Więzienie na Lwiej Skale

[Tib]

Po spotkaniu z Daturą Tibowi została do załatwienia jeszcze jedna sprawa. Kanclerz trochę obawiał się, że może go nieco ponieść gdyż zdawał sobie sprawę, że jest dość cięty na Berghi i jej sługusów. Cóż, jak za bardzo go poniesie to najwyżej wyląduje w sąsiedniej celi...
-Serwus Jasir, słyszałem, że udało wam się kogoś przyskrzynić- rzucił wesoło gdy przekraczał próg jaskini.
-Witaj młody, jak ci się podobała twoja pierwsza akcja?- rzekł, zatrzymując się tuż przy reszcie lwów, po czym posłał Malahirowi przyjacielski uśmiech.
-No proszę, kogo my tutaj mamy...-rzucił, jednocześnie spoglądając w dół na Shadowa.
-Myślałem, że Berghi przekazała wam moje ostrzeżenie, ale jak widać nawet w tym was okłamywała- dodał, po czym jego wzrok powędrował ku Radcy.
-A wiec Jas, co konkretnie możemy mu zarzucić?-

[Malahir]

Wciąż łypał złowrogo na ciemnogrzywego, gdy ojciec tłumaczył mu o co jest podejrzany, a gdy ten postanowił po raz któryś z kolei powtórzyć tą samą śpiewkę wyrwało mu się sfrustrowane fuknięcie. Na szczęście samiec wreszcie zdecydował się ruszyć zadek i posłusznie wejść do celi. Gdy tylko zszedł z pomostu Malahir czym prędzej go podniósł, może nieco z nadmiernym zamachem.
Zanim zdążył sobie uświadomić, że teraz czeka go rozmowa z ojcem, która, trzeba przyznać, że nieco go stresowała, do lochów wkroczył nie kto inny, niż kanclerz. Powitał brązowogrzywego, skłoniwszy z szacunkiem łeb.
- Dzień dobry - rzucił krótko. Po czym mimowolnie uśmiechnął się krzywo, gdy samiec zwrócił się bezpośrednio do niego. - No cóż, dobrze jest wiedzieć, że wreszcie robi się coś dobrego dla stada - odpowiedział. W głębi duszy był zadowolony z tego, iż w końcu się na coś przydał, choć trzeba przyznać, że Shadow zdołał porządnie go zirytować.
Następnie zamilkł, nie wtrącając się, zamiast tego obserwując wszystko z boku.

[Jasir]

Nie trzeba było długo czekać na przybycie generała. Brązowy chyba domyślał się o co chodzi. Przynajmniej nie trzeba było opowiadać o podstawach w KKB, więc czarnogrzywy mógł przejść do szczegółowych rzeczy.
- Przede wszystkim nie należy mu ufać, co do jego celów i podawanych przez niego informacji. Mówi, że porzucił Berghi... Według niego, poszukiwał Dhorubę, żeby ostrzec ją przed Ber. - spojrzał zastanawiając na Kanclerza. - Zerwał swój naszyjnik KKB, kiedy ku jemu zdziwieniu pojawił się Haki. A właśnie o tym, że gepardzica przybyła tutaj razem z Hakim nie wspomniał, ani o udziale Hakiego i Narie. Co najlepsze, potem jeszcze zmienił zdanie, uznając że nie musi już ostrzegać Dhoruby. To wszystko i inne szczegóły nie trzymają się całości. Młody przekazał mi już dawno temu, że Shadow zawsze był on wiernym poddanym Ber. Dlatego może być potencjalnym szpiegiem. Oprócz jest winny obrazy słownej wobec twojego syna, a także fałszywego oskarżenia go o knowania przeciw nam.

[Shadow]

- Wypraszam sobie! - warknął słysząc oskarżenia Jasira, jakie kierował wobec niego. - Po pierwsze poszukiwałem geparda, a nie gepardzicy. Po drugie, jeśli już musicie wiedzieć, to porzuciłem Berghi i jej stado po tym, jak wzgardziła moimi zalotami, dlatego postanowiłem się na niej zemścić nastawiając przeciw niej Dhorubę, który pełni funkcję jej powiernika. Co do Hakiego, to niby skąd miałem wiedzieć, że jest waszym szpiegiem? - zapytał ze złością spoglądając ku górze, gdzie widział sylwetki trzech lwów.

[Jasir]

Spojrzał w dół na emanującego wściekłością Shadowa. Wykorzystał jego omyłkę językową, bo jak można zauważyć, nawet nieustająco na warcie strażnicy potrafią być zmęczeni. Potrząsnął głową,by wyrzucić z siebie te niedopilnowanie poprawnego języka. Brakowało mu chwili, takiego odcięcia się od ciążących na nich sprawach. Wiedział jednak, że ten błąd był jego drobną, acz zawsze słabością, z którą szybko należało wybrnąć.
-Panie Shadow, ależ czy nie chciał Pan, jak powiedział wcześniej, "ostrzec, przestrzec nas i wspomnianego geparda 'starego druha' przed szaloną lwicą, jakimś niebezpieczeństwem, z powodu którego mamy mieć się na bacznosci'". - spojrzał na czarnego z nierozumieniem, po czym przerzucił wzrok na generała. Nie mówiąc już o tym, że wcześniej przyznawał, iż opuścił KKB tak samo jak Haki. Słudze Ber nienajlepiej wychodziło też zeznawanie przed kanclerzem.
- Zeznawać przeciwko niemu oprócz mnie może Malachir, Haki oraz Ushindi. - uśmiechnął się do Malachira. Był z niego dumny. Naprawdę synek był odważniekszy od ojca kiedy był dokładnie w jego wieku. Czarnogrzywy wołał nie przypominać sobie swoich dokonań w młodości. Przywrócił jednak poważną postawę wobec postępowania.

[Tib]

-Cieszę się, że już w tym wieku angażujesz się w sprawy stada. Oby tak dalej a zajdziesz równie daleko co twój tata- dodał, po czym posłał młodemu miły uśmiech. Następnie Kanclerz skupił się na sprawie więźnia.
-Dziękuję za przedstawienie sprawy Jas- rzekł, posyłając czarnogrzywemu delikatny uśmiech, po czym pozwolił sobie na chwilę zadumy. Co zrobić z Shadowem? Gdyby chciał pójść najłatwiejszą drogą to oskarżyłby go o szpiegostwo a następnie wysłał na egzekucje. Mógł to zrobić. Z drugiej strony zawsze istniała szansa, że pośle na śmierć niewinną istotę, która po prostu miała pecha. Chociaż znacznie bardziej wierzył Jasirowi, to nie mógł mieć pewności, że śmierć jest odpowiednia karą.
-Rozumiem, ale nie zmienia to faktu, że dobrowolnie dołączyłeś do grupy o charakterze terrorystycznym a przez jakiś czas nawet ci się tam podobało.To, że pokłóciliście się z Berghi nie wymazuje twojej winy. Ostrzegłem też Berghi, że każdy z jej podwładnych który się tutaj pojawi musi się liczyć ze śmiercią. Jak widać zapomniał ci o tym wspomnieć. Dodatkowo twoje zachowanie, które wskazuje na nieudolna próbę szpiegowania i obciążające cie zeznania zmuszają mnie do skazania cię na karę więzienia. Zostaniesz pozbawiony wolności do momentu pojmania i egzekucji Berghi albo gdy stanie się pewne, że nie żyje- powiedział, po czym obdarzy Shadowa chłodnym spojrzeniem. Kanclerz zamierzał poczekać i dać mu szansę wypowiedzenia się.

[Shadow]

- Chyba sobie żartujesz, panie kanclerzu! - burknął miotając się po celi. - Przecież wy nawet nie macie pojęcia, gdzie ona obecnie przebywa, ale ja mógłbym was do niej zaprowadzić, jeśli zwrócicie mi wolność. Poza tym kogo niby miałbym tu szpiegować? Pierwszy raz jestem na waszych terenach. Nie znam tu nikogo prócz Twojego syna, jeśli Haki faktycznie nim jest. A i o nim niewiele wiem - prychnął z narastającą irytacją.

[Tib]

Słysząc propozycję Shadowa, Tib uśmiechnął się pod nosem.
-Tak się składa, że moi szpiedzy już od jakiegoś czasu mają Królestwo Końca Burzy na oku, więc bez problemu zlokalizujemy Berghi. I co do nich mogę mieć pewność, że nie zaprowadzą mnie wprost w pułapkę- dodał, po czym pozwolił sobie na ciche westchnienie.
-Mam jeszcze jedna osobę, która może mi coś o tobie opowiedzieć i jeżeli pojawią się jakieś zeznania, które nie pozostawia mi wątpliwości, to wtedy odzyskasz wolność. Na razie jednak jestem zmuszony cię tu zatrzymać- powiedział, po czym odsunął się od celi.
-Dziękuję wam za ujęcie go. Dobrze się spisaliście- dodał, po czym posłał dwójce lwów miły uśmiech.
-Muszę załatwić jeszcze jedna sprawę, tak więc, do zobaczenia na uroczystości- rzekł, po czym skinął im na pożegnanie głową, chwycił w pysk kładkę i opuścił jaskinię.

z/t

[Jasir]

- Oczywiście. - odpowiedział kanclarzowi.
- Chodź, wyznaczymy kogoś na stałą wartę. Na nas już pora. Na razie pójdźmy na stadną uroczystość, a potem... - westchnął lekko. Chciał powiedzieć Malachir owi coś ważnego, chciał, ostatnimi czasy bardzo dużo rozmyslał. Chciał porozmawiać z nim jak prawdziwie ojciec z synem, czego wsześniej unikał. Tymczasem wyznaczy zadanie strażnikowi, może Moto, a może Ammarowi.

// 2x ZT

[Jasir]

Moto dostał od Radcy zadanie. Pokazał strażnikowi jaskinie i wytłumaczył, że ma pilnować grupy więźniów. Te zadanie nie powinno go przerosnąć. Moto miał już doświadczenie jako strażnik i był przyzwyczajony do całodobowej warty. Obejrzał wszystkie cele, żeby wiedzieć, w których znajdują się więźniowie, a potem usiadł na półce skalnej, usłanej skórą, którą przyniósł sobie dla wygody.