujemy ich do więzienia, można to zrobić nawet jeszcze przed twoim wyjściem.
-Ci nasi nie potrzebują niczyjej zachęty, żeby skoczyć nam do gardeł- odparł Aspektowi.
-Chociaż skoro posunęli się już do zatrucia wodopoju to rzeczywiście trzeba będzie działać szybko. Dzięki rozmowie Kanclerz nawet nie zorientował się kiedy Athastan przeprowadził zabieg. Oczywiście od czasu do czasu odruchowo zaciskał zęby albo wydawał z siebie jakiś pomruk ale nie miał czasu o tym myśleć.
-To było znacznie mniej bolesne niż sądziłem, dzięki Ath- powiedział, jednocześnie posyłając mu przyjacielski uśmiech. W pierwszej kolejności Tib chciał przejść się do Datury i zobaczyć co się u niej dzieje, gdy nagle do jaskini wszedł Ushindi.
-Witaj młody- rzucił jednocześnie posyłając księciu miły uśmiech.
-Jasne, ale może wyjdziemy na zewnątrz? - zaproponował, po czym spokojnym krokiem ruszył ku wyjściu. Dopiero mijają Ushindiego kanclerz zdał sobie sprawę, że z młodym jest coś nie tak i na razie nie zauważył tego co lewek chciał mu pokazać.
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
A więc dobrze mu się zdawało. Faktycznie wyglądał na rannego, a jednak mimo tego chciał wyjść. Było to młodemu na łapę, w końcu to, o czym chciał mu opowiedzieć, niekoniecznie przeznaczone było dla tylu obcych par uszu. Skinął łebkiem, podniósł delikatnie pozostałość po Sarinie i ruszył za Kanclerzem.
- Sarina... Nie żyje, chyba. Znalazłem to nad wodopojem - powiedział, kiedy już znaleźli się na zewnątrz, pokazując Tibowi ogon. Spojrzał poważnie na Kanclerza, zastanawiając się, czy powinien coś więcej dodać. - Haki, którego niedawno spotkałem, powiedział, że może ona wciąż żyje. Jak Pan uważa?
- Sarina... Nie żyje, chyba. Znalazłem to nad wodopojem - powiedział, kiedy już znaleźli się na zewnątrz, pokazując Tibowi ogon. Spojrzał poważnie na Kanclerza, zastanawiając się, czy powinien coś więcej dodać. - Haki, którego niedawno spotkałem, powiedział, że może ona wciąż żyje. Jak Pan uważa?
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Kiedy znaleźli się już wystarczająco daleko od reszty Tib przystanął by porozmawiać z młodym księciem. Kanclerz zawiesił na nim pełne troski spojrzenie a kiedy Ushindi powiedział mu co się stało, do tibowych oczu napłynęły łzy. Brązowogzrywy przypomniał sobie jak kiedyś woził Sarinę na grzbiecie po całej Lwiej Skale a kiedy mała księżniczka zmęczyła się zabawą to zrobił sobie z jego pleców wygodne posłanie.
-Wystarczy Tib- powiedział, po czym szybkim ruchem strącił z pyska kilka łez.
-Jest nadzieja, że żyje. Możliwe, że Wódz porwał ja bo chce się wymienić za jeńca. Tak się składa, że dzięki Thanatosowi udało nam się pochwycić jednego z tych degeneratów i teraz siedzi sobie w więzieniu- powiedział.
-Więc jak na moje ciągle jest nadzieja. Poza tym właśnie schwytaliśmy kolejną dwójkę i może coś mi wygadają na przesłuchaniu- dodał.
-No proszę, czyli jednak nie uciekł na wieść o mnie...- pomyślał na głos i gdy zdał sobie z tego sprawę, poczuł się trochę niezręcznie.
-Wybacz, wyrwało mi się. Po prostu sam nie byłem dobrym ojcem i teraz żałuję straconych lat- zwierzył się Ushindiemu jakby byli dobrymi znajomymi.
-Wystarczy Tib- powiedział, po czym szybkim ruchem strącił z pyska kilka łez.
-Jest nadzieja, że żyje. Możliwe, że Wódz porwał ja bo chce się wymienić za jeńca. Tak się składa, że dzięki Thanatosowi udało nam się pochwycić jednego z tych degeneratów i teraz siedzi sobie w więzieniu- powiedział.
-Więc jak na moje ciągle jest nadzieja. Poza tym właśnie schwytaliśmy kolejną dwójkę i może coś mi wygadają na przesłuchaniu- dodał.
-No proszę, czyli jednak nie uciekł na wieść o mnie...- pomyślał na głos i gdy zdał sobie z tego sprawę, poczuł się trochę niezręcznie.
-Wybacz, wyrwało mi się. Po prostu sam nie byłem dobrym ojcem i teraz żałuję straconych lat- zwierzył się Ushindiemu jakby byli dobrymi znajomymi.
- Hamza
- Posty: 312
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Niespecjalnie starał się by Mugumba miał wygodną podróż, wine za parę potknięć mógł zwalić na otrzymane rany i wymyśloną kontuzję stawu. Humor dalej mu nie dopisywał, a właściwe to żałował że wziął udział w tej potyczce bo poza szramami na swoim niewzykle seksownym smukłym ciele nie zyskał nic, a teraz jeszcze musiał taszczyć jakiegoś spasionego śmierdziela.
Pozbywszy się ciężaru z barku odsunął się na bok by wylizać rany.
- Ja byłem za dobiciem przynajmniej jednego z nich. - Bo po co im dwaj informatorzy, a i ziół szkoda na takich degeneratów.
Obrzucił Nabo wzrokiem, a potem "kozetke" cofając głowę z grymasem.
- Tak bez pierwszych dziesięciu randek? - Eh? Pokręcił głową, co za rozwiązłe stado ta Lwia Ziemia.
Przysłuchiwał się krótkiej pogadance Tiba i młodego lwa kalkulując sobie parę rzeczy, dopóki Nabo nie wrócił.
- A kogo jeszcze macie poza tymi dwoma kalekami?
Pozbywszy się ciężaru z barku odsunął się na bok by wylizać rany.
- Ja byłem za dobiciem przynajmniej jednego z nich. - Bo po co im dwaj informatorzy, a i ziół szkoda na takich degeneratów.
Obrzucił Nabo wzrokiem, a potem "kozetke" cofając głowę z grymasem.
- Tak bez pierwszych dziesięciu randek? - Eh? Pokręcił głową, co za rozwiązłe stado ta Lwia Ziemia.
Przysłuchiwał się krótkiej pogadance Tiba i młodego lwa kalkulując sobie parę rzeczy, dopóki Nabo nie wrócił.
- A kogo jeszcze macie poza tymi dwoma kalekami?
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Tak, cała Sarina... Ushindi żałował, że pomimo łączących ich relacji rodzinnych, znał ją tak słabo. I prawdopodobnie nie uzyska już szansy, by ten stan odmienić. Kiedy jednak Kanclerz wspomniał o nadziei, przez moment w głowie nastolatka pojawiła się myśl, iż może coś w tym faktycznie jest? Skoro już druga osoba żywiła podobne nadzieje... Może i on powinien uwierzyć mocniej; uwierzyć bardziej?
- A więc... to prawda... Dlatego go nie było tyle czasu... - rzekł bardziej do siebie na krótko po tym, gdy dowódca wspomniał imię jego ojca. Może faktycznie był dla tatuśka nazbyt surowy? Zrobiło mu się głupio. Był jednak zwykłym nastoletnim lewkiem - takim zdarza się, nawet dość często, nie panować nad własnymi emocjami. A już na pewno w sytuacjach równie traumatycznych. Potrząsnął łebkiem. Jak widać ta rozmowa nie tylko dotyczyła rodziny samego księcia. Zadziałał instynktownie i łapką delikatnie dotknął jakiegoś zdrowego miejsca w okolicy ramienia Tiba.
- Nie uciekł. Szuka paaa... Szuka cię, z tego co mówił czarnogrzywemu Radcy. Wyjdę na cholernego gadułę, ale z tego, co wywnioskowałem z rozmowy... jesteś dziadkiem. I zmartwił się jak usłyszał, że zostałeś ranny - sam nie wiedział, dlaczego miał aż tak długi język. Możliwe, że czuł się winnym jakichś miłych słów, które pomogłyby poradzić sobie ze śmiercią Sariny?
- A więc... to prawda... Dlatego go nie było tyle czasu... - rzekł bardziej do siebie na krótko po tym, gdy dowódca wspomniał imię jego ojca. Może faktycznie był dla tatuśka nazbyt surowy? Zrobiło mu się głupio. Był jednak zwykłym nastoletnim lewkiem - takim zdarza się, nawet dość często, nie panować nad własnymi emocjami. A już na pewno w sytuacjach równie traumatycznych. Potrząsnął łebkiem. Jak widać ta rozmowa nie tylko dotyczyła rodziny samego księcia. Zadziałał instynktownie i łapką delikatnie dotknął jakiegoś zdrowego miejsca w okolicy ramienia Tiba.
- Nie uciekł. Szuka paaa... Szuka cię, z tego co mówił czarnogrzywemu Radcy. Wyjdę na cholernego gadułę, ale z tego, co wywnioskowałem z rozmowy... jesteś dziadkiem. I zmartwił się jak usłyszał, że zostałeś ranny - sam nie wiedział, dlaczego miał aż tak długi język. Możliwe, że czuł się winnym jakichś miłych słów, które pomogłyby poradzić sobie ze śmiercią Sariny?
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Nabo wpadł do jaskini i położył trzymane w pysku naczynie tuż obok Hamzy. Wyciągnął z torby jedną porcję geranium którą wrzucił do miski a następnie chwycił w łapę kawałek mchu.
-Poczujesz jakby ukłucie komara- powiedział do Hamzy, po czym ostrożnie zaczął nakładać "maść" na rany pokrywające ciało Hamzy.
-Obawiam się, że nie jesteś w moim typie- powiedział, przypominając sobie jego wcześniejsze słowa.
-Poza tym, masz już narzeczoną a ja nie miałbym serca niszczyć waszego związku- dodał, przypominając sobie, że ostatnim niewiele brakowało a przespałby się z Mjingą I to wbrew własnej woli!
-No, powinno być dobrze, jakbyś doznał krwotoku wewnętrznego to daj znać. Zawczasu znajdę ci jakieś ładne miejsce pod Lwią Skałą- powiedział puszczając mu oczko, po czym podszedł do Chiniego i Zevrana.
-Dobra moja robota skończona. To lecimy coś przekąsić?-
Hamza +10 HP
-Poczujesz jakby ukłucie komara- powiedział do Hamzy, po czym ostrożnie zaczął nakładać "maść" na rany pokrywające ciało Hamzy.
-Obawiam się, że nie jesteś w moim typie- powiedział, przypominając sobie jego wcześniejsze słowa.
-Poza tym, masz już narzeczoną a ja nie miałbym serca niszczyć waszego związku- dodał, przypominając sobie, że ostatnim niewiele brakowało a przespałby się z Mjingą I to wbrew własnej woli!
-No, powinno być dobrze, jakbyś doznał krwotoku wewnętrznego to daj znać. Zawczasu znajdę ci jakieś ładne miejsce pod Lwią Skałą- powiedział puszczając mu oczko, po czym podszedł do Chiniego i Zevrana.
-Dobra moja robota skończona. To lecimy coś przekąsić?-
Hamza +10 HP
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Chini
- Posty: 115
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 sty 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 33
- Zręczność: 52
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Chini tylko stał i przyglądał się niezwykłej pracy medyków. Kiedy Nabo mówił o zatrutej wodzie, młody pokiwał głową, potwierdzając. Wolał nie przeszkadzać bo zrobiło się trochę zamieszanie. Ktoś kogoś przyprowadził, wszędzie pełno krwi... Gdyby ten widok go nie sparaliżował, pewnie zaproponował by jakąkolwiek pomoc ze swojej strony. Narazie jednak wolał pozostać blisko Zevrana, przy nim czuł się jakoś pewniej. Tym bardziej, że było tu trochę nowych dla niego lwów. Z uwagą obserwował gdzie jest i co robi Nabo. W końcu sam mógłby kiedyś zostać medykiem, więc warto teraz chociaż popatrzeć. Po jakimś czasie wrócił do nich i wspomniał o jedzeniu. Chini spojrzał się na swój brzuch, który zaczynał dawać o sobie znać, następnie wzrokiem zahaczył Zevrana i odpowiedział oblizując się na samą myśl o tym, że zjedzą wreszcie coś dobrego.
-No to chodźmy!
-No to chodźmy!
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
-Wcześniej dorwaliśmy jeszcze innego lamparta o imieniu Valtan. Tamten na szczęście poszedł po dobroci i od jakiegoś czasu grzeje miejsce w naszych lochach- odparł na pytanie Hamzy.
Po czym powrócił myślami do rozmowy o swoim synu.
Prawdę mówiąc Tib obawiał się trochę spotkania z Hakim. W końcu minęło tyle czasu...wnet Kanclerz poczuł na swoim barku czyjąś łapę. Odwrócił łeb do jej właściciela, po czym posłał mu ciepły uśmiech.
-Ja, dziadkiem?-zapytał ledwo mogąc w to uwierzyć.
-Na prawdę zostałem dziadkiem?- powtórzył a z każdą sekundą wyraz zdziwienia ustępował miejsca radości. Tib z chęcią podskoczyłby teraz jednak ukłucie bólu w okolicach klatki piersiowej szybko odwiodło go od tej myśli.
-To chyba najlepsze wiadomości jakie do dawna słyszałem- powiedział uśmiechając się przy tym szeroko.
-A co do twojego ojca to znamy się z nim już od dawna i razem przeszliśmy przez piekło. Jak każdy ma on swoje wady, ale w gruncie rzeczy to dobry lew. Myślę, że w tych trudnych chwilach potrzebujecie siebie nawzajem- powiedział, po czym ponownie zwrócił się do Hamzy.
-Musze lecieć, mam do załatwienia parę spraw a odniesione rany to żadna wymówka. Odpocznij trochę a jak wrócę zabierzemy tych drani do wiezienia-powiedział.
-Wracaj do swojej rodziny młody- rzekł do księcia, po czym posłał mu delikatne skinienie łbem i szybkim krokiem ruszył do swojej jaskini.
z/t
Po czym powrócił myślami do rozmowy o swoim synu.
Prawdę mówiąc Tib obawiał się trochę spotkania z Hakim. W końcu minęło tyle czasu...wnet Kanclerz poczuł na swoim barku czyjąś łapę. Odwrócił łeb do jej właściciela, po czym posłał mu ciepły uśmiech.
-Ja, dziadkiem?-zapytał ledwo mogąc w to uwierzyć.
-Na prawdę zostałem dziadkiem?- powtórzył a z każdą sekundą wyraz zdziwienia ustępował miejsca radości. Tib z chęcią podskoczyłby teraz jednak ukłucie bólu w okolicach klatki piersiowej szybko odwiodło go od tej myśli.
-To chyba najlepsze wiadomości jakie do dawna słyszałem- powiedział uśmiechając się przy tym szeroko.
-A co do twojego ojca to znamy się z nim już od dawna i razem przeszliśmy przez piekło. Jak każdy ma on swoje wady, ale w gruncie rzeczy to dobry lew. Myślę, że w tych trudnych chwilach potrzebujecie siebie nawzajem- powiedział, po czym ponownie zwrócił się do Hamzy.
-Musze lecieć, mam do załatwienia parę spraw a odniesione rany to żadna wymówka. Odpocznij trochę a jak wrócę zabierzemy tych drani do wiezienia-powiedział.
-Wracaj do swojej rodziny młody- rzekł do księcia, po czym posłał mu delikatne skinienie łbem i szybkim krokiem ruszył do swojej jaskini.
z/t
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Fakt, że przynajmniej Kanclerz otrzymał tego dnia jakąś dobrą nowinę zadziałał na młodego księcia nieco kojąco. Ból po stracie siostry wciąż trwał w sercu niczym zadra, równie boleśnie i dotkliwie o sobie przypominając, niemniej dzięki wzruszeniu Tiba nie odczuwał tego już aż tak intensywnie. Nie, nie pogodził się z prawdopodobną śmiercią Sariny. Po prostu wiedział, że musi być silnym. Dla matki, dla ojca, dla pozostałego rodzeństwa. I zamierzał zrobić wszystko, by być im oparciem. Czas na rozpacz już minął. Teraz czas na racjonalne działanie.
Ushindi wiedział, że Tib ma sporo na głowie, niemniej... liczył na nieco większe zainteresowanie. Westchnął, gdy ten odszedł, najpewniej w ramach wypełniania kolejnych obowiązków. Czyżby nawet na niego nie można było liczyć? I to po tym, jak mu oznajmił, że syn go poszukuje, ba, towarzyszą mu kolejni potomkowie? No, nic, trudno. Warknął krótko pod nosem, po czym podniósł ogon siostrzyczki i ruszył w swoją stronę.
/ zt.
Ushindi wiedział, że Tib ma sporo na głowie, niemniej... liczył na nieco większe zainteresowanie. Westchnął, gdy ten odszedł, najpewniej w ramach wypełniania kolejnych obowiązków. Czyżby nawet na niego nie można było liczyć? I to po tym, jak mu oznajmił, że syn go poszukuje, ba, towarzyszą mu kolejni potomkowie? No, nic, trudno. Warknął krótko pod nosem, po czym podniósł ogon siostrzyczki i ruszył w swoją stronę.
/ zt.
- Hamza
- Posty: 312
- Gatunek: P.Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 sty 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Rodzinka. Swojego prawdziwego tate odzyskał całkiem niedawno, ale że był już dorosłym skurczybykiem z własnymi planami na życie zamienił z nim ledwie parę słów i rozstał się z nim na nowo, nie miał ochoty dołączyć do grupki z którą tamten żyje gdzieś daleko stąd. Jeszcze musiałby wychowywać przyrodnie rodzeństwo, a czy on wygląda na nianię?
Nabo wrócił i zabrał się do medykowania. - No to nic prawie. Ej auu kłamczuchu. - To nie było jak ukłucie komara! Chyba że wielkiego jak struś!
- Nie w twoim typie? Nie bądź taki nieśmiały teraz, a moja narzeczona. Oh, dobra z niej kobieta i z pewnością zrozumie że twe serce nie sługa. Ajć.. - Prychnął rozbawiony, fizycznie nie czuł się bardzo źle, tu szczypie, tam piecze i rwie. - To tylko powierzchowne rany. Walczyliśmy z ruchliwym wypierdkiem, nie nosorożcem. - Poklepał grupego medyka. - Ale dam ci znać jak poczuje się źle moje ty wrażliwe słonko. - Wyszczerzył się, a skoro już opatrzony to powrócił do ich dzisiejszej zdobyczy. Miał pilnować tych drani? Odprowadził wpierw Tiba, a potem smarkacza wzrokiem.
- Nie łudziłbym się by ten cały ich szef, chciał wymienić tą lwice na któregoś z nich. Wysłał pionki na misję teoretycznie samobójczą. - Obszedł Mugumbe szukając jakiegoś znamienia, wisiora, czegokolwiek co zdradzi przynależność do jakiejś grupy.
Siedzenie w śmierdzącej grocie medyczne nie było absolutnie w jego stylu, był na to zbyt cool, toteż wyszedł na zewnątrz po chwili, rozejrzał się i gdy tylko dostrzegł jakiegoś frajera członka stada usmiechnął sie pod nosem.
- Hej ty tam! Tak, ty, Tib kazał ci popilnować jeńców.- Drobne kłamstwo, kto by się tam połapał Moto na pewno nie kapnął się bo od razu wykonał polecenie, tymczasem Hamza dał nogę i tyle go widzieli.
ZT
Nabo wrócił i zabrał się do medykowania. - No to nic prawie. Ej auu kłamczuchu. - To nie było jak ukłucie komara! Chyba że wielkiego jak struś!
- Nie w twoim typie? Nie bądź taki nieśmiały teraz, a moja narzeczona. Oh, dobra z niej kobieta i z pewnością zrozumie że twe serce nie sługa. Ajć.. - Prychnął rozbawiony, fizycznie nie czuł się bardzo źle, tu szczypie, tam piecze i rwie. - To tylko powierzchowne rany. Walczyliśmy z ruchliwym wypierdkiem, nie nosorożcem. - Poklepał grupego medyka. - Ale dam ci znać jak poczuje się źle moje ty wrażliwe słonko. - Wyszczerzył się, a skoro już opatrzony to powrócił do ich dzisiejszej zdobyczy. Miał pilnować tych drani? Odprowadził wpierw Tiba, a potem smarkacza wzrokiem.
- Nie łudziłbym się by ten cały ich szef, chciał wymienić tą lwice na któregoś z nich. Wysłał pionki na misję teoretycznie samobójczą. - Obszedł Mugumbe szukając jakiegoś znamienia, wisiora, czegokolwiek co zdradzi przynależność do jakiejś grupy.
Siedzenie w śmierdzącej grocie medyczne nie było absolutnie w jego stylu, był na to zbyt cool, toteż wyszedł na zewnątrz po chwili, rozejrzał się i gdy tylko dostrzegł jakiegoś frajera członka stada usmiechnął sie pod nosem.
- Hej ty tam! Tak, ty, Tib kazał ci popilnować jeńców.- Drobne kłamstwo, kto by się tam połapał Moto na pewno nie kapnął się bo od razu wykonał polecenie, tymczasem Hamza dał nogę i tyle go widzieli.
ZT
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości