Zielony plac przed wejściem

[Dabin]

Chyba każdy już myślami błądził o napełnieniu brzucha i zasłużonym odpoczynku. Kifo zaryczał oznajmiając wszem i wobec, że te ziemie już są własnością lwiego stada. Oczywiście sam by mu zawtórował ale nie potrafił wydawać głośnych ryczących dźwięków. Chcąc się zasymilować z członkami, wydał z siebie syk, który i tak został zagłuszony rykiem.
- Pokręcę sssię jessszcze. - Dodał na odchodne. Te ceremonie z pewnością odstraszą dużo zwierzyny. W pobliżu nie ma co szukać teraz pożywienia. Popełzł więc znacznie dalej chcąc na wieczór przynieść kawałek świeżego apetycznego mięska.

z/t chyba, że ktoś mnie zatrzyma

[Kifo]

Myślę, że nie ma sensu czekać na Lyarrę.
________

Nie miał zamiaru czekać aż reszta otrząśnie się z letargu sam już się niecierpliwił tym, że pozostali najwyraźniej robili wszystko, żeby opóźnić przejmowanie ziem jeszcze bardziej. Skinął oddalającemu się wężowi i sam postanowił zrobić to samo.
- Shauri, albo zostajesz tu z Lyarrą albo idziesz ze mną. - Powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Najwyżej potem ją wytropi i przegoni jeśli będzie dalej się tu kręcić nie będąc częścią stada.
- Idę dalej, robota czeka - dodał oddalając się chcąc zbadać resztę krainy.

zt

[Shauri]

Shauri czekać zbytnio nie chce z tego względu wybrała opcję że pójdzie za Kifo. W takim momencie po usłyszeniu słów członka tamtego stada stanęła, spoglądając na lwicę.
- Idę z Tobą - rzekła stanowczym tonem głosu, nie ma zamiaru zostawać w tyle.

z.t

[Tendai]

Dotarłem przed jaskinię. W gruncie to nie miałem pewności czy ten huk był z tego miejsca. Jednak to może coś się tu zawaliło i poszło echo. Dlatego pierwsza myśl to to miejsce. W końcu konar wpadający do jeziora nie robił by takiego hałasu. Nie było tutaj nikogo... Może to coś mi sie przesłyszało?

[Mistrz Gry]

Rzeczywiście, to było jedno z miejsc w których najprawdopodobniej mogło coś się zawalić, kiedy podszedłeś do wejścia jaskini, rozejrzałeś się. Rzeczywiście nie widziałeś nikogo i kiedy miałeś już iść szukać dalej usłyszałeś od boku, a dokładnie z pobliskiego drzewa nieznany ci głos.
- Witaj lwie, czego tu szukasz ?

[Tendai]

-Co?- Rozejrzałem sie szybko słysząc obcy mi głos. Nie dostrzegłem nikogo. Dobiegał gdzieś z wyżej, drzewo?
-Kim jesteś? Słyszałeś ten hałas?- Zapytałem szukając właściciela głosu swymi oczyma.
Grobowiec nie dowiedziałem za często, jakoś nie widziałem w nim niczego interesującego.

[Mistrz Gry]

Usłyszałeś szelest liści i gałęzi, po czym w widocznym miejscu pojawił się orzeł, jednak nadal siedział na jednej z najwyższych gałęzi.
- Jestem kim jestem. Orzeł Erin - Przedstawił się - A czy słyszałem hałas? Ciężko go byłoby nie usłyszeć - Stwierdził.

[Tendai]

Lekko przekrzywiłem łęb w bok.
-Ja jestem Tendai- Skoro ten mi sie przedstawia to ja tez powinienem- Wiesz skad dokładne dochodził lub co to było?- Spoglądałem an orał z zaciekawieniem. Machnąłem mocniej moimi dwoma ogonkami. Jakoś nie trzymałam kontaktu z ptakami, te to takie zawsze mało gadatliwe.

[Mistrz Gry]

Orzeł przekrzywił głowę, po czym spojrzał na grobowiec, a potem na ciebie.
- Możliwe że wiem. Myślę, że z tego grobowca, jednak jeśli szanujesz swoje życie nie wchodziłbym tam na twoim miejscu... szczególnie teraz - Powiedział niezwykle spokojnym tonem, może trochę tajemniczym.

[Tendai]

-Ale dlaczego? Bywałem tam czasem, jest na moich ziemiach- Zadawałem pytania, może nie koniecznie najbardziej mądre ale czemu by nie? co tam mogło siedzieć niby lub co tam moze sie niby dziać?
-Musze to sprawdzić dla dobra stada- Dodałem bardziej pewny siebie i bardziej stanowczo.