x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Jesteśmy Jednością [Lwia Ziemia i przyjaciele]
- Nilima
- Posty: 221
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 maja 2018
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Re: Jesteśmy Jednością [Lwia Ziemia i przyjaciele]
Również i szara ostatecznie się pojawiła, nigdy dotąd nie przegapiła stadnego spotkania a i co też ciekawszego mogła aktualnie robić? Po zniknięciu ukochanego ostatnio dość często można było dostrzec jej przybicie, nie inaczej było teraz. Zerknęła jedynie na zgromadzonych i położyła się gdzieś na uboczu, tak by wszystko dobrze słyszeć ale i nie rzucać się zbytnio.
- Khalie
- Królowa
- Posty: 217
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Słysząc o stadnym spotkaniu postanowiła pójść za Ushim by w końcu spotkać swego dziadka, liczyła również że spotka się tu z ojcem i wujem, gdyż we wcześniej umówionym miejscu niestety go nie było. Oczywiście nie byłaby sobą gdyby po drodze trochę nie zboczyła z trasy by złapać dorodnego zająca, którego niosła właśnie w pysku. Na miejscu rozejrzała się i podeszła do lwa, którego najbardziej kojarzyła, czyli do @Ushindi, po czym położyła swą zdobycz pod jego łapami. -To dla ciebie. Dzięki za ostatnie spotkanie.- uśmiechnęła się lekko, po czym usiadła i rozejrzała się po zebranych, póki co nie widziała ani ojca ani wuja, pytanie czy dziadek tu był? -Ten wielki to Tib?- zapytała ciszej, by nie wszyscy usłyszeli, bo pewnie brzmiało to co najmniej śmiesznie, przyjść na stadne zebranie i pytać który to przywódca.
* Dziennik
- Jasir
- Posty: 436
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 lip 2015
- Waleczność: 42
- Zręczność: 73
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Dzisiaj jest wielki dzień dla Lwiej Ziemi. Dzień Jedności miał swoje specjalne miejsce w kalendarzu, bo przypominał Lwioziemcom o zjednoczeniu i pozwalał im znów poczuć, że są rodziną. Był to ponadto dzień podsumowania dotychczasowej działalności, porozmawiania na temat przyszłości i podejmowania wspólnych decyzji. Szkoda tylko, że taki dzień zdarza się jedynie raz do roku. Wszak przygnębiająca była myśl, że na codzień ci sami Lwioziemcy nie darzą się zaufaniem ani miłością. A przecież kim mieliby być, jak nie wspólnotą? Czarnogrzywy nie potrafił tego opisać, ale w ten wyjątkowy dzień nie miał dobrego przeczucia. Oprócz tego, że przez kawał czasu szukał swojej partnerki, coś jeszcze go trapiło. A i tym martwił się już sporo. Zaglądał w każdy zakątek Lwiej Skały i żadnego śladu Shani. Nawet żadnej pogłoski, gdzie mogła się podziewać. Przez to spóźnił się na uroczystość, a ukochanej nie było. Od nikogo nie usłyszał nic dobrego o samicy. Na tą chwilę uznali ją za zaginioną.
Nie tylko to powodowało, że przyszedł na świętowanie bez dopuszczalnego samopoczucia. Lwy wyglądały mu jakoś inaczej niż zwykle. Ujmował to w ujęciu negatywnym, tzn. czegoś im brakowało, a nie że mieli coś więcej. Zastanawiał się, w jaki sposób powinien ich widzieć. Znaczy, nie wiedział, czy chodzi o "nas", czy "Lwioziemcach". A może bardziej chodziło o "ich"? Czy można było przypisać im jakąś przynależność? Wchodząc do jaskini wyrzucił z głowyten mętlik, ale nie na długo pozbył się problemu, bo zastąpiły go kolejne dziwne myśli. Otóż do każdej postaci, którą próbował rozpoznać, nie przypisywał cech, których zwykł kiedy na codzień ich widywał. Przerzucił wzrok na Tiba, zastanawiając się, jak wrócił z tak dalekiej wyprawy. Poczuł jakieś niespodziewane ukłucie, kiedy obok niego zobaczył Raisę, siedzącą na samym środku. Przecież z poszukiwań Pierworodnych nic nie wyszło. Ten jego tok rozumowania był nielogiczny, ale przed oczami miał urywki scen, których sam nie był świadkiem. Lwia Ziemia uczestniczyła w różnych wydarzeniach, sytuacja zmieniała się tak diametralnie, że wobec siedzących obok siebie Tiba i Raisę poczuł niewytłumaczalny kuriozum. A czy ma to jakieś znaczenie wobec niego? Może w swoich równie bogatych dziejach spotkał ich na skrzyżowaniu dróg. Miał przed sobą obraz związków z resztą Lwioziemców, był Athastan. Przez pewien czas żył na LZ bez siostry. Zaraz po nim Shani. Przez przypadek uratował ją przed tajemniczymi agresorami. Shani znała przecież Daturę. Pamięta taką scenę, wtedy nie byli jeszcze parą, a to było Pierworodnych i Strażników. Daturę przywiózł w jakiś sposób na Lwią Skałę Tib. Rodzielili się, bo przecież Datura i Shani należeli do odmiennych grup. Spojrzał na Daturę. Rodzielili się. Gdzie jest Datura? W tym momencie zaniepokoił się, była tutaj... chyba... Chciał już to przerwać, dość było myślenia o związkach, łańcuchach łączących każdego z przybyłych. Otrząsnął się przy wejściu. Dopiero teraz zorientował się, że wszyscy się zbierają na zebranie.
Wbijał w zgromadzonych swoje spojrzenie. Wchodząc do środka wywołał pewnie dużą konsternację. W końcu wróciły mu normalne myśli i wydobył siebie to, co chciał powiedzieć.
- Witajcie. Spóźniłem się, wybaczcie.
Usiadł przy stole zajmując miejsce po lewicy Tiba. Wyrzucił z siebie resztki niemrawosci, odrzucając skromny uśmiech.
- Jak zawsze na poszukiwaniach. - dodał, by wytłumaczyć swój poślizg.
Nie tylko to powodowało, że przyszedł na świętowanie bez dopuszczalnego samopoczucia. Lwy wyglądały mu jakoś inaczej niż zwykle. Ujmował to w ujęciu negatywnym, tzn. czegoś im brakowało, a nie że mieli coś więcej. Zastanawiał się, w jaki sposób powinien ich widzieć. Znaczy, nie wiedział, czy chodzi o "nas", czy "Lwioziemcach". A może bardziej chodziło o "ich"? Czy można było przypisać im jakąś przynależność? Wchodząc do jaskini wyrzucił z głowyten mętlik, ale nie na długo pozbył się problemu, bo zastąpiły go kolejne dziwne myśli. Otóż do każdej postaci, którą próbował rozpoznać, nie przypisywał cech, których zwykł kiedy na codzień ich widywał. Przerzucił wzrok na Tiba, zastanawiając się, jak wrócił z tak dalekiej wyprawy. Poczuł jakieś niespodziewane ukłucie, kiedy obok niego zobaczył Raisę, siedzącą na samym środku. Przecież z poszukiwań Pierworodnych nic nie wyszło. Ten jego tok rozumowania był nielogiczny, ale przed oczami miał urywki scen, których sam nie był świadkiem. Lwia Ziemia uczestniczyła w różnych wydarzeniach, sytuacja zmieniała się tak diametralnie, że wobec siedzących obok siebie Tiba i Raisę poczuł niewytłumaczalny kuriozum. A czy ma to jakieś znaczenie wobec niego? Może w swoich równie bogatych dziejach spotkał ich na skrzyżowaniu dróg. Miał przed sobą obraz związków z resztą Lwioziemców, był Athastan. Przez pewien czas żył na LZ bez siostry. Zaraz po nim Shani. Przez przypadek uratował ją przed tajemniczymi agresorami. Shani znała przecież Daturę. Pamięta taką scenę, wtedy nie byli jeszcze parą, a to było Pierworodnych i Strażników. Daturę przywiózł w jakiś sposób na Lwią Skałę Tib. Rodzielili się, bo przecież Datura i Shani należeli do odmiennych grup. Spojrzał na Daturę. Rodzielili się. Gdzie jest Datura? W tym momencie zaniepokoił się, była tutaj... chyba... Chciał już to przerwać, dość było myślenia o związkach, łańcuchach łączących każdego z przybyłych. Otrząsnął się przy wejściu. Dopiero teraz zorientował się, że wszyscy się zbierają na zebranie.
Wbijał w zgromadzonych swoje spojrzenie. Wchodząc do środka wywołał pewnie dużą konsternację. W końcu wróciły mu normalne myśli i wydobył siebie to, co chciał powiedzieć.
- Witajcie. Spóźniłem się, wybaczcie.
Usiadł przy stole zajmując miejsce po lewicy Tiba. Wyrzucił z siebie resztki niemrawosci, odrzucając skromny uśmiech.
- Jak zawsze na poszukiwaniach. - dodał, by wytłumaczyć swój poślizg.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Skoro miał być impreza to nie mogło tam zabraknąć Nabo oraz jego małych pomagierów. Grubas jeszcze nigdy w swoim życiu nie poświecił tyle czasu na dopracowywanie swojego trunku. Wielokrotne "przefiltrowywanie" napoju staranna selekcja składników i tym podobne głupoty. Niemniej, Nabo był z siebie cholernie dumny, kiedy "wtaczał" się do jaskini niosąc w swojej torbie sporą miskę z trunkiem oraz kilka mniejszych, do których goście mogli rozlać sobie marólówkę.
-No elo- rzucił, kiedy ustawił swój swoje rzeczy na pobliskim, nieco mniejszym skalnym stole, po czym zajął miejsce najbliżej niego położone. Rudogrzywy miał nadzieję, ze jego nowi znajomi również tutaj wpadną i co najważniejsze, przyniosą ze sobą miski z o które ich poprosił...
@Chini
@Spyro
-No elo- rzucił, kiedy ustawił swój swoje rzeczy na pobliskim, nieco mniejszym skalnym stole, po czym zajął miejsce najbliżej niego położone. Rudogrzywy miał nadzieję, ze jego nowi znajomi również tutaj wpadną i co najważniejsze, przyniosą ze sobą miski z o które ich poprosił...
@Chini
@Spyro
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Haki
- Posty: 610
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 22 kwie 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 68
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Szukali tylko Tiba a wpadli prosto na uroczystość stadną... Tak to już w życiu bywa. Na dodatek Khalie gdzieś przepadła. Jeżeli bogowie istnieli, to zapewne teraz mieli z tego niezłe jaja. Haki wkroczył do jaskini spokojnym krokiem i omiótł wzrokiem zebranych. Po chwili dostrzegł tam swoją córkę i odetchnął z ulgą. No dobra, to teraz jeszcze pozostała trójka...
Zielonooki ruszył w kierunku Khali a widząc u jej boku Ushindiego, uśmiechnął się delikatnie.
-Widzę, że moja mała księżniczka jest dobrze chroniona- zwrócił się do księcia, jednocześnie posyłając mu przyjacielski uśmiech. Następnie lew usadowił się tuż obok swojej córki i z tej pozycji rozpoczął skanowanie terenu. Gdzie jesteście...
@Aman
Zielonooki ruszył w kierunku Khali a widząc u jej boku Ushindiego, uśmiechnął się delikatnie.
-Widzę, że moja mała księżniczka jest dobrze chroniona- zwrócił się do księcia, jednocześnie posyłając mu przyjacielski uśmiech. Następnie lew usadowił się tuż obok swojej córki i z tej pozycji rozpoczął skanowanie terenu. Gdzie jesteście...
@Aman
- Ushindi
- Król
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
No, cóż, wpatrywanie się w Zawadi będzie musiało poczekać. Oto bowiem pojawiła się nowa znajoma naszego bohatera, którą powitał jednocześnie z uśmiechem, jak i z wyrazem zaskoczenia. Przyszła na ich ceremonię? Czyżby więc postanowiła tu pozostać, pośród cienia Lwiej Skały? Wizja ta przypadła mu do gustu. Proszę, do tego przyniosła własne jedzenie, czyżby nie ufała Lwioziemcom, iż nie zamierzali wytruć połowy lwiej populacji?
Zaraz wszystko stało się jasne, a policzek młodzieńca oblał soczysty rumieniec. Nie mając pojęcia, iż Tauro spotkał kiedyś Khalie, uśmiechnął się przyjaźnie najpierw do niej, następnie do brata.
- Tauro, to moja przyjaciółka Khalie. Khalie, oto Tauro, mój odrobinkę starszy brat - zaprezentował sobie tę dwójkę, szczęśliwy, iż dwie - póki co - najbliższe mu osoby (poza Raisą, oczywiście!) nareszcie mogły się spotkać. - Dziękuję, Khalie. Następnym razem nie kłopocz się, dżentelmeni nie oczekują niczego w zamian - skinął łbem, nawiązując do ich ostatniej rozmowy.
Powędrował wzrokiem za spojrzeniem Khalie. Kiedy zaś zapytała o swojego dziadka, delikatnym i ledwo widocznym skinieniem głowy potwierdził, by następnie nakierować swoje spojrzenie na Kanclerza, jakby chcąc się upewnić, iż na pewno mają na myśli tego samego gościa.
Potem pojawiło się jeszcze kilka lewków, a on - jak na młodego księcia przystało! - każdego witał skinieniem głowy. Zastanawiał się, gdzie podziewała się Firya oraz Mkali, w końcu powinni siedzieć tuż obok nich! Nieco ubodła go także absencja Thanatosa - liczył, iż ojciec, skoro już wrócił, zacznie okazywać nieco więcej wsparcia swojej rodzinie.
Zastanowił go stan Jasira. Czyżby tamten cały Shadow aż tak dał popalić Radcy? Cóż, Ushindi nigdy nie gonił za plotkami, toteż nie miał nawet pojęcia, iż czarnogrzywy miał partnerkę - chociaż poznał już jednego z jego synów, więc tamten pewnie jakąś matkę miał; Ushi jednak nijak nie połączył w tej chwili faktów. Odniósł wrażenie, iż coś wyraźnie trapi ojca Malahira, niemniej nie zamierzał tego roztrząsać w swojej głowie. Był tylko byle dzieciakiem. Problemów dorosłych pewnie nie byłby nawet w stanie zrozumieć. Wyłapując spojrzenie Jasira, wszak siedział nieopodal Raisy więc i jego pewnie Radca omiótł wejrzeniem, rozglądając się po zebranych, uśmiechnął się doń łagodnie. Pewnie nie pomoże, ale może na odrobinkę sekundy zaserwuje w serce lwa odrobinkę chociażby ciepła?
Następnie wpadł jakiś otyły, którego Ushindi nie kojarzył. Wraz z nim pojawił się serwal i nieco ciemniejszy jegomość. Książę skłonił łebkiem całej trójce, zastanawiając się, jak żyje się mniejszemu serwalowi w świecie pełnym lwów. I jak wiele serwali zmieściłoby się w brzuchu grubasa, jednak ta myśl wywoływała u młodego niekontrolowaną falę wesołości, toteż nie chcąc parsknąć śmiechem podczas poważnej chwili odchrząknął dyskretnie, nie analizując więcej pojemności żołądka Nabo.
A póżniej zjawił się niedoszły teściu. Ushindi uśmiechnął się nieco szerzej na widok Hakiego, wszak nadal pamiętał jego wsparcie, kiedy pogrążony w żałobie po stracie siostry snuł się jak cień po Lwiej Ziemi.
- Robię wszystko co w mojej mocy. Miło cię widzieć - powiedział niezbyt głośno, by nie zakłócać rozpoczynającego się mozolnie spotkania, uśmiechając się szeroko do zielonookiego. Czyżby zdecydowali się tutaj pozostać? A może Haki wciąż się wahał i stąd jego obecność w tym miejscu? Nie miał pojęcia. Wolał nie gdybać, lecz poczekać (aczkolwiek bynajmniej nie cierpliwie) na rozwój wypadków. Wyprostował się, jak na księcia przystało, wbijając łagodne spojrzenie złotych oczu w postać Tiba.
Zaraz wszystko stało się jasne, a policzek młodzieńca oblał soczysty rumieniec. Nie mając pojęcia, iż Tauro spotkał kiedyś Khalie, uśmiechnął się przyjaźnie najpierw do niej, następnie do brata.
- Tauro, to moja przyjaciółka Khalie. Khalie, oto Tauro, mój odrobinkę starszy brat - zaprezentował sobie tę dwójkę, szczęśliwy, iż dwie - póki co - najbliższe mu osoby (poza Raisą, oczywiście!) nareszcie mogły się spotkać. - Dziękuję, Khalie. Następnym razem nie kłopocz się, dżentelmeni nie oczekują niczego w zamian - skinął łbem, nawiązując do ich ostatniej rozmowy.
Powędrował wzrokiem za spojrzeniem Khalie. Kiedy zaś zapytała o swojego dziadka, delikatnym i ledwo widocznym skinieniem głowy potwierdził, by następnie nakierować swoje spojrzenie na Kanclerza, jakby chcąc się upewnić, iż na pewno mają na myśli tego samego gościa.
Potem pojawiło się jeszcze kilka lewków, a on - jak na młodego księcia przystało! - każdego witał skinieniem głowy. Zastanawiał się, gdzie podziewała się Firya oraz Mkali, w końcu powinni siedzieć tuż obok nich! Nieco ubodła go także absencja Thanatosa - liczył, iż ojciec, skoro już wrócił, zacznie okazywać nieco więcej wsparcia swojej rodzinie.
Zastanowił go stan Jasira. Czyżby tamten cały Shadow aż tak dał popalić Radcy? Cóż, Ushindi nigdy nie gonił za plotkami, toteż nie miał nawet pojęcia, iż czarnogrzywy miał partnerkę - chociaż poznał już jednego z jego synów, więc tamten pewnie jakąś matkę miał; Ushi jednak nijak nie połączył w tej chwili faktów. Odniósł wrażenie, iż coś wyraźnie trapi ojca Malahira, niemniej nie zamierzał tego roztrząsać w swojej głowie. Był tylko byle dzieciakiem. Problemów dorosłych pewnie nie byłby nawet w stanie zrozumieć. Wyłapując spojrzenie Jasira, wszak siedział nieopodal Raisy więc i jego pewnie Radca omiótł wejrzeniem, rozglądając się po zebranych, uśmiechnął się doń łagodnie. Pewnie nie pomoże, ale może na odrobinkę sekundy zaserwuje w serce lwa odrobinkę chociażby ciepła?
Następnie wpadł jakiś otyły, którego Ushindi nie kojarzył. Wraz z nim pojawił się serwal i nieco ciemniejszy jegomość. Książę skłonił łebkiem całej trójce, zastanawiając się, jak żyje się mniejszemu serwalowi w świecie pełnym lwów. I jak wiele serwali zmieściłoby się w brzuchu grubasa, jednak ta myśl wywoływała u młodego niekontrolowaną falę wesołości, toteż nie chcąc parsknąć śmiechem podczas poważnej chwili odchrząknął dyskretnie, nie analizując więcej pojemności żołądka Nabo.
A póżniej zjawił się niedoszły teściu. Ushindi uśmiechnął się nieco szerzej na widok Hakiego, wszak nadal pamiętał jego wsparcie, kiedy pogrążony w żałobie po stracie siostry snuł się jak cień po Lwiej Ziemi.
- Robię wszystko co w mojej mocy. Miło cię widzieć - powiedział niezbyt głośno, by nie zakłócać rozpoczynającego się mozolnie spotkania, uśmiechając się szeroko do zielonookiego. Czyżby zdecydowali się tutaj pozostać? A może Haki wciąż się wahał i stąd jego obecność w tym miejscu? Nie miał pojęcia. Wolał nie gdybać, lecz poczekać (aczkolwiek bynajmniej nie cierpliwie) na rozwój wypadków. Wyprostował się, jak na księcia przystało, wbijając łagodne spojrzenie złotych oczu w postać Tiba.
- Aman
- Posty: 42
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 22 kwie 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Aman wszedł za bratem i bratanicą do dużej, przestronnej jaskini, gdzie zebrało się sporo lwów i lwic. Zaczął rozglądać się wokoło. - Witajcie. Jestem Aman, brat Hakiego i syn Tiba - oznajmił rozglądając się po zgromadzonych. Czuł na sobie ich zaskoczone spojrzenia.
- Zawadi
- Posty: 172
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 25 wrz 2016
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 60
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Przybycie na spotkanie wiązało się z wieloma pozytywnymi emocjami. Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć, chociaż z całego serca wierzyła, że atmosfera pozostanie spokojna i ciepła. Wszak nie codziennie zdarzała się okazja na rozmowę z wieloma interesującymi lwami, bez żadnych obowiązków, w zwyczajnych okolicznościach. Zawadi była też ciekawa, czy zostaną poruszenie jakieś sprawy stada. Łapy świerzbiły ją, by zrobił cokolwiek, nawet mało istotnego. Nie potrafiła jednak zmusić się do ruszenia z miejsca i przywitania z kimś. Zamiast tego obiegła wzrokiem po jaskini. Wielka jaskinia nadawała się w sam raz na takie spotkanie, a różne rodzaje mięsa kusiły, by tylko ich spróbować.
- Przynajmniej nie wyjdziemy głodni.-mruknęła do Silvera, dalej stojąc obok niego i nie przerywając rozglądania za znajomymi pyskami.
Błękitne, śliczne ślepia, natrafiły na sylwetkę jakiegoś młodego lwa. Kojarzyła go, więc musiał na pewno pochodzić z Lwiej Ziemi. Rzuciła w jego stronę pogodny, szczery uśmiech, zanim dostrzegła Nilimę. Miały okazję już się poznać, chociaż szara pewnie nie pamiętała uroczej postaci jaką była brązowa. Machnęła jej ogonem na powitanie, licząc, że ta zamiast siedzieć na uboczu, zdecyduje się podejść i pogadać.
Zastrzygła uszami. Wejście kolejnego lwa do jaskini nie byłoby żadnym zdziwieniem, gdyby nie zapach jaki za sobą przyniósł i słowa, które wypowiedział przy zgromadzonych. Instynktownie zjeżyła sierść na grzbiecie. Nie ufała nieznajomemu, który przedstawił się jako Aman.
- Przynajmniej nie wyjdziemy głodni.-mruknęła do Silvera, dalej stojąc obok niego i nie przerywając rozglądania za znajomymi pyskami.
Błękitne, śliczne ślepia, natrafiły na sylwetkę jakiegoś młodego lwa. Kojarzyła go, więc musiał na pewno pochodzić z Lwiej Ziemi. Rzuciła w jego stronę pogodny, szczery uśmiech, zanim dostrzegła Nilimę. Miały okazję już się poznać, chociaż szara pewnie nie pamiętała uroczej postaci jaką była brązowa. Machnęła jej ogonem na powitanie, licząc, że ta zamiast siedzieć na uboczu, zdecyduje się podejść i pogadać.
Zastrzygła uszami. Wejście kolejnego lwa do jaskini nie byłoby żadnym zdziwieniem, gdyby nie zapach jaki za sobą przyniósł i słowa, które wypowiedział przy zgromadzonych. Instynktownie zjeżyła sierść na grzbiecie. Nie ufała nieznajomemu, który przedstawił się jako Aman.
- Chini
- Posty: 115
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 20 sty 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 33
- Zręczność: 52
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Wszedł zaraz za Nabo, trochę niepewnie. Nikogo tutaj nie znał, sporo było tu różnych lwów, które jak narazie wydawały się w miarę przyjazne. Skinął głową do siedzącego na środku Tiba i reszty. Trochę się zestresował. Nie należał jeszcze do stada, a za namową nauczyciela wszedł na jakieś ważne spotkanie. Miał nadzieję że nikt nie będzie miał mu tego za złe. Wypadałoby jednak się przedstawić.
-Cz...Cześć. Nazywam się Chini i jestem uczniem Nabo. - nigdy wcześniej nie był aż tak przejęty. Usiadł zaraz obok nauczyciela i czekał na rozwój sytuacji, bo z tego co zauważył jeszcze się nie rozpoczęło, a lwy nadal się schodziły. Przeleciał wzrokiem po zebranych tutaj i przy okazji przyjrzał się symbolowi na ścianie. Całkiem ładny malunek. Na środku znajdowało się też trochę jedzenia. Zapowiadało się ciekawie.
-Cz...Cześć. Nazywam się Chini i jestem uczniem Nabo. - nigdy wcześniej nie był aż tak przejęty. Usiadł zaraz obok nauczyciela i czekał na rozwój sytuacji, bo z tego co zauważył jeszcze się nie rozpoczęło, a lwy nadal się schodziły. Przeleciał wzrokiem po zebranych tutaj i przy okazji przyjrzał się symbolowi na ścianie. Całkiem ładny malunek. Na środku znajdowało się też trochę jedzenia. Zapowiadało się ciekawie.
- Firya
- Posty: 89
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Waleczność: 50
- Zręczność: 45
- Percepcja: 55
- Kontakt:
W pewnym momencie do jaskini wparowała i Firya, jak zwykle z typową sobie gracją (czyli znikomą) i rozmierzwioną od biegu grzywką. Powiodła szybko wzrokiem po zgromadzeniu, jakby próbując zorientować się w obecnej sytuacji. Czy coś ją ominęło? Nie, chyba nie. Wyglądało na to, że lewcy dopiero się zbierali.
- Witajcie wszyscy! - rzuciła, by po tym krótkim powitaniu odwrócić się i wychylić łeb za wyjście. - Zgubiłam go? - pytanko retoryczne. Miała na myśli oczywiście brata, który, kto by się spodziewał, towarzyszył jej w drodze na spotkanie. A przynajmniej do momentu, w którym zarzuciła jakże błyskotliwym pomysłem wyścigów do jaskini - później już nie sprawdzała, czy nadąża. Tak, często tak robiła. Ale tym razem miało to słuszne uzasadnienie, nie wypada przecież się spóźnić na stadne świętowanie!
- Witajcie wszyscy! - rzuciła, by po tym krótkim powitaniu odwrócić się i wychylić łeb za wyjście. - Zgubiłam go? - pytanko retoryczne. Miała na myśli oczywiście brata, który, kto by się spodziewał, towarzyszył jej w drodze na spotkanie. A przynajmniej do momentu, w którym zarzuciła jakże błyskotliwym pomysłem wyścigów do jaskini - później już nie sprawdzała, czy nadąża. Tak, często tak robiła. Ale tym razem miało to słuszne uzasadnienie, nie wypada przecież się spóźnić na stadne świętowanie!
<ref>
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości