x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Rodziny się nie wybiera [Tibowa familja]
- Nejlos
- Posłaniec
- Posty: 201
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Re: Rodziny się nie wybiera [Tibowa familja]
Poczuł się odrobinkę swobodniej i pewniej kiedy siostra się o niego otarła, dodając mu tym samym otuchy. Uśmiechnął się nawet delikatnie. Słuchał uważnie każdego, kto się odezwał, próbując ułożyć sobie wszystko w głowie. Zastanawiał się, co będzie dalej. Czy powinien spytać dziadka o to, czy przyjmie go do stada? A może poszukać jakiegoś innego, które będzie go nieco mniej... przerażać? Nie miał pojęcia. Rozglądał się tylko z niego tępym wyrazem pyska, patrząc na kolejnych rozmówców. Fioletowooka samica nie zdawała się być szczególnie przychylnie nastawiona do nich. W sumie trudno było by się jej dziwić.
Potem wbił spojrzenie w przemądrzałego Haribu. Ostatnio gdy go widział ledwo składał słowa w zdania, a tutaj taki progres. Chociaż zainteresowało go mocno pytanie które zadał. Spojrzał na dziadka. Tak, chętnie też by się w końcu dowiedział czegoś sensownego...
Potem wbił spojrzenie w przemądrzałego Haribu. Ostatnio gdy go widział ledwo składał słowa w zdania, a tutaj taki progres. Chociaż zainteresowało go mocno pytanie które zadał. Spojrzał na dziadka. Tak, chętnie też by się w końcu dowiedział czegoś sensownego...
tymczasem gdzieś w innym wymiarze (by Datura ♥)
W środku dżungli (autorka: Shanteeroth)
☻ NEJLOSAŁKĘ ☻ (autorzy: WolvesWoodGlenAdopts,Celestia25 | Gvalch'ca)
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Zmierzyła Amana rozbawionym wzrokiem.
- Albo wdałeś się w sąsiada. Tak też bywa. Interesująca historia i oboje miejmy nadzieję, że jest prawdziwa. - odpowiedziała lwu. Podstawowym faktem, który kazał jej kwestionować czy Aman rzeczywiście jest synem Tiba był ten, że nie wyglądał na ofiarę losu jak brat.
Odwróciła się czujnie do młodzieniaszków, którzy najwyraźniej coś knuli. Khalie podejrzanie interesowała się Ushindim mimo że w jej wieku powinna raczej zadawać się z innymi samiczkami. Trzeba będzie ją mieć na oku, pomyślała. Wszyscy wiedzą, że lwioziemskie samice mają skłonności do zbyt wczesnego zostawania matkami, szczególnie te z królewskiej rodziny.
- Jeśli zadawanie pytań nazywasz narzekaniem, to nie chcesz usłyszeć prawdziwego narzekania. - warknęła do Tiba. To spotkanie dłużyło się w nieskończoność, a jak widać dopiero miały rozpocząć się opowieści. Wciąż jednak na horyzoncie nie dostrzegła wyczekiwanych przekąsek, więc ułożyła się w najwygodniejszym miejscu i czekała czy impreza się rozkręci.
- Albo wdałeś się w sąsiada. Tak też bywa. Interesująca historia i oboje miejmy nadzieję, że jest prawdziwa. - odpowiedziała lwu. Podstawowym faktem, który kazał jej kwestionować czy Aman rzeczywiście jest synem Tiba był ten, że nie wyglądał na ofiarę losu jak brat.
Odwróciła się czujnie do młodzieniaszków, którzy najwyraźniej coś knuli. Khalie podejrzanie interesowała się Ushindim mimo że w jej wieku powinna raczej zadawać się z innymi samiczkami. Trzeba będzie ją mieć na oku, pomyślała. Wszyscy wiedzą, że lwioziemskie samice mają skłonności do zbyt wczesnego zostawania matkami, szczególnie te z królewskiej rodziny.
- Jeśli zadawanie pytań nazywasz narzekaniem, to nie chcesz usłyszeć prawdziwego narzekania. - warknęła do Tiba. To spotkanie dłużyło się w nieskończoność, a jak widać dopiero miały rozpocząć się opowieści. Wciąż jednak na horyzoncie nie dostrzegła wyczekiwanych przekąsek, więc ułożyła się w najwygodniejszym miejscu i czekała czy impreza się rozkręci.
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
-I tak pewnie dzisiaj jeszcze się go nasłucham. Wyżyjesz się na mnie później a teraz spróbuj się po protu dobrze bawić- powiedział, do Datury, jednocześnie posyłając jej delikatny uśmieszek. W tym samym momencie, Kanclerz pomasował końcówką ogona bok fiołkoowokiej tak, by nikt z zebranych nie mógł dostrzec jego gestu.
Następnie spojrzenie Tiba powędrowało na Haribu.
-Za czasów króla Simby pochodzenie Kovu i Vitani również budziło dość spore kontrowersje, jednak dzięki rozmowom z dawnymi członkiniami stada Ziry udało się to wyjaśnić. Wersja jaką mi przedstawiono mówiła, że Kovu i Vitani nie byli spokrewnieni- powiedział, chociaż w głębi duszy sam nie miał pojęcia co powinien o tym myśleć. Ponieważ, wszyscy potencjalni świadkowie już nie żyli, najbardziej logiczne wydawało się wierzyć w oficjalnie przyjętą wersję.
-Co do waszych rodziców...-tutaj przed Tibem stało nie lada wyzwanie. Stworzyć sensowną i bliską prawdzie historię z tych skrawków informacji które posiadał. Mimo wszystko Kanclerz postanowił się tego podjąć.
-Wasz ojciec przyszedł na świat daleko na północ od Lwiej Ziemi. Jako dziecko zawsze był trochę wycofany i trzymał się na uboczu, jednak ma bardzo dobre serce. W sumie nic dziwnego, w końcu wdał się w swoją matkę- powiedział.
-Pewnego dnia obce stado najechało nasze ziemi, zginęli wszyscy nie licząc mnie Datury oraz Hakiego. Ostatnio do grona ocalałych dołączył Aman, który zaginał podczas najazdu-powiedział.
-Po tym wydarzeniu przywędrowaliśmy na Lwią Ziemię. Ja i Datura dołączyliśmy do gwardii królewskiej a wasz ojciec...cholera nawet nie wiem co wtedy robił-powiedział jednocześnie czując w sercu delikatne ukłucie bólu.
-Kiedy Wielka Powódź zabrała rodzinę królewską, razem z Daturą wyruszyliśmy na poszukiwania a podczas naszej nieobecności na Lwiej Ziemi rozegrał się szereg wojen domowych. To właśnie w tym czasie wasi rodzice uciekli z Lwiej Ziemi, by w bezpiecznym miejscu przeczekać zawieruchę, która pustoszyła Lwią Ziemię- rzekł, po czym przeleciał wzrokiem po zebranych.
Następnie spojrzenie Tiba powędrowało na Haribu.
-Za czasów króla Simby pochodzenie Kovu i Vitani również budziło dość spore kontrowersje, jednak dzięki rozmowom z dawnymi członkiniami stada Ziry udało się to wyjaśnić. Wersja jaką mi przedstawiono mówiła, że Kovu i Vitani nie byli spokrewnieni- powiedział, chociaż w głębi duszy sam nie miał pojęcia co powinien o tym myśleć. Ponieważ, wszyscy potencjalni świadkowie już nie żyli, najbardziej logiczne wydawało się wierzyć w oficjalnie przyjętą wersję.
-Co do waszych rodziców...-tutaj przed Tibem stało nie lada wyzwanie. Stworzyć sensowną i bliską prawdzie historię z tych skrawków informacji które posiadał. Mimo wszystko Kanclerz postanowił się tego podjąć.
-Wasz ojciec przyszedł na świat daleko na północ od Lwiej Ziemi. Jako dziecko zawsze był trochę wycofany i trzymał się na uboczu, jednak ma bardzo dobre serce. W sumie nic dziwnego, w końcu wdał się w swoją matkę- powiedział.
-Pewnego dnia obce stado najechało nasze ziemi, zginęli wszyscy nie licząc mnie Datury oraz Hakiego. Ostatnio do grona ocalałych dołączył Aman, który zaginał podczas najazdu-powiedział.
-Po tym wydarzeniu przywędrowaliśmy na Lwią Ziemię. Ja i Datura dołączyliśmy do gwardii królewskiej a wasz ojciec...cholera nawet nie wiem co wtedy robił-powiedział jednocześnie czując w sercu delikatne ukłucie bólu.
-Kiedy Wielka Powódź zabrała rodzinę królewską, razem z Daturą wyruszyliśmy na poszukiwania a podczas naszej nieobecności na Lwiej Ziemi rozegrał się szereg wojen domowych. To właśnie w tym czasie wasi rodzice uciekli z Lwiej Ziemi, by w bezpiecznym miejscu przeczekać zawieruchę, która pustoszyła Lwią Ziemię- rzekł, po czym przeleciał wzrokiem po zebranych.
- Haki
- Posty: 610
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 22 kwie 2017
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 68
- Zręczność: 59
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Haki nie był pewien na ile przekonująca była jego bajka o patrolu i nawet specjalnie nie obchodziło go, czy ojciec w nią uwierzy. Kiedy tylko tłusta sylwetka zniknęła mu z oczu, zielonooki powędrował do jaskini otyłego szamana, by odebrać zamówiony u niego towar. Po krótkiej wymianie zdań, która polegała głównie na przyjacielskim szkalowaniu Szkarłatnych Grzyw i Królestwa Końca Burzy, syn Kanclerza chwycił w pysk naczynie z marulą i poszedł pić w samotności. Alkohol dodał mu odwagi i kiedy naczynie było już niemal puste doszedł do wniosku, że nie może zabraknąć go na imprezie rodzinnej. Haki musiał wykazać się bardzo silną wolą i równie wielką wytrwałością by w swoim stanie nie przewrócić się i nie skręcić sobie karku spadając z Lwiej Skały. W końcu jednak, po wielu trudach jego sylwetka pojawiła się przed wejściem do jaskini. Wchodząc do środka zielonooki koncentrował się maksymalnie, by nie zaliczyć gleby, toteż nawet nie rzucił niczego na powitanie. Jego spojrzenie zatrzymało się ostatecznie na Amanie. Nie będąc w stanie trzymać już dłużnej pionu, Haki chwiejnym krokiem zbliżył się do brata, po czym przysiadł tuż przed nim, oparł się przednimi łapami o jego barki a następnie spojrzał mu głęboko w oczy.
-Byłeś moim jedynym jedynym przyjacielem i wróciłeś...przodkowie, tak bardzo za tobą tęskniłem...mogłeś pójść w inne miejsce i zacząć wszystko od nowa, ale nie, ty zrobiłeś to co należało, wróciłeś do swojej rodziny. Spojrzałeś prosto w krwawiącą paszczę przygody i kazałeś jej spieprzać. Zwróciłeś się w kierunku rodziny i powiedziałeś "przyjdź tatusiu", także jestem...jestem z ciebie dumny. Kocham cie Aman, nawet nie wiesz jak bardzo...no dalej daj braciszkowi buzi... gdzie tam chcesz, może być nawet prosto w pysk, ponoć na Lwiej Ziemi to norma- powiedział, jednocześnie pochylając się w kierunku swojego brata.
-Byłeś moim jedynym jedynym przyjacielem i wróciłeś...przodkowie, tak bardzo za tobą tęskniłem...mogłeś pójść w inne miejsce i zacząć wszystko od nowa, ale nie, ty zrobiłeś to co należało, wróciłeś do swojej rodziny. Spojrzałeś prosto w krwawiącą paszczę przygody i kazałeś jej spieprzać. Zwróciłeś się w kierunku rodziny i powiedziałeś "przyjdź tatusiu", także jestem...jestem z ciebie dumny. Kocham cie Aman, nawet nie wiesz jak bardzo...no dalej daj braciszkowi buzi... gdzie tam chcesz, może być nawet prosto w pysk, ponoć na Lwiej Ziemi to norma- powiedział, jednocześnie pochylając się w kierunku swojego brata.
- Nejlos
- Posłaniec
- Posty: 201
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 70
- Percepcja: 40
- Kontakt:
- Ta... Tato? - spytał, kuląc się w sobie kiedy tylko sylwetka Hakiego pokazała się w jaskini.
Nie spodziewał się go tutaj i chociaż jego obecność nie przeszkadzała mu, o tyle stan w którym się pojawił... Widział to już kiedyś i obrazy te właśnie trzasnęły go w głowę. Pamiętał, jak się wtedy bał o tego starego głupca. Pamiętał jak patrzył na niego i zastanawiał się, czy wszystko w porządku i czy jeszcze się zobaczą. W porządku dzisiaj wiedział już, że na to się zazwyczaj nie umiera, ale jednak nadal to dziwne schorzenie wywoływało w nim niepewność. Podszedł do przymilającego się do nowego stryjka Hakiego i stuknął go łapą w ramię.
- Znowu piłeś to łajno - stwierdził, nie zapytał.
Ojciec po tym dziwnym napoju zachowywał się niecodziennie. Nie był sobą. Odwalał właśnie jakiś teatrzyk a Nejlos nie był pewien, czy chce go po raz kolejny oglądać. Był na ojca zły, że doprowadził się do takiego stanu i robił sobie wstyd przed rodziną. Odsunął się jednak, żeby tatusiek przypadkowo nie zatoczył się za bardzo i nie zrobił mu przypadkiem krzywdy.
Nie spodziewał się go tutaj i chociaż jego obecność nie przeszkadzała mu, o tyle stan w którym się pojawił... Widział to już kiedyś i obrazy te właśnie trzasnęły go w głowę. Pamiętał, jak się wtedy bał o tego starego głupca. Pamiętał jak patrzył na niego i zastanawiał się, czy wszystko w porządku i czy jeszcze się zobaczą. W porządku dzisiaj wiedział już, że na to się zazwyczaj nie umiera, ale jednak nadal to dziwne schorzenie wywoływało w nim niepewność. Podszedł do przymilającego się do nowego stryjka Hakiego i stuknął go łapą w ramię.
- Znowu piłeś to łajno - stwierdził, nie zapytał.
Ojciec po tym dziwnym napoju zachowywał się niecodziennie. Nie był sobą. Odwalał właśnie jakiś teatrzyk a Nejlos nie był pewien, czy chce go po raz kolejny oglądać. Był na ojca zły, że doprowadził się do takiego stanu i robił sobie wstyd przed rodziną. Odsunął się jednak, żeby tatusiek przypadkowo nie zatoczył się za bardzo i nie zrobił mu przypadkiem krzywdy.
tymczasem gdzieś w innym wymiarze (by Datura ♥)
W środku dżungli (autorka: Shanteeroth)
☻ NEJLOSAŁKĘ ☻ (autorzy: WolvesWoodGlenAdopts,Celestia25 | Gvalch'ca)
- Haribu
- Posty: 112
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Skinął jedynie łbem na odpowiedź dziadka dotyczącą pokrewieństwa Kovu i Vitani. Żałował trochę, że nie ma tu jego dziadków z drugiej gałęzi rodziny, którzy osobiście mogliby wyjaśnić tę kwestię. Jeśli Tib miał rację, to pytanie, czyimi dziećmi byli Vitani i Kovu, skoro nie łączyły ich więzy krwi. Co najmniej jedno z nich musiało być adoptowane.
Postanowił, że później będzie o tym rozmyślać, bo oto Kanclerz postanowił przejść wreszcie do tematu, który od samego początku bardzo zajmował Haribu - ich przodków. Młodzik uniósł z zainteresowaniem łeb i wbił spojrzenie zielonych tęczówek w sporą sylwetkę dziadka, koncentrując się na jego opowieści. To brzmiało bardzo interesująco, nawet nie podejrzewał, że ojciec, Tib i Aman mogli mieć za sobą takie ciężkie przejścia. Haki nigdy o tym nie wspominał swoim dzieciom, pewnie nie chciał ich straszyć, uważając, że są "za mali"... według drobnego lwa była to kompletna głupota, może i jego bracia oraz siostra mieliby po tym koszmary jako lwiątka, ale on na pewno nie. Teraz jednak nie pora na robienie ojcu w myślach wyrzutów, czasu i tak przecież nie cofnie.
- A co z naszą matką? Wiem, że pochodziła z królewskiego rodu, ale niewiele poza tym. - Odkąd Narie zniknęła, zielonooki stracił jedyną osobę, która mogła mu powiedzieć coś więcej o drugiej gałęzi rodziny, a nie mając nikogo, kto zaspokoiłby jego ciekawość, coraz częściej o tym myślał. - Co wiesz o jej rodzinie? - Miał nadzieję, że Kanclerz będzie w miarę poinformowany na ten temat. Znał imiona swoich dziadków i wiedział, że zaginęli podczas powodzi, ale to było w zasadzie wszystko. Nawet nie wiedział, jacy byli, kim byli ich rodzice, nie wspominając już o całej masie szczegółów na temat dalszych krewnych. Podejrzewał, że tak mniej więcej czują się sieroty, które rozpaczliwie pragną poznać swoją rodzinę, nawet, jeśli ta już nie żyje. Miał nadzieję, że Tib będzie coś wiedział, może nawet miał okazję kiedyś poznać rodziców Narie?
Niestety, skoro już o rodzinie mowa... właśnie teraz musiał do jaskini wparować Haki. Haribu spojrzał na niego ze zgorszeniem i odsunął się jak najdalej, kładąc po sobie uszy, gdy brązowofutry zaczął coś bełkotać do Amana. Szanował ojca i w innej sytuacji by się cieszył, że ten przyszedł, ale nigdy dotąd nie widział go w takim stanie i to nie był miły widok. Zaczął się już obawiać, że zaraz będzie świadkiem totalnego upokorzenia zielonookiego i to na oczach całej rodziny, a potem pozostanie mu się za niego wstydzić. Sądząc po reakcji Nejlosa, nie on jeden nie był zachwycony stanem Hakiego. Młodzik zastanawiał się, o jakim "świństwie" mówił jego brat. Czyżby jakiś otumaniający napój wprawił Hakiego w ten... stan?
Zasłonił sobie oczy łapą, nie chcąc patrzeć na zachowanie ojca i modląc się do Przodków, by powstrzymali go, zanim zrobi coś, czego będzie później żałował.
Postanowił, że później będzie o tym rozmyślać, bo oto Kanclerz postanowił przejść wreszcie do tematu, który od samego początku bardzo zajmował Haribu - ich przodków. Młodzik uniósł z zainteresowaniem łeb i wbił spojrzenie zielonych tęczówek w sporą sylwetkę dziadka, koncentrując się na jego opowieści. To brzmiało bardzo interesująco, nawet nie podejrzewał, że ojciec, Tib i Aman mogli mieć za sobą takie ciężkie przejścia. Haki nigdy o tym nie wspominał swoim dzieciom, pewnie nie chciał ich straszyć, uważając, że są "za mali"... według drobnego lwa była to kompletna głupota, może i jego bracia oraz siostra mieliby po tym koszmary jako lwiątka, ale on na pewno nie. Teraz jednak nie pora na robienie ojcu w myślach wyrzutów, czasu i tak przecież nie cofnie.
- A co z naszą matką? Wiem, że pochodziła z królewskiego rodu, ale niewiele poza tym. - Odkąd Narie zniknęła, zielonooki stracił jedyną osobę, która mogła mu powiedzieć coś więcej o drugiej gałęzi rodziny, a nie mając nikogo, kto zaspokoiłby jego ciekawość, coraz częściej o tym myślał. - Co wiesz o jej rodzinie? - Miał nadzieję, że Kanclerz będzie w miarę poinformowany na ten temat. Znał imiona swoich dziadków i wiedział, że zaginęli podczas powodzi, ale to było w zasadzie wszystko. Nawet nie wiedział, jacy byli, kim byli ich rodzice, nie wspominając już o całej masie szczegółów na temat dalszych krewnych. Podejrzewał, że tak mniej więcej czują się sieroty, które rozpaczliwie pragną poznać swoją rodzinę, nawet, jeśli ta już nie żyje. Miał nadzieję, że Tib będzie coś wiedział, może nawet miał okazję kiedyś poznać rodziców Narie?
Niestety, skoro już o rodzinie mowa... właśnie teraz musiał do jaskini wparować Haki. Haribu spojrzał na niego ze zgorszeniem i odsunął się jak najdalej, kładąc po sobie uszy, gdy brązowofutry zaczął coś bełkotać do Amana. Szanował ojca i w innej sytuacji by się cieszył, że ten przyszedł, ale nigdy dotąd nie widział go w takim stanie i to nie był miły widok. Zaczął się już obawiać, że zaraz będzie świadkiem totalnego upokorzenia zielonookiego i to na oczach całej rodziny, a potem pozostanie mu się za niego wstydzić. Sądząc po reakcji Nejlosa, nie on jeden nie był zachwycony stanem Hakiego. Młodzik zastanawiał się, o jakim "świństwie" mówił jego brat. Czyżby jakiś otumaniający napój wprawił Hakiego w ten... stan?
Zasłonił sobie oczy łapą, nie chcąc patrzeć na zachowanie ojca i modląc się do Przodków, by powstrzymali go, zanim zrobi coś, czego będzie później żałował.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Co to za dobra zabawa bez bufetu. Ziewnęła ze znudzenia i odpłynęła myślami gdzieś hen daleko od tej całej zbieraniny. Dopiero hałas wywołany przez Hakiego przywołał ją z powrotem. Spojrzała z obrzydzeniem na tą ofiarę losu, obściskującą się ze swoim bratem.
- Tak się kończy robienie bachorów na prawo i lewo. Synowie jak widać wdali się w ciebie. - rzekła do Tiba, nie kryjąc odrazy wobec jego pomiotów.
- Tak się kończy robienie bachorów na prawo i lewo. Synowie jak widać wdali się w ciebie. - rzekła do Tiba, nie kryjąc odrazy wobec jego pomiotów.
- Piegus
- Strażnik
- Posty: 367
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 12 cze 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Jakoś sam nie pchałem sie do innym i tak troche nie ogarnąłem tego co sie dzieje. Nie wychylałem się. Zmieniałem tylko miejsce tak aby nie rzucać się jaks bardzo w oczy i móc słuchać innych. Nie byłem dobry i nie mam te no gadane. Czułem się tutaj raczej jak niechciany gość. W końcu wstałem po aktywowaniu sie Datury i jej tekście. wszedłem.
- Tib
- Posty: 1323
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 paź 2014
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 71
- Zręczność: 51
- Percepcja: 35
- Kontakt:
-Zależy o której części. Jej matka, Kiara była córką Simby i wnuczką Mufasy, w jej żylach płynęła krew dawnych lwioziemskich władców. Zakochała się w Złoziemcy Kovu, który został adoptowany przez Zirę i był szkolony do zabójstwa Simby. Zira nie przewidziała jednak, że Kovu i Kiara zakochają się w sobie a ich związek położył kres wojnie. Większość Złoziemców dołączyła do Lwiej Ziemi. Nieliczni postanowili dochować wierność wyznawanym przez ZIrę ideałom i pozostali na Złej Ziemi. Dzisiaj ich duchowi spadkobiercy nazywają się Szkarłatnymi Grzywami. To banda degeneratów i kryminalistów dlatego...-jego opowieść przerwało wejście pijanego Hakiego. Kanclerz ze smutkiem w oczach obserwował do jakiego stanu doprowadził się jego własny syn. Widział, że jego wnuki również najlepiej tego nie znoszą, dlatego postanowił działać.
-Chodź młody, czas się położyć- powiedział, po czym podszedł do syna i zaczął delikatnie nakierowywać go ku wejściu z jaskini. Po kilku minutach udało im się w końcu opuścić jaskinię.
z/t
-Chodź młody, czas się położyć- powiedział, po czym podszedł do syna i zaczął delikatnie nakierowywać go ku wejściu z jaskini. Po kilku minutach udało im się w końcu opuścić jaskinię.
z/t
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości